Morfina

Ocena: 4.94 (34 głosów)

Bóg?
Honor?
Ojczyzna?


Morfina!

Konstanty Willemann, warszawiak, lecz syn niemieckiego arystokraty i spolszczonej Ślązaczki, niewiele robi sobie z patriotycznych haseł i tradycji uświęconej krwią bohaterskich żołnierzy. Jest cynikiem, łajdakiem i bon-vivantem. Niewiernym mężem i złym ojcem.

Konstanty niechętnie bierze udział w kampanii wrześniowej, a po jej klęsce również wbrew sobie zostaje członkiem tajnej organizacji. Nie chce być Polakiem, nie chce być Niemcem. Pragnie jedynie zdobyć kolejną buteleczkę morfiny i żyć swoim dawnym życiem bywalca i kobieciarza.

Przed historią jednak uciec się nie da.

Szczepan Twardoch w Morfinie osiągnął rzecz rzadką w polskiej prozie - wykreował antybohatera, którego nie sposób nie lubić. Młody pisarz tak jak najwięksi – Witkacy, Gombrowicz, Littell – potrafi ukazać słabego, rozdartego człowieka wplątanego w wielką historię.

Szalona, transowa i odważna powieść.

Informacje dodatkowe o Morfina:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2012-10-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308050118
Liczba stron: 624

Tagi: bóg

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Morfina

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat

Zobacz także

Morfina - opinie o książce

Avatar użytkownika - Maryjusz70
Maryjusz70
Przeczytane:2017-07-10, Ocena: 6, Przeczytałem,

Rewelacja !!! Wspaniałe pióro, bardzo interesująca tematyka i punkt widzenia dotyczący oceny sytuacji przedwojennej Polski, a wszystklo na tle burzliwych erotycznych pryzgód z fascynującymi kobietami w tle. Wspaniale i czyta i zachęca do pochłonięcia kolejnej książki autora.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KlaudiaKonieczna
KlaudiaKonieczna
Przeczytane:2013-11-23, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,

Samotnie, tak, z morfiną zawsze jest się samotnym.

Szczepan Twardoch jest finalistą Nagrody Literackiej Nike 2013, zwycięzcą w Plebiscycie Czytelników „ Komu Nike” oraz laureatem Paszportu Polityki 2012. Wszystkie te nagrody przyniosła mu powieść „Morfina”, która -  ku zaskoczeniu większości czytelników -  jedynie otarła się o zwycięstwo Nike.


Bohater. Z krwi Niemiec z wyboru Polak. Trzydziestoletni Konstanty Willemann jest morfinistą i ukrywającym się podporucznikiem rezerwy z 9 pułku ułanów z Trembowli. Studiował polonistykę żeby zapomnieć o niemieckim pochodzeniu jednak jej nie ukończył. Kiedyś lubił fotografować ale i to szybko go znudziło.  Sam o sobie mówi: „Ja: cywil. Ja: niezarejestrowany oficer rezerwy, pokonany Kostek, rozbity Kostek, Kostek, który zgubił paczkę, którą powierzyła mu Polska, Kostek kurwiarz, Kostek morfinista, Kostek pusty w środku, wydrążony Kostek, Kostek kurczowo ściskający wątłe poręcze Ryszkowej ławeczki, ucho wypełnione sapaniem rykszarza rajfura”. Uważa się za Polaka choć w konspiracyjnym przebraniu niemieckiego oficera czasem się gubi, ale podkreśla:  „- Nie wiem, jak myślą Niemcy.”

Kostek jest wiarygodny. Jest nadętym babiarzem uzależnionym od morfiny, ale da się lubić. Postać ta wydaje się być odpowiedzią na pomniki stawiane dzielnym bohaterskim żołnierzom. Twardoch mówi: nie, nie wszyscy tacy byli. To  byli normalni ludzie, którzy mogli się bać i chcieli jedynie żyć.

Narratorka. Narracja w powieści jest dwuosobowa. Jednym narratorem jest sam bohater a drugim głosem jest kobieta. Kim jest ta kobieta? Nie wiadomo. Sam autor powieści mówi:nie wiem [kim jest narratorka]. Tak mi się napisało. Ja nie piszę książek, książki mi się piszą. A ta narratorka, a raczej pomysł na kogoś takiego, wzięła mi się z Eliota, z "Ziemi jałowej". Możemy jedynie się domyślać. Istnieją głosy mówiące o narratorce  będącej alterego Kostka. Być może. Wiemy za to natomiast, że narratorka sama siebie nazywająca cieniem lub szarą, cichą przyjaciółką towarzyszy bohaterowi od 25 lat.  I choć mówi ona:” […] jeśli czujesz moją obecność, to zaraz pod progiem świadomości, nigdy ponad” to sam bohater jednak czuje jej obecność, widoczne jest to we fragmencie:   „Więc wychodzę i jest tak, jakby ona szła za mną, nie Salome, nie matka, tylko ona. Idzie za mną, postępuje za mną powoli, niechętnie, ale przecież oderwać się ode mnie nie może, musi za mną iść i wiem, wiem, że jest kobietą, a raczej kobiecą jest, w żywiole żeńskim zanurzoną, w żywiole ziemi wilgoci i księżyca.” To właśnie ta narratorka dopowiada bieg historii, odpowiada na pytania, które zadaje Kostek i choć sam bohater tych odpowiedzi nie słyszy to czytelnicy jednak wzbogacają swoją wiedzę na temat bohaterów i historii w powieści.

WarszawaTwardoch naprawdę sumiennie przygotował się nim zasiadł przed komputerem. Jak sam twierdzi pisał „Morfinę” otoczony zdjęciami, mapami i gazetami starej stolicy. Autor odrobił też lekcję historii. Często na stronach książki tajemnicza narratorka wspomina dalsze losy Warszawy czy bohaterów powieści. Są to bardzo ciekawe zabiegi. Czytelnik czuje się bliższy opowiadanej historii.Sam autor pytany „Dlaczego akurat Warszawa?” odpowiada, że dla niego stolica kraju jest ciekawym miastem, sercem i centrum polskości. I choć Warszawa w powieści wydaje się być nieciekawa to jednak intensywnie oddziałuje  na wyobraźnię, np.:  „Wyszedłem, miasto nie moje. Szyb w oknach nie było, tam gdzie były, to papierem na krzyż polepione, okienne krzyże świętego Andrzeja, na tych krzyżach życie nasze ukrzyżowane, ale częściej ślepa dykta i czarne oczodoły po wyłupionych framugach i szybach wyszarpanych. Sklepy pozamykane, deskami pozabijane albo rozbite, zamiast sklepów na ulicach handel, sprzedawali ludzie wszystko […].

Nie ma nic zarazem łatwiejszego jak i trudniejszego niż opisywanie wojennej, uległej Warszawy. Należy zachować równowagę między opisywaniem skrajnie wyniszczonej Warszawy po której zostały jedynie kamyki a banalizowaniem zniszczeń wojennych. Uważam, ze Twardoch robi to doskonale.

Zdrady. Na przekór Michałowi Rusinkowi twierdzę, że „Morfina” jest zdecydowanie bardziej powieścią o zdradach niż o kobietach. Oczywiście losy kobiet przeplatają się w powieści i tworzą z motywem zdrady trwały węzeł. Samo zakończenie powieści (moim zdaniem doskonale podsumowujące całą fabułę) wskazuje właśnie na nierozerwalność tych dwóch motywów.  Kostek nie tylko zdradzał swoją żonę z Salome czy innymi kobietami, on zdradzał również te kochanki ze swoją żoną. Motyw zdrady kobiety powtarza się także u Jacka – przyjaciela bohatera.Jednak Twardoch nie porusza jedynie motywu zdrady w obszarze związków damsko – męskich. Na sto pięćdziesiątej szóstej stronie pojawia się ciężki niczym chmura gradowa motyw „zdrady” ojczyzny. Witkowski, zwany Inżynierem proponuje Kostkowi działalność konspiracyjną w przebraniu oficera niemieckiego. Ten niechętnie, ale przekonany o słuszności sprawy zgadza się. Wydawać by się mogło, że to moment w którym powieść nabierze tempa. Nic bardziej mylnego. Działalność konspiracyjna daje jedynie Kostkowi większą swobodę życia po swojemu. Jako Niemiec może spędzać czas w drogich hotelach, jeździć luksusowymi samochodami i  jadać w ekskluzywnych  restauracjach.  To i towarzyszka w jego konspiracyjnych przygodach sprawia, że Kostek zaczyna myśleć zupełnie inaczej.

