Początek lat 90. XX wieku, niewielkie miasto w zachodniej Polsce. Przytłoczony szarą egzystencją dziewięcioletni Grześ pragnie przygód, przyjaźni i miłości. Gdy zaczyna pisać pamiętnik, czuje, że jego życie wreszcie się zmieni, że zapomni o nieszczęśliwym dzieciństwie. Opisuje zabawy na osiedlu, szkolne sukcesy, ale też coraz liczniejsze porażki. Z tygodnia na tydzień jednak jego zapał słabnie, podejrzewa też, że ktoś czyta jego zapiski i go obserwuje. Wiedziony smutkiem, lękiem i złością coraz częściej zagląda do piwnic, których ciemne zakamarki zdają się szeptać słowa ukojenia. Natrafia na dziwną zabawkę, a na duchu podnosi go przebojowy chłopak z sąsiedztwa, bratnia dusza, o której zawsze marzył. Za jego sprawą wpada na trop wiodący go do niepokojącego odkrycia...
„Bezmiłość” prowadzi nas za rękę przez przeszłość i przyszłość bohatera. Wypełniają je piwniczne demony, cygańskie mity, złamane serca, wypadki i zbrodnie. Prawda miesza się z fikcją, a gorączkująca rzeczywistość, niczym sensacyjny film, drży w posadach, wciąż skora do powrotów, choćby i po reklamach.
W tym wszystkim lśni gdzieś na dnie dusza człowiek.
„Kiedy nienawiść króluje, bezmiłość staje się faktem”.
Marek Zychla
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2022-07-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Moje pytanie na wstępie nie wzięło się z niczego.
Czytałam opinie o tej książce, jednak unikałam w nich wszystkiego co mogło zdradzić mi treść. Tym samym podeszłam do niej kompletnie nieświadoma mających mieć miejsce zdarzeń.
Historia Grzesia (spoko, to możecie czytać, nic tu z fabuły) dała mi do myślenia. Mimo, że powoli, a czasami wręcz leniwie kroczyłam z nim przez jego codzienność to moje emocje drżały z nadmiaru wrażeń. Gubiłam się z nim w tym życiu, szukałam przyjaciół, wypatrywałam wrogów. Patrzyłam jak nad wszystkim rozciąga się bezmiłość... Bolało, nawet bardzo... Przeczytałam książkę i nie byłam w stanie o niej pisać. Moje emocje potrzebowały chwili na ochłonięcie.
Marek nakreślił świat, który po jego poznaniu rozbił moją duszę na kawałki. Momentami miałam wrażenie, że świadomość prawdy przerosła moją wytrzymałość, zabiła codzienny spokój. Chciałabym temu powiedzieć NIE!!! Chciałabym powiedzieć STOP!!! Nie zasklepiajmy się w nienawiści.
,,Kiedy nienawiść króluje, bezmiłość staje się faktem" to jedne z najsmutniejszych słów.
Marku ja Ci gratuluję, stworzyłeś powieść niezwykłą, pełną bólu i cierpienia. Dałeś mi do myślenia nad tym co jutro. Pokazałeś, że często może być inaczej niż wszystko na to wskazuje. Jednocześnie otworzyłeś mi oczy na całkiem inny świat, taki o jaki należy dbać, taki sam w którym zawsze będzie miłość.
Dodam tylko, że książka jest bajecznie wydana, ale w tym wydawnictwie to w sumie norma.
Początek lat 90-tych.
Przytłoczony szarością dnia codziennego 10-letni Grześ pragnie przygód, przyjaźni i miłości. Gdy zaczyna prowadzić pamiętnik czuje, że jego życie nareszcie nabiera barw. Chłopiec opisuje w nim nie tylko zabawy i sukcesy, ale też porażki. Z biegiem czasu odnosi jednak wrażenie, że ktoś to wszystko czyta i go obserwuje.
Dopiero w piwnicach znajduje nie tylko ukojenie, ale i dziwną zabawkę. W końcu poznaje też kolegę, który okazuje się być nie tylko jego bratnią duszą, ale razem wpadają na trop wiodący do niepokojącego odkrycia.
Autor oczami Grzesia prowadzi nas więc przez przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, gdzie demony, mity, złamane serca, wypadki i zbrodnie szeptają nam do ucha, a prawda miesza się z fikcją. Robi to w tak doskonały sposób, że do samego końca nie wiemy kto tak naprawdę tutaj zwariował: my czy oni.
Kim są owi ,,oni", jaka choroba kryje się w tej nietuzinkowej i wyjątkowej opowieści dowiecie się w przypisach.
Dla mnie jest to jedna z lepszych książek, która uwrażliwia i stawia oko w oko z diabłem, dlatego ogromnie ją Wam polecam.
Ku zrozumieniu bezmiłości.
To niesamowita, niesztampowa historia!
Zostaniemy wrzuceni w świat zakurzonych, szarych blokowisk. Poznamy dziewięcioletniego Grzesia, który jak każde dziecko pragnie miłości, przyjaźni i dziecięcych zabaw. W jego przypadku naiwność dziecięca została dosyć szybko i boleśnie roztrzaskana. Trudy egzystencji odzierają jego dzieciństwo ze szczęścia. Chłopiec zaczyna prowadzić pamiętnik, natrafia na dziwne zabawki, słyszy dziwne głosy z piwnicznych czeluści. Rzeczywistość miesza się z baśniowym światem. Z czasem dokonuje przerażającego odkrycia...
Pierwszą rzeczą jaka w tej książce urzeka jest klimat lat 90. XX wieku. Ta historia jest niczym powrót do dzieciństwa, niejednemu zapewni rozrzewnienie za ówczesnymi nowinkami technologicznymi.
Autor ma lekkie pióro, bogate słownictwo i tworzy nietuzinkowe postaci. Niezwykle plastyczne opisy sprawiają, że wsiąka się w to bez reszty. Wzbudza ogrom skojarzeń do popkultury.
Tej książki nie da się wcisnąć w konkretne ramy gatunkowe, to mocna baśniowa groza, sci-fi, weird fiction, cygańskie legendy, groteskowa, psychodeliczna futurystyka. To pozornie mieszanka wybuchowa, ale to wszystko się ze sobą idealnie zazębia.
Pełna ukrytych znaczeń i symboliki, jest niczym łamigłówka, której dopiero zakończenie i posłowie nadaje sens. Tu naprawdę nic nie jest takie, jakie się z początku wydaje. Muszę przyznać, że autor nieoczywistością tej książki rozwalił mi głowę, miałam wrażenie jakby mi się jakieś zwoje mózgowe przepaliły z wrażenia. Wzbudziła we mnie ogrom emocji.
To historia o tym jak dzieciństwo nas kształtuje, wpływie jaki mają rodzice i otoczenie. Pokazuje jak instynkt przetrwania wpływa na nas i nasz mózg od małego wytwarza swoiste systemy obronne przed smutkami szarej codzienności. Skłania do wielu refleksji. Czy nasze życie nie jest niczym teatr marionetek? Czy my jesteśmy kukiełkami w machinie życia, która nas wypluwa do innego etapu? Między snem a jawą, skąd wiemy, co jest rzeczywistością. Jak łatwo nasz mózg zwieść w iluzję?
Ta książka potrafi mocno wryć się w głowę i niesamowicie działa na wyobraźnię. Jednym słowem: WOW!
Marek Zychla jest niesamowicie oczytanym człowiekiem o wielkim, pełnym empatii serduchu, co jest tu mocno odczuwalne. Ta książka wielu osobom może sprawić trudność, ale polecam wykrzesać z siebie odwagę i otworzyć się na nią. Ja ze swej strony gorąco polecam. Będzie u mnie wyróżniona w topce tego roku.
Marek Zychla od pierwszego zdania zmusza czytelnika do gry na swoich zasadach. Nie idzie na żadne kompromisy, ale jednocześnie potrafi okazane zaufanie...
Kiedy wydaje się, że wszystko wreszcie wróci na swoje miejsce, zło świata zostało pokonane, a bohaterowie mogą odpocząć, zająć się rodzinami, wychowywaniem...
Przeczytane:2023-01-24, Ocena: 6, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
Gdy 9-letni Grześ zaczął pisać swój pamiętnik ja powoli zbliżałam się do zaczerpnięcia pierwszego oddechu na tym świecie.
Gdy Grześ zmagał się z trudami nieszczęśliwego dzieciństwa ja jeszcze nie byłam świadoma tego, że w ogóle będę istnieć.
„Bezmiłość’ Marka Zychli jest trudnym dziełem. Tak. Bez dwóch zdań tę książkę można określać właśnie mianem „dzieła”.
Wszystko co znajdziemy w tej niesamowitej podróży przez przekrój przeszłości, przyszłości i teraźniejszości (?) może rozbić serce i schematyczny sposób myślenia do którego większość ludzi jest przyzwyczajona.
„Bezmiłość” jest symboliczna. Jest wołaniem o uwagę. Wołaniem o zrozumienie. Wołaniem o miłość. To historia o tym jak niewiele jest potrzebne by trauma zawładnęła życiem. Jak brak miłości, zrozumienia może wpłynąć na dziecko. Jak niewiele potrzebuje umysł dziecka by zatrzeć prawdę, zastąpić ją swoimi wyobrażeniami i jakie może to nieść za sobą konsekwencje.
„Bezmiłość” jest pięknie brutalna. Dzięki niej balansowałam między rzeczywistością a fikcją, w pewnym momencie zatracając trzeźwość własnego umysłu. Niesamowita przeplatanka betonowych lat 90-tych, demonów, cygańskich mitów z futurystyczną wizją świata, która mogłaby być realna. A może jest?
Brutalnie złamała mi serce, otworzyła oczy, doprowadziła moje myślenie na skraj szaleństwa. Już nic nie będzie takie samo.