Pełna nadziei, jednocześnie smutna i tragiczna opowieść o poszukiwaniu samej siebie. Choroba paradoksalnie wyzwala siłę do buntu i u cieczki od "normalnego" męża i teściowej. Decyzja, której skutki unicestwiłyby bohaterkę i jej córkę, ostatecznie staje się krokiem do wolności i uzdrowienia, gdzie normalność wreszcie jest normalna, a miłość i zrozumienie znajdują swój prawdziwy wymiar.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2005-03-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 228
Język oryginału: polski
,,Zanim stało się nieodwracalne, patrzyli, nie widząc, słuchali, nie słysząc, teraz będą sobie uzurpować prawo do sądzenia".
Lęk, osamotnienie, poczucie zdrady, odrzucenia... Powód? Narodziny dziecka, które nie spełnia oczekiwań ojca i babci. Domniemany winny: matka. Rozwiązanie? Oddać. Jak bezużyteczny, wadliwy przedmiot. Bo jeśli nie, to matka i córka zostaną ukarane. Mąż/ojciec i teściowa/babcia będą je latami upokarzali, dręczyli.
Rozwiązanie? Ucieczka... Koszty? Niespełniona potrzeba bliskości. Lęk przed zaufaniem drugiemu człowiekowi... Drastyczny pomysł uwolnienia siebie i dziecka od prześldowców i od przyszłości, która jawi się jako dlsze pasmo cierpień...
Tak. Siedem gwiazdek to jedna z tych pozytywnych ocen, które rzadko daję książkom. Szczególnie, gdy chodzi o książki rodzimych autorów. Jednak ta w pełni zasługuje na taką notę. Styl, jakim jest napisana jest zarówno dosadny jak i piękny (jakkolwiek słowo "piękny" tutaj brzmi).
Autorka poprzez słowa raz delikatnie dotyka czytelnika (we fragmentach gdzie główna bohaterka ulega melancholii), by za chwilę nimi "uderzać" i ranić (w tych fragmentach, które wręcz bulwersują czytającego).
Wiele razy, w obronie Hanny, miałam ochotę zrobić krzywdę teściowej i mężowi głównej bohaterki, a także lekarzom za ich okrutne słowa jakich się dopuszczali. Innym razem chętnie potrząsnęłabym Hanną za to co zamierza zrobić.
To książka, która z pewnością wywołuje emocje. Jest pełna pytań, ale też odpowiada na nie niekiedy w sposób, który może zaskoczyć czytelnika. Kim jesteśmy? Ile warte jest nasze życie? Czym jest nadzieja? Jak reagujemy na przeciwności losu? Czy potrafimy docenić drugiego człowieka niezależnie od przeszkód? I to najważniejsze: czy jest coś, co w chwili, gdy człowiek przeżywa ogromne rozczarowanie życiem, zniechęcenie i depresję jest w stanie odwieźć go od samobójczych myśli?
Ta książka dotyka wielu rozmaitych zachowań ludzkich. Nawet takich niuansów jak to, jak człowiek zachowuje się gdy usłyszy o jakiejś tragedii w telewizji? Czy też nawet smutnego faktu: jak niektórzy ludzie pojmują bycie dobroczynnym dla potrzebujących?
Nie dość, że całość jest bardzo klimatyczna to na plus zasługuje też tytuł. Bardzo znaczący. Początkowo nie wiemy dlaczego akurat "chwast", do czasu, gdy objawia się okrutna prawda...
Książkę czyta się szybko. Choć z pewnością nie "na jedno posiedzenie" z uwagi na ciężki, dość męczący temat.
Nie obyło się też bez minusów: po pierwsze pod koniec fabuła zwalnia tempo. Po drugie autorka wielokrotnie stosuje powtórzenia tych samych zdań wypowiadanych przez Hannę. Na początku nie zwracałam specjalnie na to uwagi, jednak na dłuższą metę zaczęło mnie to irytować.
Nie są to jednak minusy, które miałyby zaważyć na mojej ocenie.
Myślę, że warto jej poświęcić czas. Aczkolwiek, no właśnie...
Czy ją polecam?
I tak i nie. Na pewno nie wszystkim.
Tak - ponieważ poleciłabym ją każdemu zainteresowanemu trudnymi tematami jakie porusza. Jakie to tematy? Samobójstwo, znieczulica społeczna, wyobcowanie, także aborcja.
Nie - gdyż nie poleciłabym jej osobom bardzo wrażliwym. Książka jest momentami naładowana ogromnym bólem i cierpieniem - emocjami wywołanymi przez rozterki jakie przeżywa główna bohaterka, Hanna. Dlatego można o niej powiedzieć, że jest książką depresyjną, która męczy i boli.
Nie ulega jednak wątpliwościom, iż jest bardzo dobra.
