Bieg po życie. Z piekła Sudanu na olimpijskie areny

Ocena: 5.17 (6 głosów)

Miał zaledwie sześć lat, kiedy został porwany. Sudańscy rebelianci wydarli go z rąk matki i osadzili w przepełnionej chacie bez okien. Był za mały, by szkolić go na żołnierza. Każdego dnia patrzył więc, jak w odorze fekaliów jeden po drugim umierają jego przyjaciele...

Wybawieniem okazało się trzech ,,aniołów stróżów", starszych kolegów, którzy zorganizowali ucieczkę. Przez trzy dni i trzy noce bez chwili wytchnienia biegł z nimi przez sawannę. Tylko po to, by trafić do obozu dla uchodźców w Kenii.

Kakuma stała się jego domem na długie lata, zanim dzięki adopcji trafił do Stanów Zjednoczonych. W nowej rzeczywistości bieganie było jedyną znaną mu rzeczą. To ono pozwoliło mu spełnić marzenie i wystartować w igrzyskach olimpijskich.

Poznajcie niesamowitą historię Lopeza Lomonga. Lopepe. Szybkiego. Opowieść o ucieczce z rąk śmierci, niezłomnej wierze, pracowitości i pragnieniu zadośćuczynienia za to, co dał mu los. A także o tym, że warto walczyć o swoje marzenia. Nawet w sytuacji pozornie beznadziejnej.

***

Historia Lopeza Lomonga jest jak przypowieść - porusza i wzmacnia. Wiara i bieganie uratowały mu życie, przeniosły z piekła do krainy marzeń. Tyle razy komentowałem jego biegi, ale nic o nim nie wiedziałem. Już nigdy więcej go nie przegapię.

- Przemysław Babiarz, TVP Sport

Opowieść Lopeza Lomonga jest dowodem na to, że wystarczy kilka osób dobrej woli, żeby zmienić świat na lepsze. Każdy z nas może wesprzeć działania dające szansę rozwoju mieszkańcom sudańskich wiosek. Z własnego doświadczenia wiem, że to wcale nie takie trudne. Im więcej dobra damy innym, tym więcej będzie go w nas samych.

- Janina Ochojska, Polska Akcja Humanitarna

Wciągająca historia Lopeza Lomonga pokazuje, że losy współczesnych uchodźców wojennych nie muszą kończyć się źle. Jednak prócz szczęścia, wytrwałości i silnej woli potrzebne jest do tego coś jeszcze - wsparcie okazane emigrantom przez ich przybrane ojczyzny na Zachodzie. Wsparcie okazane przez nas.

- Marcin Żyła, ,,Tygodnik Powszechny"

Opowieść Lopeza Lomonga to piękna metafora życia ubrana w biegowe szaty. W bieganiu podobnie jak w życiu: nie zawsze jest lekko, łatwo i przyjemnie. Bohater książki swoją postawą i determinacją przypomina nam o prostych, lecz przecież kluczowych zasadach, którymi powinniśmy się kierować. Uwierz w to, co z pozoru niemożliwe. Pracuj ciężko. Każdą sekundę traktuj jak największy dar, a w końcu nie tylko w to uwierzysz, ale całym swoim jestestwem udowodnisz, że życie to najprawdziwszy cud.

- Mateusz Jasiński, TrenerBiegania.pl

Informacje dodatkowe o Bieg po życie. Z piekła Sudanu na olimpijskie areny:

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2015-06-17
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788379244010
Liczba stron: 288

więcej

Kup książkę Bieg po życie. Z piekła Sudanu na olimpijskie areny

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Bieg po życie. Z piekła Sudanu na olimpijskie areny - opinie o książce

Avatar użytkownika - figlarna24
figlarna24
Przeczytane:2015-09-11, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015,

Życie dzieci w Afryce jest niewyobrażalnie ciężkie. Dziecko od chwili narodzin jest zagrożone biedą, głodem, chorobami, zakażeniem wirusem HIV, brakiem możliwości edukacji , ale i godnego życia w przyszłości. Afrykańskie dzieci są skazane również na łaskę i niełaskę grup przestępczych. Któż z nas, Europejczyków nie słyszał o porwaniu uczennic w Nigerii przez wyznawców Isamul z Boko Haram? Uprowadzone dzieci niemal nigdy nie wracają do swoich domów, a rodzina żyje w wielkim smutku oraz wyrzutach, że nie dołożyli jeszcze większych starań, by ocalić swoje potomstwo. Afryka rządzi się swoimi prawami. "Drogę do domu" znajdują nieliczni i tylko dzięki ucieczce czy szczęściu. Jednak Nigeria to niejedyny kraj, który jak na razie nie radzi sobie z tymi przestępczymi grupami. Ten problem dotyka cała Czarny Ląd, także Sudan. Sudan od niedawna jest samodzielnym, niepodległym państwem. O procederze porywania sudańskich dzieci w swej biografii opowiedział biegacz światowej sławy-Lopez Lomong. On sam , w wieku sześciu lat padł ofiarą tegoż okrutnego , zbrodniczego procederu. On , jak i spora grupa innych chłopców siłą została odebrana rodzicom. Od tej chwili los chłopca zawisł na szali łaski losu. Lopez Lomong został uprowadzony przez rebeliantów. Cel był jeden- uczynić z tych dzieci tzw. żywe mięso armatnie, żołnierzy, którzy od małego mieli zostać nasiąknięci zgubną ideologią. Chłopiec całymi dniami patrzył i obserwował proces odchodzenia, umierania towarzyszy niedoli.

,,Na początku myślałem, że ci chłopcy śpią, co mnie trochę dziwiło, bo w tych warunkach trudno się spało. Kiedy jednak przyjrzałem się im bliżej, okazało się, że ci śpiący chłopcy w ogóle się nie ruszają. Byli martwi. nigdy wcześniej nie widziałem martwego chłopca. Chciało mi się płakać, ale nie miałem odwagi. Siedziałem i patrzyłem przerażony, zastanawiając się, czy niebawem i mnie spotka podobny los."

Zapewne Lopez także by umarł gdyby nie trójka starszych uwiezionych chłopców, którzy postanowili uciec. Chłopiec uciekł z nimi . Przez wiele godzin biegli, by oddalić się jak najdalej od swoich oprawców. I tak ocalili życie i trafili do obozu dla uchodźców.

Jakie jest najlepsze wyjście dla uchodźcy? Dla dziecka jedyną szansą na poprawę warunków życiowych jest adopcja przez Europejczyków bądź obywateli USA. Lopezowi się poszczęściło. Chłopiec został przygarnięty przez amerykańską rodzinę Rogersów. To w Stanach zaznał spokoju oraz miłości ludzi, którzy wsparli jego talent oraz realizacje marzeń....

"Bieg po życie" jest tak wzruszającym wyznaniem człowieka boleśnie doświadczonego przez los. Wyrwany siłą ze środowiska naturalnego, od rodziny, od matki, która bolała i przeżyła koszmar zaginięcia dziecka. Rozumiem tą matkę. Rozumiem każdą matkę. Płaczę z każdą z nich i myślami wspieram w tych trudnych, nie do zniesienia w bólu chwilach.

Lopez Lomong imponuje mi swoją wewnętrzną siłą oraz samozaparciem. Chylę czoła. Znając siebie w takiej sytuacji bym się poddała. On nie. Lopez Lomong swoim wyznaniem zwraca uwagę na krytyczną sytuacje afrykańskich dzieci. Świat musi się w końcu obudzić. Pytanie brzmi: kiedy?
Link do opinii
Avatar użytkownika - ursa
ursa
Przeczytane:2015-08-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
,,Należy starać się czerpać jak najwięcej dobra z każdej życiowej sytuacji (...)" Są takie książki, które, po skończonej lekturze, na długą pozostają w sercu czytelnika oraz nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jedną z nich jest bez wątpienia ,,Bieg po życie" - autobiografia pochodzącego z Sudanu Południowego lekkoatlety, Josepha Lopeza Lomonga. Życie od samego początku nie rozpieszczało Lopepe. Najpierw, w wieku sześciu lat, został w brutalny sposób porwany przez sudańskich rebeliantów oraz wraz z podobnymi do siebie chłopcami umieszczony w małej chatce bez okien. Był za mały, aby szkolić go na żołnierza, dlatego też całe dnie spędzał w zamknięciu, patrząc jak z wycieńczenia, jeden po drugim, umierają jego towarzysze niedoli. I gdy sytuacja, w której się znalazł wydawała się być tak tragiczna, iż gorzej już być nie mogło, pewnego dnia dla małego chłopca pojawiło się światełko w tunelu. Światełkiem tym okazało się trzech ,,aniołów stróżów", starszych kolegów, którzy zorganizowali ucieczkę. Wspólnie przez trzy dni i trzy noce biegli przez sawannę, pokonując kolejne kilometry, aby jak najszybciej zniknąć z pola widzenia rebeliantów. Niestety nie udało im się trafić do rodzinnej miejscowości, zamiast tego znaleźli się w kenijskim domu dla uchodźców. Lomong w Kakumie spędził dziesięć lat swojego życia. Po tym czasie los się do niego uśmiechnął - dzięki życzliwości dobrych ludzi został adoptowany przez amerykańskie małżeństwo, a Stany Zjednoczone stały się jego drugim domem. Dziś jest znanym i cenionym na całym świecie sportowcem, mającym na swoim koncie kilkanaście sukcesów, między innymi udział w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Muszę przyznać, iż lektura książki ,,Bieg po życie" wywołała we mnie wiele skrajnych emocji - od oburzenia, złości i smutku, aż po radość i wzruszenie. Opowieść Lomonga z jednej strony zasmuca, a z drugiej daje nadzieję na przyszłość oraz pokazuje, ile można osiągnąć dzięki wierze w siebie i Boga, a także wytrwałemu dążeniu do celu. Lopepe snuje swoją opowieść w niezwykle przejmujący sposób, tak iż podczas lektury nie sposób uronić choć jednej łezki. Z rozbrajającą szczerością i bez zbędnego patosu opisuje swoje codzienne życie, najpierw na afrykańskiej ziemi, a następnie w otoczeniu amerykańskich przyjaciół oraz dzieli się z czytelnikami swoimi planami i marzeniami na przyszłość. Włączając telewizję lub biorąc do ręki pierwszą lepszą gazetę zewsząd jesteśmy bombardowani informacjami, jak to w naszej ojczyźnie jest źle: wysokie bezrobocie, niskie zarobki, wadliwe prawo i tak dalej, i tym podobnie. Utyskując na różne aspekty naszej polskiej egzystencji, często zapominamy, iż wciąż istnieją kraje, w których elektryczność, bieżącą woda, możliwość edukacji czy choćby zwykły rower są synonimem bogactwa, a skrajna nędza, choroby, analfabetyzm, korupcja są na porządku dziennym. A to właśnie w takich warunkach przyszło żyć Lopepe przez szesnaście lat jego życia - warunkach, które ściskają za serce i przyprawiają o grozę na myśl, iż takie rzeczy dzieją się jeszcze w XXI wieku. Dla mnie osobiście jedną z najbardziej przerażających scen w książce była ta, w której amerykański sportowiec opisuje tak zwane ,,święte wtorki" - dni, w czasie których mali chłopcy mieli możliwość szperania wśród śmieci w poszukiwaniu jedzenia: ,,Z chwilą, kiedy pracownik Narodów Zjednoczonych opróżnił pierwszą taczkę, na skraju wysypiska wybuchł zamęt. Chłopcy wskoczyli do dziury i pośpiesznie przekopywali śmieci. Rozpychali się łokciami, uderzali pięściami. Buszowali w śmieciach jak głodne hieny walczące o padlinę". Zwykły ogryzek jabłka lub banana był dla mich niczym ,,klejnot koronny Anglii". Podczas lektury tej pozycji cały czas nurtowała mnie myśl, iż problemy, z jakimi spotykają się mieszkańcy wysoko rozwiniętych państw, są tak naprawdę błahostką w porównaniu z codziennym życiem mieszkańców najbiedniejszych krajów świata. My, którym niczego nie brakuje, często nie doceniamy tego, co otrzymaliśmy w darze od życia. Dopiero tego typu publikacje pozwalają nam to sobie w pełni uświadomić. Jednak ,,Bieg po życie" nie jest tylko i wyłącznie książką o trudach życia na afrykańskiej ziemi. Historia Lomonga to również ciepła i optymistyczna opowieść o marzeniach, nadziei i wierze we własne możliwości, ucząca pokory i przywracająca wiarę w ludzi. To, iż ubogiemu, afrykańskiemu chłopcu udało się dostać na olimpijskie areny, zawdzięcza on nie tylko szczęśliwemu zbiegu okoliczności, jakim był wyjazd do Ameryki, ale przede wszystkim swojej ciężkiej pracy i wytrwałości. Jest to znów historia życia człowieka, dla którego bieganie we wczesnym dzieciństwie było jedynie ucieczką od głodu i nędzy, a dopiero później stało się sposobem na życie. Warto również wspomnieć, iż to nie medale i sukcesy są dla sportowca najważniejsze. Są one jedynie drogą do pomocy tym, którzy mieli mniej szczęścia od niego, bowiem Lomong jest założycielem fundacji, która aktywnie działa na rzecz poprawienia jakości życia mieszkańców Sudanu Południowego. Ponadto swoim życiem Lopepe pokazuje, że marzenia są dla ludzi, i że warto je mieć i konsekwentnie dążyć do ich realizacji. ,,Bieg po życie" to książka, dzięki której nie trudni uwierzyć w to, że chcieć to móc. Polecam ją szczególnie tym, którzy od życia dostali wiele, a nie potrafią się tym cieszyć. [http://bierziczytaj.blogspot.com]
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-08-18,
Miał zaledwie sześć lat, kiedy został porwany. Sudańscy rebelianci wydarli go z rąk matki i osadzili w przepełnionej chacie bez okien. Był za mały, by szkolić go na żołnierza. Każdego dnia patrzył więc, jak w odorze fekaliów jeden po drugim umierają jego przyjaciele... Wybawieniem okazało się trzech "aniołów stróżów", starszych kolegów, którzy zorganizowali ucieczkę. Przez trzy dni i trzy noce bez chwili wytchnienia biegł z nimi przez sawannę. Tylko po to, by trafić do obozu dla uchodźców w Kenii. Kakuma stała się jego domem na długie lata, zanim dzięki adopcji trafił do Stanów Zjednoczonych. W nowej rzeczywistości bieganie było jedyną znaną mu rzeczą. To ono pozwoliło mu spełnić marzenie i wystartować w igrzyskach olimpijskich. Poznajcie niesamowitą historię Lopeza Lomonga. Lopepe. Szybkiego. Opowieść o ucieczce z rąk śmierci, niezłomnej wierze, pracowitości i pragnieniu zadośćuczynienia za to, co dał mu los. A także o tym, że warto walczyć o swoje marzenia. Nawet w sytuacji pozornie beznadziejnej. "Bieg po życie" jest autobiografią. Podczas czytania tej książki byłam pełna podziwu, że główny bohater, Lopepe, nigdy nie tracił wiary w Boga. Nawet mogłabym powiedzieć, że ta wiara z dnia na dzień w nim się pogłębiała. Lopepe cały czas wiedział, że może być tylko lepiej. Kolejnym plusem tej książki jest jej przesłanie. Dzięki tej powieści zrozumiałam, że mimo przeciwności losu, należy dążyć do spełnienia swoich marzeń. Za dobrą stronę lektury uważam opisy w niej zawarte. Są one szczegółowe. ale nie za długie, dzięki czemu można je sobie łatwo wyobrazić. Ja czytając i wyobrażając sobie to wszystko, prawie się popłakałam. Pochodzący z Sudanu Południowego Lopez, kiedy został zaadoptowany przez amerykańską rodzinę, wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam nie wiedział takich rzeczy jak: wyłączyć światło w pokoju czy ustawić ciepłą wodę pod prysznicem. Musiał się wszystkiego uczyć jak małe dziecko, a przecież wcale nim nie był. Dzięki książce zainteresowałam się życiem Lopeza Lomonga. Teraz znam jego historię i wiem kim jest. Jeśli po raz kolejny zakwalifikuje się na Igrzyska Olimpijskie, które odbędą się w 2016 roku, na pewno będę je oglądać z nadzieją, że ujrzę jego, Lopeza Lomonga. Chciałabym Wam polecić tą książkę, ponieważ ma ona coś w sobie, co może zmienić Wasze życie. Moje na przykład odmieniła. Zrozumiałam, że warto dążyć do postawionego sobie celu, bez względu na to, co się wokół ciebie dzieje. Polecam i zachęcam Was do zapoznania się się z tą lekturą. Inne recenzje (w tym ta): http://miedzy--stronami.blogspot.com/
Link do opinii
Avatar użytkownika - chabrowacczyteln
chabrowacczyteln
Przeczytane:2015-07-07, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Jeśli ktoś interesuje się lekkoatletyką i olimpiadami ten z pewnością słyszał o Lopezie Lomongu. Ja pamiętam go dzięki jego charakterystycznemu imieniu. To olimpijczyk. W Pekinie niósł flagę Stanów Zjednoczonych. Z pewnością jednak mało kto wie jaką traumatyczną historię przeżył. Opisał swoje życie, aby pomóc innym i zebrać pieniądze na fundację pomagającą Sudańczykom. Lopez urodził się w małej sudańskiej wiosce i w wieku sześciu lat został z niej porwany. Razem z trzema kolegami uciekł z obozu. Bez odpoczynku biegł przez trzy doby. Tak zaczęła się jego podróż do olimpiady w Pekinie. Dawno nie czytałam tak inspirującej i motywującej książki. Została tak ciekawie napisana, a historia jest na tyle wciągająca, że w trakcie jej czytania do razu miałam ochotę wstać i wziąć się z życiem z bary. Marzenia mogą się spełnić jeśli tylko będziemy w nie odpowiednio mocno wierzyć. To zostało wiele razy przez tego człowieka udowodnione. Jest tutaj narracja pierwszoosobowa, a więc czujemy się jakbyśmy uczestniczyli w spowiedzi bohatera z całego jego życia. Afryka to nadal ogromnie zacofany kraj, czasami aż otwierałam oczy ze zdumienia gdy to czytałam. Organizacje mające na celu pomoc robią to w sposób nieprzemyślany i jeszcze szkodzą. Fundacja Lopeza ma na celu inne wartości. Widać jego ogromne zawierzenie Bogu. Lopez pokłada w nim wielką wiarę. Warto walczyć o swoje cele i marzenia. Wiele razy byłam wzruszona podczas czytania jego słów. Zobaczyłam też, że Afrykańczycy to zupełnie inna kultura i mentalność. Przeżywają szok gdy widzą nasze bogactwo i rozrzutność. My nie szanujemy tego co mamy tak jak oni. Oprócz niezwykle wzruszającego i inspirującego świadectwa człowieka pełnego wiary otrzymałam coś jeszcze. Cudowne wydanie. Chylę czoło przed wydawnictwem. Okładka jest magiczna i minimalistyczna. Dopracowana tak samo jak wnętrze i wstęp do każdego rozdziału. Tak miło mi się ją czytało, że zajęła mi tylko jeden dzień. Jeden, ale ta motywacja zostanie na dłużej.
Link do opinii
Avatar użytkownika - jeke5
jeke5
Przeczytane:2015-07-10, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Lopez Lomong w wieku 6 lat został porwany przez sudańskich rebeliantów, gdy wraz z rodzicami modlił się w kościele. Brutalnie wyrwano go z objęć matki i razem z innymi dziećmi wrzucono do ciężarówki. Około osiemdziesięcioro dzieci zamknięto w małej chacie i raz dziennie karmiono sorgiem zmieszanym z piaskiem. Starszych chłopców rebelianci zabierali codziennie na ćwiczenia, aby zrobić z nich żołnierzy. Młodsze dzieci, takie jak Lopez, były za małe na szkolenie, więc pozostawiono je zamknięte w chacie. Umierały każdego dnia w ciemnym pomieszczeniu bez okien, bez świeżego powietrza, w odorze fekalii. Czasem szukał przyjaciela, którego poznał dzień wcześniej i po chwili dowiadywał się, że nie żyje. ,,Na początku myślałem, że ci chłopcy śpią, co mnie trochę dziwiło, bo w tych warunkach trudno się spało. Kiedy jednak przyjrzałem się im bliżej, okazało się, że ci śpiący chłopcy w ogóle się nie ruszają. Byli martwi. nigdy wcześniej nie widziałem martwego chłopca. Chciało mi się płakać, ale nie miałem odwagi. Siedziałem i patrzyłem przerażony, zastanawiając się, czy niebawem i mnie spotka podobny los." Lopepe (Szybki-jak nazywano go w domu) z pewnością podzieliłby los przyjaciół, gdyby nie trzech starszych chłopców, którzy zorganizowali ucieczkę i zabrali go ze sobą. Wszyscy przez trzy dni i trzy noce biegli bez wytchnienia przez sawannę. Wydawało im się, że biegną w kierunku domu, do wioski Kimotong, ale dobiegli do granicy z Kenią i trafili do obozu dla uchodźców. Lopez spędził w nim dziesięć lat zanim trafił poprzez adopcję do rodziny Barbary i Roberta Rogersów w Stanach Zjednoczonych. Dzięki adopcji odmieniło się jego życie. Lopez Lomong biegał codziennie na farmę taty, pomagał mamie w kuchni, bawił się z dziećmi. Każdego dnia czuł miłość rodziców i był szczęśliwym chłopcem. Wydarzenia jednego dnia pozbawiły go dzieciństwa i rodziny. Przeżył dzięki trzem ,,aniołom stróżom", jak nazywał starszych kolegów, którzy biegli z nim na plecach, gdy on już nie mógł stanąć na poranionych, zakrwawionych stopach. W obozie dla uchodźców w Kakumie biegał codziennie 30 kilometrów, aby móc później zagrać na boisku szmacianą piłką. Bieganie pozwalało mu uciec od codzienności życia w obozie, którego nie można było opuszczać. Gdy biegł nie myślał o pustym brzuchu, o swojej trudnej sytuacji, o ,,nurkowaniu" w śmieciach w poszukiwaniu resztek jedzenia wyrzucanych raz w tygodniu przez pracowników ONZ-etu. Bieganie było jego terapią i sposobem na to, by nie zwariować. Pozwoliło mu nie tylko uratować życie, ale także spełnić marzenia i wystartować w igrzyskach olimpijskich. ,,Bieg po życie" to prawdziwa i przejmująca opowieść o walce, by przetrwać; o wierze małego chłopca pozwalającej mu wyrwać się z wrót piekieł, gdy już nie było ratunku. Lopez Lomong pokazał, jak dzięki odwadze i ciężkiej pracy można odmienić swój los i zrealizować marzenia. W Kakumie lekcje odrabiał pisząc patykiem na piasku, w Stanach Zjednoczonych skończył college. Nie miałby takiej szansy, gdyby nie ludzie dobrej woli, którzy zaangażowali się w pomoc zagubionym chłopcom z Sudanu. Ta książka pokazuje jak wielkie są różnice kulturowe i cywilizacyjne między Afryką a USA. Lopez po przyjeździe do Syracuse nie wiedział, jak wyłączyć światło w pokoju, czy ustawić kurek z wodą pod prysznicem. Musiał nauczyć się wszystkiego jak małe dziecko. ,,Bieg po życie" to emocjonująca lektura, przy której wrażliwe osoby będą płakać. O historii Lopeza Lomonga nie da się zapomnieć, ona będzie żyła w duszy wszystkich osób, które ją przeczytają. http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sonie
Sonie
Przeczytane:2019-03-27, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy