Trup był, ale już sobie poszedł.
Maria marzy o własnej restauracji. O jej prowadzeniu, tak jak o gotowaniu, nie ma pojęcia, ale od czego jest kucharz i menedżer? Piotr, jej brat, zarządza centrum urody, choć nie odróżnia jogi od feng shui. Pomocy, zwłaszcza finansowej, w spełnieniu tych marzeń rodzeństwu udziela ojciec, bogaty przedsiębiorca.
Maria i Piotr nie mają złudzeń. Za darmo umarło. Ta propozycja musi mieć drugie dno. Co tak naprawdę planuje ich ojciec? Za wszelką cenę postanawiają się tego dowiedzieć. Szpiegostwo, szantaż, przekupstwo, nie cofną się przed niczym, by dociec prawdy i ubiec knowania ojca. Wszystkie chwyty są dozwolone!
Olga Rudnicka (ur. 1988) - znana autorka powieści sensacyjnych "Natalii 5", "Cichy wielbiciel", "Były sobie świnki trzy" i wielu, wielu innych. Miłośniczka zwierząt, natury i dobrego jedzenia. Kocha jazdę konną i dobrą książkę. Nigdy nie polubi kawy i hipokryzji. Zawsze będzie podążać za swoimi marzeniami.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-10-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Maria marzy o własnej restauracji. Piotr widzi się w roli właściciela spa. Ich pomysły chętnie finansuje ojciec, bogaty przedsiębiorca. Jaki ma w tym cel? Maria i Piotr pragną poznać jego tajemnicę za wszelką cenę.
Kilkakrotnie przekonałam się, że jeśli komedia kryminalna, to tylko z Olgą Rudnicką. Dlaczego? Bo autorka jak nikt inny potrafi rozbawiać i odprężyć, sprawić, że lektura zainteresuje i zrelaksuje, a my będziemy wspominać ją długo i ciepło. „Byle do przodu” to kolejny dowód na to, że Rudnicka świetnie wie, co robi, a pisanie komedii kryminalnych wychodzi jej naprawdę wyjątkowo.
Zanim sięgnęłam po pierwszą książkę pióra tej komediowo- kryminalnej znawczyni, nie zdawałam sobie sprawy, że taki gatunek faktycznie może mi dostarczyć frajdy i czytelniczej satysfakcji, przywołując na twarz uśmiech i oszałamiając nagromadzeniem dziwacznych pomyłek. Dziś obowiązkowo sięgam po każdą kolejną powieść autorki, doszukując się w niej tak charakterystycznych elementów- lekkiego stylu, dobrze poprowadzonej narracji, szokujących bohaterów oraz humoru, zarówno słownego jak i sytuacyjnego.
„Byle do przodu” to książka podobna do swoich poprzedniczek. Zaskakująca pod każdym względem. Oszałamiająca opisywanymi wydarzeniami i zarysowanymi sylwetkami bohaterów. Bliska nam za sprawą gaf książkowych postaci, a przy tym dość niecodzienna dzięki nagromadzeniu tych wszystkich dziwactw. Niezmiennie udana, zabawna, tak inna, od tych, jakie wydaje się każdego dnia. Rudnicka zasłużyła na wszystkie ciepłe słowa, jakie padły pod jej adresem, raz po raz udowadniając, że ma nam jeszcze wiele do zaoferowania.
Kiedy myślę o „Byle do przodu” mam w głowie pewien chaos, który narastał w miarę poznawania perypetii bohaterów. Taki wesoły bałagan spowodowany osobliwością przeczytanej historii. Zawsze po lekturze książek Rudnickiej zastanawiam się, jak to możliwe, że opisuje ona tak oryginalne wydarzenia w tak prosty i zabawny sposób, sprawiając, że im bardziej cudacznie to robi, tym większą sympatię dla powieści zdobywa. Za każdym razem czuję się zdumiona tym opisywanym światem, choć z wielką przyjemnością staję się jego częścią na te kilka godzin.
Rudnicka świetnie radzi sobie z budowaniem scen dość dziwacznych, a przy tym niepokojąco zabawnych i budzących sympatię czytelnika. To wydarzenia z rodzaju tych, które przydarzają nam się w najgorszych koszmarach. Złe miejsce, zła pora i złe towarzystwo, wszystko nie tak. A potrafi o tym pisać tak, jakby sama co rusz takie sytuacje przeżywała. W tym dziwactwie kryje się zaskakujący realizm. Któż z nas nie znalazł się choć raz w takich niecodziennych okolicznościach?
Autorka z dużą radością bawi się słowem, zabawnie prowadząc swego czytelnika poprzez cudaczne dialogi, wywołujące jednocześnie uśmiech i zdziwienie. Jeśli coś może pójść nie tak, na pewno pójdzie. Jeśli coś można opacznie zrozumieć, jej bohaterzy na pewno właśnie tak to zrozumieją. Jeśli można słowem się pogrążyć, to oni na pewno tego dokonają. Uwielbiam te rozmowy pełne uroku.
Bohaterzy powieści Rudnickiej to klasa sama w sobie. Dopracowani i charakterystyczni, choć można by powiedzieć, że przerysowani i cudaczni. Jacy w końcu? Barwni, wielowymiarowi, osobliwi, zabawni. Stanowiący zarówno istotę tej opowieści, jak i najlepsze dla niej tło. Bawiący czytelnika i chyba siebie samych, pokazujący, że życie wciąż robi im na przekór.
Rudnicka po prostu się bawi. I do tej zabawy nas zaprasza. Gwarantuję Wam, że warto takie zaproszenie przyjąć.
Śmieszna i zagmatwana. Dokładnie taka jak lubię. Rodzeństwo Maria i Piotr otzrymuja od ojca wsparcia na rozkręcenie własych biznesów, jednakże niepokoi ich to bo ojciec nie należy do osób bezinteresownych. Postanawiaja wynająć detektywa, aby dowiedzieć się, czego mogą sie po tacie spodziewać. Okazuje się, ze wcale nie tata jest najbardziej pokręconym członkiem rodziny, a jego była żona, mama naszych bohaterów. Ta kobitka naprawdę ma nierówno pod sufitem i miesza w głowie wszystkim dookoła. Najfajniejsza okazała się tajemnicza Paula za którą biega równie zabawna detektyw. :-)
Jak to u Rudnickiej – powieść pełna humoru. I tym razem bawiłam się bardzo dobrze, poznając perypetie bohaterów. Maria i Piotr dostają od ojca spadek na rozkręcenie własnych biznesów. Jednak węszą spisek, bo nie wierzą, że ojciec podarowałby im coś bezinteresownie. Wynajmują więc detektywa, aby sprawdzić, co jest grane. Jakie będą tego skutki? Warto przeczytać.
Kryminalna komedia pomyłek, pełna czarnego humoru.
Tata biznesmen daje swoim dzieciom Marii i Piotrkowi pożyczkę na rozwinięcie własnych firm. Dla młodych pożyczka ta jest wielce podejrzana, znają swojego ojca i wiedzą, że nigdy nie działa bezinteresownie, wyczuwają w tej sytuacji podstęp, postanawiają wynająć detektywa, który wyjaśni zamiary taty. Detektyw odkrywa wiele ciekawych smaczków z życia tatusia, jego młodą partnerkę, kórą ukrywa oraz to, że spodziewają się dziecka.
Romanse i zdrady, liczne intrygi, znikające trupy, to świat tej rodzinki, która ufa ale sprawdza.
W książkach p. Rudnickiej zakochała się już dawno, teraz sięgam po nie w ciemno i świetnie się bawię. Absurd goni absurd, gdzieś kręci się trup, który sam się przemieszcza i w tym wszystkim Matylda Dominiczak nowa bohaterka. Czekam na następne odsłony
Maria w końcu otwiera własną restaurację (jej największe marzenie), ale z pomocą finansową ojca- co jest nieoczekiwane, bo nic za darmo to nie ma… Dostała własną firmę (jej brat Piotr także), ale na warunkach starszego pana. Jakich? Tego dwójka naszych bohaterów potrzebuje się dowiedzieć.
„Dostaliśmy kij z marchewką.”
I teraz zaczną się narady, knowania, kłamstewka i kłamstwa, przekupstwa, wynajęcie pani detektyw- nadzwyczaj skutecznej. Policja przyjeżdża do zgłoszenia, ale przestępstwa nie ma; Piotr chowa się za biurkiem przed niechcianymi zalotami. Mają miejsce zabawne sytuacje, szalone pomysły wejdą w życie; do tego wmiesza się jeszcze była żona i matka bohaterów.
Olga Rudnicka kolejny raz napisała zabawną komedię idealną na ponure dni: o sytuacjach rodzinnych, relacjach międzyludzkich i szpiegowaniu. Dla fanów gatunku- w sam raz!
„Maria odkrywała, że najpierw są małe kłamstewka, przemilczenia, pół prawdy … i nagle kłamiesz i lawirujesz bez zająknięcia. To tak samo, jak z seryjnymi mordercami. Najpierw muszka, potem wróbelek; a potem człowieka nie żal im… zakopać.”
Zuzanna kupuje dom po okazyjnej cenie. Wie, że wymaga on sporych nakładów, ale na marzeniach się nie oszczędza. Nowy dom, nowa praca, nowe życie...
Kiedy wszystko wali się na głowę, można zrobić tylko jedno – wziąć sprawy w swoje ręce! Emilia Przecinek – ma trzydzieści dziewięć lat, sto...
Przeczytane:2022-06-18, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2022, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
'' Kiedy w życiu pojawia się problem, który można rozwiązać za pomocą pieniędzy, nie jest to prawdziwy problem, tylko wydatek.''
; Byle do przodu ;
Olga Rudnicka.
Wydawnictwo: Prószyński i S - ka.
Literatura: Komedia kryminalna.
Lubicie komedie kryminalne, w których nic nie jest pewne, a zbiegi okoliczności i zawrotne akcje, doprowadzają do śmiesznych sytuacji, perypetii, niedomówień z których wyskakują niestworzone rzeczy. Nic tutaj, pomimo trupa który sobie poszedł, pojawił się tak szybko jak i zniknął, sytuacja wręcz wymaga pełnego luzu, radosnych momentów, dialogów niebanalnych, chwilami czułam styl Joanny Chmielewskiej, daleka od Agaty Christie, Olga Rudnicka dała się polubić swoją twórczością, prostą, nieskomplikowaną, gdzie jej powieści śmiało można zabrać na wakacje, jako książki na jeden wieczór. Tak to już bywa podczas komedii, że wszystkie chwyty są dozwolone!
Kiedy Marii marzenia o posiadaniu własnej restauracji się ziściły jako prezent od ojca, także i z niego skorzystał brat Marii w postaci gabinetu kosmetycznego. Tych dwoje zaczęło węszyć spisek, łącząc niecne plany tatusia. Postanowili zatrudnić detektywa, by przekonać się co w trawie piszczy. Od tego momentu wszystko zaczyna żyć własnym życiem, nawet podrzucony trup, który ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Za to była żona bogatego eksmęża, postanowiła w raz z przyjaciółką, wziąć sprawy w swoje ręce. Jaki z tego wyjdzie bigos? a raczej kapusta z grochem, bo źle sprecyzowane zdanie, niedosłuch spowodował że z Piotra zrobili geja, Maria dała się wkręcić w zwidy lub omamy wzrokowe, sekretarka pragnęła jednego, w takiej sytuacji uciekać gdzie pieprz rośnie. Jak zakończy się ta historia? I kto będzie trupem rzecz jasna.
Prosta opowieść o rodzinie której nie wiem dlaczego przypisano podobieństwo do Soprano. Każdy z nich na swój sposób próbujący rozwikłać coraz bardziej zagmatwane zagadki, które odbiegają od rzeczywistego tematu, im głębiej w las tym coraz więcej tajemnic, a każda z nich jest wesołą wersją każdego z bohaterów, bo w grę idzie cena wiedzy za którą stał ojciec i jego wielkie prezenty, w ruch oczywiście poszedł szantaż, szpiegostwo, przekupstwo, bo jeśli na czymś bardzo zależy czy chwyty nie są dozwolone? choćby w imię sprawiedliwości, a ta musi stać się prawa. Nie analizując, mnie bardzo się podobała książka i wiem że te pozycje będą umilać i rozweselać czas. Na urlop, wyjazd, pod namiot, kemping, za granicę i w Polskę, polecam Rudnicką.