Czas huraganów

Ocena: 4.33 (12 głosów)

Grupa dzieci z La Matosy, zubożałej wioski w Meksyku, dokonuje makabrycznego odkrycia. W mętnych wodach kanału znajduje rozkładające się ciało miejscowej wiedźmy. Była ona postrachem mężczyzn i ratunkiem dla kobiet. Każdy z bohaterów wnosi do dochodzenia nowe szczegóły, nowe akty zepsucia i brutalności. Prawda przenika do gleby, zatruwając wszystko dookoła.

Śledztwo odsłania mroczny świat, w którym dominują bieda, przemoc, mizoginia i najmroczniejszy erotyzm. Gdzie uprzedzenia i wykluczenie społeczne wyznaczają los i umacniają piekielny krąg. Gdzie beznadziejność osiąga punkt kulminacyjny i doprowadza do zabójstwa wiedźmy, której zwłoki są jak oko huraganu, przekraczające czas i przestrzeń, obserwujące wirowanie opowieści utkanych w przeszłości i przenikających teraźniejszość.

Historia przedstawiona przez Fernandę Melchor, rozgrywająca się w wyimaginowanym miasteczku La Matosa, pozornie przypominającym meksykański stan Veracruz, szybko przekracza ograniczenia związane z historią kryminalną. Winowajcy są wymieniani na początku narracji, wobec czego najważniejsze staje się pytanie o to, dlaczego. Napisana z brutalnym liryzmem nakreśla okrutny, a zarazem fascynujący portret Meksyku. Stawia także odwieczne pytania o naturę zła.

Tajemnica morderstwa, dla której tłem jest groza i brud - książka Melchor wskazuje na narodziny meksykańskiej gwiazdy. (...) Nie jest to wybór do klubu książki Oprah, tego można się spodziewać, ale nie możesz przeoczyć tej powieści. O ile jesteś na nią przygotowany.

- ,,The Guardian"

W swojej imponującej nowej powieści Fernanda Melchor zgłębia powiązania między bajką a kobietobójstwem (femicide) - określeniem, którego meksykańskie feministki używają do rozliczenia się z narastającymi, coraz bardziej sadystycznymi morderstwami kobiet i dziewcząt w ich kraju. (...) Melchor tworzy opowieść nie tylko potępiającą potworność, ale także uosabiającą piękno i żywotność, które ta potworność wypacza.

- ,,The New York Times"

Informacje dodatkowe o Czas huraganów:

Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2021-08-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788366967243
Liczba stron: 256
Tytuł oryginału: Temporada de huracanes
Tłumaczenie: Katarzyna Sosnowska

Tagi: Meksyk bóg

więcej

Kup książkę Czas huraganów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Czas huraganów - opinie o książce

Mam mocno mieszane uczucia. Jestem nią zniesmaczona. Książka jest wulgarna. Przeszkadzało mi w niej duża ilość przekleństw. Pomimo iż, sama przeklinam jak szewc, tak nie lubię ich dużej ilości w książkach.

Brak akapitów była mocno myląca. Czasami nie mogłam połapać się o czym jest w danej chwili mowa.
Dużo wątków nie mająca nic wspólnego z całą historią.

W zasadzie to czytałam, ale nie wiem o czym czytałam. Wiem tylko tyle, że były dwie wiedźmy, jedna Stara druga Młoda. Była też trzynastolatka w ciąży, która została omamiona przez swojego ojczyma. Chłopak pedofil, którego podniecali mali chłopcy i młode dziewczyny zabawiające się z… psami. Dużo pobocznych kobiet, które sprzedawały się w domach publicznych lub na ulicy. Burdelmama. Matka, zagorzała katoliczka. Narkotyki.

Mam wrażenie, że całe zło, które jest na świecie, zostało wciśnięte w te 250 stron. W tej książce był jeden wielki miszmasz. I tak naprawdę nic się z niej nie dowiedziałam. A ten brak akapitów…  to w zasadzie nie wiem czyja to sprawka, wydawcy czy kogo?

