Bruno jest jakiś dziwny. Nic go nie obchodzi, niczym się nie przejmuje. Nie lubi imprez, a jak już na nie chodzi, nie pije alkoholu. Najbardziej jednak nie znosi social mediów. Jest przekonany, że gdyby założył konto na Instagramie, Instagram sam by się zbanował, a na TikToku byłby jedynym tiktokerem z ujemną liczbą obserwujących. Przy nim nawet Facebook jest cool. Przyjaciele określają go słowemwhatever, bo Bruno nie lubi się angażować w nic, co wymaga zaangażowania. Ale los właśnie szykuje mu niespodziankę. Bruno zaczyna odkrywać w sobie obce do tej pory uczucia, a znaleziona przypadkiem tajemnicza karteczka sprawia, że podejmuje prywatne dochodzenie. Podejrzanych o podrzucenie tajemniczego listu jest sporo: mama, znienawidzona sąsiadka, najlepszy przyjaciel, dziwny kolega, nowy uczeń w szkole... Jedno z nich zmieni życie chłopaka na zawsze. To będzie prawdziwa rewolucja!
Leo Gramski- he/she/they? Ma na koncie wiele znanych książek, jednak w tym gatunku debiutuje, dlatego znika pod pseudonimem. Na ten coming out trzeba będzie poczekać, ale kiedyś na pewno zdradzi, kim jest...
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-05-17
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 344
Bruno jest bardzo specyficzny, nie lubi imprez, nie pije alkoholu i nie znosi social mediów. Jego przyjaciele określają go słowem "Whatever", ponieważ chłopak nie lubi się w nic angażować. Niespodziewanie Bruno zaczyna w sobie odkrywać nieznaje do tej pory uczucia, a jedna znaleziona karteczka znacząco zmieni życie chłopaka. Jaką treść ma owa kartka? Czy Bruno zmieni sobie podejście do życia?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora i pierwsze poruszające taką tematykę. Autor ma przyjemny styl, co sprawiło, że książkę przeczytałam w szybkim tempie, a jej fabuła jest intrygującą i zaskakująca. Tą historię widzimy oczami Bruna, mogąc przy tym doskonale go poznać i obserwować jego przemianę oraz to jak odkrywa siebie i swoje uczucia. Początkowo nie widziałam czego mogę się spodziewać po tej książce, jednak coraz bardziej zagłębiając się w losy Bruna i jego przyjaciół po prostu przepadłam. Koniecznie muszę wspomnieć o ludziach którzy otaczali Bruna, chyba każdy z nas chciałaby mieć takich przyjaciół, szczególnie Oliego, który najbardziej z tej paczki zaskarbił sobie moją sympatię.
Bardzo podobał mi się pomysł tajemniczej karteczki i przyznaje, że prawie do samego końca nie wiedziałam kto jest jej autorem, a samo zakończenie było dla mnie sporym zaskoczeniem. Ta książka dostarczyła mi naprawdę wiele emocji, porusza przy tym istotne kwestie w dzisiejszych czasach i skłania do refleksji. Z chęcią sięgnę po kontynuację. Moja ocena 8/10.
„Nie szukajcie, a znajdziecie…” takimi słowami wita nas okładka książki „Bruno Whatever” i już to intryguje i zachęca do sięgnięcia po książkę, żeby przekonać się, co takiego znajdziemy, a raczej co odnajdzie główny bohater.
Pierwsze, o czym muszę wspomnieć to świetne wydanie tej książki, a w tym rysunkowa czcionka w tytułach wszystkich rozdziałów, która jest spójna z tą z okładki.
Pozycja ta opowiada historię nastolatka Bruna, który w życiu niczym się nie martwi, niczym się nie przejmuje i na niczym mu nie zależy. Imprezy, alkohol i social media traktuje jak największe zło, a na każde pytanie ma zawsze gotową odpowiedź: Whatever! Ale, ale… W życiu Bruna nagle zaczyna się coś zmieniać. Sam zaczyna w sobie dostrzegać ukryte dotąd uczucia, a znaleziona przypadkiem karteczka z wyznaniem sprawia, że chłopak koniecznie chce się dowiedzieć, kto jest jej adresatem. Czy mu się to uda i jakie zmiany zajdą w nastolatku? Żeby się tego dowiedzieć musicie sami przeczytać tę książkę!
Mam mieszane uczucia odnośnie tej pozycji, bo czytałam już kilka w podobnej tematyce i niestety ta nie wyróżniała się niczym szczególnym. Oczywiście poruszała ważne problemy, ale odniosłam wrażenie, że autor chciał poruszyć ich jednak zbyt wiele na raz i tak naprawdę żadnemu nie poświęcił odpowiedniej ilości uwagi. Potraktowane zostały wybiórczo i po macoszemu.
Rozpoczynałam książkę z wielkimi nadziejami, z wypiekami na twarzy i ogromnym zainteresowaniem, ale w trakcie niestety emocje słabły i tak naprawdę chciałam po prostu dotrwać do końca. Nie mówię, że takie książki nie są ważne i potrzebne, ale myślę, że akurat ta zdecydowanie bardziej przemawiać będzie jednak do młodzieży.
Niemniej doceniam pomysł na fabułę i zwrócenie uwagi na zmiany, jakie toczą się w życiu nastolatków w okresie dojrzewania i dorastania. Z pewnością wielu młodych ludzi będzie mogło utożsamić się z bohaterami tej powieści. Śmiało mogę stwierdzić, że takie książki są potrzebne i warto zachęcić młodzież, aby sięgała również po takie pozycje, które mogą otworzyć oczy i zwrócić uwagę na pewne problemy i dylematy życiowe.
Jesteście ciekawi, co znalazł tytułowy Bruno? W takim razie koniecznie sięgnijcie po tę książkę!
Kiedy otrzymałam od wydawnictwa możliwość poznania powieści Bruno Whatever, moja ekscytacja wykraczała poza skalę. Odczuwałam ogromną radość i jednocześnie zaciekawienie tym, co mogę odnaleźć na kartach tej powieści. Nic więc dziwnego, że kiedy zasiadłam już do jej lektury, zadbałam o to, by nic i nikt mnie nie rozpraszał. Chciałam dać się porwać osobie autorskiej oraz temu, co zostało zaserwowane w tej historii. Czy ostatecznie mogę nazwać się fanką tej pozycji? O tym w tej recenzji.
Bruno z obojętnością podchodzi o wszystkiego. Szkoła, rodzina, znajomi... whatever. Social media? Tylko dla ludzi niespełna rozumu. Imprezy? Meh. Nastolatek swój wolny czas najchętniej spędza samotnie lub z najlepszą przyjaciółką, Julką. Co się jednak stanie, gdy Bruno zacznie czuć nieznane mu do tej chwili uczucia? Czy wciąż będzie w stanie pozostać obok wszystkiego, co się dookoła niego dzieje, czy też po raz pierwszy w życiu zaangażuje się w coś większego?
Zaczynając tę książkę, nie miałam jeszcze pojęcia o tym, co przyjdzie mi przeżyć podczas lektury. Nastawiałam się na coś ciekawego i przyjemnego, a w ostateczności otrzymałam coś innego. Choć, mimo moich następnych słów muszę podkreślić - ta książka nie jest zła. Jest dobra, jednak pojawiło się w niej dość sporo niedociągnięć, które mam nadzieję, zostaną w przyszłości wyeliminowane.
Główny bohater, Bruno okazał się postacią przedstawioną w sposób ciekawy, jednak nie mogę napisać, że jest to bohater pozytywny. Bruno przez zdecydowaną większość książki narzekał na wszystko, na co tylko mógł. Mama chce z nim porozmawiać? Po co, nie ma sensu. Ktoś chce wytłumaczyć nastolatkowi pewne sprawy? Nie, nie będzie tego słuchać. No i tak to leciało... Chociaż wiecie co? To i tak nie było najgorsze. Zachowanie tego bohatera spokojnie można przeżyć, widać ten typ tak ma. Jest jednak coś, nad czym nie umiem przejść do porządku dziennego.
W książce pojawia się silnie zarysowany wątek LGBT+. Jest to coś zupełnie normalnego, co pojawia się w życiu pewnej części osób - wszyscy to wiemy. Jednak w momencie, gdy dochodzi do zastanowienia się nad tym, jakiej orientacji jesteśmy, przez głowę raczej przechodzi nam wiele myśli. Nie od razu wrzucamy się do określonej szufladki, a już tym bardziej nie skupiamy się tylko na dwóch wyborach – byciu osobą albo homoseksualną, albo heteroseksualną. Tutaj niestety tak się zdarzyło. Osoba autorska skupiła się wyłącznie na tych dwóch orientacjach, zapominając o tym, że przecież istnieje też coś takiego jak biseksualizm... (o innych już nie wspominając). Powiem szczerze, że ten aspekt mocno mnie zirytował, ponieważ kwestia orientacji stała się tutaj tematem najważniejszym na świecie i nie jest to nic złego, chodzi mi raczej o to, że na siłę chciano przypisać danej osobie “łatkę” z konkretną orientacją (oczywiście albo hetero, albo homo).
