Są takie przyjaźnie, które zmieniają nasze życie na zawsze…
W czasie nauki w liceum Piotr poznaje dwóch braci oraz ich ojca i dziadka, z którymi szybko nawiązuje silną nić porozumienia. Chłopak nie podejrzewa jednak, że ta interesującą znajomość zostanie wkrótce przerwana. W 1968 roku cała czwórka podejmuje decyzję o emigracji do Anglii. Dla Piotra wiadomość o żydowskich korzeniach jego rówieśników okazuje się szokiem, ale dwadzieścia lat później, podczas ostatniego rejsu wycieczkowca TSS Stefan Batory, czeka go jeszcze większe zaskoczenie. Okazuje się, że wszyscy mają wspólnego przodka i są dalekimi kuzynami. To odkrycie pozwoli Piotrowi zrozumieć losy jego dawno zmarłego ojca i zamordowanej przez Gestapo siostry. Ale odcięcie się od przeszłości okaże się trudniejsze, niż kiedykolwiek sądził. Mimo upływu lat upiory przeszłości pozostają żywe, a pamięć o zmarłych nieustannie kładzie się cieniem na życiu nowego pokolenia...
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-03-16
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 394
Język oryginału: polski
„Długie cienie umarłych” to powieść z ciekawą historią ale niezbyt dobrze opowiedzianą. Autor ma ciężki styl pisania, stosuje zbyt długie zdania, wyszukane słownictwo i nienaturalnie prowadzone dialogi. Jego sposób snucia opowieści przypomina raczej relację z wydarzeń czy rozprawkę na jakiś temat, niż pełnokrwistą, sensacyjną opowieść.
Z pewnością trzeba przyzwyczaić się do sposobu prowadzenia fabuły przez autora, by wniknąć w jej sens. Odnaleźć w niej można kilka tematów, które przypominają ujawnianie suchych faktów i informacji dotyczących jakiejś sytuacji. Można mieć wrażenie jakby w jednej książce były dwie, trzy różne powieści ułożone w jedną całość.
W treść trzeba się uważnie wczytać a najlepiej wynotować sobie, kto jest kim, by nie utracić sensu całości wątków. Trudno tu mówić o jakiekolwiek akcji, bo jest ona bardzo powolna i mało tajemnicza. Autor wszystko odsłania, wyjaśnia każdą kwestię i nie potrafi zaintrygować tematem, który w zamyśle ma duży potencjał.
Cała recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2021/04/764-dugie-cienie-umarych.html
Niepewność raz zasiana długo nie ustąpi racjonalności. W życiu Piotra szykują się wielkie zmiany. Najpierw matura, a po niej upragniona przeprowadzka...
Zaślepienie i nieczysta gra podobne rodzą owoce. Jarosław Kurka budzi się któregoś dnia w całkiem nowej rzeczywistości. Jest rok 1989. Żegnajcie...
Przeczytane:2021-05-05, Ocena: 5, Przeczytałam,
,, Zmarłym, mówiła, potrzebne są dobre wspomnienia o nich. Powinniśmy łączyć się z nimi takimi własnie myślami, które potrafią wywołać duchową bliskość, a zmarli nie tworzą wówczas długiego czarnego cienia".
Jest to książka, która urzekła mnie swoją okładką i tajemniczym opisem. Przyznam, że być może miałam co do niej zbyt wygórowane oczekiwania. Byłam niemal pewna, że od pierwszej strony zachłannie będę pożerała każde zdanie. Niemal ściskało mnie w dołku, kiedy stała na półce i czekała na swoja kolej do przeczytania. Dlatego wczoraj wieczorem pozwoliłam, by jej historia mnie oplotła.
Cóż, no nie porwało mnie. To jedna z tych pozycji, które mają swoje wzloty i upadki. Bywały momenty, kiedy czytałam ją zachłannie i byłam nią urzeczona, ale potem znajdywałam inne, kiedy zastanawiałam się, o czym w ogóle czytam? Zrzuciłam to na niewyspanie, dlatego postanowiłam kontynuować ją rano. Niestety nic się nie zmieniło. Nadal chwilami nie wiedziałam o czym czytam, czasem nie rozumiejąc słownictwa autora. Potem jednak znów wsiąkałam jak kamfora i nie myślałam o bożym świecie. Zupełnie, jakby autor miał zarys całej historii w głowie i w przypływie weny, powstawały naprawdę rewelacyjne kawałki. Potem jakby i jego zmogła senność i nie był pewny o czym pisze. Być może czasem ktoś go rozpraszał i dlatego się w tym gubił. Specjalnie nie piszę wam konkretów, bo ostatnio przekonałam się, że to, co podoba się mnie, nie podoba się innym i odwrotnie.
Akcja jest dosyć ciekawa, choć chwilami się zatrzymuje. Wciąż nie połapałam się w relacji między głównymi bohaterami. Wiem kim na końcu się okazują, ale jakoś tak nie potrafiłam podłapać tego związku. Wszelkie opisy dotyczące spadku ze strony technicznej były zbyteczne. Jednak bardzo podobał mi się opis zmarłych i przeżywanie żałoby, czy też oswajania się z myślą, że ktoś od nas odszedł.
Pozycję określiłabym jako piramidę z ukrytymi skarbami. Na czytelnika może i czekają pułapki, jednak odnajdując już ten skarb, będziemy nim usatysfakcjonowani.