Książka, którą trzymasz w ręku, to świadectwo z dna piekła na ziemi, wyznanie o wyjątkowym znaczeniu. Jeśli zdecydujesz się je przeczytać, przygotuj się na podróż w otchłań zła, jakim był obóz Treblinka II, zbudowany by uśmiercić setki tysięcy Żydów z Polski i innych krajów Europy. Czy można sobie wyobrazić piekło w tak pięknym otoczeniu, wśród bujnej przyrody, strzelistych drzew? Treblinkę II zbudowano na polanie wśród pięknych, sosnowych lasów. Ten niewielki skrawek ziemi pochłonął prochy ponad 900 tysięcy ludzkich istnień. Jak to w ogóle było możliwe?
Krzepicki jako jeden z pierwszych więźniów uciekł z Treblinki i powrócił do warszawskiego getta. O tym, co widział, czuł, słyszał, czego doznał i doświadczył, opowiedział w przejmujący sposób Racheli Auerbach. Należała do grona osób skupionych wokół Emanuela Ringelbluma, historyka, który w getcie zorganizował podziemne archiwum dokumentujące losy i zagładę Żydów. Rachela rozmawiała z Jakubem w języku jidysz, jej obszerne i szczegółowe notatki z tej rozmowy i zapis tego, co mówił, przetrwały cudem wraz z innymi materiałami Archiwum Ringelbluma. Przetłumaczone pieczołowicie na język polski i opatrzone wstępem izraelskiej badaczki Lei Prais, pokazują, do czego zdolni są ludzie, gdy pozwolą, by zło urosło.
(Alina Skibińska)
Opracowanie książki: Barbara Engelking, Alina Skibińska
Wydawnictwo: Żydowski Instytut Historyczny - Instytut Naukowo Badawczy
Data wydania: 2017 (data przybliżona)
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 163
Język oryginału: Jidysz
Tłumaczenie: Krzysztof Środa, Magdalena Siek
Przeczytane:2024-10-17, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2024, Mam,
Jak ocenić książkę, która jest wspomnieniami uciekiniera z piekła? Merytoryki oceniać nie sposób. Choć w sumie oceną jest stwierdzenie, że jest to pozycja wstrząsająca i dogłębnie poruszająca- tak, jak wszystkie inne tego typu. Tym razem wzruszyłam się bardziej niż zwykle przy okazji czytania wspomnień ludzi, którzy przeżyli obozowe piekło. Czytając, doceniałam bardzo to, że siedzę we własnym domu, w cieple i z pełnym brzuchem. Nigdy dotąd to mnie tak nie uderzyło.
Jeśli chodzi o formę, to zbiła mnie z tropu konstrukcja tego wydawnictwa. Na początku mamy omówienie wspomnień Krzepickiego z komentarzami dot. jego reakcji podczas zdawania relacji czy tego, jakich słów używał (analiza używanego języka). Podkreślano w tej części kto słuchał relacji, kto pomógł je spisać, zabezpieczyć itd. Dopiero w drugiej części zamieszczono oryginalne wspomnienia Krzepickiego. To zabieg o tyle, dla mnie, nietrafiony, że wolałabym najpierw zapoznać się z doświadczeniami autora, a dopiero potem (ewentualnie) przeczytać analizę. Irytowało mnie ciągłe podkreślanie, że w tym fragmencie użył jidysz a w innym polskiego, tu użył słów związanych z religią a gdzie indziej potocznych- liczę się z tym, że może być to objaw mojej ignorancji, ale uważam, że on nie miał głowy do świadomego, intencjonalnego doboru środków wyrazu artystycznego. Myślę, że dobór słów nie miał drugiego dna.
Następnym razem pominę ten wstęp, ale wiem, że na pewno będę do tej książki wracać, bo nie możemy zapomnieć o tym, co działo się w takich miejscach, jak Treblinka.