Cała nadzieja w Paryżu

Ocena: 4.47 (15 głosów)
Napisany do amerykańskiego pisarza list, w którym Eve zachwyca się wyjątkowo plastycznie oddaną przez niego sceną kulinarną, staje się początkiem znajomości, która powoli przemieni życie ich obojga. Eve jest po czterdziestce, jej mąż mieszka z drugą żoną, córka wyprowadziła się do Londynu. Z kolei Jackson, który wydał już kilka powieści i ma grono swoich wiernych czytelników, czuje, że w jego własnym życiu wciąż wieje pustką. Oboje mają to samo hobby: gotowanie. Pasja do odkrywania smaków i aromatów ich zbliża, ale życie otwiera przed nimi więcej niespodzianek. Pełne realizmu i ciepła postacie, narracja wolna od płaskiego sentymentalizmu, życie płynące w rytmie słodko-gorzkich rocznic i rodzinnych wydarzeń – książka, którą smakuje się z przyjemnością, bez fastfoodowego pośpiechu, z uśmiechem, refleksją, nutą optymizmu i palącym zaciekawieniem.

Informacje dodatkowe o Cała nadzieja w Paryżu :

Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2014-06-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9781409146667
Liczba stron: 288

więcej

Kup książkę Cała nadzieja w Paryżu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Może to tylko semantyka. Może po prostu potrzebujemy lepszych definicji słów, ale są sprawy, które mają w sobie duszę, i takie, które są jej pozbawione.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Cała nadzieja w Paryżu - opinie o książce

Avatar użytkownika - Eli1605
Eli1605
Przeczytane:2017-05-03, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2017,
Lekka powieść obyczajowa o samotności, tęsknocie i powoli rodzącej się przyjaźni korespondencyjnej. Czy ktoś z kim nigdy nie spotkaliśmy się może okazać się naszym przyjacielem. Ano, może. Sprawdźcie sami.
Link do opinii
Avatar użytkownika - alkatraz
alkatraz
Przeczytane:2015-01-12, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Książkę przeczytałam w 3 wieczory. Chciałam lekkiej obyczajówki i ją dostałam. Żadnego przesłodzonego romansu, raczej opowieść o dwójce zagubionych osób po 50 roku życia, którzy starali się odnaleźć własne szczęście. Lektura przyjemna, zawierająca krótkie rozdziały i duży druk. Minus za kilka literówek. Świetnym dopełnieniem były przepisy i listy o jedzeniu przyrządzanym tak smakowicie, że ciekła ślinka. Każdy kto oczekiwał w książce Paryża będzie zawiedziony, ponieważ go tam w zasadzie.. nie ma :) Ale oryginalny tytuł dzieła brzmi ,,That part was true", więc nie ma czemu się dziwić, po prostu kogoś z tłumaczeniem poniosła fantazja.
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2014-10-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Połączeni wspólną pasją jedzenia, Eve i Jack prowadzą ze sobą długie rozmowy przez ocean: - Drogi Jacku, nie, nie gotuję zawodowo - Eve Petworth. - Zatem z miłości? - Jack. - Dla uspokojenia nerwów, uporządkowania, ukojenia. A Pan? - Z miłości... Eve Petworth, rozwódka po czterdziestce, mieszka na angielskiej wsi. Jackson Cooper, pięćdziesięcioletni podwójny rozwodnik, pisarz mający na koncie kilka powieści. Dzieli ich ocean. Łączy natomiast zamiłowanie do kuchni, do jedzenia. Jestem lepszy w gotowaniu niż w czymkolwiek innym. W pisaniu potrafię z łatwością dobiec do mety, ale nie w jakimś szczególnym stylu. A w kontaktach z ludźmi zwykle potykam się na pierwszym płotku. Przez ludzi rozumiem kobiety. Przepiękna książka, która poruszyła we mnie nieznane dotąd nuty. Biorąc ją do ręki spodziewałam się ciekawej historii, ale całość przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Ta opowieść, niby o zwyczajnych ludziach, jest niezwykła, smakowita i bardzo apetyczna. Przywiozłem pomarańcze i mam zamiar przerobić je na marmoladę. Wydaje mi się, że będzie to stosowna pamiątka - coś złotego i błyszczącego z nutka goryczy w tle. Pełna ciepła powieść o przyjaźni. O poszukiwaniu siebie, przeplatana cudnymi listami głównych bohaterów, które nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Listy tchnęły powiew świeżości w przedstawioną historię, gdzie uczucia i kuchnia idą w parze. Czy kobiety lubią, gdy się dla nich gotuje? Zawsze podejrzewałem, że wolą się wystroić i pokazać w eleganckiej restauracji. Czas leci, przyjaźń rozkwita jak najpiękniejszy kwiat. Mijają dni, tygodnie, miesiące, pory roku... Listy krążą nad oceanem jak wielobarwne ptaki i trafiają do rąk adresatów, ku ich uciesze. Już nie tylko kulinaria są ważne, tylko relacja z drugim człowiekiem. - W ciągu tych ostatnich kilku miesięcy stałaś się dla mnie szczęśliwym talizmanem. - Zawitała już do nas jesień, ogród po przycięciu roślin wygląda na ogołocony i wieją często wiatry, drzewa przedwcześnie zostały odarte z liści (...) Przychodzi mi do głowy, że od dawna już przypominam takie zapomniane liście - przywiędła i samotna. Zastanawiam się, czy wiadro zimnej wody zdołałoby mnie odświeżyć. Cała nadzieja w Paryżu, to książka pokrzepiająca, bardzo prawdziwa, z wyjątkowo dobrze nakreślonymi postaciami. Zakochałam się w tej historii. Czytałam z ogromną przyjemnością i jestem pewna, że na długo pozostanie w mojej pamięci. Gorąco polecam wszystkim, którzy lubią niebanalne lektury. - Czy miałabyś ochotę się spotkać? Proponuję neutralny grunt - Paryż. (...) Wsiądę do samolotu...o 18,00 będę w Le Pont de Sud i zamówię dwa kiry. Jeśli się nie pojawisz, wypiję Twój i wzniosę toast na Twoja cześć. Droga Przyjaciółko. Czy spotkanie Eve i Jacka dojdzie do skutku? Przeczytajcie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - asymaka
asymaka
Przeczytane:2014-12-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014 ,
Piękna historia. Naprawdę. I od razu Wam powiem, bo teraz okres przedświąteczny, że najserdeczniej polecam ją na prezent gwiazdkowy. Nie czytałam do tej pory niczego, co wyszło spod pióra tej autorki, ale do tego stopnia zachwyciła mnie ta proza, że będę pamiętać to nazwisko. McKinlay bowiem stworzyła tak klimatyczną, apetyczną książkę, że chciałoby się jeść ją łyżeczką!
Link do opinii
Avatar użytkownika - maggie28
maggie28
Przeczytane:2014-09-28, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książki, Mam,
Paryż - miasto miłości, stolica mody, sztuki, kultury. Miasto pełne przepychu i elegancji. Miasto dla zakochanych, ale również dla samotnych, miasto dla bogaczy, ale także dla tych biedniejszych. Miasto bogate w historię i pełne przepięknych zabytków - z monumentalną, gotycką Katedrą Notre Dame, z grobem Fryderyka Chopina na cmentarzu Pere Lachaise, z Bazyliką Sacre-Coeur na malowniczym wzgórzu Montmartre, z ogrodami Tuileries, z Polem Marsowym uwieńczonym Wieżą Eiffla, z Polami Elizejskimi i Łukiem Triumfalnym, z Sorboną - jednym z najstarszych europejskich uniwersytetów, z Luwrem i wielu, wielu innymi. Miasto marzeń - bo mało jest ludzi na ziemi, którzy nie będąc w Paryżu nigdy o nim nie marzyli. Żeby się w nim znaleźć, choć na parę godzin... Byłam w Paryżu - nawet parę razy - i kocham to miasto. Z dużą przyjemnością czytam wszystko, co może mi w tej chwili przypomnieć chwile spędzone w Paryżu, przypomnieć o jego pięknie. Dlatego skusiłam się również na tę książkę, tym bardziej że oczy przyciągała klimatyczna, nastrojowa okładka. Co prawda tulipany znajdujące się na pierwszym planie bardziej kojarzyły się z Holandią, ale tuż za nimi, owiana mgłami stała Wieża Eiffla. I to wystarczyło - jest Paryż, będzie cudownie. Czy aby na pewno? Deborah McKinlay nie należy do autorek znanych w Polsce, mimo że napisała parę powieści, które zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Jest Brytyjką, a mieszka w południowo-zachodniej Anglii. Współpracuje z tak znanymi czasopismami jak ,,Vogue", czy ,,Cosmopolitan". Czy jej pierwsza wydana w Polsce powieść zachwyciła mnie na tyle, że będę oczekiwała na jej dalszą twórczość? Raczej nie... choć tego spotkania z Deborah nie żałuję, a czasu spędzonego z ,,Całą nadzieją w Paryżu" nie uważam za stracony. Eve i Jack - dwoje nieznanych sobie ludzi, których tak naprawdę nic nie łączy. Eve Petworth jest Brytyjką, mieszka na wsi w eleganckim, dużym domu. Nie miała łatwego życia. Despotyczna matka, z którą Eve nigdy nie potrafiła się porozumieć. Mąż, który zostawił ją dawno temu i założył drugą rodzinę. I córka Izzy - ulubienica babci, dla której matka była kimś mało ważnym, kimś często ignorowanym, z kim nie trzeba się liczyć w życiu. Jackson Cooper jest Amerykaninem, znanym pisarzem, autorem kilku książek, które stały się bestsellerami i święciły triumfy w wielu krajach na świecie. Dobiega pięćdziesiątki i w zasadzie życie osobiste nie układa mu się za różowo. Właśnie rozstał się z drugą żoną, która opuściła go dla... innej. Tych dwoje miało okazję poznać się. Nie...nie ... nie w tym tytułowym Paryżu, poznali się wirtualnie, a nie w realnym świecie. Otóż pewnego dnia, Eve zauroczona jedną z książek Jacka, a w zasadzie jedną ze scen w tej powieści, napisała do niego list. Taki tradycyjny, a nie za pomocą poczty elektronicznej. To wystarczyło, żeby zwróciła na siebie uwagę pisarza. Tak rzadko obecnie można otrzymać zwykły list, a przecież sprawia odbiorcy dużo większą frajdę niż e-mail. I właśnie od takiego krótkiego listu zaczyna się znajomość tych dwojga ludzi, która wkrótce przeistacza się w przyjaźń...a może nawet w coś więcej? Połączy ich tak prozaiczna rzecz jak gotowanie, smaki i zapachy przygotowywanych potraw, przepisy wygrzebane w starych rodzinnych zapiskach. Ale nie tylko kulinaria są głównym motywem powieści. Poznajemy również losy głównych bohaterów, ich przeszłość i teraźniejszość, ich zmagania z samotnością, ich powiązania i relacje rodzinne. I poznajemy również propozycję, jaką złoży Jack Eve, propozycję spotkania w tytułowym Paryżu. Czy to spotkanie dojdzie do skutku? Czy nastąpią jakieś zmiany w życiu naszej dwójki? Czy wreszcie los zacznie im sprzyjać? O tym musicie już przeczytać sami. Ta powieść na pewno spodoba się wielu osobom... Sięgając po tę książkę nie nastawiałam się na łatwą i lekką lekturę, lecz na powieść słodko-gorzką, refleksyjną, dającą do myślenia. Cała nadzieja w Paryżu jest opowieścią, nad którą trzeba się zastanowić. Nie znajdziemy tu wartkiej, zajmującej i powodującej przyspieszone bicie serca akcji. Akcja bowiem toczy się powoli, monotonnie, bez większych zrywów czy zwrotów - tak jak życie większości ludzi w średnim wieku. Jesteśmy świadkami losów dwojga zwyczajnych ludzi, którym los nie szczędził przykrych momentów. Ludzi bardzo samotnych i nie potrafiących sobie z tą samotnością poradzić. Eve po rozstaniu z mężem, nie znalazła oparcia w matce, nie potrafiła nawiązać nici porozumienia ze swoim jedynym dzieckiem, wyobcowała się ze świata, który ją otaczał. Wolała zamknąć się w czterech ścianach swojego wielkiego domu, pozbawić się towarzystwa innych osób, przyjaciół - wybrała samotność. Jack poszedł nieco inną drogą i choć nie stronił od ludzi, bywał na imprezach, spotkaniach, poznawał nowych ludzi, zawierał znajomości z płcią przeciwną, to nadal pozostawał samotny. Życie i dwa poprzednie nieudane związki nauczyły go, że nie można szukać miłości na siłę, że trzeba uważać lokując swoje uczucia, bo bardzo łatwo trafić na nieodpowiednią osobę. Mimo tych wszystkich niepowodzeń Eve i Jack nie rezygnują z marzeń o szczęśliwej miłości. Brakuje im tej drugiej, bliskiej sercu osoby, z którą mogliby porozmawiać, zjeść wspólny, przygotowany z miłością