Marco jest młodym znerwicowanym fotografem, który regularnie odwiedza psychoanalityka w Paryżu, o 600 km od swego domu. Pewnego dnia postanawia zrezygnować z wizyt, jednak lekarz przekonuje go, by je kontynuował. Po wizycie Marco odwiedza brata i spędzają razem noc paląc skręty i grając w gry komputerowe.
Nazajutrz Marco odwiedza rodziców, którzy są na emeryturze i mieszkają na wsi. Ojciec zaczyna mieć kłopoty z pamięcią. Marco opowiada matce, że zamierza rzucić pracę fotografa.
Po powrocie do domu i pozbyciu się negatywów zdjęć, Marco odbiera telefon od pracodawcy z ostrzeżeniem w sprawie jego przyszłości w pracy. Wieczorem Marco ulega napadowi lęku.
Podczas spaceru pies pewnego myśliwego atakuje kota Marca, Adolfa (to od Hitlera). Zabrawszy poranionego kota do weterynarza, Marco poznaje tam lekarkę Emilie, w której się zakochuje....
Życie jest codzienną walką. Radzimy sobie w niej różnie. Zapraszamy do śledzenia walki Marco.
Przedstawiamy zbiorcze wydanie jednego z najciekawszych francuskich komiksów obyczajowych ostatnich lat. Pięknie zilustrowana opowieść o życiu i codziennych problemach Marco w 2004 roku została nagrodzona na festiwalu w Angouleme w kategorii ,,komiks roku". W 2015 premierę miała ekranizacja komiksu w reżyserii Laurenta Tuela.
Seria, która do 2011 roku sprzedała się w nakładzie 600 000 egz., jest ceniona za umiejętność pokazania detalu, roli drobnych składników naszego życia i wnikliwość obserwacji codzienności. Dla wszystkich, którzy kochają (nie)piękne opowieści.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-09-20
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 230
Przeczytane:2016-12-26, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Obecny, kończący się powoli rok 2016, był bez wątpienia niezwykle udanym, dobrym i bogatym rokiem dla komiksu. Pojawiło się mnóstwo intrygujących tytułów, zarówno autorstwa polskich twórców, jak i spod piór i ołówków zagranicznych autorów, których to intrygujące przekłady mogliśmy podziwiać w ostatnich miesiącach. I niejako na sam deser, rok ten kończy się niezwykle smakowitym i wyjątkowym daniem komiksowym w postaci dzieła pt. "Codzienna walka", autorstwa Emmanuela Larceneta, który to ukazał się nakładem Wydawnictwa Komiksowego. Ten poruszający, egzystencjalny i niezwykle prosty w formy wyrazu komiks, należy w mojej opinii do jednej z najlepszych i najbardziej intrygujących premier tego roku, na którą to warto było czekać niemalże tych całych długich dwanaście miesięcy...
Dzieło Manu Lerceneta - doskonale przełożone na polski język przez Wojciecha Birka, przenosi do współczesnej Francji, gdzie to poznajemy naszego głównego bohatera - Marco. To samotny, wypalony zawodowo i ponoszący klęski w życiu osobistym 30-letni fotograf, od lat korzystający z pomocy psychoterapeuty, wobec nieumiejętności radzenia sobie z problemami i kłopotami życia codziennego... Niejako znudzony tym stanem rzeczy, postanawia on zakończyć swoje spotkania z psychologiem, zrobić sobie dłuższy urlop od pracy, a następnie skupić się na tym co lubi, czyli spotkaniach z bratem, graniu w gry komputerowe, paleniu skrętów, piciu alkoholu... Niestety, jak nie trudno się domyślić, plan ten kończy się totalną katastrofą, której finałem jest utrata posady fotografa w jednej gazet... Co więcej, z każdym kolejnym dniem natłok zmartwień i problemów się powiększa, czy to za sprawą złych relacji z rodzicami, czy przez coraz częściej pojawiające się napady lęku, czy też za sprawą pewnej uroczej pani weterynarz, która to zakochuje się w naszym bohaterze... Tak oto wygląda codzienna walka Marco z życiem, której to śledzenie jest niezwykle intrygującą przygodą...
Ten francuski komiks stanowi zbiorcze wydanie krótkich form komiksowych autorstwa Manu Lerceneta, które to na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat ukazywały się zarówno we francuskiej prasie, jak i w postaci osobnych wydań. To rysunkowa opowieść o życiu człowieka w dzisiejszym świecie, którą cechuje szczerość, prawda, niezwykła inteligencja wynikająca z talentu obserwacji rzeczywistości, jak i również swego rodzaju brutalność nakreślania tego, jakim nasz świat i nasze życie. To także ironia, humor i karykaturalny śmiech autora z siebie samego, jak i również nas - czytelników jego dzieła. I choć jak wskazuje na to sam Manu Lercenet, dzieło to powstało w oparciu o jego autobiograficzne wątki, to tak naprawdę historia ta może odnosić się do życia każdego z przedstawicieli pokolenia dzisiejszych 30-latków, zmagających się z dorosłością, stawianymi im wymaganiami i oczekiwaniami przez resztę społeczeństwa, własnymi rozczarowaniami i poczuciem bezsilności wobec tego, iż ich życie nie wygląda tak pięknie, jakby tego sobie życzyli... Gorzka, trudna, bolesna, ale także i niezwykle piękna oraz mądra opowieść o życiu, jakiej to nie często doświadcza się nie tylko w komiksie, ale także i w całej literaturze...
"Codzienna walka" to opowieść o dwóch światach z życia głównego bohatera - Marco. Pierwszym z nich jest jego prywatny świat, który to poznajemy niemalże od podszewki. To życie singla, niespełnionego artysty, znerwicowanego mężczyzny - zbyt młodego na odpuszczenie sobie wszystkiego do końca, ale też i zbyt starego na nowy początek i wiarę w lepszą przyszłość. Wraz z kolejnymi stronami komiksu poznajemy jego codzienność, formy spędzanie przez niego czasu, relacje z bliskimi i dalszymi mu ludźmi. Poznajemy także jego lęki, strach, obawy przed jutrem, które to z każdą chwilą wydają się odgrywać coraz większą rolę w jego życiu. Stajemy się tu również świadkami formowania się, dojrzewania i budowania jego relacji z kobietą - Emilie, która to jest weterynarzem i która to ratuje życie kota głównego bohatera - Adolfa (tak, jak najbardziej imię od Hitlera), dając tym samym początek ich znajomości. I te wątki niosą sobą nam uśmiech, radość, ciepło, ale także i pewien smutek, gorycz, żal rodzony tym, iż Marco nie do końca potrafi wykorzystać ofiarowaną mu przez los szansę...
Drugi świat owej komiksowej opowieści, to świat budowany obserwacją współczesnej Francji przez głównego bohatera. I trzeba przyznać, że jest to obraz niezwykle ciekawy, trafny w swej wymowie i mimo wszystko bardzo gorzki, gdyż Francja w tym komiksie, nie jawi się jako kraj mlekiem i miodem płynący. Autor odnosi się tu m.in. do problemu bezrobocia, nierówności społecznej pomiędzy klasą robotniczą, a przedstawicielami biznesu i świata polityki, czy też wreszcie rosnącej popularności skrajnej prawicy... To także odniesienie do trudnej, zwłaszcza dla samych Francuzów, historii tego kraju, a więc chociażby wojny w Algierii z połowy ubiegłego wieku, która do dziś budzi wiele kontrowersji i podziałów wśród mieszkańców Republiki... Co ważne, autor opowiada o tych zagadnieniach w sposób jak najbardziej zaangażowany, dając tym samym wyraz własnym poglądom i ocenom, choć jednocześnie nie pozbawiony prawdy, obiektywizmu i realizmu, który jest tutaj bardzo wyczuwalny. Naturalnie, często czyni to za sprawą ironii, uśmiechu i humoru, co jednak w niczym nie przeszkadza nam, abyśmy mogli wynieść z tej opowieści bardzo autentyczny obraz współczesnej Francji.
Sercem tego komiksu jest bez wątpienia jego bohater, na którego to osobowości, charakterze, wadach i sposobie postrzegania rzeczywistości, opiera się ta cała opowieść. I tak Marco jest wyjątkowym mężczyzną, który na pozór wydaje się najzwyczajniejszym, najpospolitszym i najbardziej szarym człowiekiem na świecie, nie mającym tak naprawdę nic ciekawego do zaoferowania, Oczywiście, nie jest to prawdą, gdyż każdy kolejny dzień i każda kolejna strona z tym bohaterem uświadamia nas o tym, iż jest to postać niezwykła, bardzo intrygująca, zabawna, jak i również przesympatyczna. Jego nieudolność, liczne wady, lęki i depresje, czynią go postacią z krwi i kości, której nie sposób nie polubić i nie zaprzyjaźnić się z nią. I nawet jeśli od czasu do czasu nieco nas on irytuje, to znacznie częściej imponuje nam jego zaciętość i odwaga ku temu, by mimo wszystko nie poddawać się i walczyć każdego dnia z życiem... Drugą intrygującą postacią w tej opowieści, jest z pewnością pani weterynarz - Emilie. Stanowi ona zupełne przeciwieństwo Marco, gdyż cechują ją optymizm, wiara w lepsze jutro, odwaga, bezpośredniość i poczucie konieczności bycia z drugą osobą u boku. I najbardziej fascynujące w tej bohaterce jest właśnie to, jak wpływa ona, a bynajmniej próbuje, na osobowość swojego mężczyzny, którego stara się za wszelką cenę zmienić. Świetna para komiksowych bohaterów, jedna z najlepszych w historii gatunku!
Niezwykły klimat i charakter tego dzieła, nie byłby możliwy bez tak świetnie stworzonej tu szaty graficznej. Rysunki autorstwa samego Manu Lerceneta emanują prostotą, skromnością, surowością, zarówno w postaci kreski i pociągniętych nią kontur, jak i w warstwie kolorystycznej. Niemniej po drugiej stronie mamy tu wielką szczegółowość, drobiazgowość, dbałość o najmniejsze detale, które to szczególnie duże wrażenie wywołują w postaci rysunków ilustrujących zdjęcia Marco, m.in. obrazujących ciała ofiar wojennych... Całość rysunków ma zaś charakter historyjek obrazkowych wprost ze strony codziennej gazety, co w tym przypadku sprawdza się naprawdę doskonale. Historia ta nie jest bowiem niczym innym, jak śledzeniem codzienności naszych bohaterów, choćby ot tak przy kubku porannej kawy...
Dzieło Emmanuela Larceneta należy bez wątpienia do jednych z najoryginalniejszych, najważniejszych i najlepszych komiksów nie tylko kończącego się roku, ale i co najmniej całej dekady. Ta mądra, poruszająca i szczera opowieść o zwykłym człowieku naszych czasów, ujmuje swoją prostotą, prawdą, odwagą i mądrością zawartą w tych słowach i obrazach. Myślę, że dla takich dzieł właśnie warto kochać i pasjonować się komiksem, gdyż tylko ta forma literackiego przekazu może opowiedzieć tak wiele, w tak krótkiej i konkretnej formie... Polecam wszystkim sięgnięcie po "Codzienną walkę", ponieważ lektura tej pozycji po prostu czyni nasze życie przyjemniejszym, mądrzejszym i lepszym...