Alight/Rozpaleni

Ocena: 4.5 (6 głosów)
M. Savage, zwana Em, przewodzi grupie dzieciaków, które obudziły się w dziwacznych trumnach, w tajemniczym pomieszczeniu, nie wiedząc, kim są ani jak się tam znaleźli. Krok po kroku, niebezpieczeństwo po niebezpieczeństwie, odkryli swoją tożsamość i prawdę o tym, co ich czeka. Stworzono ich jako ciała dla Starszych, przeciwko którym się zbuntowali. Znajdują się na statku kosmicznym, który pędzi na planetę Omeyocan, gdzie ma czekać na nich lepsza przyszłość. Ale planeta, na której mają żyć, okazuje się nie być tym wyczekanym i wytęsknionym rajem. Ślady wymarłej cywilizacji są przerażające i złowieszcze, a w dżungli kryje się nowy wróg. I nie ma dokąd uciec.

Em i jej towarzysze stoją przed wyborem: walka albo śmierć. A gdy w ich szeregach coraz większe poparcie zyskuje niebezpieczny fanatyk wielbiący krwiożerczego boga, naprawdę zaczyna im grozić zagłada...

"M. Savage, niepowstrzymana i prawdziwa, jest cholerną bohaterką. Przygotuj się, bo stracisz oddech" Kristin Cast, autorka bestsellerowej serii Dom nocy o Alive

Informacje dodatkowe o Alight/Rozpaleni:

Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788372296603
Liczba stron: 488
Tytuł oryginału: Alight
Język oryginału: Angielski

więcej

Kup książkę Alight/Rozpaleni

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Alight/Rozpaleni - opinie o książce

Avatar użytkownika - paulina0944
paulina0944
Przeczytane:2017-07-10, Ocena: 4, Przeczytałam,

Po wielkiej walce i ucieczce do wahadłowca, bohaterowie dostają się na jakąś planetę. Wszystko tam wydaje się być opuszczone i zniszczone, dodatkowo okazuje się, że nie są tam sami. Zaczyna się walka o zdobycie pożywienia, o przywództwo i o prawdę. Tylko jak to się wszystko może skończyć?


Powiem szczerze, że bardzo bałam się tego tomu. Pierwszy był całkiem dobry, jednak z czasem zauważałam w nim coraz więcej wad i podobieństw do innych serii. Tutaj Alight. Rozpaleni bardzo przypominali mi połączenie Więźnia Labiryntu i Startera. Połączenie umysłu starszej osoby do młodego ciała, doskonałe i wyjątkowe jednostki, ucieczki, walki i bunt. Podobne, prawda? Z drugiej zaś strony tutaj jest więcej różnorodnych postaci. Każda jest inna i bardzo się wyróżniała i mimo że w książce nie brakuje bohaterów to łatwo da się ich odróżnić. Co teraz się znacznie poprawiło. Jestem pod wielkim wrażenie jak autor zmienił bohaterów pomiędzy tomami. Jak ktoś czytał moją recenzję pierwszego tomu, to wie, że nie podobały mi się one. Każda mnie w jakiś sposób wnerwiała, a teraz? Każdy z bohaterów czymś mi zaimponował i przeżywałam ich wzloty i upadki, choć Aramowskiego nie mogłam przeboleć! Nawet polubiłam Em i Bishopa :D Alight. Rozpaleni to naprawdę bardzo dobra kontynuacja! Jest przepełniona akcją, nieoczekiwanymi zwrotami i pełna zagadek. Mimo swojej objętości, czyta się ją szybko i przyjemnie. Przeżywamy wszystko równie mocno jak bohaterowie. A zakończenie to już w ogóle masakra! W takim momencie, z takimi informacjami nie pozostawia się czytelnika! Kurczę, ta ostatnia wiadomość od Gastona była straszna i jak ja mam teraz przetrwać nie wiedząc, o co tam chodziło?!

Podsumowując, jeżeli czytaliście Alive. Żywi to koniecznie przeczytajcie Alight. Rozpaleni. Jest to naprawdę genialna kontynuacja i widać, że autor wszystko sobie rozplanował i ma wielki pomysł na zakończenie. Już nie mogę doczekać się premiery kolejnego tomu!