Przemiana. Popularny w literaturze motyw przemian głównych bohaterów został również uwzględniony w 579 stronnicowym dziele Twardocha.  W ostatnim rozdziale bohater mówi:„Jestem kim innym. Czy ja jestem kim innym? Przemieniłem się. Dzidzia mnie przemieniła.” Jak przemieniła, w którą stronę tego już czytelnik się nie dowiaduje. Pozostawia ta przemiana jednak ślad, pewien znak zapytania. Pozwala tworzyć alternatywną historię, gdybać.

Nagroda Nike. Zwyciężczyni tegorocznej Nagrody Nike nazywa siebie medium, przez które przechodzą teksty. Autor „Morfiny” mówi inaczej: „Nie wierzę w natchnienie, pisanie to jest orka, darcie skały pazurami.”Wedle moich upodobań i gustów nagroda zdecydowanie bardziej należała się Twardochowi. Jego bohaterowie są bardziej autentyczni, łatwiej się z nimi utożsamiać a i sam pomysł na konstrukcję tekstu wydaje się bardziej przemyślany i pewny. Twardoch bawi, oburza i skłania do chwilki refleksji. Bator jedynie tanio przeraża i pozostawia czytelnika w poczuciu chaosu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - hania_sr
hania_sr
Przeczytane:2016-01-30, Ocena: 5, Przeczytałem, 52 książki,
Wyjątkowy i specyficzny sposób pisania Twardocha był początkowo dość trudny. Ja jednak lubię wyzwania i nie żałuję. Trudno opisać tę książkę, ale warto po nią sięgnąć - choćby dlatego, żeby sprawdzić na czym ta wyjątkowość Twardocha polega.
Link do opinii
Avatar użytkownika - arven1989
arven1989
Przeczytane:2015-11-30, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2015,, Mam,
jak dla mnie wielki szacunek, choć rozumiem że treść nie jest dla wszystkich miałam zamiar napisać recenzję, ale może uda mi się przeredagować coś co już napisałam i dodać coś jeszcze na razie więcej tu pod linkiem choć to niekoniecznie o samej książce: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/150339/morfina/opinia/28841384
Link do opinii
Avatar użytkownika - Olena
Olena
Przeczytane:2015-10-10, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki - 2015,
Na "Morfinę" rzuciłam się niejako na głodzie, gdyż tuż po zakończeniu znakomitego "Dracha" i nie zawiodłam się, choć książka miała zupełnie inny klimat, a śląską gwarę i gliwicko-katowickie krajobrazy zastąpiła sterana wojną Warszawa. Mimo zmiany lokalizacji literacka wycieczka okazała się niezwykle udana.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Agneshka
Agneshka
Przeczytane:2015-10-27, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2015,
Długo czekałam na tą książkę i okazało się, że było warto. Nie dziwię się, że autor został wyróżniony Nagrodą Nike. Podczas czytania, uległam czarowi tytułowej "Morfiny" i całkowicie wsiąknęłam w klimat skapitulowanej Warszawy w październiku 1939 roku. Ciekawe zabiegi językowe, takie jak mieszanie przedwojennej gwary warszawskiej wraz z umiarkowaną dozą wulgarności, tworzą efekt humorystycznego patosu. Dużo wątków seksualnych, bardzo intymnych, ale przedstawionych w oryginalny sposób. Książka w idealny sposób pokazuje wewnętrzne rozterki głównego bohatera, a także to jak on postrzega siebie, a jak widzi go otoczenie. Główny bohater Konstanty Willemann, to syn niemieckiej Ślązaczki i Niemca. Prowadzi on bardzo hulaszczy tryb życia - zdrady, prostytucja, alkohol i tytułowa morfina. Jednak jako patriota i człowiek pełen refleksji, budzi sympatię czytelnika. Jednak, moim zdaniem, książka jest nieco przydługa. Genialne pierwsze wrażenie i uzależnienie od czytania kolejnych stron, zaczyna zanikać gdzieś w połowie, a napięcie spada. Nie chcę zdradzać fabuły, ale mam wrażenie, że autor niestety nie miał pomysłu jak poprowadzić to dalej. Mimo tego, uważam, że to jedna z lepszych pozycji w polskiej beletrystyce, a talent, autentyczność i umiejętność narracji Twardocha porównałabym do fenomenu Wiesława Myśliwskiego.
Link do opinii
Avatar użytkownika - qnannap
qnannap
Przeczytane:2015-09-15, Ocena: 6, Przeczytałem,
Czytając "Morfinę" o ile ubywało jej kartek tym byłam pod coraz większym wrażeniem pióra pana Twardocha. Nieczęsto zdarza się aby proza, tym bardziej polska tak mnie zahipnotyzowała. Soczysty język, wpółobłąkańcza narracja i nieszablonowa historia sprawiają, że pragnie się więcej i więcej. Polecam serdecznie jeśli fanami takiej literatury jesteście a nie mieliście jeszcze okazji z tą pozycją się zapoznać. Nie jest to bowiem książka dla każdego, wymaga skupienia i zrozumienia. Niektórych sposób narracji oraz zdarzające się autorowi literackie gadulstwo mogą zmęczyć, znudzić bądź odstraszyć. U mnie ląduje w ulubionych. Pokochałam nawet okładkę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Jowita51
Jowita51
Przeczytane:2015-07-23, Przeczytałam,
A może narratorka to Polska lub Ojczyzna.A może to po prostu Śmierć?
Link do opinii
Avatar użytkownika - MataHari
MataHari
Przeczytane:2014-08-23, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,
Przeczytałem Morfinę - mam mieszane uczucia. Książka opowiada o poszukiwaniu tożsamości przez niejakiego Konstantego Wilemana - spolonizowanego Niemca - w pierwszych dniach 2 wojny światowej. Bohater powieści rozdarty jest pomiędzy swoją polskość i niemieckość. Kompletnie nie wie czego chce i kim jest. Pozostaje pod wpływam otaczających go "silnych kobiet " , które stara się wszystkie zadowolić. Kochance daje pieniądze, pierwszą miłość uwalnia z rąk gestapo i ze szponów nudnego męża, dla żony zdradza obie ojczyzny a dla niemieckiej matki odcina się od polskiej rodziny żony. Wilemana snuje się przez pięćset kilka stron powieści ulicami podbitej przez Niemców Warszawy, podróżuje samochodem do Budapesztu po czym wraca do Warszawy i... I nie wiadomo po co ta książka, bo w zasadzie autor nic nam nie opowiada, poza kompletnie miałką historyjką, która pozostaje zupełnie nie spłętowana. Niewątpliwie Twardoch ma warsztat pisarski, potrafi wykreować bardzo eteryczne obrazy i prowadzi narrację w wysublimowany sposób. Jednak miałem poczucie, że autorowi zabrakło pomysłu na książkę a finał bardzo pogłębił moje rozczarowanie. Zaletą Morfiny jest sprawna i nie banalna narracja, która po przez różne zabiegi formalne kreuje postać zagubionego i rozdartego antybohatera. Wadą jest pewien rodzaj nihilizmu, który może powodować poczucie pustki i rozczarowania kiedy po odczytanie powieści do końca pozostaje, narkotyczny głód, uzależnienie od wciągającej narracji powieści. Wydaje się, że tytułowa Morfina to określenie bardziej pasujące do formy książki niż jej fabuły.
Link do opinii
Avatar użytkownika - mono10
mono10
Przeczytane:2014-05-30, Przeczytałam, Mam,
,,Morfina" Twardocha wciąga, uzależnia, łamie stereotypowe schematy myślenia, czucia, postrzegania. Najpierw odrzuca plugawe, rynsztokowe wręcz słownictwo. Czeka się na jakieś ostateczne rozstrzygnięcie, w którym można pójść tylko w jedną stronę, a jednak tu, właśnie w tym momencie dajemy się Autorowi bądź Morfinie złapać w pułapkę o i już nas nie wypuści! Mimo że rynsztok pozostanie nim do końca, co wcześniej wywoływało wręcz odruch wymiotny, odrzucający, teraz mocno nas w siebie wchłonie. Wraz z głównym bohaterem Konstantym Willemannem Niemcem po ojcu, a Polakiem po matce, przemieszczamy się po Warszawie, która staje w obliczu nowej okupacyjnej rzeczywistości. To co zdecydowanie łączy to miasto z osobą Konstantego to ich wspólne zagubienie i poszukiwanie własnej tożsamości. Poszatkowane myśli, słowa i działania Willemanna, cały jego świat przesuwa się jak kalejdoskop, jednak bynajmniej nie są to kolory tęczy. Ten świat pełen jest brutalności, jakiejś zgnilizny i czerni, zarówno spowodowanej początkami okupacji po przegranej kampanii wrześniowej jak i rozterkami bohatera. Rozdwojenie towarzysz mu w każdym aspekcie: zwycięzca Niemiec czy pokonany Polak; lekarz przyjaciel czy lekarz wróg; anielska żona czy diabelska kochanka; morfinizowanie czy brak morfinizowania. Ten świat zbudowany przez Twardocha może porażać intensywnością, może wywoływać mieszane odczucia, ale z pewnością nie pozwala pozostać obojętnym wobec siebie. Zdecydowanie morfinizuje!
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2014-03-10, posiadam,
