Kogut domowy ma trzy córki oraz żonę, która robi karierę. On sam musiał pożegnać się z pracą w bankowości, zrezygnować z hobby i zapomnieć o eleganckich garniturach.
Kogut domowy ma czterdzieści trzy lata, na imię Jakub i doskonale wie w ilu stopniach należy wyprać wełniane skarpetki. Lubi gotować, pleść warkoczyki i ma czasem pomalowane paznokcie. Nie lubi jednak zapachu romansu, który coraz intensywniej spowija jego żonę...
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2018-04-18
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 368
Kogut domowy to historia o niespodziankach, jakie życie dla nas szykuje. Pewnego, niezbyt pięknego dnia, głowa rodziny traci pracę. Niestety rynek nie ma dla niego zachęcających perspektyw, więc konieczna wydaje się tymczasowa zamiana ról. Żona idzie do pracy na pełen etat, a on przejmuje obowiązki domowe, w których zakresie mieści się wychowywanie trzech dziewczynek.
Życie jest nieprzewidywalne i zdarza się, że utarte schematy, jakich się uparcie trzymamy, nagle muszą zostać przewartościowane. Przyjęło się, że to mężczyzna dba o zapewnienie rodzinie przetrwania, a kobieta pracuje nad ogniskiem domowym. Czasy się jednak zmieniły i obecnie nie jest to już takie typowe. Z tego też względu Kogut domowy nikogo nie powinien dziwić, ani tym bardziej gorszyć.
Zwrócę jednak uwagę na to, że Natasza Socha to dla mnie autorka, która bezbłędnie potrafi dostrzegać pozornie banalne szczegóły i opisywać to wszystko w bardzo trafny, bezpardonowy sposób, czasem wręcz złośliwy. Jak do tej pory zawiedziona byłam tylko jednym tytułem spod jej pióra, ale nie jest to ta powieść.
Od Koguta domowego nie mogłam się oderwać, choć czasem mnie bawiła, a czasem drażniła. Kolega Niki z pracy to już w ogóle ciężki temat, który psuł mi atmosferę za każdym razem, gdy tylko pojawiał się w opowieści. Trzeba jednak przyznać, że to historia z życia wzięta, barwnie i ciekawie opowiedziana, z charakterystycznym dla autorki pazurem. Nie spodziewałam się takiej złożoności. Zaczynając lekturę nie możecie być pewni czy jeśli lubicie daną postać od początku, to tak będzie do samego końca (albo przez cały czas).
Mimo początkowej niechęci do głównego bohatera, dość szybko go polubiłam. Wkurzył mnie początkową reakcją na zwolnienie i sposobem na rozwiązanie tego problemu. Ale później radził sobie tak, jak potrafił, a w pewnym momencie stwierdziłam, że to Nika zdecydowanie bardziej działa mi na nerwy. Wydaje mi się, że ja na miejscu Niki dzwoniłabym do domu znacznie częściej, by sprawdzić jak radzi sobie mąż w nowej roli.
Nie ukrywajmy, skoro facet nie miał zielonego pojęcia o upodobaniach czy nawykach córek, to pierwsze tygodnie będą dla niego skokiem wprost na głęboką wodę. Nie wyobrażam sobie nie dzwonić, lub nie pisać smsów, by dowiedzieć się, jak sobie radzi. Nawet jeśli podbiegałoby to pod nadopiekuńczość. Nika natomiast bardzo szybko przeszła do porządku dziennego nad sytuacją. Za szybko, bo gryzło mi się to z jej ogromną macierzyńską miłością, przedstawioną na początku.
Ważnym elementem powieści jest ukazanie wychowywania dzieci z dwóch różnych punktów widzenia: kobiecego i męskiego. Problemy, które dla jednej ze stron wcześniej nie istniały, teraz pojawiają się na nowo. W zupełnie innym świetle. I tego zdecydowanie chciałabym jeszcze więcej.
Kogut domowy to bardzo przyjemna powieść, świetnie napisana, z lekką dawką humoru, ciekawymi spostrzeżeniami i przede wszystkim życiowa. Może tego uwielbianego przeze mnie humoru było jeszcze za mało, jednak książka wciągnęła mnie tak, jak dobra książka wciągnąć powinna. Warto przeczytać!
