Nowe, kolorowe wydanie wielkiego bestsellera!
Cześć, jestem Heńka. Chcę Ci przedstawić moje koleżanki. Już dawno nikt ich nie odwiedzał, a mają mnóstwo fantastycznych historii do opowiedzenia. Dziesięcioletnia kobieta król, pierwsza kobieta chirurg, kobieta szpieg... Bohaterki i buntowniczki. Na pewno się polubicie! Bo możesz być jak one.
W książce występują:
Anna Henryka Pustowójtówna - jedyna dziewczyna, która walczyła w powstaniu styczniowym
Wanda Rutkiewicz - zdobywczyni najwyższych gór świata
Krystyna Krahelska - bez której nie byłoby warszawskiej Syrenki
Krystyna Skarbek - agentka, która wyprzedziła Jamesa Bonda
...i wiele innych dziewczyn, które nie uznają słowa ,,niemożliwe"!
"Mamy swoją historię. Stworzoną przez kobiety, które wbrew społecznym ograniczeniom realizowały swoje pasje i miały wpływ na rzeczywistość. Pora odzyskać ich życiorysy. Książka Anny Dziewit-Meller opowiada o Polkach, którym wiele zawdzięczamy. Naukowczynie, pisarki, królowe i nauczycielki: cała zgraja silnych prababek, dzięki którym wiemy, że determinacja i wiara w równość przynoszą efekty."
/Sylwia Chutnik/
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2020-11-25
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 212
"Być kobietą, być kobietą - marzę ciągle będąc dzieckiem,(...)" śpiewa Alicja Majewska. Niestety historia udowodniła niejednokrotnie, że bycie kobietą nie było wcale takie cool. Do dziś w niektórych zakątkach świata nadal nie jest. W minionych epokach kobiety nie marzyły wcale o byciu kobietą, wolałyby być mężczyznami, którzy mieli więcej praw i swobód. Ale kobiety nie są wcale słabą płcią, jak twierdzą mężczyźni i dokonały wielkich rzeczy. Na co dowody przedstawia nam Anna Dziewit -Meller w swojej książce pt."Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy".
Książka ta przybliża nam siedemnaście sylwetek polskich kobiet, które pozostawiły po sobie ważny ślad w historii naszego kraju. O niektórych już prawie zapomniano, więc warto sięgnąć po tę książkę i wraz z naszą przewodniczką, Anną Henryką Pustowójtówną, odwiedzić te intrygujące damy.
Nasza przewodniczka w każdym rozdziale opowiada o danej dziewczynie, w pierwszym rozdziale przedstawia nam siebie. Każdy rozdział wzbogacają świetne ilustracje pani Joanny Rusinek, a także krótkie i zwięzłe wyjaśnienia słów, które mogą być dla niektórych młodszych czytelników nieznane czy niezrozumiałe.
Książka ta jest napisana w bardzo przyjemny sposób, który wywołuje uśmiech na twarzy i zachęca do lektury. Była taka seria książek o historii "Strrraszna historia", pamiętam, że kochałam ich styl opowiadania historycznych zdarzeń czy prezentowania postaci historycznych, czytając tę książkę, od razu jej styl przedstawiania sylwetek kobiet przywołał mi na myśl tę serię, serię którą kochałam, więc jak się już domyślacie, ta książka także skradła mi serce.
Jest to przepięknie i starannie wydana książka nie tylko dla dziewczynek i kobiet, ale i dla chłopców i mężczyzn, bo warto znać słynne Polki i wiedzieć coś o ich osiągnięciach czy czynach dla Polski, są one warte naszej pamięci i uwagi.
Polecam z całego serca, cudowna książka !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Znak Emotikon.
Kilka dni temu premierę miało kolorowe wydanie książki „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” Anny Dziewit-Meller, wydane nakładem wydawnictwa Znak emotikon.
Książeczka skierowana do młodszych czytelników (ale starsi też mogą przeczytać), wg. słów autorki skierowana do dzieci w wieku 8-10 lat przybliża nam postaci Polek. Część z nich dobrze znamy z lekcji historii, część z nich nie tak bardzo. Książeczka napisana jest w pierwszej osobie, narratorką opowiadającą o koleżankach jest Anna Henryka Pustowójtówna, zwana Heńką. Heńka walczyła w Powstaniu Styczniowym, a po jego upadku musiała jak wielu powstańców emigrować za granicę. Heńka zabiera nas w podróż w czasie i przestrzeni, aby odwiedzić Polki, które zapisały się w historii Polski a niektóre również świata. Spotykamy tutaj: znaną z islandzkich sag Świętosławę, córkę Mieszka I, rozgrywającą swoją politykę i nieuginającą się przed życzeniami mężczyzn. Jadwigę Andegaweńską, króla polski, znaną dobrodziejkę Akademii Krakowskiej. Elżbietę Drużbacką, rymopisarkę, bardzo popularną w swoich czasach, słynącą z „ostrego pióra” i pisarkę Marię Komornicką, która „zrzuciła suknie” chodziła w męskim ubiorze i publikowała jako Piotr Odmieniec Włast (a nawet wymagała zwracania się do siebie w męskiej formie). Magdalenę Bendzisławską pierwszą kobietę, której został nadany przywilej pracy jako lekarz żupny w Wieliczce, w 1697r. Izabelę Czartoryską wielką mecenaskę sztuki, dzięki której możemy cieszyć oko m.in. obrazem Leonarda da Vinici „Dama z łasiczką” (czy jak kto woli gronostajem). Marię Skłodowską-Curie, dwukrotną laureatkę nagrody Nobla, w dwóch różnych dziedzinach nauki. Narcyzę Żmichowską i inne entuzjastki, które niosły kaganek oświaty do najuboższych warstw społecznych. Zofię Stryjeńską malarkę, której najpłodniejszy okres przypadł na międzywojnie (jej zawdzięczamy m.in. wspaniałe polichromie na warszawskim Rynku Starego Miasta). Krystynę Krahelską, której twarz została uwieczniona na zawsze, gdyż to jej twarz otrzymała warszawska Syrenka. Profesor Simona Kossak, ekscentryczna popularyzatorka wiedzy przyrodniczej. Żeński odpowiednik Jamesa Bonda, czyli Krystynę Skarbek. Dwie z niezliczonej rzeszy ryzykujących życie za pomoc Żydom w czasie II WŚ, czyli Irenę Sendlerową i Stefanię Wilczyńską. Panie, dzięki którym odbudowywana Warszawa uzyskała ciekawe budynki, czyli architektki m.in. Halina Skibniewska, Barbara Brukalska czy Helena Syrkusowa. Kreatorkę mody Barbarę Hulanicki, u której ubierał się Londyn lat 60tych i 70tych. I w końcu legendę himalaizmu Wandę Rutkiewicz, zdobywczynię Mont Everestu, jako trzecia kobieta na świecie i pierwsza osoba z Polski.
Wybór bohaterek jest bardzo nieoczywisty, choć mają jeden wspólny mianownik – są niezależne, uparcie dążą do swoich celów, odrzucają konwenanse i przynależne kobiecie miejsce w strukturze społecznej. Niestety, ze względu, iż rozdziały są krótkie, każda z biografii jest dość pobieżna. Być może zamysłem autorki było tylko zarzucić przynętę i chętni doczytają sobie więcej (lub dopytają rodziców), ja jednak czuję pewien niedostyt.
Na uwagę zasługuje też język, jakim posługuje się Heńka. Używa języka zrozumiałego dla współczesnych dzieci, choć czasami używa też bardzo „dorosłych” słów, niekoniecznie zrozumiałych dla wspomnianej grupy docelowej, czyli 8-10-latków. Tutaj z pomocą przychodzą „przypisy” po każdym rozdziale, wyjaśniające trudne zwroty, jakie pojawiają się w tekście (oczywiście w sposób przystępny dla młodszych czytelników). Taki miks słownictwa czasami mi „zgrzytał” i obawiam się, że młodsi czytelnicy mogą mieć z tym problem.
Dużym plusem książeczki są także wspaniałe kolorowe ilustracje Joanny Rusinek.
Podsumowując: „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” Anny Dziewit-Meller, są świetnym prezentem na zbliżające się święta dla młodszych dziewczynek, zwłaszcza takich interesujących się historią. Nastolatki będą miały problem z tą pozycją, ze względu na jak już wspomniałam dość ogólnikowe biografie, które raczej są ciekawostkami historycznymi, a nie prawdziwymi biografiami.
Dowcipna historia, która nigdy się nie wydarzyła. Ale mogła... Paweł Kozioł, cyniczny i wyrachowany typ, robi swoją małą karierę – zostaje nauczycielem...
Kopalnia przeszłości i hałda niedomówień Opowieść o historii małej, wielkiej i tej niesłusznie pomijanej Powieść o rodzinie, Śląsku i kobietach ...
Przeczytane:2020-12-25, Ocena: 6, Przeczytałam,
Książka ma świetny początek. Przedstawia nam się dziewczyna o imieniu Heńka, która chce nam opowiedzieć o swoich sławnych kiedyś koleżankach, o których teraz nie jest głośno. Zwraca się do nas jak do kolejnej koleżanki, co sprawia, że już na początku jesteśmy rozluźnieni. O każdej dziewczynie opowiada ze spokojem, jakby faktycznie przedstawiała nam nową koleżankę ze szkolnej ławki. Są w niej specyficzne rysunki, ukazujące nam typową dawną konstrukcję. Ja czytając o tym wszystkim czułam jakbym przeniosła się w czasie i poznawała je od poszewki.
Szczególną uwagę zwróciłam tutaj na opowieść o Krystynie Krahelskiej, która swoją twarz udostępniła jako Syrenka Warszawska. Zawsze mnie bowiem interesowało skąd postać Syrenki i czy jej postać była prawdziwa. Teraz wiem, że poszukiwali kobiety o pewnym schemacie, która wiązałaby się z morzem i postacią syreny. Krystyna Krahelska nadawała się do tego posągu idealnie. I choć była bardzo skromną osobą i nie chciała być namalowaną, to jednak z biegiem czasu się zgodziła. Niestety potem bardzo szybko umarła, biorąc udział w Powstaniu Warszawskim.
Trzeba przypomnieć, że kiedyś w dawnych czasach kobiety nie miały żadnych praw. Wiele z nich udawało chłopców ścinając swoje włosy i ubierając się typowo męsko. Musieli jednak wyjeżdżać z kraju, gdyż rodziny nie podzielały ich entuzjazmu. Tuszując swoje kobiece kształty, uczyły się wyrażać po męsku i nie zwracać na siebie uwagi. Czasami jednak będąc pod bezwzględną obserwacją, ludzie zaczęli podejrzewać oszustwo, wtedy kobiety uciekały z kraju, by nie zostać uwięzioną. Wszelkie insynuacje o prawach kobiet nie były dobrze przyjmowane przez mężczyzn i ten stan utrzymywał się przez długie lata. Kobiety nie mogły marzyć ani się uczyć. Miejsce kobiety było w domu i musiały się do tego przystosować.
Powiem wam, że za żadne skarby świata nie chciałabym się przenieść do tamtych czasów. Nie móc mieć własnego zdania, to coś bardzo uwłaczającego. Polecam do lektury wszystkim nastolatkom, którzy uważają, że te czasy są złe.