Piąta część serii o antropologu sądowym Davidzie Hunterze.
Piątkowy wieczór, konsultant w dziedzinie medycyny sądowej, doktor David Hunter, odbiera telefon inspektora Lundy'ego z komendy w Essex.
Na wybrzeżu wyspy Mersea znalezione zostają zwłoki w stanie głębokiego rozkładu. Miejscowa policja prosi Huntera o pomoc przy ich wydobyciu i identyfikacji.
Śledczy podejrzewają, że to ciało Leo Villiersa, syna wpływowej miejscowej rodziny, który zaginął wiele miesięcy temu. Istnieją przypuszczenia, że miał romans z mężatką, Emmą Derby, pozbył się kochanki i popełnił samobójstwo. Gdyby jednak wszystko było takie proste...
Audiobook w interpretacji Wojciecha Żołądkowicza
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: The Restless Dead
Właśnie zaczęłam swoją przygodę z serią z Davidem Hunterem "Niespokojni zmarli", czyli z piątym tomem tej serii. Oczywiście w trakcie czytania zorientowałam się, że jest to jedna z książek serii, jednak nie przeszkodziło mi to w czytaniu tego kryminału, który opowiadał odrębną historię.
Pewnego dnia na wybrzeżu wyspy zostają znalezione zwłoki znajdujące się w stanie głębokiego rozkładu, trudne do zidentyfikowania. Wtedy z pomocą miejscowej policji wkracza doktor David Hunter, antropolog medycyny sądowe, wezwany przez inspektora Lundy'ego. Wiele dowodów wskazuje na to, że są to zwłoki zaginionego wiele miesięcy temu syna zamożnej rodziny, czyli Leo Villiersa. W tajemniczych okolicznościach, miej więcej w tym samym czasie ginie też Emma Derby, czyli mężatka i domniemana kochanka zaginionego mężczyzny. Co doprowadziło do zniknięcia tych dwóch osób? Czyje zwłoki wyłowiono z wody?
W książce narratorem jest główny bohater, czyli doktor David Hunter. Początkowo książka nudziła mnie długimi opisami zwłok wyłowionych z wody, na szczęście szybko się rozkręciła. Czytając ją można się wiele dowiedzieć o zawodzie antropologa specjalizującego się w się w medycynie sądowej, ponieważ szczegółowo opisana jest praca doktora Huntera podczas pracy nad ludzkimi szczątkami w stanie rozkładu lub rozczłonkowanymi. Oprócz tych drastycznych opisów w książce została przedstawiona mroczna sceneria odludnej okolicy znajdującej się nad rzeką, która przybierała niebezpieczny charakter w czasie przypływu. Do tego spacerujący środkiem jezdni obłąkany mężczyzna, z którym nie można nawiązać kontaktu, stanowi dodatkowe niebezpieczeństwo... Czasami bałam się czytając tę książkę. Jednocześnie interesowała mnie ona i z końcem każdego rozdziału z wielką ciekawością zaczynałam kolejny. Koniec książki jest bardzo zaskakujący, wychodzą na jaw rzeczy, których nikt by się nie domyślił. Kryminał ten zakończył się w taki sposób, że koniecznie trzeba sięgnąć po kolejną część tej serii, ponieważ pozostał jeden poboczny wątek z niewyjaśnionym zakończeniem. Książka ta zainteresowałaby każdego, kto ma mocne nerwy, lubi takie mroczne klimaty, i nie jest wrażliwy na dokładne opisy pracy nad ludzkimi szczątkami.
Myślę, że "Niespokojni zmarli" spodobałoby się każdemu kto lubi mocne kryminały. Na pewno sięgnę jeszcze po kolejne książki tego autora, mam tylko nadzieję, że nie będą aż tak brutalne.