W miasteczku Złorzecze burmistrz wymyśla nietuzinkową promocję, żeby miasto zaczęło choć trochę zarabiać. Zaczyna promować miasto klątwą czarownicy, którą...
Hanka jest detektywem w biurze matrymonialnym. Pewnego dnia od swojej szefowej otrzymuje zadanie specjalne. Udaje się więc do małego miasteczka, by tam...
Przeczytane:2016-09-26, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki - 2016, Mam,
To moje pierwsze spotkanie z prozą Iwony Banach. Biorąc do ręki "Chwast" tak naprawdę nie miałam pojęcia z czym będę miała do czynienia. Przyznam, że trochę się tej książki obawiałam. Ale czy słusznie? O tym dalej.
Otrzymałam książkę, która wzbudza wiele emocji i stawia szereg pytań. Kim jesteśmy? Ile warte jest nasze życie? Czym jest nadzieja? Jak zachowujemy się, gdy napotkamy na przeciwności losu? Czy zawsze potrafimy docenić drugiego człowieka niezależnie od przeszkód? Zmusiło mnie to niejednokrotnie do zastanowienia się nad powyższymi aspektami życia.
W książce dzieje się naprawdę sporo, nie ma czasu na nudę. Mamy tu poruszony problem zniechęcenia, depresji, myśli samobójczych, znieczulicy społecznej, wyobcowania, molestowania seksualnego, aborcji, choroby. To ciężkie i trudne, ale interesujące tematy. Autorka pokazuje jak różne są ludzkie zachowania w obliczu tak poważnych spraw.
"Bo człowiek boi się niewiadomego, nawet jeżeli żyje w piekle, woli znane piekło od nieznanego raju."
Książka jest bardzo klimatyczna. Na początku nie wiedziałam dlaczego tytuł nosi nazwę akurat "chwast", ale wszystko się wyjaśnia, kiedy zostaje ujawniona okrutna prawda. Tym chwastem jest dziewczynka nazwana "ludzkim chwastem" tylko dlatego, że jest inna, upośledzona. Ale dla mnie tym chwastem powinien być Michał i jego mamuśka. Ale o tym za chwilę.
Duże wrażenie zrobiła na mnie historia Hanny, która miała trudne dzieciństwo i młodość, a na domiar złego jest poniewierana, zaszczuta, poniżana, odarta z poczucia własnej wartości, z prawa do bycia człowiekiem, z prawa do własnego zdania, myśli i uczuć. A to wszystko za sprawą tyrana jakim jest jej mąż Michał. I jakby tego było mało, jest jeszcze teściowa z piekła rodem, która również swoje dokłada. Ukojenie swojej zbolałej duszy znajduje w upośledzonej córce, której bezgranicznie się oddaje. Wszystko się zmienia, cała ta jej gehenna, gdy bohaterka dowiaduje się, że zostało jej zaledwie niecałe trzy miesiące życia.
"Nagle dowiadując się, że umieram, przestałam bać się żyć."
Wreszcie postanawia coś zrobić, zmienić w swoim życiu, ale to, co zaplanowała... zdradzę, że będzie naprawdę mocne. To co spotkało Hannę i cały ten ogrom jej cierpienia jest dla mnie niewyobrażalny. Nie mieści mi się w głowie, że można być aż tak podłym, okrutnym, nieczułym.
"Życie to nie jest rozbita szklanka. Tego się nie da kupić."
Jeśli miałabym wskazać jakieś minusy to to, że autorka wielokrotnie stosuje powtórzenia tych samych zdań wypowiadanych przez Hannę - może to lekko irytować, ale nie na tyle, aby zaniechać do lektury. Drugą rzeczą jest to, że pod koniec fabuła zwalnia tempo - tu przydałoby się trochę podkręcić akcję.
A co do okładki, jest nijaka, ale dekadę temu takie właśnie one były. Chociaż z drugiej strony... może mniej znaczy więcej? Ale jak to mówią: "nie oceniajmy książki po okładce" w tym przypadku sprawdza się w stu procentach. Zawartość zrekompensuje nam to z nawiązką.
Po lekturze "Chwastu" odnoszę wrażenie, że autorka chciała obudzić w nas jakby czujność, abyśmy dostrzegali wołanie o pomoc, bo być może gdzieś obok nas dzieje się zło. Nie bądźmy obojętni i nie przymykajmy oczu na ludzką krzywdę.
Powieść mądra, ważna, dosadna, prawdziwa, przepełniona bólem i cierpieniem, ale gdzieś tam głęboko dająca nadzieję. Bardziej wrażliwe osoby mogą mieć z nią pewne problemy, bo wręcz aż wprowadza w stan melancholii, przygnębienia, smutku, wzruszenia. Męczy duszę i sumienie. Niemniej jednak polecam.