W nowym tomie Piotr Matywiecki rozwija swoje poszukiwania poetyckie, przejawiając bardziej awangardowe niż dotychczas podejście do języka. Odnajduje nową poetycką przestrzeń wyrażania życia, a w jego wierszach daje się zaobserwować świadomość sprawczości słowa. Ma się wrażenie, że autor idzie na pojedynek z tym, co wymaga nazwania, z tym, co dostrzega, ale co wymyka się znanym kategoriom.
Zniknął sen filmowany wyłączoną kamerą,
rzucony na ekran poranka, o którym się nie śniło.
Mój wierny Kamerzysto, lepiej ode mnie wiesz,
że to, co się śni nikomu, jest mną na jawie.
Na tom Do czasu składa się kilkadziesiąt wierszy -- przejmująca współczesna poezja na najwyższym poziomie.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-03-07
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 112
Biblioteka to nie tylko wielkie zbiorowisko książek, ale także szczególna atmosfera lektury, stan skupienia, czytelnicy o swoich specyficznych, niekiedy...
Monografia znakomitego poety, człowieka, którego życie było swoistym sejsmografem, rejestrującym jawne i podskórne prądy ideowe ubiegłego wieku. Życiorys...
Przeczytane:2018-04-17, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2018, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
Najnowsza książka poetycka Piotra Matywieckiego to intymny pamiętnik człowieka, który usiłuje pogodzić się z losem, przygotowuje się do kresu życia. To budzi w nim potrzebę metafizycznych refleksji, szukania odpowiedzi na odwieczne pytania.
Kim jest człowiek i jaki sens ma jego istnienie? Podmiot „Do czasu” nie ma wątpliwości, że jesteśmy tylko cząstką, każdy jest swoim neutrino, o sobie zaś mówi:
czy może być większa Trwoga
niż między niczym a znikomością? –
Jestem właśnie taką różnicą.
O ile nasza egzystencja zaczyna się w określonym momencie, tak jej koniec jest już tajemnicą – istnieję, / od początku / po nie wiadomo co. I nawet nie bardzo podmiot ma ochotę ustalać, co jest za tą magiczną granicą bytu. Bardziej interesuje go to, po co w ogóle był, jakie zależności zachodzą między człowiekiem a jego otoczeniem, na ile jesteśmy potrzebni światu, a on nam.
Podmiot jest zagubiony, żyje między tym, co teraz, a wspomnieniami i pewnego rodzaju niepokojem (wynikającym z niewiedzy) przed przyszłością. Przede wszystkim jednak boi się o pamięć – lęk pamięta, że zapomniałem. To niezwykle poruszające wiersze człowieka, który jest świadomy swoich (postępujących) ograniczeń, drżącego o to, co jeszcze los mu stopniowo będzie odbierał.
Podmiot zdradza szczególna potrzebę definiowania pewnych stanów, jakby to miało pomóc oswoić obawy. Ale nie wszystko można nazwać, tak jak nie każdy stan można zrozumieć. Stąd pewnie podmiot sięga po pomoc do zasobów języka, eksperymentuje, prowokuje.
Wtajemniczeni nie znają tajemnic
przeszłości i przyszłości.
Mówią mową, która ich stwarza.
Teraźniejszość musi mówić,
bo inaczej
nie było i nie będzie.
Oczywiście lejtmotywem zbioru jest czas i to, co z nim związane, a więc pamięć, przeszłość i przyszłość. W centrum zawsze stoi człowiek, który dotarł do etapu, w którym musi ustalić, co go stworzyło i dokąd to prowadzi, bada granice poznania. Matywiecki postrzega człowieka w sposób uniwersalny – jego podmiot i każdy inny bohater wierszy to reprezentant ludzkości, symbol. W sumie nawet nie człowiek jest tu tak ważny, bardziej jego sposób postrzegania świata i siebie, wzajemna relacja między nim samym a rzeczywistością. Między prawdą a wyobrażeniem, faktem a wspomnieniem.
Człowiek u Matywieckiego jest sam. Zarówno żywy, jak i umarły. Poeta często zastanawia się nie tylko nad tu i teraz, ale też na tym, co potem. To z kolei prowokuje go do zadawania najbardziej fundamentalnych pytań, m.in. o istnienie Boga, Kreatora, kogoś, komu możemy przypisać opiekę nad ludźmi i światem, kogo możemy uczynić odpowiedzialnym za losy stworzenia.
Podmiot „Do czasu” jest głęboko zanurzony w świecie kultury, to intelektualista, filozof, poeta. Stąd tak wiele jego dociekań związanych jest z przedstawicielami nauki i sztuki. Gdzieś wspomina o Kafce, innym razem przywołuje Freuda. Jedna z najbardziej fascynujących lirycznych minibiografii (duszy) została poświęcona Andersenowi. Choćby napomknienie o Ważyku czy Wittgensteinie wprowadza czytelnika na kolejne tory interpretacyjne, wzmaga apetyt poszukiwacza.
W podszytym humorem wierszu „Teoria liczb” podmiot wyznaje: Jestem jeden. Nie chcę się doliczyć. Przekonanie o samotnym losie człowieka wielokrotnie powraca w tym tomie. Ale to nie znaczy, że wokół nikogo nie ma. Są, a jakże. Podmiot doskonale widzi, z kim dzieli przestrzeń – są tu m.in. fircyki (eleganci i manipulatorzy) oraz oni (bezimienni i ci całkiem znani), których spotyka lub obserwuje w rozmaitych okolicznościach. To pełne ironii charakterystyki. Matywiecki ostrym spojrzeniem omiata współczesność, zauważając wszystkie jej uchybienia czy zaniechania.
„Do czasu” to kunsztowna poezja, która zachwyca bogactwem niezwykłych metafor, życiową mądrością oraz wnikliwością autora w opisywaniu interesujących go kwestii. Poeta jest poważny, ale unika patosu, niejednokrotnie ujawnia też poczucie humoru oraz dystans. Piotr Matywiecki to jeden z najważniejszych poetów naszych czasów.