Ludzie po śmierci byli równie skomplikowania jak za życia. (s. 239)
Nie sądziłam, że Simon Beckett będzie kontynuował serię o doktorze Hunterze, dlatego zaskoczył mnie piąty tom Niespokojni zmarli. Zaskoczona zostałam przede wszystkim wyglądem książki - to gruba powieść, czyli więcej stron do czytania, a z drugiej strony okładka odstająca wyglądem od poprzednich tomów. Cóż, inne wydawnictwo wydało ten tom.
W Backwaters było spokojnie. Świat wydawał się składać z mew, mokradeł i wody. I nieba. (s. 89)
W piątkowy wieczór doktor David Hunter, konsultant w dziedzinie medycyny sądowej, antropolog sądowy, szykuje się do wyjazdu na weekend do znajomych. Najchętniej by nie jechał. I los zsyła mu szansę. Z komendy w Essex dzwoni do niego inspektor Lundy z prośbą o pomoc w wydobyciu i identyfikacji zwłok znajdujących się w stanie głębokiego rozkładu, znalezionych na wybrzeżu wyspy Mersea. Doktor Hunter wyrusza w podróż. Niełatwo dojechać na miejsce, gdyż Backwaters to bagna, rozlewiska, pływy, pełne trzcin pustkowia, zarośnięte drogi, mało ludzi, to głównie obszar składający się z wody i nieba oraz mew.
Patolog niewiele mógł się dowiedzieć ze zwłok w stanie tak daleko posuniętego rozkładu jak te znalezione w strumieniu. To była moja robota. (s. 214)
Zwłoki znajdujące się od kilku tygodni w wodzie podlegającej pływom, skokom temperatur i wystawione także na działanie słońca, przemieszczające się są w głębokim rozkładzie. To robota dla antropologa sądowego. To on ma powiedzieć śledczym, że to ciało syna wpływowej miejscowej rodziny - Leo Villersa. Wątpliwości co do identyfikacji zwłok nie ma ojciec denata. Jego reakcja zadziwia bohatera i czytelnika, przeczy ludzkim odruchom, emocjom związanym ze śmiercią bliskiej osoby. Za sobą ma sztab prawników i to jego słowo ma moc prawną...
To dochodzenie w sprawie morderstw. (s. 387)
Policja od kilku miesięcy poszukuje jeszcze jednego ciała na tych rozlewiskach. Chodzi o Emmę Derby, żonę miejscowego architekta Traska. Są przypuszczenia, że Leo Villers miał z nią romans, a potem pozbył się kochanki i popełnił samobójstwo. Jednak nie wszystko jest takie proste, jakby się oczekiwało.
Mimo wszystko informacja zapisała się w mojej podświadomości i jak drzazga stopniowo przebijała się na wierzch, aż wreszcie można ją było uchwycić. (s. 482)
W wyniku splotu różnych okoliczności doktor Hunter zostaje w Blackwaters na dłużej. Wynajmuje hangar mieszkalny od Traska i Rachel Derby, siostry zaginionej. Jest blisko miejsca wydarzeń tych przeszłych i tych przyszłych. A że nie wierzy w zbiegi okoliczności, to zaczyna prowadzić własne śledztwo. Pomagają mu w tym żywi i umarli.
Nie jest pan w okolicy, gdzie można po prostu iść na spacer. (s. 122)
Przyroda w tej powieści ma kluczowe znaczenie. To ona stanowi zagrożenie nawet dla miejscowej ludności, nie wspominając o obcych. To ona rządzi i dominuje w Blackwaters, to ona stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia, to z nią się walczy. Rozlewiska i mokradła kryją w sobie wiele tajemnic. Razem z angielskim klimatem budują mroczną i dość ,,mokrą" atmosferę. W trakcie czytania na pewno przyda się ciepły koc i gorąca herbata lub kawa. W pewnym momencie był tak sugestywny opis, że i mnie ciarki przeszły po plecach.
