Drugi tom bestsellerowego cyklu ,,Fever" Karen Marie Moning w nowym tłumaczeniu! Powieść z gatunku new adult, w której magia i mrok splatają się z mitami i historią Irlandii.
,,To nasze czyny nas definiują. To, co wybieramy. To, czemu się sprzeciwiamy. To, za co jesteśmy gotowi umrzeć."
MacKayla Lane prowadziła zwyczajne życie do czasu, gdy jej siostra została zamordowana, a ona sama wyruszyła do Dublina w poszukiwaniu odpowiedzi. W Irlandii odkryła prawdę o swoim dziedzictwie - pochodzi ze starożytnego celtyckiego rodu sidhe-seer. Potrafi nie tylko rozpoznać Fae, przerażającą rasę z innego świata, która ukrywa się wśród śmiertelników, ale także wyczuwać ich niebezpieczne relikwie. Najgroźniejszą z nich jest Sinsar Dubh, licząca milion lat księga, stworzona rzekomo przez samego Mrocznego Króla Unseelie.
Dziewczyna zostaje wciągnięta w świat zabójczych druidzkich zaklęć i starożytnych sekretów, a wszystko, czego pragnie, to zemścić się na zabójcy siostry.
Tymczasem mury między oboma światami zaczynają się coraz bardziej kruszyć. Mac nie jest pewna komu może zaufać w tej śmiertelnej rozgrywce - V'lane'owi, księciu Seelie, czy swojemu tajemniczemu mentorowi, Barronsowi. Z włócznią u boku, będzie musiała się zmierzyć z konsekwencjami dokonanych wyborów. Pojawiają się nowi wrogowie, a starzy nadal depczą jej po piętach...
Pozycja obowiązkowa dla fanów twórczości Ilony Andrews, Kerri Maniscalco i Sarah J. Maas!
Sugerowany wiek czytelnika: 18+
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2023-10-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Bloodfever
Tłumaczenie: Agnieszka Bonisławska
Jestem uparta i nie odpuszczam tak łatwo, gdy książka mnie zawiedzie, czy główny bohater mnie będzie denerwował, to tak łatwo nie porzucę jej w kąt, dokończę ją i pewnie sięgnę również po kontynuację. Taka masochistka ze mnie. A jak jest z wami?
Nie tak dawno byłam świeżo po „Darkfever” Karen Marie Moning, której to książka zachwyciła mnie okładką, jednak tylko nią. Główna bohaterka była tak irracjonalna, zapatrzona w sobie, że miałam ochotę ja udusić, jedynie co mnie ciekawiło to tajemniczy świat elfów, który był dość ogólnikowo przedstawiony. Dlatego sięgnęłam po drugi tom, przekonać się, czy mam nosa do dobrej historii, przymykając oko na wkurzającą Mac. Czy miałam rację? To za chwilę, teraz skupię się po raz kolejny na okładce, która chwyciła mnie za moje sroczkowe serce. Złocenia, ozdobna wklejka na okładce, świetnie przedstawione postacie na niej i tłoczenia bardzo mi się podobają. Sama okładka jest ozdobiona, jakby była starożytną księgą ze złoconymi okuciami, co dodaje jej uroku. Do tego muszę pochwalić wydawnictwo i naklejkę ” Sensacja TikToka” umieścili z tyłu okładki, bardzo nie lubię, gdy jest umieszczana na froncie i jest integralną częścią okładki. Ozdobne liczby stron też dodają uroku tej książce, więc jeśli jesteście wzrokowcami, to jest to seria dla was.
MacKayla Lane po brutalnej śmierci siostry, odkrywa jak wiele tajemnic przed nimi, mieli ich rodzice. Mimo że były rodzonymi siostrami, to jednak ich rodzice adoptowali je, zgadzając się na wiele ustępstw, jednym z nich było to, że noga żadnej z dziewczyn nie postanie w Irlandii. A właśnie w Irlandii Mac dowiaduje się, że pochodzi z bardzo starego rodu i że ma nadzwyczajne zdolności. Jest Sidhe-seer, jej mocą jest rozpoznawanie Fae, ale również potrafi wyczuć śmiertelnie niebezpieczne relikwie właśnie tych istot. Fae w tym świecie są przerażające, śmiertelnie niebezpieczne i potrafiące się dobrze ukryć przed wzrokiem śmiertelników. Świat jest zagrożony, ponieważ coraz więcej Fae przedostaje się do świata śmiertelników.
Ja widzę, że w książce występują mroczne Fae, to wiem, że nie mogę sobie takiej książki odpuścić. A wy lubicie Fae? Jednak nie można zapomnieć, że nie tylko pomysł na książkę musi być dobry, potrzeba jeszcze porządnego wykonania, ciekawych bohaterów i zrównoważonej fabuły. Bardzo narzekałam na pierwszy tom, ponieważ główna bohaterka była bardzo irytująca. Dla mnie najlepsza bohaterka to taka, która jest waleczna, silna i niezależna, jednak taka ciapowata bohaterka też mogłaby być, jednak nie taka irytująca jak Mac. Jej przemyślenia o jej włosach i ubraniach są tak wkurzające i nic nie wnoszące, że ciężko przetrawić taką bohaterkę. A jak zachowywała się owa bohaterka w drugim tomie? Dużo lepiej, choć miała niekiedy chwile słabości i wspominała swoje włosy i ubrania, które lubiła nosić.
Samą Mac książka jednak nie pociągnie daleko, dlatego wspomnijmy tajemniczego pana Barronsa. Nadal jest tajemniczy, ale powoli są odkrywane karty i dowiadujemy się coraz więcej o nim. Jestem bardzo ciekawa, czego dowiemy się ostatecznie o nim, mam nadzieję, że zwali mnie to z nóg.
Oczywiście nie możemy zapomnieć o mrocznych postaciach z tej książek, mają swój urok i są bardzo interesujące. Cieszyłam się bardzo, jak autorka wplatała ich w fabułę, ponieważ bardzo to urozmaicało dość nudne przygody Mac. Tak, dobrze czytacie, mimo tego, że Mac mniej mnie irytowała, to nadal dość mocno mnie nudziły jej poczynania, jedynie na sam koniec poczułam dreszczyk emocji. Ostatecznie, jako dość uparta osoba, nie odpuszczam tej serii i daje jej jeszcze jedną szansę i mam zamiar sięgnąć po tom trzeci. Za książkę dziękuję wydawnictwu YouAndYa.
Karen Marie Moning z Bloodfever to mrocznej i niebezpiecznej fantastyka dla dorosłych, w której czytelnik uzależnia się od akcji. W serii Fever nigdy nie wiesz, co czai się w cieniu. Uważaj, aby nigdy nie zgasło światło podczas czytania, a wyobraźnia szaleje na najwyższych obrotach. Zacznij swoją przygodę od Darkfever (I tom), aby poznać sekrety mrocznego świata fae.
„To nasze czyny nas definiują. To, co wybieramy. To, czemu się sprzeciwiamy. To, za co jesteśmy gotowi umrzeć.”
Bloodfever – Karen Marie Moning
Dlaczego warto wybrać się do Irlandii i zapoznać się z Mac oraz Jericho Barronsem?
Irlandia, świat na pograniczu światła oraz… cieni. Mac, która przyjeżdża do obcego kraju, aby odkryć, kto odpowiada za śmierć siostry. Pewien dar oraz tajemnicza księga. Świat niebezpiecznych fae, akcję, która pędzi jak szalona. I tak, teraz to powiem: Jericho Barronsa. Duża różnica wieku, sarkastycznego (i niezwykle przyciągającego przez to!!) bohatera, który skrywa sekret.
Mac stoi przed wieloma wyzwaniami, a dla czytelnika niesamowite jest obserwować, jak się rozwija i… dojrzewa. To właśnie jej oczami poznajemy świat pełen niebezpieczeństw, gdzie trzeba pilnować, aby nigdy nie zgasło światło. Jeszcze o jednym należy pamiętać.
„Był Pukiem, Bachusem i Lucyferem, namalowanym tysiącem odcieni, za które można byłoby zabić. Dosłownie.”
Drogi czytelniku: nie ufaj nikomu w Bloodfever. Nigdy nie wiesz, co czai się w cieniu.
Autorka w sposób epicki rozprawia się z klątwą drugiego tomu. A z każdą kolejną opowieścią Mac mrok bardziej otula czytelnika… Jestem ciekawa, jak wciągnie Was Irlandia, a przede wszystkim, czy uda Wam się odkryć sekrety czające się w ciemności. Bloodfever trudno odłożyć, bo akcja wciąga aż do ostatniej strony. Misternie utkana fabuła z delikatnymi wskazówkami przeplata się z całą gamą emocji. Troszczymy się o bohaterów, walczymy razem z nimi, choć jeszcze nie znamy ich wszystkich tajemnic. W dialogach aż iskrzy, a każdy, kto uwielbia cięte riposty, zakocha się w rozmowach Mac i Barronsa. Sama muszę się przyznać, że wyczekiwałam kolejnych scen. Tam chemii nie brakuje, emocje sięgają zenitu, a czytelnikowi pozostaje odliczać do premiery trzeciego tomu.
Spotkajcie się z fae w tym mrocznym świecie.
Trzymajcie się światła, nie dajcie się pożreć. Zalecam świeczkę do czytania.
„W miejscu, w którym kryją się Cienie, nie cykają nocne świerszcze, żadne źdźbło trawy się nie porusza, a konary drzew świecą nagie i białe niczym stare kości.”
Mac nadal przebywa w Dublinie, z tajemniczym Barronsem szuka mordercy swojej siostry, a przy okazji niezwykłego artefaktu Sinsar Dubh - księgi ze śmiercionośnym zaklęciem...
W pierwszym tomie bohaterka była głupiutka, a jej rozterki doprowadzały mnie do białej gorączki. W tej niewiele się zmieniło, bo przez pierwszą połowę historii przemknęłam i nie wniosła ona za wiele, nie wytłumaczyła, a akcji prawie wcale nie było. Natomiast druga połowa zasługuje na ogromne fanfary. Bohaterce zaczynają wyrastać jaja, choć jej nieużywanie przekleństw mnie dobija, bo miała być to książka 18+ to jak na razie plasuje się w granicach 16+. Jak mniemam się rozkręci, bo już w tym tomie widzę różnicę i świat, który otacza naszego różowego jednorożca (Mac) przestaje być usłany różami, opisy stają się mroczniejsze, brutalniejsze, a bohaterka na haju to jest coś na co czekałam od samego początku. Nadal jej głupota mnie dobija, a zmysł detektywistyczny miejscami kuleje to zaczyna dobrze rokować.
Co do samego świata no w końcu poznajemy co nieco historii, choć nadal jest zbyt mało. Dublin ma swoją mroczną stronę, która z każdą stroną podoba mi się coraz bardziej, a wampiry, Unseelie i Fae to jest coś wspaniałego. Może nie trąci to oryginalnością to połączenie kultur, nazewnictwa i ludzi, bądź nie ludzi jak kto woli, którzy są jedyni w swoim rodzaju i nie można im ufać przypada mi do gustu. Nawet zaczęłam współczuć tej naszej różowej landrynie. Akcja z tatą zasługuje na mistrzostwo no i niezwykle czekam, aż tajemniczy Barrons w końcu się otworzy i wyskoczy z pudełka jako niezwykła niespodzianka.
Bałam się, że ta historia pójdzie w złą stronę to zaczyna mi się podobać. Nie jest wymagająca, nazewnictwo jest przyjemne i interesujące. Wątki historyczne oraz szczegóły robią robotę. Może nie jest to fantastyka górnych lotów, to nadal można przy niej spędzić miłe popołudnie. Bohaterowie nabierają wyrazistości, a opowieść staje się coraz ciekawsza, niebezpieczna, a wątki erotyczne nabierają tempa – nie ma ich za dużo, co jest ogromnym plusem tej powieści, to z drugiej strony jej “obrzydliwość” jak by to niektórzy powiedzieli jest boska. Czekam na kolejne tomy!
Chociaż łatwo byłoby mi wypisać minusy, to koniec końców dobrze się bawiłam przy tej powieści, a to jest chyba w czytaniu najważniejsze. Wybrałam sobie jeden dzień wolny i czytałam ciągiem, co nie było takie trudne, bo dużo się w książce dzieje. Autorka zadbała też, aby rozdziały kończyły się zawieszeniem akcji, także po przeczytaniu jednego, miałam ochotę od razu poznać ciąg dalszy.
Cała seria kojarzy mi się z "Czystą krwią", tylko w wersji młodzieżowej - jest świat pełen różnych niebezpiecznych stworzeń, w powietrzu można wyczuć napięcie seksualne, a główna bohaterka potrafi odbiorcę porządnie zirytować, ale za to nie daje sobie w kaszę dmuchać i jakoś prze naprzód, co w sumie w niej cenię. Zdarzało mi się przewracać oczami i pytać z niedowierzaniem "cooo", żeby potem stwierdzić "dobra, niech będzie, to teraz chcę wiedzieć, co z tego wyniknie".
Problemem dla niektórych czytelników może być przedawnienie pewnych informacji, bo pierwsze wydanie "Bloodfever" wyszło w 2007 roku. Dla przykładu, nie sądzę, żeby wszyscy zrozumieli, dlaczego po podniesieniu (o, sama ta czynność też) słuchawki odzywa się w niej jakiś głos, który pyta o miejscowość i nazwisko osoby, z którą chcemy się połączyć. Jednak wydaje mi się, że takich elementów jest mniej w porównaniu do pierwszego tomu.
Uważam, że druga część trzyma poziom jedynki, jest dobrą kontynuacją. Jeśli ktoś ma obawy, bo zdążył już zapomnieć, co działo się wcześniej, to niepotrzebnie - na wstępie bohaterka przypomina o wszystkim, co już się wydarzyło. Czuć wyraźnie, że ta historia tak szybko się nie skończy, odkryliśmy dopiero czubek góry lodowej.
Polecam czytelnikom, którzy lubią fantastykę, szczególnie urban fantasy w klimacie lat zerowych.
"Bloodfever" to drugi tom serii "Kroniki Mac O'Connor" i ku mojej radości, jest równie dobry jak część pierwsza!
Dzieje się tutaj wiele, nie ma miejsca na nudę. Ciągle zachodzą jakieś zwroty akcji. Chociaż muszę przyznać, że niekiedy gubiłam się w fabule. Brakowało czasami opisów i wydarzeń, miałam wrażenie jakby fabuła przeskakiwała nie dając czytelnikowi wszystkich danych i czasu na reakcję.
Bardzo lubię bohaterów, są naprawdę ciekawi. Jednak chwilami Mac mnie drażniła swoim zachowaniem. Rozumiem, że jest zagubiona i cierpi po stracie siostry oraz została wrzucona nagle w niebezpieczny świat. Mimo to, nie usprawiedliwia to do końca jej zachowania. Ma problem z dostrzeżeniem sojusznika, chociaż on ciągle ratuje ją z opresji. Czepia się różnych rzeczy, tylko po to żeby się przyczepić. Jest to dosyć irytujące.
Jestem zachwycona światem wykreowanym przez autorkę. Ogólnie uważam mitologię celtycką za niesamowitą, a autorka dobrze ją wykorzystała.
Zdecydowanie polecam tą serię! Koniecznie przeczytajcie!
"Nazywam się MacKayla, w skrócie Mac. Jestem widzącą sidhe, tą, która widzi elfy. Z tą świadomością pogodziłam się dopiero niedawno i bardzo niechętnie...
Dani “Mega” O’Malley plays by her own set of rules — and in a world overrun by Dark Fae, her biggest rule is: Do what it takes...
Przeczytane:2023-11-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 12 książek 2023,
Mac dalej pragnie zemsty na zabójcy jej siostry. Jednak informacje, które otrzymała od niektórych osób sprawiają, że dziewczyna trafi wiarę w swoją tożsamość i przynależność. Postanawia zagłębić temat i wreszcie poznać odpowiedzi na kilka z wielu pytań, które jej się pojawiają. Barrons niestety nie będzie dobrym źródłem informacji, on potrzebuje jej tylko jako wykrywacz PM. Czy Mac pozna wreszcie prawdę? Czy wrogowie jej odpuszczą? Komu w tym świecie powinna zaufać i kto jest po jej stronie? Co się wydarzy, gdy zostaną zebrane wszystkie artefakty, a zwłaszcza ten najpotężniejszy?
Jak czytałam pierwszy tom, byłam zaintrygowana i zaciekawiona fabułą. Dużo się w niej działo, ale ilość postawionych pytań, na które nie dostaliśmy odpowiedzi była wręcz zatrważająca. Przez to, że tomy nie są długie można odczuć, że akcja pędzi na łeb na szyję. Jednak nie zmienia to faktu, że drugi tom, daje nam już jaśniejszy obraz sytuacji i jakkolwiek można zacząć rozumieć ten świat.
Jestem pozytywnie zaskoczona jak zmienili się bohaterowie pomiędzy tymi częściami. W pierwszej Mac jest trochę jak dziecko we mgle, choć nie ma co się dziwić, bo ilość informacji, która na nią spadła w krótkim czasie, mogłaby ogłupić niejedną osobę. Jednak gdy już się w miarę z tym oswoiła, to zaczyna zadawać pytania, drążyć i nie polegać na tylko jednej perspektywie. Jej zachowanie nabrało pazura i stała się bardziej świadoma tego, czego stała się częścią. Coraz lepiej też rozumie swoje moce i słabości. W małym odstępie czasowym musiała dorosnąć i wręcz zmienić się o 180 stopni. Też bardzo cieszy mnie fakt, że temat siostry dalej nie został zamknięty i cały czas chcemy tą sprawę doprowadzić do końca. W Barronsie także można zauważyć przemianę, ale w tym przypadku raczej nie jest to pozytywna zmiana. Mężczyzna skrywa wiele sekretów i zdaje sobie sprawę, że Mac zacznie zadawać pytania. Umiejętnie dawkuje jej informację, a raczej skąpe strzępki, by tylko odpuściła. W tej części został wykreowany na wyrachowanego manipulatora, który zrobi wszystko, by tylko osiągnąć swój cel. Dziewczyna jest dla niego tylko narzędziem, który pomoże mu to zrealizować.
W tym tomie dzieje się jeszcze więcej niż w poprzednim. Jestem zaskoczona, jak w tak małej objętości zmieściło się tyle wydarzeń. Autorka nie oszczędza czytelnika i od samego początku przepadamy w tym świecie. Bardziej poznajemy mroczną część tego świata i jakie niebezpieczeństwo ono stwarza. Pani Moning, podobnie jak Barrons, dawkuje czytelnikowi informacje, a to sprawia, że chcemy tylko więcej i więcej. Także nie szczędzone są mocne opisy. Walki były dynamiczne i przy niej zdecydowanie nie będziecie się nudzić.
Ta seria zapowiada się naprawdę dobrze. Obecnie, dla mnie, z tomu na tom jest tendencja wzrostowa i mam nadzieję, że to się utrzyma. Po tych dwóch częściach czuję niedosyt i chciałabym już kolejne tomy, bo zakończenie zapowiada ciekawy zwrot akcji i może nasza główna bohaterka odkryje tam coś interesującego!