Człowiek z brzytwą

Ocena: 4.5 (4 głosów)

I co, przepióreczko? Tak to już jest, kto wodzi innych na pokuszenie, ginie marnie...

Koniec XIX wieku. Letnie upały niemal obezwładniają mieszkańców niewielkiego miasta na Mazowszu. Od fabryki mączki kostnej snuje się woń rozkładu, w starym kościele kobiety modlą się o opiekę do świętej Magdaleny. Narasta atmosfera niepokoju, wieczorami strach wyjść z domu, ale zło nie kryje się w mroku, ono działa pod słońcem...

W Zakładzie Przyrodoleczniczym ginie młoda kuracjuszka. Komisarz Połżniewicz bada okoliczności jej śmierci. Wstępne oględziny wskazują na to, że było to samobójstwo, jednak przeprowadzający badania doktor uważa, że dziewczynę uduszono. Komisarz czuje, że coś przeoczył. Wie, że musi się spieszyć, żeby powstrzymać dusiciela przed następnym atakiem, ale musi też uporać się z ogarniającym go zwątpieniem i osamotnieniem. Następuje wyścig z czasem...

Informacje dodatkowe o Człowiek z brzytwą:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-09-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788381164429
Liczba stron: 472

więcej

Kup książkę Człowiek z brzytwą

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Człowiek z brzytwą - opinie o książce

Avatar użytkownika - inthefuturelondo
inthefuturelondo
Przeczytane:2019-03-10,

Opis tej książki niesamowicie mnie zaciekawił i stwierdziłam, że może być to coś, co bardzo przypadnie mi do gustu. Zdjęłam ją z półki, otworzyłam i...

Głównym bohaterem jest wyżej wspomniany komisarz Połżniewicz. Jest to mężczyzna uparty, skupiający się tylko i wyłącznie na swoich potrzebach, a ignorujący sprawy swojej żony, Emilii. A przynajmniej ja tak to widziałam. Nie polubiłam się z tym bohaterem, denerwował mnie swoim uporem i samym byciem.

Jeśli chodzi o jego żonę, to nie do końca zdążyłam ją poznać. Tak naprawdę jej rola polegała tylko na obrażaniu się na męża, trzaskaniu drzwiami i irytowaniu go. Niestety, z Emilią również się nie polubiłam. Może gdybym poznała ją bardziej, dostrzegłabym jej dobre cechy.

Fabuła powieści jest naprawdę interesująca, a kolejne etapy śledztwa wciągają i nie sposób się oderwać od tej książki. Jednak mimo tej świetnej fabuły, kiedy już przerywałam czytanie- nie potrafiłam się ponownie do tego zabrać. Po prostu nie mogłam. Myślę, że pewien wpływ na to miał fakt, że książka jest napisana w dość specyficzny sposób. Autorka używa tutaj słownictwa typowego dla tamtych lat, którego nie używa się już obecnie. Chwilami miałam również problem ze zrozumieniem niektórych słów.

Powiem tak: jest to książka idealna dla miłośników kryminałów bez względu na to, gdzie toczy się akcja powieści. Nieważne, czy będzie to XIX-wieczna Polska czy inne państwo. Ta książka na pewno przypadnie do gustu takiej osobie. Ja jednak pozostanę wierna powieściom, w których ta akcja toczy się w czasach współczesnych.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Spadlomizregala
Spadlomizregala
Przeczytane:2018-10-18, Ocena: 5, Przeczytałam,

Nie lubię eksperymentować z literaturą. Nauczona wieloma porażkami zdecydowałam się na bycie wierną swoim gatunkowym faworytom. Wszak lektura ma być przyjemnością, a nie przymusem! Może nie brzmi to zbyt mądrze, gdy takie słowa wystukuje na klawiaturze ktoś, kto o książkach – lepiej lub gorzej –  pisze i kto ma garść czytelników, którzy ufają poleceniom. I może to właśnie z tego powodu nie lubię tracić czasu na sprawdziany. Jednak czasem coś przyciągnie moją uwagę na tyle, by na krótką chwilę zapomnieć o swoim postanowieniu. Tak właśnie stało się w przypadku Człowieka z brzytwą Anny Trojanowskiej. Przyznaję bez bicia – nie znałam autorki. Ba, nawet o niej wcześniej nie słyszałam! A jednak, przedzierając się przez gąszcz wrześniowych premier, dotarłam do opisu fabuły, która naprawdę mnie zaciekawiła.

