TA KSIĄŻKA TO LITERACKA BESTIA. OLŚNIEWAJĄCA.
,,The Washington Post"
Co łączy nagradzanego fotografa, szalonego starca żyjącego w odosobnieniu i byłego pracownika salonu tatuażu?
JEDEN DOM, KTÓRY ICH OPĘTAŁ.
Gdy fotograf Will Navidson wprowadza się z rodziną do nowego domu, odkrywa dziwną anomalię - dom jest większy w środku niż na zewnątrz. Ukryte w ścianach pomieszczenia, kręte korytarze i znikające przejścia nie dają fotografowi spokoju.
Szalony starzecZampano tworzy chaotyczną opowieść o tym, co spotkało rodzinę Navidsonów. Stopniowo izoluje się od reszty świata, coraz bardziej pochłonięty swoją narracją. Niebawem umiera. Zostawia jednak po sobie swój literacki labirynt.
Odurzony narkotykami Johnny odnajduje notatki zmarłego Zampano. Bada tajemnicę Navidsona i domu, który kryje w sobie otchłań. Coraz częściej odnosi wrażenie, że żyje na granicy jawy i snu - opętany przez coś, co czai się w ciemności...
MARK Z. DANIELEWSKI urodził się w Nowym Jorku. Ze względu na pracę swojego ojca, Tada Danielewskiego, awangardowego reżysera polskiego pochodzenia, przyszły pisarz mieszkał na prawie wszystkich kontynentach. Gdy ukończył studia na uniwersytecie Yale, przeprowadził się do Los Angeles, gdzie pracował przy produkcji filmu dokumentalnego o Jacques'u Derridzie. Echa tych doświadczeń wybrzmiewają w ,,Domu z liści", debiutanckiej powieści Danielewskiego. Pomysł na nią wykiełkował z koncepcji domu, który jest większy w środku niż na zewnątrz. Ukończenie książki zajęło mu dziesięć lat.
Książki Danielewskiego zostały przetłumaczone na wiele języków. ,,New York Times" ogłosił go ,,najważniejszym magiem literackim Ameryki".
Z RECENZJI PRASOWYCH
Mark Z. Danielewski celowo gra z konwencją horroru: nie znajdziecie tu zdemaskowanego potwora, żadnych duchów, żadnych złośliwych istot pozaziemskich. Jest tylko DOM.
,,The Guardian"
Mistrzowski horror i immersyjne doświadczenie czytelnicze, które wciąga niczym labirynt.
Michiko Kakutani, ,,The New York Times"
To książka otoczona kultem. Uległem jej jak wielu przede mną.
Jake Thomas, Goodreads
Ta książka to literacka bestia. Olśniewająca.
,,The Washington Post"
Jedna z wielkich amerykańskich powieści ostatnich stu lat według ,,The Atlantic".
Kunsztowna i pomysłowa. Jedyna w swoim rodzaju. Ekscytująca.
,,The Guardian"
Książka, która ożywa podczas lektury. W wysublimowany sposób przeraża i zapiera dech swoją pomysłowością. Gdy po lekturze wynurzysz się na powierzchnię, inne powieści wydadzą ci się banalne.
Bret Easton Ellis, autor ,,American Psycho"
Diabelsko doskonała! Nie do pominięcia.
Jonathan Lethem, autor Osieroconego Brooklynu
Masz w ręku dwie książki w jednej - thriller i niezwykłą, psychodeliczną wyprawę do podświadomości.
Michiko Kakutani, ,,The New York Times"
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2024-10-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 736
Dom.
Czymże ten dom jest?
Mury jego ciemne.
Długie korytarze.
Omamiaja umysł.
Wkradają się. Gdzieś głęboko.
Burzą rzeczywistość. Tak mocno.
Oblepiają mroczną mazią. Intensywnie.
A ta maź gęsta. I lepka. I niepokojąca.
I taka do skóry się klejąca.
I tak głośnym echem się niosąca.
I wydobywa się z niej odór.
I wlecze się za zmysłami.
Po to, by je omamić. Rozbić. Omotać.
Dom.
Jaki ten dom jest?
Nie przystań bezpieczeństwa, a strachu.
Nie ciepło, a chłód. Przenikliwy. Przeszywający.
Niezrozumiała bariera nad nim. W nim.
Plątanina mroków, zakamarków, cieni.
