Maja dobiega właśnie czterdziestki, gdy jej poukładane życie wywraca się do góry nogami. Jej mąż Gustaw zamierza związać się z inną kobietą i żąda rozwodu. Co więcej, Maja musi się wyprowadzić z mieszkania, ale nie ma dokąd. Tymczasem ich córka Lili ma żal do ojca i postanawia odejść z matką. Teraz Maja musi zadbać nie tylko o siebie, ale też o przyszłość córki. Wydaje się, że obie są w sytuacji bez wyjścia, ale od czego ma się dwie ręce, głowę na karku i byłą teściową?
Lekko i z humorem o kobiecej sile, przyjaźni i? miłości, która pojawia się wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-11-08
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 364
Język oryginału: polski
„Wszechświat jest tak urządzony, że kiedy pojawia się problem, to w ślad za nim przychodzi rozwiązanie.”
Czasami świat wali się nam tak, że wszystko widzimy w ciemnych barwach. Książka „Dom w kapeluszu” pokazuje, że zawsze możemy dostrzec światełko nadziei, jeżeli tylko chcemy go zobaczyć. O wiele łatwiej jest to zrobić, gdy trafimy na swojej drodze odpowiednich ludzi, którzy dodają nam skrzydeł. Takie szczęście w nieszczęściu miała bohaterka książki, którą napisała pani Arleta Tylewicz, której twórczość miałam już okazję poznać, dzięki książce „Kołysanka dla Ady”. Dzięki temu wiedziałam, że książka „Dom w kapeluszu” daje nadzieję na równie ujmującą historię.
Gdy poznajemy Maję Fijołek, swoje życie ma spakowane w kilka kartonów. Jej już były mąż, Grzegorz, nie wykazał się żadną litością i empatią, gdy kazał wyprowadzić się swojej byłej żonie z ich osiemnastoletnią córką Lili z mieszkania, które należało do niego. Nie obchodziło go, gdzie kobiety będą mieszkać, ani co będą robić. Obiecał jedynie przelać zadeklarowaną w sądzie kwotę pieniędzy, które i tak nie stanowiły sprawiedliwej części ich majątku. Maja nie widzi przed sobą dobrych perspektyw, gdy jej zarobki, jakie otrzymuje w firmie, jako szwaczka, nie pozwolą jej utrzymać siebie i córkę na przyzwoitym poziomie. Na razie pomocą przyszła jej starsza siostra, Kasia, która razem z mężem Rafałem i synem Tymonem mieszkają niedaleko Poznania. W tej samej wiosce mieszka też Maria Fijołek, matka Grzegorza i była już teściowa. Okazuje się, że odbiega ona od standardowych wizerunków teściowych. Jest sprawiedliwa w swoich osądach, empatyczna, troskliwa, aktywna, barwna i dobroduszna. To postać, która jest ujmująca od początku, wzbudzająca sympatię i uznanie, zwłaszcza, gdy wyraża wprost swoją opinię, także wobec swego syna.
Pani Tylewicz jest z zawodu mistrzem pozłotniczym z uprawnieniami konserwatorskimi, ale też malarką, byłym wykładowcą Akademii Sztuk Wizualnych w Poznaniu i kierownikiem Pracowni Konserwacji Ram i Pozłotnictwa w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Z tego względu aż trudno uwierzyć, że większość swego życia poświęciła na konserwację zabytków architektury polskiej i zagranicznej. Z pewnością całkowicie spełnia się w tej roli, ale ogromnie się cieszę, że postanowiła też pisać powieści, gdyż widać, że świetnie czuje się, jako pisarka. Książka „Kołysanka dla Ady”, jak i „Dom w kapeluszu” dowodzą jej talentu pisarskiego. Przeczytałam obie jednym tchem, gdyż autorka ma bardzo przystępny, barwny, lekki i zgrabny styl, dzięki któremu trudno oderwać się od czytania.