Mamy koniec XIX wieku. W Zakładzie Przyrodoleczniczym dochodzi do morderstwa – w tajemniczych okolicznościach z życiem żegna się młoda i piękna Ludwika. Prowadzący śledztwo komisarz Kornel Połżniewicz wraz ze swoim zastępcą usilnie próbują odnaleźć przestępcę, choć idzie im to jak przysłowiowa krew z nosa. Małe mazowszańskie miasteczko ogarnia panika. Szczególnie, że dochodzi do kolejnego zabójstwa.

Tym, czym szczególnie zaskoczyła mnie Trojanowska, to bawienie się moim detektywistycznym nosem. Autorka przez kilkaset stron kusi czytelnika, by przyjął postawę „wszystkowiedzącego”. Myślę, że to musiała być dla niej niezła zabawa, bowiem – przytępiając nasze zmysły – sukcesywnie wprowadza nas w tak zwane maliny. Sprzyja temu sielska i duszna atmosfera niewielkiego miasteczka, w którym letnie powietrze stoi w miejscu, wywołując wrażenie, jakby tańczyło. To wszystko wydaje się bardzo spójne, bowiem tak jak pisarka spowalnia nasze zmysły, tak samo spowalnia działania policji. Nie wiem, czy to cecha retro kryminałów – muszę przyznać, że to chyba pierwsza tego rodzaju lektura w mojej czytelniczej karierze. Zdecydowanie (i to jest oczywiste) duet śledczych nie ma możliwości technologicznych rodem z filmów o przygodach Jamesa Bonda, dlatego trudno też mówić tutaj o spektakularnym prowadzeniu dochodzenia. Opiera się ono raczej na zasłyszanych historiach, przypadku, dedukcji i obserwacji. Sam Połżniewicz wydaje się osobą dość flegmatyczną, pozbawioną jakiejkolwiek iskry, tak charakterystycznej dla bohaterów najpoczytniejszych kryminałów. Skupiony na pracy i jako takim funkcjonowaniu w małżeństwie jest całkowitym przeciwieństwem swojego zastępcy, Szymona Drużyńskiego, który z kolei doskonale orientuje się w życiu mieszkańców Suchej Woli i zna tamtejsze wszystkie plotki.

Należy zauważyć, że Trojanowska nasyciła tę powieść również wątkami obyczajowymi – mamy tutaj zdradę, zazdrość i kłamstwa. Nie oszczędziła nam kłótni małżeńskich, niedopowiedzeń, ukrytych pąsów na twarzy czy ukradkowych spojrzeń. Nie oszczędziła nam również wątku psychologicznego, przeplatając akcję rozdziałami, w których zabójca odkrywa siebie i kierujące nimi pobudki. Dużo tego wszystkiego. Może właśnie dlatego momentami lektura dłużyła się, pomimo swobody, którą czuć w piórze autorki. Nie traktowałabym tego jako wielkiego zarzutu, bowiem nic nie dzieje się tutaj przypadkowo – ewidentnie pisarka miała swój plan i zrealizowała go w stu procentach. Poza tym momenty niewielkiego znużenia wcale nie spowalniały tempa, w którym pochłaniałam tę książkę. Trzy dni wystarczyły, by dowiedzieć się, kto zostawia po sobie dziwne ślady na miejscu zbrodni.

Człowiek z brzytwą to historia psychicznie chorego człowieka, który w bardzo przemyślany sposób zabija kolejne kobiety, zabierając z miejsca zdarzenia swoiste trofeum. To historia z ciekawymi i odpowiednio zabarwionymi opisami przyrody, napisana w lekki i kunsztowny sposób. Zdecydowanie odradzam zwolennikom krwistych kryminałów i szybkiej akcji. Połżniewicz zdecydowanie nie ma nic wspólnego z bohaterami modnych ostatnio serii kryminalnych, a tempo wcale nie zapiera tchu w piersiach. Jednak jest to alternatywa dla tego, co ostatnio popularne i czasami nieco już oczytane. A takie książki też przecież warto czytać.

Link do opinii

Jak dobrze wiecie, zawsze po skończonej lekturze, lubię sobie przejrzeć recenzje, informacje i wszelkiego rodzaju "fakty i mity" na temat przeczytanej książki. Z jednego z portali literackich dowiedziałam się, że "Człowiek z brzytwą" jest drugim w kolejności tomem z cyklu o komisarzu Połżniewiczu. Muszę przyznać, że nic na to nie wskazywało i książkę, może spokojnie czytać jako samodzielne dzieło. Również szukając informacji natknęłam się na info, jakoby autorka kandydowała do rady miasta Inowrocław. No cóż, Trojanowska i do tego Anna to dość popularne nazwisko. Ale do czego zmierzam. Ta młoda, polska autorka to powiew świeżości na polskim rynku wydawniczym a jej druga po debiucie książka jest kolejnym retro kryminałem. Czy Trojanowskiej uda się przebić ze swoją proza, a komisarz Połżniewicz doczeka się kolejnych tomów. Okładka zdecydowanie zachęca, ale czy treść jest równie atrakcyjna? Okazuje się, że nasze księgarnie muszą zrobić miejsce na półkach, gdyż nadchodzi autorka, której książki mają potencjał by zawalczyć o miejsce w ścisłej czołówce rodzimych bestsellerów. 


W jednym z podwarszawskich sanatoriów znalezione zostaje ciało młodej dziewczyny. Choć wszystko wskazuje na to, że ofiara popełniła samobójstwo, wezwany na miejsce komisarz Połżniewicz nie chce dać temu wiary. Niby dlaczego, młoda, atrakcyjna i bogata kuracjuszka, miałaby się targnąć na własne życie? Kolejnym elementem, który nie pasuje do układanki, są nierówno ścięte włosy kobiety. Warkocz, którego nigdzie nie można odnaleźć. Również sprowadzony na miejsce lekarz uważa, że dziewczyna została uduszona. Atmosfera w miasteczku robi się gęsta, kobiety boją się wychodzić z domu, częściej odwiedzają okoliczną kaplicę świętej Magdaleny, którą proszą o opiekę. Komisarz wie, że musi się śpieszyć. Ma przeczucie, że morderca czai się w ciemności, wypatrując kolejnej ofiary. 



"Człowiek z brzytwą" należy do gatunku retro kryminałów, jednak spośród dostępnych na rynku książek, wyróżnia się on oryginalnością stylu. Autorka używa słów pasujących do epoki jak chociażby ineksprymadle, po dzisiejszemu majtki kobiece, lub zakład przyrodoleczniczy czyli sanatorium, jednak sam język powieści jest jak najbardziej aktualny. Bohaterowie myślą, komunikują się i rozważają w sposób nam współczesny, dzięki czemu lektura książki, w przeciwieństwie do, innych stylizowanych na daną epokę utworów, nie jest drogą przez mękę. Choć Trojanowska nigdzie nie podaje dokładnego czasu ani miejsca, w którym toczy się akcja, to dostarcza nam odpowiednich wskazówek. Gubernie oraz powozy policyjne sugerują, że mamy do czynienia z końcówką XX wieku. Wskazuje na to również specyficzny sposób ubierania, chociażby fakt że kobiety nosiły jedną wyjściową suknię na sezon. O miejscu akcji wiemy równie niewiele. Jest to małe miasteczko, gdzieś niedaleko Warszawy, gdzie największym pracodawcą jest fabryka mączki kostnej. Pełno tutaj biedoty i wystających w bramach chuliganów. Choć jest środek lata czytelnik odnosi wrażenie, że znalazł się w miejscu mrocznym, brudnym i złym. Owszem zdarzają się przebłyski słońca jak roześmiane, kąpiące się w rzece dziewczyny, jednak takich obrazów jest tutaj jak na lekarstwo. Wpływ na to ma postać naszego głównego bohatera, któremu towarzyszymy podczas policyjnego śledztwa. Choć nie jest on narratorem powieści, to ma wielki wpływ na oglądane przez nas otoczenie. Wszystko jest filtrowane przez pryzmat jego sylwetki i osobowości. A wierzcie mi, komisarz Połżniewicz, nie należy do najbardziej optymistycznych, zabawnych czy chociażby sympatycznych, bohaterów jakich spotkałam na swojej drodze. Jest to policjant (policmajster) z wielkim doświadczeniem lecz jednocześnie z ciężkim bagażem tragicznych doświadczeń. Wypadek z przeszłości sprawił, że nie został znanym prokuratorem. Również jego życie osobiste to pasmo nieprzemyślanych decyzji i porażek miłosnych. Jego małżeństwo stoi nad skrajem przepaści a on sam nie wie, czy jeszcze chce, i ma siły coś naprawiać. Połżniewicz jest osobą niezwykle metodyczną, drobiazgową i szalenie inteligentną. Choć nie lubi wywierać presji na świadkach to wie kiedy i w jaki sposób ich docisnąć by wyśpiewali prawdę. Jest odważny jednak brak mu zapału do pracy. Czasem miałam wrażenie, że zgasła w nim iskierka powołania. Jego ciągłe narzekanie, melancholia i dyskurs wewnętrzny wytworzyły w moich oczach obraz życiowego malkontenta. Połżniewicz wydaje się nie lubić ludzi, w szczególności kobiet. Uważa, że są one przyczyną zła wyrządzanego przez mężczyzn. Kuszą, flirtują, pobudzają, wyzwalają w nich zwierzęce instynkty, a wtedy nie trudno o tragedię. 
Totalnym przeciwieństwem komisarza, jest jego prawa ręka, wesoły, młody pijaczek, Szymon Drużyński. Jest to osoba, która dzięki swojej pogodnej naturze, ciekawości i miłości do plotek, wie wszystko o wszystkich. To kopalnia wiedzy o mieszkańcach miasteczka. Człowiek bez którego śledztwo nie ruszyłoby z miejsca. Choć nieco egocentryczny i przekonany o własnej wielkości to zdecydowanie dał się polubić. 


"Retro" widać również w podejściu mężczyzn do kobiet oraz  roli tych drugich w społeczeństwie. Na 500 stronach powieści nie znajdziemy ani jednej bohaterki, która byłaby postacią wyrazistą. Są one albo dodatkiem do mężów, albo nieopierzonymi podlotkami czy głupiutkimi, rozhisteryzowanymi służącymi. Nie muszę dodawać, że to właśnie one padają ofiarami naszego, wielbiącego przepióreczki, psychopaty. Książka pokazuje nam głupotę kobiet w całej swojej krasie, ich przynależność do mężczyzn, typową dla tamtych czasów, oraz brak inicjatywy. 
Zaciekawiło mnie również samo śledztwo, tak różne od tych które znamy z dzienników telewizyjnych czy CSI : Zagadki Kryminalne Las Vegas. Kiedyś, by odkryć mordercę, trzeba było się nachodzić i nasłuchać. Nie było daktyloskopii, kamer przemysłowych, komputerów ani innych nowoczesnych wynalazków. Były za to dostępne : wzrok, słuch, intelekt, smak, węch i notatnik do spisywania wrażeń swoich oraz osób postronnych. To właśnie świadkowie są clue całego śledztwa i to dzięki ich zeznaniom oraz dedukcji policjantów, udaje się złapać sprawcę. Muszę przyznać, że na miejscu Połżniewicza, sama wpadłabym w depresję. Dziesiątki świadków, brak dowodów, seryjny morderca. A na dokładkę "góra" z Warszawy wisi nam nad głową. Tylko my niezbyt mamy czym się pochwalić. Jedno jest pewne : do samego końca nie wiedziałam, kto jest mordercą. Byłam zaskoczona jak autorka odsłoniła swoje karty jednak nadal mam wrażenie, że jakiś as pozostał w rękawie. Coś pozostało niedopowiedziane. 


"Człowiek z brzytwą" to dobrze napisany retro kryminał, dla tych którym nie przeszkadza wolno tocząca się akcja, która w większości skupia się na drobiazgowej drodze detektywa po nitce do kłębka. Choć trup ściele się gęsto to atmosfera, która temu towarzyszy jest niezwykle senna wręcz ospała. Nie ma tutaj dynamiki, krwi, policyjnych pościgów. Owszem raz ktoś komuś w pysk da, czasem inny się zaczai w krzakach by podglądać niewinne młódki, jednak są to zdarzenia epizodyczne. Smaczku dodaje wątek filozoficzno psychologiczny, gdyPołżniewicz rozważa czy brutalność mordercy jest spowodowana jego naturą czy może coś wyzwoliło w nim popęd i morderczy instynkt. Jest to pytanie na które nikt do tej pory nie znalazł odpowiedzi, choć było wielu takich którzy próbowali rozwikłać tę zagadkę.  


Najnowsza książki Anny Trojanowskiej, to powieść której warto poświęcić czas i uwagę. Polski rynek wydawniczy zalewa fala pseudo kryminałów, pisanych dużą czcionką książek dla spragnionych wrażeń gospodyń domowych, gdzie od początku do końca wiadomo kto z kim i dlaczego. Tutaj jest inaczej. Suspens jest dobry, bohaterowie oryginalni a całość, pomimo objętości, czyta się bardzo szybko. Choć nie wiem czy zagłosuję na Panią Anią w wyborach (żarcik), to z pewnością sięgnę po jej kolejne książki. Ta, jest doskonałym przykładem na to, że da się jeszcze dobrze pisać w naszym popkulturowym, skomercjalizowanym świecie. Polecam

Link do opinii
Avatar użytkownika - allison
allison
Przeczytane:2018-09-22, Ocena: 5, Przeczytałam,

„Człowiek z brzytwą” to kryminał retro z misternie skonstruowaną intrygą. Nastrój grozy udziela się czytelnikowi już od pierwszych stron i niezmiennie towarzyszy do końca, dlatego całość pochłania się jednym tchem. 

Akcja rozgrywa się pod koniec XIX wieku w małym miasteczku niedaleko Warszawy. Gdy zamordowana zostaje kilkunastoletnia dziewczyna, na prowincji aż huczy od plotek, tym bardziej, że ofierze obcięto włosy i próbowano upozorować samobójstwo. 

Śledztwo prowadzą komisarz Kornel Połżniewicz i jego zastępca, czyli będący kopalnią wiedzy o mieszkańcach Szymon Drużyński. 

Początkowo podejrzanych jest kilku mężczyzn, a nawet jedna kobieta. Tropów jest jednak niewiele, a naczalstwo domaga się szybkiego złapania sprawcy, więc obaj śledczy działają pod ogromną presją. Dodatkowo Połżniewicz wciąż ma dziwne przeczucie, że umknął mu jakiś ważny szczegół. Jakby tego było mało, nie dogaduje się ostatnio z żoną i te rodzinne nieporozumienia utrudniają mu pracę. 

Gdy ginie kolejna młoda kobieta, prasa rozpisuje się o seryjnym mordercy, więc nic dziwnego, że mieszkanki boją się wychodzić z domów. 

Komisarz i jego zastępca stają przed kolejnym wyzwaniem i poszerzają krąg potencjalnych zabójców. Tak zaczyna się wyścig z szaleńcem, który znów może zabić... 

Kryminalna intryga jest tu misternie skonstruowana i spiętrzona. Akcja wciąż zaskakuje i płynie wartko, mimo iż rozgrywa się podczas rozleniwiających letnich upałów. Ich opisy są tak sugestywne, że niemal fizycznie odczuwa się spiekotę i duszne powietrze. 

Autorce udało się także oddać atmosferę prowincjonalnego miasteczka sprzed ponad stu lat. Poznajemy najpopularniejszych mieszkańców, wśród których nie brak dziwaków, ekscentryków, karierowiczów, plotkarek i szacownych pań zabijających czas działalnością charytatywną. 

Mamy tu przedstawicieli wszystkich środowisk społecznych, począwszy od biednych służących po właściciela fabryki. Relacje między nimi ożywiają akcję, ale i budują napięcie, zwłaszcza gdy okazuje się, że są bardziej złożone niż mogłoby się wydawać. 

Klimat retro nie jest w prozie Anny Trojanowskiej niczym nowym. Kilka miesięcy temu autorka podbiła moje serce obszerną powieścią „Piołun na zapomnienie”, której akcja również rozgrywa się pod koniec XIX wieku na Mazowszu. 

Widać, że pisarka świetnie czuje się w tej konwencji, umie oczarować i zaintrygować czytelnika kreacjami bohaterów, ich perypetiami, wewnętrznymi przeżyciami oraz nieprzewidywalną fabułą. Jeśli dodamy do tego barwne, plastyczne opisy ulic, lokali, mieszkań, parków i innych miejsc, to mamy bardzo przekonującą, zapadającą w pamięć całość. 

Dlatego polecam „Człowieka z brzytwą” nie tylko fanom kryminałów.

BEATA IGIELSKA

Link do opinii
Inne książki autora
Piołun na zapomnienie
Anna Trojanowska0
Okładka ksiązki - Piołun na zapomnienie

Zasady, które złamie Męski świat, który zapragnie poznać Wróg, którego pokocha Rok 1895. Lea, młoda kobieta z prowincji, poślubia Józefa, statecznego...

Smak dymu
Anna Trojanowska0
Okładka ksiązki - Smak dymu

O miłości w cieniu Wielkiej Wojny Smak dymu to kontynuacja losów bohaterki świetnie przyjętego przez czytelników Piołunu na zapomnienie Warszawa...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy