Czarne światło


Tom 4 cyklu Mario Ybl
Ocena: 4.25 (4 głosów)

Mario Ybl powraca! Z Troi, z Krety, z Nieborowa. Tym razem słynny na cały świat antropolog analizuje szkielety w małym polskim miasteczku, gdzie, jak się okazuje przed wiekami chowano w grobach wampiry. Czy naprawdę tam żyły? Najbardziej wstrząsające rzeczy dzieją się tuż obok nas, w cieniu.

W małych miasteczkach nic się nie dzieje. W małych miasteczkach dzieje się wszystko, ale nikt nie ośmiela się o tym głośno powiedzieć. Dobrze wie to Stephen King, mistrz grozy, którego Marta Guzowska nazywa swoim literackim bogiem. Akcję najnowszej powieści umieściła właśnie w takim małym, z pozoru sielskim miasteczku, w którym dziś dzieją się równie przerażające rzeczy, co przed wiekami, w czasach, kiedy grzebano tu wampiry.

Mario Ybl, dobrze znany z poprzednich powieści Marty Guzowskiej, tym razem pomaga polskim archeologom, którzy odkryli niezwykłe znalezisko: kilkanaście grobów, w których szkielety mają odcięte i złożone u stóp czaszki. Każdy z tych szkieletów nosi ślady chorób i kalectwa. Czy wampiry naprawdę żyły na Mazowszu? Czy za wampira uważano każdego, kto choć trochę odstaje od normy? I jak jest dziś?

Ku rozpaczy naukowców szkielety giną z wykopalisk, na dodatek na grobach przykładnych obywateli miasteczka ktoś wypisuje satanistyczne hasła. Podejrzenie pada na Maurycego, chorego na porfirię chłopaka, który gdyby żył tu kilkaset lat wcześniej, z pewnością padłby ofiarą antywampirycznej krucjaty. Z dnia na dzień rośnie też agresja mieszkańców wobec archeologów. O czarny pijar naukowców skutecznie dba niezastąpiony Mario Ybl - równie genialny, co złośliwy antropolog, który każdą bliską relację w sekundę potrafi obrócić w popiół...

Akcja powieści dzieje się w ostatnich dniach października, tuż przed dniem Wszystkich Świętych. W tym czasie do kolekcji kilkunastu odkrytych szkieletów, dołączą zastanawiająco świeże. Mario Ybl, który cierpi na fobię ciemności - nyktofobię - tym razem wcale nie chce odkryć, kto zabił. Jest pod wpływem psychotropów i nie do końca ma świadomość, co dzieje się naprawdę, a co tylko mu się wydaje. Kątem oka widzi przemykające cienie. Marzy o spokoju, najlepiej wiecznym. Nic z tego.

Informacje dodatkowe o Czarne światło:

Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2016-09-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788380531406
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak

więcej

Kup książkę Czarne światło

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Czarne światło - opinie o książce

Czarne światło to kryminał archeologiczny, a właściwie to thriller z mocnym psychologicznym tłem.

 W małym miasteczku pod Warszawą, podczas wykopalisk, archeologowie natrafiają na ciekawe antywampiryczne pochówki. Niestety, społeczność miasteczka, podburzana przez dość kontrowersyjnego księdza proboszcza jest do grupy naukowców nastawiona mało przychylnie. Współpracujący z archeologami antropolog, światowej sławy profesor Ybl, były mieszkaniec miasteczka, próbuje znaleźć sprawcę, który kradnie im wykopane szkielety i przypadkowo odkrywa, że to jego małe rodzinne miasteczko ukrywa przed światem coś więcej niż tylko stare groby wampirów. Profesor Ybl cierpi niestety na nyktofobię, która sprawia mu wiele kłopotów. Mężczyzna nie może pogodzić się z faktem, że kobieta, która go kocha próbuje mu pomóc załatwiając prywatną terapię psychiatryczną i pilnując, aby regularnie zażywał lekarstwa. Ciekawość i spostrzegawczość profesora, doprowadza jednak do odkrycia makabrycznych zbrodni. Czy Mario Ybl uda się pokonać jego najgorszą zmorę życia, jaką jest nyktofobia? Kto tak właściwie stoi za znikaniem z terenu badań archeologicznych, odgrzebanych szkieletów? Co to jest, to tytułowe czarne światło?

Książka już od jakiegoś czasu znajdowała się na jednej z moich półek „do przeczytania”. Sięgnęłam po nią, aby przekonać się, czy autorka faktycznie jest królową polskiego kryminału archeologicznego, o czym często słyszałam wśród moich znajomych. Wyjątkowa znajomość archeologii, wynikająca z wykształcenia i nabytych praktyk pisarki, zaowocowały ciekawą i trzymająca w napięciu lekturą.

Przyznam szczerze, że jest to pierwsza książka tej autorki, po którą sięgnęłam i, dziś z całą pewnością mogę stwierdzić, że z pewnością nie ostatnia.

Początkowo jednak, trochę ta lektura mnie nudziła. Zaskoczona powtarzającym się tekstem, myślałam, że autorka na siłę próbuje zwiększyć objętość książki. Kiedy jednak fabuła nabrała tempa, to już przyznam uczciwie, nie mogłam się od niej oderwać. Myślę jednak, że osobom o małej znajomości anatomicznej wiele zwrotów i określeń może się wydać niezrozumiałymi. Autorka bowiem zamiast napisać prostym językiem, że ktoś uderzył się w głowę, używa określeń czysto anatomicznych typu „płat czołowy”, „płat potyliczny” , oraz ich nazw łacińskich.

Muszę jednak przyznać, że bardzo obrazowo przedstawiła nyktofobię, fobię, na którą cierpiał główny bohater. Sama mam nyktofobię i wiem, że w tym temacie wykazała również dogłębną znajomość problemu.

Moim zdaniem jest to książka dość trudna w odbiorze. Przeplatające się wątki psychologiczne z wątkami kryminalnymi są bardzo ciekawie ze sobą łączone, ale nie mogę o tej lekturze powiedzieć, że jest lekka, łatwa i przyjemna. Chociaż… kilka odrobinę zabawnych scen, może być odebranych lekko. Dość nietypowy humor, czasami trochę wulgarny. Zresztą tak jak język jakim wyraża się znany naukowiec.

Główny bohater jest dość irytujący, czasami wręcz bardzo drażniący. Jest jak kot, który chodzi własnymi drogami. Nie przejmuje się ani sobą ani innymi, egoistycznie dążący do własnych celów. Ale z drugiej strony można go chyba trochę polubić.

Sporo ciekawostek nie tylko archeologicznych, ale również pochodzących ze świata brudnej polityki, dominacji kościoła, czy zakłamanego życia prywatnego ludzi w małym miasteczku, jest z pewnością plusem powieści.

Książka napisana została w pierwszej osobie. Chociaż dość często wyeksponowane były myśli głównego bohatera, przedstawione tak, że miałam wrażenie, że docieram gdzieś głęboko w zakamarki znajdujące się w jego mózgu.

Osobowości przedstawionych w tej powieści osób, są bardzo zróżnicowane. Odzwierciedlają nie tylko społeczność małomiasteczkowej grupy ludzi, ale potrafią wyraźnie, wręcz obrazowo pokazać wszystkie występujące w powieści osoby.

Z dużą przyjemnością polecam tę książkę zarówno miłośnikom dobrego kryminału, jak i thrillera. Myślę, że czytelnicy preferujący powieść psychologiczną również znajdą w niej wiele ciekawych wątków.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Domi__T
Domi__T
Przeczytane:2016-10-23, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Akcja kolejnej powieści z serii o Mariu Yblu toczy się w jego rodzinnej miejscowości pod Warszawą. Tym razem są to wykopaliska pochówków osób uznanych przed laty za wampiry. Prace utrudniają, a właściwie uniemożliwiają, ciągłe kradzieże szkieletów. W sprawę jest zaangażowanych mnóstwo osób, między innymi staruszek proboszcz, który twierdzi, że archeolodzy wypuścili Zło, nauczycielka biologii, inwestor i chłopak chory na porfirię. Mario, oczywiście szuka sprawcy na własną rękę, po omacku, bardzo przy tym błądząc i oskarżając niewłaściwe osoby. To nic nowego, że nie radzi sobie sam ze sobą, jednak w tej części wybitnie ma problem. Pola zmusza go do terapii u specjalisty ze Wschodu, jej zachowanie podsuwa mu pomysł skoku w bok. Poznajemy też matkę Maria, która, jak należało się spodziewać jest osobą nietuzinkową. Kryminał skonstruowany świetnie, do końca tzyma w napięciu. Jednak sam Mario to studium beznadziei. Mam nadzieję, że Marta Guzowska jeszcze z nim nie kończy i trochę podniesie go z dna w kolejnej części.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-10-17, Mam,
Mario Ybl jest antropologiem, który widząc kości potrafi powiedzieć o chorobach ich właścicieli i ich warunkach życia. Jego ciężki charakter, bezczelne i zarazem dowcipne dialogi, które wraz z jego fobiami i przyzwyczajeniami stanowią główny walor książki "Czarne światło". Fabuła książki jest również sama w sobie majstersztykiem. Akcja książki rozgrywa się w nudnym, małym i sennym polskim miastecku. Jest to pewną nowością, gdyż do tej pory Guzowska na osadzenie akcji wybierała miejsca poza granicami Polski. W książce możemy znaleźć odniesienia do książki "Trupia farma", którą bez wątpienia inspirowała się autorka. Miasteczka, w którym rozgrywa się akcja nienawidzi nasz główny bohater. Można przypuszczać, że jest tak właśnie dlatego, że z tego miasteczka właśnie pochodzi. Mieszka tam wciąż wielu ludzi, którzy wciąż pamiętają Mario Ybla - pani Tereska sprzedająca znicze przy cmentarzu, wciąż mieszka tu także matka Ybla, której postanowił on unikać jak ognia. Świat przedstawiony w "Czarnym świetle" jest dość mroczny i złowrogi. Mario pomaga w wykopaliskach, które byłyby nudnym miejscem pracy dla niego, gdyby nie odkryte antywampiryczne pochówki na cmentarzu oraz znikające szczątki. Podejrzenia padają na Maurycego, który musi unikać światła ze względu na swój stan zdrowia. Mario Ybl po raz kolejny będzie w tarapatach, mimo że nie chciał się mieszać. Pozostaje tylko jedno pytanie, czy rozwiąże tę zagadkę? "Czarne światło" jest czwartą częścią przygód Mario Ybla, który jest czarnym koniem tej książki. Jest on bardzo dziwną postacią, którą stworzyła autorka i to zasługuje na uznanie. Zmieścić tyle fobii i dziwactw w jednej osobie to naprawdę duża sztuka za co należą się Guzowskiej brawa. Śmiało mogę powiedzieć, że akcja książki przy nim blednie i jest sprawą drugoplanową. Zaskoczenie trochę mnie zaskoczyło, tym bardziej, że cała historia nie jest miła a małe miasteczko skrywa tajemnicę i niejednego zwyrodnialca. Intryga tylko pozornie jest dość prosta i poznajemy ją oczami Maria. Jeżeli ktoś z was poszukuje dobrego thrillera to ta książka jest właśnie dla niego. Napięcie tutaj narasta stopniowo. Zachęcam przy okazji do zapoznania się z Mario Yblem od pierwszej części. Będziecie mieć wtedy pełny obraz fobii i demonów Ybla, poznacie jego stosunek do pracy i ludzi.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kavayee
kavayee
Przeczytane:2016-09-13, Przeczytałam,

Mario Ybl wrócił niemalże do korzeni. Jest konsultantem przy wykopaliskach archeologicznych w rodzinnym mieście pod Warszawą. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że ktoś zapragnął kraść szkielety z wykopalisk! Czyn o małej szkodliwości społecznej, to i policja nic nie pomoże. Co tu zatem zrobić z tym fantem? Mario bez szkieletów nie popracuje. Męczy go Pola i terapeuta, który usiłuje zrozumieć jego lęk przed ciemnością. Jak uciec od tego wszystkiego, gdy sprawa znikających szkieletów zaczyna być coraz bardziej intrygująca

?
Więcej na zukoteka.blox.pl

Link do opinii

Czarne światło Marty Guzowskiej to ostatni tom serii Mario Ybl (Mroczna seria). Szkoda, bo takiego bohatera literackiego do tej pory nie znałam.

Po co komu szkielet z wykopalisk? (s. 11)

Mario Ybl, profesor antropologii, ma się zająć unikalnymi szkieletami z pochówków antywampirycznych z X wieku, ale za bardzo nie ma czym. Szkielety giną, zanim jeszcze dobrze zostaną wydobyte i dokładnie opisane. Frustracja profesora rośnie, bo ktoś nocą na cmentarzu rozkopuje groby, a na pomnikach wypisuje satanistyczne hasła. Oskarżenia padają na porfiryka Maurycego, wyglądającego i zachowującego się jak wampir. Ktoś podrzuca wykopany szkielet ze świeżo rozkopanego grobu, a Maurycy znika. Mario zaczyna własne śledztwo. Znajduje wiele innych szkieletów. W ich ocenie pomaga mu latarka z czarnym światłem.

Wypuściliście Złego! Ja go widziałem. Wstał z grobu i chodzi teraz uliczkami naszego miasteczka. (s. 162)

Lokalna społeczność nie ułatwia sprawy. To ludzie prości, którzy swoją duchowość podpierają religijnymi obrzędami. Wszyscy się dobrze znają i wszystko wiedzą, a plotka to najlepsze źródło wiedzy. Mieszkańcy miasteczka pod Warszawą mają swoje teorie spiskowe. Słowa starego proboszcza są święte, bo „Kościół nadal sprawuje rząd dusz” (s. 223), sieją zamęt i panikę. Silna tradycja wiary w gusła i zabobony oraz niedzisiejszy ksiądz podburzający mieszkańców i oskarżający naukowców bardziej pasują do średniowiecza niż XXI wieku. Nikt nie chce archeologów w miasteczku, tylko władza, bo ma w tym swój interes.

„Bo to nie jestem ja!” – chciałem wrzasnąć. (s. 118)

Faktycznie, to inny Mario niż znany z poprzednich tomów. Dalej pije dużo alkoholu i cierpi na nyktofobię, choć okazuje się, że jest coś gorszego od niej, co go bardziej przeraża. Nawet jego ironia straciła na ostrości. Profesor jest na życiowym zakręcie, w dodatku po około dwudziestu latach wrócił do swego rodzinnego miasteczka i niechcianych wspomnień, znajomych. Coraz gorzej się czuje z różnych powodów. Jest przy nim Pola i jej teorie detektywistyczne w pakiecie z niańczeniem.

My mamy tutaj niespotykany zespół kilkunastu grobów, w których praktykowano specjalny rytuał pogrzebowy. Charakteryzuje go nietypowe ułożenie zwłok. (s. 182)

Zabrakło mi trochę więcej informacji o tych pochówkach antywampirycznych, bo to temat niezwykle ciekawy mimo swej makabryczności. I jakby nie było dotyczący naszej przeszłości i kultury. To nie Turcja czy Grecja, tylko Polska i jej oblicze. Tym razem Mario niezbyt skupia się na pracy, bo i nie ma na czym, lecz znowu prowadzi śledztwo i snuje swoje hipotezy. Walka z nyktofobią jest utrudniona, bo koniec października to szybko zapadający zmrok. Walka z samym sobą wymaga za to więcej sił i samozaparcia, motywacji. Gdzie jej szukać? Kto może pomóc?

Nie wiem, dlaczego ja to wszystko znoszę. (s. 294)

Ja znosiłam i delektowałam się akcją i rozwiązaniami jej poszczególnych wątków.  Autorka do wątku archeologicznego z nieco leniwymi polskimi studentkami, wplotła problemy lokalne miasteczka, lekcje biologii, wykład, wizyty u lekarza, zegarmistrza czy w mordowni. Mieszkańców opatrzyła odpowiednim zestawem cech w zależności od zajmowanej pozycji w małej społeczności, nie brakuje menela czy babci sprzedającej znicze, a przedstawiciele lokalnej władzy to typowy polski obrazek urzędnika.

Tym razem kryminał archeologiczny przechodzi w mroczny thriller – szkielety, wykopaliska, cmentarz i Święto Zmarłych, zabobonny ksiądz, satanizm rysunkowy, wszechogarniająca ciemność, trupy wychodzące z szafy. Atmosfera robi się coraz bardziej gęsta i niebezpieczna, na swój sposób klimatyczna. Momentami strach się bać. A latarka z czarnym światłem wcale nie służy do rozpraszania zmroku. Sami się o tym przekonajcie.

Link do opinii
Inne książki autora
Rok Szczura
Marta Guzowska0
Okładka ksiązki - Rok Szczura

W świecie post-prawdy nie wiadomo, komu wierzyć.W świecie nadciągającego kryzysu nie wiadomo, z której strony nadejdzie ostateczne zagrożenie.W...

Zagadka grobu wampira
Marta Guzowska0
Okładka ksiązki - Zagadka grobu wampira

Tydzień wśród poszukiwaczy skarbów? To będą najlepsze wakacje na świecie! Gdy wujek Piotrka i Jagi zaprasza ich razem z Anką (i oczywiście...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy