Olbrzymia dawka humoru, szczyty urzędniczych absurdów opisanych w mistrzowskim stylu.
Zbiór wszystkich opowiadań Sławomira Mrożka, których głównym bohaterem jest Prezes, a towarzyszą mu różni skromni współpracownicy jak Referent, Księgowy, Magazynier, Kasjer, Radca. Przeczytamy o Kanceliście, który w akcie rozpaczy po tym, jak rzuciła go narzeczona, decyduje się na wyprawę w celu Uporządkowania Spraw Niezałatwionych, o próbie nawiązania kontaktu ze zmarłym Kancelistą, z którego śmiercią zniknęły wszystkie pieniądze, o zatrudnieniu emeryta, żeby udawał na cokole pomnik Mickiewicza, o tym, czy Prezes był już w Starożytności i nazywał się Prezus...
Wspaniałe przykłady efektywnego współdziałania ludzi szanujących autorytet (Prezesa) i starających się rozwiązywać skutecznie problemy (Prezesa).
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Rozrywka, humor
ISBN:
Liczba stron: 164
Sławomir Mrożek zabiera nas do krainy absurdu. Jednym przypomina, a drugich uczy jak to dawniej bywało. Choć od razu pojawia się w mojej głowie pytanie, czy na pewno poprawnie użyłam czasu przeszłego. Czy to bywało nie powinnam zastąpić czasem nawet nadal i bywa…
Wszystkie opowiadania połączone są poprzez swoich bohaterów. Najważniejszy jest oczywiście Prezes, a zaraz po nim jego podwładni różnego szczebla. Choć każde opowiadanie to oddzielna historia puenta zazwyczaj ma podobny wydźwięk.
Bo czego nie robi się dla Prezesa? Albo dla żony Prezesa. Nie ma niczego złego w tym, aby się przypodobać przełożonemu... Albo jakim trzeba być przewidującym i dyplomatycznym, aby na czas udzielić poprawnej odpowiedzi. Czytanie instrukcji ze zrozumieniem to jedno, ale przecież nic nie jest tak proste i jednoznaczne jak się wydaje. Nikt nie będzie dociekał prawdy, kiedy człowiek w głębokiej do tej pory żałobie po wymarłej rodzinie … Juliusza Słowackiego. Pomysły na oszczędności bywają niezwykle kreatywnie. Tak samo jak naciąganie rzeczywistości, a czasem nawet wręcz kreowanie rzeczywistości dla własnych potrzeb. Nikt nie zakwestionuje, że działają niezgodnie z dyrektywami. Albo na przykład walka z niepunktualnością … oj, jak łatwo można się zapętlić w licytacji… Niby problemy z aprowizacją, ale od czego (znowu) jest kreatywność pracowników! Albo realizacja wielkich inwestycji. Nic to, że kompletnie niepotrzebnych. Bo nawet jeżeli takiej potrzeby nie ma, to trzeba taki plan opracować, aby potrzeba się pojawiła. Nie można przecież nie inwestować! Jest jeszcze tajemnicze Archiwum Spraw Niezałatwionych.
To tylko kropla w morzu. Są jeszcze wieczne zebrania zwoływane w każdym temacie i uchwały. Czasem tak absurdalne, że aż śmieszne.
Tak, Sławomir Mrożek to mistrz satyry. Tak, potrzeba talentu, aby w tak zabawnej formie ukazać funkcjonowanie przedsiębiorstw czy firm w krzywym zwierciadle. Tylko, że takie absurdy były (a czasem nadal są) naszą codziennością. Z jednej strony pomysłowość była wręcz zaskakująca. Z drugiej jednak ta rezygnacja, pogodzenie się z losem i … bezustanne balansowanie, aby przypadkiem tym razem znów się udało. I to zabezpieczanie się na wszelaką ewentualność (świetnie pokazane w tytułowym opowiadaniu).
I ta myśl po lekturze, której odgonić nie mogę… Dlaczego tak rzadko sięgam po twórczość Mrożka?
Kto powiedział, że czytanie klasyków to nuda, bo ich pisarstwo trąci myszką, jest niezrozumiałe i w ogóle nijak ma się do czasów dzisiejszych, ten tkwi w błędzie. Pisarza, który już w poczet klasyków został dołączony, a tezę powyższą podważa całością swego dorobku, daleko szukać nie trzeba. Mowa będzie o postaci niebanalnej, w pierwszej kolejności, przynajmniej chronologicznie, rysowniku (sic!), dalej pisarzu i dramaturgu, który zdobył sławę i uznanie na całym świecie. Jego sztuki wystawiane były na najważniejszych scenach globu i doczekały się niezliczonej ilości komentarzy krytycznych, niezmiennie pochwalnych. Równie interesująca jak twórczość dramaturgiczna, a mimo tego trochę przemilczana wydaje się twórczość prozatorska tego pisarza. A właśnie zbiorem opowiadań, zebranych i wydanych niedawno, zajmować się będę w tej recenzji. Czas otworzyć ślicznie zapakowaną bombonierkę z Czekoladkami dla Prezesa, autorstwa wybitnego maître chocolatier, czyli Sławomira Mrożka.
Mrożek zasłynął jako twórca dzieł o absurdalnej treści, czego idealnym przykładem są opowiadania z kultowymi bohaterami, Referentem, Księgowym, Radcą oraz, last but not least, Prezesem. Odwołując się do definicji absurdu (łac.absurdus – niewłaściwy, niestosowny), w tekstach składających się na ten zbiór natkniemy się na sytuacje, sformułowania i myśli wewnętrznie sprzeczne lub pozbawione sensu (SJP). Należy powiedzieć, że owe sytuacje, sformułowania i myśli stanowią sól tych opowiadań, dzięki nim smakują one wybornie. Pamiętajmy jednak, że Mrożek dodał do swoich czekoladek sporo innych przypraw. Bazą dla historii są nie tylko absurdalne koncepcje, ale także bohaterowie w nich występujący. Prześcigają się oni w coraz to bardziej odklejonych od logiki pomysłach, które mają za zadanie usprawnić pracę przedsiębiorstwa, zwiększyć jej przychody (a wraz z nimi pensje pracowników), a samym bohaterom pozwolić uniknąć ciężkiej pracy lub zyskać przychylność Prezesa spółdzielni i Komitetu Partii.
W Czekoladkach dla Prezesa możemy obejrzeć paradę idiotyzmów systemu, przedstawionych nadzwyczaj ironicznie przez autora Tanga. Wyśmiewanie nowomowy, rozrastającej się biurokracji czy karierowiczostwa stanowią stałe motywy przewijające się w tych opowiadaniach. Rozpoczynamy historią nepotyzmu przedstawioną przez Mrożka w sposób groteskowo uwydatnione za sprawą protegowanego – chłopca będącego absolwentem pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Tak się jakoś złożyło, że przyjęliśmy do pracy młodego człowieka, który okazał się siostrzeńcem Prezesa. Chłopak nawet przystojny, tylko czoło miał trochę za niskie. Ale ostatecznie czoło to nie Pałac Kultury, może być i niskie, w pracy umysłowej to nie przeszkadza. Najlepszy dowód, że od razu został kierownikiem wydziału sprawozdawczości.
Takich absurdów Mrożek czytelnikowi nie szczędzi, można nawet powiedzieć, że to dopiero rozgrzewka. Oprócz głupoty i fasadowości niektórych rozwiązań pisarz zwraca także uwagę na bezczelność, z jaką są one wprowadzane w życie. Tak właśnie jest w ostatnim opowiadaniu zbioru, w którym zarząd spółki oskarżonej o malwersacje przekształca się w biuro śledcze mające na celu ściganie nadużyć dokonanych przez spółkę. Choć łatwo powiedzieć, że fabuły Mrożka nie mają racji bytu, nie mogłyby funkcjonować w świecie nieprzedstawionym, to przecież na tym właśnie polega ich absurdalność, że ich zaistnienie jest sprzeczne, niemożliwe. Autor Wesela w Atomicach przerysowuje wady i zakłamanie świata w tym celu, by te cechy właśnie uwydatnić; przedstawienie ich tak jaskrawo przesadzonych wywołuje nie tylko uśmiech, ale zmusza czytelnika niejako do refleksji nad rzeczywistym stanem rzeczy.
Część z was może powiedzieć, że choć zabawne, to opowiadania Mrożka straciły na aktualności wraz z przemianą ustrojową. Tych wszystkich odsyłam do bacznego śledzenia coraz to nowych pomysłów i rozporządzeń władz, nie tylko w obrębie naszego kraju. Autor Emigrantów celnie wypunktował wady systemu i przede wszystkim ludzi, który ten system tworzą i w jego obrębie działają. Także zapraszając was do lektury, pozwolę sobie na jedną uwagę: w trakcie czytania śmiech jest wskazany, ale za śmiechem czai się przestroga, o której nie należy zapominać.
Bardzo ciekawa pozycja. Czasem wywołała u mnie uśmiech, a czasem konsternację ( z racji nagłego zakończenia danego opowiadania).
,,Czekoladki dla prezesa" to zbiór króciutkich opowiadań o Prezesie i jego świcie. Napisane z humorem, dużą ironią i sarkazmem.
Mnie się podobała ta lektura. Polecam
"Czekoladki dla Prezesa", to zbiór krótkich opowiadań z Prezesem w roli głównej. Poznajemy tutaj tytułowego bohatera oraz jego podwładnych. Dowiadujemy się, jakiego pracownika najlepiej zatrudnić, kiedy trzeba redukować koszty, jak oszczędzać wodę w lato, czym zastąpić nowoczesną dojarkę do krów, a także czy znajomość języków obcych popłaca. Prezes charakteryzuje wszechmocną osobę, której musi słuchać lud. Nie dopuszcza do swojej kompromitacji, a w nagłych wypadkach posługuje się pracownikami. Idealnie wie jak zagrać na emocjach i jakich słów użyć, aby osiągnąć, to co che.
Już od pierwszych stron na twarzy czytelnika pojawia się uśmiech. Sławomir Mrożek wykreował świetne historie i zastosował cudowne dialogi. Postanowił, aby Prezes charakteryzował osobę, która ma władzę i wszystko może. Jego podwładni cechowali się tym, że robili wszystko pod dyktando. Prawda jest taka, że sytuacje z książki w pewien sposób są żywcem wyjęte z codziennego życia przeciętnego człowieka. Zdarza się, że ludzie są w stanie zrobić wszystko, aby przypodobać się innym oraz zyskać ich autorytet. Niestety nie każdy potrafi to docenić i często takie osoby są wykorzystywane i idealnie się nimi manipuluje. A przecież nie o to chodzi! Pamiętajcie, że każdy z nas powinien znać swoją wartość i wiedzieć, gdzie jest granicę oraz kiedy powinniśmy powiedzieć dość.
Serdecznie polecam Wam tę książkę. Uwierzcie mi, że nie będziecie mogli jej odłożyć, dopóki nie dobrniecie do końca. Każde z opowiadań zostało idealnie doprecyzowane, nie urywa się w połowie, a dodatkowo na koniec ma świetną puentę. Czasami przemawia przez nie ironia, ale jest to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie można brać wszystkiego na poważnie i trzeba podejść do życia z dystansem. Mrożek dobrze o tym wiedział i podzielił się tym z czytelnikami.
Książka to nic innego jak zbór króciutkich opowiadań na temat Prezesa spółdzielni i jego współpracowników. Pan prezes w oczach swoich pracowników jest ukazany jako człowiek mądry, elokwentny i nigdy nie omylny. Nikt z jego pracowników nie ośmieli się powiedzieć ani pomyśleć coś złego na jego temat. Podwładni zawsze są gotowi na jego zawołanie ,wykonanie rozkazów i jego absurdalnych pomysłów. Jednak wszystkie zdarzenia opisane są z perspektywy jednego pracownika. W opowiadaniach są przedstawione absurdy urzędnicze. Mam kilka opowiadań które mi się bardzo podobały , ale najlepsze chyba było to jak prezesowi posadzono drzewko. Szybko jednak uschło, a winowajcą został uznany pies, który to drzewko podlewał. Prezes nakazał swoim pracownikom o pilnowanie owego drzewka przed sprawcą.
Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Czytając tą książkę dobrze się bawiłam. Dawno już nie czytałam takiej książki przy której się tyle śmiałam. Jest świetna, aby się od stresować i zrelaksować. Minusem jak dla mnie jest że jest za krótka.
"Czekoladki dla Prezesa" to zbiór humorystycznych opowiadań Sławomira Mrożka, mistrza satyry, absurdu i czarnego humoru. Aż trudno uwierzyć, że po latach te właśnie utwory, z uwagi na obecną sytuację polityczną, okazują się tak bardzo trafne i aktualne.
Prezes pojawia się w każdym z opowiadań. Raz dominuje od początku do końca, innym razem wydawać się może postacią epizodyczną, ale tylko pozornie, gdyż wszystkie jego decyzje rządzą życiem pozostałych bohaterów. W tym gronie znajdujemy różnej maści urzędników (a raczej urzędasów). Pełnią oni zróżnicowane funkcje, jednak łączy ich wielki podziw dla Prezesa, nieraz przemieszany ze strachem i wyrachowanym wazeliniarstwem. Brzmi znajomo? A jakże! Jeśli ktoś nie wie, o czym mowa, polecam obejrzenie kilku publicystycznych programów w telewizji publicznej.
Kim jest tytułowy Prezes? To na pewno człowiek (lub – jak kto woli – człowieczek) z wielkim ego, chociaż nie zawsze jest jasne gdzie i komu prezesuje. Jego największym atutem jest władza, dzięki której jest w stanie nie tylko kontrolować otoczenie, ale i wpływać na decyzje i sposób myślenia podwładnych.
Władzę Prezes wykorzystuje bezwstydnie i ohydnie, mimo iż często stara się nadać temu politycznie i społecznie zaangażowany wydźwięk. Wobec takich argumentów wszelka prywata wydaje się niektórym niedostrzegalna (nawet jeśli ordynarnie bije po uszach i oczach).
Prezesowi wolno wszystko – wszak jest Prezesem i to najbardziej dobitny argument, który potrafi przemówić nawet do najbardziej niezdecydowanych. Oni zresztą się nie liczą, bo jeśli w ogóle się pojawiają, stanowią zaledwie margines w urzędniczym świecie, w którym panuje wazeliniarstwo, donosicielstwo i walka o miejsce po prawicy Prezesa.
To świat absurdanych wynaturzeń, które bawią do łez, ale jednocześnie przerażają głupotą, poddaństwem i bezmyślnością. Znów brzmi znajomo? A jakże! Zwłaszcza, gdy pod płaszczykiem wzniosłych ideałów i programów kryją się obłuda i pogarda dla tzw. zwykłych ludzi.
W przypadku zbiorów opowiadań najczęściej zdarzają się utwory lepsze i gorsze, bardziej i mniej ciekawe. "Czekoladki dla Prezesa" to jednak przykład wyboru tak dopracowanego pod każdym względem, że każdy tekst okazuje się perełką i pozostawia niezapomniane wrażenia.
Podczas lektury nieraz wybuchałam śmiechem, mając naprawdę wielką frajdę z odkrywania opowiadań, które czytałam pierwszy raz. Szybko jednak przychodził też czas na refleksję i wielki podziw dla mistrzowskiego warsztatu Mrożka, którego satyryczne, celne spojrzenie na świat wciąż okazuje się niezwykle aktualne. I śmieszno, i straszno – tak chyba najkrócej można podsumować "Czekoladki dla Prezesa".
Dla miłośników twórczości autora to lektura obowiązkowa! A także dla tych, którzy cenią krytyczne spojrzenie na polską rzeczywistość, łączące realizm z absurdalnym poczuciem humoru, a nieraz także z wisielczym humorem.
Przyznam, że dawno nie ubawiłam się tak podczas czytania książki, czego serdecznie życzę wszystkim odbiorcom!:) BEATA IGIELSKA
Zebrane w trzytomowym ekskluzywnym wydaniu opowiadania stanowią najpełniejszy przegląd twórczości nowelistycznej pisarza. Tom pierwszy zawiera utwory z...
Fałszywe papiery dla Lisa? Tablica pamiątkowa, kiedy nic się nie pamięta? Czy Kogut jest antysemitą? Czy szuler powinien przegrywać w karty ze względów...