Helena, właścicielka niewielkiej cukierni, stara się wzorowo wypełniać obowiązki matki i żony. Nie wszystko w jej rodzinie jest idealne, ale sił dodają jej nadchodzące lato i zbliżające się wakacje.
Mimo upałów wszyscy cieszą się z długich wieczorów spędzanych na Podlasiu. Nie mogą doczekać się cichych rozmów prowadzonych w zaciszu działkowej werandy.
To lato ma na nowo scalić oddalających się od siebie domowników.
Zamiast tego jednak sielankę przerywa pojawienie się pięknej Małgorzaty, córki Leszka, o której istnieniu nie wiedział.
Dziewczyna burzy budowany z mozołem spokój rodziny.
Tajemnice z przeszłości powoli i stopniowo wychodzą na światło dzienne.
Czy można wybaczyć zdradę? Czy czas zawsze leczy rany?
Co może sprawić, by rodzina, rozdarta dramatycznymi wydarzeniami, na nowo odnalazła do siebie drogę?
Wzruszająca opowieść o domu, rodzinie, miłości i przyjaźni.
A wszystko to wśród pięknych podlaskich krajobrazów.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2020-09-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Jako, że znam już pióro autorki, chętnie przystąpiłam do kolejnej lektury jej autorstwa. Bardzo lubię styl pisarski Joanny Kruszewskiej, który przypadł mi do gustu. Ale czy oprócz tego lektura wywarła na mnie jakieś większe wrażenie?
Dom, rodzina, miejsce do którego zawsze chętnie wracamy. Rodzina powinna scalać, kochać bezwarunkowo i pomimo wszystko. Ale czy zawsze tak jest? Czy jeśli coś zaczyna się rozpadać, można to nagle poskładać z powrotem w jedną całość? Czy, jeśli tajemnice skrywane głęboko na dnie serca, nagle ujrzą światło dzienne są w stanie wyleczyć rany na sercu? Czy przeszłość może nas dosięgnąć w każdym etapie naszej teraźniejszości? Jak poradzić sobie z sekretami przeszłości, które jednych cieszą, a innym rujnują życie? O tym właśnie opowiada ta historia, o rodzinie i jej członkach, o radościach i smutkach, o dokonywaniu wyborów oraz umiejętności przebaczania.
„To, co wydaje się znajome i bezpieczne, nagle zaczyna drżeć, osuwać się powoli, ale bezlitośnie – skarpa za skarpą. Kawałek po kawałku. To, co było dotychczas, staje się złudzeniem, brudem oblepiającym dłonie, na które patrzy się z obrzydzeniem, zastanawiając się, czy rzeczywiście trzeba było sobie w tym brudzić ręce.”
Jak już wspominałam lubię pióro autorki, jednak ta historia nie wniosła czegoś szczególnego do mojego serca. Czasami stawała się dla mnie monotonna, pozbawiona emocji. Nie oznacza to, że jest zła, jednak taka mogłabym powiedzieć na chwilę. Dzisiaj przeczytałam, a za kilka dni o niej zapomnę.
Lena stara się być dobrą żoną i matką swoich dzieci. Głęboko w niej siedzi jednak uraza do własnej matki za swoje dzieciństwo, co przekłada się na jej relacje z mężem Robertem.
Iwona i Leszek, można by rzec małżeństwo idealne. On wpatrzony w nią jak obrazek, ona rozpieszczająca go niemalże na każdym kroku. Jednak czy istnieją małżeństwa idealne? Nie ma takich, zawsze pojawiają się jakieś ale… Gdy w życiu Leszka pojawia się Małgorzata, wszystko co było na porządku dziennym traci swój sens. Na jaw wychodzi sekret z przeszłości, który będzie miał wpływ na przyszłość.
Powieść podzielona została na krótkie rozdziały, których narracja przeplatana jest przez kilku bohaterów. Brak opisu, kto w danym momencie opowiada, czasem mnie gubił. Mijała chwila zanim doszłam do tego, kto teraz opowiada. Taka narracja była dobrym pomysłem, gdyż spoglądamy na to wszystko co się dzieje z różnych perspektyw. Historia opowiada o rodzinie, o oddalaniu się od siebie, o wywlekaniu przeszłości. A zakończenie? Z całą pewnością mnie nie zaskoczyło, a wręcz rozczarowało. Pozostało otwarte, nie wiemy tak naprawdę jak zakończą się problemy w rodzinie. A może doczekamy się drugiego tomu?
„Nie wiesz, ile możesz stracić, dopóki tego nie stracisz. Nie zdajesz sobie nigdy sprawy z tego, co masz, jak wiele jest warte. Dopiero gdy nagle zostanie ci to odebrane, uświadamiasz sobie, jak bardzo tego nie doceniałeś.
Banalna prawda doskonale znana wszystkim od wieków, zwłaszcza tym, którzy zaznali straty.”
"Czas leczy rany" to historia, która wbrew pozorom każde zadać sobie pytanie, czy czas faktycznie leczy rany? Czy nie pojawiają się czasem takie rany, których nawet mijający czas nie jest w stanie wyleczyć? Jeśli lubicie historie słodko-gorzkie o rodzinach to ta powieść zdecydowanie jest dla Was.
"Nie wiesz, ile możesz stracić, dopóki tego nie stracisz. Nie zdajesz sobie nigdy sprawy z tego, co masz, jak wiele jest warte. Dopiero gdy nagle zostanie ci to odebrane, uświadamiasz sobie, jak bardzo tego nie doceniałeś.
Mawiają, że czas leczy rany. Może i tak ale czasami zostają po nich blizny.
Helena (Lena) jest szczęśliwą żoną i matką. Zadowoloną z pracy w cukierni - to jej pasja. Już wkrótce rodzinny spokój zburzy tajemnica z przeszłości, o której nikt nie wiedział. Małgorzata - oto ta co namiesza. Wprowadzi zamęt choć nie miała takiego planu. Jak to wszystko wpłynie na rodzinę Leny? Czy uda im się zaakceptować i wybaczyć?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Joanny. I wiem już, że na pewno nie ostatnie. Stworzyła historię napisaną przez samo życie. Do szpiku kości prawdziwą i autentyczną. Fabuła od początku wciągająca i bardzo fajnie prowadzona. Wkroczyłam do życia rodziny. Do ich szczęśliwych chwil i takich, które zburzą wszystko. Dzień po dniu. Niczym obserwator śledziłam Lenę i Roberta oraz ich dzieci. Kobieta to taka normalna matka i żona. Jak każda z nas, próbująca pogodzić pracę z rodziną. Zapanować nad chaosem w domu, który towarzyszy nastolatce i przedszkolakowi. Ot, samo życie. Nawet rodzice Leny, Iwona i Leszek Gucińscy są tacy do bólu realni. Zapracowani, odrobinkę zabiegani, tacy ... szczęśliwi w zwykły i przystępny sposób. Dziadkowie i małżeństwo. Można by rzec, ze taka sielanka. A jednak nie. Gdy wkracza Małgorzata wszystko się zmienia. Chciała dobrze bo ma dobre serduszko. A jednak nie planowo staje się tą złą. Bardzo fajni bohaterowie. Tacy jak my, nasi rodzice czy sąsiedzi. Za to po finiszu czeka na kontynuację - wierze w to, że będzie.
Jestem mile zaskoczona tym, jak realne i rzeczywiste są te wszystkie postacie. Ich historia jest prosta a jednak skomplikowana. Przejmująca i smutna. Zwraca uwagę na to, jak ciężko jest się pogodzić z takim potężny ciosem, jakim jest zdrada i jak ogromnym ciężarem jest wziąć na siebie tą odpowiedzialność. Jak ciężko jest najbliższym zaakceptować tę szokującą informację. Nie mówiąc już o wybaczeniu. Wzruszająca i zaskakująca obyczajówka. Lektura naturalna i niewymuszona - a wszystko dzięki stylowi, jakiego użyła autorka. Ledwie zaczęłam a już skończyłam. Jestem mile zaskoczona książką. Pełna emocji, które trafiały wprost do mego serca. Jeśli i Wy lubicie takie książki, to powinniście sięgnąć po tę pozycję.
Polecam
Nie wiesz, ile możesz stracić, dopóki tego nie stracisz. Nie zdajesz sobie nigdy sprawy z tego, co masz, jak wiele jest warte. Dopiero gdy nagle zostanie ci to odebrane, uświadamiasz sobie, jak bardzo tego nie doceniałeś.
Czas lekarstwem na rany
Zdrada, czy to przyjaciela, czy kochanej osoby, odkryta niedawno, czy po kilkudziesięciu latach, boli tak samo. Czy można wybaczyć coś takiego? Jak żyć gdy wszystko to co znaliśmy, nagle traci sens, co było podstawą, ulega zniszczeniu?
O tym między innymi jest powieść pani Joanny "Czas leczy rany", ale nie tylko.
Bohaterką książki jest Helena, właścicielka niewielkiej cukierni, która stara się być idealną żoną i matką. Lena mimo dobrych relacji z matką, Iwoną, ciągle żywi do niej żal i pretensje z czasów dzieciństwa. Te widma przeszłości wpływają na jej relacje z mężem Robertem, bratem Markiem, a przede wszystkim z mamą.
Iwona i Leszek, małżeństwo idealne. On na emeryturze, wpatrzony w żonę jak w obrazek, ona zasłużona nauczycielka przedszkolna, kochająca męża, rozpieszczająca go, kobieta dla której rodzina jest na pierwszym miejscu. Para idealna. Tak by się zdawało, ale nie ma par idealnych. Gdy w życiu Leszka pojawia się pewna kobieta imieniem Małgorzata, uporządkowany świat Iwony i Leszka rozpada się na drobne kawałki. Gośka zamiesza nie tylko w życiu seniorów, ale także w życiu całej ich rodziny. Tajemnice z przeszłości wychodzą na jaw burząc spokój rodziny Heleny.
"Czas leczy rany" to powieść obyczajowa, która w żadnym razie nie jest przesłodzona, mimo że główna bohaterka pracuje w cukierni, jest w niej po równo słodyczy i goryczy. To opowieść, która porusza trudne tematy: oddalanie się od siebie małżonków, niewyjaśnione pretensje i żal dorosłych dzieci do rodziców, zdrada, której konsekwencje spadają na nas czasami jak grom z jasnego nieba.
Powieść pani Joanny czyta się bardzo szybko, sprzyjają temu krótkie rozdziały. Przeplatana narracja, z punktu widzenia kilku bohaterów, pozwala nam mieć całościowy obraz sytuacji, znamy emocje i przemyślenia wszystkich bohaterów. Jedyne co przeszkadza to brak informacji, u góry każdego rozdziału, która osoba jest teraz narratorem. Tak łatwiej byłoby czytelnikowi przełączać się między bohaterami i ich przemyśleniami.
Zakończenie powieści bardzo mnie rozczarowało. Jak dla mnie jest ono otwarte i czekam na dalszy ciąg. Pani Joanno czekam na drugi tom i na rozwiązanie wątków, które nie zostały do końca rozwiązane.
Polecam "Czas leczy rany" wszystkim fanom słodko-gorzkich opowieści obyczajowych, miłośnikom zawiłych relacji rodzinnych, a także miłośnikom wydawnictwa Filia, oni nigdy nie zawodzą, książka jest przepięknie wydana, a zawartość wciąga i budzi ochotę na więcej ! Polecam !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Filia.
Za każdą przyjemność trzeba zapłacić i czasami lepiej dwa razy się zastanowić, czy chwila radości warta jest swojej ceny. Seniorka rodu Bialickich oraz...
Nigdy nie jest za późno, by wyrwać się schematom i podążyć za głosem serca. Czasem wystarczy popchnąć jedną kostkę, aby zasiać spustoszenie w mozolnie...
Przeczytane:2022-02-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Czytając pierwszy tom „Czas leczy rany” wiedziałam, że to nie ostatni więc wzięłam się za kolejny. Nie wiem jak u was, ale ja jak wiem, że jakaś książka jest częścią serii to wolę mieć przy sobie całość, żeby poznać dalsze losy bohaterów.
Od wieków jest tak, że nie ma ludzi idealnych jak nie ma rodzin w których dzieje się wszystko tak jak powinno. Każdy ma za uszami mniejsze bądź większe tajemnice, które wyszły, wychodzą bądź mogą wyjść na jaw, ale to wszystko z czasem się okaże.
Książka jakże na czasie, ponieważ pokazuje perypetie kilku osób, które zmagają się nie dość, że z życiem codziennym to jeszcze muszą poradzić sobie z sekretami jakie wyszły na jaw. Mamy miłość, która uskrzydla, nadaje rytm dnia, która wybacza, ale czy aby na pewno? Pytanko, czy łatwo wybaczasz krzywdy jakie osoba, która kochasz tobie wyrządziła? Czy jest jakiś termin przydatności kłamstwa a po tym czasie to kłamstwo można puścić mimo uszu? Wiem jedno każdy radzi sobie z bólem indywidualnie i nie ma lekarstwa na złamane serce, ale to co dane kłamstwo sprawiło można przetrawić i od nas samych zależy jak do tego podejdziemy.
Ta książka to jedna z tych którą połyka się w całości, ponieważ nie jest przereklamowana życiowo, która opisuje nasze prawdziwe życie i realia w jakich możemy się znaleźć (oczywiście nie życzę tego nikomu) Prawda jest też taka, że nigdy nie przekonasz się co możesz stracić tracąc to! W momencie, kiedy ktoś kogo kochaliśmy odchodzi nagle stajemy przed faktem jakim jest bycie osobą samotną, bo nasze życie krążyło wokół Niej/Niego.
Opisu książki jest pełno więc zachęcam do zapoznania się. Kibicuje każdemu z bohaterów, ponieważ nie mogłam podjąć decyzji kto jest winny a kto ofiarą. Każdy jest sobą! Dlatego tak mnie urzekła. Nie ma ludzi idealnych, mamy sporo za uszami, ale jest coś co mamy … Czas! Wykorzystaj go, dopóki go masz. Nie rozpamiętuj tego co było, bo nic na to nie poradzisz, ale masz wpływ na to co może być.
Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Filia. Biorę się za trzeci tom, bo sam się nie przeczyta. Zapraszam również na recenzję drugiego tomu.