Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Data wydania: 2013-02-13
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Czas trwania:12 godz. 41 min min.
Czyta: Joanna Pach-Żbikowska
Tytuł oryginału: Anne of Green Gables
Język oryginału: Polski
Tłumaczenie: Ewa Łozińska-Małkiewicz
Ania z Zielonego Wzgórza " była dla mnie zagadką, której nie potrafiłam zrozumieć. W szkole nie skusiłam się na książkę, bo zwyczajnie nie przepadałam za czytaniem lektur, wolałam sama wybierać tytuły, które chciałam czytać. Po tylu latach postanowiłam w końcu nadrobić, bo wstyd mówić, że nie czytało się "Ani z Zielonego Wzgórza". Teraz nie rozumiem jak ja mogłam tak długo czekać na poznanie tej przesympatycznej rudowłosej gaduły!
Ania przez pomyłkę trafia do domu Matyldy i Mateusza, którzy chcieli zaadoptować chłopca do pomocy w gospodarstwie. Trafiła im się natomiast rudowłosa dziewczyna imieniem Anna, która jednak od momentu poznania skradła serce Mateusza. Ania to marzycielka z głową w chmurach, która ma niezwykle bujną wyobraźnię, malowniczą fantazję, a przy tym wszystko potrafi pięknie ubrać w słowa. Niezwykle sympatyczna dziewczyna, która wzięta z pomyłki zostaje w rodzinie.
Jej perypetie to codzienne życie, poznawanie ludzi, zawieranie przyjaźni, szczególnie z Dianą, z którą to zostały najlepszymi przyjaciółkami, ale również poznawanie swoich wrogów, jak Gilbert, który nazwał ją Marchewką, czyli dotknął jej wrażliwej strefy włosów, na punkcie której zdecydowanie była wyczulona. Poprzysiągła sobie nienawidzić go za wyrządzoną jej krzywdę. Ania to bardzo sympatyczna dziewczyna, a jej wyobraźnia nie zna granic, co powoduje wiele zabawnych i fajnych sytuacji w jej życiu. Autorka pozwala nam poznać Ani od chwili przyjęcia do rodziny, aż do momentu wielkich zmian w jej życiu, do których scenariusz napisało samo życie.
Ania to przesympatyczna dziewczyna, której nie sposób nie polubić. Jej gadatliwość wyjątkowo przypadła mi do gustu, za to właśnie ją pokochałam, do tego jest bardzo mądra i potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji.
Jak ja mogłam pozwolić Ani, żeby tak długo czekała na mojej półce i poznać ją dopiero teraz. Wszystkim, którzy popełniają ten sam błąd co ja, polecam szybko nadrabiać zaległości!! Ja z pewnością nie będę zwlekała i już niebawem sięgnę po dalsze losy, które już mnie ciekawią.
Kiedyś nie znosiłam swojego imienia. Było takie pospolite i nie zagraniczne :p więc zawsze podziwiałam innych rodziców, którzy wymyślali dla swoich pociech imiona z seriali zagranicznych bądź ulubionego piosenkarza itp. To trwało do momentu aż w moje ręce trafiła właśnie ta oto książka czyli „Ania z Zielonego Wzgórza” wtedy mój świat przybrał kolorowych barw, a ja byłam dumną nosicielką imienia jak główna bohaterka książki Lucy Maud Montgomery.
Tę książkę chyba nie muszę nikomu przedstawiać, bo chodź minęło tyle lat od debiutu to książka doczekała się najróżniejszych wydań od tych podstawowych po najpiękniejsze, kolorowe, oryginalne.
W tym wydaniu zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Książka posiada obwolutę, która chroni książkę przed zniszczeniem, ale również druk jest taki sam na twardej oprawie, więc jak zniszczysz papierową obwolutę to książka nadal ma swój charakter, styl. W środku znajdziesz jak wyglądała pierwsza okładka tej serii nie ukrywam, że jest cudowna. Książka oferuje również oryginalną grafikę, jaka była właśnie w tej pierwszej wersji i to właśnie nadaje taki niepowtarzalny charakter.
Treści chyba nie muszę opowiadać, bo szczerze nie znam osoby, która nie wie, kim jest Ania Shirley.
Nasza rudowłosa sierota charakteryzuje się nietuzinkową osobowością, która niektórym przyprawi takich kłopotów, że głowa mała, ale pewne rodzeństwo Cuthbert mimo pomyłki, jaka powstała postanowili po rozmowie i namysłom przygarnąć Anie do siebie. Jak zmieni się świat dziewczyny? Kim jest nasza rudowłosa piękność? Jakie przygody będzie miała to już sami dowiecie się czytając 1 tom.
Książka idealna dla młodych dziewcząt, które tak jak Ania nie rozumieją pewnych rzeczy bądź mają dusze artysty.
Ja za ten cudowny druk dziękuję Wydawnictwu Nowa Baśń i już wyczekuję następne do kolekcji dla mojej córki, która z czasem na pewno będzie czytała razem ze mną. Bo jeżeli mama ma takie samo imię jak bohaterka książki to trzeba wiedzieć jakie dziewczyna ma przygody.
Ania z Zielonego Wzgórza
Lucy Maud Montgomery
Pełna ciepła powieść Lucy Maud Montgomery o losach osieroconej Ani Shirley, która trafia pod opiekę rodzeństwa Maryli i Mateusza Cuthbertów w Avonlea. Choć niesforna, rudowłosa, obdarzona nietuzinkową wyobraźnią dziewczynka wprowadza w ich spokojnym i monotonnym życiu wiele zamętu, na Zielonym Wzgórzu wraz z nią pojawia się także prawdziwa przyjaźń, szczere przywiązanie i miłość.
Ania z Zielonego Wzgórza to nie tylko klasyka dzieciństwa, ale i doskonała powieść obyczajowa, która wzrusza, rozśmiesza i oczarowuje. Wciąga i przenosi w świat marzeń.
Losy Ani Shirley cieszą, uczą i wzruszają. Wygadana dziewczynka o romantycznej duszy, która potrafi cieszyć się każdą chwilą w życiu, zauroczy każdego.
Ponadczasowa książka, jedna z moich ulubionych.
Gdy byłam mała - byłam oczarowana, przeczytałam wszystkie części, oglądałam film. Do dziś pamiętam emocje, wzruszenie.
Przeżywałam przygody razem z Anią
Teraz te same emocje towarzyszyły Antosi podczas czytania.
Mateusz i Maryla Cuthbert postanawiają adoptować chłopca, który pomagałby im w gospodarstwie. Jednak przez pomyłkę przybywa do nich Ania Shirley - dziewczynka cały czas bujająca w obłokach, która pokochała ich dom (Zielone Wzgórze) od pierwszego wejrzenia.
Bardzo cieszę się, że wreszcie zdecydowałam się na przeczytanie tej książki jeszcze raz. Mimo, że całą serię zebrałam już dawno, to jakoś nie mogłam się za to zabrać. Ale na szczęście wreszcie się udało! Bardzo wielu rzeczy nie pamiętałam, co niesamowicie mnie cieszy, gdyż mogłam na nowo przeżywać losy bohaterów.
Ania to dziewczynka, z którą wiele osób może się utożsamiać. Uważam, że (na ten moment) to jedna z najlepiej wykreowanych bohaterek, o jakich do tej pory miałam możliwość czytać. Uwielbiam jej wyobraźnię, podejście do życia i to, jak postrzega świat. Oprócz niej, wspaniałym bohaterem jest też Mateusz. Wydaje mi się, że gdy czytałam tą książkę za pierwszym razem, to nie doceniałam go aż tak bardzo. A to taka wspaniała postać!
Lubię też oczywiście Marylę i Gilberta. Z resztą wydaje mi się, że tu nie ma złych bohaterów. Mogą być oczywiście źli i uszczypliwi pod względem charakteru, ale nie mogę nazwać ich nieciekawie wykreowanymi.
Niesamowite są też opisy wszystkiego dookoła. Szczególnie te, które opowiada główna bohaterka. Przez jej postrzeganie wszystkiego można się wczuć we wszystko o wiele bardziej i wyobrazić sobie najpiękniejsze rzeczy.
Nie pamiętałam, jak skończyła się ta książka. Dlatego nie spodziewałam się tego, co się tam wydarzyło. Poleciały mi łzy i nadal niesamowicie mi przykro. Reszta tej serii nie będzie już taka sama.
Ale mimo wszystko naprawdę polecam. Przekonałam się, że "Ania z Zielonego Wzgórza" to książka, która nie bawi tylko wtedy, gdy w 6 klasie czyta się ją jako lekturę. Nie mogę doczekać się kolejnych tomów!
Ocena: 10/10
Zakochałam się w tej książce mając 10 lat, a teraz postanowiłam sobie ją odświeżyć. Pomimo że lat mam trochę więcej niż 10, nic w tym temacie się nie zmieniło, wciąż ją kocham.
"Jutro jest zawsze czyste, nieskalane żadnym błędem."
Zmienił się jednak sposób w jaki odbieram tę powieść. Momenty, które kiedyś tylko przebiegałam wzrokiem, teraz poznawałam na nowo. Byłam bardziej świadoma uczuć, które Matylda i Mateusz żywili do tej niesfornej dziewuszki. Nie było mi już tak łatwo utożsamić się z główną bohaterką. Moje spojrzenie, na losy Ani, zmieniło się z racji doświadczenia i wieku. Jednak wciąż wynoszę z tej powieści, wiele mądrości i dobrych rad. Pomimo że już ją kiedyś czytałam , wciąż mnie bawi. Jest to pierwsza książka przy której płakałam czytając. Muszę powiedzieć że pomimo że fabuła była mi znana, książka po raz kolejny potrafiła mnie rozbawić i wzruszyć.
"Gdy czyta się różne smutne historie, łatwo jest sobie wyobrazić, że bohatersko stawiamy czoło trudnościom, znacznie trudniej jest poradzić sobie z nieszczęściem, które naprawdę nas dotyka."
Lucy Maud Montgomery po raz kolejny przeniosła mnie do sielankowego Avonlea, ponownie przedstawiła mi bohaterów, których nie da się nie kochać. A ja czułam się tak, jakbym znowu miała 10 lat.
"Ania z Zielonego Wzgórza" To książka, którą szybko się czyta i nigdy się jej nie zapomina. To przede wszystkim książka mądra i bardzo wzruszająca. Jest lekka i przyjemna, pozwala się rozluźnić, cofnąć w przeszłość i zapomnieć o kłopotach bieżącego dnia.
"Pięknym jest czyniący piękno."
Jeżeli nie czytałaś tej pozycji, powinnaś jak najszybciej nadrobić zaległości. Jeżeli czytałaś w dzieciństwie, warto ją sobie odświeżyć, gwarantuję że nie będziesz się nudzić w trakcie czytania.
Zielone Wzgórze to nic innego, jak jedno z gospodarstw znajdujących się na Wyspie Księcia Edwarda w Avonlea, w Kanadzie. Należy ono do starszego rodzeństwa państwa Cuthbertów – Maryli oraz Mateusza. Ta bezdzietna i niezamężna para dotąd dawała radę prowadzić gospodarstwo samodzielnie, jednakże lata młodości dawno minęły i coraz trudniej wykonywać im codzienne obowiązki. Dlatego też postanowili, że wezmą z sierocińca około jedenastoletniego chłopca. Nie za mały i nie za duży. Na tyle dorosły, żeby był w stanie pomagać im w codziennych obowiązkach i na tyle młody, aby można go było jeszcze odpowiednio wychować. W umówionym dniu Mateusz wyrusza do Bright River, skąd miał odebrać z dworca małego sierotę. Ku jego zaskoczeniu czekała na niego mała ruda i strasznie mizernie wyglądająca dziewczynka. To Ania Shirley. Nie potrafił zostawić jej samopas na peronie, więc postanowił zabrać ją do domu i niech Maryla zastanawia się, co mają teraz począć. Chcieli przecież chłopca… zapewne zaszła jakaś straszna pomyłka. Jego siostra początkowo zamierzała oddać dziewczynkę z powrotem do przytułku, albo jako pomoc innej rodzinie. Jednakże po wysłuchaniu smutnej historii Ani i próśb Mateusza, postanowiono pozwolić sierotce zamieszkać z nimi na Zielonym Wzgórzu. Jak potoczą się losy jedenastoletniej dziewczynki? Czy zdoła się zaaklimatyzować w nowym miejscu? Kogo ciekawego pozna i jakie przygody ją czekają? O tym wszystkim przeczytasz, drogi czytelniku, w powieści Lucy Maud Montgomery pt „Ania z Zielonego Wzgórza”.
„Ania z Zielonego Wzgórza” otwiera cykl poświęcony życiu Ani Shirley. Autorką serii jest Lucy Maud Montgomery, kanadyjska pisarka. Pierwszy raz powieść została wydana w 1908 roku, a polskie wydanie pojawiło się trzy lata później nakładem Wydawnictwa M. Arcta. Seria podbiła serca czytelników na całym świecie. Doczekała się wielu przekładów, wznowień wydawniczych oraz ekranizacji. Historia rozgrywa się w przeciągu pięciu lat od 1877 do 1882 roku. Chyba nie ma osoby, która nie znałaby dziejów małej, zadziornej, rudej dziewczynki, która pewnego dnia pojawiła się w Avonlea odmieniając życie nie tylko swoje, ale i wszystkich okolicznych mieszkańców. Lata temu miałam okazję czytać po raz pierwszy „Anię z Zielonego Wzgórza” i od tamtej pory co jakiś czas chętnie wracam do tej historii. Tak też było tym razem.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Skrzat w moje ręce wpadło najnowsze wydanie powieści. Tłumaczenia podjął się Paweł Beręsewicz, znany i doceniony autor wielu znakomitych pozycji dla dzieci oraz młodzieży. Jego przekład uważany jest za najbliższy oryginałowi. Nie dopuścił się on skracania historii poprzez ucinanie wielu opisów, jak to czynili inni tłumacze. Nie, pan Beręsewicz zachował ją w niezmienionej formie, za co należą mu się wielkie brawa. Dzięki temu powieść nie straciła na walorach estetycznych, których dostarczają bogate opisy miejsc zarówno tych odwiedzanych przez bohaterów powieści, jak i tych wyobrażonych przez główną bohaterkę. Ten zabieg sprawia, że nawet jeśli czytaliśmy „Anię z Zielonego Wzgórza” prędzej, to teraz czujemy się tak, jakbyśmy odkrywali tę historię na nowo. Przynajmniej ja się tak poczułam. Cudownie było znów odwiedzić Avonlea i zamieszkać wraz z Anią na poddaszu Zielonego Wzgórza. Odwiedzając z nią urocze zakątki znajdujące się w pobliżu gospodarstwa Maryli i Mateusza, razem z nią zachwycałam się pięknem otaczającej nas natury. Ilustracje wykonane przez panią Sylwię Kaczmarską dodatkowo ułatwiały mi zadanie. Delikatne i urocze, czasem smutne i zadumane obrazy urozmaicały treść idealnie oddając to, o czym w danej chwili czytałam.
Ania nie miała łatwego życia. Rodzice zmarli, kiedy była jeszcze zupełnie malutka. Od tamtego czasu wiele razy zmieniała dom, a kolejni opiekunowie okazywali się gorsi od poprzednich. Nigdy nie zaznała prawdziwej miłości. Nawet przyjaciół zmuszona była sobie wyobrażać, gdyż przez nadmiar obowiązków nie miała czasu, ani możliwości na zawieranie bliższych znajomości. W wyniku osamotnienia Ania rozwinęła u siebie wyobraźnię do tego stopnia, że nikt nie był w stanie dorównać dziewczynce, kiedy ta zatapiała się w marzeniach. Potrafiła ona wymyślać niestworzone rzeczy, snuć fantazje tak niesamowite, że nie jeden raz zdołała zaskoczyć najbliższe jej osoby tym, co właśnie sobie obmyśliła. Dzięki wyobraźni udało jej się przetrwać gorsze okresy w swoim życiu, zawsze wyobrażając sobie lepsze scenariusze, niż działy się w rzeczywistości.
Dopiero przybycie do domu państwa Cuthbertów pozwoliło dziewczynce poznać, czym tak naprawdę jest dom, troska najbliższych i siła przyjaźni. Z małej, zahukanej, samotnej i nieszczęśliwej dziewczynki Ania zaczęła zmieniać się, przechodzić zarówno wewnętrzną jak i zewnętrzną metamorfozę, dzięki otoczeniu najbliższych oraz ludzi z Avonlea. Maryla i Mateusz mimo braku wiedzy na temat wychowania dziecka, starali się jak mogli, aby zapewnić swej wychowance odpowiednie wykształcenie i start w przyszłość. A nie było to ani trochę łatwe, wpierw należało utemperować zachowanie dziewczynki. Roztrzepane i niezdarne, a do tego niezwykle uparte było to dziecko. Jej upór doprowadził nawet do tego, że w wyniku pewnego szkolnego incydentu, na długie lata pogniewała się na kolegę z klasy, Gilberta Blythe’a. Co takiego się wówczas stało? I jak przebiegały ich wzajemne relacje? O tym będziecie musieli przeczytać sami.
Przygody Ani wywołują skrajne emocje w czytelniku. Z jednej strony niezmiernie żałujemy tego dziecka. Jej przeszłość nie była usłana różami. Wiele złego musiała wycierpieć w tak krótkim życiu. Z drugiej strony jej przygody od momentu przybycia do Avonlea wywołują uśmiech na twarzy, a momentami wybuchy śmiechu. Bo kogo nie rozśmieszyłaby pomyłka Ani, która zamiast poczęstować swą przyjaciółkę Dianę Barry sokiem malinowym podała jej wino Maryli, po którym jej sąsiadka upiła się prawie do nieprzytomności? Albo kolejna wpadka naszej małej bohaterki, która piekąc ciasto dla pastorostwa zamiast olejku waniliowego, dodała leczniczego mazidła? Nie można zapomnieć o sławnej próbie pozbycia się rudych włosów z użyciem kupionej od handlarza farby, w wyniku której włosy dziewczynki zrobiły się zieloniutkie. Chyba właśnie dzięki tym wpadkom tak bardzo każdy z nas pokochał tę zwariowaną bohaterkę. Urocza, wrażliwa i dogłębnie prawdziwa postać Ani z łatwością podbije serca nie jednego czytelnika.
„Ania z Zielonego Wzgórza” to już prawdziwa klasyka. To historia ponadczasowa, która zawsze znajdzie swoich odbiorców. Od ponad stu lat trafia ona w ręce kolejnych czytelników i z pewnością przez następne tyle będzie równie chętnie czytana. To taka opowieść, którą można zaczytywać się w każdym wieku. Nie ma tu żadnych ograniczeń. Spodoba się zarówno młodszym czytelnikom, młodzieży oraz osobom dorosłym. I to jest właśnie cudowne w tej serii. Pani Montgomery stworzyła historię uniwersalną, która na długi czas zapada zarówno w pamięci, jak i sercach czytelników na całym świecie. Sama pokochałam Anię całe lata świetlne temu i do dnia dzisiejszego to się nie zmieniło. Na jesieni 2013 roku ma ukazać się kolejna część przygód Ani w przekładzie pana Beręsewicza. Już nie mogę doczekać się chwili, kiedy wezmę do rąk kontynuację losów panny Shirley i zatopię się w lekturze. A Wam tymczasem życzę, abyście zapoznali się z najnowszym wydaniem „Ani z Zielonego Wzgórza”, gdyż doprawdy jest cudowne i godne uwagi. Polecam.
Moja ocena: 6/6
Ani Shirley nikomu raczej przedstawiać nie trzeba. :) Chyba każdy "zna" tę rudowłosą dziewczynkę o wybuchowym charakterku. W końcu "Ania z Zielonego Wzgórza" to lektura obowiązkowa w szkole podstawowej. Mam do niej wielki sentyment, dlatego postanowiłam ponownie przeczytać całą serię. Ania nadal wzrusza, śmieszy i zadziwia ogromną wyobraźnią. Zielone Wzgórze czaruje swoim pięknem.
Lucy Maud Montgomery to kanadyjska pisarka powieści dla młodzieży, która zyskała sławę dzięki serii o Ani z Zielonego Wzgórza. Urodziła się i żyła na Wyspie Księcia Edwarda. Dlatego też akcja większości jej powieści jest osadzona w tym uroczym zakątku świata. Wiele miejsc, które zostały opisane w serii o Ani (Jezioro Lśniących Wód, Aleja Zakochanych itp.) możemy odnaleźć na wyspie.
Uwielbiam serię o Ani z Zielonego Wzgórza. Przypomina mi moje dzieciństwo. Wiele razy, mając te naście lat wyobrażałam sobie, że jestem tą buntowniczą, rudowłosą dziewczynką.:) Zazdrościłam jej wyrazistego charakterku i wielkiej fantazji. Nawet teraz, gdy czytam o losach Ani, przeżywam z nią przygody w takim samym stopniu, jak w czasach, kiedy byłam nastolatką.
Maryla i Mateusz Cuthbertowie z małego miasteczka Avonela, położonego na Wyspie Księcia Edwarda postanawiają przygarnąć osieroconego chłopca, który będzie im pomagał w gospodarstwie. Jednak zamiast młodzieńca, Mateusz ze stacji przywozi... rudowłosą dziewczynkę, obdarzoną bogatą wyobraźnią. Od tej pory życie rodzeństwa zmienia się diametralnie. Ania Shirley to osóbka nieprzeciętna. Jej charakterek wprowadzi ją nie raz w kłopoty. Od teraz Zielone Wzgórze i całe Avonela nie będzie już takie samo.
Pełna humoru opowieść o rudowłosej sierotce, która niespodziewanie znajduje swoje miejsce na świecie, podbiła serce miliona czytelników. Także i moje. Ania już od pierwszych kilku stron powieści zyskuje moją sympatię na nowo. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to jedna z moich ulubionych postaci literackich. Niepohamowany entuzjazm, nieograniczona wyobraźnia i wybuchowy temperament tej młodej panny sprawiają, że nie można jej nie pokochać. Kłopoty w które wpadała wraz z Dianą wywoływały za każdym razem uśmiech na mojej twarzy. I tęsknotę. Ale za czym? Nie wiem. Może za utraconym dzieciństwem i latami beztroski, kiedy to człowiek nie musiał martwić się co będzie jutro.
Teraz kilka słów o sposobie wydania. I w tym przypadku mój zachwyt się kończy. Czcionka jest duża, przez co pozornie łatwo się czyta. Wydawca postawił na objętość książki. Dużo przestrzeni na kartce mnie osobiście drażniła. Być może dlatego, że byłam przyzwyczajona do sposobu, jaki wydaje Nasza Księgarnia. I okładka wydania z 1998 roku bardziej do mnie przemawia. Można powiedzieć, że oddaje charakterek Ani. :) Pewnie za jakiś czas zaopatrzę się w publikację Naszej Księgarni. Bo ta, którą mam tylko mnie irytuje. To był w sumie jedyny mankament przy czytaniu.
Opowieść o Ani z Zielonego Wzgórza czytałam z wielką przyjemnością, jak za czasów dzieciństwa. Język prosty, lekki i przyjemny. Plastyczne opisy miejsc i kwieciste porównania pomagają nam wyobrazić sobie te wszystkie miejsca, które dziewczynka pokochała. Wiem, że się powtarzam, ale teraz, gdy jako kobieta dorosła czytam o przygodach rudowłosej Ani, jestem tak samo oczarowana, jak w wieku kilkunastu lat. Taka książka po prostu się nie nudzi. Mogłabym wracać do niej cały czas. I będę. Jeśli będzie dane mi mieć córeczkę, na pewno będę czytać jej przygody panny Shirley. I mam nadzieję, że zapała do dziewczynki taką samą miłością, jak ja.
Czy polecam? Oczywiście! Wręcz jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich dziewczyn bez wyjątku. Chociaż myślę, że i płci przeciwnej losy Ani mogą przypaść do gustu. ;) Pełna humoru i ciepła powieść dla młodzieży, z której można wynieść wiele dobrego.
http://ivka86.blogspot.com/2013/02/ania-z-zielonego-wzgorza-lucy-maud.html
w końcu trzeba się ocknąć z marzeń, a to boli."
?,,-Marylo,czyż nie miło jest pomyśleć, że jutro przyjdzie nowy dzień, w którym nie popełniło się jeszcze żadnego błędu?"
?,,Oczywiście,najlepiej jest się starać i wygrać, ale starać się i ponieść porażkę to przecież także nie wstyd."
?Nie czytałam ,,Ani z Zielonego Wzgórza" w szkole,ale nadrobiłam teraz i jestem w tej historii zakochana.Książka o rudowłosej Ani Shirley to flagowy przykład klasyki literatury dziecięcej,chociaż ja przypisałabym do tej kategorii zaledwie 1/3 tej powieści.
?Dziewczynka trafia pod opiekę rodzeństwa Cuthbertów mając 11 lat.Jest rezolutna, wygadana, często wpada w kłopoty.Potrafi też wybuchnąć złością, wylewać morze łez,a co najpiękniejsze - posługuje się cudownym, wzniosłym językiem.W jej małych dziwactwach skrywa się wiele uroku.Ania docenia otaczającą ją naturę,a dzięki swojej bujnej wyobraźni dostrzega w znanych miejscach więcej niż inni.Wraz z akcją książki dziewczynka dorasta i zmienia się w dorastającą, młodą,16 letnią kobietę z ambicjami.Nadal ma marzenia, ale nie ,,trajkocze" jak kiedyś.Wiele myśli pozostawia dla siebie, twardo stąpa po ziemi.
?,,Ania z Zielonego Wzgórza" to przepiękna książka o sile przyjaźni, o miłości rodzącej się między opiekunami a dziewczynką.To historia o dorastaniu,która przypomina czytelnikowi o czasach beztroskiego dzieciństwa.Cudowne tłumaczenie pozwala chłonąć przygody Ani strona za stroną.
Wydanie tej serii jest fenomenalne. Format, faktura okładek, wklejki, uważność na detale.?
Oj, z Aneczką było mi nie po drodze. Trochę czytałam, trochę słucham, ostatecznie wymęczyłam w ciągu kilku miesięcy. Nie porwała mnie, nie czekałam z ustęsknieniem na dalsze losy Ani (może to wynika z faktu, że jako dziecko nie czytałam tej lektury - a widać, że wiele osób leci na sentymencie do Ani, co jest dla mnie zrozumiałe, nie neguje tego). Dla mnie Ania była za dziecinna, a kiedy już dojrzewała także nie potrafiło mnie to przekonać. Nie mam swojej ulubionej postaci, nie rozczulały mnie ciągłe początkowe wpadki Ani. Nie sięgnę po kolejne tomy. Cieszę się, że zapoznałam się z historią, ale nie była to łatwa przeprawa
Po raz drugi przeczytałam tę książkę. I nie żałuję. Wydaje mi się, że na tym się nie skończy. Wezmę w ręce kolejne tomy. Wszystko podpowiadało mi, że jest to dobry czas na powrót do Ani. Układanie opowiadania z siostrzenicą właśnie o tej rudowłosej dziewczynce, później Netflix i ekranizacja książki, na końcu oczarował mnie pewien profil na Instagramie poświęcony w dużej mierze Ani z Zielonego Wzgórza.
Tytułowa bohaterka przez pomyłkę trafia pod czułe skrzydła Maryli i Mateusza. Cuthbertowie, starsze już rodzeństwo, decyduje się przygarnąć chłopca, który będzie im pomocą w gospodarstwie. Kiedy na stacji Mateusz widzi tylko dziewczynkę, jest zdezorientowany. Zabiera Anię do domu, gdzie zdziwieniu jego siostry nie ma granic. Maryla kategorycznie postanawia wyprostować pomyłkę, czym wywołuje olbrzymią rozpacz u nowo przybyłej. Ania. Niezwykłe dziecko z pokaźnych rozmiarów wyobraźnią w mig zdobywa serce Mateusza. Zdaje się, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Maryla zaś początkowo nie podziela tych uczuć, ale jak wiemy, wszystko może się zdarzyć.
Lucy Maund Montgomery miała rewelacyjny pomysł. Ponadczasowy. Ania jest nadal żywa. Po książkę sięga nie tylko uczeń szkoły podstawowej, ale również nie jeden dorosły. Odkrywa tym samym rudowłosą dziewczynkę na nowo. Ta historia bawi a przede wszystkim bardzo mocno porusza serce. Zmiękcza je i rozczula. Zupełnie inaczej patrzę na nią teraz, inaczej odebrałam ją kiedyś.
Z przyjemnością sięgnę po kolejne części. Pamiętam, że kilkanaście lat temu utknęłam na części zatytułowanej ,,Wymarzony dom Ani". Mam nadzieję, iż tym razem dobrnę do końca serii.
A Wy? Czytaliście całość? Kiedyś? Może czytacie teraz? Lubicie Anię? Ostatnio w zapowiedziach wydawnictw systematycznie pokazują się kolejne tomy w nowych oprawach. Które wybieracie? Ja to od MG! Jest świetne i do tego ten sam przekład, który miała kiedyś Nasza Księgarnia. Nie może być nic lepszego. Z niecierpliwością czekam na kolejne części właśnie od nich.
Bardzo podobała mi się ta książka. Były tam śmieszne przygody.
"W stronę miłości" to drugi, po "Okruchach światła", zbiór nie znanych dotąd polskiemu czytelnikowi opowiadań L.M.Montgomery. Łączy je wspólny...
Po latach Anne Shirley w końcu poślubia swojego ukochanego, doktora Gilberta Blyhte'a. Państwo młodzi nie byliby sobą, gdyby nie znaleźli urokliwego...