Morfina uderza, dusi i rozstraja jaźń. A potem robi się lekko i rozmywa spojrzenie. Kac po morfinie zostawia mdły i gorzki posmak na języku; odchodzi falami i falami wraca. A potem robi się lekko i trzeźwieje spojrzenie. Morfina? A może jednak ,,Morfina"? Szczepan Twardoch w swojej powieści oferuje czytelnikom narkotyk najczystszej wody. Wzięcie tej blisko 583 stronicowej działki na jeden raz może zaowocować śmiercią. Złoty strzał złożony ze słów może zabić, ale gdy się go rozłoży na porcje - z pewnością odurzy. Nie oczekujcie, że trzeźwienie będzie łatwe. Nie będzie. Ból głowy, skołowaciały język i umysł próbujący okiełznać myśli. Konstanty Willemann po raz kolejny budzi się na kacu. Budzi się do rzeczywistości, której nie chce i nie rozumie. Jest rok 1939, październik. Pół Polak, pół Niemiec, szuka swojej tożsamości w zgwałconej Warszawie, w ramionach kobiet i w narkotykach. Życie bon vivanta w czasach pokoju znieczulało rozterki, ale wraz z wybuchem wojny ,,wypadało się określić". Określił się, bo żona poprosiła. Decyzje podjęła matka. Rozkazali konspiratorzy. Marionetkę przekazano z rąk do rąk. Godzenie się z narzucanymi rolami doprowadzi Konstantego na skraj, gdzie spotka osobę, która zapoczątkuje jego przemianę. W ślad za nim podąża cień o kobiecym głosie, znający los każdego. W ,,Morfinie" obok fabuły duże znaczenie ma też język, który trzeźwieje wraz z głównym bohaterem i wraz z nim popada w deliryczne majaki. Wchłonięcie tego strumienia świadomości przez czytelnika i w nim wywoła odurzenie. Język bywa dosadny, wulgarny, odmalowując kolejne sceny upodlenia i przemocy. Jednak ma i swoją drugą twarz - tworzy drobiazgowy obraz Warszawy. Jest niesamowicie plastyczny, kreując namacalną codzienność. Pisarz spisał się na medal, dbając o każdą płaszczyznę powieści - warstwę językową, sylwetki postaci, świat przedstawiony oraz tło historyczne. Tutaj nie ma bohaterów, wybawicieli i heroizmu. Nie spodziewajcie się podniosłych mów, łza w oku też wam się raczej nie zakręci. Jest za to życie niezwyczajnie zwyczajne, osoby z przywarami, o jakich nie nawykło się mówić o kontekście walki o ojczyznę. Twardoch podążył nieutartym jeszcze szlakiem, zamiast hasła ,,Bóg. Honor. Ojczyzna.", ustami Konstantego Willemanna zadając pytania: Co to jest honor? Co to jest ojczyzna?
Link do opinii
Avatar użytkownika - Birgitta
Birgitta
Przeczytane:2013-06-08, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek - 2013,
Bardzo dobra pozycja, czyta się z zapartym tchem. Prawdziwie (także jak na dzisiejsze czasy) o mężczyźnie, który ma problem z określeniem swojej przynależności narodowej, tożsamości, zdefiniowaniem uczuć do różnych kobiet, z uzależnieniem od tychże, jak również od używek. O człowieku, który nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości, brak mu poczucia odpowiedzialności, uczciwości, patriotyzmu. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - mosiek
mosiek
Przeczytane:2013-07-07, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2013,
Od patrzenia na okładkę może się zakręcić w głowie. Zaczęłam czytać, bo uznałam, że nie wypada tego nie znać. Paszport Polityki, ho ho. Książka jest dla mnie dziwna. Równocześnie mnie wciągnęła i męczyła.
Link do opinii
Avatar użytkownika - amalka
amalka
Przeczytane:2013-06-06, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki - 2013,
"Morfina" to książka wyjątkowa. Niepodobna do żadnej z przeczytanych dotychczas. Literatura najwyższej próby. Postaci niezwykle wyraziste, przerysowane wręcz archetypy. I w tych archetypach przeglądamy swój książkowy patriotyzm "Bóg, honor, ojczyzna", swoją polskość. Gorąco polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - jolly_roger
jolly_roger
Przeczytane:2013-05-26, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki 2013,
Literatura przez duże L! Książka genialna i zasłużenie chwalona. Uwaga! Jeśli ktoś ma poglądy bogoojczyźniane - nie czytać!
Link do opinii
Avatar użytkownika - rena-56-56
rena-56-56
Przeczytane:2013-05-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Niesamowita lektura. Styl, bardzo oryginalny zmusił mnie do bardzo uważnego czytania, cały czas zastanawiałam się nad pewną osobliwą "postacią", która towarzyszy głównemu bohaterowi, komentuje jego postępowanie i dopowiada dzieje pobocznych postaci. Cień Konstantego ? Anioł śmierci ? Jego dusza ? Sumienie ? Powieść transowa. Historyczna - Warszawa przed wojną i w czasie jej trwania. Sensacja i skandal. Bardzo polecam !
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2012-11-28,
Zapraszam do zapoznania się z recenzją tej książki na stronie http://obliczakultury.pl/literatura/beletrystyka/proza-polska/2875-qmorfinaq-szczepan-twardoch-recenzja
Link do opinii