posiłek, czy też po prostu się przytulić i wypłakać albo uśmiechnąć ze szczęścia. Zdają sobie sprawę, że trudno się żyje bez miłości, że jej potrzeba drzemie w każdym z nas, bez względu na wiek, płeć, miejsce zamieszkania, czy stan posiadania. Czy można więc pokochać kogoś na odległość? Czy ma to jakąkolwiek rację bytu? Czy ulokowanie swojego uczucia w kimś, kogo nigdy nie widziało się na oczy, kogo się nie poczuło, nie dotknęło ma szansę na udany związek? Na te pytania tak naprawdę nie znajdziecie odpowiedzi w tej książce, ale zmusi Was ona do rozmyślań nad sensem życia bez miłości, do zastanowienia się, czy warto zaryzykować i dać szansę uczuciu dziwnemu, innemu, ale jednocześnie coraz częściej występującemu w dobie internetu. Bohaterowie powieści, ich kreacja, ich realność to najpoważniejszy plus utworu. Trudno doszukać się w ich wykreowaniu przez pisarkę czegoś sztucznego, nieprawdziwego. Są dojrzałymi ludźmi, z wadami i zaletami, z kompleksami, problemami dnia codziennego, ułomnościami, chorobami, przeżywającymi drobne radości i sukcesy. Jak każdy inny człowiek na ziemi. Jak ja, jak ty, jak twój przyjaciel, czy twoja siostra. Tak jak my szukają sensu w swoim codziennym życiu, próbują je zmienić, naprawić relacje z rodziną i przyjaciółmi, a może po prostu kogoś i siebie uszczęśliwić. Rzadko spotyka się w powieściach bohaterów tak wtopionych w tłum, nie rzucających się w oczy. I absolutnie nie jest to zarzut. Wręcz przeciwnie - olbrzymie brawa należą się autorce za taką świetną i nietuzinkową kreację. O ile cała fabuła zmusza nas do refleksji i rozmyślań nad sensem życia, co wcześniej już napisałam, o tyle niestety nie wyzwala w nas emocji. I prawdę mówiąc nie do końca potrafię to wytłumaczyć. Może powodem tego jest tempo fabuły - monotonne, wolne, leniwe, momentami wręcz nużące i pachnące nudą. Może główni bohaterowie - ich szarość, przeciętność, chwilami irytujące zachowania. Może przewidywalność całej fabuły, brak jakichkolwiek zwrotów akcji, momentów zaskoczenia czy choćby ekscytujących dialogów. Nie wiem...wiem tylko, że w czasie czytania tej książki ani razu serce moje nie przyspieszyło swojego bicia i zawsze bez problemu mogłam ją odłożyć, by później bez zbytniego pośpiechu do niej powrócić. Na pewno nie pomagał w czytaniu język powieści. I tu nie wiem, czy winę ponosi autorka, czy tłumaczka utworu, ale chwilami pojawiały się określenia pochodzące z zupełnie innej epoki. ,,Skonsternowanie, frymuśna" [1] , ,,ciągnęła Izzy tonem ekspiacji" [2] , ,,instynkt, dusza zdecydowanie mi się wymakają" [3] to tylko parę wybranych losowo przykładów. A możecie mi wierzyć, że jest ich w książce dużo, dużo więcej. Gdy do tego dołożymy sporą ilość literówek i parę błędów stylistycznych, to niestety nie pomaga to w odbiorze powieści i ma prawo drażnić bardziej wymagającego czytelnika. I na koniec to, czego mi zupełnie zabrakło w powieści i o co mam tak naprawdę największy żal do autorki, a może do wydawnictwa. ,,Cała nadzieja w Paryżu" - a gdzie ten Paryż? Stolicy Francji w zasadzie w ogóle nie było - oprócz króciutkiej wzmianki w paru listach Jacka do Eve. Wzmianki, która polegała na propozycji spotkania dwójki bohaterów w tym mieście i... na tym się kończyło. Zdaję sobie sprawę z tego, że w tytule oryginalnym utworu Paryż się nie pojawia, ale jeśli już wydawca decyduje się na taki tytuł, to jednak nie powinien wzbudzać w nas, czytelnikach, płonnych nadziei i obiecywać czegoś, czego nie otrzymujemy... a szkoda. Wiadomo przecież, że niespełnione nastawienie czytającego ma bardzo duży negatywny wpływ na odbiór powieści - dostajemy cos innego niż się spodziewamy i boleśnie odczuwamy tego brak. Tak jak mnie brakuje Paryża w Paryżu. No cóż... dość tego użalania się. Książka na pewno wielu czytelnikom przypadnie do gustu, bo mimo tych mankamentów, jest dobrą i wartościową lekturą. Jesienne, coraz dłuższe wieczory sprzyjają refleksjom i rozmyślaniom - dajmy więc szansę tej ciepłej, słodko-gorzkiej powieści. Może ona właśnie nas czegoś nauczy i uzmysłowi coś ważnego. Szczególnie, że temat ujęty jest tu w sposób niebanalny i realistyczny, nie znajdziemy tu lukru i innych słodkości, a tylko nagą prawdę o życiu. A prawdę zawsze warto poznać... [1] ,,Cała nadzieja w Paryżu" Deborah McKinlay, Wydawnictwo Feeria, 2014, str.111 [2] tamże, str.113 [3] tamże, str.151
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2014-10-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2014, Mam,
W jednym z ostatnich postów obiecywałam Wam, że opowiem jakie ujęcie Paryża przedstawiła w swojej powieści Deborah McKinlay. Sam tytuł książki "Cała nadzieja w Paryżu" sugerował już odkrywanie tajemnic tego miasta a okładka dodatkowo przyciągała wzrok. Nie będę ukrywać, że oczekiwałam po tej książce Paryża i jego klimatu. A co otrzymałam? Eve Petworth jest samotną angielską kobietą po czterdziestce. Dlaczego samotną? Otóż tak naprawdę to na własne życzenie. Jej matka trzymała ją od zawsze "żelazną ręką" i kiedy tylko dziewczynie udało się spotkać chłopaka i pójść z nim na randkę, okazało się że jest w ciąży. Nie była na to przygotowana. Ani na dziecko ani na ślub. Dlatego niedługo po sakramentalnym "tak" szanowny małżonek odszedł w siną dal zostawiając Eve z małą córeczką. Prawdziwym wychowaniem Izzy zajęła się matka Eve i to z nią dziewczynka miała najlepszy kontakt. Obecnie Izzy żyje planami małżeńskimi angażując matkę w przygotowania. Jednak dla Eve nie są to na tyle pozytywne emocje, na ile być powinny jeśli chodzi o ślub jedynej córki. Izzy wciąż wspomina zmarłą babcię, co sprawia że Eve boleśnie uświadamia sobie swoje błędy, jednak nie do końca mogąc coś naprawić w ich wzajemnych relacjach. Wciąż miewa ataki lęku pojawiające się nagle i paraliżujące ją całkowicie. Jak Eve poradzi sobie ze ślubnymi przygotowaniami? Czy pojawienie się w jej życiu ojca Izzy wraz z obecną żoną i dziećmi zmieni coś w jej przeżywaniu przeszłości? Eve uwielbia czytać, gotować i oddawać się pracy w ogrodzie. I to właśnie dwie pierwsze pasje sprawiają, iż pod wpływem impulsu pisze list do mieszkającego w Stanach Zjednoczonych Jacksona Coopera. Jack jest autorem książki "Martwe litery", w której to zdanie o jedzeniu przez bohatera brzoskwini staje się dla Eve pretekstem do skreślenia kilku słów tradycyjnego listu. Ta krótka wiadomość, na którą autor odpisuje z nieskrywaną radością, daje początek nieprawdopodobnej, kulinarnej wymianie korespondencji między dwojgiem ludzi w podobnym wieku i o podobnych zainteresowaniach. Jack bowiem również lubi oddawać się eksperymentom kuchennym a otrzymywane od Eve rady, pomysły i przepisy sumiennie wykorzystuje. Oczywiście w zamian dzieli się swoimi doświadczeniami. Akcja toczy się równolegle w Anglii i Ameryce. Wyspiarskie wydarzenia skupiają się na teraźniejszości i przeszłości Eve i jej rodziny, zwłaszcza córki. Analizowana jest sytuacja, kiedy seniorka rodu jeszcze żyła i jaki wpływ wywarła na przyszłych pokoleniach. Śledzimy przygotowania do ślubu Izzy, walkę Eve ze swoimi słabościami a także jej zaangażowanie w korespondencję z pisarzem. Czy Eve zgodzi się na propozycję Jacka i spotka się z nim w Paryżu? O czym tak naprawdę marzy Eve i za czym tęskni? Czego brakowało jej w dotychczasowym życiu? Wątek amerykański uraczy nas za to opisem życia znanego pisarza i jego problemami z weną i kobietami. Jego przyjaciel jest lubianym aktorem i obaj uwielbiają oddawać się dobrej zabawie w wyśmienitym towarzystwie. Czy kobiety pojawiające się w życiu Jacksona dadzą mu to, czego on oczekuje od życia na progu pięćdziesiątych urodzin? Czy potrafi - po dwóch nieudanych małżeństwach - stworzyć z kimś udany związek? Jaki wpływ na jego życie ma kobieta zza oceanu - Eve? Czy autor odnajdzie w sobie nowe pokłady weny twórczej, by stworzyć bestseller? Książka należy do gatunku spokojnych obyczajówek, czyli w moim mniemaniu jest bardziej refleksyjna i skłaniająca do gruntownych analiz swojego życia niż typowa powieść obyczajowa z ogromem wydarzeń. Idealnie opisuje ją cytat z okładki: "Misterna opowieść o tęsknocie i stracie (...) Zakończenie zaparło mi dech w piersiach." [Beatriz Williams] Faktycznie powieść jest misternie "uszyta" przez autorkę, niesie z sobą pokłady emocji, tęsknoty bohaterów za tym co w swoim życiu utracili. Nie mogę powiedzieć, że lektura mi się nie podobała, ale o tym co mnie drażniło muszę wspomnieć. Przede wszystkim denerwowało mnie to, że wpisane w rozdziały treści korespondencji pomiędzy Eve i Jacksonem nie pasują czasem do tekstu, który znajduje się potem. Czytając wątek, potem list oczekiwałabym, że po nim wątek zostanie poprowadzony dalej a tymczasem autorka przenosi czytelnika w zupełnie inne miejsce. Jestem w stanie nawet przymknąć oko na kilkanaście literówek znalezionych w tekście, jednak czego nie mogę przeżyć? Że książka jest pięknym chwytem marketingowym obiecującym Paryż a tymczasem strasznie malutko tu Paryża... Mimo minusików jest to książka warta uwagi, bowiem potrafi czytelnika wciągnąć, zaciekawić i trzymać jego uwagę w garści aż do samego końca. Do ostatniego akapitu, kiedy to... tego nie napiszę, ale uwierzcie i mnie i autorce cytatu z okładki - dla samego ostatniego akapitu warto przeczytać "Całą nadzieję w Paryżu".
Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-10-05, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Czy można zakochać się w kimś, kogo nigdy się nie spotkało? Anonimowość i dzieląca odległość pozwala z pewnością na bardziej odważne zachowanie. Można być kimś innym. Ukryć swoje wady, dodać kilka zalet. Czuć się swobodnie w rozmowach o tematyce wstydliwej czy kontrowersyjnej. Ukryć emocje. Krótko mówiąc - można się zakochać w całkowicie innej osobie. Wyidealizowanej. A ideałów w prawdziwym życiu przecież nie ma. Dlatego w kwestii nawiązywania nowych znajomości, nawet listowych, zawsze trzeba mieć się na baczności. Nie wiadomo kto jest po drugiej stronie...

Eve Petworth pisze list do Jacka Cooper chwaląc jego książkę. Tak właśnie rozpoczyna się ich korespondencja, podczas której odkrywają wzajemną miłość do gotowania i jedzenia. Dzieli ich ocean, jednak relacja pomiędzy nimi rozwija się w coraz głębsze uczucie. Pomimo przeszkód, jakie stawia im rzeczywistość nasi bohaterowie zaczynają stopniowo wierzyć, że mają szansę "coś" zmienić w swym życiu i otrzymać drugą szansę na szczęście...
Eve to samotna kobieta, mieszkająca w odosobnieniu, wiodąca dostatnie życie na angielskiej wsi. Nieśmiała, zawsze komuś podporządkowana, samokrytyczna. Rozwiedziona, romantyczna pesymistka, cierpi na ataki lękowe. Nie podoba się sobie, czuje się bezwartościowa. Nie czuje się komfortowo wychodząc z domu. Jack jest także samotny. To dwukrotny rozwodnik. Emocjonalnie rozchwiany, cierpi na niemoc twórczą i czuje, że nie ma już nic ważnego do powiedzenia.

Polubiłam zarówno Eve i Jacka, ponieważ są tu przedstawieni bardzo realistycznie. To bohaterowie pełni wad i zalet - jak każdy z nas. Ich problemy stały mi się bliskie, ponieważ są uniwersalne i w przyszłości mogą również dotyczyć mojej osoby. Brytyjka i Amerykanin. Oboje w średnim wieku. Dwa tak odmienne światy. Tak wiele ich dzieli. Nie spodziewają się, że ta relacja rozwinie się w tak nieoczekiwany sposób. Idealizują się nawzajem i twierdzą, że listy służą jako ich ukojenie. Korespondencja staje się stopniowo bardziej osobista. Pojawiają się coraz bardziej czułe rady, bohaterowie zaczynają stawiać czoła swoim problemom. Ich listy są pełne rozmów o kulinariach. Mimo dzielących ich tysięcy mil stają się sobie bliżsi niż niektórzy ludzie, którzy widzą się na co dzień.

Książka wciąga. McKinlay wykonała doskonałą pracę, przenosząc mnie z taką łatwością z Anglii do Ameryki i z powrotem. Bez względu na miejsce żywe opisy sprawiły, że czułam się tak, jakbym tam była osobiście. Każda strona oferuje pyszne, niecodzienne opisy. Porady w kwestii gotowania i przepisy kulinarne to nieoceniony bonus dla smakoszy. Opowieść płynie tak szybko, że nawet się spostrzegłam kiedy dotarłam do końca. Pisarka odrzuciła przewidywalną, stereotypową fabułę. Zamiast tego stworzyła niespodziewane, bardziej realne zakończenie.

To więcej niż tylko lekka lektura na plażę. Czuć tu moc słów. Ta historia pozostanie ze mną na długo po ostatnim zdaniu. Uczy przebaczać sobie, być uczciwym wobec siebie i ukazuje jak przyjaźń pokonuje problemy życiowe. To opowieść o uzdrawianiu siebie i ludzi nas otaczających. Historia o przyjaźni, rodzinie, miłości i stracie. To książka, która pokazuje, że miłość może przyjść na każdym etapie życia, a najczęściej gdy najmniej się tego spodziewamy...

Link do opinii
Avatar użytkownika - archer81
archer81
Przeczytane:2014-09-30, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,

Droga Tachykardio!

Jak dobrze wiesz, nie przepadam za gotowaniem. Jednak raz na jakiś czas lubię przeczytać książkę w której jest mowa o gotowaniu. A jeśli dorzucę do tego jeszcze listy, wtedy satysfakcja sięga zenitu. Kiedy szarość za oknem nie pozwoliła na czytanie na świeżym powietrzu, zasiadłam na swojej kanapie, wzięłam do ręki kubek gorącej herbaty i zanurzyłam się w świat bohaterów powieści Deborah McKinlay ,,Cała nadzieja w Paryżu".

Pewnego dnia Eve pisze list do Jack'a Cooper'a, amerykańskiego autora poczytnych kryminałów. W liście wspomina o jednej ze scen z jego powieści ,,Martwe litery", która wywarła na niej spore wrażenie. I tak zaczyna się przyjaźń pomiędzy bohaterami. Eve jest Brytyjką, samotną matką z dorosłą córką Izzy. Przed wielu laty jej mąż Simon porzucił ją dla innej kobiety. Przez całe lata jej matka, wywierała na nią destrukcyjny wpływ i niszczyła jej poczucie własnej wartości, co odbiło się na relacji Eve z własną córką. Jack natomiast to znany pisarz. Dopiero co rozwiódł się ze swoją drugą żoną, która porzuciła go dla... innej kobiety. Przechodzi kryzys twórczy, nie potrafi zabrać się za napisanie kolejnej powieści. Obydwoje łączy pasja gotowania co jest zalążkiem przyjaźni. I to właśnie jest tematem przewodnim ich listów.

Autorka bardzo interesująco przedstawiła bohaterów powieści. To właśnie przez tradycyjną korespondencję pomiędzy bohaterami poznajemy ich życie, ich przeszłość. Eve, jak już wspominałam była wychowywana przez despotyczną matkę. Matkę, która niszczyła jej samoocenę. W pewnym momencie Eve przestała wychodzić z domu. Zamykała się w nim i oddawała pasji gotowania. Wychodzenie do ludzi sprawiało, że wpadała w panikę. To głównie zaważyło na stosunkach z córką. Izzy miała matce za złe, że nie towarzyszyła jej w najważniejszych momentach życia. Dopiero listy wymieniane z Jack'iem sprawiły, że dostrzegła problem i postanowiła coś z nim zrobić. Wiedziała, że terapia i przełamywanie lęku krok po kroku pomogą. Jack natomiast zrobić bilans zysków oraz strat w swoim życiu. Po drugim rozwodzie wpadł w ramiona kobiety, która ,,była po sąsiedzku". Czuje jednak, że to nie jest to i prawie natychmiast porzuca ją dla kobiety idealnej. I znów robi rozrachunek z samym sobą. I już wie, że nadal jest coś nie tak, że mu czegoś w życiu brakuje. W końcu budzi się z letargu i zmienia swoje życie.

Brakowało mi czegoś w tej powieści - Paryża. Tytuł oraz piękna okładka sugerują, że główni bohaterowie wreszcie tam się spotkają, że Paryż jest dla nich jedyną nadzieją. Nadzieją na zmianę. Niestety Paryż dość szybko rozmywa się jak londyńska mgła i pozostaje tylko marzeniem. Miejscem, gdzie w końcu mogłoby dojść do spotkania. Ale czy do niego dojdzie? O tym musisz przeczytać już sama. Nie mogę zdradzić zakończenia. Które notabene bardzo mnie zaskoczyło.

,,Cała nadzieja w Paryżu" to dobra powieść o tęsknocie, stracie, bólu, miłości oraz samotności. To także świetna historia przyjaźni, którą dzielą tysiące kilometrów, a którą łączy pasja gotowania. Polecam!!!

Link do opinii
Większości z nas Paryż kojarzy się z miastem miłości, stolicą zakochanych, wieżą Eiffla, Luwrem, Łukiem Triumfalnym, majestatyczną Katedrą Notre Dame oraz doskonałą kuchnią i znakomitym winem. Sięgając po książkę Deborah McKinlay o intrygującym tytule „Cała nadzieja w Paryżu” miałam nadzieję na niepowtarzalną wycieczkę do tego niesamowitego miasta i byłam ciekawa jaka będzie jego rola w przedstawionej historii. „Cała nadzieja w Paryżu” to opowieść o Eve – samotnej kobiecie po czterdziestce, matce dorosłej córki, która zamknęła się w "złotej klatce" i oddała pasji gotowania. Przyrządzanie potraw nie tylko koiło jej nerwy, ale okazało się idealnym lekarstwem na toksyczny wpływ rodzicielki. Pewnego dnia pod wpływem wrażeń z lektury książki „Martwe litery” postanawia napisać do jej autora. I tak nawiązuje z nim epistolarną znajomość, której więzy z biegiem czasu się zacieśniają. Ale czy możliwa jest przyjaźń między dwojgiem ludzi, kiedy jedynym łącznikiem jest pióro, papier i morze tematów do poruszenia?



W powieści autorka splata ze sobą losy dwojga ludzi, których na pierwszy rzut oka więcej dzieli niż łączy. On – sławny amerykański pisarz mający na koncie niejeden sukces. Mężczyzna poszukujący czegoś, na czym mógłby oprzeć swoje życie. Niemający szczęścia do kobiet, które prędzej czy później go opuszczają. Ona – nieśmiała i zamknięta w sobie Brytyjka. Kobieta po przejściach, która po nieudanym małżeństwie postawiła na samotność i poświęciła swoją wolność zaborczej matce. I choć ich znajomość zaczęła się banalnie, to każdy kolejny list zbliżał ich do siebie, a pasja gotowania i wymiana przepisów kulinarnych stała się fundamentem przyjaźni. Bohaterowie oprócz wglądu w korespondencję pozwalają czytelnikowi zajrzeć do swojego życia. Dzielą się z nim większymi i mniejszymi problemami, z którymi przychodzi im się zmierzyć. Ale przede wszystkim pozwalają obserwować jak dojrzewają do dokonywania zmian w swoim życiu i jak realizują podjęte decyzje. Autorka stworzyła bardzo ciekawą historię nie tylko o jedzeniu, ale też o życiu, które nie zawsze układa się zgodnie z naszymi planami. Pokazała, że każdy bagaż doświadczeń można z siebie zrzucić, ale trzeba znaleźć w sobie odwagę, aby uczynić ten pierwszy najważniejszy krok. I choć nie ma jednej recepty na szczęście, każdy człowiek powinien stworzyć na nie swój własny przepis. „Cała nadzieja w Paryżu” to ciepła i rozgrzewająca serce opowieść o przyjaźni, pokonywaniu przeciwności losu oraz odkrywaniu własnych pragnień. O trudnych relacjach międzyludzkich, w których sekrety i niedopowiedzenia mogą zrodzić przepaść nie do przeskoczenia. Przypominająca coraz częściej zapominaną sztukę korespondencji tradycyjnej oraz wzbudzająca apetyt na pyszne dania, których plastyczne opisy poruszają zmysły. Lekka, a jednocześnie prowokująca do refleksji i przemyśleń. A samo zakończenie... Ta powieść to idealne towarzyszka na jesienne wieczory, a raczej wieczór, bo trudno się od niej oderwać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - xrosemarie
xrosemarie
Przeczytane:2014-09-29, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Eve Petworth oraz Jackson Cooper. Oboje mieszkają w całkowicie innych państwach: ona w Anglii, a on w Stanach Zjednoczonych. Ona jest nieśmiałą i samotną kobietą po czterdziestce, której wymagająca matka niedawno zmarła, a on jest dobiegającym ku pięćdziesiątki pisarzem po dwóch rozwodach. Eve i Jacksona połączy pasja do jedzenia, dzięki przypadkowo nawiązanej korespondencji. Co wyniknie z ich nietypowej konwersacji? "Cała nadzieja w Paryżu" jest rozdzielona pomiędzy dwóch bohaterów, oddzielonych od siebie oceanem. Listy pisane do siebie nawzajem przez Eve i Jacksona są, powiedziałabym, pewnego rodzaju przerywnikiem od ich prywatnego życia.Taki sposób narracji zawsze mi się podobał, bo w ten sposób czytelnik może obserwować nie tylko zmagania z codzienną egzystencją jednej osoby, ale dwóch. Deborah McKinlay zarysowała osobiste życie Eve i Jacksona, dodając odpowiednią ilość problemów, które i tak na samym końcu zmierzają nieubłaganie do szczęśliwego rozwiązania. I pomimo swojej przewidywalności, chłonęłam tę książkę jak gąbka. A zakończenie i tak zdołało mnie zaskoczyć. Pod pewnymi względami po "Całej nadziei w Paryżu" spodziewałam się tak magicznej i ciepłej historii, jak wskazuje na to piękna okładka i intrygujący opis. I niestety, ale moje oczekiwania nie zostały zbytnio spełnione. Powieść ta miała być przepełniona jedzeniem, miała ukazywać wielką pasję do kulinariów, no i przede wszystkim miał być "ten" Paryż. Aż ciśnie mi się na usta pytanie do pisarki: "gdzie ten Paryż?", ale okazuje się, iż polski tytuł nie jest odzwierciedleniem oryginalnego. I polski przekład bardzo by mi się podobał, gdyby tylko nie tak nijako nawiązywał do stolicy Francji, ale w bardziej rozbudowany sposób. Oceniłabym tę książkę wyżej, gdyby to miasto istotnie odegrało znaczącą rolę w życiu naszych bohaterów, ale ja wcale nie odczułam, żeby tak było. Coś mało tego Paryża w Paryżu. "Całą nadzieję w Paryżu" miałam ocenić niżej. Miałam. I do ostatnich stron byłam przekonana o tym, że zdania nie zmienię. Na szczęście Deborah McKinlay całkowicie zaskoczyła mnie zakończeniem, które zaserwowała swoim czytelnikom. W mojej opinii - niespodziewane i zaskakujące, a przede wszystkim otwarte. Zazwyczaj nie przepadam za tego rodzajem zakończeniami historii, ale w tym przypadku bardzo mi się ono spodobało. To jest jedna z tych opowieści, w której czytelnik wręcz POWINIEN sam sobie dopowiedzieć resztę, a pewne wątki powinny pozostać niewyjaśnione. Pomimo minimalnego nawiązania do Paryża w treści czy niezadowalającego mnie odzwierciedlenia pasji do gotowania Eve i Jacksona przez pisarkę, świetnie się bawiłam w czasie lektury tej powieści. To ciepła historia, która pozwala choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. "Cała nadzieja w Paryżu" to lekka opowieść którą przeczytałam w dwa wieczory, jest wręcz idealna na obecne deszczowe dnie. Z powodzeniem ukazuje ona tęsknotę i samotność, prawi także o tym, iż szczęście można znaleźć w każdym wieku.
Link do opinii
Avatar użytkownika - grejfrutoowa
grejfrutoowa
Przeczytane:2014-09-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Deborah McKinlay to autorka książki, która niedawno ukazała się na polskim rynku. Wydawnictwo Feeria wydało ,,Całą nadzieję w Paryżu" 24 września 2014 roku. Eve przeczytała jedną z książek sławnego autora, Jacksona Coopera i postanowiła napisać do niego o swoich wrażeniach. Zaintrygowany mężczyzna odpisał jej i tak zaczęła się ich znajomość. Eve niedawno pochowała matkę, która była tyranką. Córka Eve uważa inaczej, ma jednak tak samo złe zdanie na temat matki, jak babka. Eve udziela się charytatywnie, poza tym uwielbia gotować i czytać. Gdy jej córka się zaręcza, zaczyna się dla niej ciężki czas. Eve musi stawić czoła licznym wyzwaniom, przygotowania to istna męka, tym bardziej, gdy zaczyna do niej docierać, że będzie musiała spotkać się z byłym mężem. Jack natomiast właśnie rozstał się z żoną, ma chwilowy zastój twórczy. Jego przyjaciel postanawia zapoznać go z piękną Adrienne, która mogłaby zostać w życiu pisarza na dłużej. Jest jeszcze sąsiadka, która ma nadzieję na to, że Jack w końcu odwzajemni jej uczucia. Mężczyzna nie do końca chce się pakować w nowy związek, jednak Adrianne wydaje mu się interesująca. Zaczynają się spotykać. Poza randkami Jack ma też inne zajęcie - gotuje. A w międzyczasie pisze do Eve - maile, listy, pocztówki. Zaczyna zastanawiać się, kim jest ta kobieta i czy mógłby kiedyś się z nią spotkać. Proponuje jej wyjazd do Paryża, jednak Eve konsekwentnie unika tematu. Narracja trzecioosobowa pozwala śledzić głównych bohaterów - Jacka i Eve - w ich codziennym życiu. Pokazuje także to, co działo się z nimi przed rozpoczęciem fabuły. Wspomnienia i przeszłość opisywane są czasem przez narratora, a czasem dowiadujemy się o nich z korespondencji lub dialogów. Oprócz Eve i Jacka możemy zobaczyć też to, co robi córka Eve, Izzy. Wszystkie to sprawia, że obraz głównych bohaterów zaczyna nabierać kształtów i czytelnik może łatwiej zrozumieć, czemu są tacy a nie inni. Eve jest bohaterką, która wzbudza w czytelniku sprzeczne uczucia. Z jednej strony jest to litość, a z drugiej podziw, że wytrzymała w tak ciężkich warunkach. Z Jackiem jest odwrotnie - z jednej strony wydaje się on dupkiem, który ma wszystko, a z drugiej to wrażliwy facet, który dostrzega, co stracił w życiu. Żadna z postaci nie jest jednowymiarowa, trudno je określić. Wydaje mi się, że to wielki plus, który dodaje smaku całej powieści, bo nie do końca potrafimy zgadnąć, jak należy odebrać tych bohaterów. Nie znalazłam głównego wątku w tej książce. Jest przyjaźń, zarówno między Eve i Jackiem jak i pobocznymi postaciami. Wiele uwagi poświęcono na trudy życia - chorobę, stres, zepsute relacje międzyludzkie i zawieranie nowych. To mi się podobało, nadało książce nutę uniwersalności. Miłość znalazłam, ale nie taką, jakiej się spodziewałam. Jedzenie? Owszem, czasem ślinka mi ciekła na myśl o tym, co jedzą bohaterowie, ale trochę jednak było tego za mało. Ogromny plus za przepisy na końcu książki. Warto zajrzeć i wypróbować. Prosty język i różne formy przekazu treści sprawiają, że książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Listy, kartki, maile wyróżniono z narracji, użyto kursywy i wyśrodkowano. Czasem tylko miałam problem ze zrozumieniem, do kogo konkretnie należą dane słowa, bo nie zawsze wiadomości były podpisane. Znalazłam kilka błędów, które często przeszkadzały mi w czytaniu. Głównie przecinki, co najmniej jedna literówka i dialogi pojawiające się w narracji. Są to niedociągnięcia, które mogą umknąć podczas czytania. Niestety, dało się je zauważyć, szczególnie na początku powieści. Ogólnie książka nie jest zła. Czyta się ją szybko, historia jest bardzo życiowa, a bohaterowie ciekawi. Czegoś mi jednak w niej zabrakło, choć nie umiem powiedzieć czego. Dostałam powieść o radzeniu sobie z trudnościami, miłości, przyjaźni, tęsknocie, problemach i niepewnościach, ale nie poczułam, że niektóre wątki były zbyt powierzchownie potraktowane, choć oczywiście wielu może się ze mną nie zgodzić. Zakończenie mnie nieco zaskoczyło, choć podejrzewałam momentami, że tak właśnie się stanie. Historie Eve i Jacka to interesujące wątki, a dodatki w postaci listów i jedzenia tylko wzbogacają treść. Polecam tym, którzy szukają lektury na jesienne wieczory. Nie nastawiajcie się na romans, bo się rozczarujecie. To lektura pełna miłych chwil, ale też gorzkich momentów rozczarowań i trudności. Spodoba się wam, jeśli szukacie czegoś słodko-gorzkiego o uczuciach, życiu, miłości, rodzinie z jedzeniem w tle.
Link do opinii

Miasto miłości, sztuki, klimatyczne miejsca, które "powinny" znaleźć się w planie każdej wycieczki... Zatem będzie okazja do powspominania, dowiedzenia się czegoś więcej. I tu czeka nas niespodzianka - akcja toczy się bowiem w USA i Wielkiej Brytanii. Czy bohaterowie, którzy nawiązują korespondencyjnie bliską relację, zdecydują się na wspólny wyjazd do tego magicznego miasta? Czy ich znajomość zaoowocuje zmianami w ich dotychczasowym życiu?

Link do opinii
Avatar użytkownika - slena1098
slena1098
Przeczytane:2019-03-10, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 12 książek 2019,

Eve to samotna Brytyjka w średnim wieku, która lubi i potrafi gotować.  Pisze pocztówkę do Jacksona, amerykańskiego pisarza, którego książka wywarła na niej ogromne wrażenie. Tak zaczyna się korespondencyjna znajomość. Każde z nich ma swoje problemy. Eve przebywając wśród ludzi, miewa ataki paniki, które doprowadzają ją do omdleń. Jack nie potrafi pogodzić się z faktem, że druga żona zostawiła go dla kobiety. Przeżywa też kryzys twórczy.

Dzieli ich wiele, a łączy miłość do gotowania. I teraz łączy ich także korespondencja i coś, co się miedzy nimi zaczyna rodzić. Ale czy wymiana listów wystarczy, bo stworzyć trwałą przyjaźń lub może gorętsze uczucie, pokaże czas…

Powieść porusza trudne tematy budowania na nowo relacji z bliskimi, odnajdywania samego siebie, ale mimo to jest lekka i pełna dobrego jedzenia, którego zapach niemalże można było poczuć… Jednakże trochę nudziłam się przy jej czytaniu. Jednak przyznać muszę, że plusem są zamieszczone na końcu ksiązki przepisy, które aż się proszą, by ich wypróbować. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2017-11-11, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2017,
Avatar użytkownika - anoola
anoola
Przeczytane:2014-10-10, Przeczytałam, Mam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy