Fabuła powieści jest oparta na wydarzeniach, które miały miejsce w południowej części Prus Wschodnich na początku XX wieku i podczas II wojny światowej. Warto przypomnieć pewne fakty historyczne, które mają ścisły związek z akcją książki.
– W Szczytnie (Ortelsburg) stacjonował Batalion im. Hrabiego Yorcka von Wartenburg – oddział wojskowy, który najpierw na krótko był skoszarowany w Ostródzie (w 1889 r.), a od 1890 r. na stałe w Szczytnie. Wsławił się bohaterską walką w sierpniu 1914 r. pod wsiami Łyna i Orłowo koło Nidzicy – oddział batalionu złożony z 500 ludzi zatrzymał całą rosyjską armię generała Samsonowa.
– W czasie II wojny w Rudce (Hamerudau) pracowali robotnicy przymusowi z sąsiedniego Mazowsza. Jesienią 1940 r. odbyła się tu egzekucja na młodym robotniku przymusowym pochodzącym z Białegostoku, który był jeńcem wojennym. Jego winą było to, że utrzymywał kontakty z miejscową dziewczyną. Na miejsce egzekucji spędzono robotników przymusowych ze Szczytna i okolicy, którzy musieli być świadkami tego okrutnego zdarzenia.
– Od początku lat 20. XX w. w Mrągowie (Sensburg) działała Polizeischule für West- und Ostpreußen in Sensburg – szkoła policyjna.
– Theodor Innitzer, austriacki duchowny, kardynał, arcybiskup Wiednia, chwalił publicznie nazizm i przekonywał wiernych, że ta ideologia broni chrześcijaństwa.
– Fritz Todt, od 1940 r. minister uzbrojenia i amunicji Rzeszy, zginął 8 lutego 1942 r. w katastrofie lotniczej na lotnisku w Wilamowie koło Kętrzyna. Jego ciało zostało wystawione w kaplicy w Karolewie. Śmierć ministra Todta do dzisiaj nie została w pełni wyjaśniona.
Wiele historii przedstawionych w „Cyrografie” jest czystą fikcją literacką. Niemniej nawet zdarzenia, które nie miały faktycznie miejsca, osadzone są w realiach mazurskich okresu wojennego. Warto więc sięgnąć po tę powieść także po to, by bliżej poznać fascynującą krainę Warmii i Mazur – taką, której nikt już nie może spotkać. Ze wszystkimi dobrymi i złymi tego następstwami…
[Agencja Wydawnicza i Reklamowa Akces, 2017]
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017 (data przybliżona)
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 301
Język oryginału: polski
Powieść historyczna jest ciekawa tylko wtedy, kiedy łączy w sobie elementy tajemnicy, sensacji i dramatu. W tej materii jest trochę tak jak w sztuce kulinarnej...
Praktyczny poradnik dla wszystkich działkowców i ogrodników. Zajmowanie się własnym skrawkiem ziemi to przyjemne, ale także absorbujące zajęcie. Uprawiając...
Przeczytane:2017-11-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Z kolejną powieścią Jerzego Woźniaka powracamy do powiatu szczycieńskiego w czasie II Wojny Światowej. Jest sierpień 1942 roku. To czas rozkwitu Hitlerjugend, czas kartek na masło oraz nasilonej propagandy sukcesu. Wojska niemieckie oblegają Stalingrad, a członkowie NSDAP bogacą się na potęgę, urządzają polowania i wydają sute uczty, o których wiedzą tylko zaproszeni goście. Nazistowskie Niemcy święcą triumfy. Jak powiedział jeden z bohaterów powieści, Gauleiter Erich Koch „narodowy socjalizm zaistniał u nas w Prusach nie dlatego, że był atrakcyjną ideologią. Zaistniał, bo był fenomenem cywilizacyjnym, który pozwolił narodowi powstać z kolan!”[1]
Głównym bohaterem powieści jest Jörg Langhannig, oficer policji wodnej w Ortelsburgu, czyli w Szczytnie. Na kartkach książki pojawiają się także bohaterowie znani z powieści „Mazur” oraz miejscowa ludność – Mazurzy, osobny lud nie-Polaków i nie-Niemców, jak o sobie mówią.
Jörg Langhannig jest jednym z wielu Niemców, którzy nie zgadzają się z oficjalną polityką władz, ale dla wygody i bezpieczeństwa swojego oraz rodziny „Wszczepił sobie w żyły myśl, że legalnie wybrana władza musi wiedzieć, co robi. Jest wszak wybrana przez zdecydowaną większość Niemców.”[2] Co więcej „Kategorycznie zakazał w domu używać języka mazurskiego wyniesionego z rodzinnego domu. (…) Propozycja przydziału dużego i wygodnego mieszkania z partyjnej puli na Jägerstraße dała mu pewność, że musi raz na zawsze wsadzić swoje przekonania głęboko do kieszeni. Stał się jednym z nich, dokonał moralnego gwałtu na własnej duszy, wbił sobie gdzieś głęboko zadrę, ale trwał…”[3].
Wydarzenia jednak wystawiają Jörga na próbę. Okazuje się, że ktoś dokonał makabrycznej zbrodni i wrzucił do rzeki zdekapitowane zwłoki. Jednocześnie Jörg dokonuje dziwnego odkrycia w miejscowym muzeum. Odżywają wątpliwości, które stłumił.
Czy uda mu się rozwiązać zagadkę? I dokąd ona go zaprowadzi? Czy Jörg podpisał cyrograf, a jeśli tak, to z czym się wiązał?
Sensacyjna intryga rozgrywa się na tle dużych i małych wydarzeń, które zapisano w archiwach, dokumentach i kronikach Szczytna, czyniąc z niej bardzo prawdopodobną wersję wydarzeń. Jest pretekstem, by pokazać czytelnikowi mechanizmy, które napędzają koło historii. Historii, która niestety lubi się powtarzać. Chociaż nie musiało to być zamysłem autora, widzę wiele podobieństw do obecnej sytuacji w Polsce. Kiedy czytam, że Mazurzy to gorszy sort ludzi, a narodowy socjalizm to lepsza zmiana, skóra mi cierpnie na plecach.
Na okładce widzimy koguta, któremu głowę ucina niemiecki miecz. To Kłobuk, popularny na Mazurach demon, który pojawia się w książce w przełomowych chwilach. Co symbolizuje i jaką odgrywa rolę? Odpowiedź znajduje się w książce.
„Cyrograf” to zgrabnie spleciona intryga opowiedziana na tle historii Mazur. A historia jest obszarem, w którym Jerzy Woźniak czuje się doskonale, dzięki czemu z łatwością maluje barwne i autentyczne tło dla opowiedzianej przez siebie historii.
Bardzo polecam!
[1] „Cyrograf”, Woźniak Jerzy, Agencja Wydawnicza i Reklamowa Akces 2017, s. 52
[2] tamże, s.132
[3] tamże, s. 133