Witajcie ponownie na farmie Clarksona! Pierwszy rok spędzony za kierownicą traktora na gospodarstwie Diddly Squat przyniósł Jeremy’emu astronomiczny zysk: aż 144 funtów! I choć sam postrzega się jako „rolnika praktykanta” (na wyrost, jak twierdzi Kaleb), musi coś zmienić w swoim podejściu, by zacząć w końcu wiązać koniec z końcem. Rzecz w tym, że Clarkson na razie opanował do perfekcji wyłącznie umiejętność biadolenia na prawie każdy temat, a wiele innych potrzebnych rolnikom kompetencji wciąż stanowi dla niego nie lada wyzwanie. Któż mógł przewidzieć, na przykład… że ładowanie ziarna na przyczepę wymaga lepszej koordynacji manualnej niż pilotowanie śmigłowca szturmowego Apache? Że krowy są większym zagrożeniem dla życia niż udział w wyścigach samochodowych? Że łatwiej byłoby uzyskać pozwolenie na budowę elektrowni atomowej niż na otwarcie restauracji w dawnej owczarni?
Na szczęście na przekór gminnemu działowi planowania przestrzennego i mieszkających w okolicy nadętych bogaczy, którzy starają się robić wszystko, żeby pokrzyżować mu szyki, Jeremy może liczyć na niezawodne wsparcie ze strony Lisy, Kaleba, Radosnego Charliego i Geralda, speca od bezzaprawowych murków i szefa ochrony gospodarstwa.
Życie na farmie Clarksona nie zawsze płynie zgodnie z planem. Ba, czasami w ogóle nie można go zaplanować. Ale za to nie ma takiego dnia, żeby Jeremy nie mógł szczerze powiedzieć: „Ha, zrobiłem… cokolwiek”.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-07-26
Kategoria: Publicystyka
ISBN:
Liczba stron: 264
Jeśli ma być ciekawie, zabawnie i do tego pożytecznie w zakresie ukazania prawdziwej codzienności życia rolnika..., to należy wysłać na wieś Jeremy'ego Clarksona! Przekonuje nas o tym znakomita książka ,,Diddly Squat. Tylko krowa zdania nie zmienia", którą to możemy cieszyć się w naszym kraju za sprawą Wydawnictwa Insignis.
Jako słowo się rzekło, Jeremy Clarkson stawia czoła wsi i rolniczej pracy, starając się zapanować nad farmą Diddly Squat w Oxfordshire. W tym celu przyjdzie mu m.in. uporać się z nadwyżkami warzyw, stanąć do walki z rozsiewającym się chwastem stokłosy, pogodzić chore wytyczne urzędników z naturalnym wypasem krów, czy też zamarzyć o własnej restauracji w miejscu, które wedle władz do tego się nie nadaje. Mało...? To co powiecie na wjechanie traktorem w jedyny słup na wielohektarowym polu, zakupie świątecznych prezentów dla krów, czy też refleksji nad najbliższą, niezbyt ciekawą przyszłością Europy...?
To oczywiście tylko kilka z wielu wątków, jakimi raczy nas tutaj autor i zarazem bohater w jednym. A czyni on to w naprawdę znakomitym stylu, dzieląc się codziennością rolniczego życia ukazanego w podziale na pory roku, opisując realne wydarzenia ze swoim udziałem oraz przedstawiając przemyślenia i refleksje nad życiem, światem, cholernymi politykami. I co ciekawe, wcale nie zawsze jest tylko i wyłącznie zabawnie - choć owszem, jest tu się z czego pośmiać, ale bardzo często przemawia w tej książce głos rozżalenia nad tym, jak trudną jest dola rolnika oraz w jak dziwnym kierunku zmierza ludzkość...
I jest to z pewnością książka o wielu interesujących obliczach - począwszy od spojrzenia na angielską wieś i coraz trudniejszą dolę rolników, poprzez wiążący się z tym obraz Anglii w dobie brexitowego kryzysu, jak i kończąc na osobie Jeremy'ego Clarksona, który z wrodzoną gracją opowiada o sobie, swoich nietuzinkowych pomysłach i jakże rozbudowanym ego. I te trzy zagadnienia wzajemnie się tu ze sobą łączą, przeplatają i składają na naprawdę intrygującą relację, która tyleż bawi, co i skłania do wielu ważnych przemyśleń.
Kolejny też raz Clarkson udowadnia to, że jest świetnym gawędziarzem. Celowo nie powiem pisarzem, gdyż nie wiemy tak naprawdę na ile jest to książka napisana przez niego, a na ile opowiedziana i spisana przez jakiegoś redaktora. Niemniej, sama jego relacja jest po prostu świetnie poprowadzoną, wciągającą i zawsze zwieńczoną barwną puentą - i nie ma znaczenia to, czy dotyczy ona krów, chwastów, obornika, traktora, marzeń o restauracji czy też zaskakująco kulturalnego krytykowania rządzących, gdyż zawsze jest interesująco i zajmująco.
Książka ta wydaje się być również idealną dla bardzo szerokiego grona odbiorców, gdyż oto chociażby mieszczuchy dowiedzą się czegoś nowego o życiu rolników, mieszkańcy polskiej wsi skonfrontują i poznają wielkie różnice pomiędzy naszą rodzimą i brytyjską rzeczywistością życia na prowincji, zaś fani Clarksona odkryją tu jego nieco inne, w mej ocenie spokojniejsze oblicze, niż to znane chociażby z legendarnego ,,Top Gear". I to też sprawia, że tytuł ten potrafi przyjemnie zaskoczyć.
Jedyną rzeczą jakiej mi tu zabrakło, to fotografie. Fotografie obrazujące codzienność życia i pracy na Diddly Squat. Bo naprawdę ciekawym byłoby zobaczenie Clarksona na traktorze, karmiącego krowy, czy też oglądającego stary obiekt, w jakim chciałby otworzyć restaurację. Na pocieszenie mamy klimatyczne i ładnie wykonane ryciny, aczkolwiek po prostu chciałoby się czegoś więcej.
Wielką przyjemnością jest spotkanie z tą książką, z jej autorem i jego przemyśleniami. Otóż podczas lektury nie raz uśmiejemy się łez, niejednokrotnie będziemy zaskoczenia codziennością życia na angielskiej wsi, ale też i więcej niż raz poruszą nas opisywane tu zdarzenia i sytuacje. I to sprawia, że w zasadzie każdy rozdział książki jest dla nas wielką niespodzianką, którą odkrywamy z ciekawością, pełnym zaangażowaniem i autentyczną radością.
Słowem podsumowania - książka Jeremy'ego Clarksona pt. ,,Diddly Squat. Tylko krowa zdania nie zmienia", to rzecz intrygująca, świetnie napisana i przede wszystkim mająca sobą wiele do przekazania, co w przypadku literackich prób tzw. ,,cele brytów", nie zdarza się często. Tu jest zabawnie, mądrze i do tego odpowiednio charakternie, jak na nazwisko autora przystało. Dlatego też gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po tę pozycję.
Jak to jest prowadzić samochód, który nie ustaje w wysiłkach, by pozbawić was życia? Na to i na wiele innych równie frapujących pytań odpowie w swoich...
Jedenaście krajów, dwanaście niesamowitych reportaży, niezliczona ilość wyjątkowych przygód, spotkań i obserwacji - to obfite żniwo podróży Jeremy\'ego...
Przeczytane:2023-09-03,
"Diddly squat. Tylko krowa zdania nie zmienia" to książka idealna właśnie na wieczór po ciezkim dniu, ponieważ świetnie odpręża, a do tego spokojnie można przeczytać ją w jeden wieczór.
Jeremy Clarkson ponownie w swoich rolniczych felietonach bawi czytelników, ale i ukazuje jak skomplikowany i uciążliwy dla brytyjskich rolników jest system prawny. Książkę czyta się zatem przyjemnie, ale i daje do myślenia, zwłaszcza o ekologii, która nie zawsze jest taka ekologiczna.
Książka "Diddly squat. Tylko krowa zdania nie zmienia" podobała mi się bardziej niż pierwsza część felietonów, jednakże bardzo boli mnie to, że tak samo jak "Rok na farmie", to i ten tytuł jest lekturą krótką. Szkoda, że nie ma tutaj więcej felietonów Clarksona. Książka za to nadrabia wydaniem i super ilustracjami.
Na pewno ten zbiór felietonów nie przypadnie każdemu do gustu, styl autora musi po prostu przypaść do gustu, a jego poglądy nie kłócić się z poglądami czytelnika, ale jeśli tak nie jest to lektura książki na pewno będzie to dla Was miło spędzonym czasem.
Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.