Kim jest Konstanty Willemann? Niemiec czy Polak, narkoman, bohater, patriota, kobieciarz? Warszawa, początki okupacji niemieckiej. Bohater zmęczony poszukiwaniem swojej tożsamości angażuje się w działalność konspiracyjną, która prowadzi do tragicznych wydarzeń. Ważną rolę w jego życiu odgrywają kobiety, pierwsza miłość, matka, prostytutka, żona, kochanki. Ma też skomplikowane relacje ze swoim najlepszym przyjacielem. Czy miłość do syna może pomóc w odnalezieniu swojego miejsca?

Ciekawa narracja, świetnie przedstawieni bohaterowie, prawdziwy obraz Warszawy. Książka wymagająca skupienia, wciągająca.

Polecam.

Link do opinii

"Jestem Konstanty Willeman i to nieważne, co lubię, a czego nie lubię. Ważne, że jestem". 


Szczepan Twardoch pyta ustami swojego bohatera: kim jestem? Co mnie określa? To pytanie powraca wręcz uporczywie, niczym mantra. 


Konstanty Willeman bezskutecznie próbuje zdefiniować samego siebie. Począwszy od przynależności narodowej, poprzez sens życia, a skończywszy na byciu mężczyzną. 


Brawurowo napisana powieść Szczepana Twardocha, który zastosował specyficzną, dygresyjna i wielowymiarową w interpretacji narrację.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Agatonik
Agatonik
Przeczytane:2019-10-16, Ocena: 6, Przeczytałam, 2019,

Pochłonęła, zawładnęła mną od pierwszej do ostatniej strony. Przez język, narrację, a przede wszystkim bogactwo pytań, które stawia. O tożsamość tę jednostkową, czyli kim jestem jako człowiek. O tożsamość narodową, jej znaczenie i w czasach wojny i w czasach współczenych. Bo to na wskroś aktualna książka. O tożsamość genderową - o swoją męskość, ojcostwo, bycie synem, przyjacielem. To pytania, które zadajemy sobie chyba przez całe życie i niewielu z nas taką odpowiedź odkrywa. Chyba, że poddaje się tylko wyobrażeniom innym, kim jest Polak, kim jest mężczyzna, kim jest człowiek w ogóle. Bo rozprawianie się ze stereotypami w Morfinie jest przednie: cierpiącej matki Polki, znajdującej w tym cierpieniu sens i dumę (Hela), zmysłowej Żydówki (Salome), endeków (teść Paszkowski - "higieniczny, eugeniczny), polskiego martyrologicznego patrioty i bohatera, którego jak historia pokazuje, najwyższym celem jest umrzeć, mniejszym już żyć (bo pewnie trudniejszym). To też bardzo aktualna pozycja o obecnym kryzysie męskości. I jest oczywiście tajemnicza narratorka - kim jest? Pewnie dla każdego kimś innym, albo wieloma symbolami jednocześnie. Nadała powieści wieloznaczność i dzięki niej widzimy złożoność zachowań, motywacji, emocji Kosteczka, Kostusia - bo tak się do niego zwraca. Przepiękny język. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2018-03-06, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2018,

Morfina to dramat wojenny w ujęciu bardzo psychologicznym.

Warszawa rok 1939. Konstanty Willemann, syn niemieckiego arystokraty i spolszczonej Ślązaczki ukrywa się w okupowanej Warszawie. Prowadzi życie dość rozrywkowe, jest podporucznikiem, który po kampanii wrześniowej nie chce brać udziału, w jego zdaniem przegranej już wojnie. Jego żona i synek są tylko jakimś bladym oparciem w jego życiu, nie przykłada się jednak do tego, aby prowadzić przykładne życie męża i ojca. Jest narkomanem, niestroniącym od kobiet i alkoholu. Pewnego jednak dnia wbrew swojej woli, zostaje wciągnięty do organizacji wywiadowczej. Pod przybranym nazwiskiem, jako Niemiec rozpoczyna działalność konspiracyjną. Czy pomoże mu to w odnalezieniu siebie? Czy działając pod przykrywką, znienawidzony przez bliskich i dalszych znajomych odzyska to, co utracił przepuszczając swoje życie w nic nieznaczącym komercjalizmie?

Przyznam szczerze, że chociaż autor znany mi był do tej pory z nazwiska, nie miałam okazji sięgnąć po którąś z jego książek. Czy straciłam na tym? Nie wiem. Z pewnością długo pozostanie ta książka w mojej głowie, nie dlatego, że się nią zachwyciłam ale dlatego, że chyba pierwszy raz spotkałam się z tak nietypową narracją.

Fabuła książki ciekawa, lubię powieści z historią wojenną w tle i może właśnie dlatego sięgnęłam po tę lekturę, ale… nie ukrywam, że trochę się przy niej namęczyłam, czytając. Dziwny styl autora, który pisze raz w osobie pierwszej, raz w osobie trzeciej mając na myśli jedną i tą samą osobę, trochę powodował dyskomfort w czytaniu.

Dla przykładu zacytuję fragment (str. 51)

(…) A teraz nie mogę zasnąć. Nie mogę zasnąć, Nie mogę zasnąć.

Nie może zasnąć, nie możesz zasnąć, nie możesz zasnąć. Nie może zasnąć. Leży na tej kanapie, zbrukany leży, pod kocem leży, leży samotny, mały, głupi, leży zdeptany. Leży. (…)

Trzeba przyznać, że jest to tekst, którego nie spodziewałabym się w poważnej powieści. Z całą pewnością, autor miał swój powód, aby taką narrację wprowadzić, tylko czy aby nie jest ona zbyt zbędną. Bez tych powtórek, i zdań wypowiedzianych nie wiadomo przez kogo, książka z pewnością nie miałaby tylu stron. Pozostałaby ciekawa fabuła bez zbędnych myśli głównego bohatera. To właśnie tak wygląda, jakby w jednym człowieku były dwie osobowości, każda posiadała własne myśli i jakby rozmawiały ze sobą. Czasami te rozmowy wyglądały tak, jakby mówiły różne osoby i jakby dotyczyły różnych osób. A może to sumienie rozmawiało z rozsądkiem?

Główny bohater na początku książki przedstawia się czytelnikowi, nie szczędząc samokrytyki przeplatanej samochwalstwem, używając do tego sporej ilości wulgaryzmów. Autor nie oszczędza w słowach i opisach sytuacji dość prymitywnych. Sporo erotyki i wątków seksualnych jest przepełnionych wyuzdanym erotyzmem. Nie brakuje przy tym ordynarnych słów i wulgaryzmów, zwłaszcza przy opisach scen drastycznych, takich jak na przykład wydłubanie komuś oka.

Zachowanie głównego bohatera kojarzy mi się z kimś chorym psychicznie, z kimś kto ma urojenia, człowiekiem którego ciało zamieszkają dwie różne osoby, każda inna. Osoby rozmawiające ze sobą i o sobie.

Częste rozważania filozoficzne głównego bohatera przeplatają się z fabułą wspomnień i… przepowiedniami przeszłości.

Pięknie natomiast ukazana została Warszawa w pierwszych miesiącach wojny. Pięknie, nie ze względu na jej piękno wizualne, ale na piękno historyczne. Obrazowo wręcz opisane ulice, domy, knajpy z przebywającymi w nich obywatelami zarówno polskim jak i niemieckimi i miejsce warszawskich Żydów, ukazane w dość smutny, ale nie brutalny sposób. I życie. Życie w tej „zgwałconej” Warszawie. Życie dla jednych będące chwilą przetrwania a dla innych burżujską zabawą, mimo wojny. Egzystencja człowieka pozbawionego podstawowych produktów a niepozbawionego dostępu do używek, tak zbytecznych dla jednych a tak niezbędnych dla drugich.

Ciekawe studium psychologiczne człowieka, przedstawione na przykładzie Konstantego. Człowieka inteligentnego, zamożnego, obytego w towarzystwie, a jednocześnie zagubionego we własnym JA. Człowieka, dla którego nawet w obliczu tragedii liczyło się zaspokojenie własnej żądzy, chuci, nałogu, własnego egoizmu. Kto ma pieniądze - ma wszystko i nie liczy się wówczas miłość, nie liczy się odpowiedzialność za innych, nie liczy się szacunek nawet do siebie.

Moim zdaniem, nie jest to książka łatwa w odbiorze, chociaż przyznam, że fabuła mnie urzekła. Psychologiczne podejście do człowieka takiego jak Konstanty Willemann okazało się nie tyle ciekawym, co przedstawiającym Polaka-niePolaka w obliczu wojennej zawieruchy i polityki wojennej. Trudno mi było czasami czytać z powodu wcześniej wspomnianej narracji, ale fabuła sama w sobie przyciąga.

Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom literatury historycznej – wojennej. Dla wielu z pewnością będzie to książka, w której na początku trudno znaleźć jakikolwiek sens. Myślę jednak, że książka warta jest przeczytania, chociaż ja osobiście trochę się na niej zawiodłam. Może inna książka tego autora bardziej mnie przekona do jego powieści, a może dla mnie to literatura zbyt „wysokich lotów”.

Link do opinii

Mocna, wciagająca, uzależniająca - taka jak morfina. 

Twardoch bombarduje nas strumieniem świadomości, wciąga w niego i nie chce puścić jak matka głównego bohatera - a do tego ukazuje nam obraz wojennej Warszawy, pełnej seksu, przemocy, bólu. 

Książka nie dla każdego; do tego tward(ochow)ego pisania trzeba się przyzwyczaić. 

Link do opinii
Inne książki autora
Drach
Szczepan Twardoch0
Okładka ksiązki - Drach

Drach wie. Wraz z kilkuletnim Josefem przygląda się świniobiciu. Jest październikowy poranek 1906 roku i, choć chłopiec nie ma o tym pojęcia, ryk zarzynanego...

Wieloryby i ćmy. Dzienniki
Szczepan Twardoch0
Okładka ksiązki - Wieloryby i ćmy. Dzienniki

Daleko za kołem podbiegunowym, na Spitsbergenie, jest osada. Stare drogi pozarastała tajga, okna szklarni rozbito. Po dawnym życiu pozostało niewiele —...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy