Cieszę się, że moja mama umarła

Ocena: 5.19 (16 głosów)

Światowa sensacja i popkulturowy fenomen - debiut Jennette McCurdy ("ICarly", "Sam i Cat"). To książka, o której mówią całe Stany Zjednoczone. Poruszające wspomnienia jednej z najsłynniejszych dziecięcych aktorek amerykańskich i pełen emocji zapis zmagań dziecka, które wbrew własnej woli zostało wrzucone w środek piekielnej machiny amerykańskiego show-biznesu. "Cieszę się, że moja mama umarła" to przejmująca opowieść o wychodzeniu z zaburzeń odżywiania, uzależnień i toksycznej relacji z przemocową matką, a także o mozolnym odzyskiwaniu kontroli nad własnym życiem. Jennette McCurdy od dziecka marzyła o tym, żeby zostać pisarką, jednak jej mama miała wobec niej inne plany. Dziewczynka miała sześć lat, kiedy po raz pierwszy wzięła udział w castingu, a jej świat zmienił się na zawsze. Debra zdecydowała, że jedyna córeczka zrobi karierę aktorską. Cena nie grała roli. Liczyła jej kalorie, wydzielała racje żywnościowe, opóźniała jej dojrzewanie, ważyła pięć razy dziennie, a nawet kąpała do szesnastego roku życia! Jennette, pragnąc za wszelką cenę zadowolić najważniejszą osobę w swoim życiu, godziła się na ten okrutny układ. Marzenie Debry o sławie córki w końcu się spełniło, ale status gwiazdy najważniejszych seriali Nickelodeonu (w "Sam i Cat" grała obok Ariany Grande) Jennette przypłaciła zaburzeniami odżywiania, masą niszczących i toksycznych relacji damsko-męskich, alkoholizmem i depresją. Kiedy jednak odkryła, że terapia może pomóc jej wydobyć się z piekła, odważyła się rzucić aktorstwo i robić to, co od zawsze pragnęła - pisać. Pełna czarnego humoru i przenikliwych spostrzeżeń na temat życia przejmująca biograficzna opowieść "Cieszę się, że moja mama umarła" stanowi fascynujący zapis walki o niezależność, własne granice i czerpanie radości z życia. Bestsellerowy pamiętnik i numer jeden "New York Timesa", który błyskawicznie zyskał status fenomenu popkultury... "Cieszę się, że moja mama umarła" to zdecydowanie coś więcej niż źródło plotek o Arianie Grande i pazerności Nickelodeonu. "Vogue" Dla McCurdy ta książka to nie tylko pisarski debiut. To także rozrachunek z poczuciem winy i żałobą po śmierci matki. To opis wychodzenia z zaburzeń odżywiania i przepracowywania dziesięcioleci traumy. I w końcu robienie tego, czego od początku pragnęła, a czym na pewno nie było aktorstwo - pisania... "USA Today" Fascynujące wspomnienia. Czytelnicy mają okazję poznać McCurdy jako dowcipną i spostrzegawczą pisarkę, jej wielką empatię i brutalne puenty. To dokument ukazujący zarówno jej bolesną przeszłość, jak i mądrość, jaką zyskała po drodze. "Time"

Jennette McCurdy (ur. 1992) karierę aktorską zaczęła jako dziecko. Sławę przyniosły jej role w "iCarly" oraz "Sam i Cat", dwóch popularnych serialach stacji Nickelodeon. W 2017 r. na zawsze porzuciła telewizyjno-filmową ścieżkę i skupiła się na pisaniu i reżyserii. "Cieszę się, że moja mama umarła" to jej pierwsza książka, która odniosła ogromny sukces w Stanach Zjednoczonych. Obecnie McCurdy pracuje nad swoim debiutem powieściowym.

Informacje dodatkowe o Cieszę się, że moja mama umarła:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2023-01-24
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788382952704
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: I'm Glad My Mom Died

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Cieszę się, że moja mama umarła

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Cieszę się, że moja mama umarła - opinie o książce

Avatar użytkownika - electric_cat
electric_cat
Przeczytane:2024-04-07,

Istnieją opowieści, które przerażają o wiele mocniej niż najstraszniejszy horror. Wrzynają się w pamięć i pozostają tam na bardzo długo. Tkwią gdzieś na granicy świadomości i powracają, mimo że styczność z nimi mieliśmy już jakiś czas temu. Nadal wywołują ciarki, bo są historiami, które wydarzyły się naprawdę. Czasem w bliższym otoczeniu, czasem dramat dzieje się w życiu kogoś, kogo nigdy nie spotkaliśmy i raczej nie mieliśmy okazji spotkać. I taka opowieść, snuta przez kogoś, kogo dotyczy, potrafi zdrowo walnąć. Mnie uderzyła „Cieszę się, że moja mama umarła” autorstwa Jennette McCurdy, wydana w zeszłym roku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

 

Na wstępie przyznam się, że nie pamiętam, bym śledziła ekranową karierę urodzonej w 1992 dziecięcej aktorki. Nawet jeśli gdzieś w telewizji migały mi produkcje, w których grała epizodyczne role, nie przywiązywałam zbytniej wagi do obsady. Do kanału Nickelodeon nie miałam dostępu, zatem ominęły mnie młodzieżowe seriale „Sam i Cat” oraz „iCarly”, gdzie Jennette grała jedną z głównych ról. Historię dziewczyny poznałam dopiero za sprawą jej szczerej do bólu autobiografii o bardzo kontrowersyjnym tytule.

Jennette nie miała łatwego życia. Odkąd pamięta, musiała robić wszystko, byleby tylko zadowolić matkę i spełnić jej chorą ambicję. Zmarła we wrześniu 2013 Debra McCurdy obsesyjnie pragnęła sławy. Lata mijały, Debra dorobiła się czworga dzieci i pokonała nowotwór. Większość osób zazwyczaj w takich sytuacjach porzuca młodzieńcze mrzonki, ale nie mama McCurdy. Przecież kamera lubi dzieci, a ona akurat w domu miała uroczą córeczkę. Skoro ona sama nie zostanie gwiazdą, przynajmniej będzie jej managerką. Bez względu na koszty, jakie poniesie za realizację tego planu Jennette.

W „Cieszę się, że moja mama umarła” autorka ironicznie i z humorem opowiada gorzką historię dorastania w domu zapatrzonej w siebie syllogomanki (chorobliwej zbieraczki rzeczy, bo wszystko „przyda się” bez względu na to, czy jeszcze się w domu zmieści, czy nie). Wspomina o rodzinnych seansach filmów o tym, że Debra pokonała raka i o celebracji tego faktu, jaka każdemu oglądaniu tego filmu towarzyszyła. Opowiada o kulisach castingów do reklam, filmów i seriali i szczerze pokazuje manipulacje, jakich jej matka się dopuszczała. Opowiada o tym, że nawet gdy była już nastolatką, nie mogła brać prysznica bez udziału mamusi. I o tym, że dzięki mamusi zachorowała na anoreksję, bo jeśli nie będziesz dostarczać organizmowi wystarczającej ilości kalorii w okresie dojrzewania, ciało nie będzie się tak uwypuklać jak u dorastającej osoby, dzięki czemu Jennette miała dłużej cieszyć się statusem dziecięcej gwiazdy.

Dzieciństwo, dorastanie i wczesna dorosłość Jennette były psychodeliczną jazdą bez trzymanek. To spychanie własnego „ja” gdzieś na bok w imię tego, by zadowolona była toksyczna matka. To realizowanie cudzych ambicji. To także paskudne uzależnienie od kogoś, kto nie potrafił zaakceptować indywidualności własnego dziecka, które młodą aktorkę wpędziło w ciężkie zaburzenia i choroby.

Ciężko jest ocenić tę książkę. Historia, a raczej zapis wspomnień, jest porażająca. Z pewnością mogłaby otworzyć oczy niektórym obecnym lub przyszłym rodzicom – o ile chcieliby z tą książką obcować (obawiam się jednak, że pogląd „bo ja chciał_m być kiedyś kimś takim, więc moje młode będzie” idzie w nierozerwalnej parze z ignorancją i odpornością na wszelkie sugestie). Również młodsze pokolenie może czytać „Cieszę się, że moja mama umarła” i poza opowieścią o mrocznym obliczu show-biznesu odnaleźć tu przestrogę, do czego prowadzi ślepe podążanie drogą cudzych ambicji, przy zupełnym wyciszeniu własnego „ja”.