Link do opinii
Avatar użytkownika - PatrycjaKuchta
PatrycjaKuchta
Przeczytane:2017-07-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
Od momentu kiedy M. Savage otworzyła oczy i odkryła, że jest uwięziona w trumnie nie opuszcza jej strach i ciągłe poczucie zagrożenia. Choć ona i reszta urodzinowych dzieci, są ŻYWI zaledwie od kilku dni, przeżyli więcej mrożących krew w żyłach przygód, niż my wszyscy razem wzięci. Po krwawej bitwie, poznaniu okrutnej prawdy o Starszych i brawurowej ucieczce, nadchodzi czas na nowe wyzwanie- Omeyocan- planetę, która ma stać się ich nowym, a zarazem pierwszym prawdziwym domem. Dla urodzinowych dzieci stały ląd oznacza nowe szanse i nowe nadzieje. Przede wszystkim jednak- nowy początek. Omeyocan jest jednak czymś obcym, nieznanym i co za tym idzie, pełnym niebezpieczeństw. Planeta fascynuje od pierwszej chwili kiedy mamy okazję zobaczyć ją oczami Em. Pełna jest niezwykłych budowli, tajemniczych roślin i czyhających zagrożeń. Bohaterowie będą musieli zmierzyć się z nieznanymi stworzeniami, licznymi pułapkami, ale także z głodem i wewnętrznymi podziałami. Wbrew pozorom największym zagrożeniem okażą się same urodzinowe dzieci. Kiedy obudziły się w trumnach były przekonane, że mają po dwanaście lat, czemu wyraźnie przeczyły niemal dorosłe ciała. Brutalność świata w jakim się znaleźli bardzo szybko pozbawiła ich dziecięcej niewinności, ale dopiero w tym tomie widać wyraźnie jak emocjonalnie dojrzewają i zmieniają się. Autor wystawia ich na próby, które są skokiem na główkę z dzieciństwa w dorosłość. Dzieciństwa, które – dodajmy – w ich przypadku trwało zaledwie kilka godzin. Funkcjonując w obcym, nieznanym świecie uczą się wszystkiego od podstaw, mając w zanadrzu tylko ciche podszepty zwodniczej pamięci. Wypływające na powierzchnię umysłu wspomnienia, kształtują ich sposób patrzenia na świat, ale kiedy zaczynają odzywać się w nich nieznane dotąd emocje, wszystko nagle stanie się o wiele bardziej skomplikowane. Intensywność nowych doznań całkowicie ich oszołomi, spodziewajcie się więc eksplozji emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, a także szalejących hormonów i pełnej napięcia walki o władzę. Cały świat wykreowany przez autora jest jednym wielkim znakiem zapytania. Tyle tu do odkrycia, tyle do zobaczenia. Tymczasem autor nie ma zamiaru bawić się w leniwą eksploatację nowej planety i postanawia od razu rzucić bohaterów na głęboką wodę przerażających przygód. Akcja jest tak dynamiczna, że przez pierwsze kilkanaście stron nie mogłam się skupić na szaleńczo pędzących wydarzeniach. Dzieje się dużo i szybko, zupełnie jak w jedynce i przez długi czas byłam pewna, że powiem Wam na koniec, że autor utrzymał poziom poprzedniego tomu. Teraz jednak nie mogę się z tym zgodzić, bo… okazuje się, że znacząco go podniósł. Byłam bardzo zadowolona z rozwoju akcji, ale też wybranych przez Siglera rozwiązań. Autor w najmniejszym stopniu nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. O CZYM? „Alight”, to dynamiczna, opowieść, pełna akcji, przygód i nowych emocji. Em po raz kolejny poprowadzi czytelnika po jednym z najbardziej tajemniczych zakątków galaktyki i udowodni, że jej przygody mogą stawać się coraz ciekawsze, bardziej mroczne i emocjonujące. Cudowni, niesamowicie wyraziści bohaterowie i pełne tajemniczości tło zachwycą nawet najbardziej wymagających czytelników, a akcja nie zawiedzie żadnego poszukiwacza przygód. Autor wykorzystuje motywy znane z „The 100” i „Avatara” i łączy je ze swoją szaloną wyobraźnią, tworząc iście wybuchową mieszankę. Ta opowieść rozpali Was do czerwoności, jestem tego pewna! http://beauty-little-moment.blogspot.com/2017/07/alightrozpaleni-scott-sigler.html
Link do opinii

Savage, zwana również Em, przewodzi grupie zagubionych nastolatków, którzy - tak samo jak ona - obudziły się w trumnach. Naznaczeni ogromnymi lukami w pamięci, przerażeni uwięzieniem w makabrycznym miejscu przypominającym grobowiec próbują wspólnymi siłami wydostać się z tego paskudnego więzienia, w międzyczasie starając się poznać własne ja. Niestety wszechobecne niebezpieczeństwa w postaci niezbadanych sił wyższych oraz tajemniczych kreatur krzyżują ich plany, ale nie na długo...

Em udaje się uratować swój lud i uciec jak najdalej od pokrak uprzykrzającym im życie, a to za sprawą statku kosmicznego, który przenosi ich na planetę Omeyocan, gdzie ma na nich czekać cisza i spokój. Savage nie przypuszcza jednak, że to, co zobaczy, może spędzić sen z powiek.

Omeyocan wcale nie przypomina idyllicznego miejsca do egzystencji. Ślady wymarłej cywilizacji są przerażające i złowieszcze, a wszechogarniający chaos skrywa sporo przykrych niespodzianek. Także otaczająca ich dżungla nie zachęca do grupowych spacerów, a co dopiero w pojedynkę... Em, pomimo strachu, postanawia jednak zaryzykować i podjąć walkę z nowymi niebezpieczeństwami.

Czy Savage zdoła pokonać własne słabości, byle tylko udowodnić, że jej przywództwo nie było pomyłką? A może popełni szereg niewybaczalnych błędów, które staną się idealnym argumentem kogoś, kto już od dłuższego czasu stara się jej zaszkodzić? I co, jeśli dawny wróg nadal drepcze im po piętach?

 

Jeżeli kiedykolwiek zorganizowałabym konkurs literacki, w którym istniałaby kategoria ,,najbardziej kreatywny autor", to bez wątpienia brylowałby w niej nie kto inny, jak Scott Sigler. Miałam już styczność z wieloma pomysłowymi pisarzami, ale ten pan, z książki na książkę, zaczyna przechodzić samego siebie! Samym tego przykładem jest ogromna zmiana zachodząca w trakcie lektury. Jak przy [Żywych] czasami czułam się zmęczona wymyślną fabułą i pokrętnymi zdarzeniami, tak przy [Rozpalonych] ani przez chwilę nie odczuwałam takich emocji. Co więcej - pragnęłam coraz więcej i więcej, a już i tak Scott Sigler zaoferował mi naprawdę sporo.

Zmiana otoczenia znacznie wpłynęła na pobudzenie mojej wyobraźni, choć ciekawość nadal czekała na upragnione elementy układanki mogące uzupełnić brakujące luki powstałe po zakończeniu pierwszego tomu. Chciałam wraz z Em poznać ich prawdziwą tożsamość oraz odkryć znaczenie otaczających ją i jej lud znaków i po części doczekałam się tego. Zaserwowane fakty w jakimś stopniu zapełniły dziury, choć zdaję sobie sprawę z tego, że jest jeszcze wiele rzeczy do odkrycia. Ale żeby odciągnąć mnie od rozmyślania nad tym aspektem książki, autor postanowił popracować nad moją kondycją czytelniczą. Niemal na każdym kroku działo się coś istotnego: akcja goniła akcję, tajemnica próbowała dogonić tajemnice, a intryga starała się zastąpić inną intrygę. Dorzućmy do tego jeszcze szereg niespodziewanych zwrotów akcji oraz totalnie dystopijny klimat i mamy pakiet doskonały. Tylko w jednym momencie miałam wrażenie Déj? vu, a to za sprawą stworów utrudniających życie Em i jej ekipie. W trakcie czytania fragmentu poświęconego ucieczce bohaterów przed gigantycznym wrogiem miałam przed oczami podobną scenę z książki innego autora, który również specjalizuje się w tego typu nurtach gatunkowych. To właśnie jeden z drobnych elementów, który nieco nie przypadł mi do gustu, ale pytanie: A gdzie pozostałe? Za moment wszystko wyjdzie na jaw!

 

,,Niemówienie prawdy niczym nie różni się od kłamstwa".

 

Jeżeli czytaliście moją recenzję pierwszego tomu, to zapewne pamiętacie, że Savage przechodziła powolną przemianę osobowości. Obudziła się jako dziecko zamknięte w dorosłym ciele, lecz z każdym kolejnym działaniem zaczynała się zmieniać w silną i wybuchową przywódczynię. W [Rozpalonych] raz na zawsze pożegnała się z dziecięcą naturą, jednakże musiała stoczyć walkę sama ze sobą, kiedy ognisty temperament próbował przejmować nad nią kontrolę. Jako głowa ludu nie mogła sobie pozwolić na pochopne decyzje, a właśnie ta część jej mogła to uniemożliwić, a tym samym ułatwić zadanie zdrajcy czyhającemu na każdy zły ruch Savage. Cały czas kibicowałam Em w walce o bycie lepszą wersją samej siebie, bo niekiedy naprawdę zaskakiwała mnie swoimi wyskokami, i to nie tylko pozytywnie. Czasami miałam ochotę wziąć jej włócznię i pacnąć ją w łepetynę tak mocno, aż się opamięta. Na szczęście byli tam tacy, którzy pokazywali przywódczyni, iż przekracza granice rozsądku, tylko czy zawsze ich słuchała? Domyślcie się już sami.

Nie tylko Savage przeszła ogromną metamorfozę. Wielu istotnych bohaterów również postanowiło zawalczyć o samych siebie. Oczywiście nie każdy z nich przechodził ją pomyślnie, przez co nieraz grał mi nerwach, jednakże zdarzały się jednostki automatycznie kupujące moje serce, przez co nawet wtedy, gdy robili coś źle, nie umiałam się na nich gniewać. Przypuszczam, że było to również spowodowane tym, że poznałam te postaci znacznie lepiej, co zmieniło moją ocenę o nich. To nie zmienia faktu, iż na niektórych dzieciakach ogromnie się zawiodłam. W sumie zadziałała tutaj dziwna magia, bo zaczęłam się wkurzać na ukochanych bohaterów, a rozpływałam się nad tymi, które kiedyś mi podpadły. Czy to źle?

Przy [Żywych] określiłam styl pisania Scotta Siglera za zwyczajny, niewyróżniający się na tle innych autorów, gdzie jego jedyną przewagą nad nimi wszystkimi stanowi kreatywność, tak teraz nie jestem w stanie napisać tego samego. Otóż ten pan (jak już wcześniej wspomniałam) wskoczył na wyższy poziom, przez co nawet jego kunszt uległ całkowitej poprawie. Świadczą o tym lepiej skonstruowani bohaterowie, dokładniejsze opisy czy też wachlarz kolejnych niespodzianek porozrzucanych na kartach książki. Jeśli utrzyma ten poziom przy trzecim tomie (lub nawet go przewyższy) to ja zapewne będę go czytać miesiącami, byle tylko się nie rozstawać z tym światem.

 

Podsumowując:

[Rozpaleni] to kolejna z książek wyłamujących się ze stereotypu, jakoby na dalszych tomach danych serii wisiała klątwa ,,gorszej jakości", ponieważ niweluje ona jej znaczenie już w trakcie pierwszego rozdziału! Wystarczy tylko chwila, a już czytelnik zatraca się w dalszych dziejach Em i jej świty. Dlatego też jeżeli zakochaliście się w [Żywych] lub żywicie do nich urazę - zaryzykujcie i sięgnijcie po ten tytuł. Przypuszczam, że zapłoniecie, ale nie z powodu nienawiści do autora. Wręcz przeciwnie: Rozpali się w was ogień niedosytu.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2017-06-26, Ocena: 3, Przeczytałem,
A LIGHT NOVEL Po ,,Alight", mimo nieznajomości pierwszego tomu cyklu, sięgnąłem zachęcony opisem. Opisem brzmiącym dość enigmatycznie, ale intrygująco, coś jakby na skrzyżowaniu horroru i Science Fiction bez przewagi którejś ze stron. To, że powieść przeznaczona była dla grupy wiekowej young adult nie przeszkadzało mi zupełnie, choć wiedziałem, że na zbyt mocną treść nie mogę liczyć. Co jednak z tego wszystkiego wynikło? Na początek rzućmy okiem na treść. Grupa nastolatków obudziła się w trumnach, niczego nie wiedząc, łącznie z tym, kim są. W końcu udało im się odkryć przerażającą prawdę o sobie: że mieli być ciałami dla Starszych. Niczym więcej. Jak można łatwo się domyślić zbuntowali się, wygrali, chociaż tradycyjnie dla takich przypadków, kosztowało ich to wysoką cenę i obecnie zmierzają do miejsca, które ma im zapewnić lepszą przyszłość. Omeyocan, bo tak nazywa się ta planeta, wita ich jednak kolejnymi zagrożeniami. Sen o lepszym życiu rozwiewa się, Em i jej towarzysze muszą zmierzyć się z nieznanym czającym się w ruinach dawnej cywilizacji oraz tym, co jeszcze czeka na nich w tym świecie. Znów nic nie wiedząc, tracąc resztki nadziei, wikłają się w coraz trudniejsze sytuacje, kiedy w ich własnych szeregach pewien fanatyk zaczyna zdobywać coraz większe poparcie... Jest ciekawie, lekko i przyjemnie, ale nie tego się spodziewałem. A przynajmniej nie do końca. Potencjał na opowieść był naprawdę duży, zaczynając od nastolatków przeznaczonych jako ciała dla innych, na eksploracji nowego, groźnego świata kończąc, historia miała szansę pokazać coś niezwykłego. Mogła skłonić do myślenia, skupić się na dylematach moralnych i narastającym napięciu. Autor tymczasem zdecydował się na prostą rozrywkę SF dla nastoletnich czytelników. Jest dużo akcji, dużo fajerwerków, dużo efektownych scen i próba pokazania, co potrafi wyobraźnia, ale niewiele ponad to. Oparcie całej rzeczywistości, w jakiej żyje Em i pozostali, na mieszance elementów różnych starożytnych kultur nie jest odkrywcze, tym bardziej nie udało się też tego wykorzystać w pełni. Nawiązania do nich ograniczają się do powierzchownych rzeczy i nazewnictwa, zapominając o potencjale. Za to na plus należy zaliczyć autorowi to, w jaki sposób pisze. Nie ma w jego stylu nic odkrywczego czy indywidualnego, ale jest lekki i nienurzący, dzięki czemu powieść pochłania się szybko i bezboleśnie. Czyli, jak na młodzieżowe książki przystało. Kto lubi takie klimaty, śmiało może przeczytać ,,Alight", jednak poszukujący głębszych, poważniejszych treści raczej niech sobie odpuszczą. Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/06/26/alightrozpaleni-scott-sigler/
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2017-07-14, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Egzemplarz recenzencki,
Inne książki autora
Infekcja
Scott Sigler0
Okładka ksiązki - Infekcja

Masz dość softowej science-fiction? Dość wędrówki po światach alternatywnych? Szukasz napięcia i akcji, która będzie Cię trzymać w emocjonalnym...

Alive/Żywi
Scott Sigler0
Okładka ksiązki - Alive/Żywi

Budzą się w ciemności, w ciasnej przestrzeni, której nie pamiętają. Potem napotykają korytarz – jeden, drugi, trzeci. Nie wiedzą dokładnie, ile mają...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy