Autakra

Ocena: 4.56 (9 głosów)

Gdybyś u schyłku komuny zapytał na gdańskim blokowisku, gdzie przebiega granica świata wielu wskazałoby granicę osiedla. No, może granicę PRL. Tylko marzyciele i widzowie programów z Tonym Halikiem zauważyliby, że Ziemia wszak jest okrągła i granic jako takich nie ma. „Autakra” to książka o takich marzycielach. Powieść o przekraczaniu granic do niedawna jeszcze nieprzekraczalnych. Historia dokonywania niewykonalnego ? podróży bez grosza przy duszy, za to z wiarą, że czechosłowackie pasztety, kuchenka gazowa i średnie dwudziestki są wszystkim, czego porządny Europejczyk w trakcie wyprawy może potrzebować. Czy to mogło się udać?

Informacje dodatkowe o Autakra:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2020-11-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788395468605
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski

Tagi: seryjni mordercy PRL

więcej

Kup książkę Autakra

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Autakra - opinie o książce

A gdyby tak wszystko rzucić i pojechać do Hiszpanii. Dobry pomysł, co nie? I nie tak ciężko go zrealizować. Chwila rozmowy z szefem o urlopie – jak ktoś pracuje zdalnie nawet tym nie musi się przejmować – i rezerwujemy bilety. Łatwizna. Tak przyzwyczajmy się do dobrego, że czasami zapominamy, iż jeszcze za życia części z nas, organizacja takiego wyjazdu była nie lada przedsięwzięciem. W powieści Leona Pirsa „Autakra. Historia pewnej włóczęgi” przenosimy się do 1990 roku i poznajemy „szaleńców”, którzy korzystając z poluzowania przepisów, wybierają się na wędrówkę po Europie. „Gdy ma się dwadzieścia lat i na twoich oczach zmienia się historia, dokonuje się upadek systemu, co do którego wydawało się wcześniej, że jest z marmuru i nie ma szans, aby mógł kiedykolwiek runąć, to i wyjazd do Hiszpanii jest możliwy”[1]

Patrząc przez pryzmat ówczesnych realiów bohaterowie książki to marzyciele. Oto fragment o jednym z nich: „Gdy za szczenięcych lat zaczął czytać książki o zamorskich krajach, a temperatura za oknem spadała poniżej dziesięciu stopni, to czuł, że PRL to nie jego miejsce. Za siermiężnych czasów komuny marzł przeraźliwie, a ogrzewała go jedynie wielka mapa Australii przyczepiona pinezkami do nierównej ściany jego pokoju”[2]. Zmiany ustrojowe otworzyły furtkę do realizacji pragnień. Co prawda Hiszpania to nie to samo co Australia, ale i tak jest fajnie. W Książce obserwujemy przebieg tej wędrówki, która odbywa się pod hasłem „Autostopem przez Europę”. Postacie musiały zaopatrzyć się w niezbędne dokumenty (chociażby wizy do każdego kraju, do którego wjeżdżają), zarzuciły plecak ramię i w drogę.

To co napisał Leon Pirs jest ładnie określane jako powieść drogi, a mi najbardziej pasuje tu słowo „włóczęga” - użyte w podtytule. Bohaterowie z radością przyjmują to co daje im droga i spokojnie przemierzają kolejne kilometry z podejściem „jakoś to będzie”. To wszystko przekłada się na tempo akcji – cudownie leniwe. Każdy z rozdziałów – a są one raczej krótkie – to migawka z podróży. Kolejne miejsce, kolejne wyzwanie, kolejna poznana osoba. Jest to niezwykle urokliwe, chociaż nieco monotonne. Trochę czeka się na jakiś mocny zwrot akcji, aczkolwiek wiem, że to nie miała być taka książka, wiem, że odebrałby to jej ten fajny włóczęgowski, a przy tym melancholijny, sznyt.

Mnie oczarowały dialogi. Jak to mówią: „Mądrego miło posłuchać.” W „Autakrze” mamy zbiorek właśnie takich bohaterów. Ich rozmowy są optymistyczne, radosne. Niepowodzenia potrafią obrócić w żart, a nawet znaleźć ich dobre strony. Ich wędrówka bywa ciężka, ale sprawia im ogromną radość.

Nasuwa się pytanie, czy to książka dla starszego czy młodszego pokolenia. Wydaje mi się, że dla obu. Ci, którzy pamiętają czasy komuny i przemian ustrojowych odbędą nostalgiczną podróż w przeszłość. Pewnie nie raz pokiwacie głową i westchniecie: „Tak było”. Cała reszta natomiast popatrzy, jak zmienił się świat. Słuchajcie, ja urodziłam się w drugiej połowie lat 80-tych, także te przemiany odbyły się w ciągu całego mojego życia. Czasami aż trudno uwierzyć, że kiedyś było inaczej.

[1] Leon Pirs, „Autakra. Historia pewnej włóczęgi”, wyd. MaraSimSim, Gdańsk 2020, s. 43.
[2] Tamże, s. 14.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Dagus93
Dagus93
Przeczytane:2022-05-29,

Mam coś dla Was wyjątkowego. Macie ochotę na wakacyjną przygodę? Z tą dwójką to musi się udać! Stach i Polo rzucają wszystko i pragną spełnić swoje największe marzenie. Ich wyobraźnia nie ma końca i z komunistycznej polski, wyrywają się do słonecznej Hiszpanii. Wszystko oczywiście za pomocą autostopa. Przygoda, przygoda i jeszcze raz przygoda! Na każdej stronie mamy kolejne perypetie, spotkania nowych ludzi, spełnianie marzeń i realizowanie swoich celów. Przez książkę się płynie! Jest pięknie wydana, w twardej oprawie i ma aż 400 stron! Nim się obejrzałam byłam już w połowie i ani na trochę nie chciałam się z nią rozstawać. Ta historia przeniesie nas w zupełnie inny wymiar, który tak naprawdę jest nam bardzo bliski! W końcu kto za czasów komuny nie marzył, aby na chwilę się wyrwać? Pojeździć wózkiem z zakupami po sklepie i spróbować ananasowy napój? Mimo lekkiej tematyki jest w niej naprawdę dużo refleksyjnych momentów oraz pokazanie nam ważnego rysu historycznego naszego kraju, Jestem zachwycona! Dodam, że ta książka sprawdzi się dla każdego. Mam nadzieję, że pamiętacie o zbliżającym się Dniu Mamy i Taty? uwierzcie mi, że będzie IDEALNYM prezentem! Na pewno znajdą w niej kawałek siebie, a ta podróż to będzie spełnienie ich małego marzenia!

Link do opinii
Avatar użytkownika - wiolamp
wiolamp
Przeczytane:2022-05-25, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2022,

Polo i Stach marzą o wielkiej podróży. Po zdobyciu wszelkich pozwoleń, zakładają plecak wypełniony konserwami i wyruszają na podbój Europy, a dokładnie Hiszpanii gdzie liczą zobaczyć białego goryla.
Przekonani, że dotarcie do celu autostopem to bułka z masłem.
Kiedy tylko przekraczają granicę Polski wszystko wydaje im się jakby z innej planety, a chętnych do podwózki wcale, aż tylu nie ma.

Leon Pirs w tej książce cofnął się do 1990 roku i przedstawił losy młodych osób w czasach PRL-u. Pokazał jak wielką przepaść dzieliła nasz kraj od reszty świata oraz jak inne narody postrzegały Polaków.
Nie dało nie polubić się głównych bohaterów czyli Stacha i Polo, jednak moim zdaniem wątek 3 dziewczyny również podróżujących był mało ciekawy. Chłopaki mieli ciekawy sposób postrzegania świata oraz poczucie humoru, czego przy bohaterkach mi osobiście zabrakło.
Akcja? W sumie to jej nie było. Fabuła rozwijała się dosyć powolnie, przez co momentami bywało nudno i książka strasznie się dłużyła.
"Autakra" to książka sentymentalna, o spełnianiu marzeń, która osobom, żyjącym w tych czasach pozwoli wspomnieniom powrócić, a innym poznać historię.
Polecam dla osób, które interesuje tematyka PRL-u oraz upadku systemu komunistycznego w Polsce.

Link do opinii

[…]-Ciągle na coś czekasz i czekasz. Taki permanentny stan. Czy to ciebie nie wkurza?
-Ja to myślę, że nie ma co tak ciągle czekać, bo zwariujesz. Trzeba brać te wszystkie momenty, co są pomiędzy. To jest trochę tak jakbyś czytał książkę i czekał na to, aby się dowiedzieć, kto zabił[…]

A was nie wkurza ciągłe oczekiwanie?

Naprawdę nie wiem jak sklasyfikować tą książkę. Ciężko ją ubrać w jakikolwiek gatunek jaki istnieje na rynku, ponieważ nie ma w sobie żadnej fabuły. Jest ona tak jakby dziennikiem wyprawy dwóch kolegów: Pola i Stacha, którzy żyjąc w 1990 postanawiają wybrać się za żelazna kurtynę, aby zaspokoić głód podróżowania i poznania innych krajów, które w tym czasie tak bardzo różnią się od rodzimego kraju czyli Polski. Każdy rozdział zaczyna się krótkimi hasłami, które nawiązują do ich przygód. Ich główną destynacją jest Hiszpania, gdzie dostają się podróżując autostopem. Przejeżdzają przez Czechosłowację, Austrię, Szwajcarię, Francje i docierają do Hiszpanii. Tam podejmują prace, aby zarobione pieniądze przywieźć z powrotem do Polski. W toku swej podróży poznają smaki, produkty, które ciężko jest dostać na te czasy w Polsce. Nie płacą za podróżowanie, ponieważ jadą autostopem. Powracają do Polski radośni i szczęśliwi, a na dodatek jeden z nich założył rodzinę.

Przyznam się szczerze, że trochę zmęczyła mnie ta książka. Może z gruntu byłaby ciekawsza, gdyby okraszona była jakąś lekką fabułą, niosła za sobą jakiś mały ładunek emocjonalny, natomiast nic się takiego nie zadziało. Bardziej chyba czytałam ją z ciekawości, ale im dalej w las, tym bardzo chciałam dobić do końca. Przygody i to w jaki sposób chłopcy dostali się do wymarzonego kraju, było fajne, ale te ich rozkminy życiowe, rozmowy całkowicie do mnie nie przemówiły.

Jednakże autor zwrócił w tej książce uwagę na jeden fakt, że chłopcy, aby się dostać do Hiszpanii podróżowali autostopem. Z jednej strony fascynujące przeżycie, bo możesz poznać dużo ciekawych ludzi, ale z drugiej strony bardzo niebezpieczne, ponieważ nigdy nie wiesz na kogo trafisz i kim ta osoba jest. Dlatego tak ważne jest, aby być rozważnym i ostrożnym,korzystając z takiej formy niedrogiego transportu.

Nie wiem czy polecam tą książkę. Dla jednych może być ciekawa, bo to jest jakby spojrzenie na rzeczywistość w roku 1990, gdzie dla nas Polaków, było wszystko nowe, a dla innych nudna książka nie sklejająca się zupełnie. Niech każdy sam przeczyta i później oceni

Link do opinii
Avatar użytkownika - annakubera
annakubera
Przeczytane:2022-05-17, Ocena: 5, Przeczytałam,

Ograniczenia są tylko w naszej wyobraźni, a jeśli nasza wyobraźnia nie zna granic, to możemy nazywać się szczęśliwymi ludźmi.

Tytułowa autakra to nic innego, jak przekręcone słowo autarkia, czyli samowystarczalność. Opowiada ona historię dwójki przyjaciół, którzy tuż po upadku komunizmu w roku 1990 postanawiają wybrać się w podróż autostopem z Polski do Hiszpanii i z powrotem. W pełni wyposażeni i przygotowani do tej podróży nie zdają sobie sprawy, jakie przygody spotkają ich po drodze. Co jednak najważniejsze – posiadając mały namiot i zapas mikrusowych pasztetów są samowystarczalni i tylko czasem wyczekując kolejną godzinę w niesprzyjających warunkach na zabranie przez życzliwych kierowców, pewnie gdzieś w głowie kłębią im się wcale nie takie pozytywne myśli.

Autakra to powieść o spełnianiu marzeń, o życiu z dnia na dzień, o wolności i przekraczaniu granic, zarówno tych formalnych pomiędzy państwami, jak i tych, które tkwią w samych ludziach. Przyznam szczerze, że to była niesamowita przygoda. Czytając tę książkę miałam wrażenie wspólnej podróży razem z jej bohaterami. Ktoś mógłby zapytać, jak może zaciekawić książka o tym, że dwóch młodych facetów postanawia zwiedzić kawałek Europy jeżdżąc autostopem, jednak autor okraszając to wszystko naprawdę niesamowitym humorem pokazał, że zdecydowanie może.

Jest to też niesamowity powrót do przeszłości. Pokazanie Polaków na chwilę po upadku komunizmu, ukazanie ogromnych różnic pomiędzy naszym narodem a innymi państwami. Autor świetnie oddał to, że w latach 90. inne państwa albo nie wiedziały w ogóle, że istnieje taki kraj jak Polska, albo wiedzieli tylko tyle, że życie ludzi musi być tam bardzo ciężkie.

Była to przyjemna lektura, i mimo dość monotonnej i powtarzającej się akcji łatwo się ją czytało. Oczywiście taka akcja była niezbędna w ogólnym spojrzeniu na tę historię. Samo wydanie książki również zasługuje na uznanie – twarda oprawa i okładka w kolorach szarości obiecują wyjątkową i niezapomnianą podróż.

Polecam tę pozycję każdemu, kto czuje sentyment do minionych lat. Każdemu, kto uwielbia podróże, ale także każdemu, kto po prostu lubi czytać dobrą literaturę.

Link do opinii

Któż z nas nie jechał w młodości autostopem. Ja na pewno tak i to nie jeden raz, jednak moje podróże były dosyć krótkie i nie wymagały ode mnie zbytnich przygotowań.

Ta lektura zachwyca utrzymaną w szarościach grafiką i twardą okładką. Spora objętość książki może trochę przerażać, ale ciekawie przedstawiona fabuła wynagradza czas jaki trzeba poświęcić na czytanie.

Autor ma plastyczny i przyjemny styl, który początkowo sprawiał mi trochę trudności. Jednak po pewnym czasie, przyzwyczaiłam się i wtedy zdecydowanie szybciej mi się czytało. Od pierwszych stron lektura intryguje, gdyż musimy rozwikłać pewną zagadkę, ale również rozbawia świetnym humorem i ukazuje ogromną pasję podróżniczą.

Dwóch dobrych kumpli nazywanych słoniami postanawia wyruszyć do Hiszpanii. Niestety w latach dziewięćdziesiątych Polakom żyło się ciężko, a naszym bohaterom nie powodziło się najlepiej i nie było ich stać na wygodny środek transportu. Dlatego decydują się zapełnić plecaki puszkami z jedzeniem i za pomocą autostopu dotrzeć do celu.
Czy plany tej dwójki się powiodą? Jak upłynie podróż Stachowi i Polo? Czy przeżyją wiele przygód? Czy nieznajomość języka będzie dużym utrudnieniem?

Mimo, że ta książka nie zawiera dynamicznej fabuły i nie obfituje w zaskakujące zwroty akcji, to jednak naprawdę zaciekawiła mnie oraz sprawiła, że ogromnym zaangażowaniem śledziłam losy świetnie wykreowanych postaci. Cudowne dialogi to niewątpliwie wielka zaleta tej pozycji jak i wierne oddanie klimatu lat, gdy upadała komuna. Bieda, szalejąca inflacja i zdecydowany kontrast szarej rzeczywistości Polski w zetknięciu z zachwycającymi zachodnimi krajami w tamtych czasach był ogromny.

Książka pobudza wyobraźnię i zmusza do przemyśleń, zapadając dosyć długo w pamięć czytelnika. Autor motywuje nas odbiorców, by realizować swe marzenia i nie poddawać się mimo piętrzących się przeciwności, gdyż dla chcącego to nic trudnego, a wiara czyni cuda. Nie obawiajmy się ryzyka, zaufajmy swoim możliwościom, bo do odważnych świat należy.

Zachęcam was moi drodzy do sięgnięcia po tą niezwykłą lekturę. Zafascynuje ona nie tylko fanów podróżowania, ale także zwyczajnych domatorów. Zdecydowanie polecam! 

Któż z nas nie jechał w młodości autostopem. Ja na pewno tak i to nie jeden raz, jednak moje podróże były dosyć krótkie i nie wymagały ode mnie zbytnich przygotowań.

Ta lektura zachwyca utrzymaną w szarościach grafiką i twardą okładką. Spora objętość książki może trochę przerażać, ale ciekawie przedstawiona fabuła wynagradza czas jaki trzeba poświęcić na czytanie.

Autor ma plastyczny i przyjemny styl, który początkowo sprawiał mi odrobinę trudności. Jednak po pewnym czasie, przyzwyczaiłam się i wtedy zdecydowanie szybciej mi się czytało. Od pierwszych stron lektura intryguje, gdyż musimy rozwikłać pewną zagadkę, ale również rozbawia świetnym humorem i ukazuje ogromną pasję podróżniczą.


Dwóch dobrych kumpli nazywanych słoniami postanawia wyruszyć do Hiszpanii. Niestety w latach dziewięćdziesiątych Polakom żyło się ciężko, a naszym bohaterom nie powodziło się najlepiej i nie było ich stać na wygodny środek transportu. Dlatego decydują się zapełnić plecaki puszkami z jedzeniem i za pomocą autostopu dotrzeć do celu.


Czy plany tej dwójki się powiodą? Jak upłynie podróż Stachowi i Polo? Czy przeżyją wiele przygód? Czy nieznajomość języka będzie dużym utrudnieniem?


Mimo, że ta książka nie zawiera dynamicznej fabuły i nie obfituje w zaskakujące zwroty akcji, to jednak naprawdę zaciekawiła mnie oraz sprawiła, że ogromnym zaangażowaniem śledziłam losy świetnie wykreowanych postaci. Cudowne dialogi to niewątpliwie wielka zaleta tej pozycji jak i wierne oddanie klimatu lat, gdy upadała komuna. Bieda, szalejąca inflacja i zdecydowany kontrast szarej rzeczywistości Polski w zetknięciu z zachwycającymi zachodnimi krajami w tamtych czasach był ogromny.


Książka pobudza wyobraźnię i zmusza do przemyśleń, zapadając dosyć długo w pamięć czytelnika. Autor motywuje nas odbiorców, by realizować swe marzenia i nie poddawać się mimo piętrzących się przeciwności, gdyż dla chcącego to nic trudnego, a wiara czyni cuda. Nie obawiajmy się ryzyka, zaufajmy swoim możliwościom, bo do odważnych świat należy.


Zachęcam was moi drodzy do sięgnięcia po tą niezwykłą lekturę. Zafascynuje ona nie tylko fanów podróżowania, ale także zwyczajnych domatorów. Zdecydowanie polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - bookoholikpl
bookoholikpl
Przeczytane:2021-07-25,

Książka pozwala spojrzeć na podróżowanie z zupełnie innej strony. Obecnie Ziemia stała się globalną wioską, a podróż z jednego kraju do drugiego, czy nawet z jednego kontynentu na drugi nie jest niczym nadzwyczajnym. Może trochę o fabule. Jest rok 1990. Główni bohaterowie powieści wyruszają w podróż do Hiszpanii, bez grosza przy duszy i w dodatku z wieloma niewiadomymi na swojej drodze. Dla mnie jest to też książka o spełnianiu marzeń i pokonywaniu niezliczonych przeszkód. Pokazuje, że na tyle na ile jesteśmy wytrwali na tyle spełnienie celów jest możliwe. Książka będzie idealna na wakacyjne, upalne dni - i nie tylko!

Link do opinii
Avatar użytkownika - monikaswiatek
monikaswiatek
Przeczytane:2021-07-25,

Jeszcze nie czytałam tej pozycji, widzę jednak całą masę super opinii. Bardzo mnie kusi, aby ją zamówić. Polecacie?

Link do opinii
Avatar użytkownika - Kitty_01
Kitty_01
Przeczytane:2021-07-18,


,,Powieść o przekraczaniu granic do niedawna jeszcze nieprzekraczalnych. Historia dokonywania niewykonalnego, podróży bez grosza przy duszy, za to z wiarą, że czechosłowackie pasztety, kuchenka gazowa i średnie dwudziestki są wszystkim, czego porządny Europejczyk w trakcie wyprawy może potrzebować. Czy to mogło się udać?"

Polo i Stach, dwaj młodzi mężczyźni, decydują się na letnią podróż do Hiszpanii. Ich celem stało się zobaczenie białego goryla. Jednak, jako że studenci nie słyną ze swojego bogactwa, bohaterowie postanawiają pojechać za granicę...autostopem. Spotyka ich wiele ciekawych, lecz także trzymających w napięciu przygód. Ale o tym dowiecie się, sięgając po "Autakra".

Książka jest pierwszą pozycją z gatunku powieści drogi po którą sięgnęłam, lecz zdecydowanie nie ostatnią. Czyta się ją dosyć szybko, chociaż niektóre momenty pomijałam, np te w których opisywane było czekanie na kolejną podwózkę. Mimo to spodobał mi się motyw podróży, w sam raz na trwające wakacje. Przez to, jak autor opisywał wszystkie wydarzenia sama nabrałam ochoty, by spakować się, wyjść z domu i ruszyć by zwiedzić świat. Dodatkowo klimat powieści idealnie odzwierciedla lata 90., do których razem z bohaterami przenosi się czytelnik. Pozycja zdecydowanie warta przeczytania

Link do opinii
Avatar użytkownika - suzuuhime
suzuuhime
Przeczytane:2021-07-18,

Książka świetnie oddaje realia lat 90-tych. Ma swój urok, jest wzruszająca i skłania do refleksji nad własnym życiem.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Moniczkasia
Moniczkasia
Przeczytane:2021-07-18,

Książka świetnie oddaje realia lat 90-tych. Jakże inne to były czasy. Dwóch chłopaków zabiera nas w swoja wymarzoną i zaplanowaną podróż. Pakują wielkie plecaki, torbę i za oszczędzone pieniądze jadą autostopem do Hiszpanii. Ponieważ są to biedni studenci, więc ich budżet jest bardzo ograniczony. Podróż kosztuje ich wiele wysiłku i wyrzeczeń. Jednak przygód mają co nie miara. Obserwują, jak wygląda życie w innych krajach i jak dalece różni się ono od ich własnego, w którym mieszkają i żyją.

Ciekawe dialogi, wiele realizmu, radość, smutek, emocje.  Niespełnione marzenia potrafią dać motywację do działania i determinację w dążeniu do celu. Czytając coraz bardzie wciągamy się w fabułę, która jest coraz ciekawsza i bardziej wciągająca.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Jetekote
Jetekote
Przeczytane:2021-06-30, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,

Miałem wielką ochotę na powieść drogi i "Autakra. Historia pewnej włóczęgi" spadła mi jak manna z nieba. Ani o wydawnictwie, ani o autorze nic do tej pory nie słyszałem, więc miałem pewne obawy, wchodząc w te nieznany tereny. No ale "Raz kozie śmierć"- pomyślałem i stwierdziłem, że przeczytam. Ta koza umarła czy jednak zdołała przeżyć podróż w nieznane? Napisałbym, że gdzieś pomiędzy.


Jednak najpierw zacznijmy od tego, o czym jest książka. Głównymi bohaterowie są Polacy- Stachu i Polo, którzy podczas wakacji 1990 roku postanawiają udać się w podróż do Hiszpanii. Nie mają jednak środków, Polska była świeżo po transformacji, szalała inflacja, więc grube tysiące zarabiane w kraju nie znaczyły właściwie nic poza jego granicami. Chłopaki więc zaopatrzyły się w puszkowane jedzenie i ruszyły w nieznane autostopem.


Już na początku przyznam, że pierwsza połowa książki mi się ciągnęła, miejscami nawet bardzo. Fabuła jest niezwykle jednostajna, nie ma żadnych zwrotów akcji. Wrażenie nudy potęguje też luźny, często potoczny język, występuje sporo błędów- czy to ortograficznych, czy to literówek. To wszystko było takie bez wyrazu, kompletnie nijakie. Pojawił się nawet w pewnym momencie taki głosik gdzieś z tyłu głowy, żeby powieść zwyczajnie zostawić i nie doczytywać do końca, ale stwierdziłem, że jednak jakoś „Autakrę” „domęczę”. Im dalej brnąłem, tym bardziej to brnięcie zamieniało się we wręcz płynięcie przez kolejne strony. Pierwszych 50 kartek jest nudnych i jednostajnych, to trzeba przyznać, jednak kiedy się do tego przyzwyczaiłem, lektura coraz bardziej zaczynała sprawiać mi przyjemność. I teraz mogę napisać z czystym sercem, że nie żałuję, iż zdecydowałem się skończyć tę powieść.


Między innymi wątkiem, który to sprawił, ale którego wartość uzmysłowiłem sobie dopiero w drugiej połowie książki, są realia życia w czasach bezpośrednio poustrojowych. Nie wiem, jak wyglądały lata po transformacji u schyłku XX wieku, natomiast wydaje mi się, że powieść bardzo dobrze oddaje realia życia i podróżowania po Europie w tych czasach z perspektywy Polaków. Wartym bowiem zaznaczenia jest też fakt, że „Autakra” została napisana na faktach, to znaczy pierwowzorem bohaterów są przyjaciele autora Leona Pirsa, a on sam jest jednym z głównych postaci. Fakt ten pozwala sądzić, że podobnie wyglądały lata ’90 XX wieku.


