Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2011-01-26
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 160
Z czym kojarzy wam się Brazylia? Czyżbym słyszała "karnawał w Rio , półnagie, zwinne tancerki, miliony turystów". A z czym kojarzy się ten kraj Beacie Pawlikowskiej?
Jeśli chcecie się dowiedzieć, to warto sięgnąć po kolejną cześć z cyklu "Dzienniki z podróży. blondynka w Brazylii". Zdradzę wam niektóre ciekawostki.
W poprzednich częściach, które wam zachwalałam dziennikarka opisywała: dziedzictwo kulturowe (Blondynka w Indiach), traumatyczne przeżycia z przeszłości (Blondynka w Kambodży). Tym razem autorka skupiła się na kulinarnych smakołykach, z których słynie ten kraj w Ameryce Południowej. Opisuje swój pobyt w tym cudnym kraju, gdzie 365 dni w roku nie pada i jest min. 27 st. Celsjusza.
Na pierwszy rzut idzie kawa- mocna, aromantyczna, pita z małych kubeczków, które bardziej przypominają naparstki, aniżeli naczynie. O tym "boskim" napoju Pawlikowska piszę...
Miałam ochotę jak rakieta poszybować w powietrze, przebijając głową sufit. Z takim napędem bez problemu doleciałabym do marsa. (...) Nidy wcześniej nie piłam tak mocnej kawy. Smakowała jak gęsty i lepki koncentrat energii o smołowatej konsystencji. Była przy tym tak potwornie słodka, jakby kawa została dodana do cukru, a nie odwrotnie".
"Brazylijczycy mówią, że dobra kawa powinna być gorąca jak piekło, czarna jak diabeł, czysta jak anioł i słodka jak miłość"
Przeglądając fotografię umieszczone w treści czytelnik pozna i zobaczy owoce, warzywa, zwierzęta, których w Europie nie doświadczy w naturze, a jedynie, gdy dotrą do nas jako towar importowy. Tak więc , czy wiecie skąd i jak powstają jabłka nanerczowe? Ale właściwie, co to jest? Też tego nie wiedziałam, w końcu człowiek uczy się całe życie.
To "jabłko" ma kształt gruszki, a właściwie podłużnego, odwróconego serca. Owoc jest koloru czerwonego lub żółtego, a u spodu zwisa przyczepiony zielony wyrostek w kształcie nerki. Ta nerka to orzech nerkowca.
W Brazylii jada się też mangostany, które w Polsce określa się je jako żólciecz smakowita.
Nie są one zółte, a są zapakowane w okrągłą, brązową łupinę z zieloną kokardką na szczycie, a w środku znajduje się biały, delikatny miąższ, który smakuje, jak słodki agrest.
Ciekawostką jest, że Brazylijczycy nie używają wcale soli, a wszelkie potrawy zagęszczają manioki, która jest jakby kaszą, którą uzyskuje się z potarcia rośliny przypominającej korzenie.
Brazylijczycy nagminnie używają wykałaczek, gdyż jest to naród, który bardzo dba o uzębienie i dobre samopoczucie. Oni się nie śpieszą, żyją chwilą. Chronią swoje największe krajobrazowe atuty np. jedną z największych plaż na świecie- Jerocoacoara. Sportem- tańcem narodowym jest Capoeira, i o jego "korzeniach" pisze Pawlikowska.
Oprócz wyżej wymienionych zagadnień są poruszane inne kwestię, ale ja już wam ich nie zdradzę.
Książka do przeczytania w ciągu dwóch godzin. Po długim czasie nie czytania propozycji Pawlikowskiej, postanowiłam dać jej kolejną szansę. Na szczęście w książce było mało filozofii podróżniczki, a dużo zdjęć i jej autorskich obrazków, któe lubię. Podobało mi się też kilka ciekawostek dotyczących Brazylii, gdzie chciałabym bardzo pojechać.
Wychowałam się w slumsach Europy, czyli w komunistycznej Polsce, kiedy przez dwa tygodnie trzeba było stać w kolejce po buty. Powiesz, że to smutne? O...
Byłam we wszystkich krajach Ameryki Południowej. Z wyjątkiem jednego. A więc Urugwaj! Wyruszyłam na samotną wyprawę do kraju, gdzie posiadanie, sprzedawanie...
Przeczytane:2015-11-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 ksiazek, Mam,