Bez względu na to, jakie pobudki Wami kierują, polecam tę książkę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zakochanawksiazk
zakochanawksiazk
Przeczytane:2023-04-14, Ocena: 5, Przeczytałem,

"Cieszę się, że moja mama umarła" jest to powieść autobiograficzna aktorki, piosenkarki Jennette McCurdy, którą ja osobiście najbardziej kojarzę z serialu iCarly transmitowanego na stacji Nickelodeon. Język jakim posługuje się autorka jest bardzo przyjemny w odbiorze co sprawia, że historię McCurdy czyta się naprawdę szybko i z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem. Na kartach tej powieści otrzymujemy wspomnienia Jennette dotyczące dzieciństwa, początków kariery, zaburzeń odżywiania, aktorka w głównej mierze ujawnia jak wyglądała jej relacja z toksyczną matką. Debra, bo tak ma na imię matka Jennette za wszelką cenę pragnęła mieć kontrolę nad życiem swojej córki, kontrolowała dosłownie każdy aspekt życia Jennette, nie pozwalała jej mieć własnego zdania, wszystko musiało być tak jak Debra chciała. Jennette była wtedy tylko dzieckiem, które po prostu chciało uszczęśliwić swoją matkę, sprostać jej oczekiwaniom i ja całkowicie to rozumiem, niemniej jednak dla mnie ta zależność jest ogromnie smutna, wstrząsająca i przerażająca. To straszne, że takie rzeczy mają miejsce, że matki w taki sposób postępują ze swoimi dziećmi. Pokrzepiające jest to, że Jennette po śmierci matki i skutkach jakie ona wywołała potrafiła się podnieść i w końcu odzyskać kontrolę nad swoim życiem. "Cieszę się, że moja mama umarła" to niesamowicie szczera, emocjonująca, poruszająca i potrzeba historia! Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - _read_andzia_
_read_andzia_
Przeczytane:2023-03-18, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,

 

Witajcie! 

Z jaką książką rozpoczynacie weekend? 

Ja właśnie skończyłam czytać autobiografię Jennette McCurdy]. 

Powiem Wam, że mam co do niej mieszane uczucia, bowiem nie mogę ocenić życia, wyborów, poczynań jakiejś osoby. Nie mogę spojrzeć na coś krytycznie nie wiedząc jak ja zachowałabym się w danej sytuacji. 

 

Z pewnością chęć bycia sławnym może posunąć nas do bardzo radykalnych, nieprzemyślanych decyzji. A co jeśli naszą przyszłością kierują rodzice, ich niespełnione ambicje, marzenia..? 

*

Począwszy od szokującego tytułu, na druzgocącej historii skończywszy... 

 

Jennette McCurdy od dziecka marzyła o byciu pisarką, jednak jej jej mama miała wobec niej inne plany. 

Matka zaprowadziła ją na pierwszy casting w wieku sześciu lat, tym samym pieczętując los dziecka na wiele następnych lat. 

Debra zabraniała córce jeść, liczyła kalorie, ważyła pięć razy dziennie sprawdzając czy na pewno pewno nie przytyła, usiłowała opóźnić dorastanie Jennett, kąpała ją aż do szesnastego roku życia, sprawdzając jej piersi i pochwę, czy nie ma tam niepokojących zmian. 

 

Dziewczynka na siłę starała się zadowolić matkę, która była jej jedyną przyjaciółką, często robiąc to wbrew sobie. 

 

Weszła w dorosłość z anoreksją, która niedługo później przerodziła się w bulimię, alkoholizmem i skrzywieniem na psychice. 

Po czasie postanowiła udać się na terapię. 

------

To, co przeczytałam w książce, wprawiało mnie w osłupienie, niedowierzanie ale i nadzieję, że życie głównej bohaterki wróci na dobre tory. 

Autobiografie i biografie są bardzo specyficznym rodzajem literatury, który po prostu trzeba lubić. 

Jeśli je lubisz, zachęcam do przeczytania tej książki. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - czytajacamewa
czytajacamewa
Przeczytane:2023-02-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Współpraca,

Autobiografia skupiona na traceniu kontroli i ponownym jej odzyskiwaniu. Tak najprościej możemy powiedzieć o tym, co kryje w sobie „Cieszę się, że moja mama umarła". To jedno zdanie jednak nie zdradza ogromu ciężaru, jakim obarczona jest powieść Jannette McCurdy. Nie ma w nim bowiem wyraźnego śladu po przemocowej, toksycznej matce, która chciała w córce mieć przyjaciółkę oraz lalkę. Która zarządzała jej karierą, dbała o codzienny wygląd, kąpała, ubierała, naruszała granice cielesności... Za pomocą szantaży emocjonalnych i przemocy psychicznej próbowała zabrać jej wolną wolę. Działania te natomiast poskutkowały zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi i zaburzeniami odżywiania, a w przyszłości alkoholizmem Jannette. Zniszczyły ją i popchnęły na drogę destrukcyjnej kariery jako dziecięca/nastoletnia aktorka.

Potrzebujemy takich książek. Musimy głośno mówić o tym, jak możemy kochać rodzica, choć nas niszczy. Jak wiele poświęcamy, by sprawić radość ważnej osobie. Jak destrukcyjne są zaburzenia odżywiania. Jak źle funkcjonuje nasze życie, gdy w głowie panuje bałagan. Gdzie szukać pomocy. A przede wszystkim musimy w końcu odczarować obraz Hollywood jako spełnienia marzeń, a młodych aktorów jako ludzi pełni pasji i szczęścia. Zaprzestać milczenia wokół groomingu i wyniszczeniu zdrowia na rzecz sławy. Nie akceptować ludzi, którzy w człowieku widzą jedynie obiekt. Jannette McCurdy w swojej powieści zahaczyła o każdy z tych tematów i dlatego jej głos jest tak istotny.

Mocne, zabierające oddech i otwierające oczy. Jestem pod wrażeniem tego, jak dobry okazał się ten tytuł. Jak trudną i wymagającą był lekturą. I jak uchwycił problemy sławy oraz dysfunkcyjnej relacji. Boli mnie serce, ale jestem więcej niż zadowolona z poznania tej historii.

.
przekł. Magdalena Moltzan-Małkowska

.

Pst, „homoseksualista“ (zamiast osoba homoseksualna).

TW: przemoc psychiczna i emocjonalna wobec rodziny/dziecka/małżonka/pracownika oraz fizyczna wobec dziecka i małżonka, toksyczna relacja z rodzicem, grooming, zaburzenia odżywiania, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, alholizm, slut-shaming

Link do opinii
Avatar użytkownika - MagdalenaCzyta
MagdalenaCzyta
Przeczytane:2023-02-05,

Jennette McCurdy to przede wszystkim dziecięca aktorka takich seriali Nickelodeon jak "Icarly" czy "Sam i Cat".
Moja córka bardzo je lubiła, a że ciągle słyszałam "mamo zobacz" to często razem z nią oglądałam. Wtedy myślałam jakie ta blondyneczka ma piękne włosy.
Z sentymentu i ogromnej ciekawości sięgnęłam po książkę, której przyznacie, że tytuł jest intrygujący.
Jennette zawsze marzyła, by zostać pisarką, jednak jej mama miała inne plany.
Kiedy miała sześć lat mama zaprowadziła ją na casting. Tym samym zdecydowała, że jej córeczka zrobi karierę aktorską.
Dla jej matki cena nie grała roli. Ważenie pięć razy dziennie, liczenie kalorii, opóźnianie dojrzewania czy kąpanie przez matkę do szesnastego roku życia. To tylko namiastka tego z czym musiała się mierzyć tak naprawdę mała dziewczynka.
Wpajanie, że jak będzie jeść to będzie gruba, do tego stopnia, że czuła się winna.
Nie rozumiem jak można być taką matka i tak krzywdzić nie tylko psychicznie, ale i fizycznie swoje dziecko.
Marzenie jej matki się spełniło i Jennette została gwiazdą Nickelodeon przypłacając to zaburzeniami odżywiania, toksycznymi związkami, alkoholizmem i depresją.
Jennette dużo pisze o swojej matce jej chorobie, w jakiś sposób próbuje ją wybielić, mimo to że ma żal, to jednak była jej matka.

Książka jest debiutem, a po jej lekturze stwierdzam, że musiała to być bardzo trudna praca, by spisać historię swojego życia i to nie tak kolorową jak pokazują na ściankach. Teraz już wiem dlaczego momentami oglądając serial widziałam piękną blondynkę o wymuszonym uśmiechu.

Link do opinii

Książkę zapragnęłam przeczytać, odkąd zobaczyłam, że wygrała w plebiscycie na najlepszą książkę 2022 roku w serwisie Godreads w kategorii pamiętnik/autobiografia. Niedługo później została zapowiedziana przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka i od razu wiedziałam, że muszę tę książkę poznać jak najszybciej. Nie dlatego, że jakoś szczególnie przepadam za biografiami, nawet nie dlatego, że ta pozycja to autobiografia znanej aktorki. Bo jako aktorki Jennette McCurdy nie znam. Wiem, że grała w „iCarly” oraz „Sam i Cat”, dwóch popularnych serialach stacji Nickelodeon, ale żadnego z nich nie oglądałam. Chociaż bardzo chciałam tę książkę przeczytać, trochę się jej bałam, mając świadomość, że to debiut autorki. Zupełnie niepotrzebnie, bo udała jej się ta książka wyśmienicie.

Nie dajcie się zwieść. To nie jest książka o znanej aktorce. To książka o kobiecie, a wcześniej dziewczynce, która od najmłodszych lat była manipulowana przez toksyczną matkę. Matkę, która kosztem córki pragnęła spełniać własne ambicje. Matka miała plany wobec swojej pociechy i konsekwentnie te plany realizowała, nie dbając o potrzeby małej Jennette, nie zważając na cenę i poświęcenia, jakich od dziecka wymagała realizacja tych zamierzeń. Dziewczynka miała sześć lat, kiedy po raz pierwszy wzięła udział w castingu. Wtedy jej świat zaczął się zmieniać, a kompletnie stanął na głowie, kiedy dostała rolę w popularnym serialu. Mała Jennette nie chciała tej kariery, bycie aktorką nie było jej marzeniem, tylko marzeniem jej matki. A dziewczynka na każdym kroku starała się mamie przypodobać, chciała, aby ta była z niej dumna, dlatego robiła wszystko, czego mama sobie życzyła, ufając, że matka chce dla niej jak najlepiej. Zgadzała się na różne upokorzenia, pozwalała się matce nawet kąpać do szesnastego roku życia. Matka pilnowała jej diety, liczyła kalorie i kiedy trzeba było wydzielała racje żywnościowe. Traktowała swoje dziecko jak produkt, który trzeba dobrze sprzedać.

Książka jest szokująca, dogłębnie wstrząsająca. Porusza tak bardzo, że jeszcze długo po lekturze zostaje w pamięci. Nie jest to łatwa i lekka lektura. Porusza nie tylko temat toksycznych relacji na linii matka-córka, ale dotyka też innych trudnych spraw, jakie z tej zaburzonej relacji wynikają, jak zaburzenia odżywiania, przemoc psychiczna i fizyczna, molestowanie seksualne, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, problemy z alkoholem, depresja i jeszcze innych. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, chociaż przecież przeczytałam wspomnienia autorki z czasów dzieciństwa i młodości, przez co ta dziewczyna musiała przejść, wbrew własnej woli wrzucona w sam środek piekielnej machiny amerykańskiego show-biznesu. I ile kosztowało ją i nadal kosztuje wychodzenie z tej traumy i odzyskanie kontroli nad własnym życiem. To jest coś niewyobrażalnego, stworzenie takiego piekła na ziemi własnemu dziecku. Niezależnie od tego, jaki był powód takiego działania. Jestem w szoku, ale też pełna podziwu dla autorki, że miała siłę, aby zawalczyć o siebie, mimo że zdała sobie sprawę, że wszystko, co zbudowała przez tyle lat swojego życia, okazało się być iluzją.

Nie dziwi mnie już popularność tej książki, nie dziwi fakt, że odniosła w Stanach Zjednoczonych taki sukces. Bo książka robi kolosalne wrażenie. Jest mocna, bezkompromisowa i przede wszystkim szczera. Szczera do bólu. Dobitnie pokazuje, jak ambicje rodzica potrafią zniszczyć życie dziecka. Do jakiego stanu potrafią je doprowadzić i jak długo później wychodzi ono z toksycznej relacji z przemocowym rodzicem, o ile w ogóle się to udaje. Nie brak w książce smutku, żalu, goryczy, nie brak też błyskotliwego, czarnego humoru i trafnych spostrzeżeń na temat życia, ale również nie brak nadziei. Książkę czyta się płynnie, mimo że czytanie jej boli, mimo że bywa niekomfortowo, bo McCurdy pisze z humorem i lekko, chociaż tematy, jakie porusza do lekkich nie należą.

„Cieszę się, że moja mama umarła” to przerażające, nieprawdopodobnie poruszające studium przemocy wobec dziecka i fascynujący zapis walki o niezależność, własne granice i stworzenie siebie na nowo właściwie od zera. To książka bardzo intymna, do bólu szczera, którą każdy powinien przeczytać, szczególnie jeśli jest lub planuje być rodzicem.

Link do opinii

Jestem zaskoczona, jak ważna jest to książka. Spodziewałam się czegoś błahego, sztucznie dramatycznego i przesłodzonego, a dostałam lekturę istotną, pełną bólu i najgłebszych przeżyć. Literacko nie jest to Olimp, język jest prosty i zwyczajny, ale też nie uproszczony, natomiast nie strona lingwistyczna jest tu najważniejsza. To, co najważniejsze, to dokładny opis relacji między córką i matką. Relacji szkodliwej, przemocowej, traumatyzującej. Wcześniej nie wiedziałam kim jest autorka, do książki przyciągnął mnie kontrowersyjny tytuł, a dopiero moja nastolatka opowiedziała mi, że jakiś czas temu można było oglądać serial z Jeanette McCurdy. Bardzo się cieszę, że ta książka została wydana, że ludzie ją czytają, że nastolatki mogą się przekonać, że życie nie jest usłane różami, a pozory często mylą.  Jestem wdzięczna za odczarowanie mitu matek i pokazanie, że nie wszystkie są tak wspaniałe, za jakie się uważają. McCurdy na 381. stronie pisze tak: "Matki są świętymi. Aniołami z definicji. Nikt nie rozumie, co znaczy być matką. Mężczyźni nie rozumieją. Bezdzietne kobiety również. Jedynie matka zna trudy macierzyństwa, a my, pozostałe kobiety, możemy tylko śpiewać peany na cześć matek, ponieważ jesteśmy nikim w porównaniu z tymi boginiami. Być może mój pogląd wynika stąd, że długo postrzegałam tak swoją mamę. Stawiałam ją na piedestale i wiem, jak szkodliwy był ten piedestał dla mojego dobra i życia. Przez niego utkwiłam w miejscu, zależna, skarlała emocjonalnie, żyjąca w strachu oraz nieustannym napięciu i pozbawiona narzędzi, aby określić ten stan, a co dopiero się z nim zmierzyć. Moja mama nie zasługiwała na piedestał." I jestem przekonana, że wiele kobiet na ten piedestał nie zasługuje w najmniejszym stopniu. I cieszę się, że wreszcie ktoś o tym mówi publicznie, bo niestety przez, często przymusowe, uwielbienie dla matek dzieje się wiele złego. Niech ta książka otwiera oczy i odczarowuje macierzyński mit. piszę to jako matka i córka. I nie oceniajmy tych, którzy cieszą się, że ich matki umarły, bo możemy nie znać ich historii. Chylę czoła przed autorką, za napisanie tej książki.

Link do opinii

Właściwie to na książkę zwróciłam uwagę tu na Na kanapie za sprawą LetMeRead i byłam sceptycznie nastawiona do książki celebrytki, ale skusił mnie tytuł. I warto było. To historia bycia 'córeczką mamusi' i życia marzeniami matki, ale i bycia chorą na umyśle matką, która wywraca dziecka umysł na wywrót i ma destrukcyjny wpływ na życie swojego dziecka. Najsmutniejsze jest to, że takie matki kompletnie mają gdzieś, że niszczą. One mają swoją chorą wizję świata i się jej trzymają. Tego punktu widzenia w książce nie ma. To ja dopisałam. W książce jest opowieść o samotnej dziewczynce, która stała się zgorzkniałą młodą kobietą, a która wreszcie zauważyła, że to nie jej wina, to wszystko. Książka jest świetna. 

Link do opinii

 Już jakiś czas temu, gdy zobaczyłam fragment książki Jennette McCurdy, chciałam ją poznać. Po jednym fragmencie, byłam pewna, że to będzie ciekawa lektura. Poza tym, w dzieciństwie lubiłam oglądać iCarly, więc jak mogłam przejść obojętnie obok książki aktorki wcielającej się w Sam, która jest jest autobiografią. Swój początek ma w dzieciństwie Jennette, koniec w mniej więcej teraźniejszości. Język, którym się posługuje autorka jest prosty i zmienia się wraz z dorastaniem Jennette. To mi się bardzo spodobało, gdyż na początku czułam, iż relacje są pisane z punktu widzenia dziecka, oczyma wyobraźni mogłam sobie wyobrazić małą Jannette, która właśnie to, co pisała przeżywała. Dzięki temu też bardziej mogłam wczuć się w położenie bohaterki.

 W obecnych czasach zwraca się uwagę na psychikę, co nie zmienia faktu, że każda książka poruszająca tematy chorób psychicznych jest potrzebna. Wydaje mi się, że pod historią Jannette mogłyby się podpisać inne osoby, które wpadły w chorobę bulimii czy anoreksji. Zresztą nie tylko one, gdyż sama mogłabym się podpisać pod niektórymi słowami autorki. 

Cieszę się, że Jannette napisała tą książkę. Po pierwsze pokazała, że świat filmowy nie zawsze jest bajkowy. Po drugie, może ta książka uświadomi niektórym, że dzieci powinny spełniać swoje marzenia, a nie marzenia własnych rodziców.

Uważam, że jest to bardzo ważna książka pokazująca, jak można komuś zniszczyć psychikę. 

Link do opinii

Opowieść sławnej aktorki z iCarly o swoim dzieciństwie. Porusza trudne tematy. Dowodzi, że dzieci, realizując marzenia swoich rodziców, rzadko odnajdują w tym szczęście. 

Link do opinii

Jennette McCurdy po raz pierwszy na ekranach telewizorów pojawiła się w wieku ośmiu lat, gdy pojawiła się w jednym z odcinków serialu MADtv. Sławę przyniosła jej rola Samanthy Puckett w serialu telewizyjnym stacji Nickelodeon ,,iCarly". Wielką sławą stała się w wieku, gdy większość nastolatków zastanawia się nad wyborem szkoły średniej. Za rolę w ,,iCarly" wielokrotnie zdobywała nominacje i nagrody w Teen Choice Awards i Young Artist Awards.

Piękna, utalentowana, otoczona rzeszą fanów z oddaną matką, dbającą o jej karierę. Brzmi jak bajka, prawda? W swojej autobiografii ,,Cieszę się, że moja mama umarła" McCurdy pokazuje, jak wyglądało jej życie, które dalekie było od bajki.

 

Swoisty pamiętnik został podzielony na ,,Przed" i ,,Po". ,,Przed", czyli przed śmiercią matki, która umarła na raka i ,,Po", czyli po jej śmierci.

 

Jej matka Deb McCurdy, matka trójki synów i córki marzyła o zostaniu aktorką. Swoje niespełnione marzenie przerzuciła na córkę Jennette, którą od najmłodszych lat zawoziła na kolejne castingi, a po każdym przegranym castingu zapisywała córkę na kolejne zajęcia, które miały pomóc w otrzymaniu upragnionej roli. Statystowanie nawet w znanych serialach było poniżej ambicji Deb, a jako że Net bardzo chciała widzieć mamę zadowoloną, również Net. Dziewczynka pracowała ciężko, aby zdobyć kolejne role, a tym samym pochwały matki. A o pochwały wcale łatwo nie było. Mała dziewczynka zamiast w szkole, czas spędzała na kolejnych castingach, jak sama pisze ,,Czas oczekiwania skracam sobie marzeniami o tym, jak cudownie byłoby żyć bez tego, co mnie paraliżuje. Bez ciągłej presji, aby zostać wybraną, i smutku, jaki towarzyszy odrzuceniu." Filigranowa matka, szybko przekazuje córeczce ,,sekret" szczupłej sylwetki - deficyt kaloryczny, tym samym wpędzając ją w trwające lata zaburzenia odżywiania. Restrykcyjna dieta, ciągła chęć przypodobania się matce, ciągła presja psychiczna ze strony rodziny, kolejnych agentów i kolejnych reżyserów to wszystko coraz bardziej przytłacza dziewczynę.

 

Każda kolejna strona to zapis toksycznych relacji między matką a córką. Matką, która nie dopuszcza do siebie myśli, że dziecko dorasta i m.in. nalegała, aby wciąż ją kąpać! Wyobrażacie sobie, że szesnastoletnia dziewczyna nadal była kąpana przez matkę! Matką, która wymuszała posłuszeństwo wobec siebie szantażem emocjonalnym, bo przecież miała raka! Matką, która wiecznie martwiła się o pieniądze, do czasu, kiedy z sukcesu córki ,,zaczęła odcinać kupony". Matką, która nie brała pod uwagę, że jej nastoletnie dziecko pracuje po kilkanaście godzin dziennie. Matką, która tylko wymagała. Po śmierci matki, kiedy Jennette chodzi na terapię, pod wpływem sugestii terapeutki nadal nie chce przyjąć do wiadomości, że ,,mama mnie wykorzystywała. Całe moje życie, cała egzystencja opierała się na narracji, że mama chce dla mnie jak najlepiej, robi wszystko dla mojego dobra i wie, co jest dla mnie najlepsze. Nawet w przeszłości, gdy zaczęło się psuć między nami, przywoływałam się do porządku, aby nie naruszyć owej narracji, koniecznej dla mojego przetrwania."

W biografii pojawia się obraz wiecznie nieobecnego ojca, pracującego na dwa etaty, aby zapewnić byt rodzinie. No i bezwzględny show-biznes, który równie szybko tworzy gwiazdy, jak je niszczy. Niechciany dotyk Twórcy, zamykanie ust pieniędzmi i nie dbanie o psychikę młodocianych gwiazd, o tym, my widzowie nie chcemy nawet myśleć i nie dopuszczamy do siebie myśli, że nastoletnie gwiazdy mogą być krzywdzone.

 

W części ,,Po" poznajemy walkę autorki o siebie, jej zmaganie się z alkoholizmem i bulimią. Strach przed miłością. Strach przed bliskością. No i walkę o przyszłość po skończeniu pracy na planie ,,Sam i Cat".

 

Smutny obraz dziecięcej gwiazdy każe się zastanowić na ile mali aktorzy spełniają swoje marzenia a na ile marzenia rodziców i ile muszą poświęcić, aby te marzenia spełnić.

 

Czytając tę autobiografię, było mi bardzo żal małej, zagubionej dziewczynki, której nigdy nie pozwolono na bycie beztroskim dzieckiem, wykorzystywanym przez dorosłych. Dziecka, które nigdy nie było wystarczające dobre i któremu wmówiono, że wszystko, przez co przechodzi, jest dla jej dobra.

 

Książkę Jennette McCurdy polecam nie tylko wielbicielom ,,iCurly". Polecam ją zwłaszcza rodzicom, aby zastanowili się, czy czasami nie przerzucają swoich ambicji na dzieci.

 

Mimo że nie jest to łatwa lektura, serdecznie polecam.

Link do opinii
Reklamy