Kiedy z czegoś dramatycznego rodzi się coś pięknego, może chodzić tylko o miłość.
Hélene miała trzydzieści trzy lata, gdy zmarła. Julien, jej mąż, przyrzekł, że po jej śmierci napisze do niej trzydzieści trzy listy – po jednym za każdy rok jej życia. Dotrzymał słowa.
Pisał żonie o ich synu Arturze, o tym, jak sobie bez niej radzi, o swojej rozpaczy i niegasnącej miłości. Każdy list chował w skrytce na cmentarzu Montmartre. Po pewnym czasie odczuł, że ten rytuał daje mu pocieszenie.
Pewnego dnia listy zniknęły, a na ich miejscu Julien znalazł małe kamienne serce...
Czy jego zranioną duszę zdoła ktoś wyleczyć?
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 310
Tytuł oryginału: Die Liebesbriefe von Montmartre
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Ewa Kochanowska
Miłosna historia, która zaczyna się w chwili śmierci ukochanej osoby. Julien przysięga umierającej żonie, że napisze do niej 33 listy, gdy ta odejdzie. Początkowo idzie mu bardzo ciężko, ale z każdym listem doznaje swego rodzaju pocieszenia. A gdy pewnego dnia listy znikają, a w ich miejsce znajduje kamienne serce, rozpoczyna grę, która zmieni jego życie i pozwoli mu pogodzić się ze stratą.
Okładka książki obiecuje "Ta powieść ukoi złamane serce, podaruje ci nadzieję i pozwoli docenić to, co masz". I trochę tak jest. Nie doznałam jakiegoś specjalnego katharsis, ani łez nie roniłam, ale książka faktycznie dodaje otuchy. Jest napisana sprawnie, poprawnie i literacko ładnie. Historia wciąga, opisy są ciekawe i nienużące, pokazujące Paryż w różnych odcieniach, zależnie od pory roku i nastroju bohaterów. Czuje się emocje, czuje się miasto. Historia jest równie prawdopodobna, co nieprawdopodobna, ale spodobała mi się idea procesu żegnania się ze zmarłym poprzez pisanie do niego listów i stopniowe godzenie się z utratą. Końcówka jakaś spłycona w stosunku do całości, ale ogólnie uważam, że to sympatyczna lektura, po którą warto sięgnąć.
Opinia ze strony www.zksiazkadolozka.pl
Na okładce książki możemy przeczytać, że ukoi ona nasze serca i podaruje nadzieję. I ja się z tym w pełni zgadzam. Jednak zanim to nastąpi – rozerwie nasze serce na strzępy.
Naszego głównego bohatera poznajemy w tragicznych okolicznościach – przeżywszy trzydzieści trzy lata umiera jego żona i wieloletnia przyjaciółka. Julien próbuje poradzić sobie w nowej roli samotnego ojca i wdowca, jednak ogromna miłość do zmarłej Hélène nie pozwala mu ruszyć naprzód. Zamiast tego pogrążony w rozpaczy zamyka się w sobie i ucieka przed światem.
„Życie stało się tak cholernie trudne. Wierz mi, naprawdę się staram. Próbuję być silny, tak jak mówiłaś, i żyć dalej – bez Ciebie.”
Nicolas Barreau to paryski pisarz, który na co dzień pracuje w księgarni. A w 33 razy, mój kochany widzimy wyraźne odniesienia do literatury, ale przede wszystkim poezji. Oprócz tych nawiązań mamy piękne tło Paryża. Jako że nigdy nie miałam okazji tam być – to właśnie ono zachwyciło mnie najbardziej. Dzięki temu powieść zyskała tragiczny, a zarazem romantyczny klimat. Nie wyobrażam sobie innego miejsca na ludzkie rozterki i nowy początek.
„Przecież mam dopiero cztery lata – szlochał i patrzył na mnie w panice wielkimi oczami. – Przecież mam dopiero cztery lata! – Nieszczęśliwy wyciągał rączkę do góry, pokazując mi cztery paluszki. – Nie mogę przecież być sam.”
33 razy, mój kochany to powieść przewidywalna i sztampowa. Niestety nie znajdziemy w niej niczego nowatorskiego, mimo wszystko czyta się ją sprawnie i z rosnącym poczuciem ulgi. I nie chodzi o ulgę spowodowaną zbliżaniem się do końca książki. Chodzi bardziej o uspokojenie emocji, bo choć akcja nie galopuje, to jednak serce przyspiesza przez smutek bijący od głównego bohatera.
„Serce to bardzo elastyczny mały mięsień.”
Całość polecam tylko osobom, które lubią powieści romantyczne i obyczajowe. Lubią na tyle, że nie przeszkadza im kolejna pozycja z podobnym schematem i emocjonalnymi bohaterami. Nie jest to coś, dla czego zarwiesz noc. Nie jest to również coś, co nie pozwoli o sobie zapomnieć. Ot, kolejna historia tragicznej miłości, pełna nadziei. Jednak warto ją poznać dla paryskiego klimatu i po to, aby sobie uświadomić, że nawet po najgorszej burzy może wyjść słońce. I by móc zobaczyć jak człowiek radzi sobie z żałobą.
Przypadki nie istnieją! Aurélie Bredin, która po śmierci ojca przejęła restaurację Le Temps des Cerises, jest o tym święcie przekonana. W ten brzemienny...
Alain Bonnard, właściciel małego kina studyjnego w Paryżu, jest romantykiem i lubi ludzi przychodzących do jego kina. W szczególności pewną kobietę w...
Przeczytane:2021-03-13, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2021,
Spodziewałam się romantycznej historii o sile miłości, jednak nieco się rozczarowałam. Jak dla mnie zawarte w książce listy są mało subtelne, momentami zastanawiałam się czy Julien tak naprawdę kochał swoją zmarłą żonę Hélène. Może autorowi chodziło o pokazanie w taki mocny sposób żałoby mężczyzny (?). Książka niestety mnie nie wciągnęła, brak w niej napięcia, a zakończenie można było przewidzieć już w jej połowie.