Bądźmy cicho, bo Kuba właśnie bukuje bilet do Irlandii, czym żegna się z beztroską. Nie ma zielonego pojęcia, że czeka go przyszłość wprost z legend, wymagająca królewskich decyzji oraz heroicznych czynów. Że wreszcie zazna romantycznej miłości, chociaż wrogowie rozpętają wokół niego piekło.
Słyszycie stąpnięcia? Giganci zmierzają do klifów Moheru, a od ich kroków drży wyspa! Te twarze! Te mięśnie...! Naprzeciw kroczy diaboliczna Badb, wiedźma o śmiertelnym apetycie na wszelkie życie.
Czy Kuba okaże się godnym poprowadzenia ludzi do walki z jej upiorną armią? Wystarczająco odważnym, sprytnym i charyzmatycznym, by poruszyć mieszkańców po obu stronach świata? A może odwaga polega właśnie na tym, by przyznać się do strachu przed odpowiedzialnością? Oj, będziecie mieć niewiarygodne szczęście, kiedy weźmiecie w dłonie pasjonującą powieść o budowaniu własnej tożsamości, w której - podobnie jak w życiu - można zostać bohaterem pomimo wad, ale już niekoniecznie z przypadku.
,,Scheda gigantów" to żadna tam bajeczka o skrzatach czy czterolistnej koniczynie! To międzyrasowa wojna suto zakrapiana krwią! Marek Zychla udowadnia, że fantasy wciąż skrywa krainy, o jakich poza koszmarami niewielu kiedykolwiek śniło. Po raz kolejny przybliża nam odległe mity, raz na zawsze demaskując swoje celtyckie fascynacje! Dlatego ja już dziękuję bogini Arduinie, że zdołał przekuć je w tak rewelacyjną powieść, a Wy podziękujecie - jestem tego pewna - całkiem niedługo.
Polecam!
Marta Sobiecka
Wydawnictwo: Alegoria
Data wydania: 2019-10-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 376
Początkowo ta książka była dla mnie całkowitą abstrakcją. Rzekłabym nawet, że zupełną egzotyką. Nie czytałam wcześniej zbyt dużo fantastyki, ale nigdy nie spotkałam się, aby akcja przez jakikolwiek czas toczyła się w Polsce. Po prostu dla mnie Polska i fantastyka było wręcz niemożliwym. A jednak. Zaskoczeń było znacznie więcej i to tych pozytywnych. ;) ale do meritum.
Poznajemy tutaj Kubę, który wraz z dziadkiem mieszka w Poznaniu. Zajmują się oni czyszczeniem i sprawdzaniem kominów. Kuba jednak postanawia się całkiem usamodzielnić. W tym wypadku, kupuje bilet do Irlandii, gdzie wraz z kolegami z liceum ma układać kostkę brukową. Nie wie jednak, że ta podróż całkowicie odmieni jego życie. Zamiast spokojnej pracy, czeka go prawdziwa walka. Będzie musiał zmierzyć się z demonami, legendami, czarami i przede wszystkim przeznaczeniem ze swoim przeznaczeniem. Ponadto wreszcie oficjalnie pozna swoją bliźniaczkę Agnieszkę zwaną Agnes, którą do tej pory widywał tylko w snach. Czy rodzeństwo zapobiegnie zagładzie ? Czy uda się wygrać walkę dobra ze złem? Jakie cechy będą potrzebne, aby móc wygrać ten nierówny pojedynek? Czy zapanuje pokój? Czy uda się odbudować cywilizację? Na te wszystkie pytania, odpowiedzi poznacie zapoznając się z tą jakże interesującą lekturą. ! ;)
Początkowo byłam dość sceptycznie nastawiona. Nie mogłam się zabrać za tę lekturę. Początek również był dla mnie ciężki do przełknięcia ;) jednak im dalej posuwałam się na przód, byłam coraz bardziej zainteresowana ;) książka zaczęła mnie coraz bardziej interesować. Cały czas byłam ciekawa, co będzie dalej. Jak potoczy się ta cała historia. Co jeszcze autor dla nas przygotował. Choć rzadko czytam fantastykę, to sądzę, że to jest naprawdę bardzo dobra książka. Potrafi zainteresować czytelnika. Podoba mi się to, że wszystko jest dokładnie opisane, dlatego można doskonale wczuć się w tę lekturę. Nie są to jednak przydługie opisy, przeciwnie. Gdyby ich nie było, książka nie byłaby tak spójna. Kolejny plus to taki, że jest podział na rozdziały. Do tego krótkie, dlatego czytelnik absolutnie się nie zmęczy. Książka ma bardzo dobrą akcję. Cały czas coś się dzieje, nie ma próżni. Autor co chwilę zaskakuje nas czymś nowym, co według mnie jest absolutnie na plus. Nie jest to jednak książka dla każdego, gdyż według mnie może być dla niektórych trochę trudna w odbiorze. Ja ogromnie się cieszę, że miałam możliwość poznania tej historii oraz że mogłam zmienić nieco swoje wyobrażenia ;) jeśli lubicie legendy, silnych i odważnych bohaterów, magię, potwory i dobrą fantastykę, to ta książka jest zdecydowanie dla Was ! ;) bardzo dziękuję Wydawnictwo Alegoria za egzemplarz recenzencki i niebawem zabieram się za 2 tom "Kopiec Nimf" aby poznać dalsze losy bohaterów!! ;) dziękuję również za możliwość poznania twórczości kolejnego polskiego nieznanego mi dotąd autora! ;) Natomiast tę pozycję serdecznie Wam polecam a autorowi gratuluję tak intrygującej książki!! ;) przyznaję ????????/10 punktów!! ;)
Dzięki Wydawnictwu Alegoria miałem okazję przedpremierowo (premiera 1.10.2019) zapoznać się z nową powieścią Marka Zychli. Jak wielokrotnie już mówiłem, od Marka wszystko w ciemno - nawet jeżeli jest to bardziej młodzieżowe fantasy. Czy jest jednak skierowane tylko do młodszych czytelników? Niekoniecznie. Barwny i brutalny świat irlandzkich bogów uderza z całą wyrazistością, każąc czasem zawiesić na kołku logikę i nasze wyobrażenia o rzeczywistości.
Kuba i Agnieszka zostają rozdzieleni w niemowlęcych latach, po ceremonii przeprowadzonej przez druida w podpoznańskim lesie. Odtąd będą mgliście śnić o tym, że nie są sami na tym świecie. Kubę poznajemy kilkanaście lat później jako pomocnika dziadka - dekarza. Dziadek ten nie jest jednak jego rodzonym antenatem, ani też zwykłym dekarzem. Sny, które coraz intensywniej przeżywa nastolatek też nie są zwykła fantazją. Gdy Kuba rusza na zarobkową emigrację do Irlandii, potężne siły zaczynają bój o świat, a chłopak wraz z kolegami zdobywa wiedzę, od wykorzystania której zależeć będzie przetrwanie ludzkości.
Nie chcę zdradzać tu całej fabuły, przecież nie o to chodzi. Już z tego zarysu widać, że mogłaby to być kolejna opowieść przeplatająca fantasy i przygodę, jakich wiele kieruje się do młodszych czytelników - ale to Marek Zychla. Tu nie ma miejsca na kompromisy, półśrodki i pudrowanie tematu. Autor po raz kolejny czerpiąc z irlandzkiej mitologii sięga naprawdę głęboko, opowiadając historię ludzi i gigantów, bogów i wiedźm w sposób zajmujący, ale nie szczędząc nam krwawych i potwornych szczegółów. Mimo spodziewanego dualizmu Dobro - Zło mamy szarości, refleksję nad ich zgubnie cienkimi granicami, mamy też małostkowe dążenia, pychę, zazdrość i zawiść wśród mieszkańców Anwnn. Niby Zaświaty, a emocje takie ludzkie.
Fascynująca o podróż. Niby ze świadomością całkowitej fantastyczności, ale tak umiejętnie splecionej z otaczającym nas światem, tak współgrającej z apokaliptycznymi wydarzeniami (świetnie wplecione sceny niemalże postapo), że czyta się to z dużą przyjemnością. Nie razi nawet osadzenie nastolatków w roli bohaterów - bo to nie dziecięce przygody, a i dylematy przed którymi oni stają są jak najbardziej dorosłe. Mamy tu magię, ale ta przecież zawsze kosztuje - Autor nie szafuje tu nadmiernie siłami nadnaturalnymi, każde takie działanie ma swoje konsekwencje i odniesienia.
Przy okazji, może nieświadomie, zrzucane są też maski współczesności. Relatywizm kulturowy (zbudowany na sztucznych założeniach Boasa, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością, będących za to podkładka dla ideologicznych konstruktów), każący postrzegać każdą cywilizację i obyczaj jako równorzędne czy też odsłonięcie pogańskich wpływów w popkulturze silnie kontrastują z tradycyjnymi wartościami cywilizacji Zachodu, zbudowanymi na wolności i poszanowaniu człowieka, szczególnie w świetle silnego osadzenia irlandzkiej mitologii chociażby na niewolnictwie, czy też niższości człowieka, będącego dla bogów pyłem i prochem.
Nie brak tu też charakterystycznego ciętego humoru, który przybliża tą książkę swoistym powiewem lekkości do takich autorów jak Terry Pratchett czy Eoin Colfer.
Giganci, bohaterowie, mnisi, wiedźmy i bogowie, demony i magiczne grusze, zombie i jak najbardziej żywi Fennidzi, magiczne bronie i skryte w sidach przejścia. Bardzo barwna oprawa dla starcia na granicy światów. Do tego wszystkiego ludzkie dojrzewanie do odpowiedzialności i świadomych wyborów. Finalna bitwa jest jak dla mnie jest jednym z mocniejszych punktów tej książki, a przedziwny finał zostawia z silnym apetytem na poznanie dalszych losów grupy przyjaciół.
Powieść odmienna od wcześniejszych utworów Zychli, ale czy aż tak bardzo? Dużo głębiej wchodzi w motywy mitologiczne, nie szczędzi przemocy, ale też nie tworzy tak skomplikowanych konstruktów międzywymiarowych jak w Sitku czy Wi@rusie, nie przytłacza tez takim mrokiem jak w opowiadaniach. Mniej tu technologii, ale hej, to w końcu fantasy. Świetna pozycja do zapoznania się z twórczością przez młodszego czytelnika, starszy zaś będzie na tyle zaciekawiony sposobem prowadzenia fabuły i postaci, że z pewnością będzie chciał sięgnąć po pozostałe tomy.
Brawo Marku, czekam na ciąg dalszy!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Alegoria
Gdy skorupka za młodu Pratchetem i Kingiem nasiąknie, gdy korzenie zapuści w postapokaliptycznym, polskim blokowisku, gdy, przesadzona do irlandzkiej ziemi...
Są takie związki, których nawet Śmierć nie rozłączy, chociaż stale próbuje, siejąc wokół spustoszenie. I wznosi z tych starań mur...
Przeczytane:2020-12-27,
Jesteśmy w świecie, w którym zwykła współczesność miesza się z pradawną magią. Na obrzeżach Poznania rodzice poddają dzieci starożytnemu celtyckiemu rytuałowi, żeby zapewnić im bezpieczeństwo. Dawne zło bowiem czyha. Mistrzem ceremonii jest stary druid, obdarzony mocą przemieniania się w sokoła. Wspomnianego druida poznajemy potem w wersji "cywilnej". Jest kominiarzem. W pracy pomaga mu wnuk Jakub, który też jest obdarzony mocą - ma prorocze sny. Kuba decyduje się na wyjazd z kolegami do Irlandii, by pracując zdobyć dodatkowe pieniądze. Irlandia to ziemie celtyckie. Nic więc dziwnego, że zamiast pracy i relaksu czekają go zmagania ze wspomnianym pradawnym złem. Na odsiecz rusza mu, znów przemieniony w sokoła, dziadek- druid. Czy wyjdą cało z niebezpieczeństw?
Niezwykła mozaika współczesności i starych wierzeń. Snów i jawy. Mozaika, od której trudno się oderwać.
dr Kalina Beluch