Teraz co nieco o tytule i jego odmianie, bo to też jest ciekawa sprawa. Słowo "autakra" jest neologizmem. Niestety nie znalazłem w książce jego odmiany, stąd też nie wiem, jakiego jest rodzaju. Może to być rodzaj żeński lub po prostu liczba mnoga. Przyjąłem odmianę w tym pierwszym, ponieważ słowo powstało z przekręcenia innego wyrazu- "autarkia", który to jest również rodzaju żeńskiego.


Warto też w tej chwili przytoczyć albo rozszyfrować tytuł i owe słowo "Autakra", które, tak jak wspominałem wyżej, pochodzi od "autarkii", które to z greckiego znaczy "przestawanie na swoim". Wikipedia podaje: "zalecane w starożytnej etyce greckiej (m.in. przez Sokratesa, cyników czy stoików) wewnętrzne uniezależnienie się człowieka od świata zewnętrznego, tj. od innych ludzi i od rzeczy; poleganie na samym sobie". Czyli krótko mówiąc "autarkia" to po prostu samowystarczalność. Dodatkowo pojęcie to jest używane także w ekonomii jako synonim właśnie samowystarczalności gospodarczej, co ma też pokrycie w samej fabule książki. Bohaterowie bowiem podróżują bez wydawania pieniędzy, korzystając z autostopu. Nie są więc uzależnieni od swojego samochodu czy środków płatniczych. Po prostu polegają na samych sobie.


Podsumowując: czy polecam więc "Autakrę"? Tak, ale z pewnym zastrzeżeniem. Jeśli macie ochotę na leniwą powieść z nieco, mam wrażenie, sielankowym klimatem, z jednostajną akcją bez jej żadnych zwrotów to śmiało sięgajcie po książkę. Idealnie sprawdzi się czytana na plaży czy na leżaku w letni, upalny dzień.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ze-bookiempodrek
Ze-bookiempodrek
Przeczytane:2021-06-27,

Wyjątkowa, niezwykle prawdziwa, autentyczna, gdzie smutek przeplata się z radością, szczęście jest tylko chwilą ulotną, a życie stanowi największą wartość. Niesamowicie dobra, wzruszająca, dająca do myślenia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytanalala
zaczytanalala
Przeczytane:2021-06-27,

Intrygująca książka o dążeniu do odkrywania siebie oraz nowych miejsc. Książka pełna wielu emocji, którą czyta się bardzo przyjemnie.

Link do opinii

,,Autakra. Historia pewnej włóczęgi" to swoisty wehikuł czasu który przenosi nas do roku 1990. Doskonale przedstawione realia sprawiają, iż Ci którzy pamiętają tamte czasy docenią rzeczywistość przedstawioną w książce. Młodsi zaś będą mogli odkryć świat bez internetu czy telefonów komórkowych, wysłać widokówkę z podróży, która może znaleźć się w skrzynce dopiero po powrocie do domu. Dwaj przyjaciele Polo i Stach zabiorą nas najpierw pociągiem do Czechosłowacji, a później stopem w podróż do słonecznej Hiszpanii. To właśnie łapiąc stopa poznają mentalność obywateli poszczególnych krajów ale i uświadamiają sobie jak inni widzieli nasz kraj. Nie będzie tu luksusu i wygód za to nie zabraknie konserw, kanapek z pasztetem i ketchupem oraz namiotu rozkładanego w najmniej spodziewanym miejscu. Pomimo ograniczeń finansowych, problemów komunikacyjnych nie podają się. Całość została napisana lekkim i prostym językiem, a niewątpliwe poczucie humoru bohaterów i gawędziarski styl historii powoduje, iż się przez nią płynie. ,,Autakra. Historia pewnej włóczęgi" to powieść drogi, gdzie nie brakuje przyjaźni, chęci poznawania świata czy poszukiwania przygód.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ogrod-ksiazek
Ogrod-ksiazek
Przeczytane:2022-05-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Polo i Stach decydują się na podróż życia, wprost do samej Hiszpanii.W plecakach mają niewiele za to głowy pełne marzeń. Jedno z nich dotyczy białego goryla. Zaznaczam, że to wszystko autostopem!
Trudno zachować mi obiektywność jeśli chodzi o tę książkę. Dlaczego? Ponieważ była ona dla mnie jak podróż w czasie. Autor doskonale oddał klimat tamtych lat, te obawy i radości.
Pozwolił mi znów poczuć to wszystko a nawet odzyskać pewne wspomnienia. Niby się pamięta a jednak...
Dostałam do ręki powieść drogi, pełną większych i mniejszych zdarzeń. Dostałam dwóch kumpli, którzy byli świetnymi towarzyszami.
Ta historia pokazuje, że warto marzyć i walczyć o te marzenia.
Książce nie brakuje humoru, są błyskotliwe dialogi, komiczne sytuacje. Jednocześnie całość podszyta nutką refleksji.
Ten idealny mix nie pozwala się nudzić a dodatkowo powoduje, że opowieść zostaje w nas na długo.
Pozazdrościłam im tej podróży, pozazdrościłam odwagi!!! Szkoda, że ja nie miałam takiej dziś mogłabym opowiadać o mojej wielkiej wyprawie autostopem.
Książka zdecydowanie przypadnie do gustu tym, którzy pamiętają tamte czas i tym, którzy mają ochotę lepiej je poznać.
Czytajcie a może ktoś ma już tę lekturę za sobą?

Link do opinii
Avatar użytkownika - paulinawlezien
paulinawlezien
Przeczytane:2021-07-14, Przeczytałam,

Polo i Stachu latem roku 90. wybierają się w podróż do Hiszpanii aby zobaczyć białego goryla. Ponieważ są tylko biednymi studetami z ograniczonym budżetem jako środek transporu wybierają autostop, a cały swój dobytek upychają do dwóch ogromnych plecaków i torby. A takiej podróży nie jest łatwo, spać trzeba czasem niemal na rozstaju dróg, przy autostradach, często budzi ich upał nie do zniesienia. Ale trwają przy swoim, osiągają swój cel mimo wielu przeciwności. Bardzo przyjemnie czyta się tę książkę, szczególnie latem. Możemy sobie chociaż w niewielkim stopniu wyobrazić jak wyglądał wtedy świat, tuż po zmianach ustrojowych, jak wyglądało podróżowanie i ile wyrzeczeń człowiek musiał sobie postawić, aby spełnić swoje marzenia. Książka może miejscami byla trochę monotonna, ale takie też było czekanie chłopaków na kolejnego stopa - z czasem jest jednak coraz bardziej ciekawa, tak jak i przygody Pola i Stacha. Myślę, że wielu młodych powinno przeczytać i przekonać się jak kiedyś wyglądały wakacje, może teraz docenili by bardziej swoje. ;)

Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2021-06-26, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,

Część z nas nie tylko wspomina z rozrzewnieniem, ale wręcz tęskni za czasami PRL-u. Leon Pirs pochyla się nad tym czasem i powraca do roku 1990. Ktoś może pomyśleć, co takiego szczególnego jest właśnie w tym roku? Tych którzy zadali sobie to pytanie odsyłam do bardzo ciekawej książki „Autakra. Historia pewnej włóczęgi”.

Zanurzcie się w 1990 roku i razem ze Stachem i Polem dajcie się wciągnąć niesamowitej przygodzie. Zderzenie komunistycznego ustroju z krajami dzikiego, wolnego zachodu. „Autakra” to literatura drogi, dobra książka, ciekawa i wciągająca z anegdotami z podróży.

Stach i Polo zabiorą was w podróż życia. Bez planu, bez budżetu, ale za to z głową pełną marzeń. Mam nadzieję, że brzmi interesująco. Teraz samolot jest normą – wtedy podróżowało się najtaniej autostopem. Zamykajcie więc drzwi – przygoda czeka…

Na stronie autakra.com znajdziemy dwa zdania: Jeśli myślisz, że dziś żyjesz w pokręconych czasach… przeczytaj tę historię. Poczujesz się lepiej, gdy poznasz te cudaczne przygody i dowiesz się, że bywało jednak gorzej. Ja ze swej strony zgadzam się z tymi słowami i zapraszam do lektury książki „Autakra. Historia pewnej włóczęgi”.

Link do opinii
Reklamy