Nowa seria autorki kultowego cyklu szetlandzkiego!
W Północnym Devonie trwa pogrzeb ojca Matthew Venna. Detektyw przygląda się uroczystości z oddali – nie byłby tam mile widziany. Przecież sam postanowił opuścić Bractwo. Gdy odwraca się, aby odejść, porzucając raz na zawsze ewangelicką wspólnotę, odbiera telefon od jednego ze współpracowników. Z rozmowy dowiaduje się, że na pobliskiej plaży znaleziono ciało mężczyzny z wytatuowanym na ramieniu ptakiem.
Ta sprawa wciągnie Matthew z powrotem do społeczności, którą za wszelką cenę chciał opuścić, i odkryje mroczne tajemnice jej przeszłości.
"Gęsta sieć podejrzeń powoli oplata małą społeczność, ujawniając skrzętnie skrywane grzechy. Ann Cleeves po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią w snuciu kryminalnych intryg." Hanna Greń
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2021-08-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: The long call
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Sławomir Kędzierski
"...słyszał fale rozbijające się na plaży i krzyk mewy srebrzystej, dźwięk, który przyrodnicy nazywali długim zewem... sprawiający wrażenie nieartykułowanego wrzasku bólu..."
"Długi zew" to pierwszy tom cyklu "Dwie rzeki" autorstwa Ann Cleeves. Nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać książek autorki, więc wraz z rozpoczęciem nowej serii pomyślałam, że warto w końcu poznać pióro Ann.
Północny Devon. Matthew Venna z ukrycia przygląda się uroczystości pogrzebowej swojego ojca, podczas których odbiera telefon z informacją o znalezieniu zwłok na pobliskiej plaży. Po odejściu z Bractwa i wykluczeniu ze wspólnoty, Matthew wkracza z powrotem do małej społeczności, by odkryć jej mroczne tajemnice.
"Długi zew" to kryminał niczym się nie wyróżniający. Sięgając po tę książkę liczyłam na coś nowego, jakiś powiew świeżości, coś co pokusi mnie do sięgnięcia po kultową serię szetlandzką. Niestety... Książkę czytałam z wielkimi przerwami. Odkładałam ją i wracałam do niej po jakimś czasie. Zarys fabuły był bardzo ciekawy, jednak ja przy tej książce bardzo się wynudziłam. Całe śledztwo według mnie było prowadzone bardzo mozolnie, zero akcji, zero emocji, ponad 400 stron a napięcia brak. Zdecydowanie jestem fanką kryminałów, w których akcja jest dynamiczna i czytelnik nie ma czasu na nudę. Tutaj tak naprawdę ostatnie kilkadziesiąt stron dopiero mnie wciągnęło, gdzie zakończenie całej tej historii okazało się najlepszym elementem książki.
Czytaliście? Macie w planach?
