Alice i Oliver

Ocena: 5 (2 głosów)

Nowa przejmująca LOVE STORY XXI WIEKU

Alice Culvert ma w sobie prawdziwą moc: jest pełna pasji, niezależna, bystra i prześliczna. Przyciąga uwagę wszędzie, gdzie tylko się pojawi, nawet w gwarnym Nowym Jorku lat 90. - i jest tym zachwycona. Żyje bardzo intensywnie - tym trudniej uwierzyć, kiedy poznaje lekarską diagnozę swego stanu... Tak pełna energii osoba nie może przecież po prostu zniknąć. Życie Alice i jej męża Olivera nagle sprowadza się do jednego: walki o przetrwanie. Para walczy z chorobą, stawiając również czoła meandrom systemu opieki zdrowotnej, dobrym intencjom bliskim i głębokiemu, niebezpiecznemu stresowi, który odpycha od siebie małżonków. Charles Bock szczerze, humorystycznie, mądrze i czule opisuje niezapomnianą historię pewnej rodziny - zainspirowaną jego własnymi, osobistymi przeżyciami.

Informacje dodatkowe o Alice i Oliver:

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788328050648
Liczba stron: 384

więcej

Kup książkę Alice i Oliver

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Alice i Oliver - opinie o książce

Avatar użytkownika - Magnolia044
Magnolia044
Przeczytane:2018-05-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2018,

„Nie goń za przeszłością (…) Nie gub się z przyszłością”.

„Alice i Oliver” to piękna, skłaniająca do refleksji, dbale napisana książka z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, w której autor bez zbędnego koloryzowania ukazuje ciężką walkę z chorobą, jaką jest ostra białaczka szpikowa i porusza kwestię tego, jaki wpływ miała na Alice, Oliviera i bliskich. Opisał to wiarygodnie, szczerze i mądrze, gdyż sam dokładnie tego samego doświadczył u boku swojej żony. Całość jest jedynie inspirowana własnymi przeżyciami oraz notatkami małżonki z jej osobistego dziennika, dlatego nie jest to lektura łatwa i nie można jej przypisać do literatury rozrywkowej. Tutaj emocje są tak silne, że czasami czytelnik nie wytrzymuje tego, bo niepostrzeżenie połączy go z bohaterami na tyle silna więź, że zwyczajnie musi na chwilę odpocząć.

To wzruszająca historia o miłości, walce z chorobą i próbie czasu, której poddani są bohaterowie. Nie jest łatwo i bezboleśnie, ale warto przeczytać. Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2018-04-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,

Alice Culvert ma w sobie prawdziwą moc: jest pełna pasji, niezależna, bystra i prześliczna. Przyciąga uwagę wszędzie, gdzie tylko się pojawi, nawet w gwarnym Nowym Jorku lat 90. – i jest tym zachwycona. Żyje bardzo intensywnie – tym trudniej uwierzyć, kiedy poznaje lekarską diagnozę swego stanu… Tak pełna energii osoba nie może przecież po prostu zniknąć. Życie Alice i jej męża Olivera nagle sprowadza się do jednego: walki o przetrwanie.
Po tym wstępie chyba każdy bez problemu domyśli się, że lektura powieści Charlesa Bocka do łatwych i przyjemnych nie należy. Tak to już jest z historiami, gdzie jednym z „głównych bohaterów” staje się śmiertelna choroba. Bocka zainspirowały do napisania tej książki własne przeżycia, ale potrafił – mimo wszystko – opisać je mądrze, bardzo szczerze a przy tym trochę humorystycznie.


Alice i Oliver Culvertowie są młodym małżeństwem z maleńkim dzieckiem. Są szczęśliwi i niczego już im więcej nie trzeba. Mają siebie, mają córeczkę, którą kochają ponad wszystko. Ale ta książka to nie bajka i nie będzie jak w bajce cudownego, bezproblemowego życia. Już od początku opowieści dowiadujemy się o chorobie Alice. Cała powieść przesycona jest walką z chorobą, ale nie tylko. Na małżeństwo czekają również inne kłopoty związane z bezdusznością systemu opieki zdrowotnej i ubezpieczeniowej. Szczerze mówiąc miałam ochotę czymś rzucić, coś rozerwać i nigdy, przenigdy nie znaleźć się w podobnej sytuacji.


Powieść Charlesa Bocka nie jest łatwą książką. Czytanie jej zwyczajnie boli. Podczas lektury weseliłam się, wściekałam, cierpiałam razem z bohaterami. To książka, której nie czyta się szybko, a coś takiego jak akcja w tym przypadku nie istnieje, ale nie to przecież jest w niej ważne. Ciężar emocjonalny jest przeogromny i sądzę, że nie każdy jest w stanie udźwignąć tę historię. Alice i Oliver to ten rodzaj literatury, który powinno się czytać bez pośpiechu, analizując każdy akapit, każdą stronę.


Styl amerykańskiego pisarza może troszkę zmęczyć czytelnika. Dużo w nim opisów i przydługich zdań oraz technicznych szczegółów związanych z chorobą. Ale sądzę, że to wszystko jest potrzebne i czemuś służy. Bohaterowie natomiast są przede wszystkim jacyś. Nie są ani do końca dobrzy, ani źli – jak każdy z nas. Bo każdy z nas mógłby się znaleźć na ich miejscu. I w związku z tym domyślacie się chyba, że nie da się ich całkowicie polubić. Na pewno ich postaci wzbudzają zainteresowanie, ale i kontrowersje.


Alice i Oliver to mocna i szczera książka z dużym ładunkiem emocjonalnym. Autor bez zbędnego koloryzowania pokazuje nam walkę z chorobą i systemem, który ma chorym służyć. Do bólu prawdziwa historia, która w życiu miała swój pierwowzór. Zdecydowanie powieści Bocka nie polecam czytelnikom bardzo wrażliwym, bo jak napisałam wcześniej nie jest to pozycja przyjemna i łatwa w odbiorze. Na pewno nie jest to lektura rozrywkowa. Polecam tym z was, którzy czują się na siłach by zmierzyć się ze śmiertelną chorobą. Ale wybór pozostawiam wam.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2019-03-10,

Czasem wydaje się, że mamy wszystko i nic nie jest w stanie zburzyć naszego szczęścia. Cieszymy się każdym momentem, zdecydowanie odczuwając, iż dobra passa będzie trwał wiecznie. Jednak los bywa nieprzewidywalny, w naprawdę okrutny sposób. Potrafi zniszczyć radość w ciągu sekundy…

Alice Culvert to kobieta spełniona. Mieszka w Nowym Jorku. Ma pasję, artystyczną duszę, urodę, wspaniałego męża, Olivera, kilkumiesięczną córeczkę. Żyje intensywnie, czerpiąc garściami. Pewna siebie, swoich atutów, czasami sprawia wrażenie narcystycznej. Myśli, że nic nie zdoła zatrzymać jej pędu, lotu z dala od wszelkich problemów. Niestety, upadek okazuje się brutalny oraz bolesny. Kobieta zaczyna się gorzej czuć, a diagnoza dobija — ostra białaczka szpikowa. Alice potrzebuje przeszczepu szpiku kostnego, natychmiastowego wdrożenia w leczenie. Ta sytuacja diametralnie zmienia całą rodzinę. Culvertowie zdają sobie sprawę z faktu, że Alice może nie dożyć dorosłości małej Doe. Na szczęście, kobieta ma wokół siebie cudowną matkę, wiernych przyjaciół, a co najważniejsze, męża. Rozpoczyna się dramatyczna walka o poprawę stanu zdrowia, która jest okupiona wieloma łzami, tragicznymi splotami wydarzeń. Oliver rozumie, iż biurokracja ma beznadziejny wpływ na ratowanie chorych, a chęć naprawy sytuacji stopniowo wpędza go w załamanie. Na obrazku pozornie idealnego małżeństwa pojawiają się rysy. Czy uda się ocalić i miłość, i życie?

Muszę się przyznać, że czasami (w porządku, często) zdarza mi się oceniać książkę po okładce. No, może nie oceniać, a wyrażać ogromną ochotę na przeczytanie danej pozycji. Tak było w tym przypadku. Gdy zauważyłam zapowiedź premiery powieści Charlesa Bocka, to niezbyt skupiłam się na treści. Szata graficzna po prostu podbiła moje serce. Mało potrzeba, aby zauroczyć człowieka. Po pierwszym wrażeniu zaczęłam zgłębiać się w sam opis, który wydał mi się na tyle ciekawy, że już zrozumiałam, iż rzeczywiście powinnam sięgnąć po tę publikację. Lektura za mną, więc jestem gotowa stwierdzić — dobry wybór. Jakoś ostatnio mam szczęście trafiać na książki związane z rzeczami ciężkimi. Tym razem tematyka krąży wokół choroby. Wyniszczającej, zdradliwej. Odrobinę obawiałam się tej lektury, natłoku poruszeń. Zechciałam zaryzykować, było warto. Chociaż dziwna „duchota” nadal mi towarzyszy.

Koniecznie muszę wspomnieć, że Charles Bock dobrze wie, o czym pisze. Jego żona, Diana Joy Colbert, przegrała walkę z rakiem krwi. Kobieta w ciągu choroby prowadziła dzienniki, gdzie marzyła o stworzeniu publikacji opowiadającej o jej przeżyciach. Niestety, nie zdążyła tego zrobić. Jednak zostawiła sporo notatek, które pozwoliły Bockowi odpowiednio poprowadzić narrację „Alice i Olivera”, z perspektywy umierającej osoby. Kolejnym wspólnym mianownikiem między powieścią a rzeczywistością jest malutka córeczka. Lily miała sześć miesięcy, gdy Diana została zdiagnozowana. To wszystko dodaje wiarygodności. Doskonale czuć, że autor przeszedł przez piekło. Piękny hołd złożony ukochanej kobiecie, o której ciągle pamięta.

Bock ma skłonność do rozszerzania wątków, o dużo technicznych szczegółów, małych detali, pozornie niewiele wnoszących do akcji. Świetnie rozumiem, że mnóstwo czytelników może się poczuć znudzonych tych zabiegiem. Mnie przypadło to do gustu, głównie ze względu na kryjącą się za fikcją historią Diany. Myślę, iż pisarz pragnął nadać swojemu dziełu porządny rys prawdy. Dlatego nie warto się spieszyć w trakcie lektury, dać sobie czas, chłonąć każdą linijkę. Ja sama powolutku przechodziłam przez kolejne rozdziały, na przekór ogromnemu zainteresowaniu dalszymi wydarzeniami. Chyba troszkę bałam się zakończenia.

Bohaterowie są ludzcy. Charles Bock nie narysował laurki idealnej pacjentki, nad którą należy się ciągle litować. Alice ma trudny charakter, jednak stopniowo zaczyna wzbudzać jakiś dziwny rodzaj sympatii. Prawdopodobnie wynikający z jej braku perfekcji. Natomiast za najciekawszą postać uznaję Olivera. Nie chciałabym zdradzać zbyt wielu faktów, aby nie uprzedzać, ale jego zachowanie to szalenie interesujący portret psychologiczny człowieka cierpiącego z bliskim. Z pewnych względów nie wiem, czy dotknie Was współczucie, chociaż uważam, że również będziecie zaintrygowani. Osobiście długo biłam się z myślami w tej kwestii! Trochę żałuję, iż autor częściej skupiał się na przebiegu choroby niż życiu wewnętrznym. Mimo tego, sporo można sobie dopowiedzieć, bez zbędnej imaginacji.

„Alice i Oliver” to książka poruszająca skomplikowany temat, złożony, wprowadzająca w dość depresyjny nastrój, lecz jednocześnie potrzebna. Spodoba się osobom niebojącym się prawdziwych wzruszeń, drżenia o los bohaterów, które są w stanie znieść tę dawkę emocji. Wówczas będą zadowoleni. Bardzo dobra powieść, mimo drobnych niedociągnięć, w ogólnym rozrachunku wypada na plus.

Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2019-03-10,

Życie Alice zmieniło się z dnia na dzień. Jej pasja, zamiłowanie piękna, artystyczna dusza, miłość do bliskich i szacunek dla każdego dnia odebrane jej zostały za sprawą przejmującej diagnozy: białaczka. To jedno słowo zdeterminowało każdy aspekt jej życia, zmuszając do nierównej walki. Przy Alice nieustannie trwał jej mąż. A ta historia wydarzyła się naprawdę.

Do “Alice I Olivera” przyciągnęły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze tematyka chorobowa, która nieustannie mnie zachęca, wciąż na nowo, obnażając ludzkie charaktery, dodając realizmu i pozwalając pogłębić swą wiedzę w czasie lektury. Druga sprawa to podpieranie się faktami- w czasie tworzenia powieści autor wykorzystał dziennik swej zmarłej żony, podobnie jak książkowa bohaterka, chorującej na białaczkę. Połączenie tych elementów zaintrygowało mnie na tyle, że nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu.

Każda strona tej opowieści przesycona została bolesnymi wspomnieniami jej autora. Bock przelał na papier głębokie emocje, jakie towarzyszyły zarówno jemu, jak i jego ukochanej podczas walki z chorobą. Ich szanse nigdy nie były wyrównane, a w całym tym bólu obydwoje zatracili godność, człowieczeństwo, a nawet własne zasady, którymi kierowali się, zanim zmieniły się okoliczności. Autor opowiada nam swą historię z niezwykłą szczerością. Choć prawdziwość wydarzeń została urozmaicona literacką fikcją, a bohaterka powieści jest nieco inna od jego małżonki, to jednak „Alice i Oliver” naznaczeni zostali wiarygodnością i autentyzmem.

Książkowy realizm sprawił, że z wielką ciekawością i niecierpliwością poznawałam tę historię, podążając od jednej strony do kolejnej. Wiernie zaczytywałam się w poszczególnych rozdziałach, naprzemiennie poznając relacje Olivera i Alice. Odniesienie się do prawdziwych wydarzeń sprawiło, że ta historia jeszcze mocniej mnie poruszyła i jeszcze bardziej podziałała na moją wyobraźnię. Nie jest łatwo mówić i pisać o takich sprawach i z pewnością nie każdy chciałby się swoimi odczuciami podzielić, dlatego ta lektura okazała się dla mnie tak istotna i cenna. Pozwoliła mi poczuć wiele emocji, wywołała mnóstwo refleksji, skłoniła do odpowiedzi na pytania, z istnienia których nie zdawałam sobie wcześniej sprawy.

„Alice i Oliver” to powieść, którą czyta się trudno. Ciężki temat sprawia, że niełatwo się przemieszać od jednego rozdziału do kolejnego. Podczas lektury nie gnamy z zaskakującą prędkością, a pojawienie się zakończenia nie zaskakuje gwałtownie. To książka, nad którą warto się pochylić. Angażująca, ale wymagająca. Otrzymujemy możliwość poznania pięknej i wartościowej historii, ale my również musimy dać coś z siebie. Poświęcić czas, uwagę, skupienie. Moim zdaniem ta lektura jest tego warta. Poznawałam ją niespiesznie, nieco dawkując sobie emocje. Nie sprawdzałam gorliwie liczby stron, jakie pozostały do końca. Czytałam i czułam wdzięczność, że autor tę historię napisał, że chciał się nią podzielić, nawet, jeśli nieco ją urozmaicił.

Z pewnością nie jest to również jedna z tych opowieści, których bohaterów pokochamy od pierwszej strony. Okoliczności, w jakich znaleźli się Alice i Oliver, zmuszają ich do podejmowania decyzji, z których niekoniecznie mogą być dumni. Do stawiania kroków, jakie niekoniecznie postawiliby w innych sytuacjach. Nikt nas nie pyta, czy jesteśmy gotowi zmierzyć się z chorobą, czy damy sobie radę albo czy to odpowiedni czas na takie wyzwanie. Dla nich ten czas był najgorszy z możliwych, a rak nie obszedł się łagodnie ani z Nią ani z Nim. Dlatego podczas lektury nie mamy prawa oceniać i gładko decydować, czy lubimy ich czy nie. To postacie wielowymiarowe, ludzkie, charyzmatyczne, naznaczone dramatyzmem. Bohaterzy, o których nie sposób zapomnieć.

Powieść Charlesa Bocka zrobiła na mnie duże wrażenie. Lubię takie emocjonalne i szczere opowieści, których autorzy opowiadają dosadnie, nie dbają o tabu i nie starają się, by wszystko ładnie brzmiało. Otrzymałam dokładnie to, na co liczyłam i czego się spodziewałam. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać tę historię.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Szpital św. Judy
M.M. Perr
Szpital św. Judy
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Smugi
Małgorzata Starosta ;
Smugi
Krypta trzech mistrzów
Marcin Przewoźniak
Krypta trzech mistrzów
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy