Carpe diem

Ocena: 5.22 (9 głosów)
Rosalie Heart ma 22 lata, studiuje prawo, dba o linię i spotyka się ze swoimi przyjaciółmi. Jednym słowem – szczęśliwa młoda kobieta czekająca już tylko na miłość. Jednak za nim zaczniecie jej zazdrościć, przemyślcie to. Rosalie zostało już tylko 600 dni życia. Pogodziła się z tym, że umrze. Teraz tylko stara się oswoić z tym swoich przyjaciół i rodzinę. Żyje chwilą i próbuje zrobić jak najwięcej. Nie myśli o miłości i związkach, uważa, że jest to dla niej zakazanym owocem. Po prostu trwa i czeka na ten ostatni dzień, kiedy już się nie obudzi. Jednak pewnego dnia Rosalie poznaje kogoś, z kim chciałaby spędzić jak najwięcej wspólnych chwil…

Informacje dodatkowe o Carpe diem:

Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2017-04-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788378355694
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: Carpe diem
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak

więcej

Kup książkę Carpe diem

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Choroba nigdy nie przychodzi zaproszona. Pojawia się i zwala Cię z nóg. Zostaje jednak na dłużej, by patrzeć, czy się podniesiesz.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Carpe diem - opinie o książce

RECENZJA AUDIOBOOKA

Kiedyś nie byłam przekonana do audiobooków. Dzisiaj jestem zdania, że to cudowna rzecz, zwłaszcza, jeśli pracuje się w pracy, w której jest możliwość ich słuchania. A w mojej bez wątpienia mogę ich słuchać. Także łączę przyjemne z pożytecznym.

Słuchanie audiobooka Carpe diem od samego początku wywoływało we mnie wiele emocji. Zdarzały się momenty, iż moje serce kroiło się na milion drobnych kawałeczków, by za chwilę za powrót mogła wrócić radość.

Wyobraźcie sobie, że żyjecie, chodzicie do szkoły, pracy, wszystko toczy się normalnie. Aż tu nagle spada na Was wiadomość o tym, że jesteście ciężko chorzy, że są nikłe szanse na to, byście mogli przeżyć. Jak się wtedy zachowujecie?

Rosalie Heart to młoda dziewczyna, która jest ciężko chora. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż powoli umiera. Pozostało jej 600 dni życia. Z początku nie ma najmniejszej ochoty, by walczyć chociaż o jakiś drobny płomyk nadziei na to, by jednak ją wyleczono. Godzi się z tą świadomością, że umrze. Uważa, że miłość to dla niej "zakazany owoc", że to nie dla niej. Postanawia żyć z ideą carpe diem - chwytaj dzień, czyli żyć tu i teraz, korzystać z życia w pełni i niczego nie żałować. Wszystko zmienia się kiedy poznaje Daniela, który jest lekarzem. Choć Rosalie uważała, iż miłość jest nie dla niej, to czyż można zakazać sercu pokochać? Mówią, że serce nie sługa, czy zatem chora dziewczyna będzie miała prawo do kochania i bycia kochaną?

Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, informuję, iż powieść jest debiutem autorki, niezwykle udanym debiutem. Bohaterowie wykreowani poprzez autorkę są jak najbardziej autentyczni, każdy z nich ma swoją charyzmę, która nadaje mu swoistej wyrazistości. Słuchając audiobooka czułam niemalże namacalną więź z nimi. Fabuła zasługuje na wielką pochwałę. Autorce udało się napisać niebanalną, a wręcz smutną powieść, zarazem utrzymaną z ogromną dawką optymizmu. Nie jest to proste, a jednak Diane Rose podjęła się tego zadania i wyszło jej to znakomicie. Serwuje nam gorzko-słodką powieść, z której każdy z nas wyniesie ogrom refleksji i przemyśleń.

Lektorem powieści jest Joanna Domańska. Moim zdaniem jej głos i dykcja nadają się idealnie. Słuchanie jak czyta książkę było niezwykle emocjonującą przygodą, która doskonale umilała mi czas pracy. Joanna Domańska doskonale wczuwa się do roli każdego z bohaterów w pełni przekazując odbiorcy ich emocje.

Carpe diem to powieść, która uświadamia nam jak kruche potrafi być życie. Że potrafimy być niebywałymi głupcami, nie dostrzegając radości dnia codziennego. Żyjemy w ciągłej pogoni, nie dostrzegając drobnych elementów naszego życia, które na pozór wydają nam się mało ważne, a w rzeczywistości odgrywają ważną rolę w naszym życiu. Żyjmy więc każdym dniem tu i teraz. Polecam z całego serca.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KateWithBooks
KateWithBooks
Przeczytane:2017-05-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
,,Czasami myślę, że Bóg siedzi na chmurce, popija gin z tonikiem i nas olewa. Choroby i katastrofy zsyła na chybił trafił." Wyobrażaliście sobie kiedyś, co czuje osoba śmiertelnie chora? Której nie zostało więcej niż kilka miesięcy życia? Czy walczy z chorobą? Czy korzysta z życia tak, by umrzeć szczęśliwym człowiekiem? Zazwyczaj nie dopuszczamy do siebie myśli związanych z przedwczesnym opuszczeniem ziemskiego padołu, ale każdego z nas może spotkać takie nieszczęście. Tylko czy bylibyśmy tacy silni, by zakładać się ze Śmiercią o życie? Zapraszam do recenzji ostatniej nowości, czyli "Carpe diem" Diany Rose. ,,- OK, a co z jutrem? -Nie umawiam się na jutro. -Bo to niedziela? -Nie! Zadzwoń jutro i zapytaj o to samo. -Nigdy niczego nie planujesz? -Nie" Rosalie Heart jest przepiękną, ambitną i inteligentką studentką prawa. Ma dwoje przyjaciół, z którymi rozumie się praktycznie bez słów, kochanego brata oraz swój kajecik, w którym zapisuje ulubione cytaty o łapaniu chwil. Na pozór to szczęśliwa kobieta, która ma prawie wszystko. Brakuje jej jedynie czasu. Dostała wyrok, sześćset dni. Tyle jej zostało do śmierci... Czy Rose ma jeszcze jakąś szansę na życie do późnej starości? Dziewczyna egzystuje z dnia na dzień, niczego nie planuje, cieszy się z tego co ma, nie liczy na nic więcej. Nie szuka też miłości, bo wie, że szybko opuściłaby swojego partnera, a nie chce łamać nikomu serca. Jednak pewnego dnia, poznaje w parku przystojnego, kilka lat starszego od niej chłopaka, który zawładnął jej wszystkimi myślami. ,,Pomocy! Potrzebowałem psychiatry. Jak to możliwe, że jedna osoba może zmienić nasze podejście do tylu kwestii?" Daniel ma zaledwie dwadzieścia siedem lat, ale już wie, czego chce od życia. Praca w wymarzonym zawodzie lekarza oraz piękny apartament spełniają jego wszystkie oczekiwania. Nieudany związek sprzed kilku lat zniechęcił go do dalszego szukania miłości. Tym bardziej, że brak czasu mu to uniemożliwiał. Praca wypełniała każdą jego wolną chwilę. Był szczęśliwy. Ale czy aby na pewno? ,,Wydajesz się wyjątkowa. -Bo jestem. Jest tylko dwa, dwa i pół procenta ludzi takich jak ja." Daniel i Rose spędzają ze sobą kilka przepięknych wspólnych chwil. Tylko jak długo jeszcze będzie to trwać? Ile czasu im pozostało? Nie mogę uwierzyć, jak bardzo wciągnęła mnie ta powieść. Od samego początku dosłownie nie mogłam się od niej oderwać. Im dłużej czytałam, tym więcej chciałam. Każdy moment był wzruszający, nie tylko te dramatyczne sytuacje, ale i te pozytywne. Nie chciałam, żeby ta przygoda się skończyła. Pragnęłam, by Rose przeżyła. Chcąc usilnie znaleźć jakieś wady w książce, bo takie prawie zawsze są, miałam spory problem. Nie było tam prawie nic, co bym zmieniła. W stylu pióra autorki się wręcz zakochałam, lekki, prawdziwy, emocjonalny. Wszystko było spójne, czytelne i jasne. Nie znalazłam żadnych niedomówień czy zbędnych zdań. Wszystko dopięte zostało na ostatni guzik. Może zbyt dużo razy użyty zostały słowa ,,carpe diem", ale to naprawdę drobny szczegół. Zakończenie było niebanalne, za co dziękuję autorce. Brakowało mi tylko bardziej szczegółowego zakończenia, tak jakby miała powstać kolejna część z dalszymi losami bohaterów. A może taka powstanie? Mam cichą nadzieję, że tak, bo bardzo bym się ucieszyła. Wręcz nie mogę uwierzyć, że historia "Carpe diem" została napisana przez młodą blogerkę, której stronę oczywiście uważnie przeglądam, oraz że to jej debiutancka powieść. Gratuluję bardzo udanego sukcesu i czekam na więcej.
Link do opinii
Avatar użytkownika - redgirl_books
redgirl_books
Przeczytane:2017-05-02, Przeczytałem, Mam, Posiadam,
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4162603/carpe-diem/opinia/39229028#opinia39229028
Link do opinii
Avatar użytkownika - Myfairybookworld
Myfairybookworld
Przeczytane:2017-04-29, Przeczytałem,

''Czas nie przemija w jednakowym rytmie.  To my decydujemy o rytmie czasu.''
Paulo Coelho- Pielgrzym Co byś zrobił, gdybyś wiedział, kiedy przestanie bić twoje serce? Gdybyś znał maksymalną ilość dni, jakie ci pozostały, jak byś je przeżył? Nawet nie wiecie, jak wielki miałam problem z napisaniem tej recenzji. Nie potrafiłam odnaleźć odpowiednich słów, które opisałyby, to co przeżyłam podczas lektury tej książki. Mam nadzieję, że kupicie książkę i zrozumiecie, dlaczego tak ciężko było mi odnaleźć właściwe słowa.
Rosalie Heart to młoda dziewczyna, niegdyś żyjąca z kalendarzem w ręce, planowała każdy moment swojego życia, teraz gdy los zrzucił na nią wyrok, żyje z dnia na dzień. Walczy z chorobom, stosuje się do zaleceń lekarza, nie wierzy jednak, że uda jej się wyzdrowieć. Odlicza kolejne dni, które jej zostały, łapie każdą chwilę, jednak wie, że wiele ją omija, a jeszcze więcej ominie. Jej życie wygląda tak do momentu spotkania z Danielem, początkowo miała być to szansa na niezobowiązujący flirt, jednak połączyło ich coś wspaniałego. Na drodze do szczęścia stoją jednak ich sekrety, które wychodzą na jaw w najmniej odpowiednim momencie. Największym plusem tej książki jest fabuła i tutaj Diane pokazała olbrzymi talent, bo nie łatwo napisać książkę o tak ciężkim i przytłaczającym temacie i jednocześnie utrzymać ją w pozytywnym klimacie. W rezultacie otrzymujemy powieść słodko-gorzką, dopracowaną w każdym najmniejszym detalu, każdy szczegół, każdy wątek został dopieszczony, autorka o niczym nie zapomniała, a w swoją książkę włożyła olbrzymi ładunek emocji. To samo z postaciami, zarówno o te pierwszoplanowe, jak i drugoplanowe autorka troskliwie zadbała. Rosalie to silna, energiczna młoda dziewczyna, która walczy, nawet jeśli straciła nadzieję, daje swoim najbliższym ważną lekcję o życiu — nie bierz niczego za pewnik i ciesz się chwilą. James to ideał, cudowny brat walczący o siostrę, a gdy ona nie ma już sił, walczy za nich oboje — pokochałam go od pierwszej chwili. Daniel jest zagubionym młodym facetem, który poza pracom jest troskliwy i opiekuńczy, a dzięki Rose te cechy przenoszą się także do miejsca jego pracy. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób autorka wykreowała swoich bohaterów, każdy z nich jest sympatyczny, jednocześnie mają tak różne charaktery. Z przyjemnością spotkałabym ich w realnym życiu. Diane przekazuje nam kilka prostych i bardzo ważnych rad. Carpe diem — chwytaj dzień. Bądź tym, kim chcesz być, rób to, co kochasz, spędzaj czas z tymi, którzy są ci bliscy.
Nie zamartwiaj się na zapas. Kochaj. Śmiej się. Płacz. Żyj. Na swoich warunkach, wbrew innym.  Życie masz tylko jedno, przeżyj je tak, jak chcesz. Carpe diem! Diane na swoim blogu ostro traktuje debiutantów i lubi wytykać im błędy. Tym razem to ona jest debiutantką, a ja naprawdę nie mam do czego się doczepić. ''Carpe diem'' to cudowna i wzruszająca historia, taka, która zapada w serca i pamięć. Po drodze z księgarni koniecznie kupcie chusteczki — będą wam potrzebne, bo ta książka to wyciskacz łez. Kac książkowy gwarantowany. Gorąco polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AgnieszkaKaniuk
AgnieszkaKaniuk
Przeczytane:2017-04-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Posiadam,
Wyrok bez odwołania Kochani dziś zapraszam Was na recenzję książki, która będzie wiem to już dziś jedną z najlepszych przeczytanych przeze mnie książek tego roku. Książkę, która skrada serce czytelnika tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie przestać jej czytać nawet na chwilę. Mam tu na myśli oczywiście debit literacki Diane Rose ,,Carpe diem", który swoją premierę miał 6 kwietnia 2017 roku. Życie każdego z nas w dużej mierze składa się z planowania. Planujemy, co będziemy robić jutro, za tydzień. Marzymy o tym, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Niestety jedna chwila może boleśnie uświadomić nam, że to, czego pragniemy, o czym marzymy i co planujemy nie ma już znaczenia, bo los wydał na nas zaoczny wyrok bez prawa do odwołania czy sprzeciwu. Bez pytania nas o zdanie nasz świat rozpadł się jak domek z kart, a my nie możemy zupełnie nic z tym zrobić. Przyznajcie, że brzmi to strasznie jak najczarniejszy senny koszmar, a właśnie to spotkało główną bohaterkę powieści ,,Carpe diem" Rosalie Heart. Najważniejszy w życiu jest czas. Co ci po miłości? Rodzinie? Przyjaciołach? Studiach? Skoro nie możesz ich przeżyć. Ktoś właśnie odebrał mi coś, co jest najcenniejsze. Bez czasu nigdy nie skończę studiów, nie powiem więcej Jamesowi jak bardzo go kocham, nie zakocham się, nie założę rodziny. Bez czasu jestem nikim. Dwudziestodwuletnia Rosaliie mogłaby być wzorem do naśladowania dla wielu młodych kobiet. Jest studentką prawa, ma przyjaciół, z którymi jest bardzo blisko, dba o siebie i swoje ciało. Teraz brakuje jej tylko miłości, o której dotychczas nie myślała skupiając się na nauce, bo przecież na uczucia przyjdzie jeszcze czas. Ale czy aby na pewno? Ta piękna i zdolna dziewczyna ma jednak skazę, której nie da się ani ukryć, ani zignorować. Zostało jej bowiem tylko sześćset dni życia. Zdruzgotana dziewczyna od teraz chce żyć tylko chwilą, chwytać dzień. Bez planów, marzeń i patrzenia w przyszłość, bo dla niej jutra może już nie być. Każdy dzień może okazać się ostatnim. Nasza bohaterka godzi się ze śmiercią. Nie próbując z nią walczyć skupia się na tym, by oswoić najbliższych z tym, co nieuniknione. Nie dopuszcza do siebie myśli o marzeniach miłości, związku. Żyje w przeświadczeniu, że dla niej na to wszystko jest już za późno. Jedyne, co teraz może to czerpać z życia tyle ile się da i odliczać dni do końca. Wszystko zmienia się, gdy przypadek stawia na jej drodze mężczyznę, który zupełnie odmienia życie naszej bohaterki. Codzienne trwanie zmienia się w chęć do życia. Dziewczyna czuje, że chce kochać i być kochana, ale czy w obecnej sytuacji ma prawo zatrzymać przy sobie drugą osobę? ,,Byłam egoistką. Byłam okrutna, ale chciałam kochać i być kochana. Chciałam go zatrzymać jak najdłużej, chociaż wiedziałam, że na niego nie zasługuję". Autorka historią opisaną na kartach swojej debiutanckiej książki jednocześnie wzrusza i bawi czytelnika. Mimo, że pozycja ta porusza bardzo trudny, skłaniający do przemyśleń i refleksji temat, to jednak nie jest to przytłaczająca książka. Znajdziemy w niej również wiele momentów, które wywołają na naszych twarzach uśmiech. To, co mnie osobiście bardzo poruszyło i wzruszyło, to głęboki realizm całej fabuły. Wszystko, co przeżywa nasza bohaterka niestety może zdarzyć się również w życiu realnym i co jest przerażające może spotkać nas samych lub osobę nam bliską. Dlatego też często, podczas lektury zastanawiałam się jak ja postąpiłabym będąc na miejscu tej młodej kobiety, czy dokonałabym podobnych wyborów i podjęła takie same decyzje. Zapewne nikomu z Was nie trzeba mówić jak ważne dla osoby ciężko chorej jest wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół. Ich wiara i siła, kiedy nawet jeśli chory już tę wiarę straci. Dlatego bardzo dziękuję autorce, za wykreowanie tak wspaniałych postaci, jak James, takiego brata chciałaby mieć każda z nas, no i oczywiście wspaniałych przyjaciół. Daniela już nie wspomnę, bo jest cudowny. Z pełnym przekonaniem uważam, że każdy powinien przeczytać tę książkę, gdyż po jej lekturze zapewniam Was moi kochani zatrzymacie się w biegu codziennego, życia i pomyślicie o rzeczach, o których na co dzień nie chcemy myśleć, które wręcz od siebie odpychamy, takich jak kruchość życia. Uświadomicie sobie, jak ważne jest, aby cieszyć się każdą przeżytą chwilą, bo nigdy nie wiadomo ile nam tych chwil zostało. Jeśli myślicie, że jest to książka nie dla Was, no bo przecież romans, rozterki miłosne, a więc bardziej dla młodzieży, to przeczytajcie, a przekonacie się, że ten tytuł jest dowodem na to, że literatura nie podlega szufladkowaniu. Znajdziecie tu wiele bólu, cierpienia, ale także walkę o życie oraz nadzieję, która zawsze umiera ostatnia. Zapamiętajcie nazwisko autorki, bo z pewnością jeszcze nie raz o niej usłyszymy. Sama z niecierpliwością i ogromnym zainteresowaniem czekam na kolejną książkę. Na zakończenie chcę skierować kilka słów do samej autorki. Pani Diano w słowach ,,Od Autorki", które kieruje Pani do swoich czytelników czytamy, że Pani serce pała miłością do kryminałów. Oczywiście przeczytam Pani każdą książkę,bo już teraz wiem, że Pani twórczość jest moim odkryciem roku, ale bardzo proszę, aby nie rezygnowała Pani zupełnie z pisania książek właśnie takich jak historia Daniela i Rose. Serdecznie gratuluję wspaniałego debiutu. Bardzo dobra książka to dla mnie taka, która wciąga od pierwszej strony, porusza do głębi, chwyta za serce, skłania do refleksji i zastanowienia oraz przykuwa uwagę czytelnika do ostatniej strony, a długo po lekturze nie pozwala o sobie zapomnieć. ,,Carpe diem" właśnie taka jest, za co z całego serca dziękuję. Moja ocena to: 10 /10 Pozdrawiam, Agnieszka Kaniuk.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-04-05, Ocena: 6, Przeczytałam,
Powieść "Carpe diem" miałam ogromną przyjemność przeczytać kilkanaście dni temu, a prawdę mówiąc, nadal odczuwam wszystkie emocje, jakie wówczas mną targały, nie utraciły one bowiem swej intensywności. Na samo wspomnienie ukazanej w owej książce historii, w mych oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Opowieść całkowicie mną zawładnęła, poruszyła najczulsze struny mej duszy, głęboko zakorzeniła się w mym sercu, a przede wszystkim pozostała w mych myślach. Nieustannie w mej głowie rodzą się pewne pytania, które nurtują mnie każdego dnia i na które dotychczas nie znalazłam odpowiedzi - bynajmniej nie na wszystkie. Powieść ta skłoniła mnie do wielu przemyśleń, ale również uświadomiła wiele kwestii i pozwoliła inaczej spojrzeć na życie, przewartościować je, skupić się na priorytetach, a także w inny sposób spoglądać na otaczający mnie świat, a ponadto sprawiła, że poniekąd zaczęłam stosować zasadę "carpe diem", bynajmniej bardzo się staram... Zapraszam na moją opinię. Diane Rose - blogerka, recenzentka, studentka prawa, książkoholiczka oraz miłośniczka akwarystki. Prawie każdą wolną chwilę poświęca malutkiemu psiakowi rasy maltańczyk. Jest ambitna, impulsywna, niecierpliwa i zadziorna. Prowadzi swoją stronę autorską: www.dianerose.pl oraz blog recenzencki: www.recenzjezpazurem.pl Rosalie Heart to dwudziestodwuletnia studentka prawa, dziewczyna pełna życia i pasji, dbająca o linię, ambitna, towarzyska, sympatyczna i przyjaźnie nastawiona do świata. Od wielu lat mieszka z bratem Jamesem oraz jego żoną i dwójką ich dzieci. Rodzeństwo łączy silna i głęboka więź. Kochają się, wspierają, pomagają sobie nawzajem, wspólnie dzielą radości i troski, prowadzą ciekawe rozmowy o życiu, ale też się sprzeczają i niekiedy dokuczają sobie wzajemnie. Są ze sobą niesamowicie zżyci, wiedzą, że mają tylko siebie, skoczyliby za sobą w ogień. Pewien dzień zmienia jednak ich dotychczasowe życie. Okazuje się bowiem, że serce Rosalie jest wadliwe i wymaga przeszczepu, a jej pozostało zaledwie sześćset dni życia. Dziewczyna nie załamuje się, nie poddaje się, a po prostu godzi się z losem i stara się oswoić z diagnozą najbliższych. Zdaje sobie sprawę, że szanse na odnalezienie dawcy w tak krótkim czasie są niewielkie, dlatego postanawia żyć zgodnie z zasadą "carpe diem". Pewnego dnia Rosalie poznaje w parku Daniela - lekarza, z którym umawia się na randkę. Ich znajomość przeradza się w głębokie uczucie, aczkolwiek pełne obaw i tajemnic... Historia opowiedziana jest w narracji pierwszoosobowej z perspektywy zarówno Rosalie, jak i Daniela, co moim zdaniem okazało się doskonałym pomysłem, gdyż dzięki temu możemy bardzo dokładnie poznać uczucia, myśli, refleksje oraz spostrzeżenia głównych bohaterów. Targające nimi emocje są niezwykle odczuwalne i namacalne. Owe postacie wzbudzają ogromną sympatię, zwyczajnie nie da się ich nie lubić. Sprawiają wrażenie realnych i autentycznych, mogłabym się spokojnie z nimi zaprzyjaźnić. Z ogromnym zaangażowaniem i wnikliwością śledziłam ich losy. Rosalie to dziewczyna pełna energii, zarażająca swą dobrocią i optymizmem, miła, przyjazna, serdeczna, która postanawia w pełni wykorzystać pozostały jej czas i cieszyć się każdą chwilą, każdym kolejnym dniem. I pomimo poniekąd utraconej nadziei na wyzdrowienie i znalezienie dawcy, nie poddaje się i podejmuje walkę, a także stara się przygotować najbliższych na ten ostateczny, pożegnalny dzień. Nie myśli o przyszłości, nie snuje planów na kolejny dzień. Zasypiając, zastanawia się czy obudzi się następnego ranka, a budząc się - myśli, czy dożyje jego końca. Niczego nie odkłada na później, bowiem tego potem może zwyczajnie zabraknąć. Po prostu żyje tu i teraz. Skupia się na nauce, spotkaniach z przyjaciółmi, pisaniu swojej powieści, którą ukrywa na dnie szuflady. Daniel to lekarz, który nie dokonał jeszcze wyboru swej specjalizacji, człowiek zamknięty w sobie, niezbyt wylewny, zraniony, pozbawiony empatii i traktujący pacjentów jak zepsute maszyny, które trzeba naprawiać. Przeszłość wywarła na niego ogromny wpływ i odcisnęła piętno na jego psychice. Nie uporał się tak zupełnie z wydarzeniami, które miały miejsce kilkanaście lat temu, z odrzuceniem, poczuciem braku bezpieczeństwa i w jakimś stopniu nawet osamotnieniem. Poznanie Rosalie sprawia, że zachodzi w nim wewnętrzna przemiana, otwiera się, wyraża swoje uczucia, zmienia nastawienie do ludzi oraz wykazuje zrozumienie dla wyborów dokonanych przez najbliższe mu osoby. Ponadto w powieści przewija się wiele postaci drugoplanowych, ale odgrywających znaczące role. Każda z nich jest bardzo dobrze wykreowana, z uwzględnieniem ich zalet i wad, bez zbędnego idealizowania. Największą sympatią obdarzyłam James'a - troskliwego, opiekuńczego i wyrozumiałego brata Rosalie, kochającego męża i wspaniałego ojca oraz znakomitego kucharza. To mężczyzna idealny pod każdym względem, dbający o rodzinę, która stanowi dla niego ogromną wartość. Polubiłam również przyjaciół Rosalie, a mianowicie Oliwię i Tomka, którzy okazali się cudownymi ludźmi, na dobre i na złe, a także doktora Grabowskiego - człowieka dociekliwego, szczerego, bezpośredniego, zdeterminowanego i do końca walczącego o każdego swego pacjenta, któremu stara się w miarę możliwości poświęcić jak najwięcej czasu. "Carpe diem" to powieść, którą dosłownie pochłonęłam, wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać choćby na chwilę (chyba, że w celu poszukiwań chusteczek higienicznych). Fabuła jest bardzo sprawnie poprowadzona, pozbawiona monotonnych i nużących opisów. Przede wszystkim jednak jest oryginalna, ukazuje niezwykle trudne i jakże ważne zagadnienia dotyczące zmagania się z chorobą (zarówno osoby nią dotkniętej, jak i jej bliskich) oraz transplantologii, niejako obrazując proces i poszczególne etapy najtrudniejszej dziedziny medycyny. Jestem pod ogromnym wrażeniem oddania tak istotnego tematu w tak lekkim, a niekiedy nawet humorystycznym stylu. Diane Rose posługuje się plastycznym, zrozumiałym i przyjemnym w odbiorze językiem. Powieść czyta się bardzo szybko, głównie za sprawą wielu dialogów. Historia wzbudza ogrom emocji, niejednokrotnie na mej twarzy pojawiał się uśmiech, a jednocześnie wylewałam morze łez. A zakończenie kompletnie mnie rozwaliło. Nie wierzyłam w to, co czytam, dlatego trzykrotnie cofałam się o kilka stron, aby się upewnić, czy dobrze zrozumiałam i zinterpretowałam rozwój wydarzeń. Łzy lawinowo spływały po moich policzkach. Po lekturze owej powieści długo siedziałam wgnieciona w fotel, musiałam po prostu dojść do siebie. To niezwykle refleksyjna, emocjonująca i poruszająca powieść z niejednym cennym przesłaniem i wartościowym przekazem. "Carpe diem" to z pewnością udany debiut literacki. Z niecierpliwością czekam na książkę w wersji papierowej, aby ponownie móc oddać się jej lekturze i jeszcze raz przeżyć ową historię. Nie ukrywam, że będę również wyczekiwać kolejnej powieści Diane. Moja rekomendacja: "Carpe diem" to przepiękna, ujmująca, niezwykle wzruszająca, lekko humorystyczna, na długo zapadająca w pamięć i pełna ciepła opowieść o miłości, przyjaźni, życiu, godzeniu się z losem, śmierci oraz nieustannej walce i nadziei. Historia ta uświadamia, że życie jest najpiękniejszym i wyjątkowym prezentem, a każdy dzień - cennym darem, o który należy dbać, czerpać z niego garściami, cieszyć się daną chwilą, chwytać cudowne momenty i przeżywać go tak, jakby miał być tym ostatnim. Zatem "Carpe diem". Gorąco polecam, całym sercem.
Link do opinii

Diane Rose nie owija w bawełnę. Pierwsze strony książki i od razu częstuje czytelnika zderzeniem z bardzo brutalną rzeczywistością. Motyw ciężko chorej, w dodatku młodej osoby, jest niebywale trudny do opisania, a dla czytelnika niewyobrażalnie emocjonalny w odbiorze, dosłownie miażdży serce. Od samego początku książki pada pytanie: jak żyć ze świadomością, że ma się podpisany na siebie wyrok, a później może nigdy nie nadejść? Odpowiedź otrzymujemy w tytule książki: Carpe diem, czyli chwytaj dzień.
Carpe diem to ciepła, poruszająca i pełna prawdziwych emocji historia młodej dziewczyny, która każdego wieczoru zasypiając, zastanawiała się, czy następnego dnia się obudzi, a wstając rano, myślała, czy dożyje jego końca? Jedyne, czego pragnęła to dostać od życia jak najwięcej: chciała nacieszyć się rodziną, skończyć studia, znaleźć pracę, doczekać się dzieci i wnuków oraz zestarzeć się przy boku kochającego męża. Czy to tak wiele? Każdy dostaje od losu szansę, jej ta szansa została odebrana w dzień, kiedy usłyszała diagnozę.
Carpe diem to moim zdaniem, bardzo udany debiut literacki Diane Rose. Olbrzymim atutem jest oryginalny pomysł na fabułę, bowiem nie jest to kolejna ckliwa powiastka, w której przelewają się tony lukru. To powieść mądra, ukazująca, że najważniejszą wartością w życiu człowieka jest rodzina, którą należy kochać i szanować. O tym, że każdy zasługuje na odrobinę szczęścia i każdy moment jest odpowiedni, aby się zakochać, nieważne czy jest się zdrowym, czy ma się przed sobą kilka lat życia. Przede wszystkim jest to opowieść, która realnie i emocjonalnie odzwierciedla obraz walki młodej osoby ze zbliżającą się śmiercią oraz szukaniem szczęścia w spontaniczności, a radości w drobiazgach. W delikatny sposób zwraca również uwagę na to, jak istotne jest, aby ludzie zgadzali się na bycie dawcami narządów po swojej śmierci, bo mogą tym uratować kilka istnień. Mimo trudnego tematu autorka utrzymuje atmosferę w dosyć lekkiej tonacji. Oczywiście pojawią się łzy, ale też uśmiech na twarzy, a wszystko przez zaserwowany humor. Szczerze zatraciłam się w tej historii!
Mimo dramatyzmu fabuły Carpe diem czyta się niezwykle lekko i oprócz wielu wylanych łez pozostawia po sobie również pozytywny wydźwięk. Pokazuje, jak ważne są więzi rodzinne i wsparcie, którym mogą obdarzyć chorego członkowie rodziny. Zwraca uwagę na to, jak istotne i cenne jest życie. A jej przesłaniem jest, żeby cieszyć się z drobnych rzeczy, wykorzystywać każdą chwilę i okazję, by przeżyć coś niesamowitego, bo to gwarantuje szczęście. Daje nadzieję na to, że nigdy nie jest za późno, by wierzyć w happy end! Diane Rose pokazała, że potrafi zagrać słowem na ludzkich emocjach. Bardzo udany debiut! 

Link do opinii
Avatar użytkownika - justyna929
justyna929
Przeczytane:2017-03-28, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki 2017, Mam,
Diane Rose z wielkim przytupem wchodzi na rynek wydawniczy! ,,Carpe diem" to książka, która już prologiem miażdży czytelnika, a każdym kolejnym rozdziałem na zmianę raduje i boleśnie rozdziera nasze serca. Ujmująca, prawdziwa, emocjonująca, przemyślana, dopracowana -- debiut idealny. POLECAM! http://www.ksiazkomiloscimoja.pl/2017/03/obiecujacy-debiut-czy-przecietniak.html#more
Link do opinii

Być kobietą, mieć dwadzieścia dwa lata, studiować prawo i mieć prawdziwych przyjaciół. Jak na początek, to brzmi całkiem ciekawie, prawda? Któż, by nie chciał być w tak pięknym wieku, planować przyszłość i łapać życie pełnymi garściami. Jednak to wszystko traci na swej wartości, gdy znajdujesz się w gabinecie lekarskim i Twój lekarz oznajmia, że pozostały Ci zaledwie dwa lata życia. Co wtedy robisz? Załamujesz się, czy chcesz przeżyć jak najwięcej? Walczysz i masz nadzieję, że wyzdrowiejesz? Spokojnie, nie musisz odpowiadać. Tego nigdy się nie dowiemy, nie będąc w takiej sytuacji. Nie życzę nikomu, by musiał to przechodzić. Jednak główną bohaterkę powieści "Carpe diem"  spotkał taki właśnie los. Co robi dziewczyna? Żyje po prostu chwilą, nigdy nie planuje niczego na dzień kolejny. Studiów jednak nie przerywa, uczy się nadal.
Rosalie pewnego dnia, na swojej drodze spotyka mężczyznę. Pomiędzy nimi od samego początku zaczyna iskrzyć, wszystko dzieje się bardzo szybko. Lecz czy Rosalie nie ukrywa czegoś przed Danielem? Czy wyzna mu prawdę o swojej chorobie i czy on przy niej pozostanie? I najważniejsze pytanie, czy dziewczyna umrze? A może cała ta historia zakończy się happy endem? Jak myślisz? Ja oczywiście czytałam z nadzieją, że wszystko zakończy się szczęśliwie, a jak się stało, to już zachowam dla siebie.

 Na początku należy wspomnieć, że Diane Rose jest polską autorką i pisze pod pseudonimem. "Carpe diem" jest jej debiutem, którego jej gratuluję. Przyznaję, że spod pióra pisarki wyszła cudowna, wzruszająca i bardzo dojrzała powieść. Napisałam o dojrzałości, ponieważ pisząc o chorobie autorka podeszła poważnie do tematu, nie spłyciła go, jak również pokazała, że chorując również można doznać szczęścia. Były momenty, że musiałam książkę odłożyć na bok, gdyż łzy cisnęły mi się do oczu i po prostu wszystko mi się rozmazywało. A gdy ustawały wracałam szybko do lektury. Czytało się szybko, bywały zabawne momenty jak i te wzruszające. Nie odczułam, by jakiś bohater mnie irytował. Raczej wszyscy zyskali moją sympatię, nawet ktoś kto przez chwilę bardzo mnie do siebie zraził.
Bardzo ważnym dla mnie momentem, który wzbudził we mnie wiele pytań do samej siebie, był temat dawstwa narządów po śmierci. Autorka pokazała jak wielkie cierpienie dotyka tych, którzy muszą zdecydować o oddaniu narządu bliskiej osoby dla innego człowieka. Jest to dla takich osób ogromnym bólem i ciężką decyzją. Po drugiej stronie są ci, którzy na ten narząd czekają. Dla nich to również są ciężkie chwile, czasem prowadzeni desperacją, chcą zrobić wszystko dla najbliższej osoby, a są po prostu bezsilni. Nie da się porównać tych dwóch różnych stron, jednak jedno jest pewne, nikt by nie chciał się znaleźć na miejscu żadnej z nich.