Matthew jest detektywem, który wraca do miasteczka, które opuścił. Opuścił też Bractwo, porzucając tym samym ewangelicką wspólnotę. Przyjechał do Devon z prostego powodu, na pogrzeb ojca. Przygląda się jednak uroczystości z daleka, nie chce zostać zauważony. W chwili, kiedy ma odejść, dzwoni telefon. Matthew dowiaduje się od współpracownika, że na pobliskiej plaży znaleziono zwłoki mężczyzny. W ten sposób detektyw ponownie trafia do społeczności, którą tak bardzo chciał opuścić. Będzie musiał nie tylko rozwiązać zawiłą zagadkę, ale też zmierzy się z samym sobą, ze swoją przeszłością i z sekretami znienawidzonej społeczności. Co odkryje?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i kompletnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Lubię być zaskakiwana, dlatego przed przystąpieniem do lektury nie próbowałam się niczego o książkach Ann Cleeves dowiedzieć, ani o stylu, w jakim pisze. I trochę mam teraz kłopot, bo o ile ostatecznie książka mi się podobała, to czytanie jej szło mi dość opornie. Lubię dynamiczną akcję, a tutaj akcja dosłownie się wlecze. Kiedy już odłożyłam tę pozycję na jakiś czas, miałam problem, aby ponownie do niej wrócić. Jednak ciekawość zwyciężyła i nie porzuciłam lektury, z czego bardzo się cieszę, bo powieść jest naprawdę ciekawa, a pod koniec akcja nawet trochę przyspiesza. Najciekawszą sprawą jest nie samo rozwiązanie intrygi, a dochodzenie do prawdy. Śledztwo jest mozolne, sama intryga zawiła i głęboko osadzona w lokalnej społeczności. Początkowo nie ma nawet motywu i ciężko takowy w ogóle znaleźć, a pojawiające się tropy, wskazówki wydają się być przypadkowe i nie jest łatwo połączyć je w jakąś logiczną całość. Chociaż śledztwo jest żmudne, jest też skrupulatne. I dzięki temu bardziej wiarygodne. Nic nie przychodzi tutaj śledczym łatwo, nic nie zostaje podane na tacy, na wszystko muszą zapracować sami, choćby to była drobnostka. Jak się potem okazuje, ta mozolna praca, przesłuchiwanie świadków, zbieranie dowodów, szukanie poszlak i częste dreptanie w miejscu jednak się opłacają. Efekt jest spektakularny, o czym możemy dowiedzieć się na końcu. A rozsypane kawałki układanki, które na początku i w trakcie wydają się być puzzlami nijak niepasującymi do siebie, w finale dają zaskakująco spójny, logiczny obraz.
Ciekawą sprawą jest u autorki i w tej książce rzecz jasna obyczajowy aspekt wpleciony w fabułę. Cleeves skupia swoją uwagę na małej, zamkniętej społeczności, którą w przebiegu śledztwa możemy poznać trochę lepiej. Obraz, który się na tej podstawie maluje jest dość przerażający. Muszę przyznać, że autorka wie, co robi. Potrafi tak wpleść w całość wątek obyczajowy i tak go poprowadzić, aby nie przeszkadzał, nie dominował, a tylko uzupełniał główny wątek, którym jest przecież prowadzona sprawa. I ta warstwa obyczajowa, nie dość, że jest w jakiś sposób powiązana z zawiązaną w powieści intrygą, jest sama w sobie niezwykle intrygująca. Cleeves potrafi tworzyć interesujące i oryginalne społeczności, których sprawy są zajmujące, a przy tym ważne dla toczącego się śledztwa. Przy okazji porusza istotne tematy, takie jak fanatyzm religijny, homoseksualizm, zespół Downa. Najważniejsze jest jednak to, że chociaż przez chwilę może się wydawać, że to wszystko jest od siebie oderwane, to tylko złudzenie. Bo w tej książce wszystko ma znaczenie, każdy, drobny nawet element ma swoje miejsce w tej zręcznie i precyzyjnie złożonej układance. Kolejna sprawa to bohaterowie, wiarygodni jak prowadzone dochodzenie, barwni i przede wszystkim zauważalni. Nie ma w powieści postaci, która nie odgrywałaby w niej jakiejś roli. Bohaterów jest sporo i początkowo można odczuwać w związku z tym lekki chaos, jednak postaci są na tyle wyraziste, że każdego z łatwością rozpoznajemy i bez większego problemu rozróżniamy jednego od drugiego. Za portrety psychologiczne postaci ogromny plus dla autorki. Także za niesamowity klimat powieści. Duszny, klaustrofobiczny, brudny. Książka daje do myślenia, a to kolejna jej niewątpliwa zaleta.
"Długi zew" to bardzo dobry początek nowego cyklu. Fabuła książki jest przemyślana, rozbudowana i wypada bardzo wiarygodnie. Zagadka kryminalna poprowadzona została niezwykle starannie, drobiazgowo i inteligentnie. I chociaż przez mało dynamiczną akcję trochę się wlecze, prowadzi do bardzo sensownego finału. Książka jest dość obszerna, ale nie jest przegadana, a przykuwająca uwagę swoją niebanalnością warstwa obyczajowa dobrze komponuje się z całością. To klasyczny kryminał, w którym wszystko logicznie z siebie wynika. Napisanie czegoś takiego wymaga niewiarygodnej precyzji i uważam, że autorka sprostała zadaniu. "Długi zew" to bardzo dobra książka, którą serdecznie Wam polecam!
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Koło dobrego kryminału nigdy nie przejdę obojętnie. Jednak nowy, nieznany autor to wielka niewiadoma, jak było tym razem?
W czasie pogrzebu ojca (na którym nie jest mile widziany), Matthew dostaje informację o znalezieniu na plaży ciała mężczyzny. Rozpoczyna się szczegółowe śledztwo, które obnaża coraz mroczniejsze tajemnice z przeszłości. Obecna zbrodnia zdaje się być tylko pokłosiem wcześniejszych wydarzeń.
Muszę przyznać, że zaczęłam czytać tę książkę i przestałam. Nic mi w niej nie smakowało, brak wartkiej akcji rozumem, ale nie do końca przemawiali do mnie bohaterowie i opisywane realia. Miałam poczucie, że po prostu męczę się przy czytaniu. Powróciłam do lektury po jakiś 10 dniach i jakie było moje zdziwienie, gdy poczułam, że nie mam ochoty się od niej odrywać.
Świat Matthew, jego współpracowników oraz powracające obrazy z przeszłości wciągnęły mnie bez reszty. Dotarło do mnie jak doskonale skonstruowany jest ten kryminał. Jak powoli autorka wciąga nas w tą historię, wplątuje w losy bohaterów, daje ich poznać, emocjonalnie się z nimi związać. Poznajemy tą społeczność, panujące tam zależności i układy.
Uwielbiam takie drobiazgowe śledztwa, mogę przy nich sama poczuć się jak detektyw. Do tego płynność opowieści, ciekawi bohaterowie, mnogość wątków i tajemnice z przeszłości. Kto tego nie lubi? Książka przy drugim podejściu smakowała kompletnie inaczej, teraz mogę stwierdzić, że zachwyciłam się całością. Autorka przekonała mnie do tych ludzi, tych wydarzeń , tego miejsca... Rewelacyjnie rozbudowana część obyczajowa dodawała tej powieści wyjątkowego smaczku i ułatwiała zrozumienie życia tych ludzi, oraz decyzję Matthew.
Zdecydowanie będę sięgać po kolejne książki Autorki, takie wprost rasowe kryminały to ja bardzo lubię.
Tak na przyszłość i dla siebie i dla Was ... każda książka ma swój czas. Tylko wtedy możemy w pełni docenić jej urok, gdy jesteśmy na nią gotowi. Jak inaczej bym ją oceniła w momencie, gdy miałam ewidentną potrzebę sięgnięcia po inny gatunek. Warto dać drugą szansę.
Nowa książka, nowa seria
Na plaży znaleziono ciało mężczyzny. Brak dokumentów utrudnia identyfikację. Prowadzącym śledztwo zostaje Matthew Venna. Sprawa nie jest łatwa. Komplikuje ją porwanie kobiety z niepełnosprawnością umysłową. Czy to zbieg okoliczności? Czy sprawy coś łączy?
Detektyw Venna musi też zmierzyć się ze swoją przeszłością, z życiem i społecznością, którą porzucił dawno temu. Okazuje się, że mała, zamknięta społeczność skrywa wiele tajemnic.
"Długi zew" to nowa książka Ann Cleeves. To też początek nowej serii. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z piórem autorki.
Spotkanie to było bardzo udane. Historia, którą nam opowiada jest fascynująca i wciągająca. Autorka świetnie oddaje klimat małych nadmorskich miasteczek i ich społeczności.
Akcja dzieje się nie spiesznie. Śledztwo biegnie swoim biegiem. Pojawiają się nowi podejrzani, nowe wątki i tajemnice. Powoli razem z głównym bohaterem czytelnik próbuje rozwikłać tę zagadkę.
Jeżeli chodzi o głównego bohatera, to początkowo wzbudzał u mnie mieszane uczucia. Trochę drażnił mnie jego brak wiary w siebie i niezdecydowanie. Ostatecznie jednak da się go polubić.
Jest to mężczyzna, który wychowywał się w religijnym Bractwie. Kiedy przestał wierzyć, musiał opuścić społeczność. Odwróciła się od niego nawet najbliższa rodzina. Związek z innym mężczyzna tylko pogłębił przepaść dzielącą go od dawnego życia.
Bardzo podobał mi się właśnie wątek małżeństwa Matthew Venna. W końcu w większości książek policjant, detektyw to mężczyzna hetero. Tu mamy coś innego. Autorka bardzo realistycznie też pokazuje reakcje otoczenia na ten związek.
Drugim ważnym wątkiem w "Długim zewie" są osoby dorosłe z zespołem Downa. Opieka nad nimi, problemy, z którymi spotykają się rodzice, jak postrzega je otoczenie.
Ann Cleeves stworzyła świetny, klimatyczny kryminał, w którym napięcie rośnie w miarę czytania. Dla mnie było to bardzo udany czas z tą lekturą i na pewno będę chciała sięgnąć po kolejne części.
"Długi zew" to nowa seria pani Ann Cleeves i jest to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Nie wiedziałam też, czego się spodziewać po lekturze. Ma ona swoje mocniejsze i słabsze strony.
Małe grono mieszkańców i ich tajemnice, to jest to, co lubię w książkach kryminalnych. Pytanie, czy uda się czytelnikowi szybko wychwycić winowajcę całej historii, czy też do samego końca będzie się przerzucało zarzuty z jednej postaci na drugą. W tej świetnie wykreowanej intrydze jest wiele sieci podejrzeń, które i tak prowadzą do jednego miejsca - Centrum Woodyard. Oczywiście wszystko zaczyna się od morderstwa mężczyzny, którego ciało znaleziono na plaży. Jak toczy się śledztwo?
No właśnie, dość mozolnie, co niestety przełożyło się na chęć czytania książki. Mam wrażenie, że akcja toczy się bardzo wolno, a patrząc na objętość książki, bałam się, że czytanie zajmie mi co najmniej tydzień. Na szczęście tak się nie stało, ponieważ będąc już w 2/3 historii, akcja nabrała tempa i nie mogłam oderwać się od książki. Wynagrodziło to moje wcześniejsze zmagania z ospałym tempem i fakt, że nie mogłam wytypować sprawcy zamieszania również jak najbardziej zapracowało na plusa.
Autorka poruszyła delikatne tematy, których się nie spodziewałam, odczuwa się ich wydźwięk i skłania do refleksji. Radzenie sobie w życiu codziennym osób chorujących na zespół Downa, a także ich bliskich, którzy się nimi opiekują. Ograniczenie zaufania do osób duchownych, czy nietolerowania związków partnerskich jednej płci.
Muszę zaznaczyć, że portrety psychologiczne postaci uważam za świetną robotę. Towarzyszący temu duszny klimat, kłamstwa i dobrze skonstruowana intryga spełniają swoją rolę - czyta się z zaciekawieniem i chęcią odkrycia prawdy. Spotkanie z autorką uważam za dobre. Może "Długi zew" nie powalił mnie na kolana i oczekiwałam szybszych zwrotów akcji, ale w ostatecznym rozrachunku mogę polecić Wam tę powieść.
Bardzo lubię sięgać po kryminały i thrillery. Książki z tych gatunków potrafią zrobić niezły mętlik w mojej głowie. Lubię ten stan, kiedy autor wodzi mnie za nos i nie chce pokazać prawdy do ostatniego momentu. Cały czas rozglądam się za nowymi autorami, którzy potrafią przekazać historię w ciekawy sposób. Nic więc dziwnego, że już słyszałam o książkach Ann Cleeves i to same pozytywne rzeczy. Chciałam się zabrać za jej cykl szetlandzki, ale trudno jest mi zabrać się do serii, jeśli wiem, że ma już ona kilka części. Nowy cykl to dla mnie idealne wyjście. Skorzystałam z tego, że pojawiła się książka „Długi zew”, czyli pierwsza z nowej serii pod tytułem „Dwie rzeki”.
Do czytania książki „Długi zew” podeszłam z wielkim zaciekawieniem. Na podstawie przeczytanych opinii oczekiwałam od niej dużo dobrego. Łatwo weszłam do opisywanej historii. Na początku wydarzenia rozwijają się powolnie i dosyć spokojnie. Jest morderstwo i śledczy próbują dowiedzieć się jak najwięcej o ofierze, aby dotrzeć do sprawcy. Bardzo przyjemnie mi się to wszystko czytało. Jednak w pewnym momencie akcja przyśpiesza, zaczyna się więcej dziać. To wtedy w mojej głowie zaczęły się pojawiać pomysły na temat rozwiązania sprawy. Wciągnęłam się i nie chciałam odłożyć książki do ostatniej strony.
„Długi zew” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Ann Cleeves. Zaczęło się łagodnie i spokojnie. Miałam czas, aby poznać ofiarę i potencjalnych sprawców. Później, wydarzenia nabrały tempa, a moje zaangażowanie, aby rozwiązać sprawę wzrosło. Teraz już wiem z czym wiążą się te pozytywne opinie o twórczości pani Cleeves i na pewno przeczytam jej jeszcze niejedną książkę.
Ann Cleeves już w serii Szetlandzkiej udowodniła mi, że potrafi w mistrzowski sposób snuć suspens i budować historie kryminalne. ,,Długi Zew" rozpoczyna cykl ,,Dwie rzeki" i po tak klimatycznym pierwszym tomie, rośnie mój apetyt na więcej!
Kim jest Simon?
,,Długi Zew" rozpoczyna się prosto, wręcz banalnie - na plaży odnalezione zostają zwłoki mężczyzny, a rozwiązanie tej zbrodni przypada lokalnemu detektywowi Matthew, który ciągnie za sobą brzemię przeszłości. Jednak autorka dość szybko odchodzi od prostej fabuły, stopniowo budując warstwę niepewności i niewiedzy. Lokalna społeczność kolejny raz ukaże swe mroczne oblicze, bo prawda ukryta została bardzo głęboko. Detektyw musi sprostać czoła tajemnicy, skrzętnie skrywanej od lat i własnej przeszłości. Akcja biegnie wolno, snuje się niczym mgła odbijając się od wąskich uliczek i unosząc się nad nadmorskimi falami. Śledztwo zaś skrupulatnie i z mozołem toczy się do przodu. Kolejny raz, autorka, postanowiła mocno zarysować warstwę obyczajową. Mnogość osób, miejsc i powiązań momentami przyprawia o lekkie zagubienie, jednak Ann Cleeves umiejętnie naprowadza czytelnika na właściwe tory. Kreuje wyrazistych, wręcz namacalnych bohaterów, których czytający łatwo zapamiętuje i rozróżnia. Ich profile psychologiczne są na najwyższym poziomie, co nie jest łatwe do wykonania przy takiej ilości bohaterów. Dodatkowo wszystkie wydarzenia mają sens, każdy nawet najmniejszy element w końcu zaczyna znajdywać swoje pasujące miejsce w całej, misternej układance. Autorka ma niezwykły talent do tworzenia intrygujących i niebanalnych lokalnych społeczności. To co często jest tematem tabu, w świecie kreowanym przez Ann Cleeves zostaje uwypuklone, dając tym samym do myślenia. Warto zwrócić także uwagę na klimat, który jest mroczny, brudny i przesiąknięty fałszem.
Podsumowanie
,,Długi Zew" to bardzo dobre rozpoczęcie kolejnej serii autorki. Jest przemyślana, ciekawa historia kryminalna, długie i skomplikowane śledztwo oraz warstwa obyczajowa tak realna, że można odnieść wrażenie, iż całość wydarzyła się naprawdę. Czegóż chcieć więcej? Może jedynie fani bardziej dynamicznej akcji i mniej rozbudowanej fabuły będą lekko rozczarowani, jednak w moim odczuciu to właśnie są elementy charakterystyczne dla pióra Ann Cleeves i nadają całości niepowtarzalny wydźwięk. Ja bawiłam się przy niej przednio i już nie mogę doczekać się kontynuacji.
Słynna detektyw wobec zbrodni bez motywów i zmowy milczenia. W małym nadmorskim miasteczku w Northumbrii inspektor Vera Stanhope prowadzi śledztwo w sprawie...
Dziesięć lat temu Jeanie Long została skazana za zabójstwo piętnastoletniej Abigail. Teraz nowe dowody świadczą o jej niewinności. Lecz Jeanie popełnia...
Przeczytane:2021-10-20, Ocena: 5, Przeczytałam,
W swojej biblioteczce zgromadziłam niemal wszystkie książki Ann Cleeves wydane na polskim rynku. Moje półki zdobią zarówno kryminały z Verą Stanhope, wydane przez wydawnictwo Amber, jak i niesamowicie klimatyczny „Kwartet szetlandzki” od Czwartej Strony Kryminału. Bardzo ucieszyła mnie więc informacja o nowym cyklu brytyjskiej autorki. „Długi zew”, rozpoczynający serię „Dwie rzeki” zauroczył mnie już okładką utrzymaną w stylu zbliżonym do „Serii szetlandzkiej”, z jego nostalgicznym klimatem tożsamym z akcją powieści.
A ta toczy się niespiesznym tempem, tak charakterystycznym dla autorki, który dla mnie ma niemalże hipnotyczną moc. Byłam pewna tej znakomitej niezmienności i tym razem również się nie zawiodłam. Niewiadomą stanowiła natomiast postać głównego bohatera i oczywiście fabuła. Czy te elementy okazały się równie fascynujące?
Matthew jest detektywem z ciekawą przeszłością i jeszcze bardziej interesującym życiem osobistym. Na tyle, że mężczyzna sam nie dowierza, że tak potoczył się jego los. Od razu wzbudził moją sympatię, bo to "człowiek, który nigdy nie otwiera ust, jeżeli nie ma nic istotnego do powiedzenia." Gdy jednak jest o czymś przekonany, potrafi wyrazić swoje zdanie, nawet narażając się na ostracyzm ze strony rodziny i fundamentalnej wspólnoty.
Wezwany do morderstwa na plaży, nie spodziewa się, że śledztwo skieruje go do społeczności, którą przed laty opuścił i jednocześnie ze względu na powiązania wzbudzi obawę o konflikt interesów. Czy w takich warunkach będzie potrafił spojrzeć na sprawę obiektywnie?
W śledztwie pojawia się wiele informacji, ale i luk, które nie pozwalają na uchwycenie konkretnego motywu, wiarygodnej hipotezy i choć wstępnie podejrzanego. Również obraz ofiary ewoluuje od człowieka bezdomnego, złamanego przez życie, do znakomitego piekarza i zaangażowanego wolontariusza. Kim tak naprawdę był zamordowany mężczyzna i kto i dlaczego go zabił?
Autorka kreśli przed nami obraz hermetycznej, lokalnej społeczności, z tajemnicami, które jej mieszkańcy gotowi są chronić za wszelką cenę. Zwraca uwagę na postrzeganie i problemy osób dorosłych z zespołem Downa, ale również par homoseksualnych, czy nadużywania władzy.
Znakomite rozpoczęcie nowej serii!