Kochająca planowanie i rutynę Emilia Starska wsiada do życiowego rollercoastera.
Po przeczytaniu listu od zmarłej mamy dochodzi do wniosku, że nie może wyjść za Dawida. Jej narzeczony to jednocześnie syn właścicieli wielkiej firmy odzieżowej, w której na stanowisku kierowniczym pracuje także Emilia.
Dziewczyna zmyka z własnego ślubu, traci pracę i wyjeżdża, by dowiedzieć się, kogo i co kocha najbardziej.
Uciekająca panna młoda chroni się pod skrzydłami najlepszej przyjaciółki Lien.
By odciąć się od życiowego kataklizmu, udaje się na kilka dni do domu rodzinnego. Podczas sprzątania strychu znajduje walizki babci Zofii - słynnej krakowskiej krawcowej. W jednej z nich odkrywa pomysł na swoje nowe życie.
Urocza i dowcipna powieść o zmianach i wyborach, odwadze bycia sobą i nienazwanym "czymś więcej".
Barbara Kwinta - lingwistka i tłumaczka z języka angielskiego. Autorka książki "Jak kupić suknię ślubną i nie zwariować".
Współpracuje z kwartalnikiem "WEDDING", tworząc artykuły eksperckie i teksty lifestylowe, które ukazują się również online na platformach takich jak onet.pl i styl.pl.
Wychowana w tiulach i koronkach, przy dźwiękach maszyny do szycia i huku gorącej prasowalnicy. Nasiąknięta rozmowami z kobietami. Wsłuchana w panny młode, ich życiowe dylematy, problemy i marzenia. Współtwórczyni rodzinnej marki sukien ślubnych. Mama i żona. Beznadziejny kucharz. Wielbicielka yerba mate, kawy, no i żakietów.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-04-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 448
Wśród tysięcy różnych powieści obyczajowych, trudno trafić na taką, która zachwyci, a do tego jest napisana ładnie i wyczuciem. A ponieważ znalazłam pozycję idealną, toteż dzielę się z Wami tym tytułem. Tylko ostrzegam lojalnie, że jak zaczniecie czytać, to trudno będzie tę pozycję odłożyć, bo wciąga jak bagno.
Zdawać by się mogło, że Emilia Starska ma wszystko. Wspaniałego narzeczonego, wymarzoną pracę, przyszłość jawiącą się w samych jasnych barwach i... cały trzos zmartwień, z którymi nie może sobie poradzić. Wzorem Julii Roberts, tuż przed ślubem decyduje się na ucieczkę i rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Zupełnym przypadkiem, odnajduje stare walizy po swojej babci, które wypełnione są po brzegi materiałami i narzędziami krawieckimi. Dziewczyna uznaje to za znak od losu i stawia wszystko na jedną kartę, otwierając małą manufakturę.
Z przyjemnością zabrałam się za lekturę tej książki. I nie jest to czcze gadanie po to, by przypodobać się autorce. Przed Wami kapitalne kilka godzin przepełnione śmiechem i wzruszeniami, i do tego napisane tak, że chce się czytać i czytać.
Barbara Kwinta z ogromną klasą podeszła do tematu. Niby w powieściach obyczajowych było już właściwie wszystko i trudno będzie czytelnika zaskoczyć, ale jeśli weźmie się garść pomysłów, kilka ziaren życiowych mądrości i to wszystko doprawi się świetną fabułą i dużą dawką humoru, to jest to przepis na sukces.
Tak dużej ilości genialnych związków frazeologicznych, porównań i ciętych ripost nie widziałam w książce od dawna. Łatwo więc wyczuć, że autorka z poczuciem humoru jest za pan brat i ma szalenie zdystansowane podejście do życia. Dzięki temu, powieść nabiera lekkości, nie obciąża czytelnika dusznym klimatem, a pozwala na zrelaksowanie się i miłe spędzenie czasu.
Wszystko w tej powieści układa się jak w puzzlach. Postaci się uzupełniają, charakterologicznie są bardzo ludzcy, daleko im od wyidealizowanych i pompatycznych bohaterów, dzięki czemu stają się czytelnikowi bliscy. Do tego płynne dialogi, które wynikają jedne z drugich i ładnie ilustrują opowieść. Kilka wątków, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, koniec końców ładnie się zazębia i wyjaśnia wszystko. Wszystko to składa się w pyszną całość i trudną do odłożenia historię.
Jeśli więc szukacie książki, przy której miło spędzicie czas, pośmiejecie się i pomachacie z uznaniem głową nad mądrościami cioci Dobrej Rady, to jest to pozycja obowiązkowa. To wspaniała, urocza powieść o zagubionych marzeniach, miłości, która je odnalazła i meksykańskich zakonnicach, winnych całego tego zamieszania.
Emilia, po przeczytaniu listu od zmarłej matki, doszła do wniosku, że nie jest dumna z życia, jakie prowadzi. Nie podoba jej się przyjmowanie zasad teściowej, narzeczony, ani szykowny ślub, którego nawet nie zaplanowała. Dlatego w białej sukni, ucieka sprzed ołtarza, zostawiając wszystko za sobą. Emilia postanowiła zawalczyć o siebie i swoje marzenia. Co prawda, zaczyna totalnie od początku, ponieważ nie ma już pracy ani dachu nad głową. Potrzeba jej nowego planu na życie. Powrót do rodzinnego domu otworzy przed nią nowe możliwości, ponieważ tam, na starym, zagraconym i okurzonym strychu znajduje walizkę babci Zofii. A w środku, całkowitym przypadkiem, odnajduje plan na przyszłość! Z wielkim zapałem i entuzjazmem kobieta rozpoczyna projekt „Ptaki Zofii”. Czeka ją wiele dobrych, jak i złych chwil. Czy kobieta spełni swoje marzenia?
Jest to bardzo udany debiut! To ciepła historia, nieprzerysowana i bardzo życiowa. Polubiłam się z bohaterami od pierwszych stron, a postać Emilii jest bardzo dobrze wykreowana. Imponuje mi jej autentyczność, odwaga, pogoń za marzeniami i niepohamowany entuzjazm. Autorka zgrabnie wplotła w fabułę elementy krawiectwa, co było ciekawym zabiegiem, ponieważ osobiście totalnie się na tym nie znam.
Bardzo ważne w tej książce są więzi pomiędzy bohaterami, ponieważ to one dają kopa Emilii i to dzięki ludziom wokół marzenia stają się realne.
Znajdziecie tutaj piękne przesłanie: zawsze należy walczyć o siebie i swoje marzenia! Polecam!
Planujesz sobie życie, wszystko masz dopięte na ostatni guzik. Wydaje ci się, że w takim układzie jesteś szczęśliwa. Jednak w pewnym momencie uzmysławiasz sobie, że to nie jest rzeczywistość dla ciebie. Nie ten facet, nie ta praca, nie te oczekiwania. Wywracasz wszystko do góry nogami i wsiadasz do życiowego rollercoastera. Tak było w przypadku Emilii Starskiej. Jak na tej zmianie wyszła?
Świetny, bardzo dopracowany debiut, o którym, mam nadzieję, będzie głośno! Niepozorny tytuł skrywa w sobie niezłą perełkę. Piękną historię, która wciąga w swoje odmęty od samego początku i trzyma w swoich szponach do końca. Wzruszająca, urocza, czuła, okraszona szczyptą rozterek, niepowodzeń, smutku i rozczarowań. Pokazująca niezwykłą przyjaźń, walkę o marzenia i szczęście, upadek na samo dno, ciepłe relacje z bliskimi i wspomnienia. A do tego nakreśla mało znany fach krawiectwa. To ciężka praca rzemieślnicza wlewa się w nią nie tylko ogrom cierpienia, ale też i serca, by później końcowy efekt mógł cieszyć oko i sprawić, że kobieta lub mężczyzna czuli się w danym ubiorze po prostu piękni.
Tak jak wspominałam wcześniej, powieść dopracowana jest w każdym calu. Postacie żywe, charakterne i nie sposób ich nie polubić. Każda z nich odgrywa kluczową rolę w powieści, są niczym nici, razem tworzą piękny i spójny obraz. Są autentyczne, wyraziste i każda ma to coś, z którą chciałoby się zaprzyjaźnić. Lektura jest lekka, przyjemna i zawiera w sobie wiele ciekawych przemyśleń. Że anioły są wśród nas, które nie pozwolą nam się poddać, że zawsze jest czas na zmiany, że marzenia warto spełniać i realizować, potrzeba tylko mentalnego kopa do działania. Cieszę się, że mogłam poznać tę historię i nie mogę się doczekać kolejnych dzieł autorki. Coś czuję, że jeszcze nie raz usłyszymy o jej twórczości i tego jej przeogromnie życzę! Gorąco polecam!
Prawdziwa opowieść o dojrzewaniu, miłości i szukaniu swojego bezpiecznego miejsca na ziemi. Dziesięć lat wcześniej... Wieliczka, klasa maturalna. W ramach...
Cuda się zdarzają nie tylko w filmach. Takiej historii o świętach jeszcze nie było! Magda Dzika pracuje w słynnej fabryce bombek w Bożych Dołach. Opiekuje...
Przeczytane:2021-05-02,
Kiedy dostałam do ręki powieść Barbary Kwinty, pierwszą rzeczą, jaką się zachwyciłam, był tytuł. Niecodzienny, oryginalny i zdecydowanie przyciągający uwagę. Zaczęłam się wówczas zastanawiać, co za historia będzie kryć się na stronach tej książki - w końcu było mi dane to sprawdzić. Dlatego też dzisiaj opowiem Wam kilka słów na temat tej pozycji i moich odczuć względem niej.
Na kartach swojej powieści Barbara Kwinta przedstawia historię Emilii Starskiej, kobiety uzależnionej od planowania i nade wszystko kochającej rutynę. W dzień swojego ślubu czyta ona list od swojej zmarłej matki – no i staje się on punktem zapalnym. Emilia postanawia zerwać zaręczyny (tak, w dzień swojego ślubu - a co, nie można?), a w następstwie traci pracę, przychylność swoich byłych pracodawców i postanawia wyjechać, by odnaleźć rzecz, którą pokocha najbardziej. Chroni się więc pod skrzydłami swojej przyjaciółki Lien. Kiedy udaje się do domu rodzinnego, tam odnajduje walizki swojej zmarłej babci. Stają się one jej znakiem, którego tak szukała. Pora na życiowe zmiany.
Pozwólcie, że wyjątkowo dziś zacznę od wydania tej książki. Uważam, że jest ono prześliczne, dopracowane w każdym mniejszym szczególe, a ten kolor zdecydowanie przyciąga uwagę potencjalnego czytelnika. O tym, że jest to też jeden z moich ulubionych kolorów, też wspomnę, chociaż tutaj może to brzmieć już całkiem nieobiektywnie. No ale cóż poradzić? Okładka kojarzy się również z ciepłymi dniami (choć akcja w dużej mierze rozgrywa się w trakcie jesieni).
Główna bohaterka, Emilia, całkowicie przypadła mi do gustu. Jest to postać z charakterem, mająca swoje dziwactwa i różne wymyślne przyzwyczajenia, ale przy tym ma tyle uroku w sobie... Myślę, że może mieć ona wiele wspólnego z większością czytelniczek – w końcu życiowe zagubienie dopada nas na różnych obranych drogach i nic w tym dziwnego. Ja poczułam się przez tę postać również zmotywowana lub też bardziej: zainspirowana. Skoro Emilii udało się odnaleźć coś, co sprawia jej ogromną radość i co chciałaby robić w życiu, to przecież mnie w końcu również to spotka, prawda?
Lien – to jedno imię powinno wystarczyć. Autorka wykonała świetną robotę, jeśli chodzi o tę bohaterkę i wprowadzenie jej do fabuły. Jest to najlepsza przyjaciółka Emilii, a przy tym kobieta, którą chciałoby się mieć w prawdziwym życiu. Urocza, ciepła, niezwykle troskliwa i dbająca o nasze zdrowie – nie tylko to psychiczne. Takiej przyjaciółki, jaką jest właśnie Lien, życzę każdej kobiecie.
Głównym wątkiem poruszonym w tej powieści jest owo poszukiwanie samego siebie i odkrywanie swoich prawdziwych marzeń. Z pozoru może wydawać się to kolejną powieścią obyczajową tak naprawdę o niczym, ot kolejna zagubiona kobieta poszukuje swojego “ja”. No tak... można tak założyć. Warto jednak podkreślić, że autorka opisała to wszystko w sposób niezwykle wciągający, ciekawy i po prostu bardzo dobry. Jestem osobiście pozytywnie zaskoczona jakością tej historii oraz tym, jak mocno się z nią zżyłam. Wydaje mi się również, że Chwała meksykańskim zakonnicom! to jedna z tych powieści, do których będę wracać w przyszłości.
Jeżeli kochacie literaturę obyczajową, to ta pozycja powinna znaleźć się na Waszej najbliższej liście zakupowej koniecznie. Być może, tak samo, jak ja, zakochacie się w historii Emilii i piórze Barbary Kwinty.