Gdy doszłam do końca powieści byłam bardzo zła na autorkę za zakończenie, który wymyśliła. Czytałam i czytałam. I wiecie co? W życiu bym nie odgadła, że debiutantka tak mnie wyroluje (tak, dosłownie tak). Autorka na sam koniec wykonała taki manewr, że sama co nie doznałam szoku. Oj tak się nie robi moja droga autorko, bardzo nieładnie. Ja już morze łez zdążyłam wylać...Ale cóż byłoby czytanie bez emocji, prawda? Tak naprawdę, to świetny pomysł na zakończenie, który obdarza nas czytelników burzą emocji.

 "Carpe diem", znacie te słowa? Oznaczają "chwytaj dzień". Ciekawe ilu ludziom udaje się, żyć według nich. Bohaterka powieści żyjąca z piętnem swej choroby i wizją krótkiego czasu, który jej pozostał, po prostu się ich trzyma. Może to jakiś sposób na przetrwanie?  Choroby dotykają ludzi w każdym wieku i nie da się przygotować psychicznie na nie. Po prostu dopadają organizm i jedyne co musisz zrobić, to walczyć.

Kończąc czytać tą książkę, pomyślałam sobie, że troszkę jest podobna do "Promyczka" Kim Holden. Chciałam nawet w swej opinii porównać do siebie te dwie książki. Jednak doszłam do wniosku, że mogłabym skrzywdzić tym te powieści, tych bohaterów i może nawet samych autorów. Każda, pomimo tego, że obydwie opisują chorobę młodych dziewczyn, jest jednak indywidualnością. Tak samo jak każda choroba jest inna, tak samo losy bohaterów i ich walka o życie, cierpienie najbliższych osób, są nie do porównania.

"Carpe diem" jest powieścią, która długo leżała w mojej biblioteczce i czekała na swoją kolej. A gdy nadeszła na nią pora, nie mogłam się od niej oderwać. Wciągnęła mnie od samego początku. Książka jest napisana prostym językiem, lecz sam jej temat już do najprostszych nie należy. Z pewnością nie jest to lektura, o której szybko się zapomni.

 

biblioteczkamoni.blogspot.co.uk

Link do opinii
Avatar użytkownika - violet83
violet83
Przeczytane:2017-06-30, Przeczytałam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy