Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2001 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 302
Poszukiwania meza przez 37-letnia Tiffany. Książka z przymrużeniem oka opowiada jak to trudna sprawa. Kiedy w końcu Tiffany trafia się inteligentny wspaniały mężczyzna, ona nadal ma wątpliwości...
Miałam na półce od dawna. Ujrzałam, pomyślałam, czemu nie, i sięgnęłam po tą książkę. Przeczytałam... i trochę zrobiło mi się smutno. Ja wiem, że książka miała mnie rozbawić. Wiem, że to była lektura z humorem w tle. Ale podczas czytania było mi smutno, bo choć jestem dużo młodsza od głównej bohaterki, to nagle uświadomiłam sobie, że mogę skończyć jak ona (no, nie do końca, tak ogólnie, jeśli chodzi o jej stan cywilny). A ja tego nie chce. Dobrze mi ze sobą. Fajnie jest i w ogóle. Lecz nie chciałabym być singielką w wieku 37 lat. Po prostu nie.
Naprawdę nie wiem, dlaczego potraktowałam tą książkę tak osobiście. Czemu tak podziałała na moją psychikę. W końcu jeszcze mi daleko do wieku Tiffany. Wydaje mi się, że jestem szczęśliwa i nie powinnam jeszcze zamartwiać się tym, że coś mi nie wyszło. Bo jeszcze wszystko mogę zmienić. I wciąż nie jestem za stara na szczęśliwą przyszłość. Tylko, że...
Tiffany Trott ma 37 lat. Jej chłopak ją zostawił, a ona uświadomiła sobie swój wiek i pragnienie ślubu. Zaczęła więc szukać swojego idealnego partnera, przez co wynikało dużo zabawnych sytuacji. Szukała go na różne sposoby, z których coś wychodziło, coś nie wychodziło, coś okazywało się tragiczne albo po prostu śmieszne. Porażki ją tylko umacniały w poszukiwaniu swego ideału.
Prosta historia, której jedynym zadaniem było mnie zabawić. A sprawiła, że zaczęłam myśleć o swojej przyszłości. O szczęściu i nieszczęściu. O miłości - porażkach miłosnych i sukcesach. O ostatnich, niezbyt ciekawych doświadczeniach. I uświadomiłam sobie dwie kwestie: 1) nie jestem szczęśliwa, 2) nie chcę takiej przyszłości jaką jest teraźniejszość Tiffany. Uświadomiłam sobie również, że to ode mnie zależy moja przyszłość. Mogę ją zmienić, tylko muszę zacząć działać. Słuchać rad od osób, które mnie kochają, pokonać swoje demony i zacząć żyć, by później w wieku Tiffany móc stwierdzić, że jestem szczęśliwa.
Zadziwiające, że zwykłe czytadło, które jest raczej z kategorii: "dobrze się czyta i szybko się o nim zapomina" sprawiło, że spojrzałam na swoje życie z innego punktu widzenia, że zauważyłam, iż moje życie nie idzie w takim kierunku, w jakim powinno. To wszystko zawdzięczam Tiffany, która szukała męża.
Być może jednak miałam już w sobie pewne niepokojące myśli, a ta książka jedynie je rozbudziła. Jednak pomimo refleksji, które poczyniłam dzięki lekturze, nie mogę powiedzieć, że jest to książka dobra, wspaniała, niezwykła. Nadal uważam, że jest to po prostu średniej wartości czytadło, które może rozbawić i zadziwić, gdyż to, co czasem mówi bądź robi Tiffany wydaje się niepokojące. Napisana lekkim piórem. Momentami wydaje się o niczym, może dlatego, iż autorka czasem skacze od tematu do tematu, żadnemu nie poświęcając wiele czasu.
Bohaterów poznajemy tylko z punktu widzenia Tiffany. Książkę momentami czyta się, jakby to był jej dziennik, pamiętnik, w którym opisuje to, co dla niej ważne i pomija to, co według niej musi zostać pominięte. Przez to czasem można mieć wrażenie, że czegoś brakuje lub czasem pojawi się rozmowa, podczas której zastanawiałam się, z kim Tiffany rozmawia.
Jednak jako czytadło na jeden wieczór czy pobyt na plaży, książka się sprawdza. Ot, taki sposób na zabicie nudy... i być może wejrzenia w głąb siebie i znalezienie wewnętrznego smutku. Lecz tego drugiego raczej nie oczekujcie. Mój przypadek był [przy tego typu lekturze] tak dziwaczny jak czasem dziwaczne było zachowanie Tiffany.
Takie cios nie spada na każdego! Reporterka radiowa Minty Malone jest zdruzgotana. W dniu ślubu narzeczony zostawia ją przed ołtarzem. Dlaczego? Przecież...
Jest kobietą sukcesu, świetnym fachowcem, jedną z najlepszych analityczek finansowych w londyńskim City. I pewnego dnia rzuca pracę. Chce zacząć wszystko...
Przeczytane:2012-10-01, Ocena: 2, Przeczytałam, 2012 i wcześniej, Mam,