Smak krwi bywa uzależniający. Odważysz się spróbować?
Kiedy prokurator Artur Metz wszczyna śledztwo dotyczące oskórowanych zwłok młodej kobiety, znalezionych przy jednym z pleszewskich kościołów, nie wie jeszcze, że właśnie trafił w sam środek piekła. Trop prowadzi do katechety, który wiele lat temu, po zagadkowej śmierci nastolatki, zniknął z Polski. Wkrótce okaże się, że makabrycznych zbrodni, podczas których ofiary zostały pozbawione krwi, było znacznie więcej. Próbując znaleźć niewidoczną nić łączącą wszystkie morderstwa, prokurator Metz nieświadomie naraża nie tylko siebie, ale także swoich najbliższych. Sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że w przestępstwa zamieszanych jest wielu wysoko postawionych urzędników państwowych i kościelnych. Tymczasem w okolicy dochodzi do kolejnych morderstw…
Nachylił się nad uśmierconą ofiarą, wbijając zęby w miejsce, z którego wypływała krew. Trafił nieco za wysoko, lekko tylko otwierając osierdzie. I tak świeża porcja niczym nieskażonej krwi napełniała go rozkoszą. Czuł, że magazyny energii wypełnia błogie uczucie powolnego nasycenia. Ciepło dotykało jego krtani, powoli chłodząc się i spływając wzdłuż przełyku wprost do żołądka. Przyzwyczaił się do odruchów wymiotnych, potrafił opanować naturalną potrzebę wyrzucenia tak ogromnej ilości nasyconej żelazem substancji. I ten strzał endorfin, jak wtedy, gdy tuż po orgazmie padał prawie nieprzytomny obok kobiety, z którą współżył. Uczucie radości, które trwało zaledwie sekundę, jemu wystarczyło.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-07-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 366
„Smak krwi bywa uzależniający. Odważysz się spróbować?”
Czyż taki napis na okładce nie przyciąga wzroku?
Artur Metz prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni, do której doszło przy pleszewskim kościele. Znaleziono tam oskórowane zwłoki kobiety. W wyniku śledztwa na jaw wychodzą fakty, które łączą tą sprawę ze zbrodniami z przeszłości.
Zastanawiam się nad recenzją i nie do końca wiem, jak ocenić tą lekturę. Z jeden strony charakteryzuje się świetną fabułą. Bardzo spodobał mi się pomysł na książkę i sam wątek z głównym bohaterem. Początek zapowiadał się obiecująco, ale już po kilkunastu stronach jesteśmy bombardowani dużą ilością głównych bohaterów i wątków. Bardzo lubię, gdy teraźniejszość przeplata się z wydarzeniami z przeszłości. Jednak tutaj autor przedobrzył. Przeskoki w czasie sprawiały, że miałam mętlik w głowie. W pewnym momencie chciałam uporządkować myśli i zrobić „ściągę” z liniami czasowymi i wydarzeniami, ale szybko poległam. Uznałam, że to się mija z celem.
Jest kilka ciekawych zwrotów akcji, zakończenie sprawiło, że zbierałam szczękę z podłogi, ale chyba po raz pierwszy, nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To było już za bardzo przekombinowane.
Krew nie tylko ratuje życie, ale jak można się przekonać po lekturze tej zagadkowej powieści, stanowi doskonały przysmak. Potrafi uzależnić, słowem działa jak narkotyk. Są osoby, które dla zdobycia krwi odpowiedniej kategorii popełniają przestępstwa, nie są w stanie się zahamować ze swoimi pragnieniami. Tak właśnie postępowali bohaterowie, których spotkamy w powieści Degustator.