Z kilku bohaterów wyszła tutaj bardzo duża toksyczność, co również wzbudziło moją irytację. Jednak wiem, że tak samo, jak różni są ludzie, tak i niektóry bohaterowie - każdy jest, jaki jest. Patrząc na tę powieść w kontekście tego, iż jest to część pierwsza większej serii – mam szczerą nadzieję, że w kolejnej książce będzie lepiej i szufladkowanie ludzi na siłę odejdzie w zapomnienie.
Bruno Whatever to powieść młodzieżowa, która nie jest zła, a wręcz przeciwnie – potrafi wciągnąć, zaangażować czytelnika i sprawić, by ten nawet się uśmiechnął podczas lektury. Jest jednak wiele aspektów, które mogą wzbudzać rozdrażnienie, a nawet złość, dlatego chcę to tutaj podkreślić. Mimo wszystko jestem ciekawa kontynuacji i liczę na ciekawą lekturę.
,, Bruno whatever " to książka, która porusza naprawdę bardzo ważne tematy. Samoakceptacja lub jej brak, hejt i wyśmiewanie, kwestionowanie swojej orientacji, przemoc domowa i wiele, wiele innych.
Bohaterowie są tacy prawdziwi, właściwie to pierwszy raz od dawna czułam, że są nastolatkami. Mają realne życie i realne problemy, z którymi tak naprawdę zmierza się duża część nastolatków, ale i nie tylko. Czytając historie Oliego - przyjaciela głównego bohatera, czułam niewyobrażalny ból w sercu, że nie mogę go przytulić i powiedzieć, że jest wspaniałym człowiekiem i zasługuje, żeby żyć. Główny bohater nie zachwycił mnie, a właściwie czasami wręcz irytował, jednak po części jestem w stanie go zrozumieć.
W książce wielokrotnie przewijają się stereotypowe stwierdzenia dotyczące społeczności Lgbt, m.in. teksty rzucane przez wujka Bruna. Są one straszne, jednak takie sytuacje absolutnie nie są przerysowane. Podejrzewam, że większość z was spotkała się choć z jedną taką sytuacją, gdzie orientacje "inne niż hetero" są wyśmiewane chociażby przez członków waszych rodzin. Przez tą swoją stereotypową otoczkę, ta historia była tak prawdziwa.
Drugim ważnym aspektem poruszonym w książce jest życie w social mediach. Wielu influencerow w internecie pokazuje nam swoje, mogłoby się wydawać, idealne życie, jednak wszyscy doskonale wiemy, że życie idealne nie istnieje. Wystarczy jedno zdanie wypowiedziane przez osobę w internecie, abyśmy całkowicie zmienili swoje poglądy. Również hejt w internecie który wynika z takich sytuacji, może prowadzić do krzywdy. W książce autorstwa Leo Gramsiego jest właśnie pokazana fałszywość social mediów i uważam, że akurat ten wątek był bardzo dobry i szczerze jestem pod wrażeniem prawdziwości jego.
Oczywiście mimo dobrych, trudnych tematów, nie zabrakło też błędów. Miałam wrażenie, że autor na siłę próbuje być młodzieżowy i mimo, iż nie znamy wieku osoby, która napisała tę książkę, to było to aż zbyt przesadzone. Ciągłe "młodzieżowe" i angielskie zwroty po prostu przeszkadzały w czytaniu. Również zarzucanie orientacji Bruna przez innych bohaterów. Nie podobało mi się to, jak inni wmawiali mu czy jest gejem czy też nie. Bohater sam najlepiej powinien wiedzieć kim jest. Najważniejsze jest to, że nie istnieją tylko 2 orientacje seksualne. Rozważane były tylko dwie opcje - hetero i homo, Bruno nawet nie zastanawiał się nad żadną inną, co szczerze mówiąc strasznie mnie zirytowalo
Jeśli szukacie przyjemnej, niezobowiązującej queer młodzieżówki, to będzie ona dla was jak najbardziej odpowiednia :)
Ksiązka bardzo ciekawa, interesująca i przedewszystkim pieknie napisana. polecam z całego serca. Całość recenzji na ig : ksiazkoholik98
Bruno to nastoletni chłopak, który nie lubi mediów społecznościowych, imprezowania ani alkoholu, a wśród znajomych słynie z tego, że niczym za bardzo się nie przejmuje. Dlatego właśnie przylgnął do niego przydomek Bruno Whatever. Wkrótce okazuje się jednak, że w jego życiu są rzeczy i osoby, które zaczynają skutecznie kruszyć mur jego obojętności. Zainteresowanie chłopaka wzbudza też tajemniczy liścik, który pewnego dnia zostaje mu podrzucony...
🧑🤝🧑👭👫👬🏼
,,Bruno Whatever" to historia nastolatka, który w natłoku własnych myśli i wyobrażeń innych próbuje odnaleźć samego siebie. To także opowieść o oczekiwaniach stawianych przez rodziców, o różnych obliczach mediów społecznościowych, o odkrywaniu swojej seksualności, o przemocy i toksycznych relacjach.
Bardzo podobało mi się to, że autor zwrócił uwagę na problem projektowania życia dzieciom przez rodziców. Czasem są to z pozoru nieszkodliwe sugestie wygłaszane pół-żartem, lecz potrafią one wyrządzić wiele szkód.
Książka, mimo że porusza poważne tematy, napisana jest niezwykle lekko, dzięki czemu czytanie jej sprawiało mi dużą przyjemność. Zawiera w sobie też dużą dawkę humoru i niejednokrotnie się przy niej zaśmiałam. Autor wykreował interesujące, złożone postaci, które mogą wzbudzić w czytelniku przeróżne emocje - od nienawisci aż po miłość.
Jeśli chodzi o słabsze strony, czasem irytowało mnie nagromadzenie angielskich wtrąceń i slangu w dialogach. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla takich nastolatków jak Bruno jestem już dinozaurem i mogę nie być na bieżąco z obecnymi trendami w komunikacji. Drugą kwestią jest pewna nieścisłość datowa, którą wychwyciłam podczas czytania.
Podsumowując, ,,Bruno Whatever" to ważna, wciągająca i zabawna książka, która jest powiewem świeżości na polskim rynku wydawniczym. Jestem pod wrażeniem tego, ile ważnych tematów autor (ukryty pod pseudonimem) zawarł na kartach powieści. Bardzo się cieszę, że takie powieści powstają i czekam na więcej.
Bruno to 17-latek, któremu pozornie jest wszystko jedno, nie posiada ani Instagrama, ani TikToka, stroni od każdej popularnej wśród jego rówieśników rzeczy. Mimo swojego obojętnego podejścia do świata jedyne, o czym nie może powiedzieć "whatever", to jego przyjaciele. Kiedy myli uczucie zakochania z silną przyjaźnią, zaczyna odkrywać, jak skomplikowana jest sfera emocjonalna, jak łatwo szufladkuje ludzi, a do tego w jego życiu pojawia się chłopak, na którego widok serce zaczyna mu szybciej bić.
Mimo że zamysł fabularny brzmiał zachęcająco, a sama historia Bruna, w szczególności z subtelnym nawiązaniem do "Twój Simon" Becky Albertalli, sprawiła, że zapragnęłam przeczytać tę książkę, nieco się rozczarowałam. Nie oczekiwałam czegoś wybitnego, wiedziałam, że zapewne będzie to powieść z łatwym do przewidzenia zakończeniem (choć, muszę przyznać, parę wątków mnie zaskoczyło pozytywnie!), ale zabrakło mi pewnej konsekwencji wydarzeń. Choć główna linia fabularna się kleiła, te poboczne czasem nie do końca ze sobą współgrały. Miałam wrażenie, że osoba autorska (Leo Gramski to pseudonim, a w książce przy zaimkach mamy podany "?") bardzo chciała przypodobać się młodzieży, przy czym wyszła z tego swego rodzaju parodia YA. Pseudo młodzieżowe zwroty, wtrącenia...
Do tego kreacja bohaterów: Bruno był NIEZNOŚNY. Naprawdę. Od początku do końca męczyła mnie jego postawa, jego charakter. Julka, Oli czy Ji byli w ciekawy sposób wykreowani, dało się ich lubić, mieli swoje historie, odżyli z papieru, natomiast Bruno był jak z kartonu.
Choć nie jest to zła książka, fabularnie wypada w porządku, to czuję niedosyt z powodu kilku wątków, jakie osoba autorska zaczęła, ale nie rozwinęła. Odkrywanie swojej seksualności, wątek zinternalizowanej homofobii - to wszystko muśnięto, mimo że potencjał był ogromny.
"Bruno Whatever" to przyjemna młodzieżówka, która może nie zostaje z człowiekiem na długo, ale na pewno w trakcie wolnej chwili umila czas. Jeśli pominiemy Bruna, bohaterowie dają się lubić, nawet jeśli nie są idealnie wykreowani. Uważam, że warto dać szansę tej książce i samemu wyrobić swoje zdanie, natomiast nie powinno się oczekiwać wiele -- ot, młodzieżówka z lekkim piórem.
"Bruno Whatever" to bardzo ważna i moim zdaniem jedna z najlepszych polskich młodzieżówek. Jest mądra, szalenie współczesna, urocza, zabawna i wzruszająca. Porusza te, z pozoru, błahe i bardzo poważne problemy dzisiejszej młodzieży reprezentującej osoby zarówno queerowe jak i hetero.
Jako klasyczna boomerka, miałam okazję poznać współczesne powiedzonka, znalazłam odniesienia do seriali i portali, które znam, lub o których tylko słyszałam ?. Poznałam również niezwykłą historię Bruna, który wszedł na drogę odkrywania siebie. Chłopak, miał to szczęście, że otaczali go cudowni, ale niewyidealizowani przyjaciele. Ich relacje były poddawane próbom i przechodziły różne zmiany, a watek romantyczny był bardzo subtelny i uroczy.
Zakończenie przeurocze, awww! ??
Polecam!
Książka była naprawdę bardzo ciekawa i jeśli będziecie mieli okazję to zdecydowanie wam polecam przeczytać.
Młodzieżówka. U mnie. Czy Wy to widzicie? Ale wiecie co? Zaskoczę Was, bo mi się ta książka podobała ?. Nie wiem czy to przez ten luźny styl, czy to przez młodzieżowy język, ale czytało mi się lekko i przyjemnie. Choć nie ukrywam, że nie raz pomagałam sobie wujkiem google by wiedzieć co dane słowo oznacza?. Tak. Jestem Boomerem ?. Looool ?
Bruno vel Whatever. Siedemnastolatek, który o dziwo nie korzysta z mediów społecznościowych (w przeciwieństwie do jego matki),który podchodzi na luzie do wszystkiego i który ma paczkę zróżnicowanych przyjaciół. Z niektórymi zna się od dzieciństwa a niektórych ze szkoły.
Gdy pewnego dnia wyznaje miłość przyjaciółce bardzo szybko uświadamia sobie, że to jednak był błąd. Jednak sam do tego nie dochodzi. Bo jest ktoś kto pomoże mu zrozumieć i odkryć siebie. Tylko jak teraz wybrnąć z sytuacji z Julką by nie stracić w niej przyjaciółki?
Do tego dochodzi sprawa tajemniczego listu, który okazuje się tekstem piosenki. Czy to sprawdza go matka czy może jest ktoś, komu podoba się Bruno? Czy w obliczu wydarzeń, które będą miały miejsce chłopak otrzyma wsparcie od rodziny, znajomych? I czy w końcu ulegnie namowom i stanie się częścią instagrama? A może nikt nie będzie musiał go do niczego namawiać bo jego ciekawość zwycięży? I czy serio Bruno to taki Whatever za jakiego uchodzi?
Przeczytane:2022-07-05, Ocena: 4, Przeczytałam,
„Nie szukajcie, a znajdziecie…”
Powinnam napisać, że to dziwna książka, o dziwnym chłopaku. Dlaczego tak sądzę?
Jesteśmy na etapie wywlekania wszystkiego, roztrząsania. Bycia bardzo pro dla wszelkich aspektów życia. W tej akceptacji gubimy ważne wartości. O tym pisze autor, o odkrywaniu siebie, i to niekoniecznie tak jakbyśmy oczekiwali, widzieli, mieli chęć.
Zatraciłam się w poznawaniu schematu życia Bruna, jego bliskich, znajomych. I chociaż nie jestem fanką powieści młodzieżowych, tę uznaję za bardzo ważną. Warto poobserwować młodsze pokolenie z boku, dać mu szansę na rozwijanie skrzydeł. Pozwalać uporać się z obawami, jakie niesie ze sobą codzienność. Zmierzyć się z czymś, co jest ok, ale dla innych, nie dla nas. Często mówimy, tak to jest super, podoba mi się, ale nie dla mnie. Ja wolę… i tu padają słowa o tym, jak widzimy daną rzecz dla siebie. Myślę, że powinien być to tekst obowiązkowy dla poszukujących tożsamości, ale także dla tych, którzy chcą zrozumieć trudną drogę rozwoju nastolatka.
Płynne, lekkie pióro pozwala na łatwość czytania i przyswajania wiadomości. Wnikliwe obserwacje i opisy sytuacji. Prawdziwe sceny z życia. Nieszablonowy pomysł na powieść, opowiedziany z dużym wyczuciem i zrozumieniem. Do tego szczypta humoru i mamy przepis na ciekawą książkę. Mnie absolutnie kupiła proza autora.