Link do opinii

BRUD LUDZKICH CODZIENNOŚCI

 

Zaspokajanie instynktów. Mechanicznie. Zwierzęco. Bezuczuciowo. Tak po prostu. Życie z dnia na dzień, bez żadnego celu.

Po lekturze tej powieści czuję się, jakby cały ten szlam się do mnie przylepił. Jestem przytłoczona. W pewnym momencie nie chciałam już wiedzieć. Co będzie z bohaterami. Jak potoczą się ich dalsze losy. Ale coś mnie przyciągało. Brud ludzkich codzienności ma w sobie coś takiego, że przykleja się do świadomości. Chcę się go usunąć. Wyeliminować. Jednak przykleja się, jak zużyta guma do podeszwy adidasa.

Specyficzna książka. Niektóre fragmenty były ciężkie, z pozoru bezcelowe. Jednak cały sens wyłapuję się stopniowo. Nic co ludzie nie jest mi obce, powiedziała kiedyś mądra głowa. Jednak obca mi taka ludzkość, która została przedstawiona w "Czasie huraganów".

Ten tytuł zakorzenił się w mojej głowie.

Link do opinii

Kilka dni temu skończyłam czytać powieść „Czas huraganów” autorstwa Fernandy Melchor. Do jej przeczytania zachęcił mnie opis. Po pierwsze rzecz dzieje się w Meksyku, a to już wzbudza moje zainteresowanie. Dalej wydawca sugeruje, że będzie to tajemnicza i brutalna historia. Opowiada o lokalnej wiedźmie, więc pewnie będą tzw. zabobony. Długo się nie namyślałam, zamówiłam i czytam. I... szach-mat. Zostałam kompletnie zaskoczona zarówno treścią jak i formą.

Zacznę od tego, że jest to brudna, brutalna powieść. Autorka nie szczypie się z odbiorcą odmalowując totalnie zdegenerowane środowisko. Prostytucja, przemoc, nałogi i wszechobecna bieda to cechy szczególne La Matosy, gdzie dzieje się akcja. Aby oddać atmosferę takiego miejsca nie można przebierać w słowach. I to się Fernandzie Melchor udało znakomicie. Zaprosiła czytelników do wielkiego, pełnego ekskrementów szamba. Muszą tylko uważać, żeby się w nim nie utopić, bo ta meksykańska wioska to nie miejsce dla delikatnych osobników.

Ten słowny prymitywizm wynika też z formy książki. Motywem przewodnim jest znalezienie ciała kobiety nazywanej przez miejscowych wiedźmą. Zostaje postawione pytanie, co się wydarzyło, a następnie poznajemy relacje różnych osób. Nie są to jednak zeznania, a raczej ich historie, które splata razem postać owej wiedźmy. Poznajemy życiorysy mniej lub bardziej tragiczne, a wszystkie przesycone ogromną dozą nienawiści.

To co było dla mnie najtrudniejsze w czytaniu „Czasu huraganów” to nie syf z jakim miałam do czynienia na stronach tej powieści – chociaż jestem zdania, że taka jego kondensacja osłabia jej wydźwięk – a sposób jej napisania. Książka jest podzielona na rozdziały, owszem, a w nich trafiamy na ścianę tekstu. Dosłownie. Brak jakichkolwiek akapitów. Pewnie pisarka miała w tym jakiś zamysł, może ma to jakiś walor artystyczny, jednak trudno mi się nim cieszyć, kiedy utrudnia mi on śledzenie treści. Swego czasu zachwycałam się cyklem „Silva rerum” i zadaniami wielokrotnie złożonymi, które wyszły spod pióra Kristiny Sabaliauskaitė. Dalej twierdzę, że są przepiękne, a ich długość nie przeszkadzała mi w rozumieniu tego co czytam. W przypadku „Czasu huraganów” niejednokrotnie gubiłam się w słowotoku postaci, gubiłam wątek, a do tego bohaterzy zlali mi się one w jedno – w obraz przeciętnego mieszkańca La Matosy.

Szczerze mówiąc, nie wiem, co mam myśleć o tej powieści. Ma ona w sobie pewien klimat, a nawet urok przebijający spod grubej warstwy brudu. Z drugiej strony, okropnie irytują mnie książki, podczas czytania których co chwilę tracę wątek To najzwyczajniej w świecie mnie zniechęca, do spędzania czasu z nawet z bardzo ciekawą historią.

Link do opinii

"Czas huraganów" recenzenci kochają albo nienawidzą. Tutaj forma przesłania treść, dlatego na niej przede wszystkim skupię się w mojej ocenie. Narracja przypomina język mówiony, a raczej burzę myśli. Zdania bywają tak długie, że można się zgubić i stracić wątek. Pokażę jedno dla przykładu:

"Wszyscy osłupieli na jej widok, nie wiadomo tylko, czy bardziej ich on przeraził czy rozśmieszył, bo wyglądała komicznie - żeby w tym upale, w którym mózg się wręcz gotował, ubrać się na czarno, chyba zwariowała, idiotka, skąd ta potrzeba robienia z siebie stracha na wróble jak ci transwestyci, którzy co roku zjeżdżali na karnawał do Villi".

Zdanie kolejne jest jeszcze dłuższe, ale obawiam się, że zabrakłoby mi miejsca w recenzji, gdybym je przytoczyła. Język jest również bardzo wulgarny. Ta powieść zdecydowanie nie jest tym, czego zazwyczaj od literatury się oczekuje. Świat przedstawiony jest tak zły, że wygląda jak odbicie naszej rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Szok i kontrowersje przebijają tutaj z każdej strony. Tak jakby autorka pragnęła wylać na współczesnego czytelnika wiadro zimnej wody.

Jak ja odebrałam tę książkę? Przede wszystkim widzę w niej eksperyment literacki. Dzieło, które mogłoby być lekturą na studiach. To coś trudnego, nad czym można się pochylić i zanalizować pod różnymi kątami. Na pewno nie odczuwałam przyjemności podczas czytania, to zdecydowanie nie jest tytuł dla rozrywki. Myślę, że to jedna z takich książek, na czytanie której musi być odpowiedni czas i miejsce w życiu czytelnika. Również nie jestem specjalnie poruszona taką tematyką (prostytucja, bieda, agresja... długo by wymieniać, co tutaj się znalazło), bo pamiętajmy, że to nie jest reportaż, tylko fikcja literacka. Poza tym od początku jesteśmy bombardowani szokującymi treściami, z czasem po prostu przestaje się na to zwracać uwagę.

Dlatego moja ocena pozostaje neutralna. Doceniam pomysł i wykonanie, ale nie porwało mnie to ze sobą. Polecam osobom, które mają ochotę przeczytać coś innego niż zwykle i trudniejszego w odbiorze.

Link do opinii

Wulgarny język, brutalna rzeczywistość, duszna atmosfera. To, co wyróżnia tę książkę to zło. Wszechobecne zło ...

Historia rozpoczyna się od znalezienia przez grupę dzieciaków z La Matosy rozkładającego się ciała miejscowej wiedźmy. Znali ją wszyscy, kobiety przychodziły do niej po mikstury i pomoc, mężczyźni fantazjowali o niej jednocześnie się jej bojąc i brzydząc. Kto ją zabił i dlaczego? Żeby się tego dowiedzieć trzeba przebrnąć przez opowieść złożoną z kilku bohaterów. Wydarzenia i styl wypowiedzi są szybkie, chaotyczne. Trzeba się skupić, naprawdę skupić, aby dostrzec bieg wydarzeń i połączyć fakty. Ale warto, wszystko ostatecznie układa się w całość. Bohaterowie zwierzają się ze swojego życia, które jest pełne przemocy i narkotyków. Ich sposób postępowania ma w sobie coś paskudnego. Przez większość czasu podczas czytania czułam dyskomfort. Autorka zabiera czytelników swojej książki prosto do nizin społecznych Meksyku, do obskurnych domów, w których brakuje miłości. Zaś przestępczość i prostytucja są na porządku dziennym ...

Istnieje duża szansa, że nigdy wcześniej nie czytaliście takiej książki. Jest nietypowa, gwałtowna i przytłaczająca. To jedna z tych powieści, po której można mieć kaca. Pozostawia mętlik w głowie. Trudno nie odczuć zgorszenia po jej przeczytaniu. Ale w ostatecznym rozrachunku - podobała mi się. "Czas huraganów" wzbudza emocje, nawet jeśli są one negatywne to jednak pozostają gdzieś w pamięci.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Damaczytasama
Damaczytasama
Przeczytane:2021-08-22,

"Czas huraganów" to chyba pierwsza książka meksykańskiej autorki, którą przeczytałam. Chciałam odpocząć od słodkich historii zakończonych happy endem. Czasami wydaje mi się, że powinnam częściej sięgać po poważniejszą literaturę. Jednak spotkanie z tą powieścią nie było udane.


Na pierwszych stronach dowiadujemy się, że grupa dzieciaków z zubożałej wioski w Meksyku znajduje trupa. Okazuje się, że jest to ciało znanej w okolicy wiedźmy. Prawdopodobnie ktoś pozbawił ją życia. Rusza śledztwo.


Komu przeszkadzała wiedźma? A może za dużo widziała albo wiedziała?


Dla mnie ta książka była dziwna, przesadzona. Również język, ani styl autorki nie przemawiał do mnie. Powieść jest wulgarna, zbyt dosadna, chaotyczna. Męczyły mnie nieskończenie długie opisy. Brak dialogów i bardzo długie zdania nie pomagały w jej odbiorze. Mam wrażenie, że straciłam na nią swój czas.


Oczekiwałam, że autorka, pokaże mi Meksyk w taki sposób, że będę miała ochotę tam pojechać. Jednak pisarka postanowiła umieścić chyba całe zło świata w swojej książce. Przemoc, zbrodnie, molestowanie, bieda, dużo seksu. Gubiłam się w tym wszystkim, raz po raz. Nie zrozumiałam, co autorka chciała przekazać, pisząc swoją powieść. 


Wydaje mi się, że ta książka jest jak tytułowy huragan. Wszystko dzieje się szybko, chaotycznie, mocno. Nie ma chwili na wytchnienie. Myślę, że tak jak wielki żywioł jednych porwie, zafascynuje, nie pozwoli o sobie zapomnieć, a innych nie poruszy wcale. W mój gust czytelniczy nie trafiła, ale jestem bardzo ciekawa Waszej opinii na jej temat.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ew
Ew
Przeczytane:2021-08-12, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,

Fernanda Melchor i jej "Czas huraganów" to mój pierwszy kontakt z literaturą meksykańską. Cała przygoda zaczęła się od przeczytania opisu, który mocno mnie zaintrygował. W końcu kogo nie zainteresowałyby realia życia w meksykańskich wioskach albo tajemnicza i brutalna śmierć miejscowej wiedźmy? Osobiście uwielbiam mocne klimaty i dosadne przedstawianie tematów bez zbędnego owijania w bawełnę, dlatego historia o biedzie, przemocy, mizoginii i mrocznym erotyzmie wydała się strzałem w dziesiątkę.

Po książce więc spodziewałam się sadystycznej zbrodni, dokładnego śledztwa związanego z próbami dotarcia do prawdy, rozmów z mieszkańcami wioski i rozbudowanego tła miejsca akcji, szczegółowych opisów życia w Meksyku, biedy, odmiennej kultury. I wiecie co? To, co ostatecznie otrzymałam od Melchor, wychodzi poza wszelkie ramy. Szokuje, może oburzyć, zgorszyć, ale głównie zachwycić prostotą i przerazić do granic realistycznym bestialstwem.

Dzieci mieszkające w La Matosie, czyli meksykańskiej wiosce, odkrywają w rzece zwłoki. Sprawa szybko trafia na policję, która rozpoczyna dochodzenie w celu odnalezienia winnego (lub winnych) zabójstwu lokalnej Wiedźmy. To zaledwie wstęp do historii, bo każdy kolejny rozdział należy do innej osoby i jest swego rodzajem wewnętrznej, osobistej spowiedzi albo zeznaniami świadków na komisariacie.

Czytelnicy wkraczają w przerażający świat i poznają najmroczniejsze sekrety bohaterów, a także całą historię ich tragicznego, przyprawiającego często o dreszcze życia. Każdy kolejny rozdział rzuca światło na zbrodnie, podsuwając nowe dowody. Widzimy prawdę oczami Wiedźmy (a przynajmniej tę część sprzed morderstwa). Dostajemy zeznanie Yesenii - dziewczyny poniżanej przez babkę ogarniętą toksyczną miłością do siedzącego w pierdlu syna i ćpającego wnuka. Wzruszamy się nad losem Normy, czyli kilkunastoletniej, molestowanej dziewczynki, która postanowiła uciec z rodzinnego domu i odnaleźć schronienie w La Matosie. Poznamy kalekiego Munro, zaś Brando wywoła zgorszenie, współczucie i dostarczy innych, niemal skrajnych emocji.

"Czas huraganów" Fernandy Melchor jest książką mocną, dosadną i przepiękną w swoim obrzydlistwie. Jeśli rzeczywiście tak wyglądają realia życia w meksykańskich wioskach, to ja przeogromnie się cieszę i jestem wdzięczna, że się tam nie urodziłam. Autorka bowiem raczy czytelników szokującymi, brutalnymi, ociekającymi seksem (zwłaszcza tym za pieniądze, brudnym i typowo zwierzęcym bez grama uczuć) treściami pełnymi wulgaryzmów.

Bardzo podobało mi się poświęcenie każdego rozdziału innemu bohaterowi, przez co książka wydała się unikalna. Czytelnicy mogli wejść w głąb umysłów zniszczonych, chorych i skrzywdzonych, co z kolei wywoływało szereg przeróżnych emocji. I pozwoliło totalnie odlecieć i wczuć się w historię. Niech was też nie zwiedzie brak łamania, akapitów albo niezwyczajne zapisy dialogów. Z początku bałam się, że przez książkę będzie ciężko przebrnąć, co na szczęście zupełnie nie miało miejsca i nijak nie wpłynęło na jakość tekstu. Czytało się szybko, płynnie.

W "Czasie huraganów" pojawiło się kilka wątków, których poznania żałuję. Myślałam, że jestem odporna i raczej nic w literaturze nie wywoła we mnie zgorszenia, ale tutaj... Fernanda Melchor w wyjątkowo obrazowy sposób pokazała mi, że się mylę i że istnieją sprawy, na które jestem za miękka. Książka jest niezwykle osobliwa i stanowczo odradzam ją osobom o słabych nerwach, nieprzepadającymi za przekleństwami - wymyślne wiązanki pojawiają się prawie co zdanie.

"Czas huraganów" Fernandy Melchor to historia brutalna, niemal rozdzierająca, a bohaterowie są osobami tragicznymi, wołającymi o pomoc we własnej nienawiści, bólu i upokorzeniach. Ja polecam, jednak ostateczną decyzję pozostawiam wyłącznie wam. Sami bowiem musicie ocenić, czy jesteście gotowi na poznanie prawdy przedstawionej oczami Melchor i czy jej podołacie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Esclavo
Esclavo
Przeczytane:2021-09-19, Ocena: 2, Przeczytałam,

Smród, brud i ubóstwo. Okraszone wieloma, raczej mało wyszukanymi epitetami. Musiałam wręcz zmuszać się do czytania, i te nie ze względu na trudny przekaz czy kaliber tej powieści, a przez to że była niesamowicie nudna. Przez większość czasu nierozumiałam o czym czytam, a może nie chciałam?
Liczyłam na mocny kryminał, brudny i dosadny, a dostałam opis każdej możliwej patologii, tyle że w meksykańskim środowisku. Nie czułam żeby to było wybitne, ani pod względem treści, ani pod względem stylu, który był chaotyczny, rozwlekły i nie miał nic wspólnego z pięknem. Nie podobała mi się i jest to największe rozczarowanie tego roku.

Link do opinii

Grupa dzieci z La Matosy, zubożałej wioski w Meksyku, w mętnych wodach kanału znajduje ciało miejscowej wiedźmy.

Kto i dlaczego ją zabił?

Razem z autorką wkroczymy w ponury świat biedy, przemocy i beznadziei, które zaprowadzą nas do wielu tragicznych wydarzeń.

Nie będę ukrywać, że historię tę czytałam na dwa razy.
Za pierwszym podejściem nie mogłam się w nią wgryźć i w końcu stwierdziłam, że to nie jest dobry dzień na taką lekturę.
Ponownie sięgnęłam po nią zaciekawiona wpisem naszej koleżanki i przepadłam.
Nie mogłam się od niej oderwać, dopóki nie skończyłam.

Ta książka była jak magnes.
Brudny, śmierdzący gównem magnes znaleziony niczym skarb na wysypisku.
To, o czym tutaj przeczytamy nie będzie ani piękne, ani pachnące.
Ale z pewnością tak samo szczere i prawdziwe.

Nie każdy z nas jest gotowy dostać taką prawdą w twarz.
Nie każdy lubi o takiej prawdzie czytać.
Ale to nie znaczy, że taka prawda nie istnieje.
Bo ona jest, była i będzie.
Bo taki też jest człowiek.
Zły, zepsuty, walczący o każdy dzień najlepiej jak potrafi.

Nie mogę tej książki polecić każdemu, bo też nie każdy się w niej odnajdzie.
Nie umniejsza to jednak faktu, że jest to wyjątkowa pozycja i dla mnie była wspaniała.

Jeśli więc nie boisz się smrodu i ryzyka, to zapraszam do czytania.

Link do opinii

    Dawno nie miałam do czynienia z tak wulgarną, odpychającą, a zarazem... wciągającą i ciekawą książką. Mrok i brutalność wyziera z każdej strony, otacza czytelnika strachem i niepokojem. 
Duszna atmosfera nie pozwala na zaczerpnięcie oddechu- niemal czuć na własnej skórze, upał meksykańskiego klimatu a w nozdrzach smród niemytych ciał- bieda i  beznadzieja życia bije czytelnika dosłownie po oczach, i nie pozwala odwrócić wzroku.
 
Autorka pisze brutalnie i bardzo wulgarnie, pozwala nam poczuć klimat brudnego, dziwnego, a zarazem fascynującego Meksyku, (nie liczcie jednak na podróżnicze ciekawostki) gdzie narkotyki, prostytucja, homoseksualizm, gwałt i mord jest na porządku dziennym, gdzie ze śmierci się śmieje, a życie przepływa przez palce i nim człowiek się obejrzy, jest wrakiem na dnie.
Przedstawia świat pozbawiony, jakichkolwiek skrupułów, gdzie człowiek nienawidzi człowieka a pozbawiony środków do życia... gotowy jest na wszystko.
Nie brakuje także szczypty magii, zaklęć i pradawnych wierzeń. Wzbudziły one niejednokrotnie dreszcze na ciele. Osnuły magią i tajemniczością. 
Wydarzenia opisane są brutalnymi, dosadnymi i niemalże niekończącymi się zdaniami- nie liczcie na dialogi, cała historia leci niemal z "automatu".
Postaci jest wiele, wymaga to sporo uwagi i skupienia. Kilkakrotnie byłam zmuszona wyjść z mojej strefy komfortu, bo książkę czyta się dość długo i momentami topornie, ale świetnie to oddaje jej mroczny i duszący klimat. Zdecydowanie było warto! 
Uwielbiam takie "odjechane" książki- wykraczające poza wszelkie przyjęte normy.


    Czy polecam?
Jest to książka trudna, zdecydowanie nie dla każdego, na pewno wywoła wiele skrajnych emocji i kontrowersji. 
Ja jestem zachwycona, ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób będzie ona nie do przejścia. Ta historia to ostra, przenikliwa i niezwykle brudna opowieść o meksykańskiej codzienności.


POLECAM...

Link do opinii
Inne książki autora
Paradajs
Fernanda Melchor0
Okładka ksiązki - Paradajs

,,Paradajs" to - charakterystyczny dla prozy Melchor - dosadny i drobiazgowy obraz meksykańskiego społeczeństwa, ukazujący jego rasistowskie, klasowe i...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy