Okręt badawczy „Accipiter” przemierza bezkres kosmicznej próżni, a jego załoga pogrążona jest w głębokiej kriostazie. Nieliczni świadomi są dramatu, który rozgrywa się na pokładzie.
Astrochemik Hakon Lindberg budzi się przedwcześnie z kriogenicznego snu i widzi, jak ginie jeden z ostatnich członków załogi. Prócz niego rzeź przetrwał tylko nawigator, Dija Udin Alhassan.
Czy to on jest odpowiedzialny za fiasko misji? A może stoi za tym jakaś niewypowiedziana siła? Obca cywilizacja? Nieokreślony byt? Ludzkość podróżuje między gwiazdami, odkrywa miriady światów, ale nigdy nie napotkała żadnych oznak życia.
Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 2014-12-10
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 410
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
„Upiór opery” to historia, z którą jestem emocjonalnie związana, od czasu gdy przed wielu laty obejrzałam film o nieszczęśliwej miłości potwora i ślicznej solistki Opery Paryskiej. W pamięci najbardziej utkwiła mi poruszająca scena przy podziemnym jeziorze. W głowie nadal rozbrzmiewa mi muzyka operowa i organowa zapewniająca klimatyczną, mroczną oprawę temu klasycznemu romansowi grozy.
Dzięki temu cudownemu, pełnemu wydaniu wzbogaconemu genialnymi ilustracjami powróciłam do tajemniczego budynku opery, wypełnionego muzyką, gwałtownymi emocjami, szaleństwem i zbrodnią.
Piękno kontrastuje tu z przerażającą brzydotą, niewinność z zepsuciem do szpiku kości. Sceny omdlewających z emocji kobiet, łkających u ich stóp mężczyzn i miłosnych wyznań na cmentarzu przy świetle księżyca dopełniają klimatu powieści.
To wszystko stanowi o wyjątkowości, powiedziałabym nawet genialności tego dzieła, które teraz doczekało się godnej siebie oprawy.
Z kryminałami nie zawsze mi po drodze, dlatego po najbardziej znany dorobek literacki Remigiusza Mroza nie sięgałam. Zaznajomiłam się z książką przypisywaną pod gatunek horror tego autora, która miała mieszane opinie. Mnie "Czarna Madonna" się spodobała, dlatego jak zobaczyłam, że autor ma w swoim dorobku także coś sci-fi poczułam się zaintrygowana.
Nie zawiodłam się, "Chór zapomnianych głosów" wciągnął mnie tak, że nie mogłam się od książki oderwać. Może nie jest idealny. W pewnych momentach, zwłaszcza pod koniec książki wszystkiego moim zdaniem było trochę za dużo.
Przejdźmy jednak najpierw do fabuły. Główny bohater Hakon budzi się z kriogenicznego snu gdzieś daleko w przestrzeni kosmicznej. Minęły dziesiątki lat, odkąd opuścił Ziemie. Był tego świadom, decydując się na taką podróż, jednak jej cel jeszcze nie nastąpił, a pozostali członkowie załogi leżą martwi...
Przeżyła jeszcze jedna osoba muzułmanin Dija Udin. Co mogło się wydarzyć w zamkniętej przestrzeni daleko od Ziemi? Bohaterowie mogą tylko podejrzewać siebie wzajemnie albo jakieś siły pozaziemskie. W końcu czy możemy być pewni, że jesteśmy sami we wszechświecie?
Książka jest trochę takim fantastycznym kosmicznym kryminałem, próbujemy rozwiązać zagadkę, co chwilę dostając inne podpowiedzi, mamy zwroty akcji i trzymające w napięciu momenty. Znakomitym samczykiem są dialogi miedzi ocalałymi bohaterami. Postacie są bardzo dobrze wykreowane, inne pojawiające się później również, jednak Dija Udin dodaje książce dużo dobrego humoru.
Im dalej idziemy w fabułę, tym, zamiast się rozjaśniać, robi się jeszcze bardziej skomplikowanie, tak, że można się w tym wszystkim pogubić. Autor wprowadza motyw podróży w czasie, który wiadomo, nie jest prostą koncepcją i łatwo o zamieszanie w fabule. Mimo iż miejscami wiele rzeczy było przekombinowanych, z książką dobrze się bawiłam i od razu sięgnęłam po kolejny tom.
Już od bardzo dawna nie przeczytałam naprawdę dobrej książki SF. I niekoniecznie liczyłam na to sięgając po Mroza. Zrobiłam to raczej z powodu zaskoczenia, że wziął sie za ten gatunek i z ciekawości jak mu to wyszło. No i zachwycona nie jestem. Słabo nakreśleni bohaterowie, dialog goni dialog, a o osobach nie dowiadujemy sie prawie nic. Ciągłe mieszanie trzech perspektyw czasowych jest męczące. Za dużo danych technicznych, które nic nie wnoszą do fabuły. Związek uczuciowy Hokona z..... nie pamiętam imienia (chociaż czytać skończyłam wczoraj - to już o czymś świadczy) miałki i niewiarygodny. Żadna z postaci nie stała mi się bliska, nie ma żadnej warstwy ani społecznej ani psychologicznej. Czy sięgnę po następny tom? Tak, bo jak coś zaczynam to kończę. I tli się we mnie malutka nadzieja, że Mróz się poprawi.
Czytałam lepsze powieści w gatunku, niemniej pan Remigiusz pozytywnie mnie zaskoczył. Kojarzymy go przede wszystkim z prozą kryminalną, umiejscowioną w naszych realiach, a okazuje się, że całkiem zgrabnie tworzy też historie o przestworzach
Opowieść wciąga, a akcja toczy się bardzo dynamicznie.
Co do bohaterów mam mieszane odczucia – niektóre postacie są trochę płaskie – innych jak chociażby Jaccarda czy Linberga nie da się nie lubić i odmówić im wyrazistych charakterów.
Autor bardzo ciekawie przedstawił kierunek, w jakim może potoczyć się polityka międzynarodowa na ziemi i technika odpowiadająca za procesy utrzymujace przy życiu kosmonautów, pokonujących lata świetlne podczas wykonywania misji.
„Chór zapomnianych głosów” to dobry thriller rozgrywający się w przestrzeni kosmicznej. Nie jest może jakiś szalenie przełomowy czy nazbyt ambitny, ale można przyjemnie spędzić przy nim kilka godzin i dać się porwać przygodzie.
Kosmiczna odsłona Pana Mroza. No i muszę tu zaznaczyć, że rzeczywiście dla mnie to był istny KOSMOS!
Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do science fiction. I niestety, autor mnie nie przekonał do tego gatunku. Ciężko mi było ogarnąć te wszystkie nazwy planet, orbit, statków kosmicznych, a także pojęcia diapauzy, hibernacji czy asimbla.
Głównymi bohaterami są astrochemik Skandynaw oraz nawigator Muzułmanin (proszę nie każcie mi przytaczać ich imion), którzy są na jednym statku kosmicznym i po wybudzeniu się z hibernacji, próbują rozwikłać zagadkę tajemniczej rzezi załogi. Jest dużo trupów i krwi. Pytanie: kto lub co dopuściło się tej masakry?
Niby jest akcja, ale są również takie momenty, które strasznie mi się dłużyły. Dużo dialogów, dużo przemyśleń, gdybania i kombinowania głównych bohaterów.
Poza tym autor porusza w książce również temat podróży w czasie. A więc zaginamy niejednokrotnie czasoprzestrzeń. Udajemy się w przyszłość będąc w przeszłości, albo na odwrót- już sama nie wiem. Jest czasem tak nieprawdopodobnie, że aż ... sensownie? ;-)
Dialogi głównych bohaterów czasem bawią - jest to charakterystyczny humor, który często spotyka się w książkach Pana Remigiusza. Więc jeśli lubicie bohaterów z serii o Joannie Chyłce czy Sewerynie Zaorskim, to myślę, że będziecie usatysfakcjonowani.
Podsumowując - ogólnie to S-F nie przypadło mi do gustu, ale cieszę się, że poznałam autora od tej innej strony. Pewnie kiedyś chwycę za tom II, jednak to będzie w odległej, międzygalaktycznej przyszłości :)
Książka przeczytana w ramach wyzwania "Olimpiada czytelnicza 2020" org.przez Pośredniczkę książek.
To jest najlepsza książka Remigiusza Mroza jaką czytałam! Czytałam wiele książek na temat podróży międzygalaktycznych, podróży w czasoprzestrzeni, usiłujących odpowiedzieć czy jesteśmy sami we wszechświecie albo czy przyszłość da się zmienić i ta jest najlepsza jaką czytałam. Czyta się lekko i przyjemnie, całkiem zabawne dialogi. Czekam na drugą część!
Wiktor Forst wie, że jego życie już nigdy nie będzie takie, jak dawniej. Gdy uległ wypadkowi na Zawracie, wszystko się zmieniło. Przeniósł się do Krakowa...
Zwyczajna, piątkowa noc w Nowej Hucie. Kamery monitoringu u zbiegu dwóch ulic rejestrują młodego chłopaka o drugiej piętnaście. Nie ma go na nagraniu...