Chodzenie (1971) – arcymistrzowskie pod względem językowym i stylistycznym opowiadanie, w którym narrator i niejaki Oehler podczas spaceru rozmawiają o naturze myślenia, rozumie i istnieniu jako takim. Rozpatrują też zależności między „okolicznościami i stanami” świata, jak również związki
pomiędzy chodzeniem a myśleniem, ruchem a bezruchem. Przyczyną nieustannego monologu Oehlera, który narrator przekazuje, cytując go dosłownie bądź przytaczając jego słowa w mowie zależnej, jest obłęd, w jaki przyjaciel Oehlera, Karrer, popadł wskutek samobójczej śmierci Hollensteinera, chemika, zniszczonego przez Austrię jako państwo unicestwiające wszystkie wybitne jednostki.
Amras (1964) – wskutek zbiorowego samobójstwa giną rodzice dwóch bohaterów. Bracia, zainteresowany naukami przyrodniczymi K. i jego uzdolniony muzycznie młodszy brat Walter, zostają odratowani i umieszczeni w Amras, w należącej do ich wuja wieży, która stanowi schronienie przed oszczerstwami ze strony społeczeństwa, ale i więzienie. Dręczeni wyrzutami sumienia, skazani na nieustanne obcowanie ze sobą, co dodatkowo zaburza ich ambiwalentne relacje, wspominają dzieciństwo i dom rodzinny, do którego rozpadu przyczyniła się „tyrolska epilepsja” matki i Waltera, a także bankructwo ojca-hazardzisty. Życie, śmierć, choroba i przymus istnienia to główne tematy tej mikropowieści, obfitującej w przerażające swą scenerią obrazy i okrutne opowieści, podane językiem o niezwykle skomplikowanej składni, tym razem jednak urywanej, nieomal dychawicznej.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-01-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 204
Tytuł oryginału: Gehen. Amras
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Sława Lisiecka
Ostatnia powie ć Thomasa Bernharda, znanego w Polsce za spraw gło nych spektakli Krystiana Lupy, przyjmuje formę autobiograficznego monologu bohatera...
Przeczytane:2023-09-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 2023,
Niezaprzeczalnie było to dla mnie wyzwanie. Pierwszy raz miałam do czynienia z prozą Thomasa Bernharda. I przyznaję, miałam momenty zwątpienia w siebie i irytacji na czytany tekst. Ale wytrwałam, trochę poczekałam aż się ,,uleży", zadbałam również, żeby nie przesadzić z myśleniem. No cóż, mogłabym przecież popaść w karrerowski obłęd.
,,Chodzenie" bardziej mnie ujęło. Gdy już wpadłam w ten rytm trudno było się oderwać. Mnóstwo jest tu spostrzeżeń, które niezwykle trafnie opisują rzeczywistość. Jak chociażby głowy niby kubły na śmieci - myśli, które opróżniamy ciągle i wszędzie. Albo fantastyczna zabawa idiomami o myśleniu i chodzeniu.
Amras było mniej filozoficzne i mniej inspirujące. Jak już mam wrażenie troszeczkę oswoiłam się ze stylem autora, z mniejszą obawą będę sięgała po inne jego dzieła.