„Dom w kapeluszu” to tytuł trochę przewrotny i symboliczny, którego sens dostrzec można po przeczytaniu w całości. Kapelusz kojarzy się z jakąś ochroną i elegancją, więc takie elementy w niej występują, gdyż Maja wkracza w społeczność, dzięki której zyskuje sens życia i cel, dla którego jest gotowa się poświęcić. Autorka oparła tę historię na znanych wzorcach, czyli skrzywdzonej kobiecie, która wyzwoliła się spod wpływu despotycznego męża oraz na wątku miłosnym, który wyłania się delikatnie i przebiega w sposób przewidywalny, ale podany w ujmującej oprawie.
To powieść o sielskim charakterze, ukazująca środowisko wiejskie w pozytywny sposób, w którym wprawdzie zawsze może się znaleźć ktoś źle nastawiony do drugiego człowieka, ale nawet wówczas odzywa się w nim sumienie. Wspaniale napisana opowieść ukazująca siłę, która nie pozwala nam upaść i dopinguje do działania. Podkreśla wagę rozmowy, wyjaśnienia niejasnych sytuacji, bo takie też się pojawiają. Maja zachowuje się czasami mało dojrzale, mimo że dobiega czterdziestki i bywało tak, że więcej trzeźwego osądu ma jej córka, niż ona sama. W takich sytuacjach była denerwująca, ale też wówczas, gdy widziała wszystko w ciemnych barwach. Tymczasem przekonała się, że jeżeli pojawiają się problemy, to należy je rozwiązywać, a wówczas otwierają się możliwości pokonania kolejnego kłopotliwego zakrętu, za którym można też znaleźć miłość.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl
Mąż Mai pewnej nocy, na spokojnie oświadcza,że ma kogoś innego i zamierza się z tym kimś związać. W jednej chwili kobieta traci grunt pod nogami. Na domiar złego musi się wyprowadzić. Dobrze,że dorosła już córka staje się dla niej podporą i teraz razem tworzą coś nowego.
Opowieść o kobiecie egzystujacej w małżeństwie przez prawie 20 lat. Poniżanej psychicznie i niedocenianej. Kobiecie, która po tylu latach zostaje z niczym, a która dopiero po rozwodzie myśli o sobie. Nareszcie zaczyna wierzyć w siebie i spełnia się nie tylko jako mama i tzw kura domowa, dopiero teraz robi to co lubi,a co leżało zakurzone na samym dnie serca.
Przyjemna, dobrze się czytająca książka o sile kobiet, o pokazaniu innym ile są warte. Powieść na jeden dobrze spędzony wieczór, chociaż w pewnych momentach miałam wrażenie,że już czytałam coś baaardzo podobnego. Nie mniej, polecam.
Fajna, bardzo optymistyczna kobieca lektura, może trochę przesłodzona, ale miła w czytaniu. Jednak nie pozostanie w głowie na dłużej.
Jagoda, dziennikarka kolorowej prasy, żyje w przekonaniu o swoim udanym małżeństwie. Priorytetem dla niej jest ukochany mąż. I właściwie niczego więcej...
Zosia- absolwentka dziennikarstwa, właśnie porzuca pracę w wydawnictwie i zamierza emigrować z partnerem Rafałem do Holandii. Jej świat rozpada się na...
Przeczytane:2023-12-16, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Patronat medialny , Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Z autografem,
Życie Mai wywraca się do góry nogami, kiedy okazuje się, że jej mąż ją zdradził i żąda rozwodu. Maja musi wynieść się z domu, chociaż nie bardzo wie dokąd. Jakby tego było mało jej córka postanawia odejść razem z nią. Początki ich nowego życia z całą pewnością będą trudne, ale od czego ma się dwie zdrowe ręce, głowę na karku oraz przychylną byłą teściową?
„To jednak prawda, że jak los zrzuca nam na barki kłopoty, to jednocześnie gdzieś w zasięgu ręki podsuwa sposób na ich rozwiązanie. Trzeba tylko uważnie się rozejrzeć i go poszukać, pomyślała Maja.”
