Czego potrzeba do szczęścia kobiecie oprócz czarnych spodni, czarnego swetra i mężczyzny?
Spokoju, ale żeby nie było nudno,
rad, ale żeby się nikt nie wtrącał,
wina, ale żeby nie było kaca,
czułości, ale żeby bez przesady,
pracy, ale żeby codziennie?
podróży, ale żeby nie samolotem,
dobrych sąsiadów, ale żeby bez chomika,
dziecka, ale żeby bez kłopotów,
no i konsekwencji, ale żeby bez konsekwencji...
Jednym słowem, jak nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o miłość.
Judyta też jest tego zdania. Całkiem jak ja.
Katarzyna Grochola
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2006 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski
Jeśli wszystkie kobiety zachowują się tak po 40, to błagam o skonanie przed tą magiczną odmóżdżającą liczbą... Okropna bohaterka. Infantylna, niedojrzała, obwiniająca wszystkich o swoje własne błędy. Jej tok rozumowania był tak głupi, że miałam wrażenie czytania pamiętniczka 13-latki. Mimo to książkę czyta się szybko. Kiedy nie zwracałam uwagi na zachowanie Judytki, oczyma wyobraźni widziałam kawałek Ameryki i Wielki Kanion, łza zakręciła mi się podczas pożegnania Borysa.
W kilku słowach - historia głupia, z żenującą bohaterką, ale znalazłam momenty, które jakoś wpłynęły na moje emocje.
Ciąg dalszy zwariowanych perypetii Judyty i jej bliskich. Nasza główna bohaterka zmieniła redakcję, planuje wyjazd z Adasiem do Stanów, próbuje zrozumieć swoją córkę- świeżo upieczoną studentkę, która nie czuje się do końca szczęśliwa na wybranym wydziale... No i są jeszcze jej rodzice, którzy postanowili powtórnie stanąć na ślubnym kobiercu. Oj znów dużo się dzieje, uśmiech się pojawia na twarzy czytelnika nie jeden raz z powodu komicznych nieporozumień, dziwnych zbiegów okoliczności i zabawnych dialogów.
Podobało mi się . Polecam
"Upoważnienie do szczęścia" Katarzyny Grocholi to zbiór opowiadań o miłości i przyjaźni. W codziennej krzątaninie nie zauważamy tego, co najważniejsze...
Chcesz mieć lepszy dzień? A może miesiąc? A może wystarczy pocieszka na każdy tydzień? Oto pięćdziesiąt dwie historie, tyle, ile jest tygodni w roku...