Zło istnieje!
Nie jako przeciwwaga doba, czy owoc filozoficznych rozważań. Zło jest czystą i niczym nieskrępowaną mocą – siłą, która sprowadza na ziemię pierwiastek piekła.
Zło jest wieczne i nieśmiertelne. Czasem trwa w uśpieniu przez lata, by w końcu objawić się w najohydniejszej ze swych postaci.
Zło jest niezmienne, a jego najwierniejszym towarzyszem jest cierpienie. Jest wilgotne od ludzkich łez, zimne od strachu. Ma smak krwi, a smak ten – raz doświadczony – działa jak najsilniejszy narkotyk. Otumania zmysły, uzależnia i otwiera duszę na działanie piekielnych mocy.
Czy jesteś gotowy, by poznać kolejne jego wcielenie i zanurzyć się w iluzorycznym świecie, w którym zacierają się kontury rzeczywistości? W świecie, w którym niewielkie pomieszczenie staje się bramą do sanktuarium najpodlejszego zła? Świątynią, której fundamenty toczy śmiertelna choroba przepoczwarzająca człowieka w bestię, a życie w koszmar?
Poznaj historię zbrodni, której echa wybrzmiewają na przestrzeni całych pokoleń.
Tylko uważaj i pamiętaj, że…
Zło istnieje!
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2020-09-30
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 544
Nie jest zła, jednakże chyba miałam większe oczekiwania. Debiut mimo wszystko udany, i z ciekawością pochylę się nad kolejną ksiażką tego twórcy.
Swoją opinię o tym debiucie postaram się skondensować do minimum, czego autor nie zrobił z tą powieścią, która wtedy mogłaby mieć mniej stron. Bez zbędnego analizowania przejdę do rzeczy. "Chodź ze mną" to obiecujący debiut, w którym dostrzegamy świetnie dopracowany język, co jest plusem u każdego pisarza, lecz ten język jest zbyt prosty. Oczywiście znajdujemy tu świetnie złożone zdania i przerażające opisy, ale co najgorsze tych drugich w całej 'ceglastej' książce jest może 30%. Reszta to zwykła obyczajówka. Zapewne wszystkie zdarzenia, również te obyczajowe, są istotne dla fabuły, niestety są one tak rozwlekłe, że lektura zaczyna nużyć. Czujemy się, jakbyśmy czytali scenariusz polskiej telenoweli, do której wpleciono oryginalne elementy grozy.
Niestety nie załapałem fenomenu tej powieści, o której duża część czytelników twierdzi, że ich wciągnęła. Z początku byłem podniecony koncepcją, że ktoś mnie porządnie wystraszy. Liczyłem na coś mocnego. Dałem szansę tej powieści mimo przedłużających się wydarzeń w ogóle nierobiących na mnie wrażenia. Po 190 stronach, po których zaledwie dwa rozdziały zawierały dosyć osobliwe opisy obrzydliwości, odpuściłem. Wiedziałem, że dalej już nie będzie lepiej. Jeśli od początku lektura nie trzyma w napięciu, to znak, że w dalszej części możemy nie doznać szoku. Rozczarowałem się zatem i doczytałem do końca tylko po to, by dowiedzieć się, o co chodzi w całej sprawie i może poukładać coś, czego z początku nie zauważyłem. Byłem trochę naiwny, gdyż pozostały niedopowiedzenia i rozumiem, że autor miał taki zamysł, jednak te niedopowiedzenia były zbyt nieoczywiste. Tajemnica tajemnicą, ale w tej powieści ona jest niezrozumiana.
Pokrótce lekki spoiler, o co właśnie chodzi. Dariusz Drzewiecki wykupuje pustostan - budynek z czasów międzywojnia, który był lokalem gastronomicznym serwującym usługi dla ówczesnej społeczności, głównie niemieckiej. Dariusz - właściciel jednej z wrocławskich knajp - kupuje budynek, by otworzyć w nim knajpę o podobnej nazwie, co za czasów wojny. Okazuje się, że budynek mimo gruntownego remontu zalatuje okropnym smrodem z zaplecza. Pracownicy odczuwają dziwne niepokojące doświadczenia, płynące zza ścian zaplecza. Podczas pobytów na zapleczu, lub w jego okolicach ukazują im się obrzydliwe wizje mocno wpływające na psychikę pracowników. Wszyscy bohaterowie (których w powieści jest zbyt dużo) odczuwają wrażenie, że budynek jest nawiedzony. Dwójka pracowników ulega opętaniu. Widać to po nich wyraźnie, lecz współpracownicy nie rozumieją co się właściwie z nimi dzieje. Pojawia się starzec, który w latach 60 pracował na terenie obecnego lokalu i odczuł traumę pozostawioną przez nawiedzone miejsce. Starzec ostrzega przed tym budynkiem Dariusza. Poznajemy retrospekcje z życia starca. Dowiadujemy się, że ten zabił żonę, gotową popełnić zbrodnię na ich wnuku. Nie wiemy skąd u żony psychopatia, skłaniająca do natarcia na wnuka z nożyczkami lub poduszką. Wnuk okazuje się eksploratorem i badaczem mającym zbadać ukryte na zapleczu pomieszczenia, w budynku, o którym cały czas mowa i z którego wypływa negatywna aura. Właściciel przepowiada śmierć starca przy jego wnuku. Wnuk po śmierci dziadka jakby zostaje opętany przez ducha dziadka, który pozostawił w mieszkaniu jakby wspomnienie o tym co jego babka chciała zrobić, a jak to się skończyło. Opętany wnuk zabija swojego przyjaciela, następnie sam ni stąd, ni zowąd zostaje zabity przez również opętanego Dariusza Drzewieckiego. Następnie Dariusz zabija swoich współpracowników, choć jest możliwość, że robił to przed pojawieniem się wnuka. W końcu dostaje się do domu jednego ze swych barmanów. W poważnym amoku chcę zabić również barmana. Wtem pojawia się policja i tu kończy się historia. Nie napiszę jak, bo może ktoś jednak będzie mieć ochotę przeczytać i mu się spodoba ta powieść.
W każdym razie barman także ulega opętaniu w dość osobliwy i gastryczny sposób, lecz żyje z tym normalnie i wydaje się, że panuje nad swoimi popędami. W całym zajściu mamy do czynienia z kanibalizmem, co okazuje się w prologu i w czasie zabójstw bohaterów przez Drzewieckiego. Pod koniec w fabule historia Dariusza i nawiedzonego budynku jest badana. Dochodzenie sprowadza badaczy do archiwum, w którym odnajdują wzmianki o Karlu Denke - psychopacie żyjącym w rzeczywistości we Wrocławiu w latach międzywojnia. Badacze trafiają na pamiętniki Karla Denke, z których wychodzi na jaw, iż pracował w budynku z naszej powieści i zabijał biednych ludzi przychodzących do niego po pomoc.
Tyle na ten temat, ale nie dowiadujemy się, co opętało bohaterów, ani co grasowało w ukrytych pomieszczeniach za zapleczem, a już w ogóle nie wiemy, jaki to ma związek z Karlem Denke. Czy jego potępiona dusza została w budynku i to ona nawiedzała bohaterów? Motyw przewodni, choć ciężki do określenia całkiem ciekawy i oryginalny, lecz rozwlekłe opisy i obyczajowość całego tekstu przyćmiewa to, co najbardziej interesujące dla czytelnika grozy. Jest mi przykro, że nie spodobała mi się ta powieść, bo zachwalano mi ją. Jednak potrzebuję czegoś mocniejszego i bezpośredniego. Jak na debiut winszuje stworzenia tak opasłej historii i mam nadzieję, że krytyka pozostanie w sferze udoskonalenia warsztatu, bo tak jak pisałem - jest potencjał na pisarstwo i z ciekawości sięgnę po następne dzieła. "Chodź ze mną" mi nie przypadło do gustu i znudziło. Najlepsze co jest w tej książce to zdecydowanie okładka! Na pewno innych zainteresuje bardziej ta powieść i dla nich pozostawiam tę lekturę.
~ http://ratowniklektur.blogspot.com/
Wydawnictwo Vesper kolejny raz udowadnia, że w oprawie graficznej nie mają sobie równych. Wydanie "Chodź ze mną" stylizowane na starą, zapomnianą księgę, wzbogacone niepokojącymi ilustracjami przywodzi na myśl zakazane tomy i pradawne rytuały, przez lata skrzętnie ukrywane. Czy wnętrze debiutanckiej książki Pana Konrada jest równie mroczne?
Komm mit mir
"Chodź ze mną" poszczycić może się historią, która wciąga czytelnika od pierwszych stron. Stworzona przez autora fabuła przemyślana została od A do Z i na próżno szukać w niej zapychaczy (a liczy sobie ponad 500 stron). Mroczna i surowa przeszłość nieustannie wpływa na nowoczesny świat, oplatając go jak trujący bluszcz. Autor doskonale wie, jak budować napięcie i dawkować grozę. Mrok i dziwne uczucie niepokoju, nie opuszczają więc czytelnika przez całą lekturę. Nie wiadomo, kiedy ciemność zaatakuje. Strach potęgują dopracowane, żywe opisy, które sprawiają, że z biernego obserwatora czytelnik staje się uczestnikiem wydarzeń. Wrocław już nigdy nie będzie taki sam. Pan Konrad balansuje na granicy jawy i koszmaru sennego, w którym nawet bohaterowie nie wiedzą, w jakiej znajdują się rzeczywistości. Owładnięci śmiercionośnym fetorem stopniowo oddają swą duszę. Ich profile psychologiczne są tak dobrze stworzone, że ma się wrażenie iż naprawdę istnieją. Ot kolejne dni z życia pracowników jednej z wrocławskich knajp. Jednak nie są to nudni i przewidywani ludzie. Autor świetnie o to zadbał. W mistrzowski sposób oddał także ich postępujące szaleństwo oraz przemiany. Gniew i trwoga bohaterów były tak wyraziste, że wręcz wylewały się z każdej kolejnej strony, uzależniając czytelnika. Ćpamy mrok, stając się jego sługami.
Podsumowanie
Debiut Pana Konrada jest tym, czego oczekuje każdy fan horroru od fenomenalnej książki. Straszy i hipnotyzuje, prowadząc czytelnika w głąb mroku, z którego nie ma ucieczki. Fetor kusi zmysły i uzależnia, a krew staje się jedynym źródłem pożywienia. To jest zwyczajnie horror z krwi i kości, którego fani nadprzyrodzonych i mrocznych historii potrzebowali. Zło zawarte na stronach tej książki jest nieustannie głodne i chciwe. Nie przepuści nikomu, a zwłaszcza czytającemu, więc gdy usłyszysz szuranie w piwnicy, wiedz że nie skończy się to dla ciebie dobrze.
To jest intrygujący horror, na początku wszystko co niepokojące opiera się na psychodelicznych wizjach i koszmarach sennych. Prowadzenie czytelnika tutaj jest świetne, mamy tu odczucia i reakcje bohaterów, skrzętnie skrywane przez nich bolesne sekrety z przeszłości, dokładnie ukazane ich myśli, które powoli coś ogarnia. Groza rośnie tu stopniowo, w miarę rozwoju sytuacji, przeżyć bohaterów atmosfera zaczyna gęstnieć. Smaczku dodają przerażająco makabryczne zapiski z dziennika osoby psychopatycznej sprzed wojennych lat co dodatkowo wzbudza uczucie niepokoju. Ta powieść to mroczny obraz postępującego szaleństwa.
Czy czyste nienazwane zło istnieje? A może zło skrywa się w ludziach i wystarczy je tylko obudzić? Czy szaleństwo może być zaraźliwe?
Zakończenie jest krwawe, pełne szaleństwa i psychozy.
Cała książka ma niesamowity klimat, zabytkowy wrocławski budynek, w piwnicy nawiedzone pomieszczenie i jakieś dziwne wydobywające się z niego dźwięki... Wydanie to cudo! Niesamowita okładka z ekstra wklejką w środku i z czarno białymi ilustracjami.
Jestem nią zachwycona!
List… kawałek papieru, eleganckiej papeterii, a może zwykła, wyrwana z zeszytu kartka. Kilka kropli atramentu czy tuszu. Parę muśnięć długopisem...
Przeczytane:2021-08-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2021, 52 książki 2021,
Kuszą mnie ostatnio horrory, skusił i ten, a właściwie skusiła piękna okładka.
Czy się przestraszyłam? Tak! Czy było obrzydliwie? Było i to bardzo! Czy kupuję tę historię? Tak, kupuję prawie wszystko, choć wątek z przeszłości jest ciekawszy i trochę żałuję, że jest go tak mało. Czy to dobry debiut? To bardzo udany debiut, będę z ogromną niecierpliwością wypatrywać kolejnych powieści Autora. Czy mam jakieś zastrzeżenia? Mam, drobniutkie 😉 Początek trochę się dłuży, jest kilka zbędnych opisów, może nieco za dużo postaci. Nie jestem do końca pewna, czy kupowanie nieruchomości wygląda tak, jak w powieści. Sprawdziłabym to. Ale to wszystko są drobiazgi, bo „Chodź ze mną” jest świetną powieścią grozy, z doskonałym (bo opartym na faktach!) wątkiem sprzed lat, z atmosferą strachu, poczuciem zagrożenia, które towarzyszą nie tylko bohaterom, ale i czytelnikowi.
Warto wspomnieć, że nie ma tu wielu niespodziewanych zwrotów akcji, ucieczek, czy opisów walk ze stworami nie z tej ziemi, jest za to sporo obrzydliwych scen, takich, po których wrażliwsi nie zjedzą mięsa przez kilka dni 😉
Podsumowując, jeśli lubicie krew i flaki na ścianach, niestraszne Wam obrzydliwości najobrzydliwsze – czytajcie koniecznie! Fani Wrocławia – dla Was też coś dobrego się znajdzie w tej powieści!
Autorze – czekam na więcej! Więcej horroru i więcej flaków!