Nigdy tak naprawdę nie wiemy, co może nas spotkać kolejnego dnia. Dzisiaj jesteśmy szczęśliwymi mężatkami, a jutro nagle możemy zostać same i do tego bez dachu nad głową. Życie pisze dla nas różne scenariusze. Bywa, że jest ciężko, że mamy chwilę załamania, a czasem atakuje nas zastrzyk energii i czujemy, że wszystko jest możliwe. Tak właśnie było w przypadku naszej bohaterki. Bądź co bądź, ale to bardzo zaradna kobieta, która nie boi się żadnej pracy. I choć życie kładzie jej kłody pod nogi, ona za każdym razem je pokonuje stając się jeszcze bardziej silną.
Byłam pełna podziwu dla Mai, gdyż podjęła się remontu starej stodoły chcąc ją przekształcić w dom mieszkalny. Ale ja na jej miejscu postąpiłabym tak samo. Szkoda byłoby burzyć coś co ma swoją duszę i historię. Poniekąd czytając jej historię, czułam się jakbym czytała o sobie. Pod wieloma względami nasza bohaterka jest podoba do mnie. Ja również własnymi rękami stawiałam swój dom. Uczyłam się wielu rzeczy, czasem mi coś nie wychodziło. Więc doskonale rozumiem Maję. Zaimponowała mi jej determinacja i wytrwałość w dążeniu do celu. Czasem miałam jedynie wrażenie, że zbyt wiele bierze na własne barki.
Oprócz Mai poznajemy tutaj również jej córkę Lili, która tak jak matka ma niezwykły talent do tworzenia pięknych rzeczy. No i jest jeszcze Bibi, była teściowa, a ta to dopiero przebojowa babcia. We tróję tworzą całkiem zgrane trio i bywa, że strach się ich bać. Te trzy kobiety zagwarantowały mi czasem też chwile pełne ubawu.
Arleta Tylewicz stworzyła powieść od której wprost nie można się oderwać. Napisana lekkim i przyjemnym językiem, sprawia, że pochłania się ją w błyskawicznym tempie. Kreacja bohaterów również zasługuje na pochwałę. Nie mamy tutaj oklepanych jednakowych bohaterów. Wręcz przeciwnie, każdy z nich cechuje się czymś innym. Najbardziej negatywną postacią dla mnie był Gustaw, człowiek którego po prostu nie dało się polubić. Za to Mieszko, to jego kompletne przeciwieństwo. Taką postać mogłabym mieć u swego boku w rzeczywistym świecie.
Autorka stworzyła powieść, która pokazuje nam, że w kobietach potrafi drzemać siła o jakie same by się nie posądzały. Że tak prawdę mówiąc, to nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia. Bo jeśli się czegoś naprawdę mocno pragnie, wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć. Niekiedy druga osoba ma na nas mocny wpływ, sprawia, że się jej całkowicie podporządkowujemy, a my tego tak naprawdę nie zauważamy. Czasem mijają lata, a czasem uświadamia nam to ktoś inny. A w życiu nie chodzi o to, aby robić coś co chce ktoś inny, tylko to co nam samym w duszy gra.
W tej historii zobaczymy również siłę niezwykłej przyjaźni oraz powoli rodzącą się miłość.
„Maja przypomniała sobie, jak bardzo była zaślepiona miłością do męża, przez co pozwoliła mu na całkowitą dominację. Właściwie sama podporządkowała się wymaganiom i skupiła jedynie na spełnianiu jego oczekiwań. Niszczyła w ten sposób własną osobowość i gdyby nie przypadek, że Gustaw znalazł sobie kochankę, robiłaby to dalej.”
"Dom w kapeluszu" to powieść, która pokazuje nam, że dla kobiet nie ma rzeczy niemożliwych, a także, że miłość może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie naszego życia. Gorąco polecam.