Młody prokurator Artur Metz prowadzi dochodzenie w związku ze znalezionymi oskórowanymi zwłokami młodej kobiety, które – dziwnym zrządzeniem losu – zostały znalezione przy kościele. Czyżby miejsce zbrodni miało coś symbolizować? Może morderca chciał przekazać w ten sposób jakąś wiadomość? Intuicja zapewne pomoże śledczemu, ale nie obędzie się bez licznych spotkań z przedstawicielami kościoła. Wkrótce okazuje się, że brutalnych zbrodni będzie więcej. Prokurator będzie miał ręce pełne roboty, on i jego najbliżsi znajdą się w niebezpieczeństwie. Dlaczego? Okaże się, że wiele wspólnego ze zbrodniami będzie miał pewien ksiądz, na dodatek mający kontakty ze służbami bezpieczeństwa oraz wysoko postawionymi politykami. Zrobi się gorąco i tajemniczo, ale też zdecydowanie niebezpiecznie. Tylko wspomnę, aby dodać smaczku całej historii - że ofiary zostały pozbawione krwi. Czyli zaczyna się robić krwawo, niesmacznie i mroczno …
Muszę stwierdzić, że autor miał ciekawy pomysł na fabułę. Wplątanie w historię hierarchów kościelnych nadaje całej powieści pikanterii i wzmaga w nas ciekawość. Kler zawsze wydawał się taki czysty i poukładany, odsuwający od siebie wszelkie podejrzenia, stroniący od konfliktów i ciemnych interesów. A tutaj taka afera z podejrzeniami wobec księdza. Dzieje się w powieści mnóstwo, szybko i zdecydowanie, za dynamicznymi zwrotami akcji czasami nie sposób nadążyć. Mnie trochę zgubiła wielość bohaterów, trudno było chwilami nadążyć za biegiem wydarzeń. Jeszcze dodatkowo pokazanie historii z różnych perspektyw czasowych, cofanie się w czasie wprowadzało pewien chaos i dyskomfort dla czytelnika.
Moją ciekawość wzbudził prokurator Artur Metz. W pracy kierował się swoimi metodami, miał nosa i charakter, był twardy i przenikliwy. Jego styl pracy spowodował, że zdobył moje serce i zwrócił na siebie uwagę. Ciekawa byłabym dalszych historii z Arturem w roli głównej, myślę, że autor powinien pozwolić rozwinąć się tej postaci i deptać po piętach kolejnym przestępcom.
Ciekawy styl i język, dość sporo inteligentnych i istotnych dialogów, skomplikowana fabuła, dość dużo, czasami niepotrzebnych wulgaryzmów, nieoczywiste i trudne do przewidzenia kolejne zamiary przestępcy, brutalne i krwawe opisy. A zakończenie, cóż wbiło w fotel, trudno było się po nim otrząsnąć.
Lektura całkiem, całkiem, do wybitnych może nie należy, ale myślę, że warto znaleźć chwilę, aby zmierzyć się z brutalnością przestępcy, dociekliwym prokuratorem oraz oswoić z widokiem krwi najlepszej jakości.
Zostają znalezione zwłoki młodej kobiety. Niestety to tylko wierzchołek góry lodowej. Okazuje się, że na przestrzeni lat dokonane zostały bardzo podobne morderstwa. Pierwsze oskarżenia padają na katechetę Grzegorza Dalętkę, niestety ten wiele lat wcześniej, podczas rozwiązywania sprawy zabójstwa nastolatki zapadł się pod ziemię i nie wiadomo co się z nim stało. Prokurator prowadzący śledztwo ma bardzo trudne zadanie do wykonania. Dodatkowo okazuje się, że wysoko postawione osobistości są w to wplątane, co wszytko jeszcze bardziej komplikuje.
Dlaczego sięgnęłam po tę pozycję? Bardzo zaintrygował mnie opis, a zwłaszcza fragment: "Smak krwi bywa uzależniający. Odważysz się spróbować?"
Liczyłam na mroczny kryminał z wcześniej wspomnianą krwią jakoby w roli głównej. I tutaj ani trochę się nie przeliczyłam. Są morderstwa i to okrutne, a dodatkowo na potrzeby książki autor stworzył skalę jakości krwi. Odrażające, ale bardzo fascynujące.
