Moje wołanie niech do ciebie przyjdzie...
Gdy ciszę mglistego poranka przerywa klangor żurawi, w podróż nad wschodnią granicę z
drugiego końca kraju wyrusza Kazik, rowerzysta w zawadiackim kapeluszu. Pragnie zrealizować
wreszcie marzenie, by dojechać o własnych siłach w rodzinne strony. Po rowerzyście wyruszają
w podróż inni. Najpierw Fabian i jego córka Kasia, potem Klara, a także przyjaciel rodziny, para
turystów... Wszyscy jadą w to samo miejsce, do pewnej samotnej i oschłej kobiety. Jadą z własnej
i nie z własnej woli.
Nie każda wędrówka zakończy się tam, gdzie planowano. Wszyscy wpadają w wir wydarzeń i ich
losy splatają się ze sobą coraz mocniej. Mówią po polsku, niemiecku, łużycku, rosyjsku... Jak
odnaleźć wspólny język, jak się porozumieć?
Cudowna, poetycka opowieść o docieraniu do własnych źródeł. Do smakowania. Bardzo polecam!
Agnieszka Lis
Joanna Szelągowska oddaje w nasze ręce przepiękną opowieść o ludziach i miejscach, z których
każde ma swoją historię, często niełatwą, zagrzebaną na dnie serc i zakurzonych przedmiotów na
strychu. Autorka z wielką czułością i delikatnością przygląda się swoim bohaterom, pokazując, że
miłość jest najbardziej uniwersalnym językiem.
Anna Czytowska, Radio Nadzieja
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2023-01-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 436
Język oryginału: polski
Tytuł recenzji:
𝗣𝗿𝗼𝗺𝘆𝗸 𝘀ł𝗼ń𝗰𝗮, 𝗸𝗿𝗼𝗽𝗹𝗮 𝗱𝗲𝘀𝘇𝗰𝘇𝘂
„𝐶𝑧𝑦 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ł𝑒𝑚 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑧𝑒?[…] 𝑛𝑎 𝑡𝑜 𝑝𝑦𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖. 𝑀𝑜ż𝑒 𝑛𝑎𝑙𝑒ż𝑎ł𝑜 𝑧𝑎𝑑𝑎ć 𝑝𝑦𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒: 𝐶𝑧𝑦 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑎 𝑑𝑒𝑐𝑦𝑧𝑗ą 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑛𝑖𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑙𝑖𝑤𝑖ł𝑒𝑚 𝑘𝑜𝑔𝑜ś, 𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑦kł𝑎𝑑 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒?”
Trudno uwierzyć, że 𝐴𝑛𝑖𝑜ł 𝑧 𝑟𝑢𝑏𝑖𝑛𝑜𝑤𝑦𝑚 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑒𝑚 to debiut literacki Joanny Szelągowskiej. Nie potrafię wyjść z podziwu, nad niezwykłością tej książki i dla niesamowitego talentu autorki, która w pięknych słowach opowiedziała niecodzienną historię o tym, co w życiu jest najważniejsze. Powieść, która wzrusza i jednocześnie wywołuje uśmiech. Próżno w niej szukać utartych schematów, bo takich w niej nie ma. Wciąga swą epicko-liryczną nutą i przywołuje sentymentalne wspomnienia. Przenosi do beztroskiego dzieciństwa, a zarazem wskazuje kierunek, do którego wszyscy powoli zmierzamy. Uświadamia nas, że życie mamy jedno i szansy na jego powtórzenie nie będziemy już mieli. Pokazuje, jak cenna i piękna jest miłość, a także więzi rodzinne, chociaż byśmy nie wiadomo, jak się tego wypierali, to musimy przyznać, że każdy ich potrzebuje. Od samego początku chwyta za serce niecodzienny klimat tej książki. Przepiękne opisy przyrody i towarzysząca bohaterom książki niezwykła aura. 𝐴𝑛𝑖𝑜ł 𝑧 𝑟𝑢𝑏𝑖𝑛𝑜𝑤𝑦𝑚 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑒𝑚 to nostalgiczna, mądra, rewelacyjna i piękna, a chwilami nawet magiczna powieść. Niespotykana i wyjątkowa i nie taka do przeczytania na jeden raz. Trzeba sobie dać na nią czas, by powoli ją smakować, delektować się każdym słowem, zachwycać się urzekającym klimatem narracji i subtelnością przekazu, bo tylko wtedy będziemy mieli możliwość zobaczyć świat z innej strony.
Kasia dorastająca nastolatka ma trudności z odnalezieniem się w rzeczywistości szkolnej, bo jej koleżanki szpanują ciuchami, chwalą się osiągnięciami rodziców, a ona jest zwykłą szarą myszką. Nie umie być dumna z tego, że ojciec pracuje jako śmieciarz, a mama nie wykorzystała swoich możliwości i pomimo wyższego wykształcenia rolniczego, pracuje w kwiaciarni i sprzedaje kwiaty na bazarku. Ich mieszkanie jest wykupione przez wścibską i niezbyt lubianą ciotkę, której od lat w ratach spłacają zaciągnięty dług i tolerują wtrącanie się we wszystko. Żyją niezbyt wystawnie, ale w spokoju i w miarę szczęśliwie. Jak dotąd nic nie wskazywało na to, żeby miało się to kiedykolwiek zmienić, ale matka Fabiana ulega nieszczęśliwemu wypadkowi, w wyniku którego złamała sobie nogę i nie potrafi samodzielnie funkcjonować. Klara przekonuje męża, by odwiedził matkę i zabrał ze sobą córkę. Klara ma dla męża niespodziankę, o której mu na razie postanowiła nie wspominać.
I tak wraz z ojcem, wyrusza Kasia w podróż do babci, której nawet nie zna, bo ojciec lata temu się z nią pokłócił i odtąd ze sobą nie rozmawiają. Piękna jest ta ich podróż, tu mignie jezioro między brzózkami, tu pola między lasami, to znów mijają tory nieczynnej kolejki. Zachwycają się tym pięknem i zdają sobie sprawę, że żyją w niesamowicie pięknym kraju, ale mieszkają w nim niczym obcokrajowcy. Dociera do nich, że zachwycają się przyrodą w innych krajach, a o pięknie swojej nie wiele wiedzą. W wielu miejscach nie byli, nie wiedzą nawet, że istnieją. Nie potrafią zachwycać się urodą polskiej ziemi, bo jej nie znają.
W trakcie podróży stopniowo wychodzą na jaw fakty, z powodu których Fabian od lat unikał kontaktu ze swoją matką. Co takiego wydarzyło się w życiu tej dwójki, że przez tyle lat nie potrafili sobie tego wybaczyć? Okazuje się jednak, że dawne waśnie i nieporozumienia, lata milczenia, to wszystko wymażą szeroko otwarte ramiona. Wystarczy objąć i zostać przytulonym. Ta podróż ojca i córki jest niejako podróżą w czasie do tego, co było, do mądrości starszych ludzi, do ciepła rodzinnego, do bliskości. Wzajemnego zrozumienia.
Ta piękna i poetycka powieść była mi bardzo potrzebna, znalazła się w moim ręku we właściwym momencie i czasie. Tak bardzo potrzebowałam wyciszenia, ukojenia moich emocji i przeniesienia się w inny piękny świat. Mogłam do woli delektować się każdym pięknym słowem, każdym cudnym opisem. Joanna Szelągowska swoją historią ukołysała moje skołatane serce, przykleiła plasterek na moją zbolałą duszę, wniosła spokój i ukojenie w moje życie. Nie da się tej powieści porównać do żadnej innej. Wyróżnia się i dlatego tak mi się podobała. Jest wyjątkowa, piękna, niespotykana, opowiedziana pięknym językiem. Chce się ją czytać, zanurzyć się w tym spokoju i cudnym magicznym klimacie. Dzięki umiejscowieniu akcji książki na wsi doznałam niejako deja vu. Przypomniałam sobie, jak wyglądało moje dzieciństwo i łza się w oku pojawiła i uśmiech na twarzy zagościł. Przedstawiony w książce świat to urokliwe i zaczarowane miejsce, które powinien odwiedzić każdy, kto pragnie spokoju. To przepiękny świat, w którym dzieją się rzeczy zwyczajne i niezwyczajne. To historia między jawą a snem. Między niebem a ziemią. Między rzeczywistością a realizmem magicznym. Wspaniale było przyglądać się bohaterom powieści, jak zmieniają się pod wpływem tego miejsca, jak rozkwitają w nich uczucia i jak uczą się je sobie wzajemnie okazywać, a nad wszystkim czuwają anioły.
W pędzie dnia codziennego i zgiełku, w którym żyjemy, nie usłyszymy tego, co chce nam powiedzieć wiatr wiejący wśród drzew, nie usłyszymy cichych odgłosów zapadającego wieczoru, wszystko to nam umyka, bo gnamy przed siebie na łeb na szyję. Byle prędzej, byle więcej. Tak bardzo nie lubimy ciszy, więc otaczamy się nieustannym hałasem, dlatego nie usłyszymy dźwięków przyrody, szumu drzew, szelestu liści, wód rzeki, dalekiej burzy i klangoru żurawi. Teraz każdy, zamiast rozejrzeć się dookoła, pozwolić sobie na zachwyt przyrodą, poświęcać czas bliskim i z nimi rozmawiać woli włączyć telewizor albo serfować po sieci. Nie jesteśmy nastawieni przyjaźnie do świata ani do innych ludzi, nie potrafimy porozumieć się nawet po polsku, słuchanie innych jest dla nas zbyt trudne. Nie potrafimy dostrzec człowieka w drugim człowieku. Wolimy wyrzucać, zamiast naprawiać.
Nadal nie mogę wyjść z podziwu dla wyobraźni autorki, która stworzyła niesamowitą historię i bohaterów, jakich jeszcze nie spotkałam w żadnej powieści. W zalewie literatury coraz trudniej wymyślić coś oryginalnego, a Joannie Szelągowskiej to się udało. Stworzyła i napisała pięknym językiem niecodzienną powieść, którą warto przeczytać, bo zapewne każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Całość splata się w niezwykły sposób i jest tak nieskazitelnie piękna, jak ten kilim wiszący w domu na ścianie, przywieziony lata temu przez potomkinię Katarzyny z Wilna. Nie ma tu zbędnych słów, zbędnych dialogów, czy opisów. Wszystko ma swój cel i znaczenie.
Autorka jest bystrym i inteligentnym obserwatorem rzeczywistości, którą doskonale odwzorowała w swojej powieści. Delektowałam się każdym słowem niczym ambrozją, smakowałam je i zachwycałam się nimi do samego końca. Moim zdaniem nie jest to powieść napisana dla zapewnienia rozrywki, lecz ma wzbudzić refleksje. Każdy z nas będzie miał kiedyś swój ostatni lot, bo idziemy, jedziemy tam wszyscy. „Tylko w jednym kierunku. Spotykamy się tam wszyscy”. Pękną okowy ziemskich trosk. „Ś𝑤𝑖𝑎𝑡 𝑠𝑖ę 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖ł. 𝑍𝑎𝑑𝑟ż𝑎ł 𝑤 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑐ℎ 𝑝𝑜𝑠𝑎𝑑𝑎𝑐ℎ. 𝐽𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒 𝑛𝑎 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑏𝑟𝑧𝑒𝑔𝑎𝑐ℎ 𝑛𝑖𝑜𝑠ł𝑜 𝑘𝑟ę𝑔𝑖 𝑢𝑑𝑒𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎”, ale kogoś zabrakło, już go nie ma. Nas też nie będzie, usłyszymy ciszę, a wgłębi serca, przestanie coś krzyczeć i otoczy nas spokój, bo w tym szumie, otaczającym nas chaosie nic nie słyszymy, ani tego, co chce przekazać nam przyroda, ani tego, co chce nam powiedzieć Bóg. Słuchamy tylko tych, którzy stworzyli potężne media, za pomocą których przemawianie „[…] 𝑑𝑜 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑢 𝑖 𝑠𝑢𝑚𝑖𝑒ń 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖 𝑡𝑎𝑘, 𝑏𝑦 𝑧𝑔𝑜𝑑𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑒 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑚 𝑠𝑢𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑒𝑚 𝑖 𝑟𝑜𝑧𝑢𝑚𝑒𝑚 𝑧𝑎𝑏𝑖𝑗𝑎𝑙𝑖 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑔𝑜 𝑔ł𝑢𝑝𝑘𝑎, 𝑜𝑑𝑠𝑡ę𝑝𝑐ę, 𝑧𝑎𝑐𝑜𝑓𝑎ń𝑐𝑎, 𝑤𝑦𝑟𝑜𝑑𝑘𝑎, 𝑑𝑒𝑔𝑒𝑛𝑒𝑟𝑎𝑡𝑎, 𝑤𝑎𝑟𝑖𝑎𝑡𝑎, 𝑧𝑑𝑟𝑎𝑗𝑐ę, 𝑑𝑧𝑖𝑤𝑎𝑘𝑎, 𝑓𝑖𝑑𝑒𝑖𝑠𝑡ę, 𝑘𝑙𝑒𝑟𝑦𝑘𝑎ł𝑎, 𝑎𝑡𝑒𝑖𝑠𝑡ę, 𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑎ł𝑜 𝑛𝑎𝑗𝑚𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑡𝑟𝑢𝑑𝑛𝑜ś𝑐𝑖”.
W Walburdze są przepiękne krajobrazy, „𝑝𝑟𝑧𝑦𝑟𝑜𝑑𝑎 𝑡𝑎𝑘𝑎, 𝑗𝑎𝑘 𝑧 𝑚𝑎𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑏𝑜𝑐𝑖𝑎𝑛𝑎”. Znajduje się tu stary piękny dom, który pamięta nie jedno, jest pełen pamiątek i historii, które chroni wiekowa babcia Katarzyna, twarda jak meteoryt. To ostatni kawałek raju, w którym po tylu latach odnaleźli się bliscy jej ludzie. Teraz, gdy ona sama znajduje się już na progu swego życia, tajemnicę tego domu, chce przekazać swojej wnuczce Kasi. Wie, że rodzina syna będzie tu szczęśliwa, bo to jest ich miejsce. Fabian nagle zrozumiał, po co to wszystko się wydarzyło.
Czasem trzeba oderwać się od tego, co tu i teraz i przenieść się do miejsca, który będzie naszym nowym domem. Znaleźć swoje miejsce na ziemi. Zachwycić się promykiem słońca zakochanym w kropli deszczu.
„𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑐𝑦 𝑝ę𝑑𝑧𝑖𝑙𝑖 𝑤 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑚ś 𝑠𝑧𝑎𝑙𝑒: 𝑏𝑦𝑙𝑒 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑐𝑖𝑒𝑗, 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑐𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑖ż 𝑖𝑛𝑛𝑖. 𝑍𝑎𝑜𝑠𝑧𝑐𝑧ę𝑑𝑧𝑖ć 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑒𝑐ℎ𝑎ć 𝑝𝑖ęć 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡 𝑤𝑐𝑧𝑒ś𝑛𝑖𝑒𝑗, 𝑑𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒ś𝑐𝑖𝑎 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡 𝑤𝑐𝑧𝑒ś𝑛𝑖𝑒𝑗. […] 𝑗𝑎𝑘 𝑚𝑜𝑟𝑑𝑒𝑟𝑐𝑦, 𝑠𝑎𝑚𝑜𝑏ó𝑗𝑐𝑦”. „𝑇𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑤 ż𝑦𝑐𝑖𝑢 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑢𝑤𝑎ż𝑎ć. 𝑁𝑖𝑒 𝑧𝑔𝑢𝑏𝑖 𝑠𝑖ę 𝑤𝑡𝑒𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑐 𝑐𝑒𝑛𝑛𝑒𝑔𝑜”.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Zysk i S-ka
Macie czasami tak, że po przeczytaniu opisu książki wiecie, że po prostu musicie ją przeczytać? Ja tak miałam w przypadku „Anioła z rubinowym sercem” i cieszę się, że po nią sięgnęłam.
Książka ta jest opisem podróży jaką przebywa każdy z nas. Pomiędzy wierszami odkrywamy wiele metafor i ukrytych przesłań, które dla czytelnika są swego rodzaju życiową nauką. Tym bardziej, że historia, którą przedstawia nam autora jest trudna i niezwykle emocjonująca. Jednak trzeba przyznać, że ubrana została w piękne i ciepłe słowa, które powodują, że nad książką czytelnik się po prostu rozpływa i ciężko się od niej oderwać. Ale czy mogło być inaczej skoro odrazu da się odczuć, że autorka pisząc każde słowo włożyła w nie całe swoje serce?
Już dawno nie czytałam książki, w której byłaby taka ilość pięknych opisów. Niejednokrotnie łapałam się na tym, że przenosiłam się w miejsca, o których pisze nam Pani Joanna. Starałam się utożsamić z bohaterami i poczuć to co czuli oni, a jeżeli już o nich mowa to trzeba przyznać, że są bardzo różnorodni. Każdy z nich ma bardzo indywidualny charakter i występuję ich naprawdę wielu. Momentami zaczynałam się bać, czy przypadkiem nie zaczną mi się oni mieszać. Jednak autorka zadbała o to, że każdy zapada w pamięci i nie można go pomylić z nikim innym.
„Anioł z rubinowym sercem” to książka, która niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Ma w sobie niesamowity klimat, który otuli czytelnika w chłodny wieczór i wesprze go w życiu. Jest to książka o odkrywaniu siebie i swoich korzeni. Przypomina nam, że historie rodzinne mogą być bardzo ciekawe i kryć w sobie wiele tajemnic. Jeżeli lubicie rodzinne historie, a przy tym książki, które mogą być dla was nauką to koniecznie sięgnijcie po „Anioła z rubinowym sercem”.
Nieco naciągana akcja (np. spontaniczna zamiana aut w trakcie przygotowań do wyjazdu pod wpływem chwili, rozmowy anioła z jeżami)
Opisy przyrody, domów, ludzi są tu baaardzo szczegółowe, po kilkunastu stronach już czułam przesyt.
,,Od życia należy się życie i dobrze, że trwa."
Fabian od lat unikał kontaktu z matką. Poróżniły ich życiowe wybory. Jednak gdy mężczyzna dowiaduje się że jego matka złamała nogę, postanawia udać się do niej. Zabiera ze sobą swoją córkę Kasię.
Tę długą drogę postanawiają odbyć rowerem. Ich podróż krzyżuje się z drogą Kazika, Rosjanina Aleksieja i niemieckich turystów.
Niby obcy sobie ludzie, a mają że sobą tyle wspólnego.
,,Anioł z rubinowym sercem" to książka którą czyta się z zapartym tchem. Chodź fabuła jest dość mocno rozciągnięta i książkę czyta się wolno to jest bardzo przyjemna.
Historia zawiera w sobie przesłanie że warto otworzyć się na innych ludzi, warto wyciągnąć pomocną rękę.
Znajdziemy tu piękne krajobrazy, kolorowe sądy, różnobarwne motyle i kwiaty.
,,... Chodźmy na uroczysko, tam ptaki śpiewają i wszystkie Anioły z okolicy schodzą się, by ich słuchać. Tam już czekają na ciebie..."
Książka o poszukiwaniu siebie, miłości i dążeniu do celu oraz wybaczaniu.
Bardzo podoba mi się styl jakim autorka napisała tę historię. Dla mnie był lekki, pozwolił przenieść się do tych pięknych widoków razem z naszymi bohaterami przeżywaliśmy to wszystko. Śmiech i łzy, miłość i przyjaźń.
Polecam powinniście przeczytać tę książkę ?
Po jaki gatunek książek najczęściej sięgacie?
Muszę przyznać, że ,,Anioł z rubinowym serem" bardzo mnie zaskoczył. Do końca nie wiedziałam czego spodziewać się po krótkim jej opisie i samym tytule. Okazała książką, która porwała mnie bez reszty. Dostarczyła wielu emocji, a czas z nią spędzony był bardzo miłym czasem.
Książka rozpoczyna się od podróży Kazika. Jedzie od nad wschodnią granicę rowerem. Jego marzeniem jest w końcu dojechać o własnych siłach do rodzinnych stron. Czy mu się uda?
Poznajemy również rodzinę Fabiana, który kiedyś był mnichem. Ale zakochał się w Klarze, z którą ma dziecko, Kasię. Przez ten to, że porzucił zakon jego matka nie potrafiła mu wybaczyć i przez dwadzieścia lat nie rozmawiali ze sobą. Do czasu aż i on, a później jego rodzina wyruszyła do Plewik. Malowniczej miejscowości, w której mieszka babci Kasi mająca tak samo na imię. Do miejsca, w którym miesza się język i kultura polska, niemiecka, łużycka i rosyjska. Do Katarzyny wyrusza również para turystów i przyjaciel rodziny. Dlaczego wszystkie te osoby chcą spotkać się ze starą i oschłą kobietą? Przekonacie się sami.
,,Anioł z rubinowym serem" należy do książek, które nie czyta się łatwo. Na początku bardzo denerwowały mnie liczne opisy osób i miejsc. Później zrozumiałam, że jest to potrzebne by poczuć klimat książki. Czytając czułam zapach specyficznej woni jakie mają skanseny. Bo taki był domek babci, która miała piec z fajerkami, na którym ugotowała wszystko, upiekła chleb, podgrzała posiłek jak było trzeba, no i utrzymała dłużej dzięki niemu ciepło w domu podczas chłodniejszych dni. Starsza pani bowiem nie dała się przekonać do piecyka gazowego, który nie dawał tego wszystkiego, a jeszcze straszył, że wybuchnie. Autorka posiada poetycki styl pisania. Pięknie ukazała wiejską przyrodę, która chyba dzisiaj jednak jest inna. Muszę przyznać, ze poczułam jakby była w Plewikach i słyszała: szum w konarach drzew, szelest gdzieś w trawie, szczekanie psa gdzieś w oddali, kumkanie żab.
Książkę tak jak wspomniałam nie czyta się łatwo i może nie jest dla każdego, ale uważam, że jest warta uwagi. Oprócz poczucia tego wszystkiego, co jest w niej niezwykle dokładnie opisane, dostarcza również wielu emocji. Są chwile wzruszenia, ale również potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Jest to książka o poszukiwaniu swoich korzeni. O miłości, śmierci, która zatruła pewien dom oraz o wybaczeniu. Polecam!
[współpraca reklamowa] Wydawnictwo Zysk i S-ka
Przeczytane:2023-03-19, Ocena: 5, Przeczytałam,
Książka byłaby dla mnie wręcz idealna, gdyby nie jeden malutki szczególik. Jest napisana bardzo ozdobnie i malowniczo. Opowieść wspaniała, tylko może troszkę tych opisów przyrody było tu nieco zbyt wiele. Byłam nimi tak zachwycona, że gdzieś tam gubiłam wątek z książki. Później, kiedy już wkręciłam się w opowieść, ponownie opisy okolicy, przyrody, wszystkich pięknych miejsc wokoło nieco mnie rozpraszały, bo znowu myślałam tylko o nich. Możliwe też, że brak mojej koncentracji brał się z ogromu zadań do załatwienia, lub zwyczajnie naprawdę styl autorki mnie tak czarował, że brakowało mi tej podzielności uwagi. Po za tym, reszta jest dla mnie wisienką na torcie. Bohaterowie są bardzo charakterystyczni, każdy z nich emanuje innymi emocjami, jakby każdy z nich widział ten sam punkt, tylko pod zupełnie innym kontem. Uważam ich za inteligentnych i bardzo pomysłowych. Potrafią otwierać się na nowe pomysły, czy też idee, ale oczywiście tylko połowa z nich tak ma. Reszta woli życie bez większych zmian. Jednak aby nie było tak miło i monotonnie, autorka przygotowała dla każdego z nich wielką podróż. Będą musieli odwiedzić miejsce, które albo im się nie podoba, albo się go boją, albo w ogóle nie chcą wracać do przeszłości. Nie dla wszystkich własne korzenia będą mile widziane, choć znajdą się i tacy, którzy tęsknie będą je wspominać. Chcą ponownie poczuć się bezpiecznie. Jednak nie tylko w prawdziwym życiu wydarzają się sytuacje, które potrafią wyprowadzić człowieka z równowagi. Tutaj tez padną słowa, których nie da się cofnąć. Będzie też rodzina, która mimo oporu może jednak na sobie polegać. Spotkamy tutaj rowerzystę, który pragnie spełnić swoje marzenie. Znajdziemy tu również osoby, które wstydzą się pracy swoich rodziców. Nie widzą tego, że żadna praca nie hańbi, na wszystko patrzą przez pryzmat znajomych. Według mnie książka ukazuje różne aspekty życia, które trwają, bądź przemijają. Warto ją przeczytać choćby dlatego, że nigdy nie wiadomo co nas w życiu spotka. Poznajmy rozterki postaci, które radzą sobie tak jak potrafią, bądź jak zostali wychowani. Jest wielce prawdopodobne, że i my odnajdziemy swoją cząstkę szczęścia.