Dobre maniery to klucz do sukcesu towarzyskiego, udanych relacji biznesowych i społecznych.
Autorka przygląda się formom towarzyskim obowiązującym w dwudziestoleciu międzywojennym w różnych środowiskach. Zagląda do salonów, dworów ziemiańskich, a także do mieszczańskich domów i miejsc pracy. Analizuje też szczególne grupy zawodowe, jak wojskowi. Zajmuje się kulturą stołu oraz różnymi sytuacjami życiowymi podlegającymi zasadom savoir-vivre'u, jak chrzciny, śluby i pogrzeby, spotkania towarzyskie i rodzinne oraz wizyty oficjalne i prywatne...
Tekst ubarwiają cytaty z pamiętników i wspomnień, literatury pięknej, ówczesnej prasy, a także opisy zachowań towarzyskich preferowane przez autorów poradników i kodeksów savoir-vivre'u. Całości towarzyszą starannie dobrane ilustracje archiwalne.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Data wydania: 2012-05-25
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 226
Tytuł oryginału: Dobre maniery w przedwojennej Polsce
Język oryginału: Polski
Kto gotował obiady czwartkowe? Skąd się wzięła zupa rumfordzka i co ją łączy z tytułem szlacheckim? Jak na kuchnię wpłynęła rewolucja francuska? Wielcy...
O powodzeniu firmy decydowały: rzutkość, odwaga, wiedza, umiejętność lawirowania przedsiębiorcy wśród zmieniających się okoliczności gospodarczych i politycznych...
Ocena: 3, Przeczytałam,
Rzecz w miarę ciekawa ze względu na sposób bycia i postępowania współczesnych ludzi. Wiemy przecież, że tamte czasy odznaczały się pewną formalnością i surowością w przestrzeganiu reguł i norm (za ich łamanie groził ostracyzm społeczny). I jak niektórzy zdegustowani i zafrasowani wylewającym się zewsząd grubiaństwem, zawodzą, że określone zachowanie nie były akceptowalne.
A dziś? Nastąpiło przesunięcie granic, toleruje się arogancję i obcesowość, usprawiedliwiając je: Bo taki jestem i już. Otóż nie, poniżanie drugiego człowieka, wywyższanie się świadczy jedynie o gruboskórności i impertynencji. Tudzież pojęcie bezstresowego wychowania zrobiło zawrotną karierę, choć jego twórca miał coś zupełnie innego na myśli.
Z czym więc kojarzy się nam przedwojenna kindersztuba? Z pewnością z galanterią, poczuciem smaku i wysoką kulturą osobistą. Również taktem oraz powściągliwością w relacjach. Prawdą jest stwierdzenie, iż: Dobre maniery to klucz do sukcesu towarzyskiego, udanych relacji biznesowych i społecznych.
Autorka przygląda się różnym grupom społecznym, zawodowym. Przypomina o etykiecie obowiązującej podczas rozmaitych uroczystości, spotkań towarzyskich. Nader często uważa się pocałunek w rękę za relikt przeszłości.
Niedopuszczalne było spożywanie posiłków na ulicy, nadużywanie gościnności. Dzieci pod żadnym pozorem nie mogły kończyć jedzenia, dopóki nie uczynił tego starszy. Za nieposłuszeństwo surowo karano latorośle (np. pocałowanie ojca w rękę). W złym tonie były plotki, obmowa ( chociaż to też najstarsze profesje, oprócz nierządu).
Teraz będę się czepiać.
Przeszkadza mi nieuporządkowana treść, znaczne jej wypełnienie przez fotografie, puste strony. W zalewie prostactwa ( w mowie i piśmie) publikacja wydawała się być wartościową. Kilka lat wcześniej miałam przyjemność zaznajomienia się z książkami Tadeusza Rojka, dyplomaty Edwarda Pietkiewicza.
Maria Barbasiewicz nie wyczerpuje tematu, jej rozważania nie wnoszą nic nowego. Źródła są skąpe, a pozycje zamieszczone w bibliografii są współczesne. A gdzie wspomnienia pani Beckowej?