Pomysł na fabułę uważam za bardzo ciekawy, jednak powiem szczerze, że momentami ciężko było mi połączyć fakty. Akcja co chwilę przeskakuje w inne lata, bohaterów też jest mnóstwo, dodatkowo wydarzenia pokazane z różnych perspektyw, więc czasami zastanawiałam się o co tu właściwie chodzi. Myśląc, że historia jest już wyjaśniona, a epilog to bardziej upięcie wszystkiego w całość i dobudowanie lekkiego zakończenia, czytając go doznałam totalnego szoku. Tu przyznaję był świetny.
Czasami miałam wrażenie, że autor wpadł na jakiś pomysł i w danej chwili musiał go zapisać, aby nie zniknął gdzieś w zakamarkch umysłu. A jakby tak wszystko trochę bardziej uporządkować?...
Mimo to warto poznawać pozycje wychodzące spod pióra naszych pisarzy. Ostatnimi czasy jestem zdumiona, jak wiele mamy ciekawych książek i zdecydowanie chętniej sięgam po polską literaturę.
Biorąc pod uwagę fakt, iż jest to debiut literacki oceniam go bardzo pozytywnie. Taka tematyka i gatunek literacki z pewnością zawsze mnie zachęci mnie do sięgnięcia po daną książkę :)
Mam też dla Was ciekawostkę :) Autor to ksiądz, który w wolnych chwilach rozwija swoją pasję pisarską. W tej historii często pojawią się odwołania do kleru, który nie jest ukazany od dobrej strony, można by rzec, że wręcz przeciwnie ;)
Przy jednym z kościołów znalezione zostają zwłoki młodej kobiety. Sytuacja jest jeszcze bardziej szokująca z uwagi na fakt, że ciało zostało oskórowane. Podczas śledztwa wychodzi na jaw, że podobnych morderstw na przestrzeni lat było więcej. Trop prowadzi do katechety, który wiele lat temu, po zagadkowej śmierci nastolatki, zniknął z Polski. Co więcej, okazuje się, że w przestępstwa zamieszanych jest wiele osób z „elity” kościelnej oraz państwowej. Pomimo usilnych starań osób prowadzących tą sprawę dochodzi do kolejnej makabrycznej zbrodni.
W skrócie mogę powiedzieć, że książka mi się podobała. Jest natomiast jedna kwestia, która trochę przeszkadzała mi w odbiorze. Widać, że fabuła została bardzo dobrze przemyślana przez autora. Jest dużo wątków, które w późniejszym czasie się ze sobą łączą w sposób, którego nie przewidziałam. Problem pojawił się w momencie, w którym wątków, przeskoków czasowych i postaci było tyle, że ciężko było się połapać w tym, o co chodzi. Wydaje mi się, że przez ten lekki chaos nie wyciągnęłam z książki wszystkiego, co powinnam i nie byłam w stanie się wciągnąć. Może wynika to z tego, że nie był to dla mnie dobry moment na tak skomplikowaną historię, bo na koniec wakacji potrzebowałam czegoś raczej lżejszego. Nie jest to jednak tylko moja opinia. Czytałam recenzje innych osób i wszyscy mamy podobne odczucia. Jeżeli chodzi o końcówkę to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Akcja gwałtownie przyspieszyła, a książka zrobiła się wciągająca. Dodatkowym plusem było dla mnie to, że bohaterowie posługiwali się ironią. Całość oceniam na 3/5 gwiazdek.
Brutalne morderstwa to temat, który każdemu mrozi krew w żyłach, nawet jeżeli widzimy to tylko w telewizji czy słyszymy od znajomych, nigdy nie możemy mieć pewności, że taka krzywda nie przydarzy się nam lub naszym bliskim.
Grzegorz Delętka ma niesamowite zdolności rozpoznawania krwi, ocenia on, jakiej jest jakości, a nawet lubi ją pić, przez to trafia w bardzo złe towarzystwo. Kiedy chce odseparować się od ludzi, z którymi współpracuje ginie Weronika, dziewczyna, którą kochał i chciał z nią być, wtedy postanawia się zemścić i zabić wszystkich, którzy są temu winni, niestety nie jest to takie łatwe.
Degustator to książka nie dla osób ze słabymi nerwami i żołądkiem, ponieważ jest tu mnóstwo opisów patroszenia ciał i zabijania ludzi, czasami sama musiałam zamknąć na chwilę oczy i pomyśleć o czymś miłym, żeby odegnać od siebie te złe obrazy. Ogromnym minusem jest dla mnie chaos w książce, lata i miesiące co chwila się zmieniają, raz jest opisana przeszłość, raz teraźniejszość, a czasami coś, co działo się miesiąc temu, niestety zaczynając rozdział, trzeba sobie przypominać, co działo się w tym samym czasie wcześniej, żeby dobrze zrozumieć sens historii. Oprócz mieszania się czasów postacie też są bardzo pogmatwane, nie można nikomu uwierzyć, bo niby ktoś wydaje się dobrym człowiekiem, a potem okazuje się najgorszą kanalią, która skrywa prawdę przed wszystkimi.
Książka pokazuje nam, mam nadzieję, że nie obiektywnie, życie księży i policji, od tych pierwszych wymaga się celibatu, bezstronności, czystej karty, a niestety okazuje się, że sutanna to przykrywka dla mężczyzn, którzy chcą się ukryć i mieć spokój od dawnego życia. Policjanci za to powinni działać zgodnie z prawem, nie nadużywać swojego stanowiska i być dobrymi obywatelami i niestety na podstawie książki również nic tutaj się nie pokrywa.
Historia przedstawiona w książce jest naprawdę świetna i trzyma w napięciu aż do samego końca, który zaskakuje i zmienia postrzeganie całości, ale czytelnik musi się w nią wczuć i być bardzo uważnym.
Świat pełen jest brutalności i powiązań, które ciągną się za człowiekiem latami. Przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć, szczególnie gdy w grę wchodzą duże pieniądze i ludzkie słabości. Pan Marcin Walczak zagłębia się w mroczną i bezwzględną naturę człowieka, odsłaniając przed czytelnikiem prawdę, która od lat była skrzętnie ukrywana.
Degustator
Autor już od pierwszych stron zaskakuje czytelnika ciekawym i niezwykle dynamicznym pomysłem na fabułę. Postać degustatora i motyw krwi, są strzałem w dziesiątkę. Czytelnik chce poznać jego historię i zamiłowanie do czerwonego płynu. Autor zadbał o to, aby jego historia nie była banalna i oczywista. Akcja książki dzieje się w dwóch osiach czasowych (lata 2017-2018 oraz 1989/1990) pozwalając czytelnikowi na szerszy pogląd wydarzeń i dojrzenie samego początku zła. Pan Marcin zadbał o to, aby także odpowiednio wprowadzać czytelnika w czasy komunizmu i przemian społecznych, a wszystko po to, aby lepiej zrozumieć wydarzenia tamtych czasów, które wpłynęły na bohaterów. W "Degustatorze" nic nie jest proste i oczywiste. Czytelnik porusza się w mrocznym i brutalnym świecie, pełnym kłamstw i ludzi bez skrupułów. Autor świetnie uwypuklił i skrytykował wiele warstw społecznych i zawodów. Na pochwałę zasługują także same pomysły na morderstwa. Są ciekawe i brutalne i zapewne nie jednego czytającego zszokują i zniesmaczą. U mnie nie było to aż tak mocne.
Zakończenie stworzone przez autora także zasługuje na uznanie. Było ciekawe i zaskakujące. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
Wady
"Degustator" chociaż ma ciekawą fabułę, to jest książką bardzo ciężką. Czytając trzeba był nieustannie skupionym. Autor wprowadził masę bohaterów, którzy od samego początku mylą się, a czytelnik nie umie ich szybko umiejscowić w świecie. I chociaż każdy z nich ma swoją historię, to po pewnym czasie nadmiar informacji zwyczajnie nuży, a nie rozjaśnia historii, powodując znużenie. Wielowątkowość książki i nieustanne zwroty akcji dynamizują akcję, jednak po pewnym czasie wprowadzają więcej chaosu niż radości z czytania. Jest tego tak dużo, że gdzieś po połowie książki, czytelnik już nie szuka prawdy, tylko biernie ją przyjmuje, czując zmęczenie. Autor umieścił akcję w różnych latach i wprowadził w nie bardzo dużo polityki i zależności między poszczególnymi bohaterami, nieustannie mieszając czytelnikowi w głowie. Liczne dialogi między bohaterami opisujące te same wydarzenia, jednak z różnej perspektywy miały za zadanie wzbudzić ciekawość u czytelnika i sprawić, aby między wierszami szukał prawdy. Było tego jednak zbyt dużo i po pewnym czasie każdy taki zabieg bardziej irytował, niż pociągał. Czytając książkę trzeba się także spodziewać masy wulgaryzmów i wulgarnych zwrotów, które zamiast dodawać charakteru bohaterom i uwypuklać ich brak wartości moralnych, działał na nerwy.
Podsumowanie
"Degustator" jest w moim odczuciu książką przeciętną i pełną sprzeczności. Z jednej strony autor stworzył ciekawy zamysł z wątkiem krwi i widać, że doskonale wiedział co chce przekazać. Jednakże wszystko psuje przekombinowanie fabuły, która z ciekawej książki zrobiła momentami nużącą i irytującą. Myślę jednak, że nie warto skreślać tego autora. Ma zaplecze i wyobraźnię, a ten debiut pokazał, że nie boi się wielopoziomowych historii. Na pewno kiedyś z ciekawości sięgnę po jakąś inną jego książkę.
(P.S. Bardzo zaskoczył mnie fakt, że autor jest księdzem. Dużo miejsca poświęcone zostało klerowi i krytyce tego, co ma w ich strukturach miejsce).
W jednej z pleszewskich szkół zostaje znaleziona martwa nastolatka.
Pozornie to zbrodnia jakich wiele, ale... pozory mylą, bowiem ofiara, Weronika Plichta, była dziewczyną bardzo lekkich obyczajów (co ukrywała przed rodzicami, ale nie przed resztą świata). Do tego wplątała się porachunki gangsterskie i, dla kontrastu, w związek z księdzem Grzegorzem Dalętką.
Zahartowanych policjantów zdziwiła też niewielka ilość krwi zarówno w samym ciele jak i poza nim. Jednak bez względu na wszystko trzeba rozpocząć śledztwo. Śledztwo, które dzięki jednemu z gliniarzy jest porównywane z jedną z niezamkniętych starych spraw. To powoduje, że oddelegowany z Poznania prokurator patrzy na wszystko z zupełnie innej perspektywy i... nie ma problemu, by poprosić o pomoc swoją dziewczynę (również otrzaskaną z prawem), a z kolei ona wciąga po cichu w śledztwo kilku swoich znajomych.
Dzięki tej, nie zawsze oficjalnej, współpracy na jaw wychodzą głęboko skrywane tajemnice w tym ta, że nie każdy jest tym, za kogo się podaje. Nie wspominając już o tym, że każda z tych tajemnic, przynajmniej według osób, których dotyczyła, powinna pozostać właśnie tajemnicą. Niestety w większości przypadków stało się odwrotnie.
Spory udział w ,,praniu" brudów z przeszłości ma poznański prokurator, przez co nie jest zbyt lubiany na pleszewskiej komendzie. Na szczęście prokurator ma to gdzieś i, nie dbając o własną odzież (dosłownie) babrze się w starych brudach.
Do czego dogrzebie się prokurator?
Czy powrót do starych spraw pomoże wyjaśnić śmierć nastolatki?
Dlaczego jeden z policjantów trzymał akta starej sprawy?
Kim jest tytułowy degustator?
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie właśnie w tej książce.
To kolejna moja przygoda z literackim obliczem Pleszewa (może kiedyś i ja dołączę do tego grona? Kto wie...). Tym razem to spotkanie miało nieco inne oblicze, bo ,,Degustator" wyszedł spod pióra... księdza. Tak. To nie pomyłka.
I właśnie dzięki temu sam kryminał ma swój niepowtarzalny urok. Co dziwne (bo nie spodziewałabym się ,,takiego" języka po kapłanie) w książce nie brakuje wulgaryzmów, choć... z drugiej strony. Bez tego specyficznego języka sama historia byłaby sztuczna.
W książce nie zabrakło też wątku, na który ostatnio dość często się natykam czyli szeroko pojętych związków niesakramentalnych dotyczących kapłanów. O kim teraz mówię? Sprawdźcie sami... polecam.
LibraCzyta
Spokojna sierpniowa noc w Ostrowie Wielkopolskim zamienia się w koszmar, kiedy na oczach policjantów z wieży wypada młoda dziewczyna. Tajemnicza smierć...
Po serii brutalnych morderstw, na mieszkańców Ostrzeszowa i okolic pada blady strach. Nieznany sprawca dokonuje egzekucji, posługując się wymyślnymi metodami...
Przeczytane:2023-03-31, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Kryminał/sensacja , Współpraca reklamowa, Współpraca recenzencka , Barter, Od autora ,
Z Marcinem Walczakiem los mnie zetknął całkiem przypadkiem Ale dzięki temu miałam możliwość przeczytania jego książki. A o czym ona jest? O tym, że czasem pogoń za pieniędzmi może mieć bardzo krwawe oblicze.
Historia rozpoczyna się od znalezienia w kościele zwłok młodej kobiety, która została bardzo brutalnie potraktowana przez swojego oprawcę. Kobietę bowiem oskórowano. Śledztwo prowadzi prokurator Artur Metz. To nie będzie dla niego prosta sprawa, bo każdy kolejny ślad prowadzi Metza do kolejnej niewiadomej. Wygląda to tak, jakby otwierając jedno pudełko, w środku znajdował drugie, oczywiście zamknięte. Ciężka sprawa, która w końcu zaczyna ukazywać prawdę. Prawdę, która okaże się bardzo brutalna i krwawa, a wszystko tak naprawdę kręci się wokół pieniędzy i zemsty. Pytanie brzmi czy wszyscy zamieszani w tą zbrodnię będą chcieli, żeby prawda wyszła na jaw?
W końcu udało mi się przeczytać ,,Degustatora" dziękuję Marcinowi za cierpliwość, ale ostatnio dużo się u mnie dzieje i cierpię na chroniczny brak czasu.
Wracając do naszej lektury. Książka nie jest zła, jest dobra, ale wg mnie strasznie zagmatwana. Czytając ją momentami gubiłam się, musiałam się zastanawiać nad tym kto jest kim. Ostatecznie wszystkie te z pozoru różne wątki połączyły się tworząc spójną całość. Zakończenie mnie zaskoczyło, ani przez chwilę nie pomyślałam, że to może się tak skończyć.
Mottem przewodnim książki jest życiodajna krew. Wszystko w tej książce kręci się wokół niej. Ona lała się strumieniami, tak jak lubię w tego typu gatunkach
Kończąc polecam Wam tą książkę. Bo choć dla mnie pewne rzeczy były nie tak jak powinny, to jednak ogólnie książka nie robi złego wrażenia. Jest dobra. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na drugą książkę Marcina ,,Wiedźma", która ukaże się już za miesiąc. Czekacie ze mną?
Dziękuję Marcinowi i Mateuszowi za egzemplarz do recenzji