Dom Masek to intrygujący horror z serii HarperYa. Opowiada o nastoletniej Libby i jej rodzinie, która przeprowadza się do starego, rodzinnego domu mamy. Po niedawnej tragedii i diagnozie choroby afektywnej dwubiegunowej u głównej bohaterki, cała rodzina musi zacząć układać swoje życie od nowa. Szybko okazuje się, że nowy dom wcale nie jest tak cudowny jak opowiadała dziewczynom mama. W krętych korytarzach domu mieszkają dziesiątki robaków, w oknach znajdują się witraże z wizerunkami owadów, a w ogrodzie pełno jest rosnących niebieskich róż. Mieszkańcy miasteczka opowiadają historie o zaginięciach związanych z domem. Podobno pierwsi właściciele organizowali legendarne seanse z maskami. Mama Libby nie chce rozmawiać o krążących legendach, jednak dziewczyna przeczuwa, że coś nie do końca jest jak powinno, a dom skrywa przed nią tajemnice.
Wydawnictwo: HarperKids
Data wydania: 2024-10-23
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: A Place for Vanishing
„Dom masek” to opowieść o czymś w rodzaju nawiedzonego domu, ale nie tylko. Bo to również, co mnie osobiście zaskoczyło, wielowymiarowy portret ludzkich emocji, sekretów i prób zrozumienia samego siebie. Autorka stworzyła klimatyczny gotycki horror młodzieżowy, który zachwyca szczegółowością, atmosferą grozy, a także umiejętnie poprowadzonymi wątkami psychologicznymi i obyczajowymi.
Akcja powieści toczy się w tajemniczej, nieco przerażającej wiktoriańskiej rezydencji, w której zamieszkuje główna bohaterka Libby i jej rodzina. Ten dom, będący kiedyś świadkiem seansów spirytystycznych i niezwykłych zaginięć ma być dla Libby, zmagającej się z chorobą afektywną dwubiegunową i traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości, szansą na nowy początek i odcięcie się od trudnej przeszłości. Ale nic z tego, mroczne sekrety rezydencji zaczynają wychodzić na jaw. Dlatego Libby z siostrą i nowo poznanym chłopakiem z sąsiedztwa postanawiają rozwiązać zagadkę tego przedziwnego miejsca.
Klaustrofobiczny klimat to siła tej opowieści. Doskonale skonstruowane detale budują poczucie niepokoju i osaczenia. Niebieskie róże o odurzającym zapachu, szklane maski w kształcie owadów, kolorowe witraże, skrzypiące podłogi i błąkające się po kątach robaki tworzą atmosferę wręcz namacalnej grozy. Opisy są sugestywne i malownicze. Jednocześnie informacje są dawkowane z umiarem, co dodatkowo podkręca i tak już gęstą i niepokojącą atmosferę, utrzymuje napięcie i nie pozwala nawet na chwilę wytchnienia. Ale tym, co mnie osobiście zachwyciło w tej powieści, bo się tego nie spodziewałam, jest jej warstwa psychologiczna. Zmagania Libby z chorobą są przedstawione w niezwykle empatyczny, ale też realistyczny sposób. Autorka pokazuje zarówno indywidualne zmagania Libby z chorobą, jak i to, jak wpływa ona na relacje rodzinne. Przedstawia proces radzenia sobie z bólem, walki z własnymi ograniczeniami i poszukiwania tożsamości.
Tytułowe maski mają zarówno fabularne, jak i symboliczne znaczenie. Stanowią klucz do odkrycia tajemnic domu, bohaterowie wykorzystują je do zgłębienia zagadek przeszłości. Jednocześnie symbolizują pragnienie ucieczki od rzeczywistości i próbę stania się kimś innym, zachęcając do zadawania pytań o to, kim jesteśmy, jak daleko możemy się posunąć, by osiągnąć to, czego pragniemy i jakie konsekwencje może nieść odrzucenie własnej tożsamości. Dzięki dynamicznej akcji, licznych zwrotom fabularnym i dopracowanym postaciom powieść wciąga od pierwszej strony aż po zaskakujący finał. Nie odłożycie jej, dopóki jej nie skończycie. Serdecznie polecam!
Życie Libby niedawno się posypało. Po bardzo trudnych zdarzeniach, pobycie w szpitalu, diagnozie, jaką otrzymała, ma zacząć wszystko od nowa. Wraz z mamą i siostrą wyruszają do miejsca dzieciństwa ich mamy, do domu, który był tematem tabu. Dziewczyna dziwnie się czuje w tym miejscu, jednak obiecała, że się postara i naprawdę stara się odnaleźć tu spokój. Nic nie jest jednak takie proste, zaczynają się dziać dość dziwne rzeczy, a Libby zaczyna „grzebać” w przeszłości i odkrywać tajemnice domu, jednak nie tylko. Dowiaduje się między innymi, że w posiadłości dawno temu odbywały się seanse spirytystyczne. Jakie tajemnice jeszcze skrywa dom? Co takiego odkryje Libby? Jakie znajomości nawiąże? Co jeszcze się stanie?
Czasem się zdarza, że jedną książkę czytam zarówno ja, jak i moja 17-letnia córka i to jest właśnie jednak z nich. Obie po skończeniu stwierdziłyśmy to samo, a mianowicie, że była to świetna pozycja.
Akcja sprawnie poprowadzona, z momentami, które potrafiły zaskoczyć. Czytało się ją dość szybko, a podczas czytania towarzyszyły emocje. Były momenty, w których włoski stawały na rękach i wcale nie przesadzam, ale również inne, wywołujące dużo łagodniejsze emocje. Książka była wciągająca i dość ciężko było się od niej oderwać (dla mnie była to pozycja na jeden wieczór, Amelka przeczytała ją w trzy, ale ona musi iść wcześniej spać ze względu na szkołę).
Bohaterowie zdecydowanie ciekawi, dość dobrze wykreowani. Zarówno ja, jak i Amelka zgodnie twierdzimy, że warto poznać ich blisko.
„Dom Masek” to książka, którą polecam zarówno ja, jak i moja 17-letnia córka.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
"Dom Masek" Ann Fraistat
4/5 ?
"Musisz się bać.
Ale nie za bardzo.
Przedstawienie musi trwać."
Dlaczego nikt wcześniej nie powiedział mi, że młodzieżowy horror może być tak ciekawy!? ?
W ogóle, że horror w gotyckim stylu może być tak bardzo dla mnie!? ?
Moja mroczna dusza przebija się na powierzchnię, MUAHAHAHA ?
Powiem wam w sekrecie.. że nawet kilka razy poczułam, jakby kostucha przeszła obok mnie, stawiając włoski na moim karku dęba! Więc niby horror dość młodzieżowy, a jednak takie miękkie parówy jak ja, mogą załapać cykora ?
Czy opis sprawił, że aż mnie paliło, by sięgnąć po tę książkę?
No niekoniecznie.
Cieszę się jednak, że się na nią zdecydowałam, bo absolutnie było to coś innego niż książki, które czytam na codzień.
Taki powiew świeżości dobrze mi zrobił ?
Dom wiktoriański - pełen mrocznych tajemnic, sekretów, dziwnych zjawisk, skrywanej przeszłości i - kwitnących w ogrodzie, niebieskich róż, które odurzają zapachem..
A w tym wszystkim Libby - która wprowadza się do tego miejsca wraz z rodziną, chcąc zacząć wszystko od nowa.
Och Libby.. żebyś ty wiedziała, co czeka cię w tym domu ?
I chyba właśnie zacznę od bohaterów, bowiem bardzo podobało mi się to, jak autorka wykreowała swoje postacie.
Szczególnie podobała mi się Libby i Flynn ?
"- Przepraszam. Na pewno miałeś nadzieję na normalną randkę. Normalny pierwszy pocałunek. A ja tu beczę i beczę.
Flynn pokręcił głową. Trzymał ręce na dolnej części moich pleców i tylko przyciągnął mnie bliżej.
- Chyba nigdy nie chciałem niczego normalnego. Normalność to... Dla mnie normalność to kłamstwo. A to jest prawda."
Skoro nikogo już nie dziwi moje zakochiwanie się w płci męskiej w świecie fikcji, to lecimy dalej ?
Klimat całej książki jest wprost uzależniający.
Wątek romantyczny chociaż nie jest jak dla mnie na pierwszym planie, to jest go na tyle wystarczająco, żebym mogła poczuć chemię między bohaterami.
Ciężko jest się od niej oderwać i mówię to ja - osoba, która zarwała dla niej pół nocy, chociaż chore zatoki nie dają mi żyć.
To wiele mówi o tym, jak ta historia uzależnia ?
No i błagam was.. kiedy będzie lepszy czas, na czytanie horrorów, niż jesienią? ?
Blisko 500 stron czystego mroku, grozy i elektryzującej ekscytacji. Duża polecajka ode mnie!
"Wstrzymaliśmy oddechy. Wilgotne powietrze otaczało nas gęstą chmurą. Słodką, jak przejrzały owoc. Gorzką w smaku."
Współpraca reklamowa z @harperya_pl @harpercollinspolska
Nie da się ukryć, już sama okładka jest zapowiedzią zarazem fascynującej, jak i otumaniającej lektury, następny jest wstęp powieści, po którym czytelnik doskonale zdaje sobie sprawę, że czeka go mroczna, hipnotyzująca, ale i pełna adrenaliny podróż na pograniczu jawy i snu. Potem jest już tylko lepiej, książka wyróżnia się wyjątkowym napięciem, tajemniczością i magnetyzmem, po otworzeniu, nie sposób przerwać czytania, przepadamy bez pamięci i z zapałem pochłaniamy nakreśloną mroczną historię, robiąc ewentualne przerwy jedynie na drapanie się, spowodowane notoryczną i niepokojącą obecnością dreptających, pełzających, nieobliczalnych insektów w mrocznym domu naszych bohaterek.
Bezsprzecznie, Ann Fraistat może pochwalić się bujną wyobraźnią oraz niesłychanym talentem manipulowania czytelnikiem. Umiejętne stopniowanie napięcia nie jest jej obce. Nieświadomy czytający pomału staje się zakładnikiem mrocznej intrygi. Pisarka bawi się z nim w kotka i myszkę, przeraża niepokojącymi opisami niemożliwych do wyjaśnienia zjawisk, po czym na chwilę koi skołatane nerwy, siejąc złudny spokój, po to, by za jakiś czas uderzyć niespodziewanie ze zdwojoną mocą!
Taka huśtawka powoduje w końcu, że pochłaniający historię jest w ciągłej gotowości, napięcie niemal pulsuje mu w skroniach, a on nie potrafi się wyciszyć, bo już doskonale zdaje sobie sprawę, że nadciąga potężna burza. Niewyjaśnione paranormalne zdolności masek, mroczny, przerażający dom, a do tego skomplikowane relacje rodzinne i problemy psychiczne, które w tak klaustrofobicznej i paranoicznej atmosferze jeszcze się nasilają...
,,Dom masek" to niesłychanie klimatyczny, paraliżujący, dopełniony nietuzinkowym wątkiem owadów i ,,nawiedzonych" masek gotycki horror, który rozkocha w sobie nawet wymagających fanów mocnych literackich doznań. Misternie nakreślona fabuła, otumaniająca, mroczna atmosfera, mistrzowsko stopniowane napięcie, sytuacje niemożliwe do logicznego wyjaśnienia, a w tle mroczny, zaniedbany dom, słynący z bardzo niepokojącej przeszłości. Ta historia Was sparaliżuje, wywoła ciarki na całym ciele i obudzi dawno zagrzebane strachy. Polecam gorąco!
Przeczytane:,
(czytaj dalej)