Włożyłem ubiór chirurgiczny oraz gumowy fartuch i wkroczyłem w uporządkowany spokój chłodnej sali prosektoryjnej, z czymś w rodzaju ulgi zamykając za sobą drzwi. (s. 324)
Lubiłam czytać fragmenty poprzednich powieści autora dotyczących szczegółów pracy antropologa sądowego i jego przemyśleń. W tym tomie czułam lekki niedosyt. Nie miałam co liczyć na muchy plujki, a i nie zawsze doktor Hunter mógł dojechać do prosektorium, lecz w jakiś sposób śmierć się za nim ciągnęła i dopominała o uwagę. Mimo tego dowiedziałam się kilku nowych rzeczy, na przykład o dołku w brodzie. W moim odczuciu tym razem David Hunter daje się poznać bardziej jako człowiek. Człowiek, który popełnia błędy, który nie jest z żelaza, który odczuwa smutek po śmierci swych bliskich i który zaczyna powoli wracać do życia ,,towarzyskiego".
Twoja praca nie jest dla ciebie tylko zajęciem, prawda? Naprawdę cię obchodzi. (s. 220)
W ciągu kilku dni pobytu doktora Huntera w Backwaters dużo się dzieje. Zaskakiwani są policjanci, miejscowi i sam antropolog. Zmiany pogody i zwroty akcji dostarczają czytelnikowi wiele wrażeń i różnych emocji, nawet lekkiego zaskoczenia, jeśli chodzi o zakończenie śledztwa. Z kolei zakończenie powieści gwarantuje ciąg dalszy spraw kryminalnych z udziałem antropologa sądowego z Londynu.
Kryminał dobrze mi się czytało i w miarę szybko, mimo dużej objętości. Dobry druk, dynamiczna i zaskakująca akcja przykuwająca uwagę, a do tego tęsknota za jednym z ulubionych bohaterów.
Niespokojni zmarli Simona Becketta to udany powrót autora z piątym tomem jego najpoczytniejszej serii. Kryminał można czytać oddzielnie, choć moim zdaniem lepiej znać poprzednie tomy. Tym razem będzie mokro i zimno, a także mroczno i niebezpiecznie. Życie jest nieprzewidywalne i kruche. Nigdy człowiek nie wie, co może czekać na niego za zakrętem. Hunter też nie wiedział...
Niespokojni zmarli to piąty tom serii o Davidzie Hunterze, genialnym antropologu sądowym, który z ogromnym zaangażowaniem podchodzi do każdej sprawy, w którą zostaje wplątany! Tym razem trafia na wybrzeże wyspy Mersea, gdzie zostają znalezione zwłoki w stanie głębokiego rozkładu. Jednak co to dla niego! Jest w stanie poradzić sobie z takim wyzwaniem. Śledczy podejrzewają, że może być to ciało Leo Villiersa, który zaginął kilka miesięcy temu. Podobno miał romans z mężatką, ale nie był w stanie sobie poradzić z presją, zabił ją, a potem popełnił samobójstwo. Ale to byłoby zbyt proste rozwiązanie… Zdecydowanie za proste.
Twórczość Simona Becketta cenię sobie przede wszystkim z powodu trzech rzeczy. A może i czterech. Pierwsza z nich to dokładne opisy miejsc zbrodni oraz pracy antropologa sądowego. Ten człowiek zawsze rozpoczyna swoje książki z przytupem. Pragniecie rozległego opisu tego, co się dzieje z człowiekiem po śmierci? Proszę bardzo, Simon Beckett Wam to zapewni. Ale ostrzegam! Lepiej czytać to na pusty żołądek. No, chyba że ktoś jest już w takiej znieczulicy jak ja, to spokojnie można podjadać ciasteczka. Druga sprawa to główny bohater – David Hunter jest naprawdę dobry w tym, co robi. Lubię go za zdrowy rozsądek, upór i pasję. A także za taki stoicki spokój. To świetny obserwator z bardzo analitycznym umysłem. Aż się boję, że byłby z niego genialny psychopata. Kolejne dwie sprawy łączą się ze sobą… Cała seria jest utrzymana w taki jednolity sposób, na zrównoważonym, odpowiednim poziomie, jednakże autor zawsze potrafi mnie czymś zaskoczyć! Te dwa elementy świetnie się ze sobą łączą i sprawiają, że naprawdę lubię sięgać po książki Becketta.
Autor w bardzo subtelny sposób wprowadza do swoich kryminałów wątek obyczajowy, mający na celu przybliżenie nam postaci głównego bohatera i jego życia osobistego. Nie przekracza granicy dobrego smaku – nie lubię, gdy w tego typu literaturze samo śledztwo schodzi na dalszy plan, a główne skrzypce zaczyna grać inny motyw. Simon Beckett widocznie podziela moje zdanie, jak i zapewne wielu innych czytelników, bo stawia przede wszystkim na dochodzenie w sprawie morderstwa, tym bardziej, że pierwsze znalezione zwłoki nie są tutaj jedynymi. Sprawa rozwija się w dosyć dziwnym, można wręcz napisać bardzo tajemniczym kierunku, dlatego aby nie zagubić się w rozwoju wydarzeń polecam czytać tę książkę w ciszy i spokoju.
Choć tak jak wspomniałam powyżej, Simon Beckett nie stroni od tego, aby przybliżyć nam życie głównego bohatera, tak każda kolejna książka z tej serii jest odrębną historią i David Hunter musi się zmierzyć z nowym zadaniem. Jednak jeżeli faktycznie chcemy mieć pełnowymiarowy obraz sytuacji i tej serii, to chyba najlepiej będzie czytać ją zgodnie z odpowiednią kolejnością. Okazuje się bowiem, że głównego bohatera nadal męczy przeszłość, wręcz go ściga i nie daje mu odpocząć. Wydaje mi się, że autor w pewnym momencie może doprowadzić do ostatecznego starcia Huntera z tym, co go tak męczy. To z pewnością będzie niesamowite, choć może być też nieco bolesne – w sumie nie wiadomo, jakie plany ma Beckett, a całkiem możliwe, że w pewnym momencie nie pozostawi on na czytelnikach suchej nitki.
Niespokojni zmarli to bardzo przyjemna powieść, ze świetną okładką, która ładnie odzwierciedla klimat tej przygody Davida Huntera. Myślę, że może to być jeden z moich ulubionych antropologów sądowych, oczywiście zaraz obok bohaterki książek Kathy Reichs, czyli Temperance Brennan. Swoją drogą, spotkanie tych dwóch postaci byłoby genialne! Może Reichs i Beckett powinni pomyśleć o jakimś crossoverze? Hunter i Brennan razem w akcji… To byłby ogień!
Simon Beckett po raz kolejny mnie nie zawiódł. Zaoferował mi wciągającą, świetnie napisaną powieść, z dobrze wykreowanymi bohaterami, z którą bardzo miło spędziłam czas. Jestem przekonana, że w ciemno sięgnę po jego kolejną powieść, zapewne nie tylko tę z serii o Davidzie Hunterze. Ten autor ma naprawdę sporo do zaoferowania! Choć jego książki są w pewien sposób skomplikowane i nieprzewidywalne, to charakteryzuje je taka swoista lekkość. Czyta się je naprawdę bardzo przyjemnie, dlatego serdecznie polecam!
www.bookeaterreality.blogspot.com
Gdy biorę w ręce książkę Simona Becketta to nie straszna mi nawet jej objętość. Wiem, że spełni moje oczekiwania. Nie inaczej było i tym razem. Jak zawsze wszystko szczegółowo opisane. Tylko czcionka mogłaby być większa. A mój ulubiony bohater, antropolog sądowy, doktor David Hunter wpada w kolejny wir niecodziennych zdarzeń. Hunter to człowiek, który zawsze znajdzie kłopoty a jak nie to kłopoty z całą pewnością znajda jego. Tym razem w jego otoczeniu pojawiło się kila trupów a David zawsze był niedaleko. Jego praca i umysł pomogły w rozwiązaniu zagadki kolejnych morderstw, starych i aktualnych. Ciągle coś się dzieje, atmosfera się zagęszcza i przyprawia o mrówki na skórze. Cieszę się , że David ma kolejną szansę na unormowanie, a właściwie ponowne rozpoczęcie, życia prywatnego. Czy tym razem dokonał dobrego wyboru? Czy ma szansę na zbudowanie nowej rodziny? Mam nadzieję, że kolejny tom rozwiąże i tą zagadkę.
Backwaters to miejsce niedostępne i odludne, niezbyt przyjazne, pełne niepokoju i nienawiści, siedlisko bardziej wodne niż lądowe, gdzie królują trzęsawiska i mokradła a życie warunkują przypływy i odpływy.
Do tego mrocznego miejsca trafia doktor Hunter, mistrz pakowania się w kłopoty i lądowania w samym środku afery. Tym razem również nie zawodzi. Sprawa, która początkowo wydaje się prosta i oczywista robi się dziwna. Nad śledztwem zaczynają krążyć zagadki przeszłości, niewyjaśnione tajemnice, mnóstwo niedomówień i podtekstów. Nie brakuje nieprzewidzianych okoliczności, trup ściele się (właściwie pływa) gęsto a swoje własne podejrzenia, założenia i przewidywania trzeba niejednokrotnie weryfikować.
Historia to dziwna, z pozoru spokojna ale to spokój który przeraża, jest mroczny, pełen wrogości i niejasności. Atmosfera miejscami gęsta, że można nożem ciąć a w specyficznym środowisku mieszkańców, każdy skrywa swoje tajemnice i niezabliźnione rany: nie brak tu szaleństwa, goryczy, rozżalenia, zawodu i trudnych relacji rodzinnych.
Muszę przyznać, że mi się podobało. Historia dość wciągająca, śledztwo zagmatwane a jego wynik nie do przewidzenia, mnóstwo, mnóstwo tajemnic i klimat... Klimat jest doskonały: nienaturalny, posępny, gniewny, wrogi, przerażający i fascynujący jednocześnie. Także tak…nienachalnie polecam:)
Dawid Hunter na tropie zbrodni na wzburzonych rozlewiskach. Kolejne tropy prowadzą daleko w przeszłość, ku dawno zapomnianym zbrodniom.
Beckett nie zawodzi, historia jest wciągająca, a nowe dowody, ślady i wątki dawkowane są z dużą precyzją. Nie brakuje antropologicznych faktów, emocji i sytuacji z pogranicza życia i śmierci. Genialnie oddana atmosfera niedostępnych moczarów i rozlewisk wschodniej Anglii. Polecam!
Lekko rozczarowała mnie ta część. Poprzednie były znacznie lepsze. Dr Hunter tym razem jakoś tak bez energii i polotu, a akcja rozkręca się w bardzo wolnym tempie.
kingaczyta.blogspot.com
Dzięki Simonowi Beckettowi rozpoczęła się moja przygoda z thrillerami. To właśnie jego "Chemia śmierci" rozpoczęła moją fascynację mocnymi, krwawymi historiami. I jestem mu naprawdę mega wdzięczna! Po pierwszym tomie z doktorem Hunterem, przyszedł czas na trzy kolejne, które również pochłonęłam. A teraz, chyba po 3 czy 4 latach mam okazję trzymać kolejną część. Ale tym razem mam też okazję ocenić ją już jako bardziej doświadczona czytelnika i popatrzeć w większą rezerwą. Czy dalej jestem tak oczarowana?
Z jednej strony jestem bardzo szczęśliwa, że pojawił się kolejny tom, bo myślałam, że to już definitywny koniec dr Huntera. Z drugiej jednak odczuwam pewien niedosyt. Mam wrażenie, że to już nie było to. Ja chyba inaczej tę serię zapamiętałam. Nie wiem, może liczyłam na te same emocje, co przy pierwszym tomie, na tę moją fascynację i wytrzeszczone ze strachu oczy i walące serce, jeszcze nie przyzwyczajone do mocnych scen i zwłok.
Nie zrozumcie mnie źle, bo "Niespokojni zmarli" to w dalszym ciągu dobry thriller, ale trochę jednak różni się od poprzednich tomów. Mam wrażenie, że autor wyszedł z wprawy, oddalił się od dr Huntera, a teraz mu ciężko wrócić. Książka jest miejscami przegadana, co negatywnie wpływa na akcję. Brakowało mi tu też tego specyficznego i mrocznego klimatu, wiedzy medycznej i szybciej bijącego ze strachu serca. Hmmm, czyżby Beckett zbliżał się do obyczajówki? Mam nadzieję, że nie, bo tego nie będę w stanie w tej serii zaakceptować.
Nieprzenikniony mrok, skrzypienie łodzi unoszących się na ciemnej toni i zrujnowany magazyn. Na Nabrzeżu Rzeźników właśnie wybiła północ. Sierżant Jonah...
"Skóra. Największy ludzki organ i najbardziej niedoceniony. To łącznik naszych zmysłów ze światem zewnętrznym, bariera, na której...
Przeczytane:2023-07-02,
Yerbopoczytalni polecają:
https://www.facebook.com/YerboPOCZYTALNI
„Niespokojni Zmarli” jest to już piąte spotkanie z Simonem Beckettem i kolejne kiedy z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że następujące słowa są adekwatnym opisem całego cyklu: „Prawdziwa uczta dla koneserów gatunku, którego danie w postaci „Niespokojni zmarli” pobudzi kubki smakowe najbardziej wybrednego smakosza”.
Autor zafundował mi danie w postaci sytej opowieści. Ponownie nabrał rozpędu w fabule i serwuje nie lada emocje, intrygi, zwroty akcji i oczywiście zaskakuje zakończeniem, które jak zawsze jest niczym wisienka na torcie. Jak powiadają apetyt rośnie w miarę jedzenia. I to się sprawdza metaforycznie przy każdej kolejnej książce Becketta. Powoduje „głód”, który można jedynie zaspokoić sięgając po następną część cyklu.
„Niespokojni zmarli”, jak już wcześniej wspomniałem, to kolejny tom z cyklu z doktorem Davidem Hunterem. „Ciekawie skonstruowana fabuła, akcja tocząca się w idealnym tempie, stopniowanie napięcia, świetne opisy miejsc zbrodni to jedynie namiastka tego co na nas czeka w tym utworze literackim.”
Na wybrzeżu Mersea zostają odnalezione zwłoki w posuniętym stadium rozkładu, David Hunter zostaje poproszony o pomoc przy wydobyciu zwłok i identyfikacji denata. Śledczy stawiają hipotezę iż zwłoki należą do syna wpływowej rodziny, który zaginął kilka miesięcy temu. To wszystko było by jednak zbyt proste i z biegiem czasu wychodzą nowe tropy i wydarzenia związane z dobrze sytuowaną rodziną, która skrzętnie próbuje zachować swoje rodzinne tajemnice. Czytelnik wraz z Davidem Hunterem stopniowo zagłębia się w sprawę z biegiem czasu odkrywa wątki , dzięki czemu ma się wrażenie iż do ostatniej strony wędrujemy wspólnie z bohaterem cyklu, odkrywamy nowe fakty, a nawet dzięki świetnym opisom odczuwamy typową „angielską pogodę.
Po przeczytaniu czterech tomów żałowałem, że tylko dwie części do końca cyklu i moja przygoda na chwilę obecną dobiegnie końca . „Niespokojni zmarli” jest dość ciekawym posunięciem autora, który nadał świeżości swojej twórczości. Oszczędził nam zbędnych opisów przeprowadzania badań co wydaje się logiczne w szczególności dla czytających cały cykl w jednym ciągu. Za to uracza świetnymi opisami mokradeł Essex , gdzie każdy krok D.Huntera sprawia, że wraz nim odczuwam wilgoć w butach.