"Skóra.
Największy ludzki organ i najbardziej niedoceniony. To łącznik naszych zmysłów ze światem zewnętrznym, bariera, na której kończy się nasza indywidualność, nasze ja.
I nawet po śmierci coś z tej indywidualności pozostaje.
Tym razem ona przemówi, bo nawet martwa i odrzucona, skóra nadal zachowuje ślady swojego dawnego ja. Nawet teraz może mieć swoją historię do opowiedzenia i tajemnice do ukrycia.
Jeśli tylko umiesz patrzeć''.
A doktor David Hunter umie skłonić zmarłych do zwierzeń.
David Hunter, który wie o śmierci wszystko – w niespełna rok po kolejnym śledztwie, którego omal nie przypłacił życiem - wraca tam, gdzie uczył się zawodu. Tam, gdzie „wszędzie wokoło leżały ludzkie ciała w różnym stadium rozkładu”, a „wielkie czarne litery na bramie informowały, że to Ośrodek Badań Antropologicznych, lepiej znany pod inną, mniej urzędową nazwą.Trupia Farma''.
Tam doktor Hunter ma nadzieję odzyskać wiarę w siebie i znowu „skłonić zmarłych do zwierzeń”.
Tam na prośbę swego mentora rozpoczyna dochodzenie w sprawie makabrycznego morderstwa. Dochodzenie, w którym będzie musiał wysłuchać najbardziej przerażających szeptów zmarłych. W miejscu jeszcze straszliwszym i bardziej nieludzkim niż Trupia Farma.
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2011-05-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Whispers of the Dead
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Kędzierski Sławomir
"Powrót do domu po długiej podróży zawsze wywołuje wrażenie, jakby człowiek został przeniesiony kilka tygodni w przyszłość."
Wybornie bawiłam się przy pierwszym tomie "Chemii śmierci", zapewnił atrakcyjne i porywające zaczytanie, dostarczył mocnych i mrocznych dreszczy, a przy tym niezłą pulę przekonujących opisów związanych z antropologią sądową. Podobnie było w "Szeptach zmarłych", trzecie odsłonie serii o doktorze Davidzie Hunterze. Niestety, drugiego tomu nie udało mi się jeszcze dorwać, żałuję, bo miały w nim miejsce znaczące zdarzenia. Simon Beckett nie zdradza szczegółów przeszłości kluczowej postaci, daje jedynie ogólny rys, ale to bardzo dobrze, gdyż pojawi się sporo niespodzianek, kiedy już spotkam się z "Zapisanymi w kościach". Wyraziste są te tytuły, jednoznacznie wskazujące klimat, w jakim porusza się czytelnik, nawiązują do nauki o człowieku w ujęciu śladów zbrodni i dowodów śmierci.
W "Szeptach zmarłych" David Hunter odwiedza, na zaproszenie dawnego mentora, Ośrodek Badań Antropologicznych, zwany potocznie "Trupią Farmą". Wyjazd do Stanów Zjednoczonych ma pomóc nabrać dystansu do ostatnich londyńskich wydarzeń, w których o mały włos nie stracił życia. Zajmując się tym, w czym jest światowej klasy specjalistą, pragnie odzyskać sprawność zawodową i spokój w życiu prywatnym. Niestety, los stawia przed nim niespodziewane wyzwanie, zostaje wciągnięty w śledztwo próbujące zapobiec aktywności seryjnego mordercy, wyjątkowo inteligentnego i sprytnego, działającego uporządkowanie i metodycznie. Intryga frapująco złożona, angażujemy się w kilka ścieżek jej rozwiązania, uczestniczymy w spektakularnych incydentach, wystawiamy się na zaskakujące obroty spraw, a przy tym silnie odczuwamy presję czasu.
Dobrze bawiłam się przy książce, ciekawie rozwijano elementy fabuły, jednak dość wcześnie trafiłam na właściwy trop, silnie przyczepiłam się do jednej postaci wyczuwając w niej mroczny charakter, i pomimo zwodów autora mających prowadzić do fałszywych wniosków w docieraniu do prawdy, nie dałam się odciągnąć od właściwych podszeptów intuicji, prawidłowo wytypowałam tożsamość zabójcy. Myślę, że jeśli ktoś nie domyśli się na początku, kto stoi za zwyrodniałymi i bestialskimi czynami, będzie intensywniej niż ja przeżywał przygodę czytelniczą. Beckett ma smykałkę do wciągania odbiorcy w zgrabnie ułożony ciąg zdarzeń, atmosferę medycyny sądowej, profili osobowości złych ludzi. Tym bardziej, że u ofiar występują wykluczające się oznaki przyczyn śmierci, a morderca ostentacyjnie naśmiewa się z uczestników dochodzenia.
bookendorfina.pl
Kot jest brudną, rudą kupką. Jego na wpół zamknięty oczy są blade i matowe, jak baloniki po przyjęciu, z których uszło powietrze. W futrze pełzają owady, żuki uciekają przed światem. Patrzysz jak urzeczony na grubego robaka - wije się i kurczy, wypełzając z kociego ucha. Bierzesz kij i trącasz kota. Nic się nie dzieje. Szturchasz mocniej. Znowu nic. W twoich myślach pojawia się słowo; już je słyszałeś, ale nigdy w pełni nie zrozumiałeś jego znaczenia.
Martwy.
Wykopujesz go. Wyciągasz truchło z pudełka. Przyglądasz mu się uważnie. Wiesz, że nie powinieneś tego robić, ale ciekawość zwycięża.
Nie próbujesz tłumaczyć, co zrobiłeś, bo sam tego nie rozumiesz. Ale ani gniewne słowa, ani kara nie są w stanie usunąć z pamięci tego, do widziałeś. Ani co czułeś i co czujesz nawet teraz, zagnieżdżone gdzieś koło serca. Wszechogarniający podziw i palącą, nienasyconą ciekawość.
Masz pięć lat. I tak to się zaczęło.
Simon Beckett znów nie oszczędza czytelnika. Tym razem, w Szeptach zmarłych, trzeciej części cyklu kryminałów z doktorem Davidem Hunterem w roli głównej, najpierw zabiera go na Trupią Farmę, która oficjalnie nosi miano Ośrodka Badań Antropologicznych, by w finale pokazać mu jeszcze bardziej upiorne miejsce. Dlatego, zanim sięgniecie po tę książkę, na wszelki wypadek, tuż pod nosem, nałóżcie grubą warstwę maści mentolowej. Przyda się wam, możecie być tego pewni.
Trupia Farma to miejsce fascynujące, choć niekoniecznie chciałabym zobaczyć je na własne oczy. Wystarczy mi to, co ujrzałam w jednym z odcinków serialu Kości. Ciała umieszcza się w różnych warunkach (np. zakopane w ziemi, zanurzone pod wodą, pozostawione na terenie suchym lub wilgotnym), a obserwacje tempa ich rozkładu w zależności od panujących warunków, przydają się antropologom sądowym w ustalaniu czasu zgonu i ułatwiają technikom kryminalistyki w rozwiązywaniu spraw morderstw. Tu ktoś gnije, tam puchnie, tu żerują larwy, tam sucha skóra szeleści jak papier. Na samą myśl mam dreszcze.
Jednak to nie Trupia Farma będzie miejscem akcji kryminału Simona Becketta. W górskiej chacie znaleziono zwłoki, w kiepskim stanie - należałoby dodać. Odór był niemal namacalny. Mdląco słodki, serowy smród rozkładającego się ciała, jakby wydestylowany i skoncentrowany. (...) W chacie aż roiło się od much, ale to drobiazg w porównaniu z gorącem. W chacie było jak w saunie. (...) Na środku został tylko nieduży stół. Na nim leżały nagie zwłoki. Ręce i nogi zwisały z blatu. Tors napęczniały od gazów przypominał pękniętym mocno wypchany worek żeglarski. Spadały z niego robaki, tak wiele, że przypominały kipiące mleko. Przy stole stał elektryczny grzejnik; wokół jego trzech rozpalonych do czerwoności spiral falowało powietrze. Nie wiadomo kim jest denat, a morderca nie był zbyt hojny - nie pozostawił po sobie włókien, odcisków, wskazówek co do jego tożsamości.
David Hunter, wybitny antropolog sądowy, powraca tam, gdzie niegdyś zdobywał wiedzę i doświadczenie, do Tennessee. Próbuje się pozbierać po kolejnym życiowym dramacie, leczy rany, a powrót na "stare śmieci" w pewnym sensie jest dla niego terapią. Choć znów naraża się na niebezpieczeństwa, to uwielbia swoją pracę i chyba tylko ona może mu pomóc stanąć na nogi. Cóż, niektórzy tak mają. Lecząc traumy pakują się w przygody, które mogą przysporzyć dodatkowych kłopotów. Tak zresztą będzie, bo zwłoki znalezione w chacie to nie tylko początek trudnego i niebezpiecznego śledztwa, ale i środek historii, która od początku do końca jest pasmem przerażających wydarzeń. Zaczęło się od kota, martwego kota pochowanego w pudełku zakopanym w ogrodzie. Zaczęło się od ciekawości, która mogłaby być jedynie zwyczajną, chłopięcą dociekliwością. niestety, nie była, a pragnienie zgłębienia tajemnicy śmierci przyniosło niewyobrażalne skutki.
Proza Simona Becketta jest mroczna i pełna sugestywnych opisów. Zapach rozkładających się zwłok będzie wam towarzyszyć przez wszystkie strony. Jeszcze po przeczytaniu ostatniego zdania, po zamknięciu książki i odłożeniu jej na półkę, w powietrzu długo będzie się unosił wywołujący mdłości odór. Morderca okaże się niełatwym przeciwnikiem, jak to zwykle bywa, gdy zło przybiera niczym niewyróżniające się oblicze, a pragnienie zrealizowania swojej upiornej wizji, przysłania wszystko inne. Nieobliczalny typ, który nie cofnie się przed niczym. Nikt nie wie, ile jest ofiar i kto stanie się następnym celem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że ktoś może śledzić każdy twój krok, wykorzysta nawet najmniejszą twoją słabość i jeśli dorwie cię w swoje ręce, czeka cię powolna, bolesna śmierć. David Hunter stanie przed niełatwym zadaniem. Zmagania z przestępcą, własnymi demonami oraz nieprzychylne spojrzenia innych (cóż, nie każdy jest zadowolony z jego uczestnictwa w śledztwie) - to niekiedy zbyt dużo jak na jedną, zranioną fizycznie i psychicznie osobę.
Brytyjski pisarz i dziennikarz, Simon Beckett, znów udowadnia, że potrafi stworzyć niebanalną historię, która trzyma w napięciu i zaskakuje zakończeniem. Plastyczność opisów przekłada się na niesamowity klimat powieści. Groza jest mocno wyczuwalna i nawet siedząc w bezpiecznym mieszkaniu, ma się ochotę raz po raz obejrzeć przez ramię, by zyskać pewność, że nikt nie czai się w mrocznym kącie pokoju. Autor nie szczędzi szczegółów, nie tylko z miejsc zbrodni, ale także zza kulis śledztwa, dzięki czemu możemy podejrzeć pracę specjalistów przyczyniających się do rozwikłania zagadki. Bez wątpienia twórczość Brytyjczyka powinna znaleźć się na liście czytelniczej każdego miłośnika thrillerów.
Jest to trzecia część cyklu - tak, zacząłem czytać od końca - po "Chemii śmierci" i "Zapisane w kościach". Amerykański Ośrodek Badań Antropologicznych w Tennessee jest miejscem, w którym bada się ludzkie zwłoki. Inaczej nazywany jest "Trupią farmą". Do niniejszego ośrodka przyjeżdża na zaproszenie Toma nasz główny bohater - David Hunter. Zostaje zaangażowany w wyjaśnienie morderstwa mężczyzny, którego ciało znaleziono w chatce.
Z pozoru banalna tematyka poruszana już przez niejednego autora na wszystkie możliwe sposoby. Otóż nic bardziej mylnego! Autor mnie zaskoczył, gdyż ten thriller poświęca dużo uwagi ludzkiej skórze, która może nam powiedzieć wiele rzeczy o człowieku. Znajdziemy tu opisy tego, co się dzieje z ciałem człowieka po śmierci. Wyobrażenie sobie rozkładu zwłok czytając opisy autora potrafi przyprawić o dreszcze.
Fabuła jest bardzo dobrze przemyślana, autor nie pozwala czytelnikowi ani na odrobinę nudy. Choć narratorem powieści jest główny bohater to czasami poznajemy sposób widzenia oczami mordercy, który pragnie zgłębić tajemnice życia i śmierci. Przeplatanie się tego, co ma w głowie szaleniec z główną akcją daje naprawdę ciekawy efekt.
Zakończenie, które wydaje się z pozoru banalne - okazuje się zaskakujące. Nic nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Jest to moja pierwsza książka tego autora i myślę, że jego kolejne książki także przypadną mi do gustu jak ta.
Jak się zacznie czytać powieści Becketta to trudno przestać. Książki same wpychają się do rąk. A sięgając po kolejną książkę można mieć pewność, że spełni ona pokładane w niej oczekiwania. Tym razem także akcja jest pełna zwrotów i nieoczekiwanych sytuacji. Napięcie jest budowane stopniowo i wciąga czytelnika jak smok. Atmosfera napięta i ciężka. Główny bohater, antropolog sądowy David Hunter znowu znajduje się w samym centrum kryminalnych wydarzeń. Dobrze, że tym razem autor w zakończeniu nie pastwił się nad nim. Tym razem wraca do domu cały i zdrowy. Zabrakło mi jednak kontynuacji ostatniej sceny z poprzedniej części. Dużo trupów i bardzo dokładne opisy rozkładającego się ludzkiego ciała po śmierci. Taka jest jednak profesja Davida Huntera i dziwne byłoby gdyby takich opisów zabrakło.
Ta książka to zbiór wszystkiego tego, co uwielbiam - doskonale uknuta intryga, za którą jako czytelnik kroczyłam z zapartym tchem, brak takiego wspaniałego różowego HappyEndu, który po prostu porządnym kryminałom nie przystoi, autor potrafi zaskoczyć, nawet przez moment miałam takie zawahanie: jakto nie on jest winny?! co przegapiłam?! Simon Beckett po mistrzowsku zwodzi czytelnika, to doskonała lektura. Napewno sięgnę po inne pozycje tego autora.
Pozycja w miarę udana, bardziej tym razem thriller niż kryminał. Problem z seryjnymi mordercami jest taki, że ich motywy- szczególnie gdy akcja ukazywana jest z dwu stron, śledczych i sprawcy- znane są co najmniej w połowie powieści, o ile nie wcześniej i tak naprawdę zostaje tylko pytanie kto jest sprawcą i pościg za nim. Nie przeczę, że „Szepty zmarłych" są dobrze napisane, wszystko dopracowane, w trakcie lektury poznajemy motywy, a wielka zmyłka, chociaż takiego zabiegu spodziewałam się znając już Becketta, to rozwiązania akurat takiego się nie spodziewałam - dla mnie totalne zaskoczenie.
Runa - mała spokojna wysepka na Hebrydach, odcięta od świata miotanym sztormem oceanem, tam doktor David Hunter - antropolog sądowy, który "wie...
Szósta część bestsellerowej serii thrillerów z antropologiem sądowym Davidem Hunterem w roli głównej. Pewnego letniego wieczoru David Hunter - antropolog...
Przeczytane:2020-11-22,
Przyszła pora na recenzję kolejnej części o słynnym antropologu sądowym, czyli "Szepty zmarłych" Simona Becketta. Jest to trzecia część o doktorze Davidzie Hunterze, który tak samo, jak w poprzednich częściach podejmuje się identyfikacji rozkładających się ludzkich zwłok. Kto czytał moją recenzję poprzedniej części, ten wie, że bardzo spodobała mi się druga część tej serii. Czy "Szepty zmarłych" jeszcze bardziej przypadły mi gustu? Zapraszam do recenzji.
Tym razem akcja książki toczy się w miejscu, w którym słynny antropolog sądowy David Hunter uczył się swojego zawodu, czyli w Tennessee, gdzie mieści się Ośrodek Badań Antropologicznych. Jest to miejsce nazywane potocznie "Trupią Farmą". Po poprzednim bardzo niebezpiecznym śledztwem, które miało swoje konsekwencje, David ma nadzieję, że pracując w tym ośrodku, odnajdzie spokój i pewność siebie. W pracy pomaga mu starszy przyjaciel, który jest też dla niego jednocześnie mentorem. Jednak nawet tutaj David nie doznaje spokoju... Rozpoczyna się kolejne śledztwo w sprawie morderstwa. Czy z pomocą Davida uda się złapać mordercę? A może tym razem to morderca będzie polował na niego?
Tak, jak w każdej innej części, w tej książce przeważa narracja pierwszoosobowa, narratorem jest doktor David Hunter. Występuje nawet narracja drugoosobowa, z którą prawie wcale nie spotykam się w książkach. Przedstawia ona losy tajemniczego, ściganego mordercy. Występują długie rozdziały, ale dzięki pięknemu wydaniu książki i przyjemnej dużej czcionce, czytało się bardzo przyjemnie, w dodatku styl pisania autora bardzo mi odpowiadał. Książce towarzyszy mroczny klimat, ponieważ grasuje niebezpieczny i jednocześnie tajemniczy morderca, który w nietypowy sposób zabija oraz porywa swoje ofiary. Jednak kryminał ten zbyt wolno się rozkręca... Przez wiele rozdziałów ciągnęło się trudne i ciężkie śledztwo w sprawie morderstw. Na szczęście końcówka książki mi to zrekompensowała, ponieważ bardzo trzymała w napięciu, więc trudno mi się było od niej oderwać. Oczywiście na końcu bardzo się zaskoczyłam. Przeczytałam już bardzo dużo kryminałów i nie wiem, jak temu autorowi ciągle udaje się mnie zaskoczyć... Książkę polecam fanom mrocznych kryminałów, opisujące trudne do rozwiązania zagadki i których nie odstraszają opisy rozkładających się zwłok, bo niestety, dużo takich opisów znajdzie się w tej książce.
"Szepty zmarłych" ogólnie jest dobrym i zaskakującym kryminałem. Bardzo mi się spodobała ta książka, jednak nie przebiła ona drugiej części, czyli "Zapisane w kościach", która do tej pory najbardziej mi przypadła do gustu z tej serii. Mimo wszystko ta książka, jak i cała seria jest godna polecenia.