Nie mówię do niego czule, ale w środku tak o nim myślę
Zbiór wstrząsających reportaży laureata nagrody Kapuścińskiego i autora głośnych ,,Płuczek", które znalazły się m.in. w finale Nagrody Literackiej Nike. Poruszające losy matek, ojców i dzieci wciągniętych w wielkie i kameralne polskie piekła. To historie, ułożone z bezlitosną reporterską precyzją i jednocześnie wielką wrażliwością, z tropów i śladów wydobytych z prokuratur, akt sądowych, zeznań i opowieści. Oblicza polskiej rodziny, których, zanurzeni w stereotypowych wyobrażeniach i zamykający oczy przed tabu, na co dzień nie widzimy. Reszka oddaje głos nastoletnim dzieciobójczyniom, żonom przez lata bitym i upokarzanym przez swoich pijących mężów, sprawcom brutalnych mordów, którzy nie widzą swojej winy a także świadkom rodzinnych tragedii, pracownikom społecznym i policji.
Wśród jego bohaterów są m.in: rodzina zastępcza, która brała dzieci po to, by na nich zarabiać; rodzice, którzy zagłodzili swoją córkę, małżeństwo emerytów opiekujące się dorosłym niepełnosprawnym synem; rodzice, którzy usiłują wypędzić z córki złego ducha za pomocą egzorcyzmów czy czarnoskóry bokser z domu dziecka, nastolatka, która zbuntowała się przeciwko reżimowi pogotowia opiekuńczego, gimnazjalista, który się powiesił, najprawdopodobniej z głodu.
,,Historie rodzinne" to także mocny głos oskarżenia polskiego systemu opieki społecznej - często nieudolnego i ślepego na dramaty rozgrywające się za zamkniętymi drzwiami mieszkań i instytucji noszących miano ,,opiekuńczych". I jednocześnie to obraz świata, w którym czasami, nieoczekiwanie i wbrew wszystkiemu, pojawia się dobro. Zbiór zawiera reportaże nominowane do Nagrody Grand Press.
Wstyd i poniżenie zachowujemy dla siebie, jeśli ktoś chciałby o nich usłyszeć, musi zasłużyć na nasze zaufanie. Reszce zawierzyli bohaterowie rodzinnych historii, zawierzą mu również czytelnicy. Ta książka to dowód reporterskiej wiarygodności. Dzięki jego wrażliwości, opowieści o ludziach, których życia przeleciały przez luki w systemie, czyta się z troską i współczuciem.
Mikołaj Grynberg
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Dziś o zbiorze reportaży, który zrobił na mnie wielkie wrażenie… „Białe płatki, złoty środek. Historie rodzinne” autorstwa Pawła Piotra Reszki od @wydawnictwo Agora.
Zbiór reportaży ukazuje świat wypełniony zaniechaniami, zbrodniami ludzi zwyczajnych, brakiem uważności na drugiego człowieka… Świat kaleki systemowo, rodzinnie… ludzko.
XXI wiek
- zagłodzone przez rodziców dziecko
- wypędzanie złego ducha za pomocą egzorcyzmów
- gimnazjalista, który się powiesił „najprawdopodobniej z głodu”
To bolesna lektura, która uwiera, której nie mogłam przeczytać w jeden wieczór. Z każdą stroną narastało zdziwienie, oburzenie, przerażenie… a w głowie piętrzyły się pytania: Dlaczego się tak stało? Kto ponosi winę? Gdzie byli bliscy? Dlaczego oprawca otrzymał taki (nieprzystający do zbrodni) wyrok? Gdzie były organy, których głównym celem winno być otoczenie opieką potrzebujących? Dlaczego sąsiedzi odwracali wzrok?
Patologia… ale taka cicha, taka po cichu oplatająca ludzi, stopniowo doprowadzająca do tragedii. W wielu przypadkach… można było powstrzymać oprawców, otoczyć wsparciem ofiary, wesprzeć niewydolnych wychowawczo rodziców.
Jednak znajdziemy w tym przerażającym obrazie ludzkiej znieczulicy także prawdziwie dobrych ludzi, którzy codziennie mierzą się z trudnościami i samotnie im stawiają czoła. Walczą samotnie (bo nie mogą liczyć na wsparcie) o przyszłość, o bliskich… o człowieczeństwo.
Gorąco polecam lekturę zbioru „Białe płatki, złoty środek. Historie rodzinne”
Funkcjonariusze bagatelizują sprawę zniknięcia nastolatka i więcej mówią niż faktycznie robią. Rodzice głodzą swoją niepełnosprawną córkę, a w domu panuje taki bałagan, że po dziecku chodzą robaki. Choroba psychiczna dla rodziny staje się oznaką opętania. Oszuści wyłudzają pieniądze od starszych osób.
Paweł Piotr Reszka szokuje. Oddaje głos ofiarom, przestępcom, świadkom i specjalistom, a oceny postępowań trudno u niego szukać. Próbuje obiektywnie podejść do spraw, o których zdecydował się napisać i skupia się na cudzych słowach, które udało mu się zebrać. Dzięki temu całość jeszcze mocniej uderza i zdaje się być jeszcze nam bliża. W swoich krótkich reportażach, które wcześniej ukazywały się w ,,Dużym Formacie" oraz ,,Gazecie Wyborczej", mówi o sprawach, które czytalnika gniotą i duszą. System zawodzi, rodzina nie zawsze daje bezpieczeństwo, sąsiedzi odwracają oczy. Ludzie ze swoimi problemami zostają sami, a dzieci nie wiedzą, czym jest szczęśliwe dzieciństwo.
Reszka w tym zbiorze reportaży ukazuje wiele oblicz ludzkiej zgnilizny i obojętność. Każdy kolejny tekst budzi wiele emocji i nie potrafię ich ocenić. Wiem tyle, że tego autora chcę czytać. Bo potrafi z wyjątkową wrażliwością pisać o ludziach. Bo nie boi się tematów trudnych i stara się nikogo nie oceniać.
Wiadomo, były teksty lepsze i gorsze, ale całość jest intrygującym kawałkiem dobrej roboty.
Niektóre z reportaży w zbiorze nominowano do nagrody Grand Press.
Dom większości z nas kojarzy się z czymś miłym. Często, kiedy już ,,wyfruwamy" z rodzinnego gniazda z rozrzewnieniem wspominamy jak graliśmy z rodzicami w planszówki, tata uczył nas jeździć na rowerze, po przyjściu ze szkoły czekała na nas zupa pomidorowa, czy wspólnie oglądaliśmy ulubione seriale. Niestety, to co dla nas jest zwyczajne, normalne dla niektórych ludzi jest czymś w rodzaju mitu o Arkadii. Wśród nas żyją osoby, które, będąc naznaczone dosadną i brutalną etykietą ,,patologia", bytują na marginesie życia społecznego. To ludzie których unikamy, a jeśli dowiemy się, że w ich życiu doszło do tragicznych wypadków, kwitujemy tę wiadomość słowami: ,,czego można się było po nich spodziewać", ,,to było do przewidzenia". Nikt z nas nie będzie dociekać jakie wydarzenia doprowadziły do nieszczęścia, i czy można było mu zapobiec. Patologia, to patologia. Tymczasem Paweł Reszke w swojej książce ,,Białe płatki, złoty środek. Historie rodzinne" głos oddaje właśnie tym ludziom, których my skreśliliśmy i od których się odseparowaliśmy.
Napisane przez autora reportaże oparte są na podstawie akt sądowych, zeznań i opowieści samych sprawców, ich ofiar, czy świadków, sąsiadów, znajomych, rodziny. Poznajemy tu historie matek-dzieciobójczyń, alkoholików, którzy z każdym kolejnym wypitym kieliszkiem tracili kontakt z rzeczywistością i zatracali się w oparach pijackiego szaleństwa, żon i dzieci, które latami były maltretowane, poniżane, czy głodzone. Przeczytamy wypowiedzi policjantów, pracowników opieki społecznej, osób, które teoretycznie powinny pomagać i wspierać m. in. ofiary przemocy domowej, a bardzo często traktowały je przedmiotowo chowając brak empatii za kurtyną wiążących im ręce przepisów.
Czytając te reportaże często zastanawiałam się jak do takich sytuacji mogło dojść. Czy winą za te tragedie możemy obarczać tylko "domowych katów" i przedstawicieli instytucji, które często tylko w teorii pomagają słabszym i pokrzywdzony?
A może my, przez to, że tak ochoczo próbujemy nie widzieć pewnych sytuacji, również dołożyliśmy swoją cegiełkę chociażby do samobójczej śmierci chłopca, który od lat głodował, bo matka wszystkie pieniądze wydawała na alkohol, lub pozbawionej środków do życia dzieciobójczyni, której mąż, postrzegany jako ,,zaradny człowiek", cieszył się, że on zawsze ma gotówkę w portfelu.
Siłą zgromadzonych w książce reportaży jest postawa samego autora, który nie ocenia, a jedynie relacjonuje i przedstawia fakty. A my czytając czujemy, jak opisywane historie uwierają nas, często obnażając nasz konformizm i brak zrozumienia dla drugiego człowieka, wczucia się w jego sytuację, niezależnie od tego jak daleka by ona była od naszego systemu wartości.
Myślę, że zgodzicie się ze mną, że dobre reportaże, takie jak zgromadzone w tej książce, potrafią wgryźć się w nasze umysły, serca i zmusić nas do otwarcia oczu na otaczającą nas rzeczywistość. W tym wypadku na prawdę, która mówi, że w XXI wieku wciąż nie potrafimy zadbać o najsłabszych, dzieci, kobiety, osoby starsze, które po cichu cierpią zamknięte w swoich domach niczym w więzieniach.
Wstrząsająca? Oczywiście. Czy coś zmieni? Niestety nie. W kraju, w którym dąży się do wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej, bo przecież nie jest nam potrzebna. Przecież u nas Święta Rodzina, do której wtrącać się nie można. A przepraszam. Jedna instytucja może - kościół katolicki. Jędraszewski głosi, że zamiast do psychologa trzeba do spowiedzi, a kobiety mają nieść swój krzyż. I tak działa to chore państwo, które życie kobiet oddało klechom. To książka o opresyjnym systemie patriarchalnym, który zakazuje nowoczesnej edukacji (i będzie jeszcze gorzej po pismach JP2). To książka o ludzkiej obojętności. Bo nieważna troska o drugiego człowieka, ważne żeby pójść do kościoła i odbębnić na pokaz różne rytuały, których się nie rozumie. I można napisać jeszcze dziesiątki takich reportaży. I nic to nie zmieni.
Paweł Piotr Reszka, ur. 1977 r., ukończył historię na UMCS i podyplomowe dziennikarstwo na UW. Dziennikarz w lubelskim oddziale "Gazety Wyborczej". Opisuje...
Przeczytane:2022-02-01, Ocena: 6, Przeczytałam, Reportaż,
"Białe płatki, złoty środek. Historie rodzinne." Paweł Piotr Reszka
Zbiór reportaży publikowanych w Dużym Formacie i Gazecie Wyborczej z kilku ostatnich lat. Mocne historie , które bardzo poruszają, wywołują tak bardzo dużo różnych skrajnych emocji,od złości,po wściekłość czy niemoc i bezsilność. Tym bardziej trudno się to czyta, że są to opowieści z ,, naszego podwórka,, ,czyli nasze rodzime strachy z szafy czy piwnicy, które potrafią wyleźć z ciemności i boleśnie nas ugryźć w tyłek. Nie można o tych historiach zapomnieć, nie da się odłożyć książki na półkę i zapomnieć, emocji się nie da odłożyć bo te reportaże to przede wszystkim emocje. Paweł Piotr Reszka w tych wywiadach pokazuje świat jaki jest, bez kolorowania i owijania w bawełnę, aby upadek nie był bolesny, pokazuje nam samo zło i czeka co my z tym złem zrobimy. Ja miałam łzy w oczach, przekleństwa na ustach a niekiedy siedziałam i nie potrafiłam przewrócić kolejnej strony. Wyszłam poturbowana jak po wypadku,i okaleczona emocjonalnie.
Ale czy było warto przeczytać te reportaże? Tak! Czasem trzeba nam zimnego kubła wylanego na głowę, aby przystanąć, przestać biec w pogoni, zastanowić się nad kruchością życia. Takiej dawki emocji nie dostałam już dawno, już dawno żadna książka mnie tak nie sponiewierała emocjonalnie.
Mimo wszystko a może właśnie dlatego serdecznie Wam polecam tą lekturę.