Czy zemsta jest słodsza od wybaczenia?
Gdy najbliższa osoba rani, można wybrać zemstę lub odpuścić. Co przyniesie upragnioną wolność?
Joanna, po zdradzie partnera i zakończeniu trudnego związku, postanawia wyjechać. Praca w luksusowym domu z bajecznym ogrodem i opieka nad rezolutną pięciolatką wydają się tym, czego teraz potrzebuje. Serdeczność właściciela willi, Leona, szybko pomoże zaaklimatyzować się jej w nowym miejscu. Tylko dlaczego żona gospodarza, jego matka i siostra nigdy nie jedzą razem posiłków? Dlaczego żona jest z nim, choć go nie kocha? I dlaczego matka i siostra, gdy na niego patrzą, mają w oczach strach? Co dzieje się tak naprawdę za zamkniętymi drzwiami wielkiego domu?
Dom marionetek to opowieść o rodzinnych tajemnicach, toksycznych relacjach, poszukiwaniu akceptacji i bliskości. I o wybaczeniu, które w odróżnieniu od zemsty przynosi prawdziwe wyzwolenie.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2021-09-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Co jest ważniejsze: pielęgnowanie krzywd oraz stojąca za tym zemsta czy przebaczenie? Co może przynieść nam ulgę raz na zawsze? Czy zemsta da nam upragnioną wolność i sprawi, że zapomnimy o demonach przeszłości? Co wybrać?
Na te i inne egzystencjalne pytania Autorka Natasza Socha próbuje szukać odpowiedzi w swojej najnowszej książce pt. "Dom marionetek".
Bohaterką opowieści jest Joanna – młoda kobieta, zdradzona przez jej życiowego partnera, która postanawia zacząć wszystko od nowa. Stara się znaleźć dla siebie zajęcie i trafia do niezwykle luksusowego domu z wielkim ogrodem. Na pozór wszystko więc wygląda idealnie. Jest właściciel – Leon – wzięty prawnik i 3 kobiety: jego matka, siostra i żona oraz urocza dziewczynka. Na tym jednak bajka się kończy. Od samego początku bowiem widać, że w tym miejscu dzieje się coś dziwnego, niewytłumaczalnego. Mieszkanki jadają posiłki w odosobnieniu, a na widok mężczyzny mają strach w oczach. On zaś pod fasadą człowieka sukcesu skrywa małego chłopca pozbawionego miłości, bliskości oraz zaufania do najbliższych. Studia mają być więc rekompensatą tego wszystkiego, co mu się w życiu (według jego przekonania) nie udało. Mają rekomendować mu brak poczucia własnej wartości. Jednak czy to wystarczy?
Całej tej maskaradzie przypatruje się nowo przybyła kobieta, która zaczyna się zastanawiać, co się tutaj dzieje i dlaczego nic nie jest takim, jakim powinno być. Dopiero w miarę poznawania domowników odkrywa ich mrocznych sekretów i tajemnic, które niejednego powaliłyby z nóg, wszystkie elementy układają się w jedną całość.
Demony przeszłości powracają jak boomerang i zdają się nie chcieć opuścić Leona. Jednak czy mogą one stanowić wystarczający powód, aby się mścić za to, co było? Tego nie wie nikt, a tym bardziej sam mężczyzna.
Co kryje się pod pozorem normalności? Tego czytelnik dowiaduje się na kolejnych kartach powieści. Jeśli w tym momencie spodziewacie się mrożących krew w żyłach drastycznych scen oraz pełnych okrucieństwa przemocowych zachowań, to będziecie rozczarowani. Nie ma tu również wulgarnego języka tak właściwego dla współczesnych powieści. Dzieje się coś o wiele gorszego, dosadnego. Czytelnik zetknie się z pełną przejmujących opisów fabułą pisaną z perspektywy dziecka oraz dorosłego już Leona, po którego sławach łatwo możemy się domyślić, czego doświadczył w swoim życiu i co go motywuje do takich, a nie innych działań. Narracja prowadzona jest w taki sposób, aby łatwo było się wczuć w rolę, uczucia oraz emocje bohaterów. Razem z nimi przeżyjemy coś niebywale przeszywającego, co wywoła u nas dreszcze, coś niedającego się zapomnieć. Ten ból zostaje z czytającym jeszcze długo po lekturze książki. I to jest właśnie siła tej historii.
Ta pozorna delikatność, uprzejmość, życzliwość uderza w czytelnika ze zdwojoną siłą, ponieważ idealnie oddaje aktualną sytuację wszystkich mieszkańców domu. Kobiety są tymi tytułowymi marionetkami, a Leon porusza nimi niczym lalkarz w teatrze, ograniczając w ten sposób swobodę ruchów, odbierając wolność zarówno w wymiarze fizycznym, jak i psychicznym. Stosuje manipulację, niszczy od środka, gnębi, a wszystko po to, aby doznać ulgi, wzbudzić poczucie winy. Chce uwolnić się od przeszłości, jednocześnie brnąc w nią coraz głębie. W efekcie sama staje się zniewolony. Pozostaje więc zadać pytanie: co musiałoby się stać, aby perfekcyjnie wcielony plan, demoniczny układ się rozwiązał. Jak długo ta gra będzie kontynuowana? Czy kobietom uda się wyswobodzić z rąk oprawcy? I czy zemsta faktycznie okaże się jedynym słusznym ratunkiem? Tego dowiecie się z kart tej mrocznej historii.
Dla mnie ta książka traktuje o toksycznych relacjach będących pokłosiem przeszłości, o próbie złagodzenia bólu po doznanej krzywdzie. Opowiada także o tym, że zła nigdy nie zwycięży się złem. Czasem więc trzeba zwyczajnie odpuścić, wybaczyć, aby odzyskać wolność.
Jedynym minusem tej całej historii jest zbyt chaotyczny finał. Nie żebym się takiego obrotu sprawy nie spodziewała, ale zabrakło mi tutaj elementów zaczepienia, buntu dłuższych przemyśleń, które mają za zadanie doprowadzić bohatera do właściwych wniosków. Mam wrażenie, jakbym między rozwinięciem a zakończeniem nie było tego "czegoś", łącznika spajającego pointę z fabułą. Jednak to nie umniejsza tej powieści całościowo. Przekaz wybrzmiał, jak powinien, a nawet głębiej. Już czekam na kolejną książkę tej autorki.
Co jest słodsze - zemsta czy wybaczenie?
Odpowiedź znajdziemy w kolejnej nieoczywistej i oryginalnej powieści Nataszy Sochy "Dom marionetek".
Joannę ciągnie w nieznane. Chce się schować, uciec po nieudanym związku. Dlatego idealne dla animatorki domu kultury wydaje się ogłoszenie, w którym poszukuje się opiekunki do pięcioletniej dziewczynki. Dodatkowym plusem jest to, że by dotrzeć do domu, w którym miałaby zamieszkać musi pokonać sześćset kilometrów. Czy to wystarczy, by zapomnieć o tym, co ją zraniło?
W Miasteczku na dziewczynę czeka niespodzianka - w trzypiętrowym domu mieszka nie tylko Leon wraz z żoną Magdaleną i jej przyszłą podopieczną Amelką, ale również dwie inne kobiety.
Każda z nich chce, aby mówić do niej pełnym imieniem.
Każda ma problemy zdrowotne.
Każda jada posiłki o innej porze.
Każda mieszka na innym piętrze.
Każdej Leon poświęca swój czas.
Każdą się opiekuje.
Magdalena ma ataki histerii, bóle głowy i światłowstręt, Leokadia (matka Leona) zaczyna zapominać o wielu rzeczach i jedynie jego siostra Katarzyna, jest najbardziej z nich zbuntowaną i agresywną mieszkanką.
Tylko skoro kobietom jest źle w tym domu, dlaczego po prostu nie wyjdą? Nie wyjadą? Nie wyprowadzą się?
No i właśnie tutaj kryje się najważniejsza tajemnica powieści. Prawda dotrze do Ciebie, czytelniku powoli, tak jak i do Joanny. Drobne wydarzenia czy słowa powodują, że zaczyna czuć się nieswojo. Podejrzewa, że relacje panujące w tym domu mają drugie dno...
Jak zakończy się ta historia? Przyznaję, że spodziewałam się innego finału, choć nie powiem, by ten był zły...
Natasza Socha po raz kolejny mnie zaczarowała, poddała wręcz czemuś w stylu hipnozy powieściowej. Zupełnie nie mogłam oderwać się od opowieści o domu, o którym po Miasteczku krążą ciekawe plotki. Jego mieszkańcy to bardzo zagubione postacie, każda chciałaby osiągnąć szczęście, spełniać marzenia, tylko niestety każdej z nich ktoś stanął na drodze i to uniemożliwił.
Autorka umiejętnie opisała emocje i zachowania ludzi w stresowych sytuacjach, pokazała do czego jest zdolny człowiek i na co jest w stanie się zgodzić, by ukryć swe winy. Świetnie nakreśliła osobę, która ponad wszystko pragnie zemsty. Zwłaszcza zemsty za traumatyczne dzieciństwo. Poznajemy je dzięki krótkim rozdziałom z narracją chłopca - wiele z opisanych tam wydarzeń... nie do uwierzenia!
Zresztą podobnie jak obecne zdarzenia z domu w Miasteczku... Nie napiszę Wam więcej, nie zdradzę kto i co zrobił, że się tam znalazł. Nie uchylę nawet rąbka tajemnicy, jak naprawdę wygląda życie codzienne, choć zapewne inne recenzje to zrobią. Sami stańcie się świadkami tego, jak spod warstw wyłoni się obraz prawdy o bohaterach,
Kim są tytułowe marionetki? Kto pociąga za ich sznurki? Ta powieść zasługuje na Waszą uwagę!
Podsumowując - "Dom marionetek" to opowieść o dziwnym i tajemniczym domu, ale przede wszystkim o strachu, zemście, manipulacjach, demonach przeszłości, odrzuceniu, zdradzie, niepełnosprawności czy samotnym macierzyństwie. To niejako podróż w głąb siebie, odkrywanie co nas cieszy, zapominanie o toksycznych relacjach oraz o mocnym instynkcie przetrwania, który "zmusza" nas do kłamstwa. Gorąco polecam!
Do czego jest zdolny dorosły człowiek, który przeżył traumę w dzieciństwie, był poniżany przez matkę, gnębiony przez siostrę, nigdy nie zaznał miłości choć codziennie o nią błagał.
"Człowiek powinnien wiedzieć, że nie można być bezkarnym w swoim okrucieństwie. I że wszystko ma swoją cenę."
Dom marionetek tworzą trzy kobiety, matka, siostra oraz żona Leona. Dom pełen kłamstw, niedomowień, nieporozumień oraz nienawiści.
Joanna jest dziewczyną, która została boleśnie zdradzona przez chłopaka, postanawia zmienić swoje życie, wyjechać i zacząć wszystko na nowo, trafia do tego tajemniczego domu, zatrudniona jako opiekunka, przyszywanej córeczki Leona. Z czasem staje się opiekunką również pozostałych kobiet zamkniętych w domu Leona.
Czy Joanna jest w stanie poprawić relacje w tej rodzinie?
Czy Leon mial prawo zamienić trzy dorosłe kobiety w szmaciane laleczki, które zastraszne boją się własnego cienia?
,, Musiałeś tak uświnić całą koszulkę i spodnie? Myślisz, że będę to teraz zapierać albo nie daj Boże kupię ci nowe? Jeśli nie potrafisz choć trochę o mnie pomyśleć, to będziesz chodził w brudnych rzeczach!
-Rysowałem laurkę- wyszeptał chłopiec.
Mama zerknęła na kartkę, którą trzymał w ręku.
-To na przyszłość nie rysuj. Wszystko, czego potrzebuję, to odrobina spokoju".
Chyba nie trzeba wiele tłumaczyć jak emocjonalna jest ta książka. Chwilami aż oddech wstrzymywałam na zmianę z nerwami i lękiem o swoje zdrowie psychiczne. A jeśli już o tym wspominam, to powiem wam, że sporej części bohaterów przydałby się ośrodek dla obłąkanych. Byli tak nieskładni umysłowo aż brakowało mi pojęcia. Zupełnie jakby byli w dziesięciu miejscach jednocześnie i każdemu przekazywali tylko jedno zdanie. Do tego momenty, kiedy wracając do domu wszystko było poprzestawiane. Ciarki nie opuszczały mnie ani na moment. To bardzo niepokojąca książka...
