Yasmin Alfredson przybywa wraz z głuchą córką Ruby na Alaskę, by spotkać się tam z mężem Mattem, dokumentalistą, który przebywa na północy, filmując przyrodę. Dowiaduje się po przylocie, że wioska, w której mieszkał Matt, Anaktue, została strawiona przez wielki pożar i że nikt nie ocalał. Yasmin, wbrew temu, co twierdzi policja, wierzy uparcie, że jej mąż przetrwał, i wyrusza na jego poszukiwania. Wraz z córką przemierzają ciężarówką pustkowia Alaski podczas nocy polarnej. Przez całą drogę podąża za nią tajemniczy wóz, a na laptopie jej córki pojawiają się anonimowe maile ze zdjęciami martwych zwierząt. Czy Yasmin odnajdzie męża? Co naprawdę wydarzyło się w Anaktue?
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2016-02-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 420
There is a fire and they are in There. They are in there ...Black smokestains a summer blue sky. A school is on fire. And one mother, Grace, seesthe smoke...
Mam głowę na karku, jestem przytomna, wszystkie klepki są na swoich miejscach, jestem w pełni władz umysłowych. Jestem tą samą Grace, co wczoraj, tylko...
Przeczytane:2016-04-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Motyw drogi to jeden z najczęstszych, najbardziej intrygujących i sprawdzonych pomysłów na emocjonującą opowieść, po który to z wielką chęcią sięgają kolejne pokolenia pisarzy. Trudno im się zresztą dziwić, gdyż podróż głównych bohaterów zawsze stwarza nieograniczone pole dla wyobraźni, zarówno u autora, jak i u czytelnika, który raz po raz zadaje sobie pytanie, co też kryje się za najbliższym zakrętem... Poza tym powieść drogi to nie tylko odkrywanie barwnego świata, ale także i najlepsza okazja do tego, byśmy mogli dogłębnie poznać bohaterów naszej historii, z którymi to, bądź co bądź, spędzamy długie chwile sam na sam w ciasnym wnętrzu samochodu... Uwielbia tego typu historie i mogłabym rozczytywać się o nich bez końca, dlatego też z wielką radością i nie mniejszymi oczekiwaniami sięgnęłam po najnowszą powieść Rosamund Lupton - "Barwa ciszy", która opowiada o długiej i ekscytującej podróży po zaśnieżonych drogach Alaski...
Fabuła książki przenosi nas do pięknej, ale także i przerażającej swoją surowością Alaski... Główna bohaterka opowieści - Yasmin Alfredson, przybywa do tego zimnego stanu wraz z głuchoniemą córką Ruby, by tam spotkać się z mężem - Mattem, który jest dokumentalistą telewizyjnym i przebył na Alaskę w celu filmowania dzikiej przyrody. Niestety, wkrótce po przybyciu kobiet, dociera do nich okrutna wiadomość o pożarze niewielkiej osady o nazwie Anakute, w której to przebywał Matt, i z której to nikt nie ocalał... Yasmin nie mogąc uwierzyć w to co słyszy i nie chcąc pogodzić się z tą wiedzą, postanawia wynająć samochód i udać się do Anakute, by tam na własne oczy przekonać się o tym, czy jej mąż nie żyje... Rozpoczyna się długa, niebezpieczna i trudna podróż, która to z każdym kolejnym przejechanym kilometrem staje się co coraz bardziej tajemnicza i zagadkowa... A dzieje się tak za sprawą tajemniczego samochodu jadącego uparcie za matką i córką, jak i również dziwnych E-mailów ze zdjęciami martwych zwierząt, które trafiają na laptopa Ruby...
"Barwa ciszy" to trzecia książka w pisarskim dorobku Rosamund Lupton, która swoją twórczością zdążyła już przyzwyczaić nas do niezwykle intrygujących historii z pogranicza thrillera, kryminału i powieści obyczajowej... I w zasadzie w przypadku jej najnowszego dzieła jest podobnie, choć tym razem autorka postawiła nacisk przede wszystkim na dwa pierwsze z powyższych gatunków, ignorując zupełnie obyczajowy charakter opowiadanej tu historii. Być może stanowi to pewne zaskoczenie dla jej wiernych czytelników, ale moim zdaniem lektura "Barwy ciszy" potwierdza to, że było to ze wszech miar jak najlepsze posunięcie. Otóż książka ta stanowi rasowy thriller, który trzyma czytelnika w napięciu, niewiadomej i ogromnym apetycie na dalszy rozwój akcji, od pierwszej do ostatniej strony lektury. Jest tajemniczo, momentami strasznie, ale zawsze ciekawie i intrygująco, a o to przecież w tym gatunku chodzi przede wszystkim...
Wielką siłą tej opowieści jest już sam pomysł na tę historię. Oto poznajemy główne bohaterki w momencie, gdy tak naprawdę cały ich spokojny i uporządkowany świat, legnie w gruzach. A dzieje się to w chwili otrzymania dramatycznej wiadomości o śmierci męża. Rozpacz, szok, niedowierzanie i przede wszystkim wielka siła charakteru każe podjąć im ostatnią próbę dojścia do prawdy, co dla nas wiąże się z rozpoczęciem wielkiej, literackiej przygody... Jeśli dodamy do tego tajemniczych przeciwników i pewien bardzo skomplikowany spisek..., to chyba nikogo nie może dziwić fakt, że książka ta musiała stać się bestsellerem. Rosamund Lupton ponadto stworzyła niezwykłe tło dla tej historii - ośnieżone, zmrożone i wyludnione drogi Alaski, spowite ciemnością i niezwykłymi barwami nocy polarnej... A że autorka potrafi oddawać klimat miejsca i czasu w iście mistrzowski sposób, to wie o tym każdy, kto choć raz zetknął się z jej twórczością... I jeszcze finał, który zaskakuje z mocą najpotężniejszej śnieżycy, i który to jest absolutnie nie do przewidzenia...
Genialnym posunięciem autorki wydaje się także sam sposób prowadzenia narracji, który odbywa się w zasadzie dwutorowo. Dominuje tu opowieść wszechwiedzącego narratora, pobocznego obserwatora, który dzieli się z nami tym co widzi, co słyszy, jak i również przemyśleniami bohaterek tej historii. Jednocześnie jednak, co jakiś czas, otrzymujemy krótkie fragmenty opowieści, toczone przez Ruby. Głucha dziewczynka, zamknięta w swym świecie ciszy, dla którego jedynym mostem łączącym ją ze światem innych ludzi jest język migowy. I dla mnie to właśnie jej opowieść wywiera tutaj największe wrażenie, jest najciekawsza, najistotniejsza i najbardziej poruszająca. Opowiada ona nie tylko o tym co się dzieje, ale także i o tym, co jej zdaniem może się wydarzyć, o czym wedle niej rozmyśla pogrążona w ciszy mama, a także przybliża nam ważne dla tej opowieści wspomnienia z życia rodziny Alfredsonów... Efekt jest naprawdę piorunujący.!
Akcja, przygoda, kryminalne śledztwo i stopniowo odkrywane karty tej tajemniczej układanki - wszystko to znajdziemy w tej opowieści, i będziemy ekscytować się tym podczas jej lektury. Niemniej, równie wielkie wrażenie, a być może nawet i największe, wywierają opisane tu emocje i uczucia, jakie to targają głównymi bohaterami tej historii. I nie, nie mam tu na myśli wcale wielkiej miłości i pożądania, ale przede wszystko tęsknotę, lęk o przyszłość, żal za tym, że nie zdołało się powiedzieć i zrobić wszystkiego tego, co tak bardzo by się chciało, a na co zawsze brakowało czasu... Wymowa ta jest szczególnie mocna, gdyż otrzymujemy tu możliwość porównania tychże emocji w przypadku dorosłej kobiety i żony - Yasmin, oraz córki, tak naprawdę wciąż jeszcze małego dziecka - Ruby... Wywarło to na mnie naprawdę bardzo wielkie wrażenie, gdyż dotąd chyba nigdy nie dane mi było poznać tak różnych, a jednocześnie podobnych odczuć straty, strachu ale także i nadziei, które to mogą być udziałem dorosłego człowieka i małego dziecka... I jeszcze ta aura bezsilności i osamotnienia, która we wnętrzu samochodu mknącego po nieznanej okolicy, wywiera po prostu piorunujące wrażenie...
Charakter tej opowieści siłą rzeczy sprawia, iż najważniejsze są w niej dwie główne bohaterki - matka i córka. I z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, iż autorce udało się powołać tutaj do życia wyjątkowe postacie, którym uwierzyłam, z którymi bardzo się zżyłam i które to zaciekawiły mnie do tego stopnia, iż nie mogłam przestać zadawać sobie pytania o to, jak inaczej mogłyby potoczyć się losy tych kobiet, lub też jak się one mogą potoczyć dalej, już poza światem tej pasjonującej lektury... Yasimin to niezwykle silna, mądra, zaradna i odpowiedzialna kobieta, której po prostu nie sposób nie polubić. Imponuje jej wiara w to, że mąż przetrwał pożar wioski, jak i również jej hart ducha, który sprawia że nie poddaje się ona nawet najbardziej okrutnym i strasznym wydarzeniom, jakie to stawia przed nią los... Podobny charakter ma jej córka - Ruby, która jest nad wyraz dojrzała, inteligentna i odpowiedzialna jak na swój młody wiek. Jej niepełnosprawność sprawia zaś, że postrzega ona świat i życie zupełnie inaczej niż inni ludzie, widząc tak naprawdę i rozumiejąc znacznie więcej, niż każdy z nich... Świetnie wykreowane portrety psychologiczne, które intrygują i zachwycają czytelnika do ostatniej strony lektury.
Alaska..., jakże jej nie pokochać, nie fascynować się nią i nie zapragnąć jej odwiedzić, po lekturze takiej książki;) Owszem, być może nie jest ona tu przedstawiona jako sielska kraina i istny raj na ziemi..., ale za to jak ciekawie i tajemniczo się jawi ten region świata na kartach tej książki:)? Autorka ukazuje Alaskę taką, jaką jest ona w rzeczywistości, a więc niebezpieczną, surową, bezwzględną..., ale zarazem i piękną w swej nieskazitelności. Jedna noc spędzona pod barwnym niebem Alaski, może zastąpić całe lata pobytu w innych zakątkach świata... Zimowy krajobraz stanowi wyjątkową otoczkę dla tej opowieści, która dzięki temu zyskuje ten wyjątkowy, z lekka mroczny klimat...
"Barwa ciszy" to najnowsza i zarazem najbardziej mroczna pozycja w dorobku pisarskim Rosamund Lupton. I naprawdę bardzo dobrze się stało, że autorka pokusiła się o ten kolejny, jakże udany krok na swojej literackiej drodze, gdyż dzięki temu otrzymaliśmy jeden z najbardziej emocjonujących thrillerów tego roku! Wciągająca akcja, znakomite postacie, nieprzewidywalne zakończenie i piękna Alaska, o której to nie sposób zapomnieć na długo po zakończeniu lektury tej książki... Polecam i życzę pasjonującej podróży po ośnieżonych drogach tego najdzikszego z amerykańskich stanów, którą to najlepiej spędzić w domowym zaciszu, oczywiście po nadejściu zmroku...:)