Po książki niektórych autorów sięgam w ciemno, bo wiem, że otrzymam lekturę, obok której nie można przejść obojętnie. Do tego grona bez wątpienia należy Natasza Socha. Wzruszyła mnie i dostarczyła niezwykłych emocji w „ Aptece marzeń”, ubawiła w „ Awarii małżeńskiej „ napisanej wspólnie z przyjaciółką Witkiewicz. Tym razem uraczyła mnie wyjątkową i refleksyjną historią opowiadającą o nieoczekiwanej zamianie ról.
Z dnia na dzień Jakub Leński zostaje bez pracy, natomiast dorabiająca sobie dorywczo w agencji reklamowej jego żona Berenika oddająca się roli matki jest zmuszona z braku innej alternatywy do powrotu do pracy na pełen etat. Jakub nie mając innego wyjścia musi stawić czoła nowej sytuacji i przyjąć rolę kury domowej a raczej koguta. Wydawałoby się, że realizującemu się w życiu zawodowym facetowi trudno będzie zamienić garnitur na wygniecioną koszulkę i kapcie. Pomimo początkowego chaosu kogut domowy szybko przejmuje jednak dowodzenie i z dnia na dzień czuje, że zajmowanie się domem, dbanie o swoje trzy córki wcale nie uwłacza jego męskości a wprost przeciwnie przynosi mu coraz więcej satysfakcji. Oprócz codziennych zmagań i przepychanek z dziećmi ma jeszcze jedno zadanie do wykonania. Musi udowodnić swojej żonie, że nadal jest jej wymarzonym rycerzem tym bardziej, że do jego kurnika zagląda pewien fałszywy lis o imieniu Makary.
Natasza Socha skradła moje serce kolejną świetną powieścią pełną humoru z dużą dawką ironii. Śledzenie poczynań koguta domowego, perypetii i rozterek sercowych Bereniki były dla mnie nie lada gratką. Fabuła od samego początku mnie wciągnęła za sprawą oryginalnego pomysłu oraz lekkiego pióra autorki. Książkę czyta się w zawrotnym tempie dzięki niespodziewanym zwrotom akcji, mnóstwu komicznych sytuacji, zabawnym dialogom oraz niesamowitym barwnym bohaterom. Autorka fenomenalnie opisała wszystkie postaci, więc bez trudu mogłam sobie wyobrazić cały ten klan rodzinny włącznie z babciami, dziadkami z przesympatyczną emerytką Marianną dorabiającą sobie smażeniem naleśników, na czele.
„ Kogut domowy „ moim zdaniem nie jest powieścią wyłącznie dla pań powinni ją przeczytać także panowie, bo ta lektura nie tylko bawi, ale można tu znaleźć dużo tematów do przemyśleń i refleksji. Natasza Socha pokazała wszystkie blaski i cienie wychowywania dzieci, a także jak łatwo można doprowadzić do rozpadu małżeństwa, jeżeli zapomni się o jego pielęgnowaniu.
Wnosi trochę świeżego powiewu do literatury, bo dotychczas nie miałam okazji czytać książki gdzie rolę gosposi i pełnoetatowego rodzica pełni mężczyzna.
" Ojcowie są całkiem dobrymi matkami, trzeba im tylko dać szansę "
„Kogut domowy” swoją premierę na rynku wydawniczym miał 18 kwietnia br. Natasza Socha zaś należy do grona moich ulubionych autorek, zatem jej najnowsza powieść była moją lekturą obowiązkową na liście „do przeczytania”. Intrygujący tytuł oraz opis okładkowy wzmogły jedynie mój apetyt na tę lekturę.
Kogut domowy ma trzy córki oraz żonę, która robi karierę. On sam musiał pożegnać się z pracą w bankowości, zrezygnować z hobby i zapomnieć o eleganckich garniturach.
Kogut domowy ma czterdzieści trzy lata, na imię Jakub i doskonale wie w ilu stopniach należy wyprać wełniane skarpetki. Lubi gotować, pleść warkoczyki i ma czasem pomalowane paznokcie. Nie lubi jednak zapachu romansu, który coraz intensywniej spowija jego żonę...
„Kogut domowy” to powieść, w której autorka (jak to ma w zwyczaju) w sposób nietypowy pisze o sprawach zwykłych i dotykających, jeśli nie każdego to przynajmniej część ludzkości. Lawirując ponad stereotypami wprowadza nas w świat widziany oczami mężczyzny, którego sytuacja życiowa zmusiła do stawienia czoła zwykłej szarej codzienności, tej domowej, która wciąż w znacznym stopniu dotyczy jedynie kobiet.
Czytałam wiele powieści Nataszy i za każdym razem po skończeniu kolejnej i kolejnej – w mej głowie kłębi się to samo zdanie: „tak, to najlepsza książka Nataszy”.
No i jak żyć moi drodzy...kiedy autorka robi mi to nagminnie za każdym razem?
Tak było i teraz. Nowa powieść i znów to samo.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, książka jest napisana prosto, lekko, dokładnie tak jak lubię. A jednocześnie porusza tak wiele delikatnych kwestii z życia rodziny, że nie da się przejść obok niej obojętnie.
Poznałam świat dobrze mi znany (wszak jestem matką pełnoetatową, bez wynagrodzenia, dni wolnych i emerytury), jednak tym razem spojrzałam na to wszystko oczami faceta. To było bardzo ciekawe doświadczenie, inna perspektywa i aż się ciśnie na usta stwierdzenie, że w tym przypadku „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.
Tytułowy „Kogut domowy” to Jakub – która rzucony na głęboką wodę musi w mig ogarnąć sytuację, jaką narzuciło mu życie. Wyskakuje z garnituru, wciąga na tyłek dresy oraz kuchenny fartuszek z gruszką i uczy się latać na miotle. I nagle okazuje się, że "To nie maratony były trudne, nie łażenie po jaskiniach, budowa domu czy naprawa starego gramofonu, z którego Jakub był tak bardzo dumny. Najtrudniej było dorosnąć do roli ojca, zwłaszcza w wieku czterdziestu trzech lat."
Nie będę Wam za dużo zdradzać. Bo chciałabym żebyście sami się przekonali, że nie zawsze w życiu oczywista jest oczywistość.
„Kogut domowy” zachwycił mnie swoją prostotą, humorem i błyskotliwymi uwagami. Znam styl autorki i wiedziałam, że lektura mnie nie zawiedzie. Śmiech i łzy towarzyszyły mi nieustannie podczas czytania...a na dnie duszy pojawiło się ukłucie drobnego żalu – do życia i do świata, bo uświadomiłam sobie ze smutkiem, że na mojej drodze nigdy taki Jakub nie stanął i sama nie wiem, czy jest ich tak mało, czy tak dobrze się ukrywają przed wzrokiem innych ludzi?
„Kogut domowy” jest swoistym rodzajem petycji wystosowanym przez autorkę zarówno wobec kobiet jak i mężczyzn. Kobietom - Natasza Socha zwraca uwagę na to, że nie wolno nam popełniać tego błędu, który często robimy odsuwając partnera od domowych obowiązków i życia rodzinnego, bo same wówczas zapędzamy się w tzw. kozi róg. Dajmy im szansę wykazać się na tym polu i zaufajmy im, skoro radzą sobie z młotkiem i siekierą – poradzą sobie z kuchennym nożem, odkurzaczem i dziećmi!
Natomiast mężczyznom autorka pragnie dodać skrzydeł – pragnie by otworzyli się na życie domowe i nie rozpatrywali tego w kategoriach „pantoflarstwa”. Co to, to nie!
„Pantoflarz” to nie mężczyzna, który pomaga żonie, wyręcza ją, spaceruje z wózkiem itp. „Pantoflarz” to ktoś, kto nic nie sądzi, nie ma własnego zdania, papuguje po żonie, nie wie czym jest samodzielność, nie jest mu ona zresztą do niczego potrzebna, wręcz się jej boi. Brak mu siły woli i charakteru. Nie bierze odpowiedzialności ani za siebie, ani za nikogo innego. Jednym słowem współczesne duże dziecko.
Dlatego uważam, że „Kogut domowy” jest książką, którą powinien przeczytać każdy mąż, każdy facet, każdy partner czyli każdy męski twardziel, który za głowę rodziny się uważa i co rano wychodzi z domu, a wraca późnym popołudniem, słaniając się na nogach i padając jak „pies Pluto”.
Drogi Mężczyzno:
- jeśli sądzisz, że ogarniasz w życiu wszystko, a Twoja druga połowa siedzi w domu i nic nie robi?
- jeśli właśnie straciłeś etat i brniesz w totalną załamkę?
- jeśli pomagasz sporadycznie swej drugiej połowie w domowych obowiązkach?
- jeśli myślisz, że w życiu wystarczy, że pracujesz zawodowo i poza tym nic już robić nie musisz (no bo przecież pracujesz!)?
- jeśli uważasz, że nic się JEJ nie stanie, jak wracając ze spaceru z dziećmi zakupi dwa kilo ziemniaków, opłaci po drodze rachunki i skoczy przy tym po szampon oraz kilka innych sprawunków potrzebnych na „już”?
- jeśli wracasz do domu zmęczony i przeszkadza Ci dziecięcy śmiech i wrzawa?
- jeśli uważasz, że jesteś prawdziwym mężczyzną „z ikrą i jajami”? ( Wierzę w to, że tak!)
- jeśli masz dziś gorszy dzień i zupa była za słona, a kotlet za twardy?
- jeśli szanujesz swoją kobietę?
- jeśli uważasz, że prawdziwy facet, to ten który wygodnie rozłoży się przed domem i bierze chłodny browar w łapę, by się zrelaksować?
- jeśli sądzisz, że zrobienie zakupów w drodze z pracy uwłacza Twej godności, bo przecież ona i tak zrobi to lepiej i nie ma nic innego na głowie, no a Ty jesteś już zmęczony?
Jeśli chociaż na jedno z wyżej postawionych pytań odpowiedziałeś „Tak”, to powinieneś przeczytać „Koguta domowego”.
Gwarantuję, że odkryjesz sporo„mrocznych” tajemnic z otaczającego Cię najbliżej świata, zmienisz poglądy na wiele spraw, inaczej spojrzysz na swój dom, swoje dzieci i swoją kobietę.
A ty droga Kobieto – jeśli jesteś już po lekturze powieści, nie chowaj jej na półkę, nie oddawaj do biblioteki i nie pożyczaj przyjaciółce – podrzuć ją swojemu mężczyźnie do torby, którą codziennie bierze do pracy (najlepiej tuż obok śniadaniówki). Daj sobie szansę i jemu, bo „ojcowie są całkiem dobrymi matkami, trzeba im tylko dać szansę.”
http://przeczytajka.blogspot.com/
Powieści Nataszy Sochy należą w moim życiu do kategorii 'przeczytaj koniecznie, bez wcześniejszego pogłębienia wiedzy o czym historia będzie traktować'. Dlaczego? Pisarka już na stałe wpisała się w moje czytelnicze marzenia, gdyż potrafi z humorem napisać o tym, co trudne. Dzięki temu łatwiej łapać życie za rogi :)
Berenika i Jakub Leńscy są typowym małżeństwem z trójką dzieci. On każdego ranka zakłada garnitur i pędzi do banku, ona ogarnia dom, nastolatkę, przedszkolaka i niemowlę, jednocześnie dorabiając na jedną trzecią etatu w agencji reklamowej. Mąż ogranicza się do porannych buziaków i bycia zmęczonym po pracy, nie rozumie zupełnie ileż spraw Nika ma na głowie. Aż do czasu...
W wyniku redukcji etatów w banku, Jakub traci pracę i po wypiciu siedmiu latte w jednej z kawiarni, wpada na pomysł zamiany ról. Co zresztą wywołuje u jego żony śmiech, ale i złość. Jednak żyć jakoś trzeba, zwłaszcza że mają kredyt... Tak oto Berenika zaczyna pracę na pełny etat a Jakub staje się kogutem domowym w pomiętych i poplamionych t-shirtach. Jak z ogromem zwykłych czynności poradzi sobie facet, który nie miał dotychczas większego pojęcia o funkcjonowaniu domu i rodziny? Co będzie dla niego najtrudniejsze - zakupy, poranki czy może warkocze? A może strach o żonę, która uległa fascynacji nowym kolegą z pracy i na odległość pachnie tutaj romansem?
"Dzieci są bardziej fascynujące niż Kosmos."*
Kolejne dni przynoszą zmiany - Kuba zdaje sobie sprawę, że funkcjonować można tylko z konkretnym planem a najważniejsze jest zorganizowanie i synchronizacja. Jak będzie funkcjonował dom Leńskich pod wodzą koguta Jakuba? Jak poradzi sobie z doborem rajstop do spódniczki, krojeniem owoców czy stanem skupienia galaretki? Co wyniknie z diagnozowania choroby dziecka u wujka Googla? Dlaczego doświadczenie ze szkoleń bankowych przyda mu się w organizacji dnia? I jak wielką rolę w życiu Leńskich odegra nowy kumpel z parku czy pani od naleśników?
Ta książka czyta się właściwie sama, jest bowiem pełna humoru, ironii, ciekawej fabuły i oryginalnych bohaterów. Autorka pokazuje życie takim jakie jest, bez ubarwiania, bez nadpisywania rzeczywistości, bez scen wprost z amerykańskich filmów. Nie stwarza pozorów, ale stawia pytania, na które podczas lektury musimy odpowiedzieć sobie sami. Czy dzięki nim zrozumiemy, że małżonek pracujący w domu też może być zmęczony i nie należy się denerwować, kiedy zaśnie podczas wieczornego seansu?
"Wspomnienia mają ogromną siłę uzdrawiania."**
Najnowsza powieść Nataszy to jednak nie tylko zamknięty świat Kuby, kręcący się wokół rodzicielskich obowiązków. Pisarka wprowadziła bowiem do tej historii również kilka innych, ciekawych postaci i wątków, jak choćby 'agrestowego' Makarego, niezwykle tajemnicze hobby dziadka Mirosława czy też babcie, które wolą być nimi tylko na odległość i z nazwy.
Pozytywnie zakręcona powieść z kurnikiem w roli głównej, w którym kura zostaje zastąpiona kogutem próbującym porozumieć się z trójką kurcząt, bardzo zróżnicowaną wiekowo. Czy mury kurnika wytrzymają zmiany i nie wpuszczą w swe progi lisa?
"Priorytety bowiem zmieniają się w zależności od sytuacji, w jakiej się człowiek znajduje."***
Podsumowując - "Kogut domowy" to pełna humoru opowieść o mężczyźnie, który rzucony 'na głęboką wodę' codzienności musi poradzić sobie z problemami, trzema córkami i zauroczoną - niestety nie nim - żoną. Jest to historia o zmieniających się priorytetach, wydobywaniu kobiecości z facetów oraz o tym, że bycie ojcem na pełny etat może dawać ogromną satysfakcję. Gorąco polecam, nie tylko kobietom!
* N. Socha, "Kogut domowy", Pascal, Bielsko-Biała 2018, s. 268
** Tamże, s. 329
*** Tamże, s. 5
Długo zastanawiałam się nad wstępem do tej recenzji. Początkowo myślałam, że nie mam po prostu weny. Potem stwierdziłam, że napiszę coś o pięknej wiośnie za oknem, krokusach widzianych w górach, może co nieco o alergii mojej córki, o zielonych szparagach, które pojawiły się w pobliskim warzywniaku. Na koniec przeszło mi przez myśl, żeby pobiadolić trochę na facetów – że niezaradni, że nieżyciowi, że nic nie potrafią zrobić w domu, że wszystko trzeba im podać pod nos. Zaczynałam i kończyłam po dwóch zdaniach. Postanowiłam, że nie będzie wstępu. Żadnego. A tych parę zdań, które właśnie przeczytaliście to… nie wiem, co to jest. W każdym razie dziś bez żadnych ceremoniałów za „właściwy” wstęp posłuży jedno zdanie: Socha znowu to zrobiła!
Socha znowu to zrobiła. Napisała książkę, przy której się uśmiałam i nawet lekko wzruszyłam. Właściwie to nie powinnam się już dziwić – „Kogut domowy” (bo o nim tutaj mowa) to już podobno dziewiętnasta książka Nataszy. Kim jest ów kogut? Dobre pytanie. Znasz go Ty, znam go ja, zna go sąsiadka zza ściany i ta z bloku obok. Każdy zna jakiegoś koguta, tylko niekoniecznie domowego… Dumny i często bardzo barwny pan na włościach, przewodnik stada, obrońca, zawsze zwycięzca. Boję się kogutów od dziecka, od dnia, w którym jeden taki zaatakował mnie w dziadkowym kurniku. Stronię od nich i staram się nie wchodzić im w drogę. Co innego kogut domowy, oswojony, z obciętymi pazurami i spiłowanym dziobem…
Jakub Leński jest bankowcem, ojcem trzech dziewczynek, na swoim koncie posiada obowiązkowy kredyt i… właśnie został bezrobotny. Wskutek braku alternatywy, do pracy na pełen etat musi wrócić jego żona, Berenika, która do tej pory oddawała się roli matki, pracując dorywczo w agencji reklamowej. Mężczyzna przejmuje dowodzenie nad światem i wciela się w rolę kury domowej, a jako prawdziwy kogut chce udowodnić, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i poradzi sobie w każdej sytuacji. Czy podoła? Czy jego żona doceni to poświęcenie? Wreszcie – kim jest Mach…j?
Natasza Socha po raz kolejny napisała książkę dla kobiet, którą powinien przeczytać każdy mężczyzna. Humorystycznie, z dużą dawką ironii pokazała problem, z jakim mierzą się… faceci.
Zewsząd słyszymy, że chłopy w domu nic nie potrafią. Nie ugotują, nie posprzątają, nie zaopiekują się dziećmi. Nie zmienią pieluchy i nie wyprasują. Realizują się – jak to koguty – na arenie, walcząc o lepszy byt. Niczym jaskiniowcy wyruszają codziennie rano na łowy, przynosząc raz w miesiącu mamuta w postaci wypłaty. Dają bezpieczeństwo. A kobieta? Kobieta wiernie czeka, najczęściej piorąc, gotując i sprzątając. Socha zadaje kłam takiemu podejściu do sprawy. Historią Leńskich udowadnia, że nic nie jest czarno-białe, że coraz więcej mężczyzn daje sobie doskonale radę w domu i coraz częściej partnerzy dzielą się obowiązkami. Pisarka pokazuje, że facet w domu potrafi sobie poradzić tak samo jak każda baba, tylko trzeba mu dać szansę i… poczekać nieco dłużej na efekty. Autorka doskonale oddaje emocje kobiety, która „wraca na rynek” po latach przesiedzianych w domu i daje lekki prztyczek w nos mężczyznom, którym wydaje się, że skoro padło sakramentalne „tak”, to już nie trzeba się starać. Żeby była jasność: Socha nie oszczędza kobiet. Daje im nieźle po łapach, pokazując, ile mogą stracić dla zwykłego chwilowego porywu serca (aby im to udowodnić, wprowadza Berenikę w sytuację rodem z niezłego thrillera). Uwielbiam Nataszę za ten obiektywizm – dlatego uważam, że adresatem tej historii może być każdy.
Na koniec jeszcze taka dygresja: chyba mi odbiło. Patrzę na okładkę „Koguta domowego” i widzę faceta spowitego w różowy tiul i najzwyczajniej w świecie go uwielbiam. Nie za to, że nosi spódniczkę. Za to, że uczy tańczyć swoją córkę. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo pamiętam, że w ten sam sposób jako mała Ania tańczyłam ze swoim ojcem. Kogutem. Nie domowym
Jakub Leński traci pracę w banku, postanawia zająć się domem i swoimi córkami, skoro żona dotychczas "ogarniała" trzy córeczki oraz dbała o ognisko domowe, to dlaczego on ma sobie nie poradzić. Szybko jednak przekonuje się, że jest w wielkim błędzie, narastają problemy nastoletniej córki, ktora przeżywa pierwsze miłości, przechodzi okres buntu, natomiast najmłodsza nie wyrosla jeszcze z pieluszek i potrzebuje ciągłej uwagi. Bardzo szybko role się odwracają, to Jakub zasypia ze zmęczenia przed telewizorem, poświęca żonie coraz mniej czasu, nie mają kiedy nawet porozmawiać, natomiast ona rozwija skrzydła w pracy, często pozostaje po godzinach, a nowy kolega wydaje się coraz bardziej interesujący.
Czy taka zamiana ról nie skończy się tragicznie dla ich związku?
Książkę powinien przeczytać każdy mężczyzna aby docenić trud wychowania i opieki nad domem.
Autorka w charakterystyczny dla siebie sposób przedstawia trudny temat jakim jest zamiana ról w gospodarstwie domowym, co nie zawsze jest akceptowane społecznie. Jakub traci pracę. Berenika widzi w tym szansę dla rozwoju swojej kariery. Mężczyzna zamienia się w pełnoetatowego tatusia trzech córek. Lektura zwraca uwagę na ciekawy temat, gwarantuje też dobrą zabawę. Polecam.
Lekka, łatwa i przyjemna. Alczkolwiek... Daje do myślenia, jak bardzo utarł się w społeczeństwie fakt, że to kobieta - matka, żona, kucharka, sprzątaczka, itd... pilnuje blasku domowego ogniska, a mężczyzna wcychodzi do pracy i przynosi pieniądze.
Ciekawe spojrzenie na dom, dzieci i prace domowe z perspektywy faceta, który zamienia się z żoną tradycyjnym podziałem odowiązków.
Lektura przeczytanych dotychczas ksiązek Pani Nataszy to dla mnie jak na razie bardzo miło spędzone chwile. Nie inaczej było z powieścią pod tytułem "Kogut domowy". Uwielbiam jej styl pisania, podejście do opisywanych sytuacji, humor sytuacyjny i słowny. Bo pisać o rzeczach poważnych i trudnych, a jednocześnie bawić czytelnika i skłaniać go do refleksji nie jest łatwo.
Jeśli macie ochotę się pośmiać i wzruszyć podczas lektury,dowiedzieć,czy nieoczekiwana zmiana ról w małżeństwie wyjdzie Jakubowi i Berenice na dobre i jak poradzi sobie Jakub jako "kogut domowy" zarządzający swoim kurnikiem i kurczętami (3 dziewczynki) to zapraszam do czytania książki. Socha udowadnia poprzez tę książkę ,że „ojcowie są całkiem dobrymi matkami, trzeba im tylko dać szansę.”
Natasza Socha udowadnia że mężczyzna również może zajmować się domem i dziećmi.
Kuba traci pracę co powoduje zamianę ról w ich rodzinie. Berenika pracuje natomiast Kuba ma cały dom na głowie.
Kalina ma na głowie maleńkie dziecko, nowego partnera i jego podstępną byłą żonę, a także ciężar ukrywanych przez lata rodzinnych sekretów. Kim...
Cześć! Jestem Zula. Mam dziewięć lat i właśnie teraz odkryłam, że jestem czarodziejką! To prawdziwa moc! Mam tu pewną sprawę detektywistyczną do rozwiązania...
Przeczytane:2020-06-30, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, 12 książek 2020, 26 książek 2020, 52 książki 2020,
Lubicie polskie autorki? Ja tak, zwłaszcza jak chcę poczytać coś lekkiego i głównie dla przyjemności. W ostatnim czasie czytałam dużo książek o cięższej tematyce, więc dla odmiany sięgnęłam po @nataszasocha 🌺 Przede wszystkim urzekła mnie ta okładka i kolory. Zdecydowanie sie wyróżnia i przyciąga wzrok. Książkę dostałam w prezencie, ale sama nie przeszłabym obok niej obojętnie. Tym razem spotykamy się z Bereniką i jej mężem. Zazwyczaj to mężczyzna jest głową rodziny. To on mniej poświęca się ognisku domowemu, a dba o "socjal" 😁. Ta historia jest dość przewrotna. Jakub w wyniku redukcji etatów traci pracę i jak na razie nie ma perspektyw na znalezienie czegoś nowego... Muszą podjąć drastyczne kroki - Nika zacznie pracować na cały etat, a on będzie opiekował się trójką swoich córek i dbał o dom. Czy łatwo mu będzie odnaleźć się w tej roli? Czy rzucony na głęboką wodę podoła zadaniom i spodoba mu się życie koguta domowego? Pełna codzienności, rozterek i niełatwych relacji z teściowymi. Z nutką romansu i tym co w życiu najważniejsze. Warto przeczytać i spojrzeć na świat z różnych perspektyw. Nie zawsze zmiana przynosi nieszczęście, ale uczy pokory i pozwala docenić to co zwyczajne...