Ja wciągnęłam się w nią od razu. Kiedy poznałam małego chłopca nie rozumiałam jak można było być dla niego tak okropnym. Został zastraszany przez osoby, które powinny go chronić. Burzyli jego dobre intencje sprawiając mu niewyobrażalny ból psychiczny. Jest to osobna historia, która dopiero później złączy się w całość. Obecnie bowiem poznamy rodzinę, której ktoś ukradł szczęście. Matka małej dziewczynki będzie wpajała jej do głowy niezdrowe historie, a ona powierzy je w sekrecie opiekunce. Nie wiem co było tu bardziej straszne, bowiem im dalej, tym jest mrocznej i bardziej i pachnie szaleństwem. Prawdziwy bestsellerowy thriller psychologiczny, który ukarze zdrady i kłamstwa. Oplecie was tak intensywnymi doznaniami, aż sami postradacie rozum.
W trakcie czytania bałam się bardzo dwóch rzeczy: tej, że nie będę mogła spać w nocy i drugiej, że już nigdy nie przeczytam tak zjawiskowej pozycji. Jeśli pamiętacie książkę ,,Wizjer" i wam się spodobała, to tutaj będzie jeszcze lepiej! Z całego serca ją wam polecam, bo jej premiera już pierwszego września:-)
Tyle cierpienia...
Twórczość Nataszy Sochy znam dość dobrze, często też oceniam jej pomysły literackie najwyżej, jak się da, czyli na dziesięć gwiazdek. W moim przypadku, aby tak dobrze ocenić powieść, musi ona być porywająca niemal od pierwszej strony. ,,Dom marionetek" spełnia ten warunek w stu procentach i gdybym tylko mogła, oceniłabym tę książkę jeszcze wyżej. Czytałam ją tylko przez kilka godzin, w dodatku z wypiekami na twarzy. Łał, łał, łał, istna bomba, torpeda, kwintesencja wszystkiego, co dobrze i chętnie się czyta. Ujął mnie dodatkowo podział rozdziałów- nie są one klasycznie ponumerowane. Wręcz przeciwnie- każdy rozdział ma odrębny tytuł, a ich zakończenia wręcz zmuszają czytelnika, by dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Między tymi rozdziałami istnieją dodatkowo rozdziały ,,szczególne". Dlaczego tak je nazywam? Otóż są one wyróżnione inną czcionką i zawsze nazywane tak samo: CHŁOPIEC. Ma to bardzo, ale to bardzo duży wpływ na całą treść i nie można ich pominąć. Nie zdradzę szczegółów, ale dzięki nim odbiorcy zrozumieją poczynania jednej z głównych postaci.
Początkowo poznajemy losy załamanej Joanny, animatorki w domu kultury. Kobieta została zdradzona przez Maćka, swojego partnera. Był to szalenie nieudany związek, gdyż mężczyzna uchodził za klasycznego pana ,,dwie lewe ręce", a na domiar złego miał bardzo wybujałe fantazje erotyczne. Jedna partnerka seksualna to dla niego niemal nic, dlatego wierność w jego wydaniu nie miała prawa bytu. Kobieta nie chce całkowicie się załamać, dlatego zwalnia się z pracy i zatrudnia ponad 600 kilometrów dalej od dotychczasowego miejsca zamieszkania. Od teraz będzie ona opiekunką małej Amelii. Pracodawca to natomiast Leon Malczyński- elegancki, szarmancki pan mecenas, właściciel trzypiętrowej rezydencji. Początkowo wszystko wydaje się normalne, ale do czasu... Z dnia na dzień Joanna poznaje innych mieszkańców ogromnego domu- Magdalenę- żonę Leona, Leokadię- matkę oraz Katarzynę- siostrę. Wszystkie trzy kobiety wydają się, delikatnie mówiąc, dziwne i ekscentryczne, a w domu panują przedziwne zasady. Każda z kobiet zamieszkuje inne piętro domu, domownicy nie jadają wspólnie posiłków, a nawet nie zwracają się do siebie bardziej pieszczotliwie. W grę wchodzą tylko pełne, eleganckie imiona. Joannie podoba się obecna praca, ale zaczyna w niej dojrzewać ziarnko niepewności. Po co kilku osobom tak wielki dom, w którym nie czuje się ciepła domowego ogniska? Dlaczego kobiety muszą o wszystko pytać Leona, jakby były więźniarkami, a nie szczęśliwymi mieszkankami? Co więcej, Leon uchodzi w oczach Joanny za wzór opiekuna domowego- sam gotuje, sprząta, kocha małą Amelię, choć nie jest jego biologiczną córką. Coś jednak ewidentnie jest nie tak, ale co? Warto się tego dowiedzieć, a zakończenia poszczególnych rozdziałów wręcz zagrzewają czytelnika do tego, by ochoczo kontynuować lekturę.
Kluczem do rozwiązania powyższych pytań są wspomniane wcześniej rozdziały zatytułowane CHŁOPIEC. Z nich dowiemy się, jakie życie Leon wiódł w dzieciństwie i co zmusiło go do wprowadzenia dziwnych reguł domowych. Mogę tylko napisać, że BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!
Książka Nataszy Sochy bardzo mnie zaskoczyła i wciągnęła do tego stopnia, że dosłownie nie mogłam oderwać się od lektury. Wątki wprowadzone przez pisarkę są niezwykle ważne w codziennym życiu każdego człowieka. Mamy tutaj bowiem tematykę bolesnej zdrady, poniewierania, poniżania, a także manipulowania i zemsty. Warto jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy zemsta na drugim człowieku jest naprawdę tak słodka, jak powiadają? Czy nawet udane manipulacje względem bliźniego pocieszą nas, pomogą zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości? Sama myślę, że zemsta niczego nie załatwi, a tylko dodatkowo nas zdołuje. Mści się tylko człowiek bez uczuć wyższych i bez innego pomysłu na nowe, lepsze ścieżki życiowe. Do jakich wniosków dojdą głowni bohaterowie? Tego nie zdradzę, ale ja jestem wręcz zachwycona lekturą. Pisarka doskonale pokazała, jak działa inne polskie porzekadło pt. ,,nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka". Dzięki lekturze jeszcze bardziej rozumiem, jak ważne są poprawne relacje domowe. Wiem tez, że pieniądze nie załatwią wszystkiego. Można mieć piękny, kilkupiętrowy dom, ale jeśli nie będzie w nim ciepła, wówczas okaże się on gorszy, niż rozsypująca się runa.
Podczas wręcz ekspresowego czytania ,,Domu marionetek" niejednokrotnie przechodziły mnie dreszcze. Czułam się chwilami, jakbym czytała tekst z gatunku domestic noir (ich mistrzynią w Polsce jest Alicja Sinicka). Gatunek ten jest bardzo specyficzny- akcja niemal zawsze dzieje się w jakimś dużym domu, a bohaterkami są głownie kobiety, w dodatku źle traktowane. Pamiętajmy, że nie trzeba kogoś zawsze bić, by mówić o przemocy. Dużo intensywniejsza jest przemoc psychiczna, podsycana strachem i manipulacją ze strony oprawcy. W książkach z gatunku domestic noir wiele jest też skrajnych emocji- miłości, ale i strachu, lęku. Teksty Nataszy Sochy jak dotąd takie nie były, stąd moje intensywniejsze zaskoczenie.
Książka ta jest po prostu boska i magiczna, dlatego chętnie wszystkim ją polecam!! Jestem przekonana, że Natasza Socha swoim tekstem poruszy najbardziej zatwardziałe serca.
Święta w krainie mediów społecznościowych Mistrzyni świątecznych opowieści powraca w ciepłej historii o szaleństwie internetowej popularności i znaczeniu...
Siódmego czerwca dwa tysiące pierwszego roku szesnastoletnia Karolina wyszła z domu i od tamtego czasu nikt jej więcej nie widział. Po ponad dwudziestu...