Błądząca w niej po omacku ludzka istota.
Drzwi wyłaniające się z otchłani.
Nie było ich. A są. Nagle.
Korytarze ciemnej przestrzeni.
Długie, długie, długie.
Niekończące się przejścia w mrocznej toni.
Się rozpadają. Rozpływają. Przylepiają.
Do umysłu. Plącząc zmysły.
Dom.
Dlaczego ten dom jest?
By zmącić. By skusić. By rozpaść. Się.
By zmylić. W obłęd zamienić. Rozszaleć. Się.
W otchłań wciągnąć. Coś tam jest.
Bo ten pomruk. I głos.
On spada. Roztrzaska się o dno.
Ale dna nie ma. To koniec.
Została czerń. Ciemno. Zimno.
Głębia. Czeluść. Niezmierzona.
I ściany. I korytarze. Zakręty.
Długie, ciemne, niekończące się.
Dlaczego ten dom jest?
A może rozpłynął się.
„ Jak to możliwe? Przecież nadal tam stoi, prawda "?
Psychodeliczna przeprawa przez ciemność. Przez mroczne zaułki, wyrwy głębokie. Niesamowicie głęboko zakradająca się w umysł. W głowie zostaje. Zanurza się w myśli, że aż taplać się można w niej. W tej przeprawie. Można się bać i można czuć. Że to coś więcej. Można gubić się. Szukać jak w amoku wyjścia z niej. Z tej przeprawy.
Książka wymagająca ogromnie. W odbiorze niełatwa. Zostawia szerokie pole do interpretacji. Do odczuwania. Niesamowita czytelnicza przygoda. Trudno podpiąć ją pod konkretny gatunek. Choć grozę czuć. Oblepiła moje zmysły nieoczywistością i lękiem. Jestem pod wrażeniem. Forma niezwykła ubrana w piękną oprawy szatę. Polecam. Bardzo.
" [...] Gdyby nie fakt, że jest to doskonała opowieść gotycka, połknęlibyśmy przynętę razem z haczykiem, żyłką i spławikiem. [...]"
"Dom z liści" autorstwa Marka Z. Danielewskiego, to bardzo kosmiczna powieść. Podchodziłam do niej kilka razy, ponieważ nie jest to lekka lektura. Trzeba się przy niej maksymalnie skupić. Napisana jest różnymi czcionkami, stylami i nawet językami. Znajdziecie podkreślenia i skreślenia. Oprócz czarnego koloru użyty jest tutaj również kolor czerwony i niebieski. Mało tego bardzo ważne są tutaj przypisy. Trzeba je czytać, żeby w pełni zrozumieć treść tej książki. Mamy tutaj kilku narratorów. Mam nadzieję, że się nie pogubicie. Przyznam szczerze, że kilka razy musiałam się cofać, żeby lepiej zrozumieć treść. Pierwszy raz miałam do czynienia z taką książką. Czytając "Dom z liści" kilka razy musiałam obracać książkę, żeby móc przeczytać tekst.
Jednym z głównych bohaterów jest Johnny, który pracował w salonie tatuażu. Zakochał się w striptizerce o imieniu Thumper. Jego przyjacielem jest Lude.
Kolejną główną postacią jest Zampan? -- osiemdziesięcioletni staruszek, który umarł w swoim mieszkaniu. Początkowo myślałam, że był całkowicie samotny, jednak z biegiem stron zmieniłam zdanie.
Następnym głównym bohaterem jest Will Navidson, który jest fotografem, a w latach siedemdziesiątych był fotoreporterem. Jego najbardziej polubiłam i poszłabym jego korytarzem.
Co łączy ze sobą te trzy postacie? Mogę śmiało wam powiedzieć, że przeklęty dom przy Ash Tree Lane, który został zbudowany w 1720 roku. Ma na swoich lokatorów bardzo zły wpływ. Pojawiają się u nich między innymi: mordercze zapędy, skłonności samobójcze i dziwne obsesje.
Czy chcielibyście zamieszkać w domu przy Ash Tree Lane?
Zgadzam się z tym, co napisał na samym początku autor Mark Z. Danielewski "To nie jest dla ciebie." . Niestety nie jest, to książka dla każdego. Trzeba być totalnie szalonym, żeby ją dobrze zrozumieć. Ostro daje po głowie. Dosłownie można zryć przy niej banie. Czy jestem szalona?
Jeżeli lubicie wchodzić w tajemnicze labirynty lub do studni bez dna, to możliwe, że ta książka będzie idealna dla was.
Muszę powiedzieć, że "Dom z liści" jest kultowym i mistrzowskim horrorem, o którym nigdy nie zapomnę.
Historie tutaj ukryte ostro weszły mi do głowy. Oczywiście nie zdradzę wam fabuły, ponieważ każdy musi odkryć ją w samotności.
"Dom z liści", to spora cegiełka. Ma ponad 700 stron. Czy jesteście gotowi, żeby poznać, co ukrywa tytułowy dom przy Ash Tree Lane?
Okładka, tak samo jak cała książka jest bardzo tajemnicza i przyciągająca wzrok. Twarda oprawa i szyte kartki nadają jej dodatkowego wyjątkowego charakteru. Muszę wam powiedzieć, że idealnie się prezentuje na półce. W takim wydaniu przetrwa długie lata.
Ps.
To nie jest krwawy horror, w którym biegają zombie ani potwory z tasakami. To jest bardziej psychologiczny horror.
,,Dom z liści" to najbardziej dziwna, nietypowa i najbardziej wymagająca lektura, którą miałam okazję czytać. Posiada ona różne czcionki, wyodrębnione na zielono słowo dom, przekreślony tekst na czerwono, a do tego fragmenty, które czyta się w odbiciu lustrzanym. Dziwne wyodrębnienia w postaci kwadratowej ramki. Po co to wszystko? A no po to by poczuć klimat tej pięknie wydanej książki. A jest on mroczny.
,,Dom z liści" to opowieść o Johnny'ego Truanta, który szukał nowego domu. I znalazł je dzięki swojemu przyjacielowi, który poradził mu mieszkanie po zmarłym staruszku. Zampan? to staruszek, który pisał rękopis o rodzinie Navidson i ich domie.
Rodzina Navidson przeprowadziła się niedawno do nowego domu, który miał być ich początkiem nowego życia. Will szybko zauważył jednak, że jest z nim coś nie tak. Jego wymiary wewnętrze były większe od zewnętrznych. Dziwne drzwi, których nie powinno być i dziwny korytarz na zewnętrznej ścianie salonu. Will postanowił nakręcić o tych zjawiskach film.
Książkę ciężko jednoznacznie ocenić. Z jednej strony miałam ochotę ją rzucić zaraz na początku czytania. A z drugiej strony ten DOM mnie przyciągał i byłam ciekawa co będzie dalej.
Książka wymaga ogromnych nakładów cierpliwości. Nie jest lekturą łatwą. Zarówno styl jakim została napisana, jak również forma są trudne w odbiorze, ale warto po nią sięgnąć. Na pewno jest książką, której jeszcze nie czytaliście. Książką, która dostarczy Wam nieco innych emocji niż czytanie zwykłych książek. Bo tak bym ją określiła: ,,Niezwykła".
Czytanie tej książki porównałabym do chodzenia w labiryncie. Można się zgubić i to nie jeden raz. I pomimo, że jest to trudna lektura, bardzo ją polecam.
Pozornie to zwyczajna historia o rodzinie, przeprowadzce i innych przyziemnych sprawach. Jednak z czasem do historii wkrada i zaczyna się coraz mocniej panoszyć trudny do zdefiniowania surrealizm. W tle jest historia Johnnego, który splotem wydarzeń staje się posiadaczem zapisek Zampano, człowieka, który badał zjawiska tajemniczego domu.
Autor mocno komplikuje czytelnikowi zadanie i wprowadza celowy chaos narracyjny, ponieważ wątki często się urywają, a żonglerka fabułą rzucała mnie to do notatek Zampano, to do przemyśleń Johnnego, a do tego powieść ma absolutnie multum dopisków, przypisów, które równie dobrze mogłyby mieć osobne rozdziały. Co jednak w moich oczach najważniejsze ten cały celowy chaos sprawia, że powieść stała się bardziej fabularnie złożona i nie dotyczyła już tylko tajemniczego domu, a opowiadała o obsesji, która eskaluje do szaleństwa.
Na kilka zdań zasługuje forma podania powieści, bo to już totalny eksperyment, ponieważ cały tekst nie jest pisany liniowy, strony pełne są odwróconych zdań, lustrzanych odbić, pojedynczych słów rozsianych po marginesach czy pustych przestrzeni. Te zabiegi oddają niepokój i dezorientację, a może szaleństwo bohaterów, to wszystko zmuszało mnie do zwolnienia i spokojnego poddawania się woli powieści. Niektóre fragmenty wymagały obracania książki, inne narzucały mi przeskakiwanie między różnymi częściami w poszukiwaniu ukrytych znaczeń.
,,Domu z liści" to nie jest łatwa historia. To powieść, która wymagała, która mnie do pewnych czynności zmuszała. To było dla mnie absolutnie niesamowite doświadczenie, niczym literacki labirynt, gdzie ścieżki prowadzą donikąd, a inne otwierają nowe, nieoczekiwane znaczenia.
Mogłabym tu jeszcze uklepać z 10000 znaków, a to i tak by moich doświadczeń dobrze nie opisało. Dla mnie było to doświadczenie z serii tych trudnych do zapomnienia.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Znak JednymSłowem
Johnny Wagabunda, były pracownik salonu tatuażu w Los Angeles, znajduje notes Zampano, starszego pana i odludka, który zmarł w swoim zagraconym mieszkaniu...
Przeczytane:2024-11-10,
“(...)przemiany zachodzące w domu są odzwierciedleniem psychiki wchodzących do środka osób (...) Zwłaszcza że każdy, kto do niego wejdzie, stwierdza, że jego wizja tego miejsca jest niemal całkowicie (...) odmienna od wizji innych ludzi?”*
Fotograf Will Navidson odkrywa, że jego nowy dom jest większy w środku niż na zewnątrz, skrywa tajemnicze pomieszczenia i znikające korytarze. Szalony starzec Zampanò spisuje opowieść o tym, co przydarzyło się rodzinie Navidsonów, a po śmierci okazuje się, że zostawił za sobą chaotyczne notatki. Johnny, odurzony nar*otykami, znajduje ów zapiski i bada tajemnicę domu, stopniowo tracąc kontakt z rzeczywistością.
Nigdy, ale to nigdy przenigdy nie czytałam tak dziwnej, pokręconej, trudnej, męczącej, a jednocześnie wciągającej książki, jak “Dom z liści”. Nawet nie potrafię stwierdzić, czy mi się podobała, bo była w tak niepojęty sposób inna od powieści, które dotychczas stawały na mojej drodze, że nie jestem w stanie ocenić czy ostatecznie trafiła w mój gust. Może warto zadać sobie pytanie, czy ta książka w ogóle ma w jakieś gusta trafiać, bo w moim odczuciu jest jakby osobnym literackim bytem.
Ta książka jest jak tytułowy dom — pełna tajemnic, zakamarków, niewyjaśnionych wątków. Zbudowana z korytarzy, które prowadzą w nieznane, gdzie jedna historia przenika w kolejną. Duszna, otumaniająca, dziwna, poddawana analizom, wypełniona lękiem i mnóstwem znaków zapytania.
Z jednej strony jest bardzo literacka, z drugiej mocno analityczna. Chwilami czułam się, jakbym uczestniczyła w wykładzie na studiach. Zarówno sam dom oraz relacje poszczególnych postaci omawiane są przez narratora w taki sposób, jak gdyby były poglądami wygłaszanymi z profesorskiej ambony — różne aspekty poddawane wielu interpretacjom jednego przypadku, ale też sama narracja ma w sobie coś z naukowych opracowań.
“Dom z liści” to połączenie reportażu, horroru, thrillera, klimatów noir z naukową rozprawą, relacją oraz dziennikiem.
Kompozycja szkatułkowa sprawia, że odbiorca czuje dezorientację i z jednej strony jest wkręcony w makabryczną historię, a z drugiej musi zachować rozsądek, aby nie zatracić się do końca w tym onirycznym świecie.
Co gwarantuje czytanie tej książki? Narkoty*zne odczucia, wrażenie popadania w obłęd oraz znalezienia się w pułapce bez wyjścia.
Na pewno polecam tę książkę z jednego prostego powodu — takich emocji nie doświadczysz przy żadnej innej powieści. Nie jest to historia do przeczytania za jednym
razem. Jest trudna, męcząca, uwiera, gniecie, zaskakuje, dusi, ale nie pozwala odłożyć się bez poznania jej do samego końca.
__
*cytat pochodzi z książki “Dom z liści” Mark Z.Danielewski