Jeszcze do niedawna Magda była zwykłą dziewczyną, pracującą w małej księgarni, jednak obecnie jej życie wygląda całkiem inaczej niż sobie to zaplanowała. Po ostatnich perypetiach Magda wraca do życia w innym ciele, zmienia się również jej charakter... Razem z Feliksem chcą odszukać i unicestwić Pierwszego, najbardziej niebezpieczną istotę z jaką przyszło im się mierzyć. Gdy trafiają na Mateusza, który po wydarzeniach z poprzedniego roku wyprowadził się z Wiatrołomu, we troje wyruszają na poszukiwania zaginionego żniwiarza. A na świecie z niewiadomych przyczyn pojawia się coraz więcej nawich.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-09-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 430
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dzieje się coś, czego nikt się nie spodziewał - Magda budzi się w nowym ciele. Musi zmierzyć się ze starymi odruchami. Teraz już nie jest zwykłym człowiekiem, stała się pełnoprawnym żniwiarzem z krwi i kości. Mówią, że żniwiarzem nie zostaje się w nagrodę. Dlaczego więc dusza dziewczyny nie powędrowała w spokoju do zaświatów? Mateusz wyjechał z Wiatrołomu, jak do tego doszło, że przeżył opętanie przez samego Pierwszego? Co się stało z pierwszym ze żniwiarzy? Pytań jest coraz więcej. Magda wie jedno: Pierwszy wkrótce powróci a ona musi przygotować się na wojnę. Tym razem nie da się tak łatwo zabić.
Magda przechodzi diametralną metamorfozę. Za sprawą zmiany ciała, z szarej myszki przeobraża się w pewną siebie kobietę. Cały czas musi jednak walczyć ze starymi odruchami nowego ciała. Na jej drodze pojawia się coraz więcej niewiadomych, ona jednak z uporem brnie do przodu nie poddając się.
W "Czerwonym Słońcu" ponownie wskakujemy do świata pełnego słowiańskich demonów, upiorów i tym podobnych stworzeń. Tym razem stają się one jeszcze bardziej napastliwe i żądne krwi. Mam wrażenie, że książka wskoczyła na mroczniejszy poziom. Pojawiają się nowi bohaterowie wnoszący nowy humor do książki. Na piedestale stoi jednak tajemnica i zbliżająca się wojna. Kto jest w niej prawdziwym wrogiem?
Tak samo jak poprzednią część, tak i w tym przypadku książkę czytało mi się świetnie. Tym razem pisarka wplata w fabułę więcej humoru, ale nie dajcie się zmylić. Na powierzchnię wychodzi znaczna ilość brutalnych Nawich. Ponownie zmierzamy do emocjonującego zakończenia, po którym wiedziałem czego się spodziewać. Ale tylko ze względu na to, że raz już ją czytałem. Uwierzcie mi, czytam książki kilka razy tylko jeśli mam ku temu solidny powód - tym razem była to genialna fabuła zwieńczona nieprzewidywalnym zakończeniem.
"Naprawdę zdążyłem już zwątpić w was... To znaczy nas, jako ludzi, ale ty przy wróciłaś mi wiarę. Warto o ludzi walczyć. Warto dla nich zginąć" *
~
Nie wiem czy jeszcze pamiętacie moja recenzję pierwszego tomu cyklu "Żniwiarz" Pauliny Hendel. Wspominałam w niej, że nie bardzo zrozumiałam tą całą promocje jaka kręciła się wokół "Pustej nocy". Tak jak wtedy pisałam, pierwszy tom mnie zawiódł i oczekiwałam od kolejnych, że na mówią mnie do powrotu do tego świata.
"Czerwone słońce" to druga część tego cyklu. Zaczyna się ona od momentu na jakim skończył się pierwszy dom. Co za tym idzie wiąże się to z nowymi przygodami i kolejnymi nawimi do pokonania.
Niestety tym wypadku bardzo ciężko opisać mi fabułę tej książki, ponieważ nikomu nie chcę spoilerować tego, co działo się w pierwszej części, dlatego po prostu od razu przejdę do konkretów.
Miałam wrażenie, że ten tom o wiele bardziej mnie wkręcił. Magda, czyli główna bohaterka w tym tomie stała się o wiele bardziej charyzmatyczna, dlatego też, gdy czytałam cokolwiek co się z nią wiązało nie miałam takiego poczucia nudy i nie modliłam się w duchu o to, aby zaczęło się coś dziać. Myślę, że w tym tomie kreacje bohaterów zdecydowanie wygrała, co wyszło całej książce na plus. O ile z pierwszym tomem męczyłam się kilka dni, tak drugi przeczytałam w ciągu niecałej doby. Akcja tutaj praktycznie się nie przerywa, przez co ciężko oderwać się od książki. Starcia ze słowiańskimi demonami są jeszcze lepiej opisane i tak jak w przypadku pierwszego tomu, autorka nie bała się zwracać uwagi na dosyć obrzydliwe cechy wyglądu tych wszystkich potworów, co jest ogromnym plusem.
Podsumowując, ten tom wywarł na mnie o wiele lepsze wrażenie i nie żałuję, że powróciłam do tej serii. Na pewno nie jest też to koniec mojej przygody ze "Żniwiarzem", a kolejne tomy zamierzam w niedalekiej przyszłości przeczytać. Kreowany przez Paulinę Hendel świat bardzo mnie wciągnął, przez co od tego momentu czytanie tego cyklu to dla mnie sama przyjemność. Zdecydowanie polecam go przede wszystkim młodzieży, ale myślę, że spokojnie dorośli też znajdą w nim coś dla siebie.
Recenzja była publikowana na innych portalach
Po burzliwych wydarzeniach I tomu Magda wraca do świata żywych jako Żniwiarz. Bohaterka zostaje postawiona przed kolejnym dylematem, ponieważ odrodziła się w ciele Oliwi - czy wrócić do Warszawy i wieść przewidywalne życie córki bogatych rodziców, czy wrócić na Pomorze i oświadczyć bliskim kim właśnie się stała... Początki bycia Żniwiarzem wcale do łatwych nie nalezą, o czym wkrótce się przekona. Magdzie będzie trudno zapanować nad reakcjami obcego ciała, które należało wcześniej do dziewczyny o całkiem odmiennym charakterze. Z miłej, odważnej i pomocnej bohaterki przeistoczyła się w żądną zemsty i nieco kapryśną. Główny cel, który przyświeca bohaterom w całej powieści to zabicie Pierwszego. a wsparcie Feliksa oraz Mateusza, który dysponuje wspomnieniami ich największego wroga ma im to mocno ułatwić. Tyle o fabule. W tej części nie zabraknie humoru i przezabawnych dialogów, za co w głównej mierze internauci chwalą powieść oraz mnóstwa akcji. Odradzam również czytanie drugiego tomu, bez znajomości przygód poprzedniej części może być to mocno utrudnione. Pomimo, iż autorka popełniła szereg błędów dostrzegalnych na pierwszy rzut oka, polecam tę książkę jako lekkiego typu urban fantasy. P.S Czytajcie z przymrużeniem oka
Kiedy Magda wraca do życia jako Żniwiarz zmienia się nie tylko jej ciało, ale również charakter. Razem z Feliksem starają się zrobić szybko, aby odnaleźć i zabić Pierwszego. Pomaga im Mateusz, który również chce się na nim zemścić. W tym samym czasie do Wiartołomu przyjeżdża dawno niewidziana rodzina, która zaczyna domagać się spadku po zmarłej ciotce.
Książka zaczęła się bardzo obiecująco, bo od samego początku byłam bardzo wciągnięta w fabułę i zainteresowana historią. Spodobało mi się też wprowadzenie dwóch nowych postaci (Adriana i Sebastiana), którzy na początku byli bardzo irytujący ale ostatecznie uważam, że dodali dużo charakteru do tej powieści i ich polubiłam. Książkę czytało się lekko i przyjemnie, natomiast podobała mi się trochę mniej od poprzedniego tomu. Przede wszystkim po bardzo dobrym początku nastąpił dłuższy moment spowolnienia w akcji i czytanie bardzo mi się dłużyło. W mojej opinii jest tam też za dużo walk z potworami, chociaż zdaję sobie sprawę, że głównie o to chodzi w tej historii. Sama końcówka znowu bardzo mnie zainteresowała i wciągnęła. Ostatecznie książkę oceniam na 3,5/5 gwiazdek. Mam nadzieję, że trzeci tom bardziej przypadnie mi do gustu.
Zakończenie Pustej Nocy rzucało mną w różne strony, w jednej chwili byłam zrozpaczona, ponieważ bardzo polubiłam główną bohaterkę, po niedługiej chwili skakałam z radości kiedy odkryłam to, co odkryłam. I tą samą sceną rozpoczyna się Czerwone Słońce.
Po niecałym roku od śmierci Magdy, kiedy Feliks próbował poradzić sobie z poczuciem winy, że nie zdążył jej uratować i nadaremnie szukał Pierwszego, którego Magda w ostatnich chwilach swojego życia wypędziła z ciała Mateusza, do domu żniwiarza przychodzi pewna młoda dziewczyna. Tak, tak - Magda wróciła do życia, znalazła dla siebie nowe ciało i, tak jak Feliks, została żniwiarzem. Wraca do Wiatrołomu z planem, by unicestwić Pierwszego, który zalazł jej za skórę. Do ich misji dołącza się Mateusz, który po wydarzeniach sprzed roku, wyprowadził się z Wiatrołomu. We trójkę planują odnaleźć jedyną osobę, której lęka się Pierwszy i doprowadzić do jego śmierci. Czy uda im się tego dokonać? A może coś stanie im na drodze?
Pierwsza część serii Żniwiarz była wprost cudowna! Nie spodziewałam się po niej aż tyle. Moje oczekiwania co do Czerwonego Słońca były zatem wysokie. I cóż... mogę Wam powiedzieć, że się nie zawiodłam. Może to dzięki sympatii do bohaterów, wyniesionej z pierwszej części, może coś innego. Nie wiem. O zawrotnej akcji w Czerwonym Słońcu nie ma co mówić. Kilka polowań na nawich, poszukiwania Gerarda no i zagęszczenie akcji pod koniec powieści - wydaje się, że to mało, z drugiej zaś strony bardzo dobrze komponowało się to z tymi spokojnymi momentami powieści.
Bohaterowie Czerwonego Słońca są tak samo świetni jak Pustej Nocy. A trzeba podkreślić, że aż dwójka przeszła pewnego rodzaju przemianę. Magda przeżyła własną śmierć, wróciła jako żniwiarz w ciele brutalnie zamordowanej Oliwii. Jak wiecie z pierwszej części, kiedy to Feliks wrócił w nowym ciele, każdy żniwiarz pozostaje sobą, ale pozostaje im coś z charakteru, wspomnień i zachowania właścicieli ciała. Tak samo stało się w przypadku Magdy. W Czerwonym Słońcu nie jest już taka odważna i racjonalna. Teraz jest impulsywna, czasem niezwykle sarkastyczna, oporna. Początkowo bardzo mnie to uwierało, ponieważ polubiłam Magdę z Pustej Nocy, gdyż nie przypominała tych głupich, naiwnych bohaterek, które ciągle irytują czytelnika. Z czasem jednak polubiłam ją nawet bardziej niż Magdę z poprzedniej części, te obydwa charaktery, połączenie Magdy i Oliwii nadawało świetnego klimatu powieści. Magda nadal była mądra, a charakter Oliwii dodał jej charyzmy!
Drugim nieco zmienionym bohaterem jest Mateusz. W Pustej Nocy w jego ciele siedział Pierwszy. Po wypędzeniu go przez Magdę, Mateusz nie umarł, pozostał żywy, ale bardzo zdezorientowany. Wyprowadził się z Wiatrołomu, chciał uciec od tego, co się tam wydarzyło. Nie do końca mu się to udało, ponieważ po powrocie Magdy, dwójka żniwiarzy bardzo łatwo go znalazła i wcieliła w swoją grupę poszukiwawczą. Mateusz pała żądza zemsty, chce za wszelką cenę odnaleźć Pierwszego i go zniszczyć. Jego zachowanie sugeruje, że mógłby posunąć się do naprawdę niebezpiecznych czynów. Jest impulsywny, czasem działa niemądrze, rani, nie przejmuje się tym, co czują jego bliscy.
Podsumowując Czerwone Słońce to świetna kontynuacja Pustej Nocy, która wciąga czytelnika bez reszty. Bohaterowie są jeszcze lepsi, fabuła też niczego sobie. Czytelnik przewraca stronę za stroną, bo chce jak najszybciej dowiedzieć się, czy bohaterowie odnajdą tajemniczego Gerarda, jak dalej potoczą się ich losy, czy Pierwszy w końcu dostanie za swoje. Magiczny świat słowiańskich potworów wykreowany przez Paulinę Hendel przyciąga, nie chce się go opuszczać, a jeśli choć na chwilę odłożymy powieść, nie da nam ona spokoju, ponieważ ciągle będziemy o niej myśleć. Z czystym sercem polecam kontynuację serii Żniwiarz, czyli drugi tom pt:Czerwone Słońce!
Paulina Hendel powraca! Słowiańskie demony nie pozwalają o sobie zapomnieć!
Magda powraca w nowym ciele i rozpoczynają się jej kolejne przygody. Jako początkujący Żniwiarz musi zmierzyć się z nowym światem oraz z Pierwszym, paskudnym stworem, który napsuł jej oraz wujowi Feliksowi nerwów. Dodatkowo na jej drodze staje ponownie Mateusz, a na Ziemię wyłazi coraz więcej przeklętych nawich, których trzeba odesłać.
Nic nie jest pewne w tej książce, bohaterowie nie wiedzę kiedy zginą. Ale jedno wiem! Z całą pewnością zostaniecie porwani w wir przygód i nie będziecie mogli oderwać się od książki.
Pierwszy tom był dobry, nawet bardzo dobry, ale to co zostało przedstawione w drugim tomie, jest jeszcze bardziej odlotowe! Magda się zmieniła i pokazała pazurki, to lubię! A akcji jest o wiele więcej i fabuła jeszcze bardziej ciekawa, chociaż wydawałoby się, że po pierwszym tomie nie jest możliwe, aby wskoczyła na wyższy poziom. Jednak niemożliwe stało się możliwe.
Paulina Hendel jest jedną z polskich i nielicznych autorek, której twórczość sobie zaczęłam cenić. Na jej książce po raz kolejny nie zawiodłam się. Pokazała, że rodzimi autorzy potrafią pisać i utrzymywać wysoki poziom. Ogromnie się cieszę, iż mogłam poznać jej pióro, które po prostu mnie zachwyca, a jej młodzieżowa fantastyka skrada za każdym razem moje serce. Czyżby Paulina Hendel pretendowała do roli mojej ulubionej polskiej autorki, która tworzy książki fantastyczne? Być może tak, okaże się po przeczytaniu kolejnych tomów, ale po dwóch z serii Żniwiarz, wiem że na razie zajmuje to miejsce.
Autorka w swoich powieściach opiera się na słowiańskich wierzeniach i całość utrzymuje w niesamowicie mrocznym klimacie. Nie zabrakło tego oczywiście w Czerwonym słońcu. Świat duchów i demonów jaki ponownie został zaprezentowany, spodobał mi się bardzo.
Przeplatając wydarzenia z poprzedniej części z nowymi, a także wprowadzając dodatkowo nowych bohaterów, autorka nadała świeżości książkce, ale nie pozwalała zapomnieć o tym, co działo się w poprzednim tomie i jacy bohaterowie tam występowali. Niesamowite jest to, jak ogromną przemianę przeszły postaci w tym tomie. Weźmy chociażby taką Magdę, z nieco cichej i ułożonej dziewczyny stała się wulkanem energii oraz twardą babką. Coś wspaniałego i świetnego.
Akcji w książce oczywiście nie brakuje, jest nią przepełniona. Niebezpieczeństwa i przygody, które spotykają bohaterów, są wręcz wystrzałowe i napełniały mnie emocjami. Z przyjemnością odbywałam walki z bohaterami i pokazywałam demonom gdzie ich miejsce.
Warsztat autorki w poprzednim tomie był dobry, ale tutaj widać znaczną poprawę. Podczas czytania dosłownie płynęłam, zatapiając się w świat nawich. Widać, iż Paulina Hendel ciężko pracowała nad sobą oraz powieścią, co jest zauważalne od razu chociażby poprzez dialogi, które mają w sobie więcej życia. I zdecydowanie poprawiła się lekkość pióra, a autorka skupiała się także głównie na tych ważnych sprawach.
Czerwone słońce to kolejna i lepsza odsłona Pauliny Hendel. Wykreowany przez nią świat jest zabójczo wspaniały i stworzony z wielką wyobraźnią oraz kreatywnością. Każda strona powieści to nowe, nieznane przygody, a także mnóstwo emocji. Gorąco polecam książkę, gwarantuję że będziecie się dobrze bawić podczas kopania tyłków złych charakterów i odsyłaniu nawic
Tyle dobrego w jednej książce:
- groza,
- humor,
- wątek miłosny,
- mity i legendy słowiańskie <>
Polowanie czas zacząć! Żniwiarze ponownie mierzą się z przeróżnymi demonami, upiorami i widmami. Książka pod pewnym względem przypomina serial ,,Supernatural'', ponieważ tam również mamy łowców i walkę z demonami, co jest ogromnym plusem tej serii. Pokochałam postać Feliksa, która jest cudownie wykreowana przez autorkę. Mamy tu połączenie łowcy, a raczej żniwiarza z wielkim doświadczeniem, jest rozsądny i odpowiedzialny, ale Paulina Hendel pisząc dialogi z jego udziałem wplata dozę humoru przez co postać Feliksa jest fantastyczna. Wprowadzenie nowych postaci, takich jak kuzyni Magdy było strzałem w dziesiątkę, wnieśli powiew świeżości w historię opisywaną w książce. Dowiadujemy się wielu faktów, które mają związek z rodziną Magdy i Feliksa. Kolejne tajemnice zostają odkryte. Do tego powraca ich wróg Pierwszy i zakończenie drugiej książki z cyklu ,,Żniwiarz'' jest na miarę złota. Gorąco wam polecam zapoznanie się z tą serią. Pokochacie ją.
Pierwsza część ,,Żniwiarza" pozostawiła we mnie pewien niedosyt, więc z pewną rezerwą zabrałam się za drugi tom. Zupełnie bezzasadnie.
Akcja wkońcu przyspieszyła, a kreacja Magdy - głównej bohaterki wkońcu się rozwinęła, niekoniecznie w dobrym kierunku. Jest zupełnie inna niż w ,,Pustej nocy" - przejęła charakter po postaci, którą przybrała. Tak, Magda została w niepojęty sposób Żniwiarzem. Z miłej dziewczyny stała się kąśliwa i pyskata. Coś o tym wie Feliks, którego osobiście uwielbiam. Autorka uruchomiła wiele wątków pobocznych. Poznajemy kilka nowych postaci, dzięki czemu fabuła wiele zyskuje. Ich perypetie zwalają czytelnika z nóg. Nawi nadal atakują i jest ich coraz więcej, nie tylko w Wiatrołomie, ale i okolicznych miastach. Bohaterowie ruszają na poszukiwanie Pierwszego - najbardziej niebezpiecznej istoty na ziemi.
W ,,Czerwonym Słońcu" nie zabraknie obrazowych potyczek ze słowiańskimi demonami, przezabawnych dialogów i niesamowitych przygód. Drugi tom zazwyczaj niedorównuje pierwszemu, ale nie w tym przypadku! Aż jestem ciekawa co też Paulina Hendel wymyśli w trzeciej części.
Magda rok po swojej śmierci powróciła do rodzinnego miasteczka w nowym ciele. Dziewczyna pragnie tylko jednego: zabić i unicestwić Pierwszego. Ma jej w tym pomóc Feliks oraz... Mateusz. Jednak nic nie jest takie łatwe, jakie się mogło wydawać. Po Pierwszym ślad zaginął, a na domiar złego z niewiadomych przyczyn pojawia się coraz więcej nawich, którzy są jeszcze bardziej niebezpieczni i żądni krwi. Dziewczyna musi również uporać się z nowymi dla niej emocjami, które posiadała właścicielka poprzedniego ciała. Nie wie też, że to nie koniec jej problemów, bo gdzieś czai się jeszcze większe zło gotowe by uderzyć, a Magda stanie przed trudną decyzją.
Kiedy sięgnęłam po pierwszą część Żniwiarza nie do końca byłam zachwycona książką, chociaż sam pomysł na fabułę doceniłam, bo rzadko kto wplata do swojej powieści wierzenia słowiańskie, o których tak niewielu z nas wie. Druga część za to podobała mi się o wiele bardziej, a ja z zapartym tchem śledziłam losy Magdy, Mateusza i Feliksa.
Książka zaciekawiła mnie już od pierwszej do ostatniej strony, nie pozwalając oderwać się od zawartej w niej historii. Akcja w tej części jest o wiele bardziej dynamiczna, momentami tak, że trudno jest ogarnąć swoje emocje. Autorka podniosła poprzeczkę, na co liczyłam po zakończeniu pierwszej części i nie zawiodła mnie. Nudzić tu na pewno się nie będziemy.
Główna bohaterka przechodzi przemianę: potrafi być złośliwa, stawia na swoim i nie oszczędza nikomu szczerości, ku niezadowoleniu Feniksa, który nie rozpoznaje w niej dawnej Magdy. Paulina Hendel do fabuły wprowadza nowe postacie. Niektóre trochę namieszają w miasteczku, w którym mieszka Magda, a dla niektórych autorka mam wrażenie, że otworzyła furtkę do trzeciej części Żniwiarza. Dlaczego tak sadzę? Bo niewiele wznoszą do książki, a przy zakończeniu nic z ich postacią się nie rozwiązuje.
''Żniwiarz. Czerwone słońce'' to naprawdę dobra kontynuacja czym autorka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie ma tu niepotrzebnych przestojów, książkę czyta się lekko, a niekiedy jest zabawna. Nudzić się nie będziecie. Paulina Hendel pokazała, że nasza rodzima literatura może być dobra i mam wrażenie, że naprawdę tak jest! Autorka stworzyła niesamowity świat, który coraz bardziej nas intryguję. Druga część jest zdecydowania lepsza od pierwszej i to czego zabrakło tam, tu autorka nadrabia z nawiązką dodając tego szczyptę emocji.
Jeżeli lubisz długie jesiennie wieczory to polecam twojej uwadze cykl powieści pt.: Żniwiarz. To wyjątkowa historia, która przeniesie cię do małego miasteczka, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą, nic nie może się przed nimi ukryć, a plotki rozchodzą się w tempie błyskawicy. Wydawać, by się mogło, że to spokojne miejsce, gdzie czas biegnie swoim równym rytmem. Jednak, gdy zajrzymy głębiej dostrzeżemy niepokojące zjawiska. Smętne zawodzenie, dziwne chichoty i wiele więcej. Mrok, niebezpieczeństwo, strach, adrenalina.
Magda powraca do żywych. Zmieniło się jej ciało, tak samo charakter. Razem z Felikem i Mateuszem chcą znaleźć i unicestwić Pierwszego, najniebezpieczniejszą istotę, która chodzi po tym świecie. Czy im się uda? Nie mogłam wprost doczekać się kontynuacji przygód Magdy, Feliksa oraz Mateusza. Cała historia zakończyła się w takim momencie, że musiałam od razu sięgnąć po dalszą część. Niestety trochę musiałam na nią poczekać, ale warto było ostrzyć sobie na nią ząbki. Bo to, co otrzymałam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Pierwsza część bardzo mi się podobała, bałam się jednak, że kontynuacja już nie będzie taka świetna jak poprzednia, ale autorka mnie mile zaskoczyła i przeskoczyła poprzeczkę, którą jej postawiłam. Pojawiło się więcej akcji, dreszczyku emocji, adrenaliny, niebezpiecznych i groźnych istot. Od pierwszej strony czytelnik zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, w budzącą grozę opowieść, która jeży włosy na karku, nie sposób oderwać się od opowieści do momentu, aż lektura dobiegnie końca. Nim się obejrzymy książka wraca na półkę, a my jesteśmy głodni kolejnych wrażeń, spragnieni ostatniej części przygód tak dobrze nam znanych i lubianych bohaterów. Historia niby ta sama, ale przedstawiona zupełnie inaczej! Pojawiają się nowe postacie, które rozpętają piekło, będzie walka o spadek, zgrzytanie zębów. Magda po zmianie ciała, również pokaże swoje całkiem inne oblicze niż znaliśmy do tej pory, nieco chamskie, wredne i dość bojaźliwe, które nie raz sprawi jej niemałe kłopoty w nowej rzeczywistości. Do tego Mateusz daje się poznać z zupełnie innej strony, co sprawiło, że zapałałam do niego ogromną sympatią. Również świat demoniczny zaczął być bardziej groźny, straszny i niebezpieczny nim był do tej pory. Jeśli chodzi o postać mojej imienniczki bardzo mi się spodobał zamysł autorki, by pokazać Magdę z zupełnie innej strony, że do końca nie radzi sobie w sytuacji w jakiej się znalazła, że życie Żniwiarza nie jest do końca takie łatwe jak sobie na początku wyobrażała. Nie ubarwia jej, a wręcz pozwala popełniać błędy, które nie raz uczą ją właściwego postępowania. Bardzo mi się to podoba, że nie jest taka idealna, że posiada rysy na charakterze. Dzięki temu była dla mnie prawdziwa, ludzka. Podsumowując druga część jest o wiele lepsza od poprzedniej i nie mogę się doczekać finiszu całej opowieści! Autorka podniosła poprzeczkę, utrzymała historię na wysokim poziomie, pełna zwrotów akcji, emocji, adrenaliny. A do tego zakończyła się tak, że od razu ma się chęć sięgnąć po kontynuację! Niestety na nią trzeba jeszcze trochę poczekać. Nie wiem jak to wytrzymam. A ,,Żniwiarz. Czerwone słońce'' gorąco polecam!Żniwiarz powraca!
Paulina Hendel nie pozwoliła swoim czytelnikom długo czekać i po wakacjach wraz z Czwartą Stroną dostarczyła nam kolejną część opowieści o słowiańskich zmorach i zjawach – „Czerwone słońce”. W kolejnej cudownej okładce czeka na odbiorcę powieść lepsza od poprzedniczki.
Magda powraca w nowej roli Żniwiarza i w nowym ciele, do którego jeszcze długo będzie się przyzwyczajać. Tak samo jak Feliks, który nie jest zachwycony jej nowym wcieleniem oraz rodzice, którzy są po prostu szczęśliwi, że ich córka w ten sposób przeżyła. Do normalności próbuje wrócić również Mateusz, choć od opętania nie dość, że jego zainteresowanie światem duchów znacznie wzrosło, to nie może przestać myśleć o Magdzie. Cała trójka, chcąc nie chcąc, szuka sposobu na pozbycie się Pierwszego, który zagraża teraz już nie tylko Feliksowi. A wszystkie drogi zdają się prowadzić do tajemniczego Gerarada…
Magda się zmieniła, ale na pewno nie na postać gorszą. Jej konflikt z ciałem poprzedniczki świetnie wprowadza sytuacje komiczne jak i problemowe, pokazuje złożoność procesu jakim jest stanie się Żniwiarzem, znacznie lepiej, niż w przypadku Feliksa. Świetna jest również historia Janiny, czyli siostry Jadwigi, oraz jej wnuczków - Sebastiana i Adriana, typowych dresiarzy. Trójka wprowadza wiele humoru, jak również wiele elementów zaskoczenia. Odważne wprowadzenie trzech nowych postaci było na pewno ryzykowne, jednak w tym wypadku naprawdę się opłaciło. „Czerwone słońce” nie zwalnia ani na moment, akcja wydaje się lepiej przemyślana a cliffhanger sprawia, że z niecierpliwością czeka się na kolejną część. Nie brakuje również postaci z zaświatów, które na każdym kroku sprawiają coraz więcej problemów.
Drugi tom „Żniwiarza” na pewno nie zawiedzie czytelników. Paulina Hendel stworzyła naprawdę ciekawą fabułę, która ma potencjał i nie powiela schematów wielu książek spod znaku Young Adult.
Zapraszam do siebie na blog shevvolf.blogspot.com oraz na mój bookstagram @she__vvolf
"Kiedyś, gdy była dzieckiem, Magda myślała, że wszyscy nawi
tego samego rodzaju wyglądają identycznie. Że każda zmora jest
taka sama, że jeden bezkost niczym nie różni się od innego.
Dopiero gdy skończyła siedemnaście lat odkryła, że jest inaczej. Są to
drobne różnice, na przykład jeden jest nieco wyższy lub grubszy,
jedna zmora ma więcej włosów niż inne, a niektóre stwory miały
nawet blizny. Zaczęła wtedy trochę inaczej patrzeć na nawich. Skoro
różnili się wyglądem, musieli różnić się charakterem, o ile w ogóle
można mówić o charakterze. Znaczyło to, że niektóre były
sprytniejsze od innych, każdy miał swój sposób na zabijanie ofiar, a co
za tym idzie, żniwiarz nigdy nie mógł być w pełni przygotowany na
to, co go czeka."
Cóż, nie da się ukryć, że w kontynuacji "Pustej nocy" mamy do czynienia z pewną zaskakującą 'zamianą' - otóż Magda, która w części pierwszej w spektakularny sposób ginie - nadziewając się na pręt po upadku z drugiego piętra opuszczonego hotelu, powraca do Wiatrołomu po rocznej nieobecności spowodowanej własną śmiercią - jako żniwiarz. I tutaj zaczynają się schody. Nie mam żalu do autorki, w końcu trzeba było wprowadzić pewien zamęt w historię bohaterów co by się nudno nie zrobiło - jednak nie będę ukrywała - przez pierwsze rozdziały "Czerwonego słońca" bardzo trudno było mi zaakceptować 'nową Magdę'. Na swoje nieszczęście - przynajmniej w moim odczuciu - trafiła na ciało zadufanej imprezowiczki, która o szacunku do drugiego człowieka mogłaby ewentualnie tylko przeczytać, gdyby w ogóle miała kiedykolwiek książkę w ręku. Typ dziewczyny/kobiety, której w życiu prywatnym absolutnie nie trawię niestety zawładną Magdą. Jako, że jest to jej pierwsze ciało - Magdzie bardzo trudno jest 'przebić się' przez charakter i osobowość poprzedniej właścicielki. Z typowej przesympatycznej i zadziornej dziewczyny z sąsiedztwa - stała się irytującą i dbającą głównie o własne cztery litery i wygląd! panienką. Ugh. Naprawdę ciężko było mi ją zaakceptować i niejednokrotnie podczas lektury sapnęłam zniesmaczona jej zachowaniem. Z czasem przyzwyczaiłam się do jej nowego ja i pojęłam, że Magda na swój sposób celowo dopuściła do tego, by charakter Oliwii, dziewczyny, której ciało przejęła, wiódł prym. Można powiedzieć, że częściowo schowała się za jej osobowością, czując się winna i zwyczajnie 'głupia', że dzięki swojej naiwności i otwartości - dopuściła do siebie Pierwszego, co zakończyło się jej własną śmiercią. Kiedy to do mnie dotarło, pogodziłam się ze zmianą jaka w Magdzie zaszła i zaakceptowałam ją. Zwłaszcza, że w drugiej części książki dawna Magda zaczęła pomału 'prześwitywać' przez nową osobowość dziewczyny, czym na powrót zaskrobiła sobie moją sympatię.
Jak już wspomniałam wyżej - drugi tom przynosi nam jedną zasadniczą zmianę - jest to powrót Magdy do świata żywych w postaci żniwiarza w ciele imprezowiczki Oliwii, która z racji swojego niepoprawnego charakteru, naraziła się na wściekłość i żal zakochanego w niej do "szaleństwa" mężczyzny, a to doprowadziło do jej gwałtownej śmierci, w wyniku której Magda przejęła jej ciało i powróciła do Wiatrołomu. Jednak nie tylko Magda przeszła pewną metamorfozę - to samo tyczy się Mateusza. W momencie, kiedy Pierwszy opuścił jego ciało, Mateusz odzyskał własną osobowość - nie mogąc pogodzić się ze śmiercią Magdy, ale również pozostałych żniwiarzy, oraz tym, że przez dłuższy okres czasu nie miał kompletnie żadnego wpływu na to, co się z nim działo - opuszcza Wiatrołom i zaszywa się w małej miejscowości, wmawiając sobie, że ta ucieczka wszystkim wyjdzie na dobre. Jednak w wyniku pewnych zawirowań - Mateusz wraca i razem z 'nową' Magdą oraz Feliksem? Zaczyna polowanie na Pierwszego. Każdy z tej trójki ma swoje powody, by zemścić się na Pierwszym, sprawić, by już nigdy nie powrócił do świata żywych.
Powiem szczerze, że mimo, iż akcja spowolniła w drugim tomie - nie miałam czasu się nudzić. Na swój sposób 'złapałam oddech' - mogłam lepiej poznać bohaterów, zrozumieć co w nich zaszło, jak bardzo wydarzenia z tomu pierwszego odcisnęły na nich swoje piętno. Z zaciekawieniem i uwagą obserwowałam przemianę Mateusza, zmagania Magdy z jej nowym ciałem i charakterem, ale również to, w jaki sposób Feliks do tego wszystkiego podszedł. W końcu przecież dla niego ta cała sytuacja również nie była łatwa. Nikt bowiem nie spodziewał się, że Magda mogłaby stać się żniwiarzem, że jej śmierć była 'tylko' furtką do nowego-starego dla niej świata. Feliks bardzo chciałby jej pomóc odnaleźć się w nowej sytuacji, jednak Magda mu tego nie ułatwia - bywa opryskliwa, niepokorna, uważa się za 'znawcę' i nie chce słuchać rad będąc przeświadczona, że wszystko i tak już wie i to o wiele lepiej niż jej wuj - co tylko przysporzy doświadczonemu żniwiarzowi nowych kłopotów i zmartwień. Bardzo cieszę się natomiast z tego, że w "Czerwonym słońcu" pojawiają się nowi bohaterowie. Rodzina Magdy i Feliksa - ekscentryczna staruszka z misją odzyskania rodzinnego majątku oraz jej dwaj wnukowie - bliźniacy - typowe wydawałoby się łyse karki, wprowadzą mnóstwo zamieszania, ale również humoru w życie naszych ulubieńców. Muszę przyznać, że drugi tom poprzez swoje zaskakujące zakończenie tylko zaostrzył mój apetyt, niecierpliwie więc zacieram ręce czekając na tom trzeci, swoją drogą nie wiem sama jak ja wytrzymam do grudnia... Ja potrzebuję "Trzynasty księżyc" na wczoraj! Zaopatrzeni w sól, zioła oraz szakłak łapcie się za czytanie "Czerwonego słońca" - nie pożałujecie! Ja w tym czasie lecę na spacer, licząc na to, że może w końcu spotkam na swojej drodze nawiego :)
Jeszcze do niedawna Magdalena była zwyczajną dziewczyną, która precyzyjnie dzieliła swój czas między pracą w małej księgarni i domowymi obowiązkami. Tylko nieliczni wiedzieli, że oprócz tego również „hobbystycznie” wspierała wujka w niebezpiecznym interesie, jakim jest walka ze słowiańskimi kreaturami zagrażającymi życiu nieświadomych ich istnienia ludziom. Nawet udało jej się zaznać pięknego uczucia, jakim jest miłość, chociaż zła sława rodziny wskazywała na to, że nie będzie jej to dane. Niestety dosyć krwawe spotkanie z Pierwszym prawie niszczy wszystko, co do tej pory udało jej się osiągnąć. Właśnie – prawie, ponieważ nikt nie przypuszczał, że spomiędzy obrzmiałych bólem i cierpieniem chmur przeciśnie się z impetem promień słońca.
Po prawie roku nieobecności Magda powraca do świata żywych. I chociaż jej dusza zamieszkuje cudze, a nie własne ciało, to ten fakt niezmiernie ją raduje. Czym prędzej opuszcza zamieszkiwane dotąd miasto i wyrusza w podróż do Wiatrołomu, aby odnaleźć Feliksa i podzielić się z nim swoim planem związanym z likwidacją Pierwszego. Zanim jednak wyruszą na wspólnego wroga, będą musieli skontaktować się z najstarszym żniwiarzem, aby ten ofiarował im swoją drogocenną wiedzę, która pozwoli im zwiększyć swoje szanse. A to nie jest takie łatwe, bo słuch o nim zaginął, a każda kolejna poszlaka zdająca się prowadzić do wyznaczonego celu szybko przeistacza się w ślepą uliczkę. Do tego jeszcze dochodzi codzienna walka z nawimi, gdzie ich liczba wzrasta w zastraszająco szybkim tempie...
Czy Magda i Feliks podołają tej próbie? A może ogrom pracy i fałszywych wskazówek zniweczy ich plany? I jak żniwiarzowi będzie układać się współpraca z Magdaleną, która w sporym stopniu odziedziczyła paskudny charakterek poprzedniej właścicielki ciała? I co takiego wymyśli sam Pierwszy, który również na nich poluje?
Wielokrotnie zdarzyło mi się otrzymać prezenty urodzinowe, które ani odrobinę nie przypadły mi do gustu. Trudno się temu nie dziwić, gdyż tylko nieliczni znają moje preferencje, ale żeby nie było – zawsze szczerze dziękuję za ten drobny gest, bo tak naprawdę liczy się pamięć. Jednakże w przypadku Magdaleny strasznie ciężko o tego typu zachowanie. Przecież nikt o zdrowych myślach nie zacznie skakać z radości, kiedy w dniu swoich urodzin dowiaduje się, że najbardziej zaufana osoba cały czas bezczelnie cię okłamywała, aby chwilę później „pomóc” ci odejść z tego świata. Ale nikt nie spodziewał się... no dobra, po jawnym spoilerze w [Pustej nocy] (oraz świadomości, że przecież główna bohaterka nie może zostać tak perfidnie uśmiercona, kiedy to książka będzie posiadać kontynuację) doskonale zdawałam sobie sprawę, że Magda powróci do gry znacznie silniejsza i nie pozwoli na to, aby jej morderca napawał się zwycięstwem. Tym samym wiadome było, że rozpocznie się niebezpieczny pościg za oprawcą, ale nie przypuszczałam, że w międzyczasie rozwinie się znacznie więcej wątków, które tylko z pozoru przypominały fabularny zapychacz. Po wdrążeniu się w nie odkrywałam nowe źródło informacji, tym samym czerpałam zawarte tam fakty pełnymi garściami. Aczkolwiek w pewnym momencie zaczęłam obawiać się, że nowe ścieżki tejże historii zaczną przysłaniać najistotniejszą część [Czerwonego słońca], ale na szczęście obyło się bez pisania skargi do autorki za ten potworny czyn. Także długopis został odstawiony, kiedy do starych i dobrze już znanych słowiańskich kreatur dołączyły zupełnie nowe, znacznie silniejsze stwory, dzięki czemu całość nabrała mroczniejszego klimatu. Doprawdy ciężko było nie drżeć ze strachu o Magdę czy Feliksa, kiedy jakaś pewna siebie poczwara urządza sobie wyciętą spod prawa imprezę i nie zamierza zakończyć zabawy bez walki o swoje „przywileje”. Muszę przyznać, że w tym tomie żniwiarze mieli pełne ręce roboty, której niestety nie ubywało, ale tym samym wiecznie coś się działo, dzięki czemu nie potrafiłam oderwać oczu od zadrukowanych stron, by powrócić do realnego świata. Ponownie wcieliłam się w rolę słynnej skarpetki, gdzie książka odgrywała rolę bezwzględnej pralki, a wszyscy doskonale wiemy, że to połączenie może mieć tylko jeden finał... A skoro mowa o zakończeniu, to w przypadku [Czerwonego słońca] miałam nieodparte wrażenie, jakbym ponownie powróciła do poprzedniego tomu i przeżywała bolesne deja vu, ale na szczęście (chociaż nie jestem pewna, czy to dobre sformułowanie) akcja potoczyła się zupełnie inaczej, chociaż wywołała u mnie ogromne zaskoczenie, przez co – znowu – nie potrafię doczekać się kontynuacji! Pani Paulino, dlaczego pani mi to robi? To powinno podlegać karze grzywny lub więzienia!
Jeżeli wcześniej Magda potrafiła pokazać pazurki, nieraz doprowadzając Feliksa do szewskiej pasji, to wyobraźcie sobie jego cierpienie, kiedy ta powraca z podrasowanym charakterkiem! Dawna część osobowości głównej bohaterki po zmieszaniu z tą od prawowitej właścicielki ciała stworzyły istną mieszankę wybuchową, gdzie wystarczy tylko iskra, aby odczuć jej działanie. Tym samym poznawałam Magdalenę na nowo, co tym razem wcale nie było aż takie łatwe. Nawet pochmurny i zdystansowany Feliks czy milczący Mateusz wypadali znacznie lepiej, ale z czasem przyzwyczaiłam się do jej nowej natury. Co więcej – poczułam się tak, jakbym odnalazła w niej swoją bratnią duszę! Jak widać przez wrednotyzm wrodzony do serca! Za to znacznie ubolewałam, że uwielbiany przeze mnie intrygant Pierwszy stanął w ogromnym cieniu i przez dłuższy czas nie potrafił wyjść poza jego granice. Aczkolwiek, kiedy tylko to zrobił, ponownie mnie zaskoczył, gdzie z miejsca wybaczyłam jego paskudną nieobecność!
Nowy tom, nowi bohaterowie – to typowe zjawisko, dlatego też nie zdziwiłam się, kiedy wraz z kolejnymi wątkami przybyły również następne ofiary „słowiańskiego kultu”. I jak pewna krnąbrna staruszka Janina doprowadzała mnie do szału, przez co zapragnęłam, aby dostała zawału (tak, życzę komuś bardzo źle, ale nie zapominajmy, że to tylko fikcyjna postać), tak kuzyni Magdy powalali mnie swoją głupotą oraz lekkomyślnością. Trudno się dziwić, skoro zostali wykreowani na stereotypowych cwaniaczków, których twarze nie są skalane inteligencją. Ale i tak wolałam, kiedy fabuła skupiała się na nich, bo dzięki temu całkowicie rozluźniałam się po mrożących krew w żyłach scenach, a moje serce powracało do normalnego rytmu.
Paulina Hendel nadal jedynie wzoruje się na demonologii słowiańskiej, ale dalej nie mogę stwierdzić, że wychodzi jej to źle. W tej części przedstawia nam kolejnych kandydatów, którzy mogą śnić się po nocach, zamieniając rozkoszny sen w istny koszmar! Do tego wszystkiego dodajmy umiejętne władanie piórem autorki, która nie zamierza ukrywać swojego talentu pisarskiego, czego nie można jej mieć za złe. Jedynie męczył mnie wątek miłosny, który w pewnym stopniu nie odbiegał niczym od tych, jakie dane było nam poznać poprzez powieści dla młodzieży. Ale muszę przyznać, że schemat „od nienawiści do miłości” w jakimś stopniu ma to coś, dzięki czemu parska się śmiechem.
Podsumowując:
Paulina Hendel raz jeszcze udowadnia, że polska fantastyka ma się bardzo dobrze i wcale nie musi być gorsza od zagranicznych odpowiedników. Ponownie zostałam wciągnięta w mroczny, pełen krwiożerczych i niebezpiecznych demonów świat, gdzie trzeba pilnować się na każdym kroku, by nie zostać czyimś pożywieniem. Dlatego też, jeżeli jeszcze nie znacie poprzedniego tomu, to czym prędzej nadrabiajcie zaległości, bo ucieka wam sprzed nosa kawał dobrej lektury!
Dajcie mi następny tom!
Gdybym miała opisać jednym zdaniem drugi tom "Żniwiarza", powiedziałabym, że jest to lepsza, mroczniejsza i ciekawsza wersja tej historii. Miałam spore obawy czy autorka poradzi sobie z kontynuacją, ale jak widać nie było się czego obawiać. Pierwszy tom bardzo mi się spodobał, o czym już wiecie. Ale drugi tom kompletnie skradł moje serce!
"Czerwone słońce" to kontynuacja, w której autorka przedstawia głównie mroczną stronę świata żniwiarzy. Nic już nie jest pewne, każde miejsce wydaje się być niebezpieczne, a bohaterowie już nie wiedzą, komu mogą ufać... Potwory zaczynają dziwnie się zachowywać, a Pierwszy wybiera się na poszukiwanie Feliksa. Cała fabuła okazuje się być o wiele lepsza od tej z pierwszej części "Żniwiarza", co bardzo mnie cieszy. Autorka bardzo sprawnie połączyła problematykę świata fantastycznego z życiem normalnych osób i ich przyziemnymi sprawami. Pojawiają się nowi bohaterowie, równie dobrze wykreowani jak pozostali. Znajdziecie tutaj również subtelny wątek romantyczny, który wywołał u mnie szybsze bicie serca. Osoby, które "Czerwone słońce" mają już za sobą pewnie w tej chwili mi się dziwią, że aż tak to przeżyłam, ale... Losy bohaterów Pauliny Hendel bardzo mnie wciągnęły, więc nie mam się czego wstydzić. :)
Dzisiejsza recenzje będzie bardzo krótka, bo po prostu nie mam nic więcej do dodania. Jestem zachwycona i absolutnie wciągnięta w świat żniwiarzy. Jeżeli ta lektura jest jeszcze przed Wami to mogę dać Wam jedną radę: przeczytajcie "Czerwone słońce" na krótko przed premierą trzeciego tomu, ponieważ autorka skończyła w takim momencie, że kac książkowy murowany. Odkąd zamknęłam tę książkę, cały czas o niej myślę. Pani Paulino, tak się nie robi! :D
Uważam, że "Żniwiarz" jest jednym z dowodów na to, że polska fantastyka miewa się znakomicie! Jeżeli czujecie, że ten klimat Wam odpowiada, to z pewnością będziecie zadowoleni. Akcja książki ma idealne tempo, możecie się rozkoszować treścią, a jednocześnie czytać z zapartym tchem. Odniosłam wrażenie, że "Czerwone słońce" ma kilka elementów powieści detektywistycznej, ponieważ klimat w tym tomie zaczyna robić się bardziej tajemniczy. Oczywiście nie zabraknie wyśmienitego humoru, którego tym razem będzie nieco więcej. Magda musi radzić sobie w nowym ciele, które wcześniej należało do osoby o niewyparzonym języku. ;)
Serdecznie polecam zarówno pierwszy jak i drugi tom "Żniwiarza"!
Z niecierpliwością czekam na drugą część „Żniwiarza", gdy nadeszła ta chwila, otworzyłam książkę i mi zaczęłam czytać. Byłam bardzo ciekawa co tym razem zaserwuje Paulina Hendel.
„Ja jestem Żniwiarzem - zdała sobie sprawę. Wszystko nagle stało się takie oczywiste, takie proste."(*¹)
„Czerwone słońce"zaczyna rok po śmierci Magdy, gdy to główna bohaterka nieoczekiwanie wraca do świata żywych, jako Żniwiarz. Budzi to niemałe zaskoczenie wśród jej bliskich. Jej głównym celem staje się odnalezienie Pierwszego i zemścić się za wyrządzone krzywdy. Miedzy czasie do Wiatrołomu przyjeżdża krewna Wojnych-Janina wraz ze swoimi dwoma wnukami Adrianem i Sebastianem, która żąda by spadek, który otrzymała przed swoją śmiercią Magda, został jej zwrócony. Po niedługim czasie w świecie żywych pojawia się Pierwszy. Co będzie dalej? Zajrzyjcie do książki.
Z mieszanymi uczuciami przychodzi oceniać akcję i fabułę książki. Dlaczego? Duża, a wręcz za duża, jak dla mnie ilość wątków w fabule fatalnie oddziałuje na akcje książki. Rozdrabnia ją i spowalnia do granic możliwości, przy czym niektóre wątki autorka bezsensu wplata w fabułę, chociażby wątek, poszukiwań siostry, która poszukuje ciała dziewczyny, której ciało zajęła Magda. Pojawiający się między ciekawszą treścią, wybija kompletnie z rytmu fabułę. Można też mieć wrażenie, że tą część opanowała monotonia, nic praktycznie nie dzieje się ciekawego. Przy samym końcu wszystko, może odrobinę przyspiesza tempa, jednak też pozostawia wiele do życzenia. Czas na postacie. Charakter “nowej Magdy" nie bardzo przypadł mi do gustu, już na samym początku. W pierwszej części bardziej on mi się podobał, z miłej dziewczyny, teraz autorka zrobiła opryskliwą dziewuchę, do tego nie umiejącą sobie radzić.
„Na górze trzasnęły drzwi i Mateusz zastanowił się, czy jako żniwiarz dziewczyna może mieć aż taki dobry słuch, że dotarły do niej jego słowa"(*²)
Drugi tom budzi we mnie, bardzo mieszane uczucia, nie jest ona zła, ale żeby była dobra, to sporo jej brakuje. Trochę wygląda, też na niedopracowaną, coś jakby upiec bułki, ale one nie urosły, bo dało się za mało drożdży i przez to wyglądają nijako. Powtarzające się akcje lekko mnie znudziły i im bliżej końca, tym bardziej nie chciało mi się czytać. Każdą książkę odczytuje do końca więc przebrnęłam. Sporym rozczarowaniem stało się dla mnie zakończenie. Liczyłam, że będzie czymś mocnym, czymś, co wynagrodzi mi monotonie i zachęci do przeczytania trzeciej części, tak nie było.
Podsumowując, jeśli jest, się ciekawym co przydarzyło się Magdzie po powrocie z zaświatów to na pewno warto sięgnąć po drugi tom. Ja mam nadzieje, że trzecia część będzie lepsza.
Przypisy
**cytaty z książki "Żniwiarz. Czerwone słońce"
***(*¹) Rozdział 1,strona 20
****(*²) Rozdział 6,strona 203
"Żniwiarz. Czerwone Słońce" Paulina Hendel
Drugi tom cyklu. Magda zostaje żniwiarzem. Pojawia się więcej demonów. Trwają przygotowania do walki z Pierwszym. Czy on rzeczywiście jest największym zagrożeniem? Przyjeżdża też ciotka, która trochę namiesza w życiu bohaterów.
Mitologia słowiańska, fantastyka, młodzieżówka.
Polecam.
Równie ciekawa jak pierwsza część. Końcówka mnie nieco zaskoczyła, ale równocześnie zachęciła do sięnięcia po kolejną część serii.
W nowym wcieleniu Magda mnie bardzo irytowała, cała reszta była super :)
Po lekturze "Czerwonego słońca" miałam chwilowego laga i to nie dlatego, że końcówka była jakaś oszałamiająca (bo nie była). Po prostu wiele się warzyło i wiele było do przemyślenia.
Rok temu Magda była zwykłą dziewczyną, jednak wszystko się zmieniło. Po ostnic wydarzeniach wraca do życia w innym ciele i charakterze, co wywołuje nie małe zamieszanie. Razem z Feniksem chcą znaleźć i zabić Pierwszego – najgroźniejszą znaną im istotę. Ich pragnienie zemsty nie jest osamotnione, ponieważ dołącza do nich Mateusz, który po wydarzeniach z przed roku postanowił wrócić do Wiatrołomu.
Seria "Żniwiarz" to niesamowity świat słowiańskich demonów – nad tym nie trzeba się rozwodzić. Można natomiast po debatować o bohaterach. Magda nie jest już tą świetną dziewczyną z pierwszego tomu, wręcz przeciwnie. Nie mogłam jej znieść! Dostawałam przez nią białej gorączki i znośna zrobiła się trochę pod koniec tomu, gdy obok był Mateusz. Naprawdę ten facet ratuje wszystko. Feliks jak zwykle sprawuje się mistrzowsko! Natomiast wątek Pierwszego to nie śmieszny żart (już nie ma tej niezwykłej magii i zgrozy, co tom wcześniej). Na szczęście poznajemy multum nowych bohaterów! Wątek bliźniaków sebiksów jest świetny, a Tosia rozdziera serce na drobne kawałeczki. Dlatego nie ważne jak bardzo się wkurzałam, śmiałam i rozczulałam to tom drugi "Żniwiarza" jest dobry, jednak gorszy do pierwszego.
"Warto o ludzi walczyć. Warto dla nich zginąć."
Jeśli narzekałam na pierwszą i zbyt mało akcji, to Czerwone Słońce wzbudza wręcz odwrotne uczucia. Tym razem akcja się zagęszcza, pojawiają się te same demony i zwidy co w Pustej nocy, ale do ich grona dołączają kolejne i to już nie takie przyjemne.
Nie wiem jaki robi to autorka, ale jej postacie nie tracą na wiarygodności. Przemiana Magdy jest naturalna i udało jej się stworzyć wielopoziomową postać, która musi walczyć nie tylko ze swoją przeszłością i wspomnieniami, ale z pamięcią ciała, do tego dochodzi teraźniejszość i niebezpieczna misja. Hendel zmienia charakter dziewczyny, ale tak w naturalny sposób, że nawet jeśli wraca ona do wcześniejszego życia i prowadzi zestawienie cech charakteru, nie ma to znamion użalania się nad sobą.
Nową postacią, jest Mateusz, bo chłopak także przechodzi przemianę i pokazuje się z innej strony. Pierwszy zostawił mu pamiątkę w postaci, lepszego słuchu i wytrzymałości ciała, ale nie jest on nieśmiertelny (więcej nie zdradzę, żeby nie psuć przyjemności z czytania). Poznajemy także jego prawdziwy charakter. Namacalna jest za to nowa i nieśmiała więź jaka zaczyna budzić się między nim, a Magdą.
Ciekawym zabiegiem jest dla mnie wprowadzanie nowych postaci, które nie kończą tylko w epizodycznych rolach. Okazuje się, że nawet początkowo nic nie znaczący bohater, z czasem wywiera ważną rolę. Hendel umiejętnie wplata nowe postacie w wątki i sprawia, że stają się one niezbędne i zostają na dłużej.
Pod koniec zaczyna zmieniać się klimat, zaczyna się robić mniej przyjemnie, bardziej nerwowo. Wrogowie zaczynają grać w tej samej drużynie, w myśl zasady: 'wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem..'. Chyba nie muszę pisać, że dobrze zapatrzeć się od razu w kolejną część? Właśnie kończę ją czytać, więc jeszcze w ten weekend możecie spodziewać się recenzji.
Hubert po latach odnajduje wreszcie Święcino. Ale nie wszystko wygląda tam tak, jak zapamiętał. Dla mieszkańców osady jest zupełnie obcy i nikt...
Pierwsza odsłona serii Żniwiarz! Mówią, że demony, zabobony i czary odeszły już do przeszłości. Czy na pewno? Na pierwszy rzut oka Magda jest zwykłą...
Przeczytane:2020-08-23,
Stęskniliście się za słowiańskimi demonami? Jeśli tak, to świetnie się składa! Mam dla Was garść potworów do pokonania. Cóż… może trochę więcej niż garść.
Magda nie jest już sobą, dosłownie i w przenośni. Jej wcześniejsze ciało umarło. To obecne nosiło imię Oliwia i nieszczególnie chce współpracować. Ale to nie wszystko. Dziewczyna pała żądzą zemsty i za wszelką cenę się wykazać w roli żniwiarki. Nie będzie to jednak takie proste, bo ciało Oliwi na każdego potwora reaguje strachem. Jak ma w takim razie poradzić sobie z Pierwszym?
„Czerwone słońce” to drugi tom serii „Żniwiarz”, dlatego, jeśli nie czytaliście poprzedniej części, koniecznie to właśnie od niej zacznijcie przygodę z tym uniwersum. Masz to już za sobą? No to lecimy!
Na pierwszy plus zaliczam zmianę w charakterze głównej bohaterki. Jest to ciekawy motyw, fajne przełamanie klasycznego rozwoju postaci, ale też wątek, który idealnie wpasowuje się w przedstawiony świat. To jednak nie wszystko. Gdy Magda była Magdą trochę raziła mnie jej naiwność. W wersji Oliwi ma zdecydowanie ostrzejsze pazurki i bardziej cięty język. Tę zmianę widać, słychać i czuć, ale też w ciekawy sposób wpływa na relacje z innymi bohaterami. Bardziej typową, ale równie interesującą przemianę przeszedł też Mateusz. W ogóle, w tej części postacie, nawet te drugoplanowe, to jeden z większych plusów. Obok klasycznego trio, całość ubarwiają szerocy w karkach kuzyni i ich niewyjęta babcia. Z taką ekipą po prostu nie można się nudzić.