Wartka akcja, doskonały język, skandynawski styl mrożącego krew w żyłach thrillera. Pierwsza na polskim rynku sensacja fińska dla młodzieży!
Główną bohaterką ,,barwnej" trylogii (zainspirowanej Królewną Śnieżką braci Grimm), którą rozpoczyna powieść ,,Czerwone jak krew", jest siedemnastoletnia licealistka Lumikki Andersson. Prześladowana w dzieciństwie przez dwie silniejsze koleżanki nauczyła się maskować i uciekać. Ta umiejętność przyda się nastolatce, gdy w ciemni w liceum plastycznym odkryje mokre banknoty o dużym nominale i plamy krwi na podłodze.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-04-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 256
W wielu filmach, bajkach czy książkach mamy do czynienia z historią zwykłej dziewczyny, która pragnie zostać gwiazdą w szkole i związać się z najprzystojniejszym chłopakiem na całej planecie. Są to plany szarej myszki lub kujonki zamierzającej porzucić swoją skorupę i stać się kimś innym. Oczywiście minie trochę czasu, zanim dziewczyna przystosuje się do innego środowiska i zrozumie reguły panujące w tym świecie. Czy się poddaje? Czasami, jednak zawsze znajduje w sobie tyle siły, by pokonać przeciwności losu i zdobyć swoje wymarzone trofea.
A gdyby jednak odrzucić od siebie taki schemat? Pozostać niezauważoną na szkolnych korytarzach, gdzie jesteś cieniem poruszającym się wzdłuż ścian. Unikać rozgłosu i mieć za przyjaciela samego siebie? A może coś powstrzymywałoby cię od tego, by się wybić? Coś, co trzyma w ryzach przeszłość i teraźniejszość, by w przyszłości nie pozwolić na to samo?
Takie życie wiedzie Lumikki Andersson, siedemnastoletnia uczennica Liceum Artystycznego w Tampere. Po pewnym incydencie z przeszłości nauczyła się bycia duchem pośród ludzi: porusza się bezszelestnie, ubiera ciuchy w neutralnych kolorach czy nie używa perfumowanych kosmetyków. Jest samotniczką z natury i jest jej z tym dobrze.
Pewnego dnia zaszywa się - jak zwykle - w szkolnej ciemni, która zaskakuje ją swoimi dekoracjami. Otóż Lumikki natrafia na dużą ilość suszących się banknotów o wysokich nominałach. Szybko wycofuje się stamtąd, jednak ten widok nadal ją prześladuje. Jako fanka kryminałów postanawia coś z tym zrobić, jednak wcześniej musi się upewnić, iż nie miała halucynacji. Tym razem jednak pieniędzy nie ma, jednak dziwne zachowanie szkolnego amanta nie daje jej spokoju, dlatego też postanawia go śledzić.
Co z tego wyniknie? Czy Lumikki pozna pochodzenie banknotów? Czy ściągnie na siebie niebezpieczeństwo, które nie będzie fikcyjne? I co w tym wszystkim robi córka policjanta i ten szkolny amant?
Już od dłuższego czasu czaiłam się na tę książkę. Do poznania jej wnętrza zachęcały mnie pozytywne recenzje, jak i też opis, który wręcz mówi: cuchnie mi tutaj wielką zagadką. Jednak cena widniejąca na okładce (34,90 zł) nie kusiła, lecz po świętach zauważyłam na stronie internetowej znanej księgarni promocję na ten tytuł i w ten sposób stałam się dumną posiadaczką ,,Czerwone jak krew". Rany, brzmi to jak love story ze szczęśliwym zakończeniem, jednak czy było tak słodko tuż po przeczytaniu tej książki?
,,Była sobie raz dziewczynka,
która nauczyła się bać..."
Główną bohaterką jest Lumikki, która przez przypadek wpada w sieć skomplikowanych spraw dorosłych z przestępczego świata. Czy dziewczyna załamuje się i płacze w poduszkę, nie dając sobie rady z ciężarem sytuacji? Nie. Lumikki jest silną nastolatką, która doświadczył los i teraz potrafi poradzić sobie z złych chwilach. Owszem, czasami to aż dziwne, że tak młoda osoba potrafiła wykiwać tylu dorosłych, jednak przyzwyczaiłam się już do tego, iż nastolatkowie odgrywają rolę superbohaterów.
Czy ta postać mnie irytowała? Skądże! Bardzo polubiłam Lumikki i było mi jej żal, gdy czytałam fragmenty, kiedy wspominano o jej przeszłości. Jej stanowczość i siła imponowały mi i przyznam szczerze, że sama chciałabym unieść się w ten sposób z tak wielkiego upadku. Dodatkowo miała wiele zdolności, o których nie wspomnę, bo lepiej, byście sami je poznali.
Niektóre fragmenty rozdziałów czy też ich całości były przeznaczone innym postaciom, których ścieżki życiowe wtargnęły na wyboistą drogę głównej bohaterki. To pozwalało nam poznać, w jaki sposób sprawa pieniędzy wpływa na ich relacje.
Styl autorki może wydawać się trudny do odbioru, jednak z czasem można przywyknąć do języka, jakim się posługuje. Nie mamy tutaj zbyt wielkiej styczności z trudnymi wyrażeniami, jednak gdy na takie natrafimy to ich znaczenie możemy odnaleźć na samym końcu książki, gdzie widnieje taki mini słowniczek. Mamy również do czynienia z narracją trzecioosobową, gdzie narrator (wszechobecny i wszechwiedzący) potrafi przenikać umysły bohaterów i przekazać nam ich emocje i ukazać prawdziwe oblicze. Również opisy fińskiego krajobrazu potrafią wywołać w naszych umysłach idealne odwzorowanie tego piękna. Ach, sama chciałabym tam zamieszkać i poznać te cudowne zakamarki...
,,Słowa zamieniające się w kłamstwa, zanim jeszcze wybrzmiały do końca. A przecież powinna już dawno to wiedzieć. Nie ufaj nikomu, licz tylko na siebie. Sama podejmuj decyzje i ponoś konsekwencje."
W tej powieści widać fascynację autorki Królewną Śnieżką, gdyż tytuły trylogii mają powiązanie z księżniczką, która miała mieć usta ,,czerwone jak krew", skórę ,,białą jak śnieg"i włosy ,,czarne jak heban". To kolejna seria książek, gdzie mamy nawiązanie do baśni (mowa tutaj o Sadze Księżycowej Marissy Meyer).
Czy były jakieś minusy? Owszem - były. A dokładniej jeden. Mówię tutaj o przewidywalności. Dobrze, może to jest thriller kierowany do młodzieży, jednak zbyt częste zgadywanie, co dalej się wydarzy może nieco zniechęcić. Ja jednak dałam szansę książce, gdzie można często wyłapać dalszy bieg, lecz wiele rzeczy tak mnie zaskoczyło, że wpatrywałam się na kartki z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Nadal jednak mamy do czynienia z tym minusem, który nie przerasta procentem chwil zaskoczenia, ale jednak zamieszkał tam na stałe i nie chce się wymeldować.
Podsumowując:
,,Czerwone jak krew" to powieść, której warto dać szansę. Oprócz hipnotyzującej okładki znajdziecie również historię, jakiej jeszcze nie czytaliście! Również poznacie odpowiedzi na pytania, które wcześniej zadałam.
Lumikki na pozór jest zwykłą dziewczyną, która chodzi do liceum plastycznego. Jednak mimo swojej normalności wszyscy wiedzą, że jest ona inna od wszystkich. Samo jej zachowanie wskazuje na odmienne przekonania, inne myśli. Lumikki kiedyś taka nie była. Dopiero traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa spowodowały zmianę charakteru. Teraz dziewczyna nie musi się już o nic martwić. Jest wolna, sama decyduje o sobie. Lecz trudno jest tak po prostu zrezygnować z przyzwyczajeń. Tym bardziej gdy znajduje się trzydzieści tysięcy euro w ciemni szkolnej. To bardzo komplikuje sprawy, a krew na banknotach wcale nie jest dobrym omenem. Najłatwiej byłoby po prostu udawać, że nic się nie widziało. Ale czy sumienie na to pozwoli? Czy nietypowe umiejętności nie przydadzą się w takiej sprawie? Czy marzenie o normalnym życiu nie popchnie do działania?
Gdy po raz pierwszy spotkałam się z tą książką, spodziewałam się raczej krwawego kryminału niż opowiadania młodzieżowego. W swojej karierze czytelnika nie spotkałam się z tego typu powieścią. Byłam przekonana, że prędzej czy później pojawi się wątek fantastyczny. Jednak tak się nie stało. Wszystkie nawet najdziwniejsze rzeczy zostały logicznie wytłumaczone, tworząc sieć różnych spisków i intryg. Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła było tak silne nawiązanie do bajek. Części tej serii po kolei brzmią: "Czerwone jak krew", "Białe jak śnieg" i "Czarne jak heban". Kojarzy Wam się to z czymś? Lumikki znaczy Śnieżka. Uważam to za idealne posunięcie. Takich nawiązań w książce jest naprawdę wiele. Nie tworzą dziecinnej fabuły, ale sprawiają, że pojawia się magia, której nie widać, ale czuć.
Język powieści jest bardzo prosty, jednak nie odrzucający. Nie posiada jakiś wyjątkowo potocznych zwrotów, ale nie przesadza też z językiem naukowym. Powoduje to, że książkę czyta się wyjątkowo szybko i przyjemnie. Nie jest to kryminał, nad którym trzeba siedzieć i cały czas wysilać swoje szare komórki. Tutaj jest tylko zwykła ciekawość, która się pojawia razem ze wspomnieniami bohaterki. To jest jedyny wątek, który sprawia, że stawiamy sobie znak zapytania. Wątek, który dzieje się w teraźniejszości jest raczej oczywisty. Zakładam, że takie były założenia autorki, lecz o wiele lepiej czytałoby się historię, gdybyśmy nie byli w stanie przewidzieć zakończenia. To raczej jest minus.
Zanim przejdę do wielkiego plusa całego opowiadania, ponarzekam jeszcze troszkę. Powieść jak na kryminał jest za banalna. Jak wcześniej pisałam, pojawiają się intrygi, różnego typu spiski oraz różne niewiadome. Lecz naprawdę nie trzeba wielkiej dedukcji, by je rozwiązać. Wydają się za proste, jak na wagę całego opowiadania. Człowiek czuje się, jakby oglądał kiepski serial kryminalny, którego dobrze zna zakończenie, ale ogląda go tylko dlatego, by się upewnić. To mnie trochę zawiodło. Jednak jest to pierwsza część i przeczuwam, że pełni ona rolę jedynie wprowadzenia. Pokazania świata, w którym się wszystko dzieje oraz jego mechanizmów. Jestem wręcz przekonana, że to początek czegoś o wiele większego, co jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Teraz pora na największy plus całej powieści, a dokładniej główną bohaterkę. Jest ona niezwykle barwną i nietypową postacią. Wiele bym dała, żeby spotkać ją na żywo. Jej przekonania oraz myśli są całkowicie różne od myśli innych ludzi. Wiele przeżyła w dzieciństwie, co spowodowało, że zyskała wiele nietypowych umiejętności. A raczej je odkryła, bo każdy z nas je posiada, tylko nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką broń mamy. To dość niezwykłe, że tak młoda osoba nauczyła się używać swoich umiejętności w tak widoczny sposób, ale zarazem niespotykany. Naprawdę wielkie brawa dla autorki, że stworzyła tak barwną i niezwykłą postać.
Książka miała sporo minusów, jednak mimo to polecam ją każdemu. Można z nią spędzić wiele miłych chwil. Jeśli ktoś ma czas, bez problemu przeczyta ją w jeden wieczór. Tym bardziej że za oknem pojawiła się jesień, a taki czas sprzyja tego typu lekturom. Nie jedna osoba z chęcią poszuka ukojenia w pięknej, skandynawskiej ziemie.
Książkę udało mi się nabyć na wyprzedażach Hurtowni Expans. Od razu, gdy zobaczyłam ją na palecie, wiedziałam, że chcę ją mieć. Książek nie ocenia się po okładce, jednak w tym przypadku ta reguła u mnie nie zadziałała. Zahipnotyzowała mnie okładka, a gdy odwróciłam ją do tyłu i zobaczyłam zaledwie jedno zdanie: "Była sobie raz dziewczynka, która nauczyła się bać...", wiedziałam, że ten kawałek literatury może być czymś niezłym.
Jakże się rozczarowałam narracją Salli Simukki, którą prowadziła w niezwykle chaotyczny sposób. Już sam początek pozostawiał wiele do życzenia, dalej - musiałam po prostu przywyknąć i się przemęczyć. Rozczarowali mnie również bohaterowie - są tak dziwnie skonstruowani, że z żadnym nie sposób się utożsamiać, w żadnym nie sposób zobaczyć choć cząstki siebie. Naiwna Elisa - bogata i rozpieszczona córeczka tatusia, dla której pozory są ważniejsze niż to, co prawdziwe i szczere, Kaspar i Tukka - kolejne bogate dzieciaki, które z rozdziału na rozdział coraz bardziej irytują i wisienka na torcie - Lumikki - dziewczyna z bolesną przeszłością, tak wyobcowana, samotna i odizolowana od świata, że aż trudno uwierzyć w to, że faktycznie przejęłaby się losami trójki bohaterów wymienionych wcześniej.
Akcja niby toczy się wartko, a jednak książkę czytało mi się ciężko. Wydawałoby się, że maksymalnie dwa wieczory wystarczą, by uporać się z 250 stronami, jednak mi zajęło to ponad tydzień. Nie wiem, czy Simukki napisała tak fatalną książkę, której nie uratował nawet najlepszy tłumacz czy zawiodło to drugie. Niemniej jednak - nie zmienia to faktu, że naprawdę męczyłam się z "Czerwoną jak krew".
Sama fabuła wydawała mi się irracjonalna. Gangi narkotykowe i skorumpowany policjant - okej, w to jestem w stanie uwierzyć, ale w nastolatków, którzy wplątują się w aferę związaną dodatkowo z morderswem, z których jedno poświęca się bardziej niż pozostali i ryzykuje wszystkim, co ma, któremu udaje się uciekać zbirom trzy razy pod rząd i dziwnym trafem kończy się to jedynie draśnięciem, a na koniec mamy happy end - w to nie jestem w stanie uwierzyć. Jakim cudem nastolatka jest w stanie wyprowadzić na manowce groźnych przestępców? Łut szczęścia i chłodna głowa przy pierwszym razie, nawet przy drugim, ale zabrakło w "Czerwonej jak krew" wyjaśnienia co stało się z Lumikki od chwili postrzału. Kto zadzwonił na pogotowie? Jak znalazła się w szpitalu? Podczas lektury nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie - czy ci groźni przestępcy jak Sokołów i reszta naprawdę nie potrafią celnie strzelać? Najgłupszą sceną w calej książce był jednak fragment, w którym Lumikki zamyka się na własne życzenie w zamrażarce. Pozostawię tą scenę bez komentarza. Szczyt głupoty bohaterki i niezbyt trafne posunięcie autorki. Dzięki takim scenom książka - i tak mierna - traciła swoją wiarygodność. Bohaterka zawsze wykaraskała się z kłopotów. Nawet tych najgorszych. Wyprowadzanie na manowce przestępców przychodziło jej wręcz z nienaturalną łatwością.
Podsumowując, "Czerwona jak krew" być może warta jest uwagi osób, które lubią połączenie kryminału i thrilleru, w których głownymi bohaterami są nastolatkowie i osób, które nie oczekują od książek czegoś więcej niż tylko chwili rozrywki. Dla fanów Lackberg i "prawdziwych" kryminałów ta pozycja jest zdecydowanie do odrzucenia. Mnie osobiście książka niezwykle zawiodła. Oprócz chwytliwej okładki i zdania na tylnej okładce nie ma w niej nic, co bardziej by mi się podobało. Jest tylko ciąg zarzutów - od słabego tłumaczenia do irracjonalnych posunięć głównej bohaterki. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko szybko zapomnieć o tej książce i wziąć się za nieco ambitniejszą lekturę.
W szkole trwają przygotowania do spektaklu o Królewnie Śnieżce. Lumikki Andersson gra w nim główną rolę. W tym samym czasie zaczyna otrzymywać listy od...
Przeczytane:2017-07-21, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2017,